The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 18:52:53   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Zaparz mi herbatę 37


Rozdział szósty - Twarzą w twarz



– Znowu przyjeżdżacie bez Łukasza – zauważyła babcia Łucja, kiedy wszyscy obecni zasiedli już do owalnego stołu. Przygotowała jedzenia tyle, jakby chciała wykarmić całą armię, lecz przeważnie i tak wszystko znikało w żołądkach jej dzieci i wnuków. Przemek był ciekaw, jak jego ciocia i wujek zamierzają skomentować to spostrzeżenie. Babcia powiedziała coś podobnego zaraz po tym, jak przekroczyli próg domu, ale wtedy udało się im jakoś zmienić temat i odwrócić jej uwagę ogólnym zamieszaniem. Tym razem jednak Przemek widział, że babcia była zdeterminowana, by otrzymać zadowalającą odpowiedź. – Ciągle siedzi w tym Poznaniu – odparła wreszcie Urszula. Nie podobało jej się, że rozmowa zeszła wreszcie na ten temat, jednak nie była na tyle naiwna by sądzić, że uda się to ominąć. – Myślałam, że pojechał tam tylko na tydzień, może dwa – zdziwiła się mama Oskara. – Też mi się tak wydawało, przynajmniej na początku. A teraz już sama nie wiem, co on chce tam ze sobą robić – westchnęła Urszula. Przemkowi wydawało się, że mówi szczerze, jednak domyślał się również, że nie zamierza wyciągać orientacji Łukasza na forum rodziny. Ojciec Łukasza – Bartosz – wyglądał tak, jakby rozmowa o synu była ostatnią rzeczą, na jaką ma ochotę. Przemek przez moment analizował jego twarz, rozważając czy wygląda na bardziej zaniepokojonego, poddenerwowanego czy złego. Bo widział u niego wszystkie te emocje. Pozostawały jeszcze pytania: czym dokładnie się niepokoił (może: o kogo?), dlaczego był zdenerwowany i na co był zły? Ale tego już Przemek po samym wyrazie twarzy nie umiał ocenić. I jeśli choć przez moment miał nadzieję, że uda mu się nie wspominać o swojej rozmowie z Łukaszem przy całej familii, to umarła ona w chwili, gdy do tematu włączyła się jego rodzicielka:– Może Przemek będzie mógł coś więcej nam o tym powiedzieć? – spostrzegła i zwróciła się do starszego z synów: – W końcu byłeś u niego wczoraj, prawda? Rozmawiałeś z nim. Co ci powiedział? Tym razem to on zebrał zdumione spojrzenia od reszty rodziny, a zwłaszcza od rodziców Łukasza, którzy nic nie wiedzieli o jego wyprawie do Poznania. Oczywiście jego mama nie miała świadomości, że wolałby o tym nie wspominać, bo poprzedniego wieczora zbył jej pytania ogólnikami. Z pewnością więc sama również chciała się o tym wszystkim czegoś dowiedzieć. – No byłem u niego, ale szczerze mówiąc nie był zbyt rozmowny – odparł spokojnie, choć w jego żołądku powstał nieprzyjemny supeł, jakby jego kiszki skręciły się w kokardkę. – Ale co ci dokładnie powiedział? – Urszula gwałtownie się ożywiła i Przemek nie był pewien, jak ma to zinterpretować. Z jednej strony sądził, że sama liczy na jakieś informacje, lecz z drugiej jej oczy ukazywały zaniepokojenie. Na pewno zastanawiała się czy Łukasz podzielił się z Przemkiem informacją o związku z Sebastianem. Czyżby nie podobała się jej myśl, że reszta rodziny może się o tym dowiedzieć? – Głównie opowiadał mi o swoich planach na studia. Bo wiecie, wychodzi na to, że on tam planuje zostać – wyjaśnił. Przez cały wieczór gryzł się nad tym, co powinien zrobić i ile prawdy wyjawić. Naprawdę nie chciał kłamać, ale sama myśl o powiedzeniu całej prawdy przyprawiała go o dreszcze. Nie sądził, by przeszło mu to przez gardło i mimo wszystko wciąż nie czuł się z tym komfortowo. Musi minąć o wiele więcej czasu, by bez problemu to przełknął. Uznał więc, że najrozsądniej będzie, gdy pominie pewne „szczegóły” rozmowy z Łukaszem. – I co, tak po prostu sobie wyjechał? Nie mówiąc wam o tym? – oburzyła się matka Przemka, kierując swoje słowa do rodziców Łukasza. – Niby nam powiedział – przyznała Urszula. – Ale to było do niego takie niepodobne. Rzucił nam kilkoma stwierdzeniami w twarz, spakował walizki i pojechał. – To wszystko brzmiało tak niedorzecznie, że ciężko nam było wziąć to na poważnie – wtrącił wreszcie Bartosz, splatając ręce na klatce piersiowej. – No naprawdę, kto robi takie rzeczy? – I co ci jeszcze powiedział? – Babcia zwróciła się ponownie do Przemka. – Planuje zdawać na Akademię Sztuk Pięknych w czerwcu. Na malarstwo. Sądzę, że może się tam dostać – dodał Przemek po namyśle. – Na malarstwo? Z ekonomii na malarstwo?! Kto to widział?! – zdziwił się ojciec Oskara, na co sam Oskar parsknął szczerym, głębokim śmiechem. – Naprawdę, Łukasz?! Ha, to jest dobre! Akurat po nim nikt się nie spodziewał, że mógłby wywinąć taki numer, a tu proszę! – Chłopak najpierw zaczął bić brawo nieobecnemu kuzynowi, a potem podniósł kubek z kompotem w toaście. – To nie jest śmieszne, Oskar! – zbeształa go matka. – Łukasz nie powinien robić takich rzeczy swoim rodzicom. A gdzie on właściwie mieszka? – zwróciła się z powrotem do Przemka.Ah, i to był ten moment, w którym Przemek musiał już skłamać. Nie, żeby mu się to podobało. Urszula za to wyraźnie wstrzymała oddech, bojąc się tego, co może nastąpić. – Jego przyjaciel, Sebastian, studiuje tam architekturę i ma wynajęte małe mieszkanie. Przemek rzucił okiem na matkę Łukasza, a ta odetchnęła z ulgą. Chyba doszła do wniosku, że Łukasz niczego kuzynowi nie powiedział o swojej orientacji. Jakże się pomyliła. – I co, Łukasz tak się zwalił swojemu koledze na głowę? – zdziwił się wujek Błażej, ojciec Oskara. – Nie pomyślał, że tamten może chce mieszkać z kimś innym? – Wyglądało mi to tak, że jednak Sebastian nie ma nic przeciwko – sprostował Przemek, jednocześnie zastanawiając się, jak zmienić temat. Wujek Błażej wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem.– A może po prostu nie rozumiem dzisiejszej młodzieży. Ja na studiach miałem dziewczynę i ciągle tylko kombinowałem, jak tu z nią spędzić jak najwięcej czasu. W życiu bym nie pomyślał o mieszkaniu z kumplem. – Daj spokój – przerwała mu żona, Przemka ciotka Zosia. – Z tą dziewczyną i tak ci nie wyszło, bo ożeniłeś się ze mną, i całkiem prawdopodobne, że tak się stało właśnie przez to całe mieszkanie razem. Za młodzi byliście, żeby się ładować w taki związek i prysło. To całkiem rozsądne ze strony Łukasza, żeby dzielić koszty mieszkania z kolegą, takie jest moje zdanie – odparła. – A że wytrzasnął ten pomysł Bóg wie skąd to już inna sprawa – zaznaczyła jednak stanowczo. – Najgorsze, że z nami o tym wcześniej nie porozmawiał – westchnęła Urszula. – Tylko zakomunikował, że wyjeżdża i się po prostu spakował. Odciął nas od siebie. Nie mogę zrozumieć dlaczego…– Przecież wspominał kilka razy o studiach w Poznaniu – zauważył Oskar. – Wiem, że koniec końców poszedł na finanse czy coś tam, ale wcześniej mówił kilka razy o ASP w Poznaniu, więc to chyba nie jest znowu takie zaskoczenie, prawda? Zresztą jego zamiłowanie do sztuki to też nie nowina – dodał rozsądnie. Przemek spiorunował go wzrokiem. Oskar nie zrozumiał dlaczego. – A kto wtedy podejrzewał, że on myśli o tym wszystkim tak poważnie?! – parsknął Bartosz.– Nie za bardzo się rwaliście do tego pomysłu. Może nie miał tyle samozaparcia, żeby was przekonywać? – zasugerował Oskar, za co Przemek znowu go zmiażdżył karcącym spojrzeniem. Tym razem chłopak zrozumiał przekaz i brzmiał on „nie mieszaj się w to, głupku!”. – Skoro nie miał samozaparcia, żeby nas przekonać, to tylko znaczy, że wcale mu aż tak bardzo nie zależało na tym malarstwie – uciął Bartosz. – Zresztą co on sobie w ogóle wyobraża? Wyjeżdżać w ten sposób? Wymyślił sobie jakieś złudne problemy i próbuje od nich uciec! Oskar już miał na końcu języka odpowiedź, że może wujek wszystko przekręca, a Łukasz nareszcie stawia czoła swoim problemom, nie robi uniki. Przemek jednak kopnął go znacząco w kostkę i chłopak zamknął usta. Wtedy we wszystko wtrąciła się babcia, rzucając jakim starym polskim powiedzeniem, z którego wynikało tylko, że wszystko się na pewno ułoży, a tymczasem obiad stygnie i sam się przecież nie zje. Babcie zawsze jakoś inaczej postrzegają wszystkie problemy.

Przemek dziękował wszystkim bogom i bóstwom za to, że przez resztę obiadu nikt nie wrócił do tematu Łukasza, choć ewidentnie zaprzątał on myśli każdego z obecnych. Chłopak po cichu liczył na to, że najgorsze już za nim i zdążył już odetchnąć z ulgą, a wtedy Oskar zakomunikował mu skinieniem głowy, że muszą porozmawiać w cztery oczy.

– Skoro jesteśmy tu sami… – zaczął najmłodszy z kuzynów, zamykając drzwi do najmniejszego pokoju w domu dziadków. Stało w nim jedno łóżko, lecz rzadko kiedy ktoś w nim spał. Pokój był znany z tego, że wrzucało się tam wszystkie rzeczy, które nie pasowały nigdzie indziej. Roiło się tam od starych rupieci, pudełek, skrzynek, zdjęć i książek, a także miliarda innych drobiazgów, o których każdy z domowników trzy razy już zapomniał. Niemniej jednak pokój stanowił ich główną „bazę” kiedy byli dziećmi. Wtedy te klamoty wydawały się im interesujące. Teraz za to stanowił idealne miejsce na rozmowę z dala od nieproszonych uszu. – To…? – ponaglił go Przemek, gdyż Oskar urwał wpół słowa, rozglądając się po pomieszczeniu. – To możesz wreszcie przestać pieprzyć – zakończył chłopak, uchwytując wreszcie swoją myśl. Spojrzał na Przemka stanowczo. – Na temat Łukasza – dodał, widząc minę kuzyna. – Pieprzyć? – powtórzył ze zdumieniem. I trochę ze zdenerwowaniem. Naprawdę nie chciał mówić nic Oskarowi, a już widział, że ten go będzie męczyć. Ale mimo to nie sądził, by umiał swobodnie i bez zbędnych emocji przekazać informację, której dotychczas Łukasz najpilniej strzegł. – Nie jestem pewien o co w tym wszystkim chodzi – zaczął ostrożnie Oskar. – Ale dam sobie rękę ujebać, że Łukasz nie spakował się w jedną noc i nie wyjechał do Poznania tylko po to, żeby studiować na ASP. Jedno, że to do niego niepodobne, a dwa, że do początku roku akademickiego jeszcze pół roku, więc nawet gdyby jednak postanowił zmienić studia, to poczekałby z wyjazdem do końca czerwca. Więc przestań pieprzyć i powiedz, o co naprawdę tutaj chodzi – powiedział stanowczo, splatając ręce na klatce piersiowej. – Nawet jeśli faktycznie było w tym coś jeszcze – Przemek chwycił się ostatniej deski ratunku – to skąd pomysł, że Łukasz mi o tym powiedział? Oskar wywrócił oczami, po czym przyciągnął krzesło stojące pod ścianą i usiadł na nim, ustawiając niewysokie oparcie przed sobą. – Bo nawet jeśli wiele razy nazywałem cię idiotą, to jednak w gruncie rzeczy wiem, że nim nie jesteś i nie pojechałeś do Poznania tylko po to, żeby kupić historyjkę o ASP. I nie mówię, że nie wierzę w Łukasza pragnienie do studiowania malarstwa. Po prostu pytam: co takiego jest w tym Poznaniu, że musiał jechać już teraz? – Przemek już otwierał usta, żeby coś opowiedzieć, zapewne zaprzeczyć wszystkiemu po raz kolejny, jednak Oskar szybko dodał: – I wiem, że ci o tym powiedział, bo inaczej byś stamtąd nie wyjechał. No i na pewno nie siedziałbyś dzisiaj cały dzień jakbyś miał kij od szczotki w dupie – parsknął chłopak. Przemek wziął głęboki oddech. Już był gotów wydusić z siebie tych kilka słów, gdy w progu stanął Dominik. – Ma tam dziewczynę, co nie? – rzucił, zamykając za sobą drzwi jak gdyby nigdy nic. Zarobił zdumione i nieco oburzone spojrzenia od Przemka i Oskara, na co wzruszył ramionami. – Serio, ludzie? Wypełzliście z pokoju z minami jak tajne agentki i sądziliście, że za wami nie pójdę? I odpowiadając na wasze niezadane pytanie, tak, podsłuchiwałem – wyjaśnił z uśmiechem, który być może miał być przepraszający, lecz wyrażał raczej czystą satysfakcję. – No co? Kumam, że reszta rodzinki nie musi być we wszystko wtajemniczona, ale mnie byście mogli nie wykluczać. I żeby to jeszcze własny brat! – zwrócił się do Przemka. – I ty, Brutusie, przeciwko mnie?Wspomniany Przemek schował twarz w dłoniach.– Ja pierdolę – wymruczał pod nosem. Ten dzień nie mógł się stać jeszcze gorszy. – Okej, spoko, też prawda – uznał Oskar. – Dominik też ma prawo wiedzieć co się dzieje z Łukaszem. Tylko dlaczego chciałeś to zachować dla siebie? – zapytał, zerkając niepochlebnie na Przemka. – My się o niego martwimy! Kiedyś zrobiłeś mi całkiem konkretny wykład na temat tego, że nie wolno pewnych rzeczy trzymać tylko dla siebie, kiedy rodzina odchodzi od zmysłów. Pamiętasz to? – rzucił, wspominając własne przykre doświadczenie z niedoszłą (na całe szczęście!) ciążą swojej dziewczyny. Oskar wolałby do tego nie wracać, ale w tym momencie mogło mu się to przydać jako karta przetargowa, więc nie zamierzał z tego rezygnować. Przemek naprawdę czuł się niekomfortowo pod ciężarem dwóch dezaprobujących spojrzeń. – Pamiętam – przyznał wreszcie. – Słuchajcie, naprawdę przepraszam, że wam tego nie mówię, ale… to nie jest moja tajemnica, okej? Nie mogę ot tak wyjawiać czyiś sekretów, poza tym… ledwo co sam się o tym dowiedziałem i… – chłopak odchrząknął niepewnie – muszę to jeszcze przetrawić – wyznał. Oskar od razu spostrzegł, że Przemek wije się pod ich wzrokiem niczym pisklę zamknięte w klatce. Widok ten był o tyle niespodziewany, że chłopak dostrzegł na twarzy kuzyna zawstydzenie, zmieszanie i zakłopotanie. Dlaczego się pojawiły, skoro sekret nie był jego? – Chwila, a co tu jest do trawienia? – zdziwił się Dominik. – Łukasz ma dziewczynę i kropka. A co, mylę się? – parsknął. – Poznał kogoś, może przez Internet, może przez te swoje konkursy, cholera jedna wie, i teraz go tam ciągnie. Tyle szumu o jakąś babkę. To chyba nic nadzwyczajnego, prawda? – Nie… – Oskar wstrzymał jego rozważania, zamyślając się na moment. – Nikt nie robiłby takiego dymu z powodu jakiejś laski. Nawet jeśli ciocia z wujkiem by jej nie polubili, to wciąż to żaden powód do takiej wielkiej konspiracji – uznał. – Mówię ci, że to nie o to chodzi – powiedział kuzynowi.– Może jest od niego o kilka lat starsza i nie wiem… ma dzieciaka czy coś? – rzucił Dominik, wzruszając ramionami. – Albo Łukasz jej zrobił dzieciaka i dlatego tam poleciał do tego Poznania. Chociaż gdyby o mnie chodziło, to leciałbym raczej w drugą stronę… – parsknął śmiechem chłopak. – Weźcie na wstrzymanie – warknął wreszcie Przemek. Nie mógł już wytrzymać tej atmosfery. To było zdecydowanie za dużo jak na jego nerwy. Te kłamstwa, półprawdy i wykręty… Jakim cudem Łukasz był w stanie robić to przez kilka lat?! – To nam powiedz o co chodzi! – odciął się Dominik. – To jakaś starsza laska? – I jest w to zamieszane dziecko czy nie? – rzucił Oskar. – A może ona jest związana z jakąś śmieszną subkulturą i rodzicom Łukasza się to nie podoba? Jest cała w kolczykach i ma ogoloną głowę? – Miała problemy z prawem? – wymieniał dalej Oskar. – A może to Łukasz ma problemy z prawem? Wciągnęła go w coś? – Jest byłą narkomanką? – A może gorzej, wciąż ćpa?– Jest dziwką? Kolejne pomysły stawały się coraz mniej poważne i Dominik z Oskarem na przemian parskali śmiechem, słuchając swoich propozycji. Przemek nie mógł wytrzymać ani chwili dłużej.– Zamknijcie się już! Nie ma żadnej dziewczyny!!! ŻADNEJ! I kurwa kropka! – wrzasnął, ucinając ich wyliczankę. W pokoju zapadła cisza jak makiem zasiał. Dominik wbił spojrzenie w Przemka. Oskar za to przez moment wyglądał jak pomysłowy Dobromir z piłeczką odbijającą się od jego czaszki, aż wreszcie wzrok jego i Przemka skrzyżowały się.Chłopak zamrugał i otrząsnął się z zamyślenia. – To o co tyle szumu? – ponaglił Przemka Dominik, wywracając oczami. Nie zauważył miny Oskara. – Pokłócił się z rodzicami, prawda? – odparł spokojnie Oskar, ku zdumieniu Przemka. Ale chłopak ciągnął dalej: – Na pewno poszło o coś dużego, to czuć. I Łukasz wyjechał do Poznania, bo nie mógł z nimi wysiedzieć w jednym mieszkaniu, prawda?Przemek pokiwał głową w otępieniu. Nie przypuszczał, że ktoś mu może sam włożyć takie bzdury w usta, ale było mu to jak najbardziej na rękę i za nic w świecie nie chciał, by Oskar kończył ten swój szalony wywód… który o dziwo miał nawet pokrętny sens. Widząc brak przekonania na twarzy Dominika, Oskar zwrócił się już prosto do niego:– Słuchaj, chyba wszyscy tak kiedyś mieliśmy, co? Ja często kłócę się z rodzicami i mam ochotę trzasnąć drzwiami i ich nie oglądać przynajmniej przez jakiś czas… – No okej, jasne, ale nigdy tego tak naprawdę nie zrobiłeś! – parsknął Dominik. – Więc naprawdę nie wydaje mi się, żeby to o to w tym wszystkim chodziło…– Ale pamiętaj, że ja się z rodzicami kłócę praktycznie cały czas – zawrócił mu uwagę Oskar. – A pamiętasz kiedy ostatni raz Łukasz się z nimi kłócił? – E… nigdy? – zaśmiał się Dominik. – On jest na to za grzeczny! – I dlatego jak mu już puściły nerwy, to po całości! – wyjaśnił błyskotliwie Oskar. Przemek miał wrażenie, że nagle zaczął uczestniczyć w zupełnie innej rozmowie, ale przezornie siedział cicho i liczył na to, że zapomną o jego obecności. Dominik zupełnie nie zauważył, że coś mu umknęło. Słysząc słowa Oskara, skrzywił się tylko z zawodem. – No nie, ja tu liczyłem, że Łukasz wreszcie wywinął jakiś porządny numer, że posłucham sobie o jakiś pikantnych szczegółach, a tu taka lipa! Księżniczka pożarła się z mamusią i tatusiem i zaszyła się u kumpla w Poznaniu. Ech, żałosne! – prychnął Dominik, wywracając oczami. – Nic w tym interesującego – skwitował, chwytając za klamkę od drzwi. Moment później już go nie było w pokoju.

– Idiota – podsumował Oskar, wracając do mierzenia Przemka czujnym spojrzeniem. – Hej, uważaj sobie, to mój brat – naprostował go kuzyn karcącym głosem. – A mój kuzyn. Robienie go w jajo to mój społeczny obowiązek – odparł płynnie Oskar z zadziornym uśmiechem. – W jajo? – Wyłożyłem mu właśnie kupę wierutnych bzdur i wiesz o tym tak samo dobrze jak ja – parsknął chłopak. – Dlaczego kłamałeś? – zdziwił się Przemek. Niczego już nie rozumiał z tej sytuacji. – Nie chciało mi się wysłuchiwać szumu, jaki zrobiłby Dominik, gdyby się dowiedział – odparł Oskar, wzruszając ramionami. – Że? – Masz mnie za kretyna? I to jeszcze ślepego? Domyśliłem się, okej? – rzucił Oskar, splatając ręce na klatce piersiowej. – Co prawda jak teraz o tym myślę, to i tak wolno jak na mnie, ale grunt, że wreszcie załapałem o co chodzi. – Ah. – Przemek pokiwał w zamyśleniu głową. – To dobrze. Chyba – dodał niepewnie. Sam nie wiedział, co ma o tym myśleć. Ale uczucie niepewności ostatnio towarzyszyło mu bez ustanku, więc powoli zaczynał się przyzwyczajać. Uznał, że w takim razie można uznać tę rozmowę za zakończoną i podniósł się z krzesła. Zanim opuścił pokój, Oskar chwycił go za ramię. – Tylko się jeszcze upewnię – powiedział, gwoli wyjaśnienia. – Łukasz nie ma dziewczyny. Ma chłopaka. Jest nim Sebastian. I dlatego mieszkają razem. Wszystkie wypowiedziane przez niego zdania były twierdzące, lecz szukał potwierdzenia w oczach kuzyna. Kiedy Oskar podsumował to wszystko tak spokojnym, wyważonym tonem, Przemek mimowolnie odetchnął z ulgą. Nagle wydało mu się to mniej skomplikowane. – Tak – odparł po prostu. Mimo wszystko, oczy Oskara rozszerzyły się z zaskoczenia. – Łukasz jest gejem – podsumował. – O kurwa – dodał pod nosem, ale zaraz potem jego twarz rozjaśniła się w uśmiechu i chłopak parsknął z niedowierzaniem. – Ja cię kręcę – parsknął do siebie. – Łukasz ma faceta. I jest z nim w stałym związku. Łukasz… gejem – powtarzał jeszcze przez chwilę, po czym spojrzał wprost na Przemka i skomentował:– To dobrze. Świetnie! – Dobrze? Że co? – Przemek uniósł brwi z zaskoczenia. Nie wiedział jakiej reakcji miałby oczekiwać, ale nie spodziewał się szczerej radości. – Już ci mówię dlaczego, tylko jeszcze powiedz mi jedno: od kiedy oni są razem? Łukasz i Sebastian? Bo znają się już z liceum, nie? Dobrze myślę? To cały czas ten sam Sebastian, prawda? – Tak, ten sam. Są ze sobą… mówił mi. Nie pamiętam dokładnie, ale jakoś… długo mi się to wydało. No na pewno zeszli się kiedy jeszcze byli w liceum – wyjaśnił Przemek, choć czuł się surrealistycznie informując o takich szczegółach związku między dwoma facetami. Ale okej, kiedyś pewnie przywyknie. – I szafa gra! – zaśmiał się Oskar radośnie, jakby święta przyszły wcześniej. – Nie widzisz tego? – zdziwił się i zaraz zaczął wyjaśniać zdumionemu kuzynowi: – Łukasz był małym, niepewnym, zamkniętym w sobie chłopcem. Nie jakoś skrajnie, ale na pewno był taki bardziej niż teraz. Pamiętasz, jak się ciotka ucieszyła, kiedy w liceum znalazł prawdziwego przyjaciela? Chociaż z perspektywy czasu widać, że słowo „przyjaciel” występowało tam w nieco innym znaczeniu – zaśmiał się chłopak, lecz pokręcił głową i ciągnął dalej: – Ale sam widziałeś, jak mu się gęba cieszyła kiedy pisał z Sebastianem SMS’y pod stołem. Mamuśku, to było oczywiste! – Oskar trzepnął się teatralnie w czoło. – Ale ze mnie ślepy osioł! Już wtedy mogłem się skapnąć, że między nimi było coś teges!– Naprawdę to było aż tak widoczne? – zdumiał się Przemek, który nawet patrząc wstecz wciąż nie dowierzał temu wszystkiemu. – No jasne, kołku – odparł od razu Oskar. – Jak teraz o tym myślę? Jak na tacy było widać, tylko nikomu z nas nigdy by to do głowy nie przyszło. Ale Łukasz naprawdę się zmienił przy Sebastianie i chyba nie ma wątpliwości, że na lepsze. – Czy ja wiem? – Przemek nie był tak optymistyczny jak Oskar. – Przez Sebastiana pokłócił się z rodzicami i praktycznie uciekł z domu. Nie wmówisz mi, że to coś dobrego. – Daj spokój. Nie ogarniasz tego? Łukasz nareszcie robi to, co jest dla niego najlepsze, a nie to, co mu każą inni. – Przecież ciocia z wujkiem chcieli dla niego tego, co najlepsze – zaprotestował Przemek. – Ale to nie znaczy, że wiedzieli co jest dla niego najlepsze – odparł Oskar ze spokojem. Pierwszy raz w życiu rozumiał sytuację lepiej niż Przemek. – Posłuchaj, Sebastian wydaje się być dobrym człowiekiem. Jeśli Łukasz się z nim związał, to nie mam co do tego żadnych wątpliwości. A skoro jest dobrym człowiekiem i zależy mu na Łukaszu, to ja im życzę szczęścia. I choć nie znam dokładnie sytuacji, to uważam, że Łukasz dobrze zrobił, stawiając się swoim rodzicom. Przemka przytkała ta przemowa Oskara, dlatego chłopak wykorzystał jeszcze szansę na dodanie ostatniej myśli:– Zdecydowanie chcę poznać tego Sebastiana; człowieka, dla którego Łukasz postanowił wywrócić swoje życie do góry nogami. Oskar poklepał zaskoczonego Przemka po plecach i zostawił go w pokoju, ciągle parskając śmiechem pod nosem i szczerząc się od ucha do ucha.










Komentarze
Justine123450 dnia maja 04 2013 12:37:34
Jak pisałam na blogu tutaj też napiszę. ^^

Piękny rozdział i uwielbiam Przemka ^^
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

wietne! wietne! 100% [1 Gos]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [adnych gosw]
Dobre Dobre 0% [adnych gosw]
Przecitne Przecitne 0% [adnych gosw]
Sabe Sabe 0% [adnych gosw]
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum