ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Gdy muzyka w duszy gra 12 |
***
Wyjrzał na widownię. Hala koncertowa była pełna po brzegi, a on nie siedział tam, tylko był tutaj, gdzie wszystko się działo. Swoje miejsce oddał siostrze Mary, kiedy Haruki, a później także Tomiji, zaprosili go za kulisy. Był szczęśliwy, że będzie przez cały czas obserwował koncert z zielonowłosym, który przez ostatnie dwa tygodnie stał mu się bardzo bliski, tak samo, jak i on jemu. Nie tak, jak on by chciał, bo spotykali się wyłącznie jako przyjaciele. Mógł tak to nazwać, no bo to było coś więcej niż zwykłe kumplowanie się. Ciężko mu było przyjaźnić się z kimś, w kim się definitywnie zakochał, lecz możliwość częstego widywania chłopaka, mimo jako przyjaciela, i tak lała miód na jego bolące serce.
-Przyszło multum fanów.
Podskoczył, kiedy głos jego cichej miłości wyrwał go z zamyślenia.
-Na wasze koncerty zawsze przychodzi dużo ludzi.
-Po raz pierwszy nie stanę na scenie – westchnął.
-Przestań chrzanić. Teraz nie staniesz, ale za pięć miesięcy będziesz mógł śpiewać. Nie wolno ci się poddawać. Nie pozwolę na to – położył mu przyjacielsko rękę na ramieniu. Chwile, kiedy mógł chociaż tak go dotknąć, były wyjątkowe.
Tomiji wpatrzył się błyszczące, piwne oczy. Ten dzieciak był niesamowity. Wzbudzał w nim masę ciepłych uczuć. Miał potrzebę, by przebywać z tym chłopakiem dwadzieścia cztery godziny na dobę. Uwielbiał jego osobowość, dźwięczny śmiech, który tak często irytował go u dziewczyn i to, jaki potrafi być w stosunku do przyjaciół, z którymi się wykłócał, ale akceptował ich takimi, jacy są. Do tego wiele razy podnosił go na duchu, kiedy miał gorsze chwile, widząc swą przyszłość w czarnych kolorach. Aki spędzał więcej czasu z nim niż ze swoim kuzynem, który ostatnio wyglądał, jakby chodził z głową w chmurach.
-Chodź, pójdziemy do chłopaków. Powinni już być gotowi na swój show – powiedział wokalista, jednocześnie kładąc rękę na plecach nastolatka i w ten sposób prowadząc go obok siebie.
Aki odgarnął niesforne kosmyki za ucho i ponownie skarcił siebie za zachowywanie się, jak zakochana nastolatka.
***
Wszystko mu leciało z rąk. Od rana bolał go żołądek. W gardle mu zaschło. Miał wrażenie, że nie pamięta słowa żadnej z piosenek, a wszytko przez bardzo okazałe nerwy. Zaraz miał wyjść na scenę po raz pierwszy w życiu i śpiewać do wielotysięcznego tłumu. Już wolał stanąć twarzą w twarz ze swoim byłym szefem z drukarni. Poczuł dotyk na ramieniu. Spojrzał w górę, gdyż siedział na krześle.
-Chodź – rzucił Keizo i wyszedł pierwszy.
Chłopak zaprowadził go do pustego pokoju przeznaczonego na składzik rzeczy do sprzątania. Tam od razu pocałował go szybko i mocno.
-Uspokój się, bo inaczej wyzioniesz ducha – poradził lider kojącym nerwy głosem.
-To nie ty pierwszy raz staniesz przed takim tłumem – Haruki stał się bardziej śmiały i rozmowny, kiedy był sam na sam z Keizo. Nie mogło być przecież inaczej, kiedy kochali się ze sobą prawie co noc, a czasami tylko pieścili w ich raju. Tak zaczął myśleć o wiśniowym zakątku. Z tym, że on marzył, aby mogli się kochać w łóżku z aksamitną pościelą, a nie ciągle leżeć na trawie. Chociaż nie narzekał, bo za nic w świecie nie oddałby tych cudownych chwil. Kochał je tak samo, jak i chłopaka stojącego teraz przed nim. Tak, kochał go. Prawdopodobnie zalążek uczucia zaczął się już podczas występu w telewizji, gdy pierwszy raz śpiewał. Dlatego tak łatwo pierwszej nocy uległ liderowi. Drugiej też, kiedy wtedy przyszedł, Kei już na niego czekał. A trzeciej... Wszelkie uczucia zachowywał dla siebie, gdyż nadal nie wiedział, co czuje białowłosy. Jego miłość narodziła się szybko, to znaczy sądził, że to uczucie ogarnia całe jego ciało, kiedy byli razem nocami, przez tą jedną godzinę lub dwie, czy za dnia udając, że nie łączy ich nic poza zwykłymi stosunkami między domownikami. Tęsknił za nim w chwili, kiedy Ueda pojechał na dwa dni do rodziców. I domyślił się, że to wcale nie chodziło o seks, tylko o najpiękniejsze i najwartościowsze z uczuć. Bał się, że dla lidera jest tylko obiektem do zaspokojenia, ale dopóki nie miał dowodów na to, był spokojny. Zwłaszcza, że chłopak zaczął traktować go dobrze.
-Sam też byłem na twoim miejscu, wiem, jakie to uczucie. Dałem sobie radę i ty też dasz – nie rozumiał sam siebie, czemu był taki miły dla niego. Przecież jeszcze ponad trzy tygodnie temu, nie chciał go widzieć w zespole, a teraz pragnął, by Haruki się odprężył. Oczywiście mogło chodzić mu o to, żeby chłopak nie zawalił tak ważnego koncertu. To, że nie łączyły ich zwyczajne stosunki, nie miało znaczenia. To, że uważał młodszego chłopaka za niezwykłego, też nie miało znaczenia. Po prostu czasami zdarzało mu się być miłym.
-Przecież wiesz, że zawsze się staram. Zresztą będziesz obok, to dam radę – jego głos był cichy. Przed wyjściem zawahał się, ale cmoknął jeszcze Uedę w policzek. Takie gesty jeszcze go onieśmielały, nie wiedział na czym stoi i na ile może sobie pozwolić. Nie miały one przecież związku z pożądaniem, raczej z czymś czułym i słodkim, a Kei lubił słodycze tylko w postaci ciastek.
***
-Chłopaki, od jutra wytwórnia zgodziła się dać wam dwa tygodnie urlopu pod warunkiem, że dzisiejszy koncert przejdzie do historii, jako jeden z najlepszych, więc dajcie z siebie to, co macie najlepszego – mówił Natsuo, kiedy Tomi i Aki dołączyli do chłopaków.
-Damy takiego czadu, że szczęki będą musieli zbierać z ziemi – Seiki poprawił włosy. – A ty, Natsu, ciągle się powtarzasz. Naprawdę mógłbyś już zmienić płytę.
-A gdzie Keizo i Haruki? – Natsuo dopiero teraz zauważył nieobecność dwóch wokalistów.
-Jesteśmy – Keizo wsunął się do garderoby, a za nim Haruki, który nalał sobie niegazowanej wody do szklanki.
-Wasz menedżer powiedział, że od jutra macie urlop – Aki zbliżył się do kuzyna. – To może w końcu odwiedzisz stare śmieci, co? Mama tęskni za tobą.
-Na pewno was odwiedzę.
-Najbardziej to mnie cieszy dzisiejsza imprezka w klubie – Seiki aż zacierał rączki. – Będzie masa dziewczyn.
-Może którąś wyrwiesz – powiedział Isao z nadzieją, że będzie jego dziewczyna. Tęsknił za nią.
-Ma się rozumieć.
-Nie pieprzcie, tylko na scenę! - krzykną lider.
-Co ty możesz wiedzieć o pieprzeniu – mruknął starszy z bliźniaków.
-Ostatnio więcej niż ty – wyrwało się białowłosemu.
Słysząc to, Haruki opluł kuzyna wodą,
-Ej.
-Przepraszam – zawiesił wzrok na Keizo.
Tomi zauważył wymianę spojrzeń między wokalistami. Podniósł brwi do góry.
-Czyżby? – myślał. – I nie powiedziałeś mi? - popatrzył z wyrzutem na przyjaciela, który rozpoznał ten wzrok i już wiedział, że zielonowłosy domyślił się paru nowych rzeczy z jego aktualnego życia. – Kei, potrafisz dochować tajemnicy, nawet przede mną.
-Hej, Tomi, znów odleciałeś. I uśmiechnij się – Aki podniósł mu palcami kąciki warg. – O tak, teraz lepiej. Chodźmy, bo chłopaki pobiegli na scenę.
-Uroczy. Czy ja właśnie pomyślałem że Aki jest uroczy? Źle ze mną – potrząsnął głową. – Jak chłopak może być uroczy? Może, bo to Aki -odezwał się jakby drugi głos w nim. – Nie słucham cię. Tak, chodźmy, nie chcę, byś stracił koncert, siedząc za kulisami – powiedział na głos.
Stanęli z boku sceny, skąd wszystko widzieli, ale nikt z widowni nie widział ich.* Widowisko, które rozgrywało się na ich oczach, można by nazwać nieziemskim. Po scenie przesuwały się setki kolorowych świateł. Lasery migały w takt muzyki i wystrzeliwały długimi promieniami w widzów. Z góry padał deszcz srebrnego konfetti, a z tyłu sceny na dużym ekranie przewijały się różnego rodzaju wizualizacje. Fani byli zachwyceni występem przeplatanym piosenkami lirycznymi z rockowymi. Blue ponownie podbili ich serca, a wspólny śpiew starych, ale nadal uwielbianych piosenek, był kulminacją wieczoru.
Haruki radził sobie znakomicie. Patrząc na niego miało się wrażenie, że dla niego to kolejny już koncert w życiu. Z początku był lekko spięty, ale rozkręcił się i dawał sobie radę, z czego Aki był szalenie dumny. Coś przeczuwał, że kuzyn w końcu pokona swoją nieśmiałość. Chciałby tego oraz jeszcze tego, aby Tomi był jego.
***
Klub, w którym odbywało się przyjęcie, pękał w szwach od zaproszonych gości, wśród których były znane zespoły, przedstawiciele różnych wytwórni, producenci, sponsorzy, a także ci, którzy ciężko pracowali nad organizacją koncertu. Dla reporterów wstęp był wzbroniony, aby wszyscy mogli w spokoju się zabawić.
BlueRiver siedzieli razem przy stoliku blisko sceny, na której tańczyły dwie dziewczyny w skąpych strojach, a trzecia śpiewała piosenkę z karaoke. Nie była może mistrzynią w śpiewie, ale przynajmniej nie fałszowała, jak jej poprzednik.
Haruki siedział obok Keizo, który położył rękę na oparciu kanapy tuż za chłopakiem, przez co włosy Harukiego łaskotały go po gołej skórze, z czego białowłosy nie robił problemu. Do tego siłą rzeczy, przez mały ścisk przy stoliku, zmuszeni byli siedzieć bardzo blisko siebie z łatwością czując dotyk i ciepło drugiego ciała.
Zielonooki chciałby tak z nim siedzieć otwarcie, jak z partnerem. Ostatnio coraz częściej żałował, że nie powiedział w domu, jakiej jest orientacji. Czym dłużej zwlekał, tym trudniej było wyjść z ukrycia. Teraz tym bardziej był to zły moment, kiedy był członkiem zespołu, a strach stał się jeszcze większy. Strach przed publicznymi wyzwiskami, które cięły, jak ostrze noża. Łatwiej by było, gdyby Keizo był otwarty i sam się nie ukrywał. Byliby wtedy podporą dla siebie i razem... O czym on myśli, przecież Kei by go zabił za chęć ujawnienia się, a poza tym nie byli razem. Nie wiedział, czy mógłby liczyć na niego w takiej sytuacji. Popatrzył na Uedę. Po chwili lider odwzajemnił spojrzenie, podnosząc przy tym prawą brew do góry.
Po raz kolejny nie widzieli przyglądającego im się zielonowłosego, który mimo, iż był zajęty rozmową z Akim, jakoś nie umiał przestać o nich myśleć. Musiał porozmawiać z przyjacielem, nie chciał, aby ten skrzywdził Hamadę. Bał się, że wykorzystuje chłopaka, bo ma go pod ręką. Chociaż Kei nie był taki. Ale dlaczego nic mu o nich nie powiedział?
Tymczasem Keizo rozmyślał o tym, jak by to się wyrwać z przyjęcia, z którego tylko Seiki czerpał przyjemność, obtańcowując co rusz inną dziewczynę. Chętnie zabrałby ze sobą Hamadę do domu. Chciałby w końcu kochać się z nim w łóżku. Zaczął mu przeszkadzać zagajnik, mimo, iż noce były już ciepłe. Mimo tego, że w ogrodzie nie ukrywały ich cztery ściany, tylko drzewa, bardziej bał się kochać z nim w domu. Nocą już nikt nie chodził po ogrodzie, zwłaszcza po jego drugim końcu, a w domu każdy z chłopaków bez zaproszenia mógł wtargnąć to do jednej czy też drugiej sypialni. W swojej nadal nie naprawił zamka w drzwiach, a do tego zaśnięcie w łóżku było bardziej prawdopodobne niż na trawie. Nie należał do osób, co leżą na tym zielonym dywanie i lubują gapić się w gwiazdy, aby potem smacznie usnąć. On wolał spać w wygodnym łóżku. Dlatego musiał wyciągnąć stąd Hamadę. Przez najbliższe godziny dom będzie tylko ich.
Dlatego, gdy napotkał te grzeszące głębokim kolorem oczy, wiedział już, co ma robić. Nachylił się do ucha Harukiego i szepnął:
-Zabieram cię do domu. Udawaj śpiącego – wyprostował się i wychylił do chłopaków. – Haruki jest senny, ja też jestem zmęczony, więc wy się bawcie, a ja zawiozę go do domu.
-Coś ty taki miły? Nigdy nas do domu nie zawoziłeś – Isao pociągnął łyk piwa. Przy jego boku siedziała jego dziewczyna.
-Nie jestem miły, tylko co ma tu siedzieć, jak ja też jadę – podniósł się. – Haruki, zbieraj się.
-Nie tłumacz się tak – Tomiji puścił mu oczko.
Hamada wyszedł ostrożnie od stolika i zatrzymał się przed Tomijim.
-Tomi, uważaj na niego – wskazał głową nastolatka, który przewrócił oczami na te słowa. Najchętniej by go zabrał ze sobą, ale wiedział, że Keizo by był zły, a chłopakowi też nie chciał psuć zabawy.
-Spokojna głowa. Idź... - zawiesił głos na moment - ...spać.
-Dobrze, że nocuję u was – nastolatek założył nogę na nogę. – Mama nie będzie się pieklić, że całą noc imprezowałem.
-Ciocia nie jest taka zła.
-A wracać o dziesiątej mi każe.
-No, chodź już – irytował się Keizo, już by przecież za ten czas doszli do samochodu. Dobrze, że nic nie pił, bo musiał by wzywać taksówkę, a na to nie miał chęci, mając w pamięci incydent, kiedy był zmuszony jechać w zasyfionym i śmierdzącym samochodzie. Nie rozumiał, jak można było dopuścić auto do takiego stanu.
Zziajany Seiki po ostatnim tańcu uwiesił się wychodzącym chłopakom na ramionach.
-Już idziecie? Impra dopiero się rozkręca. Doprawdy, dziwni jesteście.
-Jesteśmy zmęczeni – dyskretnie powąchał go w obawie, że poczuje zapach alkoholu, ale na szczęście chłopak nic nie pił.
-Starzejecie się. To spadajcie, dziadkowie – oparł się dłońmi o stół. – Braciszku, co tak siedzisz? Zaproś jakąś do tańca. Wiem, że Hanae nie przyszła, ale rybek w morzu jest o wiele więcej, nie tylko ta jedna.
-Co z Hanae? - podłapała Mineko.
-Zamknij się, Seiki – syknął młodszy z bliźniaków. – Ciągle tylko gadasz i chlapiesz nieprzeznaczonymi dla innych uszu informacjami na prawo i lewo.
-O niczym nie rozpowiadam, powiedziałem tylko, żebyś zaszalał. Nie bądź taki poważny. Naprawdę ostatnio coś z tobą nie tak. Nie złość się. Co ci we mnie nie pasuje?
-Nic cię nie obchodzi, tylko chcesz... szaleć. Mam swoje powody być podenerwowanym. Powiedziałbym, o co chodzi, ale ty ostatnio nie słuchasz tego, co mam ci do powiedzenia, tylko uciekasz.
-Jak to nie słucham?
-Chłopaki, spokój – wtrącił Isao. – Wyjaśnijcie sobie wszystko w domu. Nigdy się nie kłóciliście, nie wiem, o co teraz wam chodzi, ale ja nie muszę wiedzieć. To wy znajdźcie dla siebie czas i porozmawiajcie na spokojnie, nie robiąc przedstawienia.
Seiki ostatni raz zerknął na brata i zniknął w tłumie tańczących osób.
Do Tomijiego nawet ta mała sprzeczka nie dotarła, kiedy patrzył za wychodzącym przyjacielem i jego... kochankiem, chłopakiem? Kim był dla niego Haruki?
Dlaczego wcześniej tego nie zauważył i od jak dawna to trwa? W sumie nie mógł nic widzieć, bo był zajęty Akim. Na stopie przyjacielskiej, oczywiście.
***
W domu, na piętrze, w sypialni Keizo, dwudziestoletni chłopak zaciskał palce na pościeli, wtulając twarz w poduszkę, z której wyczuwał zapach swego kochanka. Kochanka, który w tej właśni chwili, poruszając się w nim leniwie, całując i gładząc jego plecy, dawał mu rozkosz. Kochali się długo i namiętnie, bez pośpiechu. Lider zacisnął palce u nasady jego penisa, tym samym nie pozwalając mu dojść, podczas, gdy sam krzyczał z ekstazy. Haruki zawarczał ze złości.
-Pozwól mi.
-Cierpliwości, piękny – sapnął i pocałował go w kark. Wyszedł z niego i odwrócił go na plecy, od razu układając się między jego udami i po raz pierwszy w ich bliskich kontaktach, bez żadnych subtelności, pochłonął jego członka do ust. Nie za głęboko, gdyż wyszedł z wprawy, a wokalista był dość dobrze obdarowany przez naturę.
-Aach, Kei – widok, który mu się ukazał, kiedy otworzył oczy, był niesamowity. Marzył o tym, ale bał się poprosić, nie będąc pewnym reakcji chłopaka. Mógł go samemu rozbierać, ale to... Sam też nie wiedział, jak zabrać się za sprawienie kochankowi takiej przyjemności. Wczepił palce w jego włosy, sam już nie wiedząc, czy rozsunąć uda bardziej, czy też zacisnąć je wokół głowy chłopaka. Czuł drażniący go język i silne ssanie. Wypchnął biodra w górę. Był tak rozpalony, że na orgazm nie musiał długo czekać.
Keizo nie odsunął się, kiedy ten zaczął dochodzić mu w ustach, tylko przełknął wszystko, co zostało mu dane i patrzył urzeczony, jak Haruki wygina się w głęboki łuk i drży, a skóra błyszczy się od potu.
-Piękny - stawał się wprost uzależniony od reakcji chłopaka. Mógłby widzieć go takiego i doprowadzać do szczytowania dwadzieścia cztery godziny na dobę. Possał jego członek jeszcze chwilę, po czym wypuścił go z ust i składając drobne pocałunki po tym kuszącym ciele, przesuwał się w górę, aż dotarł do ust.
Haruki z ochotą pozwolił się pocałować, smakując siebie. Dotarło do niego, co się stało, że doszedł w jego ustach i poczerwieniał. Te usta i język, z którym teraz splatał się jego, doprowadziły go do jednego z najsilniejszych orgazmów.
-Przepraszam – wydukał, kiedy odessali się od siebie.
-Za co? - polizał go po szyi.
-Ja... nie zdążyłem cię uprzedzić – popatrzył zakłopotany na twarz chłopaka.
-Nie przepraszaj. Zdążyłbym się odsunąć. Po prostu chciałem cię posmakować.
-Przepraszam, że ja jeszcze... tobie nie... no wiesz.
-Nie zmuszam cię do niczego. Jak widzisz, ja sam dopiero dzisiaj... Jeżeli zechcesz, to wiedz, że zawsze możesz mi sprawić taką przyjemność – patrzył mu w oczy, polegując na nim połową ciała i bawiąc się jego włosami. – Jeżeli nie będziesz miał ochoty, to nie musisz. Nie znoszę zmuszania partnera w łóżku do robienia rzeczy, których on nie chce robić.
Haruki, słysząc to, uśmiechnął się. Jego powieki zaczęły opadać, gdy ciało się uspokoiło.
-Jesteś zmęczony – stwierdził Keizo i położył się obok na boku.
-Wykończyłeś mnie i jest późno.
-Ja ciebie wykończyłem? Dokąd idziesz? – zapytał, gdy Haruki zaczął wstawać.
-Do siebie.
-Zostań.
-Co?
-Jeszcze zgubisz się po ciemku i nie trafisz do swego łóżka. Bezpieczniej będzie, jak tu zostaniesz. No kładź się – nie potrafił go stąd wypuścić. Chciał zasnąć u jego boku.
-A jak chłopaki wrócą i nas nakryją? - mimo pytania, położył się zwrócony do niego twarzą.
-Wrócą pewnie nad ranem. Nastawię budzik na czwartą, to wrócisz do siebie.
-A prysznic?
-Nie zawracaj sobie tym głowy. Śpij – wtulił się policzkiem w poduszkę.
-Ok – po raz pierwszy zasypiał przy nim i było to dla niego bardzo ważne. Prawie natychmiast zasnął.
-Dobrze mi z tobą -pomyślał Keizo. – Nawet stałem się bardziej przyjazny dla innych. To niedobrze, bo mi wejdą na głowę, ale zaradzimy temu. Na razie nie chcę już myśleć o niczym poza tym, że miał to być tylko seks, a teraz sam siebie nie rozumiem. Mięknę przy tobie, Haruki. Coś we mnie obudziłeś – podniósł rękę, aby odgarnąć mu włosy z twarzy, ale powstrzymał się. Leżał i patrzył na tą spokojną twarz, dopóki sam nie zapadł w głęboki sen.
***
Nad ranem bliźniacy wraz z Tomijim i Akim wrócili do domu. Wokalista zagnał rodzeństwo Nakada spać, a sam zaprowadził piwnookiego do pokoju gościnnego, który przygotowali z pomieszczenia przeznaczonego na schowek dla starych mebli.
-Doskonale się bawiłem – powiedział Aki, kiedy stanęli pod drzwiami pokoju. - Nawet nie śmiałem marzyć o czymś takim. Tomi, jesteś ekstra – rzucił mu się na szyję, co zaskoczyło wokalistę i podniosło mu tętno. Aki nie zrobiłby tego, gdyby nie był pod wpływem kilku piw, ale nie był pijany, żeby nie wiedzieć, co robi. Chciał chociaż tylko raz objąć swego idola w chwili, gdy miał do tego odwagę. Świadomość tego, że Tomi nie jest i nigdy nie będzie jego, uderzyła w niego z całą swoją siłą. Nigdy nie poczuje jego dotyku na swym ciele, nie usłyszy czułych słów, nawet nie skosztuje po raz drugi smaku jego warg. W oczach pojawiły się łzy, więc zamrugał szybko, aby je odpędzić. Mógłby wyznać mu, co czuje, ale zniszczyłby to, co jest teraz. Tomi nie zechciałby go już widzieć.
-Ty też jesteś ekstra – położył mu rękę na plecach i pogłaskał go po nich. Wyczuwał, że coś jest nie tak. – Akiś, stało się coś?
-Nie. Pójdę już spać – odsunął się, ale nie patrzył na niego, chcąc ukryć swój stan. – To dobranoc, a może dzień dobry, który niedługo wstanie – starał się uśmiechnąć.
-Dobranoc.
Aki wszedł do pokoju i zamknął drzwi. Od razu rzucił się na łóżko. Nie umiał dłużej powstrzymać przeźroczystych kropel wypływających z piwnych oczu.
-Kocham cię, Tomi. Okłamywałem siebie. Nie potrafię być twoim przyjacielem, ale ty o tym się nie dowiesz. Nigdy nie poznasz moich uczuć. Co mam robić? Nie chcę przestać cię widywać.
Płakał długo i cicho, by nikt go nie usłyszał. Uspokoił się dopiero, gdy za oknem pojawił się pierwszy brzask nowego dnia.
***
Nie mógł zasnąć i przewracał się w pościeli z boku na bok. Co się z nim, do licha, działo? Dlaczego, kiedy chłopak go objął, o mało nie dostał palpitacji serca? To było takie inne od tego, kiedy Kei go obejmował. Wtedy nie czuł niezwykłego podekscytowania, w tamtej chwili mógłby... nie, nie mógłby. Owszem, nastolatek był niezwykły, ale to chłopak. Cichy głosik w nim pytał:
”I co z tego?”
-Jak co z tego? Nie jestem gejem. Nie podobają mi się faceci – uderzył ręką w poduszkę.
„Faceci nie, ale ten chłopak tak, jest wspaniały. Uwielbiasz jego charakter” - mówił głos wewnątrz niego. - „Może to on ma wyzwolić w tobie dodatkową naturę?”
-Zamknij się.
„Pozwól dojść mi do głosu. Uświadomię ci, kim jesteś.”
-Zwariowałem. Mam dwie osobowości – położył się na plecach i wpatrzył w sufit. Musiał odegnać te myśli. Lubił chłopaka, ale nic więcej. To wszystko przez to, że ciągle przebywa z chłopakami. Dawno nie był z dziewczyną. Musi sobie znaleźć jakąś, bo mu odbija. Miał telefony do kilku stałych kochanek. Jutro do którejś zadzwoni i umówi się na randkę.
„I tak będziesz o nim myślał.”
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|