The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 15:37:17   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Blask księżyca 5
Pierwszym co poczułem był ból. Ostry, kołaczący się gdzieś z tyłu głowy, promieniujący aż do skroni i nasady nosa. Nieznośne pulsowanie pod powiekami, ból gardła, suchość ust. Wszystko to przywitało mnie zaraz po przebudzeniu. Nie otwierałem oczu. Nie miałem ochoty, nie miałem siły. Chłodna dłoń spoczęła na moim czole przynosząc ulgę.
- Nie ruszaj się - usłyszałem chłodny, stanowczy głos - Jeszcze przez chwile się nie ruszaj.
Czułem jak od opuszków palców, po mojej skórze rozchodzi się delikatne mrowienie, czy też łaskotanie, jakby fala rozlewająca się od miejsca zetknięcia jego ręki z moją głową, opływająca całe ciało i wracająca do swego źródła. Dłoń cofnęła się, a głos przemówił ponownie
- Możesz otworzyć oczy
Posłusznie rozchyliłem powieki i momentalnie rzuciłem się do tyłu, rozpoznając oblicze siedzącego na łóżku mężczyzny. Uderzyłem plecami o drewniane, rzeźbione wezgłowie łóżka, szarpnąłem prześcieradło, okrywając nim biodra. Na sobie nie miałem nic.
- Spokojnie - uśmiechnął się - Gdybym chciał cię skrzywdzić, zrobiłbym to jak spałeś. Boli cię coś ?
- Nie - skłamałem, chociaż nieznośne, dokuczliwe pulsowanie w skroniach prawie rozsadzało mi głowę - Gdzie ja jestem ?
- W mojej sypialni. Już tutaj zostaniesz, chyba, że przyjdzie ci do głowy coś głupiego, wtedy wrócisz do domu publicznego.
Zesztywniałem, przypominając sobie nagle, co się stało. Poczułem jak robi mi się zimno. Nie na zewnątrz.. Tak jakby od środka. Odruchowo objąłem się ramionami, puszczając jedwabne prześcieradło, które bezszelestnie zsunęło się z nagiej skóry. Potężna klucha, jaka wyrosła mi w gardle odebrała oddech.
- Nie wrócisz już tam. Chyba, że nie będziesz się zachowywał tak, jak powinieneś...
Ciężka dłoń spoczęła na moich włosach, przesuwając się w dół i w górę. Kur mnie głaskał po głowie - uświadomiłem sobie nagle i cofnąłem się jeszcze bardziej, chcąc odsunąć się od niego jak najdalej. Zabrał dłoń, opierając ją o kolano.
- Odpocznij teraz. Kiedy poczujesz się nieco lepiej, przyślę do ciebie nauczyciela, który nadrobi twoje braki w dobrym wychowaniu. Mam nadzieję na szybkie postępy...
Podniósł się z gracją i nie odwracając podszedł do drzwi, które same się przed nim otworzyły, a następnie zamknęły, nie wydając najmniejszego odgłosu. Z westchnieniem opadłem na poduszki. Tętnienie w skroniach nie ustępowało. Zdawało się raczej nasilać, kłując w zatokach i sprawiając wrażenie, jakby chciało mi wyrzucić oczy na wierzch. Zacisnąłem powieki, próbując zagłuszyć ból. Nie trwało długo nim zasnąłem.
Delikatne szarpnięcie za ramię przywróciło mnie do przytomności. Niechętnie rozchyliłem powieki, dostrzegając pochylającego się nade mną nieznajomego Zelcha. Był niewiele straszy od Cahena, miał ciemno - zielone włosy, zaczesane gładko do tyłu i malusieńką bródkę. Usiadłem i zignorowawszy go rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie była to już sypialnia Kassio. Pokój był dużo mniejszy, łóżko w którym leżałem - proste i wąskie. Poza nim znajdował się tu tylko niewielki stół i wyściełany fotel. Okno wychodziło na ogród.
- Ty jesteś Neel Nahayeen, tak? - głos miał przyjemny, ciekawe jak z charakterem
- Tak. A ty?
- Nie musisz wiedzieć - stwierdził - Mam cię nauczyć dobrych manier, to wszystko. . .
- Ale masz chyba jakieś imię ?
- ...
- Jak mam na ciebie mówić ?
- Jak chcesz.
- Dziwny jesteś.- westchnąłem, a zapowiadał się całkiem, całkiem
Opuściłem stopy na podłogę i wstałem, oplatając biodra prześcieradłem, którym byłem okryty. Podszedłem do okna i spojrzałem w dół, na ogród. Był przepiękny. Setki drzew, z których jedne kwitły, a inne zieleniły się dopiero pąkami, jeszcze inne zaś pokryte były dojrzałymi, ciemnymi liśćmi. Wciągnąłem w płuca powietrze przesycone kwiatowym zapachem, po czym przysiadłszy na parapecie ponownie spojrzałem na Zelcha.
- Po co masz mnie uczyć? - spytałem spokojnie
- Masz zostać partnerem Kassio, a do tego potrzebne jest specjalne wychowanie...
- Nie zamierzam zostać niczyim "partnerem"! - przerwałem mu, specjalnie akcentując obraźliwe słowo - Jak Kassio chce mieć zabawkę to niech sobie kupi tresowaną małpkę, albo coś w tym stylu!
Zelch westchnął, po czym nabrawszy tchu zaczął wyliczać.
- Po pierwsze dla ciebie to jest pan Kassio, po drugie to co ty chcesz nie liczy się w najmniejszym stopniu, po trzecie nie przerywaj mi, gdy mówię bo to niegrzeczne. Odrobinę szacunku...
- Nie będę okazywał szacunku komuś kogo nie szanuję.- przerwałem mu ponownie - A liczy się to zarówno wobec ciebie, jak i wobec Kassio.
- Widzę, że nie masz ochoty współpracować. - pokręcił głową - Dobrze, zaczniemy trochę później. Radzę ci przemyśleć sprawę. Zdaje się, że pięćset secrów za noc nie jest zbyt wygórowaną ceną...
- Zamknij się! Zamknij się, bo wepchnę ci te słowa z powrotem do gardła! - poderwałem się z parapetu tak gwałtownie, że prześcieradło zsunęło się z moich bioder i stanąłem przed mężczyzną kompletnie nagi. Zalała mnie fala czerwieni. Błyskawicznie schyliłem się, podnosząc materiał i zasłaniając się nim. Mężczyzna zmierzył mnie z rozbawionym uśmiechem, od stóp do głów
- Nie sądzę. - odwrócił się i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi
- Sukinsyn - warknąłem pod nosem - Zapłacisz mi za to...
Podszedłem do drzwi, które okazały się (co za niespodzianka) być zamknięte. Załomotałem w nie pięścią. Po chwili pojawił się młody Nom w krótkiej popielatej tunice. Skłonił się lekko i nakazał mi iść za sobą. Ciaśniej owinąłem się prześcieradłem i poczłapałem za nim, po zimnej, kamiennej posadzce. Zaprowadził mnie do pomieszczenia, na którego środku stała ogromna balia z parującą wodą. Nom bez słowa zabrał mi okrycie i brodą wskazał na kąpiel. Nie zastanawiając się długo wlazłem do gorącej wody. Musiało być do niej coś dolane, bo miała dziwny zapach, ale za to działała niezwykle rozluźniająco. Służący wyciągnął dwa małe drewniane grzebyki spinające gruby węzeł na karku, pozwalając moim włosom opaść swobodnie. Zaczerpnął wody drewnianym wiaderkiem i wylał mi ją na głowę. Prychnąłem pozbywając się z ust i nosa nieprzyjemnej w smaku cieczy. Widząc, że Nom ponownie napełnia wiaderko syknąłem jadowicie:
- Waż się, a wepchnę ci to wiadro w... - efektownie zawiesiłem głos
- ... - Nom spuścił wzrok, odstawił cebrzyk, ponownie się skłonił i wyszedł z pomieszczenia. Balia był na tyle duża, że mogłem się w niej wyciągnąć, co też niezwłocznie uczyniłem . Przeleżałem tak sporo czasu, aż woda zrobiła się prawie zimna. Gdy tylko wstałem ponownie pojawił się służący okrywając mnie puszystym ręcznikiem. Drugi, trochę mniejszy narzucił mi na włosy. Po chwili wszedł drugi Nom przynosząc ubranie. Założyłem je szybko, bo w pomieszczeniu było chłodno. Składało się z szerokich niebieskich spodni, koszuli tego samego koloru i granatowej kamizeli. Włosy zakręciłem wokół ręki wyciskając z nich wodę.
- Moje klamry. - wyciągnąłem rękę w kierunku służącego. Gdy je oddał związałem włosy w węzeł i z powrotem upiąłem na karku. Cahen zawsze twierdził, że mam piękne włosy, natomiast mi one przeszkadzały i całe życie nosiłem je w ten sposób związane. Kiedy byłem gotowy jeden z służących oznajmił, że Kassio chce się ze mną widzieć.
- Czego chcesz ? - spytałem, gdy stanąłem przed nim
- Słyszałem, że nie jesteś chętny do współpracy z nauczycielem - nawet na mnie nie spojrzał, czytając jakiś dokument, których cała sterta piętrzyła się na biurku
- No proszę, jaki masz dobry słuch - zakpiłem
- Nawet bardzo dobry. Słyszałem również o pewnym Keicie. Ma, zdaje się, na imię Naher Cahen...
- Cahen...- zesztywniałem
- Wiem. To twój brat.
- On...To znaczy...Cahen...Bo...Ja...I... - zaczynałem kilka razy, ale słowa nie chciały mi przejść przez gardło. Wpatrywałem się w plecy Kura tak intensywnie, że oczy zachodziły mi łzami. Ignorował mnie przez dłuższą chwilę, po czy uniósł wzrok znad papierów, posyłając mi lekki, złośliwy uśmiech
- Możesz odejść.
- Ale czy on... - znowu się zająknąłem
- Gdzie twoja elokwencja Nay ? Myślałem, że zawsze jesteś taki wyszczekany. - Tym razem on ze mnie kpił
- Czy on...
- ... - Kasio wzruszył ramionami i wrócił do swoich papierów. Po jego wargach wciąż błąkał się ten kpiący wyraz, który miałem ochotę zetrzeć, choćby i pięścią.
Poczułem czyjąś rękę na ramieniu. To był Zelch mający mnie uczyć. Pchnął mnie lekko w kierunku wyjścia. Poszedłem z nim bez jakiegokolwiek oporu. Kasio wyraźnie dał mi do zrozumienia, że wie coś o Cahenie. Nie chciał mi powiedzieć co. Znalazł chyba najprostszą metodę wymuszenia na mnie posłuszeństwa. Nie miałem żadnej gwarancji, czy Naher Cahen jeszcze żyje, a zabrakło mi odwagi, żeby spytać o to Kura. Z drugiej strony mógł on nic nie wiedzieć, a jego zagranie było najczystszym blefem. Teraz nie miałem wyjścia musiałem się podporządkować, aby to sprawdzić.
- Zrozum Neel Nahayeen, że ja nie robię tego z własnej woli - przemówił- Jestem niewolnikiem, tak samo jak ty. Mnie również Kassio szantażuje. Gdyby to zależało tylko ode mnie Kur już by nie żył
- Ale ja... - pokręciłem głową - Ja nie....Ja nawet...nawet nie wiem...Bo...- poczułem łzy na policzkach - Mój brat... to znaczy... Cahen... ja...
- Rozumiem - przyciągnął mnie do siebie obejmując ramionami
- Nic nie rozumiesz !!! - odepchnąłem go - Ja nie wiem czy on żyje !!! Ja... - rozpłakałem się już na dobre.
- Żyje...
- Skąd wiesz ?!! - dopadłem do niego i chwyciłem go za szaty - Skąd ?!!
- Znam go. Czacza był u Kassio bo nie mógł go wyleczyć.
- J co ? - spytałem z naciskiem
- Jest zdrowy...
- Wyzdrowiał...
- Kassio go wyleczył.
- Żyje... - szepnąłem.
Jakaś potężna fala ulgi rozlała się ciepłem od okolic mostka po całym ciele. Świat zawirował radośnie, szaleńczo, zatńczył wszystkimi barwami tęczy. Nogi się pode mną ugięły
- Neel Nahayeen ! Co ci jest ? Powiedz coś!!!
- Żyje. - powtórzyłem i zapadłem w ciemność

Przebudziłem się w tym samym pomieszczeniu co poprzednio. Zelch siedział przy moim łóżku, czytając jakąś książkę w grubej, skórzanej oprawie. Nie pozwolił mi wstać. Leżałem więc, wpatrując się w bezchmurne niebo za oknem, walcząc z ogarniającą mnie coraz mocniej sennością. Z góry przegrana walka. "Naukę" rozpocząłem dopiero kolejnego dnia po całej serii zapewnień, że naprawdę nic mi nie jest i czuję się dobrze. Cóż, pojęcie "dobrze" może występować w różnych odmianach. Zelch nie odchodził ode mnie niemal na krok, towarzysząc mi nawet przy jedzeniu i toalecie. Ciągnął długą, monotonną przemowę, określającą to, co mogę, a czego mi nie wolno. Lista tych pierwszych była przerażająco krótka, natomiast tych drugich...
- Po pierwsze okazywanie szacunku. Kłaniasz się każdemu, kto nie jest niewolnikiem. Oni są bardzo wyczuleni na tego typu sprawy. Kłaniać się musisz. Wiem, że ci się to nie podoba, ale to naprawdę bardzo ważne. Jeżeli twoje zachowanie nie spodoba się Kassio wrócisz do domu publicznego. Nie chcesz tego ?
- Nie...
- Ja też nie. To jak ?
- Każdemu kto nie jest niewolnikiem - powtórzyłem
- Bardzo dobrze. Po drugie. Nie musisz wykonywać poleceń innych. Zawsze patrz na Kassio. On ci powie co masz robić a czego nie. Na przykład: jeżeli na imprezie jakiś znajomy Kassio każe ci tańczyć. Nie musisz, ale patrzysz na Kassio. Jeżeli skinie głową tańczysz. Nie ważne czy umiesz, czy chcesz, czy ci się to podoba. Tańczysz i koniec. Jeżeli Kassio się nie ruszy nie musisz. Jasne ?
- Tak...
- Dobrze. Po trzecie i najważniejsze będziesz musiał sypiać z Kurem...
- Nie... - skrzywiłem się - Tylko nie to...
- Przykro mi. Nic na to nie poradzę. Co więcej, nie będzie to na takiej zasadzie jak w domu publicznym...
- To znaczy ?
- ... - westchnął - Wiem, że to trudne, i że wydaje ci się to niemożliwe, ale musisz pokazać Kassio, że dobrze się bawisz. Możesz udawać, ale lepiej żebyś to robił przekonywująco. Na tyle przekonywująco, żeby go zadowolić.
- Ale ja... - zaczerwieniłem się -Ja nigdy nie...hmm...
- Nauczę cię.
- Więc ty też chcesz... no...
- Nie chcę. To znaczy, nie tyle co nie chcę, ile mi nie wolno. Z tobą. Po prostu pokażę ci parę rzeczy.
- Jakich rzeczy... - spojrzałem na niego przekrzywiając głowę
- No róznych... - roześmiał się
Drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Kassio. Zelch wstał i skłonił się bez słowa uśmiechając się lekko. Kur machnął ręką, na znak że zauważył poddańczy gest, po czym zbliżył się do mnie i stanąwszy w lekkim rozkroku, skrzyżowawszy ramiona na piersi, spojrzał na mnie z góry z kpiącym uśmiechem wykrzywiającym kształtne usta. Mierzył mnie przez chwilę spojrzeniem, zatrzymując się dłużej na białym prześcieradle, którym okrywałem biodra. Wciąż nie dostałem ubrania i służyło mi ono za jedyna osłonę. Uniósł lekko brwi w geście rozbawienia i zapytał sarkastycznie
- No i jak ? Dogadaliście się ?
- Tak...panie... - ledwo mi to przeszło przez gardło myślałem, że się udławię
- Proszę, proszę. - pokiwał głową - Zadziwiające postępy. Nie sądziłem, że będziesz tak bystrym uczniem.
- ... - zagryzłem zęby, żeby się nie odciąć, chociaż furia wrzała we mnie usiłując wydrzeć się na zewnątrz
- Wieczorem chcę cię widzieć u siebie, Zrozumiano?
- Tak panie. - lekko skinąłem głową
- Jakieś pytania?
- Nie panie
- To dobrze - odwrócił się i wyszedł z pokoju
- I co ? - Zelch minął się z nim w drzwiach
- Czuję się jak szmata...Tak panie, nie panie. Zaraz się wyrzygam...
- Nie przesadzaj. Przyzwyczaisz się.
- Mam się zjawić wieczorem...
- No to chyba wypadałoby się zająć poważniejszą edukacją. - chwycił mnie za rękę i poprowadził w kierunku łaźni.












 

Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 12 2011 10:40:24
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

An-Nah (an_nah@interia.pl) 11:54 15-08-2004
Hmmm, troszkę sie na poczatku kojarzy z \"Ai no Kusabi\"... ale ciekawe - interesujacy swiat, widac, ze sie psotaralas wymyslajac to cala strukture spoleczna. Ładnie napisane i ma klimat - wiec czekam na ciag dalszy.
kropka (Brak e-maila) 10:10 22-08-2004
\'Blask Księżyca\' to jedno z moich ulubionych opowiadań - czytałam je już chyba z 10 razy (i ciągle mi mało^^). Nie mogę doczekać się następnych części!! Fu-chan jesteś wielka!
Kruffka (krowa_alpejska@poczta.onet.pl) 11:07 21-01-2005
super opowiadanko, bardzo mi się podoba, pisz dalej!
smiley (Brak e-maila) 11:19 06-02-2005
Kiedy będzie ciąg dalszy???????????????????
(Brak e-maila) 18:24 20-02-2005
No właśnie, gdzie jest ciąg dalszy?
Tina (tina007@autograf.pl) 18:55 22-02-2005
Ja chcę jeszcze!!! XDDDDDDD
Kruffka (krowa_alpejska@poczta.onet.pl) 11:20 18-03-2005
czy doczekamy się kiedyś ciągu dalszego?? było by miło smiley
x (Brak e-maila) 19:50 14-05-2005
Ja też chcę nexta!!! to jest genialne!!!
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 14:36 29-05-2005
Ależ kłaniam się nisko..., bo opowiadanie wyśmienite =) Sprawiło, że chcę more & more.. Więc (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od więc) będę cierpliwie czekać na dalszego ciągu część smiley
Aska Hime (aska_hime@wp.pl) 19:20 02-09-2005
Czekam na dalszy ciąg. Naprawdę niezłe i wciąga. Pisz dalej będę czekać na kolejne części ^_^
Linarea (fantastyczka01@interia.pl) 21:02 12-07-2006
Z niecierpliwością czekam na kontynuację tego opowiadania! Jest świetne! Lubię Naya smiley
Alexik (Brak e-maila) 23:23 14-07-2006
Fu-chan prosie prosie prosie napisiaj kolejną część ja chcem wiedzieć cio bedzie z nim dalej proooosiem *_*
(Brak e-maila) 16:30 19-11-2006
Kiedy będzie kolejna część?
vel_mika (julianka@buziaczek.pl) 19:55 09-05-2007
Powiem tak;
Toje opowiadanie jest wprost wyśmienite, naprawdę bardzo się zaczytałam, i okropnie bym się ucieszyła gdybyś dodała nową część
liz (Brak e-maila) 17:13 26-08-2007
kiedy bedzie 6 czesc? bo ja naprawde
sie nie moge doczekac... jestes boska
Aoi (aoi16@wp.pl) 22:16 21-09-2007
To jest super!A kiedy 6 częśc.Przerwać w takim momencie...
(Brak e-maila) 09:16 03-02-2008
opowiadanie wspaniałe, bardzo mnie wciągnęło smiley czy można liczyć na kolejną część? smiley
Mika (Brak e-maila) 00:19 01-02-2009
Genialne , coś mi się zdaje że to pobożne życzenie ale ja pragnę poznać ciąg dalszy dlaczega zawsze gdy coś mi się spodoba to albo czekam na to kilka ładnych lat albo nie dostaje tego wcale . je chce jeszcze ludzie pomocy smiley
wampirzyca (Brak e-maila) 18:07 09-02-2009
fakt z faktem...przypominana Ai no Kusabi ale zaczyna mi sie strasznie podobać i ciekawa jestem dalszego ciągu wydarzeń smiley
pozdrawiam smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum