The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 19:38:23   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Połączeni prolog


– Mamo, mamo, zobacz, co znalazłem. – Dwunastoletni chłopiec o bardzo jasnych włosach, wręcz białych, przeplatanych z kolorem stali, mimo swojej ułomności w pełni swobodnie podbiegł do matki. Doskonale znał teren wokół pałacu. Każdy kamień, źdźbło trawy, brzeg strumyka, który nieopodal szumiał, nie były mu obce.
Kobieta siedząca na kocu wraz z nianią swego ukochanego syna wyciągnęła do niego ręce i usadziła go obok siebie. Wyjęła z jego ręki niebieski kwiat w kształcie gwiazdy z żółtym oczkiem w jej centrum i uśmiechnęła się.
– Jest piękny, synku, i bardzo rzadki w naszej krainie. To symbol nadziei i miłości.
– A jak się nazywa? – dopytał chłopiec.
– Tasartir. – Kobieta nagle posmutniała.
– Pani, co się stało? – zapytała młodziutka, osiemnastoletnia niania.
– Prawdopodobnie Aranel zerwał jedyny i ostatni taki kwiat u nas. Przed laty rosły ich całe łany. Potem nadeszła susza i kwiaty już nigdy nie wyrosły.
– Nieprawda, mamo. Chodź. – Pociągnął kobietę za rękę. – Tego jest więcej. Za tymi starymi drzewami.
– Poszedłeś tak daleko? – Wystraszona ukucnęła przed nim. Jej długa do ziemi suknia położyła się w okręgu na trawie. – Aranel, nie możesz tak daleko odchodzić od pałacowych ogrodów. Nie chcę, byś się zgubił.
– Nic mi nie będzie, mamo. Mimo tego, że moje oczy nie widzą, to doskonale znam drogę powrotną. Kieruję się słuchem, dotykiem i zapachem. Nie zdołam się zgubić w miejscu, gdzie nawet ptaki mówią mi, gdzie jestem. – Aranel miał szczególny dar do porozumiewania się z ptakami za pomocą śpiewu. Niejeden raz widziała, jak jej syn przysiadał w ogrodzie wśród drzew i śpiewał, a ptaki mu odpowiadały. Czasami łapała go na tym, że sam słuchał ptasich treli i się uśmiechał. Bywały momenty, kiedy ptak zawodził żałobną pieśnią. Aranel wtedy płakał, jakby wiedząc, czego śpiew dotyczył. Była dumna, że miała tak wspaniałego, ślicznego i dobrego syna.
– Wiem, synku, ale i tak się boję. – Spojrzała w puste oczy, które nie miały źrenic, tylko ciemniejszą plamę oddzielającą miejsce, które powinno widzieć, od białka oka. Poczuła ukłucie w sercu na to, że jej synek nigdy nie zobaczy piękna przyrody, którą tak bardzo ukochał. Zamiast ona jego, on pocieszał ją mówiąc, że widzi, ale inaczej. Nigdy nie skarżył się na swoje kalectwo, przyjął je naturalnie. W przeciwieństwie do niej. Kiedy medyk powiedział jej w parę tygodni po urodzeniu Aranela, że jej dziecko na zawsze pozostanie ślepe, przeklinała wszystkie bóstwa, jakie czcili mieszkańcy Elros. Jej jedyne, tak wyczekiwane potomstwo obdarzyli taką karą. Długo nie potrafiła zaakceptować takiej sytuacji, tym bardziej, że już nie mogła mieć więcej dzieci, a jej mąż odsunął się od obojga. Twierdził, że przyszły król nie może być naznaczony takim upośledzeniem. Władca, który nie widzi, nie może rządzić krainą. Przez to, że królowa po raz kolejny nie zaszła w ciążę, ktoś musiał przejąć władzę po śmierci króla. Nie było nikogo, kto miałby w sobie królewską krew i pochodził z rodziny Adantin. Król sam był jedynakiem. Martwiąc się o los swych poddanych, podjął ważną decyzję. Wtedy w dwa lata po urodzeniu się Aranela został zawarty pakt dwóch królów. Pakt, o którym królowa poznała prawdę dwie wiosny temu, a Aranel dopiero za kilka lat miał zaznajomić się z jego treścią.
– To nie bój się. Zawsze znajdę właściwą drogę, mamo. Gdziekolwiek będę.
Cała trójka dotarła do granicy strumienia, w którym krystalicznie czyta woda odbijała ich sylwetki niczym lustro. Szli wzdłuż brzegu. Aranel poruszał się tak jak widzący człowiek. Królowa tylko widziała, jak od czasu do czasu nasłuchuje płynących zewsząd dźwięków i idzie dalej. W pewnym momencie skręcili w prawo, tuż za szerokim murem z czarnego kamienia. Dotykając go palcami, szedł obok niego i nagle przystanął. Radosny śpiew skowronka powitał go w tym miejscu.
– To tutaj. Naprzeciw was są drzewa, które mogłyby opowiedzieć historię sprzed paru stuleci. Natomiast za nimi, na małej polance, znalazłem Tasartir.
Obie kobiety wyminęły chłopca i drzewa o szerokich pniach zaintrygowane odkryciem. Wstrzymały oddech na widok, jaki ukazał się ich oczom. Mała polanka była obsypana kwieciem tak, jakby ktoś zasiał go na niej. Ich łodygi sięgały im do kolan, a na nich kwitły niebieskie gwiazdy. Kobiety żałowały, że nie zapuszczały się w to miejsce. Nigdy nie wychodziły poza pałacowe mury. Tego też uczyły księcia, ale jak widać, poznawanie świata było silniejsze od zakazów matki i niani.
– To są kwiaty nadziei. Nadziei na lepsze jutro – powiedziała królowa. Popatrzyła na syna, który stanął obok niej.
– Szkoda, że nie wiemy, co jutro przyniesie, pani – odezwała się niania.
– To nie ma znaczenia, bo nawet po złych dniach przychodzą te dobre. Zawsze w to, synku, wierz. – Położyła ręce na jego ramionach. – Ilekroć w twoim życiu napotkasz właśnie kwiat nadziei i miłości, to pamiętaj o tej chwili. Miej też w pamięci, że drogi nie zawsze usłane są kwieciem. Często są na nich liczne wyboje. Życie nie raz przynosi wiele smutku, ale staraj się nie tracić nadziei na to, że będzie dobrze.
I pamiętał. Pamiętał nawet bez nich. Pamiętał każdą chwilę spędzoną w ramionach matki, a najbardziej ten dzień, kiedy w wieku piętnastu wiosen musiał się z nią na zawsze pożegnać. Choroba, jaka zaczęła niszczyć jej ciało, nie pozwalała jej na długie życie. Walczyła rok, ale pewnego ranka poddała się i blask w jej oczach, jaki mimo cierpienia utrzymywał się, zgasł na zawsze. On tego blasku nie mógł widzieć, ale ukochana niania wszystko mu mówiła, tak jak o to błagał. Wiedział, że oszczędza mu drastycznych szczegółów, ale rozumiał to i nie nalegał na więcej. Chciał tylko wiedzieć, co się dzieje i jakie oczy ma jego matka.
Płakał, siedząc w samotności w swojej komnacie. Ojciec ani razu do niego nie przyszedł. W ogóle od śmierci królowej stał się zimny i oschły. Wcześniej choćby interesował się jego nauką, ale teraz tylko go ganił za samą obecność w pałacu. Wtedy Aranel chodził na niebieską polankę, gdzie każdej wiosny, jakby cudem, wyrastał Tasartir i spędzał tam całe dnie. Marzył, że kiedyś przyjdą dni, w których będzie się śmiał, a serce ogarnie radość.


Mijały tygodnie, miesiące, a on rósł i mężniał. Dużo się uczył, chcąc chociaż tym zadowolić króla. Mimo niewidzących oczu doskonale potrafił władać bronią i znał na pamięć księgi zarówno te, których wiedzę przekazywali mu nauczyciele, a do nich zaliczała się astronomia, historia, wiedza o liczbach, jak i te, których poznawać nie musiał, a znał z pomocą niani. Te księgi były inne. Opowiadały o przygodach, miłości, o której w wieku osiemnastu lat zaczął marzyć, lecz odsuwał te myśli na bok. Wiedział, że nie ma możliwości, by ktoś pokochał niewidomego księcia. Co z tego, że radził sobie czasami lepiej od widzącej osoby, bo potrafił poruszać się nocą po zamku, ale na co dzień potrzebował pomocy. Pomocy przy ubraniu się, nawet jedzeniu. Zawsze towarzyszyła mu niania i w czasie posiłku mówiła, gdzie leżą jakie potrawy, a przecież wiedział, że ją obarcza swoją osobą. Tym bardziej, że miała męża, któremu powinna także poświęcić czas. Nie chciał być ciężarem dla przyszłej żony. Chociaż czasami łapał się na tym, że czuje dziwny ogień w okolicach podbrzusza, kiedy niania opowiadała mu, że w ich świecie związki tworzą również osoby tej samej płci. Nie miał takiego odczucia, słuchając, jak czyta o kobiecie i mężczyźnie.
– To znaczy, książę, że mężczyzna łączy się z mężczyzną. – Pewnego wieczora odpowiedziała na jego pytanie. Siedziała obok niego w komnacie Aranela.
– Ale jak łączy? – pytał, zakładając nogę na nogę i biorąc ze stolika kielich z wodą.
– Duchowo i fizycznie. Zespalają się ze sobą zarówno przez uczucie, jak i ciała – tłumaczyła. – Tak samo kobieta może pokochać kobietę.
– A skąd się wie, co się czuje?
– Po prostu się wie. Tak samo, jak ja wiedziałam, co czuję, zakochując się w Solvim. Ale teraz, książę, pora zejść na kolację. – Zamknęła książkę. – Na dywagacje na temat miłości masz jeszcze czas. – Słyszał, jak wstaje i krząta się wokół niego, zbierając książki.
– Czas. Nianiu, ja i tak mogę tylko słuchać. Nie nadaję się do kochania. Nawet mój własny ojciec odrzucił mnie ze względu na mą ułomność. – Posmutniał.
– Aranelu, nadajesz się. Tym bardziej, że jako przyszły król na pewno spotkasz kogoś, kto z tobą zasiądzie na tronie.
– Nie będę królem. Wiesz o tym. Żadna z krain nie może mieć okaleczonego króla. A ja taki jestem. – Skierował twarz ku niej, jakby kierował na nią wzrok, gdyby go miał. Zawsze czuła dreszcze na ciele, widząc ten gest. Gdziekolwiek by nie była, on doskonale potrafił ocenić miejsce, w którym ona stoi lub siedzi. Tak, jakby widział. – Ojciec jest ostatnim Adantinem, jaki zasiada na tronie. Po jego śmierci, co mam nadzieję nie nastąpi szybko, mimo tego, że mnie nienawidzi, ziemie zostaną podzielone na inne królestwa, a mój ród zostanie zapomniany.
– Przecież możesz mieć żonę i spłodzić potomka...
– O to chodzi, że nie mogę. To znaczy, mogę mieć żonę, ale nasze prawo mówi... może ci zacytuję: „Żaden potomek księcia, który nigdy na tronie nie zasiadł i nie ogłoszono go władcą lub ma fizyczny defekt, nie ma prawa do dziedziczenia królewskiego tytułu. Na zawsze pozostanie zwykłym księciem bez praw do tronu. Tylko potomek króla może zasiąść na tronie, o ile pozwala mu na to zdrowie lub jeżeli król miał córkę, to tron obejmuje mąż kobiety. Wyznacznikiem jest także jego królewski rodowód”. Tym samym widzisz, że na tronie nie zasiądę z powodu ślepoty, a nie jestem kobietą, by ojciec połączył mnie z jakimś synem jakiegoś króla, który by miał prawo połączyć dwa królestwa i objąć władzę nad nimi.
– Ale dla ratowania Elros mógłbyś wyjść za przyszłego króla. Książę, ja czuję, że bycie z mężczyzną to twoja natura. Znam cię. Wychowałam.
– Nie wiem, ale nawet jakby... Mój ojciec nigdy się na to nie zgodzi. Nie ma możliwości, aby jakiś władca zgodził się na takie wyjście i to jeszcze z kimś, kogo bym kochał nad życie. Tak się nie stanie.
Jakże się wtedy mylił. Miał się o tym przekonać dwa lata później.









 


Komentarze
Kaj dnia listopada 22 2014 21:57:39
Lu! Uwielbiam to opowiadanie smiley Jak każdą miłą baśń...smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum