Rozdział szósty - Twarzą w twarz
– Znowu przyjeżdżacie bez Łukasza – zauważyła babcia Łucja, kiedy wszyscy obecni zasiedli już do owalnego stołu. Przygotowała jedzenia tyle, jakby chciała wykarmić całą armię, lecz przeważnie i tak wszystko znikało w żołądkach jej dzieci i wnuków. Przemek był ciekaw, jak jego ciocia i wujek zamierzają skomentować to spostrzeżenie. Babcia powiedziała coś podobnego zaraz po tym, jak przekroczyli próg domu, ale wtedy udało się im jakoś zmienić temat i odwrócić jej uwagę ogólnym zamieszaniem. Tym razem jednak Przemek widział, że babcia była zdeterminowana, by otrzymać zadowalającą odpowiedź. – Ciągle siedzi w tym Poznaniu – odparła wreszcie Urszula. Nie podobało jej się, że rozmowa zeszła wreszcie na ten temat, jednak nie była na tyle naiwna by sądzić, że uda się to ominąć. – Myślałam, że pojechał tam tylko na tydzień, może dwa – zdziwiła się mama Oskara. – Też mi się tak wydawało, przynajmniej na początku. A teraz już sama nie wiem, co on chce tam ze sobą robić – westchnęła Urszula. Przemkowi wydawało się, że mówi szczerze, jednak domyślał się również, że nie zamierza wyciągać orientacji Łukasza na forum rodziny. Ojciec Łukasza – Bartosz – wyglądał tak, jakby rozmowa o synu była ostatnią rzeczą, na jaką ma ochotę. Przemek przez moment analizował jego twarz, rozważając czy wygląda na bardziej zaniepokojonego, poddenerwowanego czy złego. Bo widział u niego wszystkie te emocje. Pozostawały jeszcze pytania: czym dokładnie się niepokoił (może: o kogo?), dlaczego był zdenerwowany i na co był zły? Ale tego już Przemek po samym wyrazie twarzy nie umiał ocenić. I jeśli choć przez moment miał nadzieję, że uda mu się nie wspominać o swojej rozmowie z Łukaszem przy całej familii, to umarła ona w chwili, gdy do tematu włączyła się jego rodzicielka:– Może Przemek będzie mógł coś więcej nam o tym powiedzieć? – spostrzegła i zwróciła się do starszego z synów: – W końcu byłeś u niego wczoraj, prawda? Rozmawiałeś z nim. Co ci powiedział? Tym razem to on zebrał zdumione spojrzenia od reszty rodziny, a zwłaszcza od rodziców Łukasza, którzy nic nie wiedzieli o jego wyprawie do Poznania. Oczywiście jego mama nie miała świadomości, że wolałby o tym nie wspominać, bo poprzedniego wieczora zbył jej pytania ogólnikami. Z pewnością więc sama również chciała się o tym wszystkim czegoś dowiedzieć. – No byłem u niego, ale szczerze mówiąc nie był zbyt rozmowny – odparł spokojnie, choć w jego żołądku powstał nieprzyjemny supeł, jakby jego kiszki skręciły się w kokardkę. – Ale co ci dokładnie powiedział? – Urszula gwałtownie się ożywiła i Przemek nie był pewien, jak ma to zinterpretować. Z jednej strony sądził, że sama liczy na jakieś informacje, lecz z drugiej jej oczy ukazywały zaniepokojenie. Na pewno zastanawiała się czy Łukasz podzielił się z Przemkiem informacją o związku z Sebastianem. Czyżby nie podobała się jej myśl, że reszta rodziny może się o tym dowiedzieć? – Głównie opowiadał mi o swoich planach na studia. Bo wiecie, wychodzi na to, że on tam planuje zostać – wyjaśnił. Przez cały wieczór gryzł się nad tym, co powinien zrobić i ile prawdy wyjawić. Naprawdę nie chciał kłamać, ale sama myśl o powiedzeniu całej prawdy przyprawiała go o dreszcze. Nie sądził, by przeszło mu to przez gardło i mimo wszystko wciąż nie czuł się z tym komfortowo. Musi minąć o wiele więcej czasu, by bez problemu to przełknął. Uznał więc, że najrozsądniej będzie, gdy pominie pewne „szczegóły” rozmowy z Łukaszem. – I co, tak po prostu sobie wyjechał? Nie mówiąc wam o tym? – oburzyła się matka Przemka, kierując swoje słowa do rodziców Łukasza. – Niby nam powiedział – przyznała Urszula. – Ale to było do niego takie niepodobne. Rzucił nam kilkoma stwierdzeniami w twarz, spakował walizki i pojechał. – To wszystko brzmiało tak niedorzecznie, że ciężko nam było wziąć to na poważnie – wtrącił wreszcie Bartosz, splatając ręce na klatce piersiowej. – No naprawdę, kto robi takie rzeczy? – I co ci jeszcze powiedział? – Babcia zwróciła się ponownie do Przemka. – Planuje zdawać na Akademię Sztuk Pięknych w czerwcu. Na malarstwo. Sądzę, że może się tam dostać – dodał Przemek po namyśle. – Na malarstwo? Z ekonomii na malarstwo?! Kto to widział?! – zdziwił się ojciec Oskara, na co sam Oskar parsknął szczerym, głębokim śmiechem. – Naprawdę, Łukasz?! Ha, to jest dobre! Akurat po nim nikt się nie spodziewał, że mógłby wywinąć taki numer, a tu proszę! – Chłopak najpierw zaczął bić brawo nieobecnemu kuzynowi, a potem podniósł kubek z kompotem w toaście. – To nie jest śmieszne, Oskar! – zbeształa go matka. – Łukasz nie powinien robić takich rzeczy swoim rodzicom. A gdzie on właściwie mieszka? – zwróciła się z powrotem do Przemka.Ah, i to był ten moment, w którym Przemek musiał już skłamać. Nie, żeby mu się to podobało. Urszula za to wyraźnie wstrzymała oddech, bojąc się tego, co może nastąpić. – Jego przyjaciel, Sebastian, studiuje tam architekturę i ma wynajęte małe mieszkanie. Przemek rzucił okiem na matkę Łukasza, a ta odetchnęła z ulgą. Chyba doszła do wniosku, że Łukasz niczego kuzynowi nie powiedział o swojej orientacji. Jakże się pomyliła. – I co, Łukasz tak się zwalił swojemu koledze na głowę? – zdziwił się wujek Błażej, ojciec Oskara. – Nie pomyślał, że tamten może chce mieszkać z kimś innym? – Wyglądało mi to tak, że jednak Sebastian nie ma nic przeciwko – sprostował Przemek, jednocześnie zastanawiając się, jak zmienić temat. Wujek Błażej wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem.– A może po prostu nie rozumiem dzisiejszej młodzieży. Ja na studiach miałem dziewczynę i ciągle tylko kombinowałem, jak tu z nią spędzić jak najwięcej czasu. W życiu bym nie pomyślał o mieszkaniu z kumplem. – Daj spokój – przerwała mu żona, Przemka ciotka Zosia. – Z tą dziewczyną i tak ci nie wyszło, bo ożeniłeś się ze mną, i całkiem prawdopodobne, że tak się stało właśnie przez to całe mieszkanie razem. Za młodzi byliście, żeby się ładować w taki związek i prysło. To całkiem rozsądne ze strony Łukasza, żeby dzielić koszty mieszkania z kolegą, takie jest moje zdanie – odparła. – A że wytrzasnął ten pomysł Bóg wie skąd to już inna sprawa – zaznaczyła jednak stanowczo. – Najgorsze, że z nami o tym wcześniej nie porozmawiał – westchnęła Urszula. – Tylko zakomunikował, że wyjeżdża i się po prostu spakował. Odciął nas od siebie. Nie mogę zrozumieć dlaczego…– Przecież wspominał kilka razy o studiach w Poznaniu – zauważył Oskar. – Wiem, że koniec końców poszedł na finanse czy coś tam, ale wcześniej mówił kilka razy o ASP w Poznaniu, więc to chyba nie jest znowu takie zaskoczenie, prawda? Zresztą jego zamiłowanie do sztuki to też nie nowina – dodał rozsądnie. Przemek spiorunował go wzrokiem. Oskar nie zrozumiał dlaczego. – A kto wtedy podejrzewał, że on myśli o tym wszystkim tak poważnie?! – parsknął Bartosz.– Nie za bardzo się rwaliście do tego pomysłu. Może nie miał tyle samozaparcia, żeby was przekonywać? – zasugerował Oskar, za co Przemek znowu go zmiażdżył karcącym spojrzeniem. Tym razem chłopak zrozumiał przekaz i brzmiał on „nie mieszaj się w to, głupku!”. – Skoro nie miał samozaparcia, żeby nas przekonać, to tylko znaczy, że wcale mu aż tak bardzo nie zależało na tym malarstwie – uciął Bartosz. – Zresztą co on sobie w ogóle wyobraża? Wyjeżdżać w ten sposób? Wymyślił sobie jakieś złudne problemy i próbuje od nich uciec! Oskar już miał na końcu języka odpowiedź, że może wujek wszystko przekręca, a Łukasz nareszcie stawia czoła swoim problemom, nie robi uniki. Przemek jednak kopnął go znacząco w kostkę i chłopak zamknął usta. Wtedy we wszystko wtrąciła się babcia, rzucając jakim starym polskim powiedzeniem, z którego wynikało tylko, że wszystko się na pewno ułoży, a tymczasem obiad stygnie i sam się przecież nie zje. Babcie zawsze jakoś inaczej postrzegają wszystkie problemy.
Przemek dziękował wszystkim bogom i bóstwom za to, że przez resztę obiadu nikt nie wrócił do tematu Łukasza, choć ewidentnie zaprzątał on myśli każdego z obecnych. Chłopak po cichu liczył na to, że najgorsze już za nim i zdążył już odetchnąć z ulgą, a wtedy Oskar zakomunikował mu skinieniem głowy, że muszą porozmawiać w cztery oczy.
– Skoro jesteśmy tu sami… – zaczął najmłodszy z kuzynów, zamykając drzwi do najmniejszego pokoju w domu dziadków. Stało w nim jedno łóżko, lecz rzadko kiedy ktoś w nim spał. Pokój był znany z tego, że wrzucało się tam wszystkie rzeczy, które nie pasowały nigdzie indziej. Roiło się tam od starych rupieci, pudełek, skrzynek, zdjęć i książek, a także miliarda innych drobiazgów, o których każdy z domowników trzy razy już zapomniał. Niemniej jednak pokój stanowił ich główną „bazę” kiedy byli dziećmi. Wtedy te klamoty wydawały się im interesujące. Teraz za to stanowił idealne miejsce na rozmowę z dala od nieproszonych uszu. – To…? – ponaglił go Przemek, gdyż Oskar urwał wpół słowa, rozglądając się po pomieszczeniu. – To możesz wreszcie przestać pieprzyć – zakończył chłopak, uchwytując wreszcie swoją myśl. Spojrzał na Przemka stanowczo. – Na temat Łukasza – dodał, widząc minę kuzyna. – Pieprzyć? – powtórzył ze zdumieniem. I trochę ze zdenerwowaniem. Naprawdę nie chciał mówić nic Oskarowi, a już widział, że ten go będzie męczyć. Ale mimo to nie sądził, by umiał swobodnie i bez zbędnych emocji przekazać informację, której dotychczas Łukasz najpilniej strzegł. – Nie jestem pewien o co w tym wszystkim chodzi – zaczął ostrożnie Oskar. – Ale dam sobie rękę ujebać, że Łukasz nie spakował się w jedną noc i nie wyjechał do Poznania tylko po to, żeby studiować na ASP. Jedno, że to do niego niepodobne, a dwa, że do początku roku akademickiego jeszcze pół roku, więc nawet gdyby jednak postanowił zmienić studia, to poczekałby z wyjazdem do końca czerwca. Więc przestań pieprzyć i powiedz, o co naprawdę tutaj chodzi – powiedział stanowczo, splatając ręce na klatce piersiowej. – Nawet jeśli faktycznie było w tym coś jeszcze – Przemek chwycił się ostatniej deski ratunku – to skąd pomysł, że Łukasz mi o tym powiedział? Oskar wywrócił oczami, po czym przyciągnął krzesło stojące pod ścianą i usiadł na nim, ustawiając niewysokie oparcie przed sobą. – Bo nawet jeśli wiele razy nazywałem cię idiotą, to jednak w gruncie rzeczy wiem, że nim nie jesteś i nie pojechałeś do Poznania tylko po to, żeby kupić historyjkę o ASP. I nie mówię, że nie wierzę w Łukasza pragnienie do studiowania malarstwa. Po prostu pytam: co takiego jest w tym Poznaniu, że musiał jechać już teraz? – Przemek już otwierał usta, żeby coś opowiedzieć, zapewne zaprzeczyć wszystkiemu po raz kolejny, jednak Oskar szybko dodał: – I wiem, że ci o tym powiedział, bo inaczej byś stamtąd nie wyjechał. No i na pewno nie siedziałbyś dzisiaj cały dzień jakbyś miał kij od szczotki w dupie – parsknął chłopak. Przemek wziął głęboki oddech. Już był gotów wydusić z siebie tych kilka słów, gdy w progu stanął Dominik. – Ma tam dziewczynę, co nie? – rzucił, zamykając za sobą drzwi jak gdyby nigdy nic. Zarobił zdumione i nieco oburzone spojrzenia od Przemka i Oskara, na co wzruszył ramionami. – Serio, ludzie? Wypełzliście z pokoju z minami jak tajne agentki i sądziliście, że za wami nie pójdę? I odpowiadając na wasze niezadane pytanie, tak, podsłuchiwałem – wyjaśnił z uśmiechem, który być może miał być przepraszający, lecz wyrażał raczej czystą satysfakcję. – No co? Kumam, że reszta rodzinki nie musi być we wszystko wtajemniczona, ale mnie byście mogli nie wykluczać. I żeby to jeszcze własny brat! – zwrócił się do Przemka. – I ty, Brutusie, przeciwko mnie?Wspomniany Przemek schował twarz w dłoniach.– Ja pierdolę – wymruczał pod nosem. Ten dzień nie mógł się stać jeszcze gorszy. – Okej, spoko, też prawda – uznał Oskar. – Dominik też ma prawo wiedzieć co się dzieje z Łukaszem. Tylko dlaczego chciałeś to zachować dla siebie? – zapytał, zerkając niepochlebnie na Przemka. – My się o niego martwimy! Kiedyś zrobiłeś mi całkiem konkretny wykład na temat tego, że nie wolno pewnych rzeczy trzymać tylko dla siebie, kiedy rodzina odchodzi od zmysłów. Pamiętasz to? – rzucił, wspominając własne przykre doświadczenie z niedoszłą (na całe szczęście!) ciążą swojej dziewczyny. Oskar wolałby do tego nie wracać, ale w tym momencie mogło mu się to przydać jako karta przetargowa, więc nie zamierzał z tego rezygnować. Przemek naprawdę czuł się niekomfortowo pod ciężarem dwóch dezaprobujących spojrzeń. – Pamiętam – przyznał wreszcie. – Słuchajcie, naprawdę przepraszam, że wam tego nie mówię, ale… to nie jest moja tajemnica, okej? Nie mogę ot tak wyjawiać czyiś sekretów, poza tym… ledwo co sam się o tym dowiedziałem i… – chłopak odchrząknął niepewnie – muszę to jeszcze przetrawić – wyznał. Oskar od razu spostrzegł, że Przemek wije się pod ich wzrokiem niczym pisklę zamknięte w klatce. Widok ten był o tyle niespodziewany, że chłopak dostrzegł na twarzy kuzyna zawstydzenie, zmieszanie i zakłopotanie. Dlaczego się pojawiły, skoro sekret nie był jego? – Chwila, a co tu jest do trawienia? – zdziwił się Dominik. – Łukasz ma dziewczynę i kropka. A co, mylę się? – parsknął. – Poznał kogoś, może przez Internet, może przez te swoje konkursy, cholera jedna wie, i teraz go tam ciągnie. Tyle szumu o jakąś babkę. To chyba nic nadzwyczajnego, prawda? – Nie… – Oskar wstrzymał jego rozważania, zamyślając się na moment. – Nikt nie robiłby takiego dymu z powodu jakiejś laski. Nawet jeśli ciocia z wujkiem by jej nie polubili, to wciąż to żaden powód do takiej wielkiej konspiracji – uznał. – Mówię ci, że to nie o to chodzi – powiedział kuzynowi.– Może jest od niego o kilka lat starsza i nie wiem… ma dzieciaka czy coś? – rzucił Dominik, wzruszając ramionami. – Albo Łukasz jej zrobił dzieciaka i dlatego tam poleciał do tego Poznania. Chociaż gdyby o mnie chodziło, to leciałbym raczej w drugą stronę… – parsknął śmiechem chłopak. – Weźcie na wstrzymanie – warknął wreszcie Przemek. Nie mógł już wytrzymać tej atmosfery. To było zdecydowanie za dużo jak na jego nerwy. Te kłamstwa, półprawdy i wykręty… Jakim cudem Łukasz był w stanie robić to przez kilka lat?! – To nam powiedz o co chodzi! – odciął się Dominik. – To jakaś starsza laska? – I jest w to zamieszane dziecko czy nie? – rzucił Oskar. – A może ona jest związana z jakąś śmieszną subkulturą i rodzicom Łukasza się to nie podoba? Jest cała w kolczykach i ma ogoloną głowę? – Miała problemy z prawem? – wymieniał dalej Oskar. – A może to Łukasz ma problemy z prawem? Wciągnęła go w coś? – Jest byłą narkomanką? – A może gorzej, wciąż ćpa?– Jest dziwką? Kolejne pomysły stawały się coraz mniej poważne i Dominik z Oskarem na przemian parskali śmiechem, słuchając swoich propozycji. Przemek nie mógł wytrzymać ani chwili dłużej.– Zamknijcie się już! Nie ma żadnej dziewczyny!!! ŻADNEJ! I kurwa kropka! – wrzasnął, ucinając ich wyliczankę. W pokoju zapadła cisza jak makiem zasiał. Dominik wbił spojrzenie w Przemka. Oskar za to przez moment wyglądał jak pomysłowy Dobromir z piłeczką odbijającą się od jego czaszki, aż wreszcie wzrok jego i Przemka skrzyżowały się.Chłopak zamrugał i otrząsnął się z zamyślenia. – To o co tyle szumu? – ponaglił Przemka Dominik, wywracając oczami. Nie zauważył miny Oskara. – Pokłócił się z rodzicami, prawda? – odparł spokojnie Oskar, ku zdumieniu Przemka. Ale chłopak ciągnął dalej: – Na pewno poszło o coś dużego, to czuć. I Łukasz wyjechał do Poznania, bo nie mógł z nimi wysiedzieć w jednym mieszkaniu, prawda?Przemek pokiwał głową w otępieniu. Nie przypuszczał, że ktoś mu może sam włożyć takie bzdury w usta, ale było mu to jak najbardziej na rękę i za nic w świecie nie chciał, by Oskar kończył ten swój szalony wywód… który o dziwo miał nawet pokrętny sens. Widząc brak przekonania na twarzy Dominika, Oskar zwrócił się już prosto do niego:– Słuchaj, chyba wszyscy tak kiedyś mieliśmy, co? Ja często kłócę się z rodzicami i mam ochotę trzasnąć drzwiami i ich nie oglądać przynajmniej przez jakiś czas… – No okej, jasne, ale nigdy tego tak naprawdę nie zrobiłeś! – parsknął Dominik. – Więc naprawdę nie wydaje mi się, żeby to o to w tym wszystkim chodziło…– Ale pamiętaj, że ja się z rodzicami kłócę praktycznie cały czas – zawrócił mu uwagę Oskar. – A pamiętasz kiedy ostatni raz Łukasz się z nimi kłócił? – E… nigdy? – zaśmiał się Dominik. – On jest na to za grzeczny! – I dlatego jak mu już puściły nerwy, to po całości! – wyjaśnił błyskotliwie Oskar. Przemek miał wrażenie, że nagle zaczął uczestniczyć w zupełnie innej rozmowie, ale przezornie siedział cicho i liczył na to, że zapomną o jego obecności. Dominik zupełnie nie zauważył, że coś mu umknęło. Słysząc słowa Oskara, skrzywił się tylko z zawodem. – No nie, ja tu liczyłem, że Łukasz wreszcie wywinął jakiś porządny numer, że posłucham sobie o jakiś pikantnych szczegółach, a tu taka lipa! Księżniczka pożarła się z mamusią i tatusiem i zaszyła się u kumpla w Poznaniu. Ech, żałosne! – prychnął Dominik, wywracając oczami. – Nic w tym interesującego – skwitował, chwytając za klamkę od drzwi. Moment później już go nie było w pokoju.
– Idiota – podsumował Oskar, wracając do mierzenia Przemka czujnym spojrzeniem. – Hej, uważaj sobie, to mój brat – naprostował go kuzyn karcącym głosem. – A mój kuzyn. Robienie go w jajo to mój społeczny obowiązek – odparł płynnie Oskar z zadziornym uśmiechem. – W jajo? – Wyłożyłem mu właśnie kupę wierutnych bzdur i wiesz o tym tak samo dobrze jak ja – parsknął chłopak. – Dlaczego kłamałeś? – zdziwił się Przemek. Niczego już nie rozumiał z tej sytuacji. – Nie chciało mi się wysłuchiwać szumu, jaki zrobiłby Dominik, gdyby się dowiedział – odparł Oskar, wzruszając ramionami. – Że? – Masz mnie za kretyna? I to jeszcze ślepego? Domyśliłem się, okej? – rzucił Oskar, splatając ręce na klatce piersiowej. – Co prawda jak teraz o tym myślę, to i tak wolno jak na mnie, ale grunt, że wreszcie załapałem o co chodzi. – Ah. – Przemek pokiwał w zamyśleniu głową. – To dobrze. Chyba – dodał niepewnie. Sam nie wiedział, co ma o tym myśleć. Ale uczucie niepewności ostatnio towarzyszyło mu bez ustanku, więc powoli zaczynał się przyzwyczajać. Uznał, że w takim razie można uznać tę rozmowę za zakończoną i podniósł się z krzesła. Zanim opuścił pokój, Oskar chwycił go za ramię. – Tylko się jeszcze upewnię – powiedział, gwoli wyjaśnienia. – Łukasz nie ma dziewczyny. Ma chłopaka. Jest nim Sebastian. I dlatego mieszkają razem. Wszystkie wypowiedziane przez niego zdania były twierdzące, lecz szukał potwierdzenia w oczach kuzyna. Kiedy Oskar podsumował to wszystko tak spokojnym, wyważonym tonem, Przemek mimowolnie odetchnął z ulgą. Nagle wydało mu się to mniej skomplikowane. – Tak – odparł po prostu. Mimo wszystko, oczy Oskara rozszerzyły się z zaskoczenia. – Łukasz jest gejem – podsumował. – O kurwa – dodał pod nosem, ale zaraz potem jego twarz rozjaśniła się w uśmiechu i chłopak parsknął z niedowierzaniem. – Ja cię kręcę – parsknął do siebie. – Łukasz ma faceta. I jest z nim w stałym związku. Łukasz… gejem – powtarzał jeszcze przez chwilę, po czym spojrzał wprost na Przemka i skomentował:– To dobrze. Świetnie! – Dobrze? Że co? – Przemek uniósł brwi z zaskoczenia. Nie wiedział jakiej reakcji miałby oczekiwać, ale nie spodziewał się szczerej radości. – Już ci mówię dlaczego, tylko jeszcze powiedz mi jedno: od kiedy oni są razem? Łukasz i Sebastian? Bo znają się już z liceum, nie? Dobrze myślę? To cały czas ten sam Sebastian, prawda? – Tak, ten sam. Są ze sobą… mówił mi. Nie pamiętam dokładnie, ale jakoś… długo mi się to wydało. No na pewno zeszli się kiedy jeszcze byli w liceum – wyjaśnił Przemek, choć czuł się surrealistycznie informując o takich szczegółach związku między dwoma facetami. Ale okej, kiedyś pewnie przywyknie. – I szafa gra! – zaśmiał się Oskar radośnie, jakby święta przyszły wcześniej. – Nie widzisz tego? – zdziwił się i zaraz zaczął wyjaśniać zdumionemu kuzynowi: – Łukasz był małym, niepewnym, zamkniętym w sobie chłopcem. Nie jakoś skrajnie, ale na pewno był taki bardziej niż teraz. Pamiętasz, jak się ciotka ucieszyła, kiedy w liceum znalazł prawdziwego przyjaciela? Chociaż z perspektywy czasu widać, że słowo „przyjaciel” występowało tam w nieco innym znaczeniu – zaśmiał się chłopak, lecz pokręcił głową i ciągnął dalej: – Ale sam widziałeś, jak mu się gęba cieszyła kiedy pisał z Sebastianem SMS’y pod stołem. Mamuśku, to było oczywiste! – Oskar trzepnął się teatralnie w czoło. – Ale ze mnie ślepy osioł! Już wtedy mogłem się skapnąć, że między nimi było coś teges!– Naprawdę to było aż tak widoczne? – zdumiał się Przemek, który nawet patrząc wstecz wciąż nie dowierzał temu wszystkiemu. – No jasne, kołku – odparł od razu Oskar. – Jak teraz o tym myślę? Jak na tacy było widać, tylko nikomu z nas nigdy by to do głowy nie przyszło. Ale Łukasz naprawdę się zmienił przy Sebastianie i chyba nie ma wątpliwości, że na lepsze. – Czy ja wiem? – Przemek nie był tak optymistyczny jak Oskar. – Przez Sebastiana pokłócił się z rodzicami i praktycznie uciekł z domu. Nie wmówisz mi, że to coś dobrego. – Daj spokój. Nie ogarniasz tego? Łukasz nareszcie robi to, co jest dla niego najlepsze, a nie to, co mu każą inni. – Przecież ciocia z wujkiem chcieli dla niego tego, co najlepsze – zaprotestował Przemek. – Ale to nie znaczy, że wiedzieli co jest dla niego najlepsze – odparł Oskar ze spokojem. Pierwszy raz w życiu rozumiał sytuację lepiej niż Przemek. – Posłuchaj, Sebastian wydaje się być dobrym człowiekiem. Jeśli Łukasz się z nim związał, to nie mam co do tego żadnych wątpliwości. A skoro jest dobrym człowiekiem i zależy mu na Łukaszu, to ja im życzę szczęścia. I choć nie znam dokładnie sytuacji, to uważam, że Łukasz dobrze zrobił, stawiając się swoim rodzicom. Przemka przytkała ta przemowa Oskara, dlatego chłopak wykorzystał jeszcze szansę na dodanie ostatniej myśli:– Zdecydowanie chcę poznać tego Sebastiana; człowieka, dla którego Łukasz postanowił wywrócić swoje życie do góry nogami. Oskar poklepał zaskoczonego Przemka po plecach i zostawił go w pokoju, ciągle parskając śmiechem pod nosem i szczerząc się od ucha do ucha.