ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Ostatnie lub pierwsze słowo |
Ten kto uśmiechem tak często cię darzy
Jest fałszywy i twe myśli jeno marzy
Ukraść, zrównać z ziemią ;
A ciebie samego
Z błotem zmieszać, z krwią zimną.
Tak.. Tego dnia się to właśnie stało
To wtedy wiedziałem, że zamiast uczuć
Teatralną maskę dostałem.
Więc gdy tylko dałem, wszystko co miałem
Z pożałowaniem się spotkałem, i...
W ramiona śmierci zapłakany oddałem.
Siedział sam na wąskiej kanapie. Ronił łzy z oczu, patrząc w okno, za którym jak na złość padał deszcz.
- " Znowu to się stało... Dlaczego ja zawsze jestem taki naiwny?"-
Karcił się w myślach Weyn. Chłopak nie mógł się pogodzić z tym co działo się w jego związku.
- "Przecież ja go kocham. Co znowu zrobiłem źle?" -
Na wspomnienie jego ukochanego szatyna, łzy po raz kolejny tego dnia stanęły mu w oczach.
- " Usunę się raz na zawsze z jego życia... Nie będę się narzucał... Będę tak bardzo za nim tęsknić... Ale chcę by był szczęśliwy.."-
Łzy prawie całkiem przysłoniły mu obraz więc otarł je wierzchem dłoni. Wstał i poszedł do kuchni, wracając po krótkiej chwili z kartką papieru, piórem i ostrym nożykiem. Westchnął na myśl tego co chciał zrobić. Ale teraz już nie było odwrotu. Usiadł za ładnym, dębowym stołem, który był w ich salonie i zaczął skrobać piórem po papierze. Gdy skończył, wstał i przeniósł się z powrotem na kanapę. Spojrzał w okno i uśmiechnął się delikatnie, serce łomotało mu ze strachu, ale on już postanowił...
- Teraz już będziesz szczęśliwy mój skarbie. Już nigdy nie sprawię ci żadnego problemu. Ale tak bardzo cię kocham... Obyś tylko to zrozumiał i wybaczył.. - Szeptał cicho, a słowa traciły się w ciemności pokoju.
- Żegnaj.. Nickolasie... - Spuścił swoją głowę na dół i naciął swoje nadgarstki, na początku syknął z bólu ale nawet nie było tak źle. Głowa po krótkim czasie zaczęła mu ciążyć i lecieć w dół. Wkrótce opadł na kanapę a oczy zamknęły się .... Jakby się wydawało, już na zawsze.
* * *
Szatyn pędził jak oszalały do domu. W końcu skończył to cholerne zlecenie, i teraz nacieszy się swoim kasztanowowłosym aniołkiem. Ale najpierw musi go przeprosić, miał nadzieje, że niespodzianka, którą przygotował dla Weyniego pomoże mu w tym. Tak bardzo się cieszył, że teraz wszystko będzie już dobrze, że wszystko naprawi. Wleciał jak błyskawica na klatkę ich kamienicy i skinął wesoło dozorcy na powitanie, wbiegając szybko po schodach. Myślał już teraz tylko o swoim uroczym kochanku, który pewnie jak zwykle o tej porze będzie gotował obiad. Myślał o tym, że rzuci mu się na szyję, wycałuje go i powie o skończonym projekcie oraz o tym jak na twarzy ukochanego rozleje się wspaniały uśmiech gdy usłyszy jaką niespodzianke ma dla niego Nicki. Włożył kluczyk do zamka i przekręcił go szybko i wbiegł do domu, odkładając szybko zakupy i ściągając kurtkę w przedpokoju.
- Kochanie już wróciłem! - Zawołał głośno ale nadał swojemu głosowi czuły ton. - Skarbie? - Zmartwił się kiedy nie usłyszał odpowiedzi, poszedł szybko do salonu. Ale na widok Weyna leżącego bez życia, całego zakrwawionego na kanapie serce aż stanęło mu na chwilę i pociemniało przed oczyma.
- Boże drogi, Weyn! - Rzucił się szybko do ukochanego i przyłożył dłoń do szyi. Wyczół zanikający puls. Ale wciąż jeszcze był! Więc wciąż jeszcze była nadzieja, że...
Nickolas szybko wyciągnął komórkę z kieszeni spodni i wystukał numer szpitala.
- Szybciej, szybciej niech ktoś do cholery odbierze! - Warczał przerażony. - Kochanie proszę cię... Wytrzymaj, wytrzymaj jeszcze chwilę... - Przytrzymując telefon ramieniem przy uchu i czekając na odzew placówki, urwał rękaw swojej koszuli i obwiązał nią rany na nadgarstkach kochanka, zaciskając je mocno. Ponownie sprawdził puls Weyna... I wtedy odezwał się szpital.
* * *
Kasztanowłosy chłopak uchylił delikatnie orzechowe oczy, jednak szybko je zamknął. Jasne światło lamp, boleśnie na nie działało. Poza tym głowa bolała go jakby ktoś walił mu w nią młotkiem z całym impetem.
- Uh.. Gdzie ja.. jestem? - Zapytał cicho, znurzonym głosem.
Nickolas otworzył szeroko, zmęczone oczy i zerwał się zaraz z fotela na te słowa. Przypadł szybko do łóżka ukochanego.
- Weyni... Weyni kochanie... ty żyjesz... - Z oczu zawsze twardego mężczyzyny, pierwszy raz poleciały łzy. Płakał ze szczęścia, trzymając dłoń swojego aniołka. - J-jak cię zobaczyłem na tej kanpie.. i... i.. Skarbie.. - Objał go delikatnie i przytulił do swojej piersi, najmocniej jak tylko mógł, nie zaburzając pracy szpitalnej aparatury.
- " Na kanapie?... I czemu Nicki płacze?.. Co się stało?.. Dlaczego jestem tutaj a nie w domu?.. I w ogóle o czym on mówi?.. " - Aż w końcu Weyn sobie przypomniał. Przypomniał sobie wszystko co stało się wczoraj. Ich kłótnie o brak czasu dla niego, o pracę Nickolasa. Słowa ukochanego, że lepiej będzie jak się rozstaną. Swoją rozpacz i.. I to czego nigdy nie powinien zrobić. Zacisnął przestraszony dłoń na koszuli Nicka. Wtulił się mocno w niego, mając nadzieję, że zapomni.. Zapomni wszystko.
- Już dobrze kochanie, już dobrze... Nie wiem dlaczego to zrobiłeś... Ale już będzie dobrze. Teraz się tobą zajmę tak, jak już powinienem dawno temu, obiecuje ci.. Już cię nigdy nie zostawię. Tylko zaufaj mi raz jeszcze. - Zielonooki uniósł delikatnie podbródek chłopaka i delikatnie wpił się w jego usta, czule i z miłością.
- Więc jak będzie? Czy możesz mi zaufać? - Zapytał, nachylił się po chwili do niego i szepnął cicho na ucho. - Czy pozwolisz mi się nadal kochać? -
Weyan zadrżał delikatnie na głos ukochanego, który usłyszał zaraz po tym jak tylko odwzajemnił całusa. - T-tak... Ale tym razem, nie dam się zostawiać na tak długo. - Uśmiechnął się delikatnie do Nickiego i pocałował go. Tym razem mocniej i głębiej, myśląc tylko o tym jak bardzo go kocha oraz ciesząc się, że dostał drugą szansę.
Jednak śmierć w komedii zakochana
Zwróciła mnie temu
Kto za moją duszą wciąż gania.
Sami oceńcie kto maski pozdejmował
Oraz kto w czyje ramiona się pochował.
Zeysserra
|
|
Komentarze |
dnia listopada 26 2011 19:50:08
Autorko, przemyśl następnym razem, o czym chcesz napisać i skąd się wzięły takie, a nie inne problemy bohaterów. Jeśli chcesz wzruszyć i wstrząsnąć, pokaż, że tragedia miała jakieś swoje korzenie, bo puki co wygląda to na urojenia "uke" (zachowuje się jak stereotyp uke, niestety...), który powinien trafić po tej próbie samobójczej do szpitala psychiatrycznego na obserwację. Nie wiemy, co za wielka tragedia popchnęła Weyna (w ogóle co to za imię? Zniekształcone Wayne?) do próby samobójczej: histeryczna reakcja każe mi wątpić w jego zdrowie psychiczne. Mam do czynienia z rozchwianą emocjonalenie płaksą, dla której jedynym sposobem na ratowanie własnego związku jest próba samobójcza. Gorzej: ten sposób się sprawdza, co daje opowiadaniu niezbyt ciekawy morał "Spróbuj się zabić, a twój partner od razu wszystko naprawi". Brrrr. Współczuję Nickolasowi kochanka, który stosuje taki terror: wierz mi związek z osobą grożącą samobójstwem nie jest zdrowy, piękny ani romantyczny. Jest koszmarnie wyniszczający psychicznie.
Wątpię, czy tego chciałaś, ale uraczyłaś mnie opowiadaniem o niestabilnym emocjonalnie chłopaczku, który powinien się leczyć i jego partnerze, który powinien, oddawszy kochanka pod opiekę fachowców, iść szukać nowego, lepszego życia. |
dnia listopada 26 2011 20:27:22
Ostatnio mam zabawne doświadczenia ze szczerym mówieniem o tym, co mi się nie podoba, ale zaryzykuję. Z góry uprzedzam: moje negatywne uwagi nie są ani wyrazem złośliwości, ani podłości, ani zamiłowania do objeżdżania ludzi. Liczę, że to, co zaraz napiszę, jakoś Ci się przyda.
Ad rem: niestety, bardzo mi się nie podoba. Właściwie mogę się podpisać pod większością (jeśli nie wszystkim) z tego, co napisała An; co więcej, bardzo mi zgrzyta postać Nickolasa, bo realizuje schemat "strasznie nieczułego faceta, który naraz zmienia się w misia-pysia". Poza tym te wszystkie aniołki, zdrobnienia i czułostki pojawiły się w zdecydowanym nadmiarze (przez co Weyna widzę jako małe dziecko, a Nickolasa jako młodszonastoletniego).
Opowieść o triumfie emocjonalnego szantażu to trochę przerażająca opowieść i mogłaby być naprawdę wciągająca, gdyby ten szantaż był tym, czym jest w rzeczywistości, a nie słodkim cementem dla prawdziwej miłości. I uwierz: pociachaniem sobie nadgarstków nie zbuduje się związku, w którym każdy z partnerów będzie mógł realizować siebie, cieszyć się z obecności tej drugiej osoby, mieć w niej wsparcie i rozwijać tak to, co "moje", jak i to, co "nasze". Chyba że pod słowem "związek" mamy rozumieć tylko czułe ćwierkanie i rzucanie wszystkiego dla ukochanej osoby, ale to taka bardzo gimnazjalna wizja związku.
Ten zabieg z otwarciem i zamknięciem tekstu formą poetycką to całkiem niezły pomysł, tylko same teksty są takie... średnio przekonujące. Ale w ten zabieg warto jeszcze kiedyś zainwestować.
Co jeszcze... No, pędzisz, cały tekst to takie patataj, pociął się, patataj, pogodzili się. Za bardzo po łebkach (i patetycznie) zarysowałaś całą historię.
Co z plusów? (Bo jednak chcę zobaczyć jakiś plus.) O samym pomyśle na otwarcie i zamknięcie napisałam - i niestety o niczym innym napisać nie mogę, bo i błędy językowe są, i styl bardzo średni. Na marginesie: określanie bohaterów kolorami włosów i/lub oczu to okropna maniera, postaraj się jej unikać.
W ramach podsumowania: przyjmij te uwagi jako porady, nie jako wyzłośliwianie się na Tobie. Mam nadzieję, że się przydadzą i że kolejny tekst, który napiszesz, będzie lepszy właśnie dzięki temu, czego się dowiesz o tekście obecnym. |
dnia listopada 27 2011 09:04:27
A więc dziękuje autorom komentarzy za tak prawdziwą ocenę bo w końcu ktoś ładnie powiedział co myśli a nie trali lali, że wszystko ładnie. To "opowiadanie" nie jest moim najlepszym i wiem to bo zostało i tak mocno przerobione. Jakbyście przeczytali to co było na początku to i tak uznalibyście, że to w porównaniu do tamtego to arcydzieło. No i sama wiem, że nie jest nawet minimalnie dobre bo zaczęłam od dodania najgorszego w dodatku z początków mojego pisania. Ale naprawdę dziękuje za ocenę i nad następnymi tekstami postaram się popracować tak porządniej. A za błędy przepraszam, zawsze miałam problem z interpunkcją i ortografią a nie ma kto sprawdzać moich tekstów. ^ ^ |
dnia listopada 27 2011 16:38:21
Zeysserro, bardzo mi się podoba Twoja reakcja na komentarze Jasne, że negatywne uwagi bolą, człowiek woli z reguły słyszeć miłe rzeczy, ale przy samych miłych niewiele się zbuduje, zwłaszcza na początku. Ja otrzymane negatywne komentarze wspominam z wdzięcznością, bo chociaż poobrywałam, to na dalszą metę dużo z nich wyniosłam. Tobie życzę tego samego i rozwijania warsztatu; jeśli chodzi o błędy, to rzeczywiście poszukaj sobie bety, a w razie jakichś pojedynczych niepewności pytaj i na forum, mamy dział "poradnikowy-językowy". Powodzenia! |
dnia listopada 29 2011 17:56:27
Och... Ojej... Beta bardzo wskazana - wyłapie błędy ortograficzne, interpunkcyjne i nieraz niezbyt stylistycznie ułożone zdania. Tekst króciutki, pomysł z wierszem na początku i na końcu bardzo sympatyczny, tylko to, co jest między jego wersami... Kurczę, zupełnie nie wczułam się w dramatyzm, brakowało mi wyjaśnienia, czemu właściwie Weyn targnął się na swoje życie... Tylko dlatego, że jego facet pracuje i ma dla niego mniej czasu? Bo jeśli tak, to na litość boską nie mam pojęcia, jak to się według Weyna dzieje, że jest jedzenie w lodówce, jest w co się ubrać, rachunki są poopłacane itp, itd... I nieco niekonsekwentne według mnie było patetyczne darcie ubrań na opatrunek, jeśli wystarczyło wstać, pójść do łazienki po ręcznik, czy do kuchni po ścierkę - byłoby to o wiele prostsze niż szarpanie się z ubraniami. Aby uniknąć takich zgrzytów - pomyśl, jak sama zachowałabyś się w sytuacji, którą opisujesz, jakie zachowanie byłoby najbardziej logiczne, przyszłoby od razu na myśl. To doda realności postaciom. Tak samo jak szantaż emocjonalny - musisz zastanowić się, na ile to jest realne. Bo jeśli Weyn ma tendencje do targania się na własne życie z powodu takich pierdół, to na miejscu Nickolasa nie byłabym zaskoczona, gdyby zastał swojego aniołka powieszonego na żyrandolu w salonie w przypadku zapomnienia o kupieniu czegoś ważnego w drodze z pracy bądź z podobnie błahego powodu.
Nie gryziesz i nie drapiesz za krytyczne uwagi, jak widzę, a to się bardzo chwali Miłe uwagi są oczywiście bardzo sympatyczne, jakkolwiek na konstruktywnie krytycznych prościej się czegoś nauczyć i poprawić swój warsztat pisarski, czego Ci życzę |
dnia stycznia 25 2012 09:30:33
Dziękuje za kolejne komentarze, które bardzo sobie cenie ^ ^. Poza tym co do tego, że nie gryzę ani nie wkurzam się za krytykę: nie miałabym o co , zawsze się czegoś nauczę przez porady i uwagi kogoś kto ma doświadczenie pisarskie,szczególnie, że wybrałam na początek najgorsze opowiadanie, nie postarałam się więc nie zdziwiła mnie krytyka. A jeśli mam być szczera... Pojęcia nie mam o co chodziło Weynowi ^ ^". To opowiadanie zostalo przeze mnie już tak dawno napisane, że sama nie umiałam się wczuć w ten "dramatyzm". Hym i co bym zrobiła? Pierwszą rzeczą po przebudzeniu się Weyna byłoby to, że dostałby ode mnie porządnie w twarz za to co sb zrobił ^ ^ |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|