The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:47:50   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Bo ci się spełni
Wyobraziłem go sobie, w swobodnej pozie, opartego o drzewo. Miał na sobie zbyt długie czarne, obcisłe na biodrach, biodrach poszerzane u dołu spodnie, całkowicie zakrywające buty i koszulkę - myślałem nad tym przez chwilę - zielonkawą bokserkę. Odsłonięte ramiona, ręce splecone na piersiach, włosy czarne... Chociaż nie. Wszystkie moje postacie miały czarne lub białe włosy, może przyszedł czas na drobną odmianę? Zapatrzyłem się w widok na zewnątrz. Na niebie wisiały ciężkie, ciemno szare chmury, pełne wody, gotowe w każdej chwili ją uwolnić. Deszcz był błogosławieństwem - oczyszczał powietrze z gęstego, dusznego smogu, utrudniającego oddychanie. Wszystko było od niego poszarzałe. Cholerny czarno - biały świat. Na złość postanowiłem przydać mu nieco koloru. Moja mama zwykła mawiać, że żółty to kolor słońca, nowego życia. Wróciłem do niego i oczami wyobraźni ujrzałem wściekle żółte pasemka na jego głowie - nie byłem aż tak wściekły na świat, by ubarwić mu całą fryzurę, i wszystkie te przepiękne brązowe kosmyki spływające postrzępioną falą na ramiona. Dalej było już prościej. Leciuteńko spiczaste uszy, łagodnie sklepione łuki kasztanowych brwi, mały, lekko zadarty nosek, usta.... usta bezbarwne, odznaczające się na twarzy jedynie kształtem. Usta rozchylone w lekko kpiącym uśmiechu, odsłaniającym drobne, lśniąco białe zęby z nieco wydłużonymi kłami. Nie takimi jak w większości filmów o wampirach, takimi raczej jak u kota ostrymi i ślicznymi. Kot, jakby wyczuł o czym myślę, w pełnym gracji skoku przeniósł się z dywanu na moje kolana, potrącając rękę ze szklaneczką. Migotliwe, złociste krople dobrej metaxy rozprysły się na parkiecie. Kot pokazał mi zęby w cichym zaczepnym miauknięciu. Właśnie takie kły będzie miał - zdecydowałem. DZIĘKUJĘ KOCIE. Położył się na moich nogach mrużąc oczy. Pogłaskałem go lekko po karku, mruknął z zadowolenia - obaj byliśmy pieszczochami. Jakie powinien mieć oczy? - zastanowiłem się. Większość moich postaci miała oczy czerwone, ale on miał być inny. Rozejrzałem się po pokoju. W tym momencie lunął deszcz, wybijając na oszklonej szybie atelier jednostajny, kojący rytm pam - pam - pam -pampampam i tak w kółko. Kot prychnął rozbawiony. TAK, WIEM KOCIE, DESZCZOWA PIOSENKA. Nie wstając nalałem sobie kolejną porcję alkoholu. Przyjemnie było siedzieć w cieple i sączyć złocisty płyn w wygodnym fotelu podczas, gdy na pewno jacyś pechowcy mokli w oczekiwaniu na autobus. Miałem szczęście. Kot zgadzał się ze mną. Lampka automatycznej sekretarki mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Wyłączyłem telefon kilka godzin wcześniej, by mi nie przeszkadzano - wiadomości odsłucham jutro. Upiłem łyk ze szklaneczki - whisky smakowała luksusem. Przyjrzałem się etykietce w odcieniu głębokiego brązu - Metaxa Amphora- głosił napis, a pod nim siedem gwiazdek świadczących o klasie trunku. I o jego cenie. Ciemny brąz ładnie współgrał z bursztynową zawartością butelki. Czemu by nie? - pomyślałem i on spojrzał na mnie dwukolorowymi oczami. Przepaście źrenic otoczone ciemnym brzegiem, przechodzącym w złoto. Widziałem go dokładnie w swojej głowie - każdy kosmyk opadający na kar, każdą fałdkę ubrania, nawet delikatną symetrię twarzy, nadającą mu rzeczywisty wygląd. W szarym świecie nie było przecież rzeczy idealnych. Pozostała jedna rzecz, która sprawi, że postać ożyje, jakby ostatnie pociągnięcie boskiej ręki tworzącej nowy byt - imię. Miałem we zwyczaju nadawać postaciom imię pasujące do ich charakterów, ale dziś byłem w nastroju do przekomarzania się z samym sobą. Normalnie dałbym na imię mu Dark - Ciemny, bo od dawna słowo to błądziło w moich myślach, jednak nie dzisiaj. Na złość sobie nazwałem go Sunny, co znaczy Słoneczny. Trąciłem Kota. Oburzony zeskoczył z moich kolan i wysoko unosząc ogon zniknął za drzwiami sypialni. Nalałem sobie jeszcze jednego drinka i ze szklaneczką w dłoni zszedłem w dół po kręconych, stalowych schodach do pracowni, gdzie czekała sztaluga. Nie używałem już farb, jednak po dawnym zamiłowaniu pozostały przyzwyczajenia - zawsze używałem sztalugi i wysokiego stołka, na którym spoczywała skrzyneczka z węglem i wszystkimi możliwymi odcieniami suchych pasteli. Niedbałym pociągnięciem lewej ręki wyrysowałem węglem zaczątek zarysu twarzy. Pracowałem zapamiętale uwieczniając na papierze wyimaginowane kształty i kolory, Najpierw półprofil, potem rzut en - face, wypełniłem szklaneczkę i nałożyłem na sztalugę czysty Bristol, gotowe rysunki odstawiając pod ścianę. Spod mojej ręki wychodziły obrazy, przedstawiające Sunny'ego w różnych ujęciach i pozycjach, które potrzebne mi były do nowej powieści. Zawsze sam ilustrowałem swoje książki. Postanowiłem skończyć pracę, gdy pod ścianą stał równy rządek tuzina sztywnych arkuszy. Jeżeli zegarek nie kłamał, a dotąd się mu to nie zdarzyło, było dwadzieścia po ósmej - rysowałem całą noc, byłem zmęczony. Powoli wspiąłem się do mieszkalnej części atelier. Kot zignorował moje pojawienie się, nie ruszywszy się z fotela. Odprowadził mnie jedynie spojrzeniem żółtych oczu o pionowych źrenicach aż do drzwi sypialni DOBRANOC KOCIE, zamknąłem za sobą drzwi. Szerokie, powleczone bordową pościelą łóżko kusiło, jednak czułem się brudny dniem wczorajszym i wiedziałem, że bez kąpieli nie zasnę. Lniane spodnie i białą koszulę zrzuciłem już za drzwiami maleńkiej łazienki, przylegającej do sypialni i nalawszy do wanny gorącej wody, zanurzyłem się w niej z przyjemnością. Różane mydło pieściło skórę miękkością piany, pozostawiając na niej delikatny zapach. Nagi wśliznąłem się w chłodne objęcia jedwabiu. Zasunięte story nie przepuszczały ani krzty światła słonecznego. Zasnąłem z uczuciem pustki w sercu.

Nocą miasta ożywają. Obudził mnie rwetes na ulicy, głośne rozmowy, śmiech. Wpatrywałem się przez chwile w fosforyzujące wskazówki budzika, spoczywające na wpół do jedenastej. Przewróciłem się na plecy i wyciągnąłem na całą długość, przeganiając resztki sennego odrętwienia. Moje nogi napotkały opór - jakiś ciężar na kołdrze. KOT? Zza drzwi dobiegło mnie stłumione, pytające miauknięcie, więc nie Kot. W takim razie co? Wymacałem kontakt na ścianie koło łóżka, pokój rozjaśnił się blaskiem żółtej neonówki, odbitym od lustra, nad którym wisiała. Leżał w nogach posłania, na boku, z dłonią podłożoną pod policzek. Ubrany był w czarne, poszerzane spodnie i zielonkawą koszulkę. Nagie ramiona pokrywała gęsia skórka, jakby zmarzł śpiąc bez przykrycia. Był tak rzeczywisty, że niemal uwierzyłem w jego istnienie. Podniosłem się na klęczki i pochyliłem nad śpiącym. Był dokładnie taki, jakim go wymyśliłem i narysowałem, włączając w to spiczaste uszy i ową delikatną asymetrię. Dotknąłem ostrożnie oliwkowego ramienia, jego skóra była gładka i niesamowicie gorąca. Przesunąłem dłonią od przedramienia aż do nadgarstka. Smoliście czarne rzęsy drgnęły, uwalniając bursztynowy blask dwukolorowych tęczówek. Chciał usiąść, jednak powstrzymałem go naciskiem dłoni, opartej na jego ramieniu. Siedziałem obok zupełnie nagi, wpatrując się w chłopca ze skupieniem, starając się zapamiętać każdy, najdrobniejszy nawet szczegół, by potem oddać go w powieści. Jego usta rozchyliły się w lekko kpiącym uśmiechu, który doskonale znałem, kiedy brązowe oczy powoli badały każdy szczegół mojej sylwetki. Cisza aż brzmiała w uszach, przerywana jedynie moim oddechem. Pierś chłopca unosiła się bezgłośnie. W bezruchu wpatrywał się we mnie niemal tak intensywnie, jak ja w niego. Cofnąłem rękę. Usiadł, podwijając nogi pod siebie. Szerokie spodnie uniosły się na zgiętych kolanach, ukazując czerwone adidasy. Zdolny byłem tworząc coś tak pięknego. Kot miauknął ponownie za zamkniętymi drzwiami. Wstałem i nie spuszczając wzroku ze Słonecznego wpuściłem zwierzę do sypialni. Ich ruch był błyskawiczny. Kot zgrabnym susem wskoczył na łóżko, zjeżył się, wyprężył, zmrużył oczy i syknął ostrzegawczo. Chłopak dokładnie w tym samym momencie odskoczył, przywierając plecami do ściany, trzymając się jej szeroko rozstawionymi palcami. Jego oczy zwęziły się, a usta rozciągnęły ukazując lśniąco białe zęby w niemym ostrzeżeniu. Mierzyli się przez chwile złym wzrokiem, po czym Kot ruszył w kierunku Sunny'ego. Scenka taka kiełkowała w mojej głowie zanim jeszcze stworzyłem postać, teraz wiedziałem już dokładnie jak ją opiszę. Czułem w trzewiach, że książka będzie dobra. Chłopak najchętniej wcisnąłby się w ścianę, ustępując przed kotem. Prychał ostrzegawczo, jakby sam nim był, wstrzymując powietrze, gdy zwierze zatrzymało się o krok od niego. Chwyciłem Kota za skórę na karku i mimo ostrych, bolesnych protestów wystawiłem z sypialni, zamykając drzwi.. Ten sen był zadziwiająco realistyczny, w mojej głowie pewien pomysł zaczynał nabierać kształtów. Skoro był na tyle rzeczywisty, że mogłem go dotknąć, postanowiłem go podotykać, w końcu już od ponad roku byłem sam. Zbliżyłem się i ująłem chłopca pod brodę, unosząc jego twarz ku swojej. Blade usta same złożyły się do pocałunku - był nie mniej chętny ode mnie. Wsunąłem język w rozchylone wargi i jego czubkiem dotknąłem ostrych kłów. Jeżeli był dokładnie taki, jakim go wymyśliłem, nie nosił bielizny. Objąłem go za plecy i powolnym ruchem zsunąłem dłonie w dół, pod spodnie. Nie napotkałem materiału, a jedynie niesamowicie gorącą skórę. Miło było by mieć kogoś takiego na stałe. Grzałby w zimie jak piecyk - pomyślałem, przenosząc dłonie na twarde mięśnie jego brzucha. Westchnął cicho, jeszcze pogłębiając pocałunek. Chwyciłem dół jego koszulki, ściągnąłem mu ją przez głowę i rzuciłem w dół, pod nasze nogi. Odsunąłem się nieco i podziwiałem smukłe, oliwkowe ciało. Patrzył na mnie spod przymrużonych oczu, jego policzki pałały czerwienią, oddychał szybko przez uchylone usta. Przytulił się do mnie mocno, gdy wyciągnąłem dłoń w jego kierunku. Ponownie go pocałowałem, jego wargi niemal parzyły moje usta, oczy lśniły niepokojąco, kusząco. Guzik po guziku rozpinałem rozporek czarnych dżinsów. Nawet bez zapięcia trzymały się jego bioder, tak były obcisłe. Nie fatygowałem się zdjęciem mu butów. Spodnie były na tyle szerokie, że obyło się bez tego. Stał teraz przede mną jedynie w adidasach i białych, marszczonych skarpetkach. Oparłem dłonie na jego ramionach, zmuszając, by uklęknął przede mną. Doskonale wiedział, co robić teraz.. Jego wargi rozchyliły się, otaczając mnie gorącą wilgocią i miękkością języka. Nawet ostre kły potrafiły sprawić przyjemność, rytmicznie drażniąc najwrażliwsze miejsca. Wsunąłem palce w aksamitnie miękkie włosy, nadając jego ruchom odpowiednie tempo. Drobne, rozpalone dłonie, oparły się na moich pośladkach, próbując przytrzymać je nieruchomo. Nie spodobało mi się to, to ja miałem dyktować warunki. Zacisnąłem dłoń na kasztanowych kosmykach, odchylając głowę Słonecznego ku tyłowi. Poruszyłem biodrami, wsuwając się do samego końca w gorące usta. Oczy chłopaka rozszerzyły się, jednak nie zaprotestował. I dobrze. Poddawał się moim gwałtownym ruchom, delikatnie pieszcząc mnie językiem i zębami. Kołysałem biodrami, raz po raz uderzając podbrzuszem w jego twarz. Skończyłem szybko, wygłodzony miesiącami abstynencji. Przełknął wszystko, aż zagrało mu gardło. Szarpnięciem postawiłem go na nogi. Blade wargi lśniły wilgocią, rozchylone w urywanym, chrapliwym oddechu. Pocałowałem go, czując na jego języku smak własnego spełnienia. Pogłaskałem lekko aksamitny policzek, uśmiechnął się w odpowiedzi. Pchnąłem chłopca na łóżko. W ostatniej chwili wyciągnął ręce, amortyzując upadek, lądując na czworakach. Podszedłem do niego szybko, zanim zdążył się podnieść i przytrzymałem go za kark w tej pozycji. Przemknęło mi przez myśl, że jestem okrutny. No i co z tego?



Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 12 2011 12:51:51
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Enna (enna_eithiel@op.pl)
12:26 17-08-2004

Pierwsza jestemsmiley) Świetne i genialne. Może jakaś kontynuacja??
Shuichi (Shindo_Shuichi@interia.pl)
18:32 18-08-2004

błahahehłe... też chce żeby mi bishki spod pendzelka ożywały;_; No a tak wogule to fajnistesmiley))
Maja-Pistacja (Brak e-maila) 17:30 16-09-2004
To jest akh ...zaje...fajne...powiedziałabym coś trochę bardziej wulgarnego ale nie wiem czy mnie za to niezbiją...Straszliwie mi się podobało, poprostu okropniasto mi się podobało , czekam na kolejne opo.Tak na takie wlaśnie opowiadanie miałam ochotę...taaaa.
Maja-Pistacja (dakinka@o2.pl)
17:32 16-09-2004

Czy pisałam,że mi się podobało?...widze ze tak ale pisze jeszcze raz:bardzo mi się podobało.Jetem teraz bardzo
,bardzo szczęśliwa.Pozdrawiam
Ignis (Brak e-maila) 19:58 23-10-2004
Ja jestem szczęśliwa, że MOJE bishki nie ożywają spod pędzelka...bo...byliby strasznie niepropocjonalni(tak to się pisze? Oo)^^\" a opo bardzo...bardzo...bardzo fajne ^^
Alesio (Brak e-maila) 22:42 27-05-2007
Mniaaaaaaam też bym tak chciał *___* byłoby suuper! Będzie dalszy ciąg? Będzie będzie będzie? Muuuuuuuuusi być prooooooooooooszę
dudier (Brak e-maila) 01:21 24-06-2007
ale podniecające...
Alesio (Brak e-maila) 20:32 17-12-2007
No i gdzie dalszy ciąg? Przecież to idealny początek jakiegoś cudnego opowiadania w wielu odcinkach *___* Fuuuu-chaaaaaaaaaan pliiiiiiiiiiiiis napisz dalej
Mika (Brak e-maila) 00:20 01-02-2009
fajnesmiley smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum