The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 19:36:29   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Zaparz mi herbatę 4
Rozdział 4:

Był środek dnia, lecz mimo to do uliczki nie dochodziło za wiele światła. Dwa duże śmietniki roznosiły niemiłą woń, co jeszcze bardziej potęgowało ponure wrażenie, jakie na pierwszy rzut oka ów zakątek mógł wywołać.
– Chowaj się, zaraz tu będą! – głośny szept zaalarmował Łukasza, który przylgnął do ściany za śmietnikiem, ignorując smród. Musiał się ukryć.
Jego towarzysz zaraz przybiegł do niego i ukrył się w podobny sposób.
– A teraz ani drgnij – polecił ogolony na jeża chłopak. Krzywy, jakby złamany w co najmniej dwóch miejscach, nos, sprawiał, że jego cień wyglądał przerażająco. Postawny, szeroki w barkach, ubrany w dresy młodzieniec budził strach. A jeszcze te jego małe, czujne oczy… Skrzywiony nos tylko podkreślał wątpliwą urodę.
Łukasz wstrzymał oddech, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Chwilę później w świetle na końcu uliczki pokazały się dwie postacie.
– Myślisz, że tam wleźli? – zapytała jedna z nich męskim, acz wyjątkowo piskliwym głosem.
– Nie odważyliby się – uznała druga. Ten głos z pewnością należał do kogoś o pokaźnej tuszy. – Idziemy dalej, żeby nam nie zwiali.
Już po chwili zniknęli z widoku Łukasza. Chłopak odetchnął z ulgą.
– Co dalej? – zapytał dresiarza.
– Czekaj, nie ruszaj się – ostrzegł go tamten. – Nich odejdą dalej – szepnął.
Po kilku minutach ciszy, młodzieniec wreszcie zdecydował się poruszyć.
– Najpierw stąd wyjdźmy… tylko ostrożnie! – ostrzegł Łukasza i skierował się ku wylotowi uliczki. Ciemnowłosy powoli podążył za nim.

– Frajerzy! – Taki okrzyk usłyszeli, kiedy tylko wychylili głowy z cienia. Chłopaki, którzy przed momentem tamtędy przechodzili, teraz stali tuż za rogiem z założonymi rękoma.
Złapali ich. Teraz wszystko się skończyło.
Łukasz westchnął pod nosem. Może to i lepiej. I tak miał już dość tej gry.
– Jesteście beznadziejni w podchodach! Absolutnie do bani! – oznajmił najwyższy z całej czwórki, ten z piszczącym głosem.
– Okej, Oskar, wygraliście. W porządku – przyznał Przemek. – Nie musisz się tym tak podniecać. Zawsze wygrywacie. – Wywrócił oczami.
– Właśnie! – podchwycił najmłodszy z całej czwórki, a zarazem najwyższy. Oskar.
– To co, skoro podchody skończone, to może siądziemy sobie w parku na murku, jak na kulturalnych ludzi przystało, i walniemy sobie po piwku? – zaproponował chłopak ostrzyżony na jeża. Przemek.
– Dobra, to wyciągać z kieszeni co kto ma – powiedział Dominik, czyli tłustawy blondyn, który był podczas gry w drużynie łapiących. Wraz z Oskarem. Łukasz i Przemek mieli uciekać. Jak zawsze. I jak zawsze przerżnęli.
– O nie! – zaprzeczył gwałtownie Oskar. – Ja się nie zamierzam składać! Skoro już wygraliśmy, to niech oni fundują! – uznał stanowczo.
Dzięki temu sprzeciwowi zarobił karcący cios w potylicę od najmasywniejszego z chłopaków.
– Nikt ci niczego nie będzie fundował. Zabawa to zabawa i koniec. Hazardu nie uprawiamy – warknął Dominik. – Więc albo wywalasz kasę, albo siedzisz o suchym pysku – zagroził.
Oskar wywrócił oczami i niechętnie zaczął przetrząsać swoje kieszenie w poszukiwaniu drobniaków. Wreszcie rzucił kilka złotych na otwartą dłoń Przemka.
– Tak w ogóle to po jaką cholerę gramy w te debilne podchody? Nie mamy już dziesięciu lat – zaczął marudzić szesnastolatek.
Łukasz wywrócił oczami. W jego mniemaniu Oskar i tak długo wytrzymał bez narzekania – w końcu było już popołudnie.
– Już wolałbym pograć w nogę, a nie się szlajać po tej dziurze – dodał najmłodszy z kuzynów.
– Oskar, kuzynku ty mój najdroższy, zamknij mordę, bo cię zdzielę, a z moją masą nie masz szans – ostrzegł go Dominik. – Przyjeżdżasz tutaj od kiedy nauczyłeś się chodzić, a nawet wcześniej, więc nie pierdol, proszę cię, że nie wiesz, kto tutaj okupuje boisko. Jak chcesz dostać po ryju, to przecież nikt cię nie zatrzymuje – dodał. – A jak nie, to weź się zamknij, bo psujesz wszystkim innym humor… A przecież dzień jest taki piękny!
– Samo patrzenie na ciebie sprawia, że mi się psuje humor. Dlaczego ty masz mieć lepszy? – odpyskował szesnastolatek.
Wtedy wtrącił się Przemek:
– My z Łukaszem pójdziemy kupić dla nas po piwku, a wy zostańcie i… nie pozabijajcie się – mruknął i zgarnął ciemnowłosego w głąb sklepu. – Myślisz, że jak wrócimy, zastaniemy przed wyjściem dwa trupy? – zapytał z przekornym uśmiechem, kiedy drzwi się za nimi zamknęły.
– Wolałbym jednego. Oskara – uściślił Łukasz z westchnieniem. – Matko, ale mu dzisiaj odpierdala. Gorzej niż zwykle.
– W każdej rodzinie jest czarna owca – odparł Przemek, na co Łukasz zareagował śmiechem. Nie można tego było ująć lepiej.

– Wcale nie chcę oglądać twojej tłustej gęby, skoro mógłbym teraz być z moim chłopakiem! – Kiedy Łukasz i Przemek wyszli ze sklepu, trafili właśnie na bluzgi Oskara o tej właśnie treści.
Słysząc fragment o „jego chłopaku”, Łukasz uniósł ze zdumieniem brew. Ze zdumieniem połączonym z pewną dozą politowania.
– Chłopaka? – zakpił Dominik. Łukasz stwierdził, że jego kuzyn pomyślał prawdopodobnie o tym, co on sam. – Dwa tygodnie temu byłeś gothem, wcześniej punkiem, a jeszcze wcześniej dresem. Teraz jesteś homoseksualistą? No wiesz, zawiodłeś nas, wszyscy obstawialiśmy między sobą, że teraz czas na emo – zironizował.
– Pierdol się, ty zacofany homofobie – odwarknął Oskar.
Łukasz w głębi ducha postanowił siedzieć cicho. Musiał się wykazać wyjątkowo silną wolą, by wypełnić to postanowienie, ponieważ na końcu języka siedziało mu pytanie: „Dziecko drogie, co ty właściwie możesz wiedzieć o gejach?”. Bo on – Łukasz – obawiał się, że orientuje się w tym tęczowym środowisku zdecydowanie lepiej, niż by chciał.
*

– Hej, Sebastian, widziałeś, co dzisiaj leci wieczorem na tvn? – zagadnęła swojego syna Dorota, zaglądając do jego pokoju. Sebastian wraz z Łukaszem siedzieli przed komputerem i marnowali czas oglądając jakieś nowinki z YouTube’a. Ten drugi jednocześnie miał na kolanach Mruczka i się z nim drażnił, podskakując co jakiś czas z krzykiem, kiedy zwierzak zatapiał w jego udzie pazurki.
– Coś ciekawego? – zainteresował się Sebastian. – Ostatnio zupełnie się nie orientuję, co leci w TV – westchnął.
– Pomyślałam, że może chciałbyś obejrzeć. O dwudziestej jest Brokeback Mountain. – Dorota podrzuciła synowi gazetę telewizyjną na biurko. – Tylko się decydujcie, czy chcecie oglądać, bo o tej samej porze jest mój serial i chcę wiedzieć, czy mam iść oglądać do sąsiadki, czy nie – zaznaczyła.
– Okej, daj nam pięć minut – uznał ciemnowłosy. Dorota kiwnęła głową i wyszła.
– Co to za film? – zainteresował się Łukasz od razu. Sebastian podał mu gazetę, pokazując palcem krótki opis. Ciemnowłosy przez kilka sekund się nie odzywał, śledząc wzrokiem tekst, żeby po tym czasie odsunąć od siebie program telewizyjny z wyraźnym niesmakiem. – Daj spokój. To jakieś gejowskie romansidło ! – burknął, krzywiąc się. – Chyba nie chcesz tego oglądać… – jęknął.
– Chcę – oznajmił Sebastian stanowczo. – To absolutna klasyka. No i poza tym to naprawdę niezły film. Jak sobie go obejrzymy, to może ci się co nieco w łebku poukłada – dodał z przekornym uśmiechem.
– O nie – zaprotestował gwałtownie Łukasz. – Naprawdę wolałbym nie oglądać, jak się faceci… ekhem – odchrząknął znacząco. – Nie mam nic przeciwko, że jesteś teges, ale nie wymagaj ode mnie niczego więcej, okej? – mruknął do przyjaciela.
– No Łukasz! Nie bądź taki! Proooszę! – jęknął przeciągle Sebastian patrząc na Łukasza błagalnym wzrokiem. – Tam nie ma wielu takich scen – zarzekł się. – Naprawdę. A na tych, co są, zrobię ci kontrolę rodzicielską – obiecał, zasłaniając sobie dla przykładu oczy dłońmi.
Łukasz mimowolnie parsknął cicho śmiechem i zaczął kręcić głową z politowaniem dla samego siebie.
– Nie dałem mu w pysk, kiedy się dowiedziałem, że jest pedałem, a może było trzeba – zaczął mamrotać do siebie pod nosem. – Wytrzymuję z nim dłużej, niż ustawa przewiduje. A teraz jeszcze gejowskie filmy – westchnął. – Tylko tego mi brakowało. No naprawdę! Filmy! Gejowskie! Dlaczego ja się na to godzę? Jestem nienormalny. Nienormalny. Absolutnie pochrzaniony – uznał, przejeżdżając sobie otwartą dłonią po twarzy.
– Więc jak będzie? – dopytał się Sebastian, udając, że nie zwrócił uwagi na jego cierpiętniczy monolog.
– Jasne. Proszę cię bardzo. Róbta, co chceta – westchnął Łukasz, poddając się. Nie potrafił odmawiać Sebastianowi, choć sam nie wiedział dlaczego. Być może wciąż miał gdzieś w środku wyrzuty sumienia za to, jak go potraktował na początku? To całkiem prawdopodobne. I pewnie to właśnie dlatego, chcąc nie chcąc, zgadzał się na wszystkie wypady do klubów muzycznych (o których istnieniu nie miał nawet wcześniej pojęcia), wyjścia na koncerty, czy chociażby pospolite prośby o obejrzenie razem jednego filmu. Gejowskiego.

– O Matko, oni się pieprzą – oznajmił z absolutnym zniesmaczeniem Łukasz, kiedy przyszła kolej na wiadome sceny filmu.
– Nie mówiłem, że nie będą. Ale jest tylko jedna taka scena. No i tu nic nie widać. – Sebastian wzruszył ramionami.
– I całe szczęście. – Łukasz odetchnął z ulgą. Po jaką cholerę on się zgadzał, żeby to oglądać?

Łukasz nie spodziewał się, że jego uczucia mogą się tak diametralnie zmienić w ciągu niecałych dwóch godzin.
– Nie żyje? – zapytał łamiącym się głosem. – Jak to nie żyje?
– No po prostu – westchnął Sebastian, którego pomimo oglądania tego filmu po raz wtóry, scena, w której Ennis dowiaduje się o śmierci Jacka i tak chwytała za serce.
– To to się nie skończy dobrze? Żadnego domku na odludziu w górach, tam, gdzie mieliby w nosie cały świat? – zapytał zdumiony Łukasz. – Beznadziejnie! – skwitował kwaśno, podkurczając kolana i obejmując je ramionami. – Do dupy.
– No – przyznał mu rację Sebastian. – Całkowicie do bani.
*

Podsumowując, Łukasz wiedział o gejowskim światku zdecydowanie więcej, niż by chciał. Bo Tajemnica Brokeback Mountain to oczywiście nie jedyny film, jaki mu przyszło wraz z Sebastianem oglądać. W następnej kolejności była Filadelfia, z Tomem Hanksem w roli głównej, która – co Łukasz musiał przyznać przed samym sobą – naprawdę cholernie mu się spodobała. Bo film był porządny, dopracowany, a ponad to cholernie poruszający. Nie, żeby Łukasz płakał. To mu się nie zdarzyło, ale… ciągle miał w pamięci tę gulę w gardle, która towarzyszyła mu przy oglądaniu całej końcówki Filadelfii.
Wiedza wyniesiona z tych dwóch filmów już wystarczała, żeby inaczej spojrzeć na pewne sprawy.
Łukasz był szczerze ciekaw, czy Oskar, deklarujący właśnie swój homoseksualizm, widział choć jeden z nich. Nie sądził, by tak było. Jego zdaniem młodszy kuzyn podążał za jakąś dziwaczną modą, która sprawi, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni trzy razy zmieni orientację, a pięć razy podejście do gejów.
Łukasz za to po pewnym czasie przyjaźni z Sebastianem wiedział już, że nigdy więcej nie przyjdzie mu nawet do głowy, żeby oceniać kogoś po orientacji. Ani seksualnej, ani jakiejkolwiek innej.
*

– Łukasz, to jest Krzysiek, a ten, który mu siedzi na kolanach, to Igor – powiedział Sebastian, powiększając okienko rozmowy na Skypie.
– E… cześć – wydukał nieco oszołomiony Łukasz, wpatrując się w dwie postacie na ekranie. Jeden z chłopaków miał krótkie, jasnobrązowe włosy i nieco odstające uszy i był prawdopodobnie Igorem, ponieważ to on zajmował kolana starszego (a przynajmniej wyglądającego doroślej) blondyna. Krzyśka.
– No cześć – przywitał się Igor. – Miło cię wreszcie poznać – dodał, po czym przyjrzał się Łukaszowi uważniej, marszcząc brwi. – I… masz coś ciemnego na policzku – zauważył, pokazując palcem na swojej twarzy, o który policzek mu chodzi.
– Hm? – Łukasz nie bardzo wiedział, jak się tego pozbyć, więc jedynie potarł kciukiem skórę na twarzy.
– Tylko to sobie rozmazałeś – westchnął Sebastian i wygrzebał z szuflady biurka paczkę chusteczek. Najchętniej sam by to Łukaszowi starł z policzka, ale czuł, że by przesadził. I tak wiecznie stąpał po cienkim lodzie. Były momenty, kiedy ledwo się powstrzymywał, żeby nie przygnieść Łukasza do ściany i co najmniej porządnie go nie poobmacywać. Jako, że jeszcze tego nie zrobił, uważał się za niepokonanego mistrza samokontroli.
Krzysiek i Igor wymienili rozbawione spojrzenia. Uczucie Sebastiana było dla nich widoczne jak czarne na białym. Łukasz musiał być ślepy, skoro jeszcze niczego nie dostrzegł.
– Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać – zaczął Sebastian, kiedy Łukasz mocował się z grafitem na swoim policzku. – Jak się trzymacie?
– Lepiej, niż się spodziewałem, wiesz? – odezwał się Igor. – Na początku było źle, ale teraz? Uważam, że dobrze się stało. Cholera, jest milion razy lepiej, niż przedtem – oznajmił z uśmiechem.
Łukasz poczuł się odrobinę skonsternowany.
– A co się stało? – odezwał się. – Znaczy, jeśli mogę zapytać…
– Spoko. – Igor wzruszył ramionami. – Jakiś czas temu rodzice dowiedzieli się, że jestem gejem i wywalili mnie z domu na zbity pysk. Nie wiem, czy to była jakaś metoda na „wyleczenie mnie z tego dziadostwa” – zacytował przekornie – ale nie wyszło im. Chyba nie przewidzieli, że zamiast przywlec się do nich z płaczem i z przyrzeczeniem, że już nigdy więcej nie będę, ja zamieszkałem po prostu z moim chłopakiem. – Igor z uśmiechem potargał Krzyśkowi włosy. – I dobrze jest, jak jest.
– To… dobrze – powiedział niepewnie Łukasz po chwili, ponieważ zupełnie nie wiedział, jak się reaguje na takie historie.
– To świetnie – przytaknął mu Igor, zupełnie nie dostrzegając zakłopotania chłopaka. – A teraz, Sebastian, mów co u ciebie – polecił.
*

Igor i Krzysiek byli pierwszą parą gejów, z którą Łukasz miał okazję się poznać. Oczywiście był świadomy faktu, że Sebastian też się nie zalicza do grona heteroseksualnych, jednak chodziło o coś innego. Oni byli parą. Mieszkali razem. Spali razem. Razem wstawali, jedli śniadania, obiady i kolacje i razem spędzali swój wolny czas. I się tego nie wstydzili. Nie chowali się w szafie. Byli szczęśliwi i to szczęście aż od nich promieniowało.
To dla Łukasza było coś niesamowitego.
Jasne, jego poglądy już dawno znacząco uległy zmianie, ale mimo to gdzieś w podświadomości siedział mu obraz geja – wiecznego singla szlajającego się po tęczowych klubach w poszukiwaniu ciasnego tyłka na jeden raz. I to go trochę przerażało. Nawet w tych cudownych, chwytających za serce filmach zawsze było coś przygnębiającego. Rozstania, rozwody, nienawiść do samego siebie, problemy z własną seksualnością, HIV-y, AIDS-y i inne wyjątkowo nieprzyjemne sprawy.
Tymczasem Igor i Krzysiek prezentowali sobą zupełnie coś innego. Coś, z czym Łukasz dopiero po raz pierwszy miał okazję się zetknąć, od kiedy zaczął zgłębiać te wszystkie nie-hetero tematy. Szczęście.
Najbardziej paradoksalne było to, że Łukasz widział w ich oczach tę radość z życia, nawet pomimo tego, że Igor wylądował na bruku.

Właśnie o tych wszystkich sprawach myślał ciemnowłosy, kiedy dokańczał rysunek przedstawiający wspomnianych wyżej chłopaków takich, jakimi ich po raz pierwszy zobaczył. Krzyśka trochę w cieniu, z rozwalonym na jego kolanach, obejmującym go za szyję Igorem.
*

Dzięki Sebastianowi Łukasz stał się trochę bardziej towarzyski. Wreszcie znalazł się ktoś, kto chciał go wyciągać na miasto. Łukasz nie potrafił niczego Sebastianowi odmówić i miał wrażenie, że chłopak bardzo szybko się tego domyślił. I bardzo często z tego korzystał.
Łukaszowi się podobało jednak to, że jego przyjaciel zna w tym wszystkim umiar. Nigdy nie prosił go o coś, na co Łukasz nie chciałby się zgodzić. Miał wyczucie.
*

– Przebywanie w towarzystwie Łukasza to dla mnie cholernie trudna gra – stwierdził pewnego razu Sebastian w rozmowie z Kingą. – Z jednej strony chciałbym być dla niego kimś jeszcze ważniejszym, niż jestem teraz, a z drugiej… nie mogę się z tym spieszyć. Muszę ciągle uważać na moje słowa, gesty, a nawet spojrzenia. Nie powinienem być zbyt nachalny, bo go przestraszę.
*

– Łukasz, dokąd ty znowu idziesz? – zapytała chłopaka matka, odchylając się na fotelu w dużym pokoju.
– No, umówiłem się ze znajomymi na mieście – powiedział z uśmiechem.
– Z kim dokładnie? – dopytała się Urszula.
– A, z mojej klasy – odparł ogólnikowo, ale żeby uniknąć dalszych pytań, wyjaśnił: – Z Robertem, Anetą, Sebastianem i Marcinem.
Ula przez kilka sekund milczała, szukając tych imion w pamięci, a kiedy stwierdziła, że faktycznie je kojarzy, skinęła głową aprobująco. Z poczucia resztek rodzicielskiego obowiązku rzuciła jeszcze:
– A nie powinieneś się uczyć?
– Lekcje odrobione! – odparł Łukasz, za wszelką cenę starając się uniknąć pretensjonalnego tonu „ale mamooo…!”, dlatego też uśmiechnął się dla wzmocnienia pozytywnego efektu.
Tak, jestem zimnym skurwysynem – pomyślał z ironicznym samozadowoleniem – kalkuję każdy gest i każde słowo, nawet rozmawiając z własną matką.
Łukasz niemalże parsknął na głos śmiechem, kiedy mu to przyszło do głowy.
Stoję przed lustrem, a tam stoi i patrzy na mnie moja własna patologia – podsumował zbiegając po schodach.










Komentarze
naru dnia maja 19 2012 10:20:02
na prawde lubie to opo ,czyta sie przyjemnie smiley
Floo dnia maja 24 2012 22:15:57
Jeeeej Łukasz nam dorasta ^_^
Jestem zachwycona tą przemianą chłopaka. Podoba mi się ze nie dzieje się to tak z dnia na dzień. W poniedziałek heteryk a we wtorek już homo.
Bardzo lubię tą historie i wciąż wyczekuję ciągu dalszego smiley
Dużo weny!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

wietne! wietne! 100% [1 Gos]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [adnych gosw]
Dobre Dobre 0% [adnych gosw]
Przecitne Przecitne 0% [adnych gosw]
Sabe Sabe 0% [adnych gosw]
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum