The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 19 2024 15:10:51   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
The chamber


W pokoju było dość chłodno. Ruiza żałował, że nie włączył ogrzewania. Jego nagie ciało pokryło się gęsią skórką. Złożył ubranie w kostkę i położył na fotelu - coś, czego zwykle nie robił. Przygotowany dla niego "strój" leżał na łóżku. Uśmiechnął się pod nosem i wciągnął króciutkie, lateksowe spodenki. Zastanawiał się, czy nie dobrać do nich którychś ze swoich scenicznych butów, ale jego kochanek najwyraźniej chciał go widzieć tylko w tym. Zerknął na siebie w lustrze i uznał, że tak jest idealnie.
Asagi w tym czasie był w łazience. Sam też musiał się odpowiednio – wygodnie - ubrać. Ciemne spodnie, czerwona koszula, to wystarczy. Ruiza i tak będzie zachwycony, cokolwiek by nie włożył. Stresował się nieco. To miał być ich pierwszy raz w Komnacie, Asagi bał się, że przesadzi. Nie wiedział do końca, gdzie jest granica, ale... Yoshi nalegał.
Ostatnie spojrzenie w lustro i gotowe. Wziął w dłoń obrożę i smycz i wszedł do sypialni. Ruiza siedział na dywanie głaszcząc kota. Kiedy drzwi się otworzyły, ukląkł i wyprostował się. Skłonił się, cały czas jednak przyglądając się kochankowi z zachwytem. Uśmiechnął się lekko. Asagi nawet w tak niezobowiązującym stroju prezentował się wspaniale.
- Wstań - warknął starszy.
Gitarzysta szybko wykonał rozkaz, stając prosto. Przeszedł go dreszcz, który nie miał nic wspólnego z temperaturą. Jego Takahiro zawsze był tak słodki i delikatny, ale jednak wiedział, czego chce i był bardzo stanowczy (chyba, że chodziło o Yoshiego, któremu pozwalał na wszystko). Nie mógł się doczekać, by poznać go od innej strony.
Asagi otaksował wzrokiem kochanka. Okrążył go, oceniając z każdej strony i pokiwał z uznaniem głową. Wiedział, że będzie mu dobrze w tych lateksowych spodenkach.
- Dobrze - skomentował sucho. - Ale czegoś tu brakuje. Podnieś brodę - zażądał, a następnie zapiął Ruizie na szyi obrożę.
Młodszy westchnął cicho, starając się nie uśmiechać. Drżał już nie z zimna, a z podniecenia. To będzie wyjątkowo ciekawy wieczór.
- Teraz dobrze... - wokalista przypiął smycz do obroży. - Na klęczki i idziemy, kotku.
Gitarzysta wykonał polecenie i zamruczał cicho. Nie odezwie się, póki nie dostanie pozwolenia, zaśmiał się w duchu. Patrzył zaciekawiony, jak Asagi wbija kod w szyfrowym zamku. Jeszcze nigdy nie był w tym tajemniczym pokoju przy sypialni ukochanego. Po chwili drzwi zostały otworzone. Wokalista pociągnął za smycz, wprowadzając Ruizę do środka. Zatrzymał się na chwilę.
- Możesz się rozejrzeć.
Młodszy wyprostował się, nie podnosząc się jednak z podłogi. Nie spodziewał się, że pokój jest aż tak duży. Asagi dość pomysłowo przebudował swój apartament.
Komnata o czarno-bordowych ścianach i delikatnym, nieco przytłumionym świetle stanowiła dokładne przeciwieństwo pastelowej sypialni za jego plecami. Nadal jednak było znać zamiłowanie gospodarza do antyków: wiśniowa, ogromna szafa i komoda z mnóstwem szuflad. Na niej stał pasujący do wystroju odtwarzacz, z którego sączyła się cicha, nastrojowa muzyka. Przy przeciwległej ścianie, na podwyższeniu, stał wysoki fotel, przypominający tron. Niedaleko znajdowała się rura do tańca. Osoba zasiadająca na swojego rodzaju tronie miała świetny widok i na rurę i na całą resztę pomieszczenia. Ruizie podobało się stojące w głębi ogromne łoże, przykryte czerwoną, chyba jedwabną pościelą.
Następnie przyjrzał się sprzętom. Stojący w centrum stół obity skórą i zwisające z niego pasy skojarzyły mu się z horrorem o szpitalu psychiatrycznym, który oglądał dawno temu. Obok stołu znajdował się podłużny stolik, a w pewnym oddaleniu stały dwa sprzęty, których Ruiza nie mógł rozpoznać, gdyż były zakryte jakimś materiałem. Ze ścian i sufitu wystawały żelazne obręcze, zapewne przeznaczone do przykuwania tych szczęśliwych kobiet, które znalazły się tu przed nim. Na ścianie po lewej stronie wisiały w rządku na wieszakach różnego rodzaju pejcze, baty i szpicruty. Ruiza rozpoznał te, których Asagi używał na scenie i w jednym z teledysków. Uśmiechnął się na ich wspomnienie. Zauważył również dwie niewielkie, drewniane skrzynie, nie mógł się doczekać, by do nich zajrzeć. Zaśniedziały świecznik z wypalonymi do połowy czerwonymi świecami pasował tu idealnie. Ruiza zagwizdał z wrażenia.
- Podoba ci się, maleństwo? - zapytał Asagi, głaskając go czule po głowie.
- Bardzo - opowiedział grzecznie. Przytulił policzek do uda kochanka i spojrzał na niego wyczekująco.
- Cieszy mnie to – odparł starszy i poprowadził gitarzystę do skórzanego stołu. - Rozbierz się i oprzyj dłońmi o stół.
Ruiza posłusznie zdjął szorty i odłożył na komodę. Asagiego zawsze drażniło jego bałaganiarstwo. Wokalista najwyraźniej nie zamierzał uwalniać go ze smyczy. Oparł dłonie o dziwaczny mebel i przymknął oczy. Czekał.
Asagi się zdziwił. Nie sądził, że zwykle roztrzepany Yoshiyuki grzecznie złoży spodenki. Myślał, że zostawi je po prostu tam, gdzie stał, jak zwykle.
- No, no, Yuki-chan, postęp – pochwalił go i dał mu dość mocnego klapsa.
Gitarzysta jęknął. Ból był ostry, piekący.
- Byłem grzeczny - zaprotestował z udawanym wyrzutem, zerkając na kochanka. W oczach tańczyły mu chochliki.
- Ja decyduję - warknął Asagi i ponownie uderzył, nieco lżej.
Ruiza wciągnął głośno powietrze. Uderzone miejsce pulsowało bólem. Wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić. Wokalista nie planował sprawiać mu teraz porządnego lania. Może później. Przypiął smycz do stołu i odwrócił się.
- Nie waż się poruszyć – nakazał.
Ruiza ani drgnął. Krew szumiała mu w głowie. Starał się być cierpliwy, mimo, że podniecenie było niemal bolesne. Obserwował Asagiego ukradkiem. Grzebał w szufladach komody, wyjmując różne narzędzia. Następnie przeniósł je na stolik za Ruizą. Wokalista stresował się wcześniej, ale teraz już było dobrze. Robił to, co lubił, a jego maleństwu się podobało. A przecież nawet nie pokazywał nawet połowy swoich możliwości. Dzisiaj raczej nie zamierzał ich pokazać. Zamierzał go podręczyć trochę przyjemnością, później może da kilka klapsów, w końcu trzeba go troszeczkę utemperować. Asagi uśmiechnął się drapieżnie.
Gitarzysta wsłuchiwał się we wszystkie odgłosy, starając się odgadnąć, co kochanek dla niego szykuje. Nie obejrzał się jednak za siebie, wbił wzrok w obicie stołu. Podłoga była zimna. Starał się skupić na tym chłodzie, jakby mógł ostudzić żar w jego ciele. Niech on się pospieszy, błagał w myślach. Po chwili jego życzenie się spełniło, Asagi włożył w niego nawilżony palec, na co Ruiza westchnął, zamykając oczy. Zacisnął się lekko na palcu. Wokalista rozciągał go, nie wkładając w to żadnych uczuć. Po prostu robił to, co musiał zrobić.
Ruiza drżał, starając się nie wiercić za bardzo. Miał wielką ochotę po prostu położyć się na stole, ale wiedział, że zostałby za to ukarany. Po chwili palce zostały zastąpione czymś innym. Asagi włożył w niego odpowiednio wygięty przyrząd z wibrującą, owalną końcówką. Bezproblemowo znalazł jego prostatę i uruchomił zabawkę. Gitarzysta krzyknął zaskoczony. Mimowolnie zacisnął się na urządzeniu, poruszając biodrami. Dostał za to klapsa.
- Kazałem ci się NIE RUSZAĆ - warknął Asagi, przyciskając przyrząd mocniej.
Ruiza robił co mógł, by spełnić polecenie, jednak wrażenia doprowadzały go do obłędu. Jęknął głośno. Na twarz wokalisty wpłynął zadowolony uśmiech. Zastanawiał się, jak długo jego Wiewióreczka wytrzyma. Skierował dłoń między jego nogi i zaczął pieścić delikatnie, na co młodszy zarył skórę stołu paznokciami. Desperacko starał się opanować drżenie nóg, bojąc się, że za chwilę się przewróci. Asagi sięgnął głębiej, podtrzymując go nieco. Dotknął prostaty przez skórę. Ciałem jego kochanka wstrząsnął gwałtowny spazm. Doszedł mocno, osuwając się na blat. Zamknął oczy dysząc ciężko. Na skórze czuł lepkość nasienia, ale nie dbał o to.
Asagi zareagował momentalnie. Złapał go w pasie, jednocześnie wyciągając narzędzie, odrzucił je nieuważnie na stolik. Podniósł gitarzystę i położył na stole. Był zaskoczony. Do tej pory Ruiza zdawał się być 'długodystansowcem', a tu taka niespodzianka. Cóż, może pozwoli mu się jeszcze pobawić. Jeśli nie - trudno, będą musieli potrenować, albo zamknąć Komnatę. Teraz to było nieważne, musi się zająć kochankiem.
- Nie ruszaj się stąd - powiedział i wyszedł. Jego słońce z pewnością było spragnione.
Ciekawe, jak miałbym się ruszyć, pomyślał nieco rozbawiony Ruiza. Ułożył się wygodniej, ciesząc się z krótkiego odpoczynku.
Asagi wrócił po kilku minutach. Odłożył na bok wilgotny ręcznik i uniósł nieco kochanka, podając mu wodę do ust. Młodszy wypił łapczywie. Wtulił się w wokalistę, wciąż oddychając ciężko.
- Jeszcze?
- Wody? - zapytał Ruiza niewinnie. Definitywnie miał ochotę na więcej.
- Na początek może być woda - Asagi uznał, że pozwoli mu na kilka minut swobodnego odpoczynku. Yoshiyuki obserwował spod półprzymkniętych powiek, jak wokalista ściera z niego spermę. Wygląda na to, że delikatny Taka-chan wrócił.
- Więc?
Ruiza spojrzał na niego pytająco
- Woda? Więcej zabawy?
- Poproszę oba - odparł. - Panie - dodał z szelmowskim uśmieszkiem.
Tym razem wokalista zwyczajnie podał mu butelkę i oddalił się w tylko sobie znanym celu.
Ruiza wychylił jeszcze kilka łyków, po czym położył się nieruchomo i czekał. Kilka chwil później Asagi odpiął smycz i pociągnął lekko.
- Idziemy.
Gitarzysta wstał. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nogi wciąż ma jak z waty. Poszedł za Asagim, chwiejąc się lekko.
- Jak chodzi grzeczny kotek? - warknął starszy.- Na kolana, ale to już.
Ruiza był niemal wdzięczny w tej chwili. Na czworakach miał mniejsze szanse się przewrócić. wokalista tego nie widział. W innym wypadku na pewno nie pozwoliłby mu jeszcze wstać, a tym bardziej nie zgodziłby się na dalszą zabawę.
Asagi usiadł na swoim tronie.
- Zajmij się tym, co potrafisz - wskazał na swoje krocze.
Gitarzysta ukląkł między jego nogami. Z niespotykaną u niego nieśmiałością pogładził uda kochanka. Przesunął dłonie na jego biodra, a potem na brzuch, dotykając niepewnie guzików koszuli.
- Mogę? - spytał potulnie.
- Proszę.
Ruiza rozpiął szybko guziki, całując ochoczo odsłoniętą skórę. Spojrzał na kochanka z uwielbieniem, jak zwykle olśniony jego urodą, ocierając się policzkiem o jego krocze. Asagi odprężył się i pozwolił młodszemu działać według uznania. Jemu też należało się nieco przyjemności. Był prawie boleśnie podniecony, dlatego teraz musiał dać upust emocjom i napięciu, by mieć siłę na dalszą zabawę. Ruiza niespiesznie rozpiął mu spodnie. Uśmiechnął się, zaskoczony.
- Bez bielizny? - zapytał, starając się ukryć rozbawienie
- Pod eleganckie spodnie nigdy nie zakładam bielizny. Bierz się do roboty, albo spotka cię gorsza kara - Asagi zirytował się. Ruiza ma go zaspokoić, a nie komentować jego ubiór.
Gitarzysta spojrzał na niego potulnie znad dowodu jego podniecenia. Złożył delikatny pocałunek na samym czubku. Zaraz jednak zaczął wodzić po nim językiem, chcąc go zwilżyć. Wokalista westchnął. Jego kochanek miał bardzo zdolne usta, także spodziewał się naprawdę dobrego seksu oralnego. Ruiza tymczasem delikatnie objął główkę wargami. Oblizał ją czule i lekko possał, nie spuszczając oczu ze starszego mężczyzny.
- Mmm... - wyraził aprobatę wokalista.
Gitarzysta wziął go do ust nieco głębiej, nadal jednak pieścił go delikatnie, pomagając sobie dłonią.
- Nie baw się - warknął Asagi. W normalnych warunkach lubił być delikatnie pieszczony, jednak dzisiaj chciał trochę ostrzej niż zwykle. Zresztą Ruiza sam tego zażądał.
Młodszy zaczął ssać mocniej, przesuwając głowę w przód i w tył. Pocierał go dłonią w tym samym rytmie. Nie spuszczał z niego wzroku. Asagi przymknął oczy i oddał się pieszczotom. Ruiza westchnął. Taka wyglądał tak słodko: niby władczy, a teraz zdany na jego łaskę. Połaskotał go lekko językiem, nie mogąc się oprzeć.
- Och, nie rób tak - poprosił Asagi, zapominając na chwilę o swojej roli.
Gitarzysta uśmiechnął się, nie wypuszczając z ust. Zaraz jednak kontynuował mocniejsze pieszczoty.
Niedługo później Asagi doszedł z cichym jękiem. Było mu tak cholernie dobrze...
Ruiza przełknął nasienie i oblizał usta. Taka smakował słono, jak morska woda. Położył głowę na jego udzie.
- Mmm... - mruczał wokalista, gładząc jego włosy. Potrzebował chwili, by dojść do siebie i móc wrócić do roli dominującego. - Należy ci się kara, wiesz o tym? - zapytał Asagi tonem, jakby pytał swoją siostrzenicę o wybrany smak lodów.
- Za co, panie? - zapytał Rui, starając się wyglądać na przestraszonego i skruszonego.
- Doszedłeś bez pozwolenia. Wstań.
Młodszy zrobił, co kazano. Ten ton... Jego ciało szybko zdradziło, jak na niego działał.
Asagi znów się uśmiechnął drapieżnie.
- Teraz na to nie pozwolimy, prawda, kochanie? Załóż to - wokalista wręczył Ruizie opaskę na penisa. Ten przełknął ślinę. Będzie ciekawie. Szybko zacisnął skórzany pasek wokół nasady członka i czekał na dalsze polecenia. Asagi zaprowadził go do ściany, na której wisiały wszelkiego rodzaju narzędzia do chłosty.
- Dobrze ciągniesz, więc pozwolę ci wybrać. Czym mam wymierzyć karę?
Młodszy bez namysłu wskazał czerwony pejcz. Marzył o tym, odkąd zobaczył go w dłoniach ukochanego.
Asagi nie mógł się powstrzymać i zaśmiał się. Tego się spodziewał. Kiedy kręcili teledysk z tym pejczem, Ruiza patrzył na niego tak łakomie, wręcz nie mógł oderwać wzroku. Zdjął narzędzie z wieszaka i zaprowadził kochanka z powrotem do stołu.
- Chyba wiesz, co masz robić.
Ruiza oparł się o stół, wcześniej posyłając "panu i władcy" obrażone spojrzenie. Z pokorą wciąż było u niego krucho.
Asagi przystąpił do dzieła. Najpierw uderzył go mocno dłonią. Ruiza syknął z bólu. Czuł, jak znów robi mu się gorąco. Zapragnął ściągnąć opaskę. Otrzymał kilka silnych razów dłonią w różne miejsca na pośladkach. Następnie Asagi ujął w dłoń pejcz.
- Jak myślisz, ile razy powinieneś dostać?
- Ty zdecydujesz - oparł młodszy cicho. Opaska tak bardzo mu przeszkadzała.
- Powiedzmy... - zastanowił się Asagi. - Masz 33 lata, więc... 13. Licz na głos.
Wokalista był w swoim żywiole. Uwielbiał operować pejczem czy batem, to było coś podniecającego, dającego absolutną władzę. Wiedział oczywiście, że nie może sobie pozwolić na całkowite wykorzystanie swojej siły, jednak postara się, aby Ruiza odczuwał karę co najmniej do jutra. Uniósł rękę i nagle opuścił. Rozległ się trzask, a zaraz za nim krzyk. Gitarzysta zachwiał się, zaraz jednak wrócił do poprzedniej pozycji. Liźnięcie rzemieni niemal parzyło. Żałował, że nie mógł teraz widzieć Asagiego.
- Jeden - rzekł pewnie i głośno.
W podobny sposób otrzymał kolejnych 5 uderzeń. Ruiza liczył głośno, wijąc się i pojękując. Czuł pulsowanie w skroniach... i nie tylko
Asagi dobrze wiedział, jak to boli. Sam wypróbował ten pejcz, z zachwytem się nim posługiwał. Chłostał kochanka po tyłku, aż ten przybrał piękny odcień czerwieni. Przy dziesiątym razie uderzył naprawdę mocno. Nie zamierzał, po prostu ręka mu się omsknęła. Gitarzysta opadł na blat. Zacisnął zęby na swojej smyczy. Zaraz jednak uniósł się na drżących ramionach.
- Dziesięć - wydyszał.
- Jak brzmi hasło bezpieczeństwa? - zapytał Asagi. Wcześniej niektórym partnerkom zdarzało się zapomnieć, teraz chciał mieć pewność, że Rui sobie radzi, że nie wykraczają poza granice. Widział, że jest mu bardzo ciężko, że boli i że jednocześnie było mu dobrze, jednak chciał mieć 100% pewności
- Pamiętam je – zapewnił młodszy.
- Powiedz, jakie jest hasło bezpieczeństwa - warknął Asagi, po raz kolejny uderzając.
- Jedenaście – odparł Ruiza, po czym wymienił też hasło.
- Dobrze - Asagi wymierzył ostatnie dwa ciosy równie mocno, co ten dziesiąty.
Ruiza wziął kilka głębokich oddechów. Ślady po rzemieniach pulsowały bólem. Nie skarżył się jednak.
- Połóż się - Takahiro warknął na młodszego. Pejcz odłożył na stolik. Ledwie się kontrolował, widząc tak apetycznie zaczerwieniony tyłek kochanka. Miał ochotę go wziąć tu i teraz.
Gitarzysta z ochotą położył się na stole. Przyłożył rozpalony policzek do chłodnej skóry. Napięcie między nogami ani trochę nie zelżało.
- Na plecach.
Ruiza wykonał rozkaz, sycząc przy okazji z bólu. Obserwował kochanka spod potarganej grzywki. Asagi uśmiechnął się na ten widok. Mały, słodki i ujarzmiony Risu-chan. Urocze. Syk z ust młodszego też mu się podobał. To oznaczało, że dobrze wykonał swoje zadanie. Przypiął Ruizie ręce do stołu, nogi zgiął w kolanach, ustawił je tak szeroko, jak się dało i także przypiął. Zasłonił mu oczy. Młodszy poruszył się nieco, testując więzy. Nie sprawiały mu bólu, ale były bardzo mocne. Na pewno nie dałby rady się z nich wyswobodzić. Był kompletnie bezbronny i zdany na łaskę kochanka. Jego podniecenie było silne jak nigdy, niemal bolesne. Dzięki opasce na oczach wyostrzyły mu się inne zmysły. Wsłuchiwał się uważnie w każdy szmer, starając się odgadnąć zamiary kochanka. Wdychał zapach skóry. Tymczasem Asagi postanowił troszeczkę bardziej rozpalić gitarzystę. Przyniósł piórko i zaczął drażnić jego ciało.
Ruiza wzdrygnął się. Nie spodziewał się tak delikatnej pieszczoty. Dotyk piórka był tak nieznośnie lekki i drażniący. Dla jego nadwrażliwego w tej chwili ciała był jak tortura. Wił się napinając przytrzymujące go pasy. Asagi wydawał się nie mieć o tym pojęcia, jednak prawda była inna. Doskonale wiedział, czego on pragnie. Ruiza chciał seksu. Chciał ostro i do końca. Problem w tym, że akt straciłby wtedy swój urok. Yoshi chciał mocno, chciał spełnienia, ale Asagi miał ochotę na zabawę i podrażnienie kochanka. Jego orgazm będzie jeszcze intensywniejszy, jeśli będzie stopniował pieszczoty. Z delikatnych do gwałtownych i na odwrót. Ruiza będzie błagał o spełnienie.
Za delikatnym dotykiem piórka podążały usta Asagiego. Składał czułe pocałunki i przysysał skórę. Ciało kochanka pokryło się gęsią skórką. Tak bardzo chciał, żeby Asagi pocałował go teraz w usta... Miejsca, których dotknął stawały jakby gorętsze. Wokalista pieścił jego ręce, tors i nogi. Docierał do pachwin, dawał nadzieję na seks oralny i za każdym razem się odsuwał. Kilka razy nawet kładł dłoń na zapiętym wokół penisa pasku, ale nie odpiął go, wciąż męczył kochanka.
Ruiza jęknął zawiedziony. Poruszał biodrami półświadomie. Nie odezwał się jednak ani słowem.
Nagle czułe usta, dłonie i piórko zniknęły. Gitarzysta był sfrustrowany. Starał się leżeć nieruchomo i oddychać spokojnie, natomiast Asagi wyszedł z pokoju. Ruiza usłyszał tylko cichy trzask zamykanych drzwi. Znów szarpnął za więzy. Nic z tego. Pozostaje czekać.
Wokalista wrócił po kilku minutach i obdarował kochanka czułym pocałunkiem w usta. Młodszy wręcz płonął. Zamruczał cicho, z ochotą rozchylając dla niego wargi. Trwał to jednak bardzo krótko.
- W porządku? - zapytał wokalista.
- Gorąco – odpowiedział Ruiza słabo.
- Więc chciałbyś się ochłodzić? - Asagi pogładził jego tors.
- Jeśli pozwolisz – gitarzysta łasił się do jego dłoni. Wokalista zabrał rękę i po krótkiej chwili włożył mu do ust czubek podłużnego loda do drinków.
Ruiza ssał lód. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że zaschło mu w ustach. Asagi powoli wsunął mu do ust resztkę lodu, kolejnym przesunął po torsie. Zaczął od szyi, przez obojczyki, sutki i brzuch aż do penisa. Gitarzysta drżał. Lód dotykający jego rozgrzanej skóry dawał dziwne wrażenie. Czuł, jak sutki twardnieją jeszcze bardziej. Znów zaczął się wiercić.
- Spokojnie, kociątko - szepnął Asagi, obejmując jego penisa dłonią z lodem. Przesuwał nią w górę i w dół.
- Och – młodszy westchnął tylko. Mimo chłodu nie stracił nic ze swojej twardości.
Wokalista pieścił go, aż cała mroźna część się rozpuściła, następnie ucałował czubek męskości. Wsunął ją nieco do ust i zaczął ssać. Ruiza wygiął ciało w łuk, napinając skórzane pasy.
- Zwariuję – sapnął, ale Asagi jeszcze nie zamierzał dać mu jeszcze spełnienia, nie osiągnął tego, co chciał. Kontynuował pieszczoty, wsuwając w niego kolejny, podłużny lód. Gitarzysta krzyknął, ale tylko z zaskoczenia. Wrażenie było przedziwne, ale nie nieprzyjemne. Niepewnie zacisnął się.
- Brr - zaśmiał się cicho.
- Dobrze? - zapytał starzy, poruszając kostką w jego wnętrzu.
- Dziwnie - odpowiedział Ruiza szczerze.
- Źle czy przyjemne? - Asagi musiał wiedzieć. U kobiet to się świetnie sprawdzało. Też mówiły, że uczucie jest przedziwne, ale strasznie przyjemnie. Różnica jednak polegała na tym, że kobietom wkładał lód do pochwy.
- Raczej przyjemnie - odparł Ruiza bez namysłu.
Na to wokalista uśmiechnął się i wsunął w niego kolejną kostkę. Poprzednia zdążyła się rozpuścić. Ruiza był taki gorący! W tym czasie znów pieścił ustami okolice jego penisa.
Młodszy starał się skupić na wrażeniu płynącym z wnętrza ciała. Czuł, że niebawem znajdzie się u kresu wytrzymałości. Kiedy i ten lód się stopił, Asagi zastąpił go palcami. Takie zimne zabawy są fajne, ale nie można też przesadzać, lepiej uniknąć przeziębienia. Nawilżył swoje palce jednym z żeli i dalej rozpieszczał kochanka. Tym razem, by go na powrót rozgrzać. Wsunął sobie jego penisa do ust i ssał mocno. Ruiza krzyknął, poruszając niespokojnie biodrami. Był tak blisko... Wokalista ponownie dotknął jego prostaty. Nie zamierzał przestać, dopóki nie osiągnie swojego celu, a wygląda na to, że niewiele do tego brakuje.
- Proszę... - jęknął młodszy.
Dla Asagiego to było jak znak. Momentalnie przestał pieścić kochanka. Uwolnił jego nogi, a także poluzował pasy przy jego nadgarstkach. Pociągnął go na skraj stołu i wszedł w niego.
Ruiza przyjął go ochoczo. Objął nogami w pasie, starając się opanować ich drżenie. Wokalista nie bawił się w powolne, leniwe kochanie. Po prostu go rżnął, mocno i do końca. Nie mógł się doczekać tego momentu. Uległość kochanek, teraz kochanka, niesamowicie go podniecała. Yoshiyuki przyciskał Asagiego do siebie, jakby chciał wprowadzić go jak najgłębiej. Ten w odpowiedzi oparł jedną z jego nóg na ramieniu, by móc wchodzić jeszcze głębiej, jeszcze mocniej go posuwał. Słuchał jęków Ruizy z prawdziwą rozkoszą. Wiedział, że osiągniecie spełnienia nie zajmie im dużo czasu. Jemu nie zajmie dużo czasu. Czekał bardzo długo na tą właśnie część, Yuki był taki gorący! Jego jęki były tak fantastyczną muzyką dla jego uszu!
Kiedy po jakimś czasie poczuł, że zbliża się do końca, uwolnił penisa kochanka z niewygodnej opaski. Młodszy wytrzymał zaledwie kilka sekund, zanim doszedł gwałtownie. Zacisnął się mocno wokół kochanka, wyrzucając biodra w górę. To był bodziec, którego Asagi potrzebował, by wytrysnąć mocno w środku. Opadł na Ruizę, który leżał pod nim kompletnie wyczerpany. Uczynił jednak ruch jakby chciał się przytulić. Przycisnął wargi do jego twarzy.
Wokalista ucałował jego wargi i uwolnił dłonie. Zastanowił się chwilę, po czym stwierdził, że Yoshi nie da rady trzymać się go na tyle mocno, by mógł go przenieść na łóżko. Odsunął się, wsunął ręce pod jego plecy i kolana i podniósł. Po chwili delikatnie położył go na jedwabnej pościeli. Ruiza ściągnął szarfę z głowy i spojrzał na niego. Usta rozciągnął w błogim uśmiechu.
Asagi znów go pocałował, po czym przyniósł mu szklankę wody. Wiedział, że Ruiza jest wykończony, wiec przytrzymał ją przy jego ustach.
- Dzięki – jęknął młodszy, kiedy zaspokoił pragnienie.
- Nie masz za co, kociątko - wokalista przytulił go mocno i naciągnął na nich kołdrę. - Wszystko w porządku?
- Uhm – mruknął Rui, wtulając się w niego. - Następnym razem ja chcę rządzić - oświadczył.
- W porządku - ta druga strona... Czemu nie. Asagi nie był jeszcze dominowany przez mężczyznę. Gładził swoje kochanie po plecach.
- Dobrze, że nie jestem perkusistą - dodał sennie.
- Hmm?
- Jutro nie usiądę - zachichotał.
- Ciesz się, że twoim facetem jest lider. Nie ma jutro próby. A tyłek później posmaruję ci maścią, po kąpieli.
Ruiza chrapnął w odpowiedzi. Asagi uśmiechnął się, zgasił światło i również udał się w objęcia Morfeusza.

Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum