The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 04:30:30   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Wojownik 2 7
- Witaj – wojownik odezwał się pierwszy.
- Witaj – odparł chłopak niepewnie. Wprawdzie ani postawa wojownika, ani ton jego głosu niew skazywały na to żeby był zły na niego, jednak mimo to wolał się mieć na baczności.
Jakby zgadując jego myśli Moek stanął po drugiej stronie jeziorka.
- Uciekłaś zanim wróciłem z polowania – nie był zły.
- Nie chciałam przeszkadzać twoim kobietom w pracy – bąknął Nava. – Poza tym przyszłam tylko o materiał na ozdoby.
- A może nie chciałaś mnie spotkać? – Domyślność Moeka przeraziła Navę.
- A mam powód? – starał się brzmieć możliwie jak najbardziej spokojnie.
- Ty mi powiedz.
- Po co? Przecież jestem tylko kobietą, której zdanie nie liczy się.
- Dla mnie się liczy.
Nava podniósł w zdumieniu brwi.
- Przez ostatnie kilka dni sporo myślałem. O tobie – powiedział Moek, a serce Navy przyspieszyło ze zdenerwowania. Bał się tego co za chwilę usłyszy. – Najpierw zastanawiałem się, co takiego Alkan w tobie zobaczył. On zawsze wolał kobiety piękne, delikatne i wyjątkowo uległe. Ty jesteś ładna i bardziej delikatna niż wszystkie kobiety jakie znam, a w dodatku wyjątkowo nieporadna, nawet jak na kobietę. Czasami nawet zachowujesz się jak wyjątkowo duże dziecko. Ale nie jesteś uległa. Mimo tej nieporadności masz w sobie coś, co mnie intryguje, coś z wojownika. Zastanawiam się czy to właśnie to sprawiło, że Alkan wybrał właśnie ciebie. – Moek przez chwilę wpatrywał się w chłopaka nic nie mówiąc. W końcu odezwał się: - Jeżeli jest tak jak myślę, to miałaś rację mówiąc, że straciłbym go na zawsze gdybym pozwolił ci umrzeć tylko dlatego, że nie opiekowałem się tobą. Jednak nie mogę ci poświęcać tyle czasu, co wcześniej. Mam swoje kobiety, do tego jeszcze muszę opiekować się kobietami poprzedniego wodza, dopóki przynajmniej jeden z jego synów nie stanie się wojownikiem. - Serce Navy zaczęło bić jak oszalałe, a w gardle rosła ogromna gula, jednak powstrzymał się od płaczu. – Dlatego też, jako wódz plemienia Taruri postanowiłem, że zezwolę na to, by szaman wykonał ci tatuaż związku, mimo iż nie możecie na chwilę obecną dopełnić rytuału. Zrobicie to gdy Alkan wróci.
Chłopak spojrzał na wojownika zdumiony. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego.
- Dlaczego? – To było jedyne słowo, które jego zszokowany umysł mógł sformułować.
- Ty myślisz, że ten wojownik nad rzeką, co od ciebie chciał?
- Porozmawiać? – bąknął niepewnie.
- Ty jesteś bardziej naiwna niż myślałem – westchnął Moek. – Tuan też zaczął od rozmowy.
Chwilę zajęło zanim Nava zrozumiał co Moek chciał mu powiedzieć. Spojrzał przerażony na wojownika.
- Teraz rozumiesz? Nawet jeżeli obiecałaś Alkanowi, że będziesz na niego czekać, to dla innych w dalszym ciągu jesteś samotną kobietą. W dodatku bardzo ładną. Im dłużej Alkana nie będzie, tym więcej wojowników będzie się kręcić wokół ciebie. A wtedy może powtórzyć się to co zTuanem. Może być tak, że któregoś razu nie zdążę i cię nie obronię. Nie chcę żeby tak się stało.
Nava milczał przerażony. Dopieo teraz dotarło do niego to, czego wcześniej nie zauważał: ci wszyscy bardzo mili dla niego wojownicy i te wszystkie groźne miny Moeka, gdy ich odganiał…
- Ja nie wiedziałam… - wyszeptał, patrząc, wciąż przerażony, na Moeka.
Wojownik westchnął.
- Dlatego właśnie musisz zrobić sobie ten tatuaż. Wtedy będziesz bezpieczna.
- Dobrze – pokiwał twierdząco głową.
- Skoro już to mamy z głowy, to czy mogę dzisiaj nocować u ciebie?
- Słucham? – Nagła zmiana tematu zbiła Navę z tropu.
- Pytam, czy mogę dzisiaj nocować u ciebie. Te moje baby żyć mi nie dają – westchnął rozdzierająco.
Chłopak roześmiał się.
- A co takiego ci zrobiły?
Wojownik usiadł na ziemi spuszczając nogi do wody.
- Żony poprzedniego wodza marudzą, że mam im przynosić więcej mięsa, a moje kobiety maja pretensje, że nie zajmuję się nimi odpowiednio w nocy. Muszę od nich odpocząć.
- A ty myślałeś, że co? Będziesz im tylko przynosił mięso i po krzyku? Kobiety też mają swoje potrzeby, a po tym jak o ciebie dbają mógłbyś im chociaż tyle dać. Zresztą nie mów, że tego nie lubisz.
- Chodzi ci o to co w nocy, czy za dnia?
- Jedno i drugie. W końcu dostajesz smaczny posiłek, hakije masz zawsze czyste, ogień zawsze płonie, a w nocy…
- Dobra, dobra już nie kończ! Wiem o co ci chodzi, ale to trochę męczące – westchnął rozdzierająco. – Jakby nie patrzeć to trafiły mi się od razu trzy kobiety. Może gdyby najpierw była tylko jedna, to jakoś bym się do tego przyzwyczaił, ale trzy na raz…
- Przepraszam…
- Za co? – zdziwił się.
- To przeze mnie teraz nie możesz się od nich opędzić – Nava smętnie spuścił głowę.
- Przestań gadać głupoty – zdenerwował się Moek. – Już ci mówiłem, że to nie twoja wina.
- Ale gdybyś nie zabił Tuana…
- Gdybym go nie zabił, to by cię skrzywdził! Już ci to tłumaczyłem i będę wdzięczny jeżeli nie będziesz już wracać do tego tematu.
- Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować.
- Nie zdenerwowałaś mnie, tylko uważam, ze to bez sensu, wracać do tego co już się zdarzyło. Musisz żyć dalej. Rozumiesz? – Nava pokiwał twierdząco głową. – Świetnie. Jutro pójdziemy razem do wioski i szaman zrobi ci tatuaż.
- Już jutro – zdziwił się?
- Im szybciej tym lepiej.
- Dobrze. Jesteś głodny? Może przygotuję coś do jedzenia?
- Czemu nie, nic jeszcze dzisiaj nie jadłem.
- Niedobrze – odparł Nava wstając i idąc w stronę ogniska – Musisz jeść, żeby mieć siłę na polowanie.
- Powiedz to Mukurze – mruknął wojownik. – Powiedziała, że za to, że w nocy ją zignorowałem nie dostanę nic do jedzenia. Nie wiem kiedy jej przejdzie…
Nava roześmiał się.
- Całe szczęście, że u mnie możesz coś zjeść.
- A żebyś wiedziała, żebyś wiedziała - westchnął.
Po skończonym posiłku Nava wziął się za rbienie ozdób, a Moek wyruszył nad rzekę, mając nadzieję, że uda mu się coś jeszcze dzisiaj złowić. Wrócił kiedy już się ściemniało, z całym naręczem niewielkich ryb.
- Wprawdzie to niewiele, ale powinno ci wystarczyć na dwa dni – powiedział oddając Navie ryby.
- Dziękuję – chłopak uśmiechnął się. - Chcesz coś zjeść?
- Nie, dziękuję, nie jestem głodny.
- W takim razie przygotuję ci miejsce do spania.
Wyniósł z jaskini skóry i ułożył je obok ogniska, a potem wziął się za oczyszczanie ryb. Zajęty tym, co robi, pochylony nad jeziorkiem, nawet nie zauważył jak Moek uważnie go obserwuje. W końcu skończył. Na szczęście obok ognia leżał zapas liści mururi, które zerwał poprzedniego dnia, więc spokojnie mógł przygotować odpowiednio rybę. Była już głęboka noc, kiedy w końcu mógł schować ją do spiżarni. Moek już dawno spał. Ostrożnie poprawił skórę, którą wojownik był przykryty i poszedł do jaskini. Schował jedzenie i położył się spać. Zasnął dość szybko. Kiedy obudził się rano, Moek już nie spał. Siedział przy wygasłym ognisku i przygotowywał broń na polowanie.
- Wybacz, że tak późno wstałam.
- Nic się nie stało. To ja wstałem dosyć wcześnie.
- Zaraz przygotuję posiłek i możemy ruszać.
- Nie ma takiej potrzeby, moje kobiety pewnie już czekają na mnie z posiłkiem. Jeżeli wiec jesteś już gotowa, to możemy iść.
- Oczywiście.
Kiedy doszli na miejsce, okazało się, że przed chatą Moeka stoi szaman. Podeszli do niego.
- Usiądź – szaman wskazał miejsce na rozłożonej obok wejścia do chaty macie. Nava posłusznie usiadł. Szaman bez słowa usiadł obok niego i rozłożył przyrządy służące do robienia tatuażu. Nava przyglądał się im z zainteresowaniem. W końcu szaman wziął się za robienie tatuażu. W pierwszej chwili Nava syknął i odruchowo zabrał rękę.
- Nie ruszaj się, bo wszystko zepsujesz – mruknął szaman. Po jego minie widać było iż nie jest zadowolony z tego co musi zrobić, ale milczał, wiedząc, że wodzowi nie należy się sprzeciwiać.
- Przepraszam, ale to boli.
- Zaciśnij zęby i siedź nieruchomo.
- Spróbuję.
Szaman wrócił do przerwanego zajęcia, a Nava zacisnął zęby i oczy. Chwilę potem tatuaż był już gotowy. Szaman oczyścił ramię, natarł jakąś maścią i owinął materiałem.
- Zrobiłem zgodnie z wolą wodza, chociaż wątpię żeby bogom się to spodobało – powiedział do Moeka i odszedł.
- Teraz przez dwa dni musisz uważać aż się nie zagoi.
- Dziękuję – chłopak uśmiechnął się.
W tym momencie do chaty podeszły kobiety Tuana niosące owoce i inne dobra, które można było zdobyć w lesie.
- Navati, a ty czemu płaczesz? – zapytała się Mukura.
Chłopak otarł spływające po policzkach pojedyncze łzy.
- Wydaje ci się – odparł szybko, jednocześnie wstając.
- Coś ci się stało? – Zaniepokojona Nabane wskazała owinięte ramię chłopaka.
- To nic takiego.
- Jak ty ją chronisz, co? – Mukura natarła na Moeka, który, nie spodziewając się tego ataku, drgnął przestraszony.
- Ale… - zaczął, jednak nie zdążył skończyć.
- To nie jego wina – powiedział szybko zasłaniając wojownika, chociaż wiedział, że taki rosły mężczyzna raczej nie da rady schować się za kimś tak drobnym jak on. – Widzisz przecież, że nic mi nie jest. Za kilka dni wszystko będzie w porządku. Poza tym Moek nie może mnie chronić cały czas, przecież musi też dbać o was, no nie?
- Masz rację – cała wrogość kobiety zniknęła tak nagle jak nagle się pojawiła.
- Więc nie krzycz już więcej na niego. On dobrze się mną opiekuje. Przynosi mi mięso i odgania dzikie zwierzęta. Ale więcej myśli o was.
- Naprawdę? – Mukura spojrzała nieufnie na Moeka, który stał nic nie mówiąc.
- Oczywiście. Zawsze kiedy go proszę, żeby został trochę dłużej, to on mówi, że nie może, bo chce jak najszybciej zobaczyć swoje kobiety – czasami małe kłamstwo może zdziałać więcej niż wszystko inne.
- No wiesz… - Mukura nie wiedziała co powiedzieć, a jej twarz robiła się coraz bardziej czerwona. Milczała przez jakąś chwilę zmieszana. W końcu wybąkała:
- Nie jesteś przypadkiem zmęczony polowaniem? Może położysz się w chacie, a ja sprawię, że całe twoje zmęczenie odejdzie…
W pierwszej chwili Nava zdziwiony popatrzył na kobietę, zastanawiając się co ona plecie, przecież był dopiero ranek, więc Moek jeszcze nawet nie zdążył wyruszyć na polowanie. Dopiero po chwili zrozumiał wszystko. Zachichotał pod nosem. Mukura prawdopodobnie chciała go przeprosić za to, że wcześniej była wobec niego taka niemiła i oziębła.
- On bardzo chętnie odpocznie – powiedział szybko Nava widząc, jak wojownik otwiera usta żeby coś powiedzieć. Jednocześnie pchnął Moeka w stronę chaty. – Idź odpocząć. Mukura pomoże ci nabrać siły przed następnym polowaniem.
Wojownik już nie zdążył nic powiedzieć. Nie miał kiedy, gdyż kobieta złapała go za rękę i pociągnęła do chaty. Kiedy już zniknęli w środku, Nava zachichotał.
- A tym co się stało? – zapytała Nabane.
- A nic takiego – odparł chłopak i szybko zmienił temat: - Macie jeszcze jakieś kości?
- Masz szczęście, że nie zdążyłam ich spalić.
- To ja sobie coś wybiorę i uciekam.
- Jak chcesz.
Nava poszedł za chatę, gdzie zawsze leżały kości czekające na spalenie. Kiedy grzebał w nich szukając takich, które nadawały by się na ozdoby, miał wrażenie jakby słyszał dochodzące z chaty chichoty, poste pikania i pojękiwania. Zaczerwienił się zmieszany. Szybko wybrał kości i ruszył w stronę jaskini. Kiedy doszedł na miejsce położył kości przy ognisku i wszedł do jaskini. Opadł na skóry służące za posłanie. Nie mógł zrozumieć co się z nim dzieje. Serce waliło jak oszalałe, a fale gorąca zalewały go raz po raz. Szybko ściagnął huari, mając nadzieję, że to chociaż trochę ochłodzi go. Przy okazji, przez przypadek, dotknął ręką miejsca między nogami. I zadrżał czując nową falę gorąca zalewającą jego ciało. Szybko ściągnął buki, które wydawało się dziwnie ciasne, jednak przyniosło mu to tylko chwilową ulgę. Sam nie wiedząc dlaczego to robi, potarł swoją naprężoną męskość, a drugą ręką zaczął głaskać się po udach. To wydusiło z jego piersi jęk rozkoszy.
- Alkan… - wyszeptał. I przeraził się. Czy to odgłosy, które słyszał dochodzące z chaty, sprawiły, że jego ciało domagało się pieszczoty? Tyle dni wytrzymał bez dotyku Alkana, a tu nagle…
Długo tłumione pragnienia dały znać o sobie i Nava nie mógł już wytrzymać. Zaczął pieścić się wyobrażając sobie, że to silne dłonie Alkana błądzą po jego ciele. Silne, a jednocześnie delikatne i zmysłowe, tak jak ostatnio. Nie mógł już wytrzymać. Wyobraźnia podsuwała mu coraz to nowsze obrazy Alkana, jego wspaniale umięśnionego ciała, oczu pełnych uczucia, rąk badających każdy zakamarek ciała Navy i ust rozpalających zmysły do białości. W pewnym momencie jego ciało nie wytrzymało natłoku docierających do niego bodźców i eksplodowało, odbierając na chwilę wszelkie zmysły. Po jakimś czasie wszystko się uspokoiło. Spocony Nava wtulił twarz w skórę i wyszeptał:
- Alkan, wróć jak najszybciej…
Przymknął oczy przywołując wspomnienia tych wszystkich chwil spędzonych z wojownikiem, każdego jego gestu czy słowa. Nawet nie zauważył kiedy zasnął.
Gdy się obudził był środek nocy, a jego żołądek domagał się swojego. Westchnął cicho, ubrał się i rozpalił ognisko przed jaskinią. Wyciągnął mięso ze spiżarki i wrzucił na paelę, żeby się odgrzało. Czekając aż będzie gotowe wsłuchiwał się w odgłosy nocy. Już nie pamiętał kiedy tak beztrosko mógł przebywać w nocy poza chatą. Chyba wtedy kiedy był jeszcze małym dzieckiem i wraz z innymi dzieciakami biegał po lesie. Czasami brakowało mu tego, tej beztroski, śmiechu i wolności. Nawet nie zauważył jak po policzku spłynęła mu jedna, samotna łza.
Kiedy już zjadł jeszcze chwilę posiedział przy ogniu, aż w końcu zagasił go i poszedł spać.
Po dwóch dniach, które spędził na leniuchowaniu, nie licząc tego wszystkiego co musiał zrobić, by przygotować sobie posiłek, ściągnął materiał chroniący tatuaż. Obejrzał go uważnie i uśmiechnął się. Wyglądało dobrze i zupełnie inaczej niż wtedy, gdy tatuaż był robiony. Delikatnie przejechał po nim palcami. Warto było wycierpieć. To był namacalny dowód na to, że należał do Alkana. Teraz nikt już nie będzie poddawał tego w wątpliwość. Tak był tym zachwycony, że postanowił podzielić się tym zMukurą, Nabane i Momori. Szybko poszedł do wioski. Przed chatą ujrzał tylko Nabane, która ucierała ziarno na mąkę.
- A gdzie reszta?
- Mukura poszła po owoce i zioła, a Momori grzebie przy warzywach – odparła kobieta nie przerywając pracy. Nagle jej wzrok padł na ramię Navy. – A to co? – Zdziwiona aż przestała ucierać ziarno.
- Co? – Nava odwrócił się za siebie udając, że nie wie o co pyta kobieta, jakby myślał, że patrzy na coś za jego plecami.
- No to – Nabane podeszła bliżej i wskazała tatuaż.
- A, to. Tatuaż – odparł chłopak niedbale, chociaż duma aż go rozpierała.
- Ale kiedy…
- Jakieś dwa dni temu – głos miał wciąż niedbały.
- Ale jak? Przecież nie było żadnej uczty. Czyżby Alkan wrócił i przeszliście rytuał w innym plemieniu? – kobieta popatrzyła podejrzliwie na chłopaka.
- No co ty – obruszył się. – Po prostu Moek stwierdził, że bezpieczniej dla mnie będzie jeśli szaman zrobi mi tatuaż teraz, a rytuał przejdziemy jak tylko Alkan wróci.
- No proszę… - szepnęła. Nagle wrzasnęła: - Momori! Hej Momori! –powtórzyła, kiedy nie było żadnego odzewu
- No i czego się drzesz?! – W końcu wołana przyszła. – Jeżeli ci się nudzi, to możesz mi pomóc.
Nabane bez słowa złapała Navę za rękę i podsunęła ją pod nos Momori.
- Widzisz?
- Ooo? Kiedy go zrobiłaś? – zainteresował się kobieta.
- Dwa dni temu – odparł Nava.
- Czyżby Alkan już wrócił?
- Nie – chłopak przecząco pokręcił głową. – Moek zezwolił na wykonanie go już teraz, dla mojego bezpieczeństwa, a rytuał przejdziemy jak tylko Alkan wróci.
- Gratuluję – Momori uśmiechnęła się ciepło. – Musimy to uczcić.
- Ale jesteście zajęte… - mruknął niepewnie chłopak.
- Nie aż tak bardzo, żeby nie zrobić sobie na chwilę przerwę. Zanim nasi mężczyźni wrócą z polowania, wszystko będzie zrobione tak jak trzeba. Nabane – odwróciła się do drugiej kobiety – wiesz w które miejsce poszła Mukura?
- Mniej więcej – odparła zapytana.
- W takim razie idź szybko po nią, a ja wszystko przygotuję.
Nabane bez słowa pobiegła w stronę lasu. – A ty chodź, pomożesz mi.
Zanim Nabane i Mukura wróciły, przed chatą leżały już maty do siedzenia i liście nerkowca, a na nich owoce, mięso i inne potrawy, które można było przygotować w tak krótkim czasie. Jeszcze tylko opowiadanie wszystkiego od nowa, kiedy Mukura zauważyła tatuaż i można było zasiąść do tej małej uczty. Świetnie się bawiły, aż do momentu, gdy Mukura powiedziała:
- No kochane, koniec tej przyjemności. Za chwilę nasi mężczyźni wrócą z polowania. Trzeba przygotować dla nich posiłek.
Kobiety zabrały się za przygotowania, a Nava, z braku zajęcia, pomagał każdej po trochu. W końcu mężczyźni wrócili. Po skończonym posiłku Nava wziął od kobiet zawiniątko z mięsem, świeże kości na ozdoby oraz futra z królików, które upolował młodszy syn Nabane i wrócił do jaskini.
Wieczorem, kiedy wszystko co musiał zrobić, było już zrobione, odwiedził go Moek.
- Witaj – Nava uśmiechnął się szeroko. Radość z tatuażu jeszcze mu nie przeszła i gotów był uśmiechać się szeroko do każdego.
- Chciałem ci podziękować.
- Za co? –zdziwił się.
- Dzięki tobie Mukura jest ostatnio wyjątkowo miła dla mnie. - Nava zaśmiał się. – A to w ramach podziękowania – i wyciągnął z za pleców rękę, w której trzymał cztery ptaszki piri.
- Ojej! – Chłopak ucieszył się. – Dziękuję! Będę mogła zrobić więcej tych drogich ozdób!
- To ja już będę szedł – mruknął wojownik – Muszę dzisiaj zadbać o Nabane.
Nava roześmiał się jeszcze raz.
- Idź, idź. Nie możemy pozwolić, żeby twoje kobiety znowu się na ciebie obraziły.
- Możliwe, że przez kilka dni nie będę przychodził. Masz co jeść?
- Oczywiście. Zresztą i tak za kilka dni przyjdę do wioski, a wtedy twoje kobiety znowu dadzą mi mięso, więc nie martw się. Pomyśl o swoich kobietach, ja sobie poradzę.
Moek uśmiechnął się i odszedł bez słowa. Nava szybko oskubał ptaszki piri. Piórka posegregował kolorystycznie i schował je do przyniesionych z jaskini miseczek, które zakrył kawałkami materiałów, tak żeby piórka przez przypadek się nie wysypały Anie nie wywiał ich wiatr. Niejadalne mięso zaniósł nad rzekę i wyrzucił do wody. Wiedział, że rzeka zabierze je dalej, tam gdzie żyły mięsożerne ryby.
Kolejne dni mijały. Nava robił ozdoby, co jakiś czas chodząc do wioski po nowe kości i zapasy pożywienia, a czasami tylko po to żeby po prostu posiedzieć z kobietami i porozmawiać o głupotach. Co parę dni Moek, w ramach „odpoczynku przed tymi marudnymi babami” nocował u Navy. Niestety ta sielanka szybko została zniszczona.
Tego dnia Nava poszedł do lasu po owoce. Niestety musiał wejść głębiej niż dotychczas, gdyż w pobliżu było wyjątkowo mało owoców. Zagłębiał się w las aż w końcu znalazł spore skupisko krzewów i drzew , których gałęzie aż uginały się od dorodnych owoców. Zebrał tyle, żeby bez problemu donieść je do jaskini, gdy nagle jego wzrok, w pogoni za, śmigającym wśród gałęzi, ptaszkiem piri, poszedł w górę i zobaczył wyjątkowo dorodne owoce na jednym z drzew. Przez chwilę stał niezdecydowany, wszakże miał już wystarczająco owoców. Jednak owoce te były tak duże, że nie wytrzymał, odłożył te zebrane na ziemię i zaczął wspinać się na drzewo. Hunari trochę mu w tym przeszkadzało, wiec podwinął je aż do pasa. Na szczęście był tu sam, wiec mógł sobie na to pozwolić, bez obawy, ze ktoś zobaczy jego buki. Bez problemu wszedł na odpowiednią gałąź. Przez chwilę wahał się jak znieść te owoce na dół tak, żeby się nie uszkodziły, w końcu doszedł do wniosku, że może z hunari zrobić coś podobnego do nosidła w którym kobiety noszą dzieci. Ostrożnie stanął tak, żeby nie spać i jednocześnie mieć obie ręce wolne. Szybko zawiązał w odpowiedni sposób hunari i łapiąc się jedną ręką za gałęzie zaczął zrywać owoce. Już miał ich sporo i postanowił zejść, gdy dostrzegł jeszcze trzy wiszące daleko na końcu długiej gałęzi. Ostrożnie stanął na gałęzi znajdującej się poniżej. Na szczęście wytrzymała jego ciężar. Przytrzymując się gałęzi powyżej ostrożnie stawiał stopy powoli posuwając się do przodu. Niestety w pewnym momencie gałąź, której się przytrzymywał skończyła się. Wyciągnął rękę, ale nie mógł dosięgnąć owoców. Ostrożnie przesunął się do przodu, chwytając górną gałąź za sam koniuszek. Już prawie je miał, już ich dotykał, gdy lekko przesunął lewą nogę, żeby silniej się nią podeprzeć. I to był błąd. Nagle noga pośliznęła się na gałęzi i Nava stracił równowagę. Niestety gałąź, której się trzymał nie wytrzymałą jego ciężaru i pękła. Przeraźliwie krzycząc poleciał w dół. Czuł jak wszystkie gałęzie, przez które przelatywał, uderzają go po całym ciele. Nagle poczuł ogromny ból i stracił przytomność. Kiedy w końcu się ocknął zobaczył niebo gdzieś wysoko nad nim. Spojrzał na boki i okazało się, ze znajduje się w jakimś głębokim dole. Podniósł się chcąc z niego wyjść, lecz szybko opadł na kolana czując ból w nodze. Spojrzał na nią i zobaczył czerwoną i spuchniętą kostkę. Jęknął rozpaczliwie. Jak on się teraz stąd wydostanie? Ostrożnie stanął podpierając się o ścianę dołu. Obejrzał się uważnie, jednak oprócz poplamionego rozkwaszonymi owocami hunari, nie zauważył nic niezwykłego, żadnej rany z wyjątkiem tej spuchniętej kostki. Rozwiązał hunari i oczyścił je z resztek owoców, na ile pozwalała mu sytuacja w jakiej się znajdował. Potem zawiązał hunari z powrotem, żeby nie utrudniało mu ruchów.
Próbował podskakiwać na zdrowej nodze, mając nadzieję, że może jakimś cudem uda mu się dosięgnąć krawędzi dołu i wydostać z niego. Tak był tym zaabsorbowany, że nie zauważył dwóch wpatrujących się w niego żółtych ślepi. Groźnych ślepi. Zdał sobie z tego sprawę dopiero gdy usłyszał groźne warknięcie. Odwrócił się do tyłu, a gdy zobaczył, kto jeszcze jest „lokatorem” jego więzienia, serce stanęło mu, a oczy rozszerzyły się z przerażenia. Z ciemnej części dołu, tej, gdzie nie dochodziło słońce, wychylał się łeb ogromnego manaka, który szczerzył kły. Już sam łeb był wyjątkowo przeraźliwy, a jeszcze te ogromne kły… Nava przerażony cofnął się, starając się wcisnąć możliwie jak najbardziej w ścianę dołu. Serce waliło mu jak oszalałe. Jednak manak nie ruszał się, tylko uważnie go obserwował, przez cały czas szczerząc kły. Chłopak powoli zsunął się po ścianie, do pozycji siedzącej. Przez cały czas obserwował zwierzę, lecz to tylko groźnie szczerzyło zęby.
Nava siedział nie ruszając się. Wiedział, że umrze w tym dole, jednak gdzieś w głębi serca miał nadzieję, że może jednak bogowie ulitują się nad nim i go uratują. W pewnym momencie usłyszał jakieś głosy. W pierwszej chwili wydawało mu się, ze to tylko wiatr buszujący w gałęziach drzew, jednak po chwili znowu je usłyszał.
- Na pomoc! – krzyknął, na co manak wyszczerzył jeszcze bardziej zęby. Jednak to nie zniechęciło chłopaka. Wcisnął się jeszcze bardziej w róg i krzyknął ponownie, tym razem jeszcze głośniej: - Na pomoc!
Ktoś go chyba usłyszał, bo głosy nagle umilkły. W następnej chwili zobaczył twarze wojowników. On znał tych wojowników! Byli z plemienia Taruri! A więc jest uratowany! Tak go ucieszyła ta myśl, że aż popłakał się. Szybko rozplątał hunari i podnosząc głowę zawołał:
- Pomóżcie mi! Nie mogę wyjść!
- Ja cię znam! - powiedział jeden z wojowników. – Ty jesteś Navati, ta kobieta co robi naszyjniki.
- Zgadza się!
- Co tu robisz? – spytał inny wojownik.
- Zbierałam owoce, gdy nagle wpadłam do tego dołu.
- Zaczekaj, zaraz cie wyciągniemy. Spuścimy ci pnącze po którym wejdziesz na górę – i głowy zniknęły.
- Zaczekajcie! – krzyknął rozpaczliwie.
- Co się stało? – Wojownicy pojawili sie ponownie w polu jego widzenia.
- Nie dam rady wejść, zraniłam się w nogę. Poza tym jest jeszcze on – nawa wskazał na szczerzącego wciąż zęby manaka.
Wojownicy spojrzeli w stronę drugiego krańca dołu i dopiero teraz, wśród połamanych gałęzi zobaczyli manaka, a za nim młode. I przerazili się. Zaczęli się naradzać. Nava słyszał ich podniesione głosy, wychwytywał nawet pojedyncze słowa, ale nie próbował ich złożyć w całość, zbyt zajęty obserwowaniem manaka, który stawał się coraz bardziej rozdrażniony. Widział jak naprężają się jego mięśnie. Miał wrażenie, że jeszcze chwila i zwierzę skoczy na niego.
- Moglibyście się pospieszyć?! – Krzyknął nie spuszczając wzroku z drapieżnika. – On mnie zaraz pożre!!
- Navati, nie ma wyjścia, musisz go zabić! – Twarze wojowników znowu pojawiły się nad dołem.
- Ja?! Ja nie potrafię!
- Nie ma innego sposobu! Musisz to zrobić!
- Ale jak?! – krzyknął przeraźliwie wciąż obserwując manaka.
W odpowiedzi tuż przy jego nogach wylądował ogromny nóż i dzida. W tym momencie drapieżnik skoczył. Przerażony Nava odruchowo złapał dzidę i postawił ją na sztorc, jednocześnie łapiąc nóż. Przerażony zamknął oczy i zaczął ciąć noże powietrze przed sobą. Nagle poczuł ogromny ciężar szarpiący dzidą. Otworzył oczy i zobaczył manaka opadającego na ziemię, a z jego piersi wystawała dzida, kt®óa chwilę potem złamała się pod naporem ogromnej masy. Nagle ogromna łapa wystrzeliła w powietrze i powaliła Navę na ziemię. Chłopak poczuł ogromny ból w prawym boku. Upadając zdążył zauważyć jak krew wycieka z miejsca w którym tkwiła dzida oraz z kilku innych, które prawdopodobnie powstały w momencie gdy manak wpadał do dołu. W następnej chwili jedynym co widział były ogromne zęby zbliżające się do jego twarzy. Niestety nie mógł się ruszyć przytrzymywany ogromnymi łapami. Odruchowo wyciągnął nóż przed siebie i pchnął z całej siły, trafiając w dolną szczękę. Kiedy drapieżnik kręcił z bólu łbem, Nava w desperacji zaczął ciąć na oślep miejsca, które mógł dosięgnąć, czyli szyję zwierzaka. Pierwsze cięcie tylko rozwścieczyło je jeszcze bardziej, lecz następne spowodowało, że posoka chlusnęła na Navę niczym wodospad. Manak próbował jeszcze raz dosięgnąć go kłami, lecz chłopak ponownie wbił nóż w dolną szczękę ograniczając tym jej możliwości ruchowe. Chociaż napierał na nóż z całej siły, to wiedział, ze długo nie wytrzyma i w końcu manak zwycięży. W pewnej chwili zwierzę wyraźnie zaczynało słabnąć. Jeszcze próbowało zabić człowieka szarpiąc jego ciało pazurami, lecz w pewnym momencie wypływająca z niego ogromnym strumieniem krew odebrał mu wszystkie siły i manak legł nieruchomo przygniatając swym potężnym cielskiem Navę. Chłopak nie mógł uwierzyć w to co się właśnie stało. Ostrożnie dźgnął zwierzę palcem, ale to leżało nieruchomo. Zrozumiał, że jest martwe. Odetchnął z ulgą. A więc jeszcze trochę pożyje. Próbował przesunąć ogromne cielsko, ale rany jakie otrzymał oraz ogromny ciężar zwierzęcia uniemożliwiły mu to. Nagle poczuł jak kręci mu się w głowie, a obraz przed oczami zaczyna się coraz bardziej zamazywać. W pewnym momencie nie widział już nic. Stracił przytomność.















Komentarze
Aquarius dnia padziernika 09 2011 22:25:37
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Floo (Brak e-maila) 16:42 25-06-2011
Ach Ach coraz bardziej i bardziej wciąga mnie ta historia. Już się nie mogę doczekać aż Nava będzie maił tego wielkiego kociaka (sorka ale nie pamiętam jak się to stworzenie nazywało XD). Już czekam na następny rozdział :F
Aquarius (Brak e-maila) 19:29 25-06-2011
Floo, jest jeden sposób na przypomnienie sobie tego. Wystarcz zajrzeć do pierwszej części smiley Niestety do "kociaka" będziesz musiał pcozekać jeszcze kilka rozdziałów. Ile? Tego nie powiem smiley
Floo (Brak e-maila) 23:20 26-06-2011
No wiesz przyznam się szczerze mam dobrą pamięć ale krótką jakieś 2 tygodnie temu czytałam pierwszą część wiec już nie chciałam wracać do tego bo bym zaraz sprawdzała co Nava tam jeszcze przeżywał a nie chce bo chce mieć większą niespodziewajke smiley
Aquarius (Brak e-maila) 10:28 27-06-2011
Mozesz Floo bez obaw wrócić do pierwszej części, gdyż nie ma w niej zupełnie nic na tema tego co będzie w części drugiej. Inaczej mówiąc: w drugiej części będzie opisany ten okres od momentu kiedy Alkan wyruszył na wyprawę do momentu, kiedy wrócił, czyli to, co w pierwszej części zostało całkowicie pominięte. Więc "niespodziewajke" i tak będziesz miała smiley
An-Nah (Brak e-maila) 20:26 27-06-2011
Oooo, fajnie że postanowiłaś to rozpisać smiley Dobry pomysł smiley

Teraz do szczegółów. Nava mnie wkurza. Tak płaczliwego "ukesia" nie widziałam dawno. ALE tu akurat widzę uzasadnienie takiego stanu rzeczy smiley Chłopak nie przeszedł inicjacji, a inicjacja to w końcu ten moment, gdy jednostka przechodzi w przyśpieszonym tempie proces dojrzewania psychicznego (wg śmielszych i niepotwierdzonych teorii także i poniekąd fizycznego, ale nie będę się w to wgłębiać), więc Nava to suma sumarum dzieciak, dodatkowo z "zaburzeniem" identyfikacji płciowej. Zachowuje się jak dziewczynka bo de facto dziewczynką jest. Tym bardziej czekam na inicjację, bo świetnie mi się to opowiadanie interpretuje teoriami ze studiów ^^

Ale mam nadzieję, że kobiety w plemieniu mają jakieś inne tematy do rozmów, niż kto z kim przeszedł Rytuał Związku... bo na razie role i zajęcia kobiet w plemieniu nie są ani ciekawe, ani antropologicznie prawdziwe.
Floo (Brak e-maila) 22:39 27-06-2011
Ale w pierwszej części Nava "streszcza" Alkanovi co się działo. Po za tym uwielbiam pierwszą część (zawsze się na niej wzruszam) a jak będę ją zbyt często czytać to mi się znudzi więc poczekam jeszcze trochę smiley
Aquarius (Brak e-maila) 12:11 28-06-2011
Wiesz AN-Nah, może Nava jest faktycznie za bardzo płaczliwy, ale to dlatego, że straaaaaasznie przeżywa fakt, że Alkan odszedł. On jest straaaaasznie uczuciowy. smiley Ale spoko, na pewno stanie się bardziej "męski"
Aquarius (Brak e-maila) 12:16 28-06-2011
Wiesz Floo, w pierwszej części, może i jest to wszystko streszczone, ale baaaaaaaaaaaaaaaardzo ogólnikowo, cos mniejwięcej jakbyś dawno niewidzianej koleżance chciała straścić 20 lat swego życia w jednym zdaniu
An-Nah (Brak e-maila) 16:08 28-06-2011
Nie utożsamiałabym uczuciowości z płaczliwością. Płaczliwość to tylko jeden ze sposobów wyrażania uczuciowości. Kto inny na sytuację emocjonalnie obciążającą może zareagować np. agresją. A to, że Nava zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie dziewczynka (wedle rozumienia tak rozchwiania emocjonalnego, jak i dziewczynki obecnego w naszej kulturze), jest, jak już powiedziałam, antropologicznie uzasadnione.
I przepraszam za interpretowanie tekstu pod kątem mojej wiedzy ze studiów, ale ja po prostu mam skrzywienie antropologiczno-religioznawcze ^^
Aquarius (Brak e-maila) 17:56 28-06-2011
Spoko An-Nah, mnie to nie przeszkadza. Każdy ma jakieś skrzywienie. Najwyżej może o tym nie wiedzieć smiley
Aquarius (Brak e-maila) 09:11 02-07-2011
An-Nah, masz kolejną część. Nie wiem czy to się spodoba twojemu antropologicznemu skrzywieniu, ale ja tak to widzę i koniec, krpoka smiley Poza tym to jest przecież fantasy, nie? Więc wszystko może być prawdziwe...
szmaragdowy_kot (Brak e-maila) 16:03 02-07-2011
Przeczytałam 1 część i mam wrażenie, że inspirowałaś się mangą "Wild rock". Jest tam i Nava i kwiat dla ukochanej osoby itp. W każdym razie mam kilka uwag: zbyt często powtarzasz imiona bohaterów, gdy opisujesz ich działania i dialogi. To irytujące. Imię można zastąpić innymi określeniami lub w ogóle pominąć, gdyż w niektórych zdaniach było całkowicie zbędne. Miałam też wrażenie, że emocje Alkana i Navy są zbyt płaskie, a płaczliwość tego drugiego przesadzona. Tak jakby płacz był jedynym możliwym sposobem okazywania czułości i troski. Mimo wszystkich niedociągnięć, przeczytałam z zainteresowaniem. Pozdrawiam
szmaragdowy_kot (Brak e-maila) 16:21 02-07-2011
Dodam jeszcze, że późniejsze części przestają być interesujące, gdy podajesz je po zakończeniu głównej historii. Na Twoim miejscu połączyłabym wszystko i umieściła okres oczekiwania Navy tam gdzie powinien być - po odejściu Alkana. Historia ogólnie ma fajny potencjał, ale czuję, ze nie chcesz/nie potrafisz go wykorzystać. Z chęcią przeczytałabym ją drugi raz w wersji rozbudowanej i poprawionej. Czy jest szansa...? smiley
Aquarius (Brak e-maila) 19:48 02-07-2011
WILD ROCK rulez!!! smiley
A na poważnie: przyznaję uczciwie, że to jedna z moich ulubionych mang i faktycznie, to ona mnie zainspirowała do tego opowiadania. Ale tylko fakty umieszczenia akcji w czasach prehistorycznych. Zwróć uwagę kotku, że w Wild Rock wątek kwiatka jest zupełnie marginalną historią, jakby użytą od niechcenia, przy okazji. Co do powtarzania imion, to faktycznie musze nad tym jeszcze popracować. Jeżeli chodzi o zlepienie wszystkiego w jedną całość, to i tak to już musztarda po obiedzie. Co do potencjału... dlaczego uważasz, że nie umiem (nie chcę) go wykorzystać? Możesz rozwinąc ten wątek?
Tak w ogóle to nie miałam w planach pisania drugiej części. To wszystko wina An-Nah i jej komentarza do pierwszej części smiley
Aquarius (Brak e-maila) 20:02 02-07-2011
I przy okazji, szmaragdziku, imię Nava też jest użyte tylko marginalnie (nie jest to imię żadnego z głównych bohaterów ). Nic na to nie poradzę, ze mi zapadło w głowie smiley
szmaragdowy_kot (szmaragdowy.kot@gmail.com) 12:07 03-07-2011
Wild rock był pierwszą mangą yaoi jaką kupiłam i mam do niej sentyment. Już nie czepiam się, że używałaś imienia Nava czy też wykorzystałaś motyw z kwiatem, to mniej istotne. Cała twoja historia różni się w znacznym stopniu od tej w mandze i chwała ci za to. Jednak wodniku zauważ, że bohaterowie mogliby mieć bardzie rozbudowane charaktery, okazywać więcej emocji. Opisywałaś nieraz ze szczegółami czynności, które wykonywali, ale brakowało mi przy tym głębszej refleksji, rozmyślań Alkana czy Navy. Z tego powodu opowiadanie jest trochę płaskie, jeżeli wiesz co mam na myśli.
Niestety, ale dla mnie nie wykorzystałaś potencjału r11; słabo przedstawiona tamtejsza kultura i zwyczaje panujące w plemionach. Z pewnością mogłabyś wycisnąć z tego więcej. Jednak najgorszy jest moment, w którym Alkan odchodzi, mija rok, o którym nic nie wspominasz, a potem nagle się spotykają i są razem. Podajesz w skrócie to, co wydarzyło się przez ten czas. Znów niewykorzystana szansa na przedstawienie zmagań Alkana i życia jakie toczy Nava bez niego. Dopisałaś niby kontynuację później, ale tak jak wspomniałaś, to musztarda po obiedzie, a i tak nie wyczerpuje tematu. Mimo wszystko na Twoim miejscu zdjęłabym to z anteny i przerobiła, bo aż się prosi by zrobić z tego naprawdę fajne opowiadanie. Ale to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam ciepłosmiley
Floo (Brak e-maila) 19:32 03-07-2011
O ja o ja o ja O JAAAAA!!!!!!! Waru chce się z Navą żenić!! No jakby tak wyszło to by się w noc poślubną mocno zdziwił XDDD. Nie no fajny z niego chłopak ale mimo wszystko jaki niedelikatny. Przecież wie jak Nava bardzo za Alkanem tęskni, jak na niego czeka, jak go kocha... no czasem faceci są strasznie gruboskórni. Och nie wiem jak ja mam wytrzymać do następnego rozdziału. Dobrze że przynajmniej nie robisz zakończeń jak w brazylijskich telenowelach by bym cie chyba zjadła XD.
Ja już chce kolejny rodziaaaał smiley
An-Nah (Brak e-maila) 10:10 16-07-2011
Dziś nieco surowiej, ok?

Szmaragdowy kot ma rację: skupiasz się na suchych działaniach, pomijasz to, co dzieje się w bohaterach. Jak napisałam wcześniej: płaczliwość to nie uczuciowość, a pewien sposób jej wyrażania. Jeśli piszesz że Nava płacze, to różne mogą być powody tego płaczu. Może płakać, bo boi się o kochanka... ale może też płakać, bo urażono jego niedojrzałe ego smiley Nie wiemy naprawdę, co się dzieje w jego wnętrzu.

Dalej, znów się przychylę do opinii kota. Światu i kulturze przydałoby się rozbudowanie. I to nie na zasadzie przypisów. Przypisy są fajne, ale nie powinny zastępować opisów. Jeśli piszesz, że myśliwy upolował jakieś zwierzę, to czytelnik chciałby, żeby tutaj następował opis futra, kłów, pazurów... a nawet i tego, jakie rany bestia odniosła, nim padła (i jakie rany myśliwy odniósł w walce?). Jeśli Nava dostaje rogi czy pióra do wyrobu biżuterii, to przydałoby się opisać, że róg był długi, cętkowany i kręty... W tekście. Nie w przypisach.

Chciałabym wiedzieć, jak wygląda wioska. Jak wyglądają kobiety, z którymi Nava się zadaje: jakie mają twarze, oczy, włosy, figury i ozdoby. Co robią, kiedy nie są zajęte plotkowaniem kto z kim (w społecznościach "plemiennych" kobiety zazwyczaj zajmują się zbieractwem lub uprawą ogródka, rzemiosłem, choć cześć rzemiosł jest zajęciem mężczyzn, mają własne obrzędy, nie tylko związane z małżeństwem, ale choćby z pracami, które wykonują... mają dzieci, dzieci chorują, szamani i szamanki leczą etc...). Chciałabym wiedzieć, jak wyglądają tatuaże wojowników, jakie mają obrzędy myśliwi, jakie są stosunki plemienia z innymi plemionami (rytualny handel? rytualna wojna? wspólne święta?). Jednym słowem, słynny brytyjski antropolog polskiego pochodzenia, Bronisław Malinowski, prowadził badania terenowe... Jedną z książek które zawierają wyniki tych badań jest "Życie seksualne dzikich". Jedną z wielu. Twoje opowiadanie to samo życie seksualne dzikich. A dzicy zajmują się innymi rzeczami, niż tylko seksem. Ten sam seks i związki pomału mnie zaczynają nużyć. A szkoda, bo liczyłam na coś więcej. Pewnie znów się przeliczyłam, oczekując od opowiadania na stronie yaoi czegoś ponad yaoi. Jeśli nie interesuje cię coś więcej, to... trudno się mówi, ja ci tego nie narzucę, więc przepraszam za marudzenie i wracam do własnego ogródka.

Co do fabuły, to jestem zaskoczona, przyznaje, tym, że Nava musi się ukrywać. Szczerze? Myślałam, że ta kultura ma taki sposób "sankcjonowania" homoseksualizmu (czy transseksualizmu?) - że mężczyzna jeśli nie czuje się mężczyzną, może przyjąć rolę kobiety i może nie wszyscy to akceptują, ale generalnie ukrywać się z tym nie trzeba. Tymczasem mamy przebierankę... No cóż, twoja wola.
BTW, są inne cechy niż penis czy piersi, po których można poznać mężczyznę. Jabłko Adama przede wszystkim smiley (Podstawowy sposób na poznanie, który z japońskich muzyków jest mężczyzną to patrzenie na szyję...) A kobiety w społecznościach plemiennych nie są głupie i dziwiłoby mnie, gdyby nie widziały takich szczegółów u osoby, która spędza z nimi tyle czasu, co Nava. To znaczy, Nava dużo przebywa poza wioską, ok. Ale im więcej będzie go spędzał z kobietami, tym większa szansa wykrycia, i to niekoniecznie po braku biustu.
Poza tym, to znów moja osobista opinia, Nava jest idiotą. Nie, żebym mu tego zabraniała, oczywiście, ludzie idiotami bywają nader często smiley. Czemu jest idiotą? Ano właśnie temu, że ukrywa się aż za "dramatycznie". Nie ma żadnego scenariusza na wypadek wpadki. Nikogo, na kim mógłby się oprzeć, komu mógłby zaufać, kto pomógłby mu zachować sekret. Niezbyt to rozsądne, moim zdaniem. Mam szczerą nadzieję, że komuś w końcu zaufa i powie prawdę, bo jeśli kultura takich przebieranek nie supportuje, to brak wsparcia to proszenie się o kłopoty.
Aquarius (Brak e-maila) 16:29 16-07-2011
An-Nah, aleś ty wybredna, hlip, hlip, hlip. A myślałam, że chociaz trochę ci się spodoba... No trudno. Opowiadanie jeszcze nie skończone, więc może jeszcze usłyszę jakąś pochwałę smiley
Chociaż moment, jedna pochwała była. Napisałaś, że przypisy są fajne. Dobre i to smiley
An-Nah (Brak e-maila) 21:42 20-07-2011
No przypisy są fajne, bo pokazują, ze pomysł na świat jest. Podobnie, jak pomysł na fabułę. Ale to już pisałam i powtarzanie tego za każdym razem to... no, powtarzanie oczywistości.
Oczywiście ten pomysł starcza, żebym opowiadanie czytała, a zerwałam już ze zwyczajem czytania wszystkiego jak leci. Za dużo stresu, nikt mi się za to nie odwdzięcza (co z tego, że ja czytam cudze kiepskie teksty, moich kiepskich nie czyta nikt...) a poza tym robienie za komciomat jest męczące. Więc czytam tylko te opowiadania, które mnie jakoś interesują. To mnie mimo wszystko interesuje smiley
O, jeszcze jeden pozytyw: te kobiety może i głównie o związkach gadają, ale przynajmniej nie są już tak koszmarnie przez autorkę traktowane, jak w twoim pierwszym tekście. Już nie "puszczalskie zdradzające suki" a przyjaciółki bohatera. Takie kobiety mogą i za tło robić, ale przynajmniej nie zastanawiam się już, jak wyglądają relacje autorki z jej własną płcią smiley

No. Navy nie lubię (Tzn nie czuję do niego niechęci, ale sympatii szczególnej też nie czuję.), ale to, jak zaczyna myśleć jak kobieta, jest... interesujące. Czy mi się wydaje, czy on się czuje kobietą?
Ale trochę mnie to też irytuje: coraz to kolejni panowie widzą w Navie kobietę idealną. Znów się uśmiecha jaojcowy stereotyp, gdzie uke jest bardziej kobiecy od kobiet (wygląda delikatniej, gotuje lepiej, czerwieni się jak XIX-wieczna dziewica a w łóżku rozkłada nogi i myśli o anglii smiley)... takie przerysowanie w przyrodzie występuje o ile wiem... ale nie zawsze jest mile widziane. Jasne, rozumiem, że chłopak się stara, ale mnie to irytuje (again, odczucie własne smiley Nie lubię podziału na seme i uke, nie lubię go szczerze.).
Aquarius (Brak e-maila) 08:56 21-07-2011
Weź pod uwagę An-Nah, ze Nava to taka ciamajda, która mimo iż już dojrzała do zostania pełnoprawnym wojownikiem, to jednak w dalszym ciagu nie potrafi nic upolować ani zadbać o siebie w inny sposób(poruszone w pierwszej części). Nie przeszedł też rytuału nadajacego mu prawo nazywania siebie wojownikiem, co znaczy, że nie wykazał się wystarczajacą odwagą czy innymi cechami upoważniajacymi do tego. Poza tym jemu jest wygodniej udawać kobietę, bo dzięki temu nie musi się martwić o swoją przyszłość,że może umrzeć z głodu. Poza tym weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz: na koniec pierwszej części "Wojownika" nadmieniam, ze jednak stał się bardziej męski, więc prędzej czy później przestanie być tą płaczliwą dziewczynką. Oczywiście mogłabym do tego dojść w jednej części, ale czy tego chcesz? Znowu byś napisała,że nie ma nic powiedziane o świecie ani o zwyczajach, a fabuła pędzi zbyt szybko. Lepiej więc niech jeszcze przez jakiś czas Nava będzie tym chłopakiem "z zaburzeniem osobowości", żeby powoli przeistoczyć się w pełnoprawnego wojownika. Co ty nato?
Aquarius (Brak e-maila) 08:58 21-07-2011
A przy okazji, AN-Nah, kiepski z Ciebie psycholog smiley. To, że w pierwszych opowiadaniach zmieszałam kobiety z błotem nie oznacza, że mam problemy z kontaktami z własna płcią. To było tylko na potrzeby opowiadania.
NoName (Brak e-maila) 08:00 25-07-2011
Nie jestem za dobra w pisaniu komentarzy, ale wiedz, że kolejna osoba czyta twoje cudowne opowiadanko smiley
NoName (Brak e-maila) 08:10 25-07-2011
A, właśnie, An-Nah, a pamiętasz ze w pierwszej części Nava zaoferował się Alkanowi, ze zostanie z nim jako jego kobieta? Skoro już został ta kobietką i wszyscy wiedzą że jest 'płaską jak paela kobietą' to chyba byłoby dziwne, gdyby nagle stanął i się przyznał. Nie żeby nie miał przy tym postawić Alkana w dziwnej sytuacji(lubi chłopców), w końcu ten sam Alkan uratował mu życie. Akurat to, ze on się tak rozpaczliwie ukrywa jestem w stanie zrozumieć. Ale no powiedzmy sobie szczerze, Nava jest bardziej płaczliwy niż mój cztero-letni braciszek smiley
Floo (Brak e-maila) 22:47 03-08-2011
To się zdecydowanie za szybko czyta XD
Ale ja tak z innej beczki, chciałam zapytać autorkę czy będzie opisane też to jak Alkan będzie uczył Nave jak być wojownikiem? Bo przyznam że strasznie mnie ciekawi jakby przebiegały te ich treningi smiley
Aquarius (Brak e-maila) 12:22 04-08-2011
Niestety Floo, nie będzie. To juz by musiało być w trzeciej części, a ja nie planuję trzeciej części
hally... (Brak e-maila) 21:00 04-08-2011
Musiałam być wcześniej ślepa, że nie zauważyłam że jest publikowany wojownik 2... Bardzo mi się podoba i osoba, która cię zachęciła do pisania 2 części zasługuje na pochwałę... Fajnie by było gdyby powstało Wojownik 3 i tak jak Floo powiedziała zmaganie Navy z sztuką wojowania, ale z tego co widzę nici z tego...

Co do opowiadania pod względem gramatycznym, stylistycznym nie mam zastrzeżeń czyta się bardzo płynnie i nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca rozdziału. Oby tak dalej!
Floo (Brak e-maila) 00:46 22-08-2011
Rany Boskie już się zaczynałam obawiać że porzuciłaś to opowiadanie bo aż przez DWIE akttualki nie było nowego rozdziału!! AŻ DWIE!!!!! To o dwie za dużo no :<, ja tu wyczekuje od późnych/wczesnych godzin nocnych na nową aktualkę a ty okrutnie dwa razy nie dałaś... nie ładnie oj nie ładnie!! Mam nadzieje że masz coś na swoje usprawiedliwienie młoda damo.... uuuch ohyda zabrzmiałam jak moja babcia... nie chce być tak zrzędliwa, bo sama ze sobą nie wytrzymam...Ale to dlatego że długo nie było nowego rozdziału, a ja już sobie wszystko przypomniałam i teraz się boje że nagle sie opowiadanie szybciej skończy @_@
Aquarius (Brak e-maila) 09:25 22-08-2011
Aquarius biedny ludek, strasznie zapracowany, po nocach nie śpi i pilnuje żeby strona chodziła jak należy, więc i czasu na pisanie nie ma. No ale poświęcił się i rozdzialik jeden machnął, a teraz idzie to odespać.
Aquarius (Brak e-maila) 09:26 22-08-2011
Aquarius uprasza bez tekich insynuacji. Aquarius swoich dzieci nie porzuca, opowiadania zawsze kończy!!! Najwyżej może potrzymać czytelników trochę dłużej w niepewności...
Aquarius (Brak e-maila) 20:48 23-08-2011
I jeszcze jedno: Aquarius nie jest młodą damą, tylko starym wyleniałym kocurem. To jego wena mówi o sobie "ona".
Floo (Brak e-maila) 20:47 28-08-2011
Eeeee.... że to już niby koniec, koniec? No ale co to za koniec?! Przydało by sie chociaż jakiś epilog skrobnąć albo posłowie... To wygląda jak ucięte w połowie... Znaczy ja wiem co będzie potem bo to już było napisane... o to można chociaż było wkleić końcówkę z "Wojownika" żeby to jakoś tak zgrabnie zakończyć...
Według mnie trochę takie kulawe to zakończenie Kocurze
Aquarius (Brak e-maila) 21:50 28-08-2011
Jak sama powiedziałaś Floo, reszta jest w "Wojowniku". Poza tym "Wojownik 2" ma opowiadać o tym okresie w życiu Navy kiedy nie było Alkana, więc nie dalo rady inaczej zakończyć
Lajla (Brak e-maila) 07:52 29-08-2011
Szkoda że, opowiadanie dobiegło końca. Ciesze się że, Alkan wrócił do chłopaka. Ciekawe co tak na prawdę sądzi Moek na pewno był rozczarowany że, Nava nie okazała się kobietą. Pozdrawiam i życzę weny
Lajla (natii1818@wp.pl) 07:53 29-08-2011
Szkoda że, opowiadanie dobiegło końca. Ciesze się że, Alkan wrócił do chłopaka. Ciekawe co tak na prawdę sądzi Moek na pewno był rozczarowany że, Nava nie okazała się kobietą. Pozdrawiam i życzę weny
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum