The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 28 2024 16:18:38   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Na zakręcie 3


Adam patrzył na Darka rozszerzonymi ze zdumienia oczami, cały zesztywniały. Darek westchnął ciężko i zabrawszy rękę odsunął się od Adama. Napełnił szklaneczkę alkoholem i popijając małymi łykami stał i patrzył uważnie na Adama. Tamten siedział w tej samej pozycji, jakby go zamurowało kompletnie. I tylko oczy wpatrujące się uważnie w Darka świadczyły o tym, że do ich właściciela cokolwiek jeszcze dociera. Rozszerzone do granic możliwości wypełnione były przerażeniem pomieszanym ze zdumieniem. Do tego jeszcze ból i rozpacz. Darek westchnął ciężko. Sam nie wiedział czemu, ale zrobiło mu się żal tego nieszczęsnego mięczaka.
- Wiesz co – powiedział łagodnie – już jest prawie druga w nocy. Prześpijmy się i jutro na spokojnie pogadamy, od początku. Dobra?
Adam niepewnie pokiwał głową.
- Chcesz, to możesz przenocować na kanapie. – Kolejne kiwnięcie głową. – Przyniosę ci jakąś poduszkę i koc. – Wyszedł do sypialni. Wrócił po chwili niosąc wspomniane rzeczy.
- Dzięki – wyszeptał Adam, kiedy układał się na kanapie. Darek nic nie odpowiedział, tylko zgasił światło i poszedł do sypialni.
Następnego dnia wstał dość wcześnie. Tak był przyzwyczajony do wstawania o wczesnych porach, że nawet jak był wolny dzień, budził się jakby miał zaraz iść do pracy. Po cichu zajrzał do salonu. Jego gość jeszcze spał. Przeszedł do łazienki. Szybko umył się, olewając golenie i zabrał się za robienie śniadania. Zdążył spokojnie zjeść swoją część i wypić kawę, a Adam wciąż się nie pokazał w kuchni, a z salonu nie dochodził żaden odgłos, który by świadczył o tym, że w ogóle się obudził. Przykrył resztę kanapek ścierką, po czym przeszedł do salonu. Podszedł cicho do śpiącego. Popatrzył uważnie na jego twarz. Siniak wokół oka nie wyglądał zbyt pięknie. Lekko rozchylone usta ukazywały jeszcze wyraźniej gojącą się już ranę. W kąciku lewego oka zebrała się łza i zastanawiała się czy zlecieć czy zostać tam gdzie jest. W końcu jednak popłynęła po policzku, by na koniec wsiąknąć w poduszkę.
Westchnął ciężko. Usiadł w fotelu i włączył laptopa. Czekała go sterta dokumentów do przejrzenia. Jednak po jakichś pięciu minutach przerwał, przypominając sobie, że musi zadzwonić. Po cichu wyszedł do kuchni i wybrał numer.
- Szefie – usłyszał w słuchawce kobiecy, wyraźnie zaspany głos – z pana to jest prawdziwy sadysta. Dzwonić o tak barbarzyńskiej godzinie, w dodatku w niedzielę… - głośnie i długie ziewnięcie. – Pan nie ma życia prywatnego?
- Mąż znowu nie dał ci spać? – zapytał rozbawiony. – Niezły ogier z niego. Po tylu latach…
- Zazdrosny, szefie?
- Ja? No skąd. Jestem po prostu zadowolony, że ci się dobrze układa.
- Dzięki szefie. – Kolejne ziewnięcie, tym razem nieco mniejsze. – To co mam zrobić?
- Masz coś do pisania pod ręką?
- Chwila.
Przez krótką chwilę Darek słyszał w słuchawce jakieś szelesty aż w końcu rozmówczyni odezwała się znowu.
- Już jestem, szefie.
- Więc zapisz sobie nazwisko Adam Janowski. Zgłosi się do ciebie, a ty dasz mu pracę.
- Gdzie konkretnie, szefie? Jakie ma wykształcenie? Jakie doświadczenie?
- Jeszcze nie wiem, Jolka. Po prostu masz mu dać jakąś robotę, nawet jeśli by to miała być sprzątaczka.
- To jeszcze się da załatwić – mruknęła rozmówczyni. – Sprzątaczek u nas wiecznie niedobór – dodała z przekąsem.
- Jolka… - odezwał się z dezaprobatą.
- No sorry, szefie. Każesz mi zatrudnić jakiegoś faceta, a nawet sam o nim nic nie wiesz. Przecież nie stworzę specjalnie dla niego nowego etatu. Muszę wiedzieć co umie, żeby móc go gdzieś upchnąć.
- I będziesz wiedzieć, tylko nie w tej chwili. Na razie po prostu rozejrzyj się, gdzie mamy możliwość wepchnąć jeszcze jedną osobę.
- Teraz?
- Jolka, wbrew temu, co o mnie myślisz, nie jestem aż takim sadystą. Zabierzesz się za tu jutro od samego rana.
- Ty jesteś, szefie, kochany – kolejne ziewnięcie – tylko lubisz się nade mną znęcać.
Darek roześmiał się rozbawiony.
- Ucałuj ode mnie męża.
- Powie, że mam zboczonego szefa.
- No to z języczkiem. Jak już mam być zboczony, to na całego.
- A przy okazji, szefie…
- Tak?
- Czy ten facet ma wiedzieć?
- W żadnym wypadku. Masz się zachowywać jak zawsze.
- Dobra. To jeszcze coś trzeba, szefie?
- Na razie to wszystko. Tylko zapamiętaj to nazwisko. Jak będę miał coś więcej, to dam znać.
Zakończył rozmowę i wrócił do salonu. Jego gość wciąż jeszcze spał. Zabrał się do pracy. Oderwał się od laptopa dopiero, gdy pęcherz dał znać, że trzeba się przejść w pewne miejsce. I wtedy zobaczył, że Adam siedzi na kanapie i wpatruje się w niego.
- Czemu nic nie mówiłeś, że już wstałeś?
- Nie chciałem ci przeszkadzać – wybąkał niepewnie. – wyglądałeś na zajętego…
- Bo jestem. Chodź. – Wstał i wyszedł z pokoju, a Adam posłusznie za nim. Przeszli do łazienki. Darek wyciągnął z szafki ręcznik i podał Adamowi, razem z fabrycznie zapakowaną jednorazową maszynką do golenia. – Tym możesz się wytrzeć. Pod lustrem stoi pianka do golenia. Jak już się umyjesz, przyjdź do kuchni. – I nie czekając na reakcję Adama wyszedł.
Po tym jak skorzystał z ubikacji, przeszedł do kuchni zaparzyć sobie herbatę. Nie zdążył zalać wrzątkiem torebki, gdy Adam pojawił się w kuchni.
- Kawa czy herbata? – zapytał Darek nie odwracając się nawet w jego stronę.
- Jeśli można, to poproszę kawę – odparł cicho po czym usiadł przy stole.
Darek zalał kawę.
- Śniadanie – mruknął zabierając ścierkę z kanapek.
- Nie trzeba było… - Adam był wyraźnie zakłopotany.
- Zamknij się i wpieprzaj. Nie mam zamiaru tego wywalać, po tym jak się narobiłem.
Adam wystraszony pokiwał głową i szybko zabrał się do jedzenia. Darek usiadł po drugiej stronie stołu i popijając herbatę wpatrywał się w niego. Nie wyglądał już tak beznadziejnie jak w nocy. Wprawdzie siniak nie zszedł, rana na wardze wciąż była widoczna, a ubrania wymięte od spania, ale w jego twarzy widać było nutki spokoju.
- Czasami sen jest najlepszym lekarzem – mruknął cicho.
- Mówiłeś coś? – zainteresował się Adam.
- Żebyś tak nie łykał tych kanapek. Nie chcę mieć na sumieniu trupa, jak mi się tu udławisz – mruknął.
Adam tylko pokiwał głową i nieco zwolnił. Widać było, ze jest wygłodniały.
- Kiedy ty ostatnio jadłeś? – zainteresował się Darek.
- W piątek rano.
- Nie mów, że cię jeszcze głodzą w tym twoim domu. - Darek skrzywił się.
Adam przecząco pokiwał głową i przestał jeść.
- Nie głodzą – odparł cicho, spuszczając głowę. – Ja po prostu nie mam czasu na jedzenie. Rano zjem śniadanie, a potem cały dzień w pracy i jak wracam to nie zawsze zostają resztki z obiadu. A ja jestem wykończony i nie mam siły nic ugotować, więc idę po prostu spać. A jeszcze musiałem iść z Mariuszem do klubu i wyszło jak wyszło… - mówił coraz ciszej aż w końcu umilkł całkowicie.
- Po cholerę ty z nim tam łazisz – skrzywił się Darek.
- Bo on nie ma pieniędzy, a jak się sprzeciwię, to zaraz się odgraża, że powie starym, że jestem pedałem i mnie wywalą na bruk. Bo oni oboje nienawidzą pedałów.
- Czekaj, coś mi tu nie gra. Jeśli wyda ciebie, to siebie także. Przecież on chyba też jest homo?
Adam przecząco pokręcił głową.
- On chyba jest bi. Chociaż nigdy go nie przyłapałem na seksie z facetem, z dziewczyną owszem. Więc jakby co, to wciśnie starym jakiś kit, a oni mu uwierzą. Bo on jest ich pupilkiem, a ja niechcianym wypadkiem w czasie zabawy. A po tym ostatnim to już pewnie mnie wywalili, bo jak nic im powiedział. – Z oczu Adama popłynęły łzy. Szybko je starł.
- No pięknie – mruknął Darek. – Nie dość, że żałosna sierota, to jeszcze zakompleksiona. Ale się wpakowałem.
Adam podniósł głowę i popatrzył na Darka załzawionymi oczami.
- Znaczy… że już nie chcesz mi pomóc?
- A czy ja coś takiego powiedziałem? Obiecałem i słowa dotrzymam, chociaż uważam, ze jesteś beznadziejny przypadek. Skończ szybko śniadanie i chodź do salonu. Mam robotę i nie mam zamiaru tracić na ciebie więcej czasu niż to konieczne – stwierdził Darek i wyszedł z kuchni. Adam dołączył do niego chwilę potem.
- Siadaj – wskazał fotel. – I mów. Tylko jak zaczniesz mi tu znowu odstawiać cyrki z rykiem, to, jak pragnę zdrowia, wypierdolę cię. Mam już dość tego mazania się. Rozumiesz?
Adam pokiwał twierdząco głową.
- To co mam mówić?
- Wszystko. Jeśli dobrze zrozumiałem, Mariusz odkrył, ze jesteś homo i cię szantażuje, żeby wyciągać od ciebie kasę. Twoi starzy nienawidzą pedałów, wiec jak by się o tym dowiedzieli, to by cię wypieprzyli.
Adam pokiwał twierdząco głową.
- Wywaliliby mnie z domu i z roboty. Pracuję w firmie znajomego ojca, który ma takie same poglądy jak on.
- Ale wtedy twój brat straciłby źródło pieniędzy. Więc w jego interesie raczej leży by cię nie wywalano z roboty.
- Znalazłby sobie kogoś innego, najpewniej jakaś bogatą babkę, najpewniej jakąś podstarzałą, która nie chce przyjąć do wiadomości upływającego czasu i bierze sobie coraz młodszych kochanków. Jest przystojny, potrafi nieźle bajerować. Nie to co ja… - dodał ciszej.
Darek skrzywił się.
- Człowieku, to nie film, tylko rzeczywistość. Myślisz, że pstryknie palcami i zaraz znajdzie się jakaś baba, która zacznie szastać kasą spełniając wszystkie jego zachcianki? - Adam nic nie odpowiedział tylko twierdząco skinął głową. – Ja pierdolę… - westchnął Darek. – No dobra, niech ci będzie. A dlaczego nie możesz znaleźć roboty? Jakie masz wykształcenie?
- Ekonomiczne. Wszędzie potrzebują doświadczenia, przynajmniej dwuletniego. A ja byłem prosto po studiach, nie miałem żadnego doświadczenia. Więc ojciec załatwił mi robotę u znajomego w firmie budowlanej. I przestałem szukać pracy, bo albo nie mam czasu, albo jestem zbyt wykończony po robocie, żeby myśleć o czymkolwiek innym niż tylko spanie.
- Ile masz lat?
- Trzydzieści.
Darek stanął twarzą do okna i stał przez chwilę nic nie mówiąc, tylko wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt za oknem. Adam podniósł głowę i patrzy na niego wyczekująco. W końcu Darek odezwał się.
- Wychodzi na to, że jedynym sensownym wyjściem będzie, jak ten dupek zakabluje starym o tobie.
- Co?! – Adam poderwał się.
Darek odwrócił się do niego i powiedział:
- Jeśli nie chcesz skończyć na oddziale zamkniętym, albo w piachu, musisz się od nic odciąć. Bo prędzej czy później albo się nerwowo wykończyć, albo starczy ci odwagi by się zabić.
- Ale ja nie mam dokąd pójść.
- Mam wolny jeden pokój. Póki nie znajdziesz sobie czegoś własnego, możesz tu mieszkać. Ale nic darmo – dodał szybko widząc jak w oczach Adama pojawiają się dziwne błyski. – Będziesz gotował i sprzątał. Chyba umiesz gotować? – popatrzył spode łba na rozmówcę. tamten tylko skinął głową na potwierdzenie. – Więc załatwione. Gotowanie, pranie, sprzątanie, zakupy. Kasę dostaniesz. Jeszcze dzisiaj pojedziesz do domu i zabierzesz swoje rzeczy. Jak chcesz mogę pojechać z tobą. Ale musimy zrobić to dzisiaj, bo na tygodniu nie mam czasu. – Adam cały czas kiwał twierdząco głową. – Druga sprawa: komórka. Masz na kartę czy na abonament?
- Na kartę.
- Daj mi ją.
Adam posłusznie podał aparat. Darek wprawnie rozłożył go i wyjął kartę, po czym zniszczył ją.
- Co robisz?! – wykrzyknął Adam i chciał się ruszyć na ratowanie komórki, lecz zrezygnował widząc groźne spojrzenie Darka. Ten bez słowa wyszedł z pokoju i przeszedł do sypialni. Adam niepewnie czekał, nie wiedzą co ma robić. Na szczęście Darek wrócił dość szybko. Oddał Adamowi komórkę.
- Włożyłem ci tam nową kartę i wbiłem mój numer. Nie dawaj tego numeru nikomu ze znajomych, żeby przez przypadek nie dotarł on do twojej rodziny.
- Nie mam żadnych znajomych – odparł cicho Adam chowając aparat do kieszeni.
- Tym lepiej – mruknął Darek – Tak będzie łatwiej. Teraz kwestia roboty. Jaką umowę tam masz?
- Nie wiem, nie podpisywałem żadnego papierka.
- Na czarno? I tak żeś się uchował aż przez pięć lat? – zdumiał się Darek.
- No jakoś tak wyszło… - odparł bezradnie.
- Może to i lepiej. Nie będzie problemu jak ją rzucisz. Po prostu nie pójdziesz i już.
- Ale nie mogę tak po prostu… Z czego będę żył?
- Weź mnie nie wkurwiaj, dobra? – Darek zirytował się. – Chcesz w końcu coś zmienić czy nie?
- Chcę.
- Więc słuchaj co mówię. Olejesz robotę, a jak ci się gęba wygoi, to pójdziesz tam gdzie ci dam namiary.
- A jeśli mnie tam nie przyjmą?
Darek już chciał coś warknąć, ale powstrzymał się w ostatniej chwili, widząc nieszczęsną minę Adama.
- Tam cię przyjmą – powiedział spokojnie. – To są akurat moje plecy. Dość mocne, więc nie nadwyrężę ich sobie załatwiając ci robotę – dodał szybko widząc jak Adam otwiera usta by coś powiedzieć. – Tylko jeden warunek: masz siedzieć cicho i nikomu nie gadać, ż to ja ci załatwiłem. Bo inaczej wylecisz na zbitą mordę zarówno z roboty, jak i z tego mieszkania. I chuj mnie będzie obchodziło, co się z tobą stanie. Kapujesz?
Adam pokiwał głową.
- Dzięki – wyszeptał, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- I przestań mi tu, do kurwy nędzy, zachowywać się jak jakaś pinda z melodramatu! – wrzasnął zirytowany Darek. – Wkurwiasz mnie tym!
Adam błyskawicznie otarł łzy.
- To co teraz? – zapytał niepewnie.
- Jak już mówiłem, najpierw trzeba poczekać aż ci się gęba wygoi. Więc przez parę dni będziesz siedział bezczynnie. Pomijając oczywiście prace domowe. A teraz możemy pojechać po twoje rzeczy.
Wyszli z domu i wsiedli do czerwonego cinquecento stojącego w pobliżu klatki. Adam podał adres, Darek prze chwilę studiował mapę i w końcu ruszyli. Dotarli na miejsce po jakiś piętnastu minutach. Stanęli przed zwykłym czteropiętrowym blokiem, nie wyróżniającym się niczym szczególnym wśród innych stojących w pobliżu. Adam spojrzał w jego stronę i przełknął nerwowo ślinę.
- Boję się – wyszeptał nerwowo zaciskając palce na drzwiach samochodu.
- Nie odstawiaj mi tu cyrków. – syknął Darek. – Chociaż raz zachowuj się jak facet, a nie baba. Idziemy!
Zamknął drzwi samochodu i ruszył przed siebie. Adam posłusznie podreptał za nim. Otworzył drzwi do domu kluczem. Liczył na to, że może uda mu się przemknąć do pokoju nie zaczepiony przez nikogo z domowników. Niestety przeliczył się. Już był prawie przy drzwiach, gdy z salonu wyszedł starszy mężczyzna. I chociaż na twarzy widać było zmarszczki, to jednak włosy wciąż nie utraciły koloru, poddając się siwiźnie zaledwie na skroniach. Gdy zobaczył przybyszy, jego oczy zwęziły się, a twarz wykrzywił grymas wściekłości.
- Czego tu chcesz, pedale jeden? Wynoś mi się stąd, bo nie ręczę za siebie. A tamten to kto? To jemu dajesz dupy?
W tym momencie za plecami mężczyzny pokazała się starsza kobieta o blond włosach i uśmiechający się tryumfalnie Mariusz.
- Wypierdalaj stąd, ale już! – wrzeszczał mężczyzna. Adam odruchowo cofnął się, stając nieco w tyle za Darkiem.
- Chciałem zabrać swoje rzeczy – wybąkał niepewnie.
- Tu nie ma żadnych twoich rzeczy, zboczeńcu! Ich miejsce, jak i twoje i tobie podobnych jest na wysypisku śmieci!
W tym momencie Datek, który stał spokojnie zdenerwował się. Podszedł do mężczyzny i złapał go za koszulę na piersiach.
- Słucha no, ty homofobie pierdolony – wysyczał – lepiej zamknij tą mordę, bo ja to zrobię.
W tym momencie kobieta krzyknęła przerażona i cofnęła się kilka kroków z przerażeniem w oczach. Darek spojrzał na Mariusza. Ten widząc żądzę mordu w jego oczach przełknął ślinę i tez cofnął się o kilka kroków. A uśmiech wyższości szybko zniknął z jego twarzy. Tymczasem Darek spojrzał znowu w twarz mężczyzny.
- Jeszcze raz powiesz coś obraźliwego na temat pedałów, to postaram się żebyś na własnej dupie poczuł, co to znaczy zostać pedałem. I uwierz mi, nie będzie to dla ciebie miłe. A ty – puścił mężczyznę i zrobił kilka kroków w stronę Mariusza, na którego twarzy malowało się coraz większe przerażenie – tylko spróbuj się zbliżyć do Adama, to nie ręczę za siebie. Kapujesz?
Mariusz tylko pokiwał głową.
- I jeszcze jedno. – Wyraz twarzy Darka zmienił się diametralnie. Teraz uśmiechał się. – Twój synalek – powiedział wręcz słodkim głosem do mężczyzny – ma w dupie medycynę, woli całe dnie siedzieć w barach dla pedałów. Ciekawe ile czasu zajmie zanim da się wydymać komuś za kasę. Ja myślisz? – Po czym nie czekając na reakcję wyszedł z mieszkania, pociągając za sobą zdumionego Adama.
Adama odblokował dopiero kiedy byli już przy samochodzie.
- Zaczekaj chwilę – powiedział, po czym pobiegł w stronę stojącego niedaleko śmietnika. Darek poszedł za nim. Adam przez chwilę grzebał najpierw w jednym, potem w drugim kontenerze, wyjmując jakieś poniszczone rzeczy.
- Wszystko… wszystko zniszczyli – wyszeptał na koniec, a z oczu pociekły mu łzy. – Nic już nie mam. Co ja teraz zrobię? – spojrzał bezradnie na Darka.
Ten, nie zastanawiając się nad tym, co robi, podszedł bliżej i przyciągnął Adama do piersi. Czuł się głupio, bo po raz pierwszy w życiu musiał kogoś pocieszać. Zwykle w takich sytuacjach stał i czekał aż ta druga osoba sama się weźmie w garść. Jednak teraz… zrobiło mu się dziwnie żal tego faceta i zapragnął go jakoś pocieszyć. Niezdarnie objął go i pogłaskał po włosach.
- Będzie dobrze – mruknął dziwnie miękkim głosem. – Pomogę ci.











Komentarze
ak dnia kwietnia 07 2016 22:38:56
HEJ, POD SPODEM GŁÓWNE DROBNE POMYŁKI:
A) BRAKI PRZECINKÓW
smiley POMYLONY PODMIOT W CIĄGU LECĄCYCH ZDAŃ, ZWŁASZCZA PRZY DIALOGACH
C) EWENTUALNE POWTÓRZENIA
TAKIE SPRAWKI SĄ NORMALNE, ŁATWO PRZEOCZYĆ.
DOBRZE MI SIĘ CZYTAŁO, TYLKO CO DALEJ?smiley DALEJ CZYTAM W TYM PRYWATNYM TEKŚCIE, KTÓRY MI KIEDYŚ PRZESŁAŁEŚ, WIEM, ŻE TAM DALEJ DOSZŁO;
PA!

P.S.
* Adam niepewnie pokiwał głową.
- Chcesz, to możesz przenocować na kanapie. r11; Kolejne kiwnięcie głową. r11; Przyniosę ci jakąś poduszkę i koc. r11; (KTO) Wyszedł do sypialni.

* W kąciku lewego oka zebrała się łza i zastanawiała się czy zlecieć (PRZECINEK) czy zostać tam gdzie jest. W końcu jednak popłynęła po policzku, by na koniec wsiąknąć w poduszkę.
Westchnął ciężko. (KTO r11; JA WIEM, ŻE DAREK, ALE JEDNAK WCZEŚNIEJ PODMIOTEM BYŁA ŁZA)

* niepewnie. r11; (Z DUŻEJ LITERY) wyglądałeś na zajętegor30;

* Wstał i wyszedł z pokoju, a Adam posłusznie za nim. Przeszli do łazienki. (WYSZEDŁ+PRZESZLI)

* I nie czekając na reakcję Adama wyszedł.
Po tym jak skorzystał z ubikacji, przeszedł do kuchni (WYSZEDŁ+PRZESZEDŁ)

* - Kawa czy herbata? r11; zapytał Darek (PRZECINEK)nie odwracając się nawet w jego stronę.
- Jeśli można, to poproszę kawę r11; odparł (KTO) cicho po czym usiadł przy stole.*

* Darek usiadł po drugiej stronie stołu i popijając herbatę wpatrywał się w niego. (KTO) Nie wyglądał już tak beznadziejnie jak w nocy.


* - Czasami sen jest najlepszym lekarzem r11; mruknął cicho. (KTO r11; NIE PRZYTACZAM CAŁEGO KONTEKSTU, ALE TRZEBA DAĆ)

* Widać było, ze (ŻE) jest wygłodniały.

* Obiecałem i słowa dotrzymam, chociaż uważam, ze (ŻE) jesteś beznadziejny przypadek.

* Mam robotę i nie mam zamiaru (JEDNO MAM PRZEROBIĆ, BĘDZIE ZRĘCZNIEJ)

* Adam dołączył do niego chwilę potem.
- Siadaj r11; wskazał (KTO) fotel.

* żeby myśleć o czymkolwiek innym niż tylko spanie. (O SPANIU)

* Jeśli nie chcesz skończyć na oddziale zamkniętym, albo w piachu, musisz się od nic (NICH) odciąć. Bo prędzej czy później albo się nerwowo wykończyć(SZ), albo starczy ci odwagi (PRZECINEK) by się zabić.

* popatrzył spode łba na rozmówcę. (PRZECINEK LUB PO KROPCE Z DUŻEJ) tamten tylko skinął głową

* Adam niepewnie czekał, nie wiedzą(C) co ma robić.

* odparł cicho Adam (PRZECINEK) chowając aparat do kieszeni.

* - Tym lepiej r11; mruknął Darek r11; (Z MAŁEJ LUB WCZEŚNIEJ KROPKA) Tak będzie łatwiej.

* - Na czarno? I tak żeś się uchował aż przez pięć lat? r11; zdumiał się Darek.
- No jakoś tak wyszłor30; - odparł bezradnie. (KTO)

* - Nie odstawiaj mi tu cyrków. (ZBĘDNA KROPKA) r11; syknął Darek.

* W tym momencie Datek (DAREK), który stał spokojnie zdenerwował się.

* - Słucha(J) no, ty homofobie pierdolony

* Ten widząc żądzę mordu w jego oczach przełknął ślinę i tez (TEŻ) cofnął się

* Ciekawe ile czasu zajmie zanim da się wydymać komuś za kasę. Ja(K) myślisz?
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum