ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Yuuki 1 |
Czułem otaczające mnie zewsząd zimno. Nie czułem bólu, przynajmniej nie tak, jak mógłbym się spodziewać. Nienawiść do Niego wypływała ze mnie wraz z krwią, powoli wyciekającą z moich nadgarstków. Czy żałuję? Nie, nigdy nie będę. Nie żałuję naszego spotkania, nie żałuję wspólnie spędzonych chwil, pocałunków, upojnych nocy... Nie żałuję tego, że byłem przy Nim, a najbardziej nie żałuję tego, że mogłem Go kochać. Ale nic nie trwa wiecznie. Nasza "miłość" skończyła się tak szybko, jak się zaczęła.
Odszedł, rzucając mi na pożegnanie oschłe "przepraszam", które miało załatwić sprawę. Nie rozumiałem dlaczego to zrobił, póki miesiąc później nie zobaczyłem Go z jakąś kobietą, jak się później dowiedziałem, Jego żoną. Czy bolało? Tak, i to bardzo. Zaszyłem się w domu i nie wychodziłem z niego przez tydzień. Schudłem. Nie byłem w stanie jeść, kiedy cały czas przed oczami miałem jego rozpromienioną twarz, kierującą uśmiech do Niej, a nie do mnie.
Leżałem ciągle w łóżku. Łzy już dawno mi się skończyły, po nich nadszedł etap wpatrywania się pustym wzrokiem w sufit. Mimo upływu czasu, pościel nadal pachniała Nim. Tyle wspomnień, tyle szczęśliwych, smutnych chwil. Czy to się nie liczyło? Czy Jego miłosne wyznania, szeptane do mojego ucha podczas stosunku, moje imię na Jego ustach podczas szczytowania, czułość z jaką na mnie patrzył i troska okazywana w każdym Jego geście, były kłamstwem? Nie mogłem zrozumieć, dlaczego wybrał Ją i nadal nie mogę. Ale to już nieistotne. Nic już nie jest ważne.
Postanowiłem to wszystko zakończyć. Przerażające było to, z jaką łatwością przyszło mi podjęcie tej decyzji. Ale to chyba po prostu świadczy o mnie, jak strasznie słaby jestem. Może właśnie dlatego odszedł? Czuł, że był dla mnie wszystkim, był moim powietrzem. Okazywałem to na każdym kroku, nie zważając na Niego. Możliwe, że zaczął się dusić w tym związku. Ale już nie będzie dane mi poznać prawdy. Kolejny dowód mojego tchórzostwa. Bałem się nawet z Nim porozmawiać. Cierpiałem, ale nie zatrzymałem Go. Miałem nadzieję, że do mnie wróci, że po prostu sobie żartuje. Jak widać, myliłem się.
Najbardziej zaskoczyło mnie to, że zaakceptowałem Jego wybór. Mimo że Go nienawidziłem, w głębi serca nadal Go kochałem, chciałem Jego szczęścia. Ale to właśnie przez tę miłość muszę odejść. Nie potrafię żyć bez niego i nic na to nie poradzę. Jestem tchórzem, słabym, nic nie wartym śmieciem, który nie potrafi nawet walczyć o swoje szczęście. Ale to już i tak jest bez znaczenia, podjąłem decyzję...
Dzień był mroźny, z nieba spadały płatki śniegu, pokrywając grubą warstwą ulice, chodniki i dachy domów. Ogołocone z liści drzewa w parku, zanurzone w lekkiej mgle poranka, nadawały miejscu mroczny klimat. Idealny nastrój do samobójstwa. Jakby sama natura chciała mi przekazać, że postępuję słusznie, że nie mam prawa żyć. Uśmiechnąłem się do siebie gorzko. Pora to skończyć...
Odnalazłem naszą ławkę, tę, na której mnie pierwszy raz pocałował. Wspomnienia wycisnęły z moich oczu pojedynczą łzę. Na więcej nie miałem już siły. Usiadłem, opierając się o pokryte śniegiem oparcie, niegdyś soczyście zielone, pozostawione samemu sobie zmarniało, teraz ukazując światu łuszczącą się farbę, wspomnienie dawnej świetności. Park był piękny, póki nie opanował go jakiś okoliczny gang, nie dając możliwości wstępu innym ludziom. Aż dziw, że nie spotkałem żadnego z jego członków. Może oszczędziliby mi kłopotu i sami mnie wykończyli.
Wyjąłem z połów kurtki nóż, który przed wyjściem zabrałem z kuchni. Spojrzałem jeszcze na szare niebo, na przelatujące pod nim stado wron i jednym muśnięciem przeciąłem żyłę na nadgarstku lewej dłoni. Po chwili to samo uczyniłem z drugą ręką. Widziałem jak stróżki karmazynowej cieczy wyciekają z powstałych ran, ściekają na ziemię, barwiąc czystą biel śniegu na czerwono. Ponownie uniosłem głowę i przymknąłem oczy. Czułem otaczające mnie zewsząd zimno. Nie bolało, przynajmniej nie tak, jak mógłbym się spodziewać. Nic nie równało się z bólem zadawanym przez ciernie, owijające się ciasno wokół mojego serca. Ogarniała mnie błoga nieświadomość, powoli zapadałem się w nicość. Na moich ustach zagościł uśmiech. W ostatnim przebłysku świadomości słyszałem jeszcze czyjś krzyk, ale nie miało to już znaczenia. W końcu nadszedł upragniony koniec. Prawda?
CDN
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|