The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 11:02:53   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Wojownik 2 5
W pewnym momencie do uszu Navy dobiegł radosny krzyk:
- Navati! - A chwilę później przed chłopakiem stał młoda kobieta z dzieckiem wychylającym się w wzorzystej chusty przewiązanej przez ramię kobiety i jej przeciwległe biodro.
Nava przez chwilę w skupieniu patrzył na nią, aż w końcu twarz rozświetlił mu uśmiech.
- Kumana! Cieszę się, że cię widzę! - Szczęśliwy, że zobaczył kogoś znajomego wstał i ostrożnie uściskał kobietę. - Co u ciebie słychać?
- Jak widzisz mam już dziecko. Niestety to tylko dziewczynka, ale mam nadzieję, że następny będzie chłopiec. Chociaż mój wojownik mówi, że jemu to nie przeszkadza, bo najważniejsze jest, że dziecko jest zdrowe. Ja osobiście wolałabym żeby to był chłopak, przynajmniej jego matka nie patrzyłaby krzywo na mnie. A co u ciebie? - Kobieta szybko zmieniła temat. - Widzę, że jeszcze nie przeszłaś Rytuału Związku.
- Niestety - Nava westchnął rozdzierająco. - Mój wojownik stwierdził, że musi iść najpierw na długą wyprawę, a dopiero po powrocie zostanę jego kobietą.
- Głupi wojownik. A wydawał się całkiem sensowny - mruknęła kobieta. - A tak w ogóle to co tu robisz? Nie wiedziałam, że handlujesz.
- Ja też nie wiedziałam. Dopiero niedawno się okazało, że potrafię zrobić całkiem niezłe ozdoby.
- Naprawdę? Pokaż!
- A oglądaj sobie - Nava z uśmiechem wskazał ręką na swój towar.
Kobieta kucnęła i zaczęła przebierać w ozdobach.- Kochana, nie wiedziałam, że masz talent do tego typu rzeczy - powiedziała z podziwem. - Zupełniej jak mój Nubu.
- Tak? A co on robi? Też ozdoby? - Zainteresował się chłopak. Miał nadzieję, że kobieta nie usłyszała zaniepokojenia w jego głosie.
- Ależ skąd. Nubu wyrabia łuki i strzały. Ma nawet kilku stałych klientów, którzy przybywają do niego nawet gdy nie ma targu. Możesz mi dać ten naszyjnik? - Spytała nagle podnosząc jedną z ozdób.
- No wiesz, to jest bardzo drogi naszyjnik i mimo, że cię lubię nie mogę ci go tak po prostu dać.
- To może chociaż opuścisz cenę? - Kobieta nie dawała za wygraną.
- A może zrobimy tak: Ja ci dam dwa naszyjniki a w zamian za to twój wojownik da pewnemu wojownikowi z mojego plemienia strzały. Co ty na to?
- A co to za wojownik? - Kumana spojrzała podejrzliwie na chłopaka. - Czyżbyś znalazła sobie innego?
- Ależ skąd! - Nava zaprzeczył gwałtownie. - On opiekuje się mną dzisiaj, bo przecież mój wojownik nie może. Wiesz, żeby nic mi się nie stał w drodze na targ i z powrotem.
- Rozumiem. Właściwie to musiałabym spytać mojego wojownika - powiedziała niepewnie cały czas patrząc na naszyjnik.
- W takim razie idź go spytaj, a do tego czasu ja schowam ten naszyjnik. Dobrze?
- To ja lecę - i już jej nie było.
Nava uśmiechnął się i odłożył naszyjnik na bok. Nie minęła długa chwila, w czasie której zdążył sprzedać kilka ozdób, gdy wróciła Kumana ciągnąc za sobą jakiegoś niezbyt umięśnionego, chociaż dość wysokiego, wojownika.
- To właśnie o niej ci mówiłam - powiedziała kobieta do wojownika, kiedy już podeszła bliżej. - Navati, pokaż mu ten naszyjnik. - Nava posłusznie pokazał wojownikowi ozdobę. - Widzisz jaki śliczny? Zgodzisz się? Proszę....
- Nie uważasz, że to za drogo? - Wojownik skrzywił się próbując wyswobodzić ramię z uścisku Kumany.
- Dołożę jeszcze naszyjnik dla ciebie i dwie bransoletki na nogę - odezwał się Nava, widząc jak wojownik prześlizguje się wzrokiem z jednej ozdoby na drugą.
- No dobrze - w końcu wojownik zdecydował się.
- Świetnie - Nava uśmiechnął się. - To wybierzcie sobie, które ozdoby chcecie, a ja poszukam mojego wojownika.
Pobiegł w kierunku chaty dla wojowników. Tym razem Moek pojawił się dość szybko.
- Co się stało?
- Chodź! - Nava złapał go za rękę i pociągnął za sobą.
- Czekaj - wojownik wyszarpnął rękę. - Najpierw powiedz mi co się stało.
- Powiem ci jak dojdziemy na miejsce. Proszę - zrobił płaczliwą minę. - Muszę szybko wracać, bo Kumana pilnuje moich ozdób.
- Jaka Kumana? - Zdumiał się Moek
- Powiem ci wszystko na miejscu. Chodź - i pobiegł przed siebie. Moek tylko westchnął i ruszył za nim.
Kiedy już doszli Nava postanowił wszystkich zapoznać.
- To jest Nubu z plemienia... - chłopak zawahał się. - Wybacz, ale Kumana nie powiedziała mi z jakiego jesteś plemienia.
- Buntu - odparł zapytany.
- A więc, Moek, to jest Nubu z plemienia Buntu. Nubu, to jest Moek z plemienia Taruri. - Wojownicy uścisnęli sobie dłonie. - A to jest Kumana, kobieta Nubu i moja przyjaciółka. - Moek uśmiechnął się ciepło do kobiety. - Nubu zgodził się dać ci strzały w zamian za moje ozdoby. Kumana mówi, że Nubu robi bardzo dobre strzały i łuki.
- Najlepsze - powiedziała z dumą w głosie Kumana.
- Nie powinnaś... - mruknął zaskoczony Moek
- Ale to żaden problem - odparł Nava. - Więc ty idź z Nubu, a ja porozmawiam sobie z Kumaną. Dobrze? - Zaczął popychać Moeka w stronę drugiego wojownika.
- No dobrze - Moek uśmiechnął się i odszedł.
- A ty co musisz kupić? - Zapytał Nava, kiedy już został sam z kobietą.
- Ja? Nic.
- To przyszłaś to tylko po to, żeby towarzyszyć swojemu wojownikowi? - Zdumiał się. - Czy to nie jest zbytnio męczące dla dziecka?
Kumana dziwnie spojrzała na chłopaka i odparła niepewnie.
- Dlaczego miało by to być niebezpieczne dla dziecka? Po prostu wyszłam z chaty i tyle. Jak coś będzie nie tak to zaniosę dziecko z powrotem do chaty.
- To gdzie ty żyjesz? - Zdumiał się Nava.
- Navati, a ty w ogóle wiesz, w jakiej wiosce teraz jesteś? - Spytała niepewnie Kumana.
Chłopak zdziwiony popatrzył na kobietę. Dopiero teraz dotarło do niego, że był tak podniecony tym targiem, że nawet nie zainteresował się w której wiosce on się odbywa. Widząc jego minę kobieta zaśmiała się.
- No wiesz, żeby nie wiedzieć gdzie się idzie na targ... Dobra jesteś.
Nava spłonął rumieńcem.
- No wiesz, byłam zajęta robieniem ozdób i jakoś tak... - zaczął się tłumaczyć zawstydzony.
- Nie musisz się tłumaczyć - Kumana poklepała Navę po plecach. - Jesteśmy w plemieniu Buntu, a mój Nubu jest synem wodza.
- Naprawdę? Gratuluję! - Nava potrząsnął ręką kobiety.
- Dziękuję. Szkoda, ze matka Nubu nie podchodzi do tego tak entuzjastycznie jak ty - westchnęła smętnie.
- Dlaczego?
- Ona myśli, że jak kobieta nie urodzi syna to jest nic nie warta.
- A co na to Nubu?
- On świata nie widzi za swoją córką. Pociesza mnie, że jestem młoda i w końcu na pewno dam mu syna.
- To najważniejsze. A przy okazji, mogę ją potrzymać? - Zapytał nieśmiało Nava.
- Oczywiście - Kumana wyjęła dziecko z chusty i podała chłopakowi. Ten wziął je ostrożnie i uśmiechnął się.
- Piękna. Jak ma na imię?
- Navati.
- Jak? - Zdumiał się Nava.
- Co się tak patrzysz. Dałam jej imię po tobie.
- To miłe - Nava uśmiechnął się szeroko, a jego serce ogarnęło miłe ciepło.
Siedzieli prowadząc rozmowę, przerywaną przez kupujących, gdy nagle podeszła do nich Mukura.
- I jak ci idzie? - Spytała.
- Mukura! - Nava ucieszył się na widok kobiety. - A gdzie Tuan?
- W chacie dla wojowników.
- Poznaj moją przyjaciółkę, Kumanę z plemienia Buntu. - Kobiety przywitały się. - A to jej córeczka. Zgadnij jak ma na imię?
- Nie mam pojęcia.
- Navati - Nava uśmiechnął się najszerzej jak tylko potrafił.
- Naprawdę? - Zdziwiła się Mukura.
- Acha - chłopak pokiwał głową. - Prawda, że śliczna?
- Oczywiście - Mukura uśmiechnęła się. - Ślicznie razem wyglądacie. Mam nadzieję, że dziecko, które dasz Alkanowi też będzie takie urocze.
Nava zasępił się słysząc to. Nie mógł przecież powiedzieć, że nigdy nie da Alkanowi potomka.
- Nie martw się, on na pewno wróci. Przecież ci mówiłam - Mukura zupełnie inaczej zrozumiała zasępioną minę chłopaka.
- Wiem, wiem - Nava westchnął.
W tym momencie podszedł kolejny kupujący, wiec Mukura szybko pożegnała się i odeszła.
- Wszystko w porządku? - Spytała Kumana, kiedy kupujący odszedł z zakupioną ozdobą.
- Tak - chłopak westchnął smętnie.
- Nie kłam, przecież widzę, ze coś jest nie tak. Czemu mi nie powiesz? Przecież jesteśmy przyjaciółkami.
- Alkan odszedł nic mi nie mówiąc - Nava westchnął ciężko, a jego serce ścisnął żal. - Nie wiem czy w ogóle wróci, czy mnie kocha. Wprawdzie Mukura mówi, że wróci skoro obiecał, ale ja nie wiem...
- Biedactwo... - Kumana pogłaskała Navę po głowie. - Mam nadzieję, że wróci.
- Ja też - szepnął niedosłyszalnie Nava.
Nie chcąc dłużej zajmować myśli tym smutnym tematem podniósł oczy wypatrując potencjalnych klientów. I przeraził się. W jego stronę szedł wojownik. Kumana zdumiona patrzyła jak Nava kurczy się starając schować głowę w ramionach i spuszcza na twarz włosy, jakby nie chciał, żeby ktoś go rozpoznał. Na szczęście wojownik szybko wybrał ozdobę, zapłacił bez targowania i odszedł. Dopiero gdy całkiem zniknął z widoku Nava odetchnął.
- Navati, co jest grane? - Zapytała z zaciekawieniem Kumana. - Czemu boisz się tego wojownika?
- Ja? Wydaje ci się - Nava uśmiechnął się nerwowo.
- Nie denerwuj mnie, dobrze? - burknąła kobieta. - Przecież dobrze widziałam, że nie chciałaś żeby ten wojownik zobaczył twoja twarz. I chcę wiedzieć dlaczego.
- Wybacz, ale nie mogę ci powiedzieć - szepnął Nava. - To jest skomplikowana sprawa.
- Nie to nie - burknęła kobieta i zabrawszy dziecko z rąk Navy odeszła urażona.
Chłopak westchnął ciężko. Przecież nie mógł powiedzieć przyjaciółce, że ten wojownik był z jego plemienia. Z tego plemienia, które skazało go na powolną śmierć z głodu i wyczerpania. Nie mógł powiedzieć, bo gdyby to zrobił, to musiałby powiedzieć także resztę, a tego nie mógł zrobić. Tak go to zasmuciło, że nawet miło brzęczące kali uzyskane za sprzedanie wszystkich zrobionych przez niego ozdób, nie pomogły.
Był środek dnia, kiedy pozbył się wszystkiego. Zwinął skórę i ruszył w stronę chaty dla wojowników. Nie był pewny czy Moek jest w środku, czy tez może coś kupuje. Okazało się, że był.
- Udało mi się wszystko sprzedać - powiedział Nava.
- To dlaczego masz taką smutną minę?
- Zmęczona jestem - odparł szybko. - Ten harmider i to, że pierwszy raz coś sprzedawałam... To strasznie męczące. A ty kupiłeś co chciałeś? - Szybko zmienił temat.
- Jeszcze nie. Myślałem, że trochę dłużej ci zejdzie, więc nie spieszyłem się. Ale zaraz poszukam jakiegoś dobrego noża i możemy wracać.
- Nie musisz się spieszyć - odparł szybko. - Zostaniemy tu ile potrzebujesz. Po prostu pójdę do chaty dla kobiet i trochę odpocznę. Poza tym nie wiem czy Mukura też już wraca czy nie.
- W takim razie idź - powiedział Moek i odszedł poszukać noża.
Nava westchnął i powlókł się do chaty dla kobiet. Taka chata była w każdej wiosce. To tam spotykały się kobiety na codzienne plotki, kiedy już zrobiły wszystko co miały zrobić. Ledwo Nava przekroczył próg, a już otoczyło go tysiące głosów. Jakaś kobieta wcisnęła mu do rąk miseczkę z mlekiem oraz kawałek mięsa i owoce. Przyjął je z wdzięcznością. To co zostało z podróży zjadł dość szybko przy współudziale Kumany i teraz odczuwał lekki głód. Wzrokiem poszukał miejsca w którym mógłby odpocząć nieniepokojony przez nikogo. Wypatrzył takie tuż pod samą ścianą za jednym z pali podpierających słomiany dach. Szybko zjadł i przymknąwszy oczy oparł się o ścianę. Nawet nie wiedział kiedy zasnął. Obudziło go szarpanie za ramię.
- Navati. Navati, obudź się.
Z wielkim trudem podniósł zmęczone powieki. I zobaczył Mukurę.
- Mukura? Co ty tu robisz? - Zdziwił się.
- Budzę cię - kobieta roześmiała się. - Wstawaj, musimy wracać do naszej wioski.
- A ty już kupiłaś to co chciałaś?
- Oczywiście.
- To dobrze. Tylko kupię jakieś jedzenie na drogę i możemy wracać.
- No to szybciutko.
Nava szybko wstał i wyszedł z chaty. Z niemałym trudem znalazł kobiety handlujące jedzeniem. Kupił trochę mięsa, owoców i placków. Zawinął to w skórę i wrócił przed chatę. Razem z Mukurą poszły pod chatę dla wojowników. Chwilę potem razem z Tuanem i Moekiem wracali do wioski. Ponieważ Mukura niosła duży tobół z zakupami, wiec szli znacznie wolniej niż wcześniej w przeciwną stronę. Kiedy byli już blisko, rozdzielili się i Moek z Navą poszli w stronę jaskini, a Mukura z Tuanem do wioski.
- No i wróciliśmy - mruknął Moek kiedy już dotarli na miejsce. - Mam nadzieję, że jesteś zadowolona?
- Oczywiście! - Nava pokiwał głową tak energicznie, że aż wojownik roześmiał się. - Chociaż nie udało mi się kupić krowy, zabrakło mi kali - zmarkotniał. - Ale to nic, na następnym targu na pewno jedną kupię!
Moek znowu roześmiał się.
- Chcesz coś zjeść? - spytał Nava. - Tylko, że to trochę może zająć.
- To nic, nigdzie mi się nie spieszy - odparł wojownik i usiadł przy ognisku.
Nava pobiegł do jaskini schować zarobioną gotówkę, potem wziął się za rozpalanie ogniska i przygotowywanie posiłku.
- Ciemno już jest - powiedział Nava kiedy już zjedli. - Może zostaniesz na noc tutaj? Oczywiście będziesz spał przy ognisku - dodał szybko widząc uważne spojrzenie, którym obdarzył go Moek.
- Właściwie to czemu nie - mruknął po chwili namysłu wojownik.
Nava przyniósł skóry dla Moeka i sam też położył się spać, w jaskini. Wrażenia z targu sprawiły, że zasnął dość szybko.
Kiedy rano wsta Moeka już nie było. Pewnie poszedł na polowanie, pomyślał i zabrał się za codzienne obowiązki. Ostatnie dni sprawiły, że był w wyjątkowo dobrym humorze i prace szły mu wyjątkowo szybko i łatwo. Był tak wszystkim podniecony, że nawet nie zauważył jak ktoś do niego odchodzi. Dopiero gdy poczuł dotyk na ramieniu, podskoczył przerażony i obejrzał się za siebie. Odetchnął z ulgą widząc kto jest jego gościem.
- Witaj Tuan. Przestraszyłeś mnie. Wracasz z polowania? - Zapytał z zainteresowaniem.
Tuan nic nie powiedział.
- Coś się stało? - Nava zaniepokoił się. Jeszcze bardziej przestraszył się gdy zobaczył dziwny wzrok wojownika. Było w nim coś takiego... chłopak nie potrafił określić co, jednak było to na tyle przerażające, że cofnął się kilka kroków. - Wszystko w porządku? - zapytał niepewnie, uważnie obserwując wojownika.
Ten bez słowa podszedł do Nawy, złapał go za ramiona i powiedział:
- Zostań moją kobietą.
- Ależ Tuan, co ty mówisz? - wystękał
- Zostań moją kobietą - powtórzył wojownik twardo z dziwnym błyskiem w oczach. - Alkan już nie wróci, nie ma sensu, żebyś na niego czekała. Ja dam ci wszystko, czego tylko chcesz.
- Nie mów tak! - Nava wyszarpnął się z uścisku - Alkan obiecał, że wróci!
- Zanim on wróci ty zostaniesz moją kobietą - wojownik podszedł bliżej do Navy.
- Nigdy! Należę do Alkana! A ty lepiej już idź! - chopak odwrócił się, żeby odejść jednak nie zdążył zrobić nawet kroku gdy poczuł silne pchnięcie i poleciał na ziemię, a chwilę potem ogromny ciężar a plecach. Tuan jednym szarpnięciem przewrócił go na plecy i bez słwoa zaczął całować. Pierwszy pocałunek był tak niespodziewany, że Nava nawet nie bronił się. Jednak, gdy Tuan oderwał się od niego dla zaczerpnięcia tchu, zaczął szarpać się i bić wojownika po barkach i klatce piersiowej.
- Co ty wyprawiasz! Zostaw mnie!
- Nigdy! - warknął Tuan unieruchamiając ręce chłopaka. - Będziesz moja i nie obchodzi mnie co powie Alkan! - Wrócił do całowania wyrywającego się chłopaka po szyi. Jednak to było dla niego za mało. Wolną ręką złapał za brzeg hunari i szarpnął je mocno odsłaniając pierś chłopaka. - Nie obchodzi mnie, że jesteś płaska. Wystarczy, że zaspokoisz mnie odpowiednio - przeniósł się z pocałunkami na pierś chłopaka jednocześnie wsuwając nogę między jego nogi.
Nava szarpał się próbując pozbyć się uścisku i tego brutalnego kolana, jednak nic nie wskórał. Usta Tuana błądziły po jego klatce piersiowej a dłoń wdzierała się pod hunari. W pewnym momencie zniecierpliwiony oporem wojownik wsunął rękę pod hunari, między nogi chłopaka. I zastygł zdumiony.
- Ty jesteś... - nie zdążył dokończyć, gdy nagle coś go szarpnęło.
Przerażony Nava zobaczył Moeka trzymającego Tuana ramieniem za szyję.
- Widzę, że wróciłem w porę - warknął i odrzucił Tuana na bezpieczną odległość. - Nic ci nie zrobił? - Zwrócił się do Navy.
Chłopak nie mogąc wydobyć głosu tylko potrząsnął głową jednocześnie starając się zasłonić częściami podartego hunari. Moek odwrócił się w stronę Tuana.
- Miałeś się nią opiekować dopóki Alkan nie wróci - warknął podchodząc bliżej. - To według ciebie jest opieka?
- A co cię to obchodzi? Poza tym dlaczego bronisz to dziwadło? Może sam chcesz zająć moje miejsce? - Odparł drwiąco Tuan.
Moek podszedł do wojownika i złapał go za gardło.
- Jeszcze jedno takie słowo, a cię zabiję - warknął.
Tuan tylko zaśmiał się drwiąco i złapawszy Moeka za hakiję przekręcił się tak, że teraz on był na górze, jednak nie zdążył nic zrobić, bo Moek podkurczył nogi i wyrzucił napastnika w powietrze. Ten upadł kilka metrów dalej i zanim Moek zdążył się podnieść, on już stał z nożem w ręku, gotowy rzucić się na przeciwnika.
- Tak chcesz to załatwić? - wysyczał Moek. - Proszę bardzo - i wyciągnął zza paska nóż.
Nava przerażony nie mógł się ruszyć. Skulił się tylko i czekał na zakończenie walki. Słyszał odgłosy oderzania stali o stal, głuchych uderzeń i jęków. Nie był w stanie rozróżnić, który z wojowników je wydaje. Siedział jak skamieniały do momenty gdy nagle wszystko ucichło. Zaniepokojony nasłuchiwał przez chwilę, aż w pewnym poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu.
- Nie dotykaj mnie! - Krzyknął przerażony i zasłaniając się podartym hunari uciekł w stronę jaskini. Wbiegł do środka i skulił się na skórach służących za posłanie. Serce waliło mu jak oszalałe. Nie wiedział co ma robić, dokąd uciec. Jeżeli napastnik wejdzie do jaskini... Tak był owładnięty przerażeniem, że nawet nie słyszał głosu wołającego jego imię.
- Navati! Navati! To ja, Moek! Nie musisz się mnie bać! Już wszystko w porządku!
- Moek? To ty? - Zapytał niepewnie, kiedy pierwsza fala przerażenia opadła trochę.
- Tak to ja - usłyszał sprzed jaskini.
- A gdzie Tuan?
- Zabiłem go.
- Chciał cię skrzywdzić, nie mogłem postąpić inaczej.
- Nie wchodź! - krzyknął Nava przerażony widząc jakiś podejrzany ruch przy wejściu do jaskini.
- Nie mam zamiaru - powiedział spokojnie wojownik. - Chcę tylko wiedzieć czy z tobą wszystko w porządku.
- Tak - odparł chłopak niepewnie drżącym głosem.
- To może w końcu wyjdziesz?
- A on na pewno nie żyje? - Nava wolał się upewnić.
- Na pewno. Nie zrobi ci już krzywdy
Nava przez chwilę siedział skulony aż w końcu niepewnie, wciąż podtrzymując podarte Hunami, wyszedł z jaskini. I zobaczył stojącego przy ognisku pokrwawionego Moeka. Rozejrzał się ostrożnie w koło aż w jego oczy wpadło leżące w pewnej odległości nieruchome ciało Tuana.
- Dlaczego on to zrobił? - zapytał cicho powstrzymując się od płaczu.
- Nie mam pojęcia, ale już więcej cię nie skrzywdzi odparł Moek podchodząc bliżej do Navy i kładąc dłoń na jego ramieniu.
Chłopak z przerażeniem w oczach odskoczył.
- Nie dotykaj mnie!
- Przepraszam - Moek szybko cofnął się kilka kroków. - Nie chciałem cię przestraszyć.
- Co teraz będzie - zapytał Nava.
- Nie wiem, wódz zdecyduje.
- A jeżeli cię wypędzi z plemienia za zabicie Tuana? - Spytał przerażony. - I to przeze mnie - jego oczy napełniły się łzami.
- Uspokój się Navati - Moek podszedł bliżej i objął chłopaka ramionami i trzymał mocno nawet wtedy gdy ten przerażony próbował się wyrwać. Jednak po chwili przestał, uspokoił się, a w końcu przylgnął do wojownika trzęsąc się. - To nie była twoja wina. Nie zrobiłaś nic złego.
- Ale wódz wygna cię z wioski - chlipnął w pierś wojownika.
- Nawet jeżeli wygna mnie z wioski, to i tak nie będzie to miało większego znaczenia. Nie mam własnej rodziny, żyję sam, więc bez znaczenia będzie czy będę żył w wiosce, czy gdzie indziej. Tak wiec nie przejmuj się już ty , dobrze? - Delikatnie podniósł głowe Navy i otarł cieknące z jego oczu łzy. - A teraz, może byś pomyślała o swoim stroju, bo ten jest trochę... niekompletny.
Dopiero teraz dotarło do Navy w jakim jest stanie. Zaczerwienił się i wymruczawszy "przepraszam" pobiegł szybko w stronę jaskini. Zmienił hunari i wyszedł na zewnątrz akurat w momencie gdy Moek zarzucał na ramiona martwe ciało Tuana.
- Co chcesz z nim zrobić? - Zaniepokoił się.
- Musze go zanieść do wioski. Bez względu na to jak zginął - należy mu się uczciwy pochówek. Wrócę najszybciej jak będę mógł, więc nie bój się - i ruszył w stronę wioski.
Kiedy wojownik zniknął wśród drzew Nava podszedł do miejsca gdzie wcześniej leżał Tuan. Wzdrygnął się zobaczywszy czarną plamę wsiąkającej w ziemię krwi. Miejscami jeszcze nie wsiąkła do końca i można było zobaczyć niewielkie kałuże błyszczące od odbijającego się w nich słońca. Nava pobiegł do jaskini i szybko wrócił z liśćmi palmowca, których używał do wymiatania z jaskini zbędnego piachu. Nerwowo zaczął zgarniać piach chcąc jak najszybciej zakryć ślady zbrodni. Kiedy w końcu skończył, zauważył, że końcówki liści palmowca pobrudzone są krwią. Z obrzydzeniem wrzucił je do ognia. Chwilę potem dołączyło do nich podarte hunari. Stał przez chwilę patrząc jak ogień wszystko pożera, potem poszedł do jeziorka. Nagle poczuł się strasznie brudny. Zrzucił hunari i wszedł do wody. Wziął leżące niedaleko liście kowonu i zaczął się szorować, jakby chciał zetrzeć z siebie całą skórę.


Tymczasem Moek doszedł do wioski. Już od pierwszych chat otoczyła go grupka ciekawskich dzieciaków, a im głębiej w głąb wioski wchodził, tym więcej wojowników i kobiet go otaczało. Jednak on jakby tego nie zauważał. Szedł przed siebie, dopóki nie doszedł do chaty wodza. Przystanął i ostrożnie położył zwłoki na ziemi. Stał nieruchomo i czekał, aż w końcu wódz wyszedł z chaty, a właściwie to został wyniesiony na rękach przez rosłego wojownika o imieniu Zubu. Popatrzył najpierw na ciało, a potem na Moeka i zapytał twardym głosem:
- Jak zginął?
- Ja go zabiłem - odparł Moek.
Wśród gapiów przeszedł szmer, który ucichł pod karcącym spojrzeniem wodza, który chciał coś powiedzieć lecz został zagłuszony przez lament kobiet Tuana, które rozpaczały nad martwym ciałem. Przez chwilę nie było słychać nic innego, tylko ten lament, w końcu kobiety umilkły i tylko siedziały skulone przytulając się do martwego ciała tego, którego kiedyś kochały.
W międzyczasie Zubu posadził wodza na wyniesionym z chaty siedzisku wykonanym z drewna i przykrytym skórami.
- Jakim prawem zabiłeś innego wojownika? - Zapytał wódz kiedy lament kobiet już umilkł.
- Nie traktował należycie kobiety - odparł dumnie Moek patrząc twardo w oczy wodza.
- Kobieta należy do wojownika, więc ma prawo traktować ją według własnego uznania - stwierdził wódz.
- Ta kobieta nie należała do niego.
Wśród gapiów rozszedł się szmer uciszony momentalnie podniesioną dłonią wodza.
- Więc do kogo ona należy? I gdzie jest jej wojownik?
- To Alkan - kolejny szmer uciszony przez wodza. - Tuan miał się nią opiekować do jego powrotu. Zamiast tego napadł ją i próbował zdobyć siłą.
- Czy ktoś może potwierdzić twoje słowa?
- Tylko Navati, kobieta Alkana.
- A więc nikt nie może tego potwierdzić.
- Nie.
- A może zabiłeś Tuana, żeby go okraść?
- Nie - odparł spokojnie Moek.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz ponieść konsekwencje tego co zrobiłeś?
- Tak. I przyjmę każdą karę jaka zostanie wymierzona.
- Rozumiem - powiedział wódz. - W takim razie ogłaszam co następuje: temu, który spłodził zabitego, jako zadośćuczynienie dostarczysz panterę ognistą, każdemu z synów zabitego przekażesz po dwadzieścia kali, a kobiety zabitego od dzisiejszego dnia będą twoimi kobietami. Jeżeli się z tym nie zgadzasz, to jedynym zadośćuczynieniem za to co zrobiłeś jest odebranie ci tego samego, co ty odebrałeś Tuanowi.
- Przyjmuję karę.
- W takim razie uważam sprawę za zakończoną. Niech rozpoczną się przygotowania do pochówku. Tuan był wspaniałym wojownikiem i ten jeden postępek nie powinien być przeszkodą w należytym pochowaniu go.
Powiedziawszy to wódz dał znać ręką i Zubu wziąwszy go na ręce wniósł do chaty. Kobiety Tuana wzięły jego ciało by przygotować je do pochówku, a gapie powoli rozchodzili się.
Moek jeszcze przez chwilę stał, w końcu westchnął cicho i ruszył w stronę jaskini, w której żył Nava.
Kiedy w końcu doszedł zauważył, że chłopaka nigdzie nie ma, chociaż ognisko płonie.
- Navati! - krzyknął lecz nie otrzymał odpowiedzi. - Navati, to ja, Moek! - powtórzył jeszcze głośniej.
Dopiero wtedy zobaczył chłopaka wychylającego się z jaskini.
- Moek! - Nava podbiegł do wojownika i mocno go objął.
- Hej, co by Alkan powiedział, jakby to zobaczył? - Próbował żartować, chociaż ten niespodziewany wybuch uczucia sprawił mu przyjemność.
- Myślałam, że już cię nie zobaczę, - Nava rozpłakał się - że cię wypędzą z wioski, albo coś gorszego. A to wszystko przeze mnie!
Wojownik podniósł zapłakaną twarz chłopaka tak żeby spojrzeć mu w oczy.
- Słuchaj uważnie, Navati, już to raz powiedziałem i będę powtarzał tyle razy ile trzeba. To nie twoja wina, rozumiesz? - Nava pokiwał niepewnie głową - Więc już nie myśl o tym - Moek uśmiechnął się i otarł cieknące wciąż z oczu chłopaka łzy.
- Ale Mukura, Nabane i Momori pewnie tak nie myślą - szepnął żałośnie i kucnął przy ogniu.
- Tego niestety nie wiem. Na pewno go opłakują i nie są nastawione zbyt przyjaźnie do innych, ale myślę, że prędzej czy później zapomną.
- Tak myślisz? - Nava spojrzał na wojownika z nadzieja w oczach.
- Oczywiście - pokiwał twierdząco głową. - Wystarczy tylko jak poczekasz.
- Co teraz ze mną będzie? - Szepnął smutno Nava wpatrując się w ogień.
- Nie rozumiem...
- Tuan przynosił mi mięso. Co ja teraz będę jadła? Nie wiem na jak długo starczy mi zapasów. Alkan nie powiedział kiedy wróci.
- Ja będę ci przynosił mięso.
- Ale dlaczego? - podniósł zdumione spojrzenie na wojownika.
- Już ci powiedziałem - Moek kucnął obok chłopaka. - Robię to bo jesteś kobietą Alkana. Skoro pozwolił ci z sobą żyć, mimo iż nie przeszliście Rytuału Związku, znaczy, że musisz być dla niego bardzo ważna.
- Tak myślisz.
- Oczywiście - Moek uśmiechnął się. - Jak sama powiedziałaś, kocham go i zrobię dla niego wszystko co tylko mogę.
- Dziękuję - Nava uśmiechnął się. Nagle powiedział: - Moek, jesteś cały we krwi! - Napięcie, które z niego dopiero zeszło, sprawiało, że wcześniej nie zwracał uwagi na otoczenie. - Jesteś ranny! - Musimy cię szybko opatrzyć, inaczej umrzesz! - Zaczął panikować.
- Navati, uspokój się! - Wojownik potrząsnął chłopaka za ramię. - Nic mi nie jest! To krew Tuana! Słyszysz? Tuana!
Dopiero wtedy Nava trochę się uspokoił.
- Na pewno?
- Oczywiście. No, może mam jakąś niewielką ranę, ale to na pewno nic groźnego.
Chłopak odetchnął z ulgą.
- To może pójdziesz się obmyć? Trochę przerażająco to wygląda. Przyniosę ci liście kowonu.
- Dobrze - Moek poszedł w stronę jeziorka, a Nava do lasu. Trochę mu zajęło zanim znalazł właściwa roślinę.
Wróciwszy podał wojownikowi większość liści.
- Pomogę ci oczyścić plecy, dobrze?
- Oczywiście.
Nava klęknął na brzegu jeziorka i szybko oczyścił z krwi i brudu plecy wojownika. W tym samym czasie Moek kończył z resztą ciała. Na koniec, pozostałymi liśćmi kowonu wyprał swoje buki.
Kiedy już odświeżony i ubrany jedynie w hakiję siedział przy ognisku, Nava uważnie go oglądał. I zobaczył mnóstwo zadrapań i jedną trochę głębszą ranę na ramieniu, która zdążyła już się zasklepić, więc Moekowi nie groziło wykrwawienie. Odetchnął z ulgą.
- Na szczęście nic ci nie jest.
- Przecież ci mówiłem - Moek roześmiał się. - Niepotrzebnie się martwiłaś.
- Kiedy będą chować Tuana? - zapyta cicho Nava.
- Prawdopodobnie jak tylko wstanie słońce. Zgodnie ze zwyczajem jego kobiety najpierw muszą go opłakiwać przez jakiś czas, dopiero później można zacząć cały rytuał.
- Jeszcze nigdy nie brałam udziału w rytuale pochówku.
- Chcesz iść na Rytuał Pochówku? - Nava tylko skinął głową. - Myślę, że to nienajlepszy pomysł.
- Dlaczego?
- Nie wiadomo jak zareagują kobiety Tuana. Lepiej więc tam nie iść. Ja zresztą też nie pójdę. Słuchaj, mogę dzisiaj tu nocować?
- Oczywiście - odparł Nava rad, że to Moek poruszył ten temat. Bał się spać sam, a nie wiedział jak wojownik zareaguje, gdy on o to spyta.
Nava szybko przygotował wieczorny posiłek. Jeszcze chwile posiedzieli w milczeniu przy ogniu, aż w końcu poszli spać, Nava do jaskini, a Moek na skórach przy ognisku. Cały następny dzień Moek spędził z Navą. Chłopak był mu za to wdzięczny. Wprawdzie nie mógł mu się przyznać do targających nim uczuć, to jednak czuł się bezpieczniej gdy ktoś był w pobliżu. Teraz, jak nigdy dotąd, nie chciał być sam.
Następnego dnia rano wojownik poszedł do wioski. Prędzej czy później musiał się spotkać z kobietami Tuana, które teraz miały być jego kobietami.
Kilka kolejnych dni Nava spędzał robiąc ozdoby z tego, co miał w zapasie. Moek odchodząc uprzedził go, że może nie przyjść przez kilka dni, więc Nava zmuszony był przygotowywać sobie posiłki ze zgromadzonego wcześniej mięsa.





CDN















Komentarze
Aquarius dnia padziernika 09 2011 22:25:10
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Floo (Brak e-maila) 16:42 25-06-2011
Ach Ach coraz bardziej i bardziej wciąga mnie ta historia. Już się nie mogę doczekać aż Nava będzie maił tego wielkiego kociaka (sorka ale nie pamiętam jak się to stworzenie nazywało XD). Już czekam na następny rozdział :F
Aquarius (Brak e-maila) 19:29 25-06-2011
Floo, jest jeden sposób na przypomnienie sobie tego. Wystarcz zajrzeć do pierwszej części smiley Niestety do "kociaka" będziesz musiał pcozekać jeszcze kilka rozdziałów. Ile? Tego nie powiem smiley
Floo (Brak e-maila) 23:20 26-06-2011
No wiesz przyznam się szczerze mam dobrą pamięć ale krótką jakieś 2 tygodnie temu czytałam pierwszą część wiec już nie chciałam wracać do tego bo bym zaraz sprawdzała co Nava tam jeszcze przeżywał a nie chce bo chce mieć większą niespodziewajke smiley
Aquarius (Brak e-maila) 10:28 27-06-2011
Mozesz Floo bez obaw wrócić do pierwszej części, gdyż nie ma w niej zupełnie nic na tema tego co będzie w części drugiej. Inaczej mówiąc: w drugiej części będzie opisany ten okres od momentu kiedy Alkan wyruszył na wyprawę do momentu, kiedy wrócił, czyli to, co w pierwszej części zostało całkowicie pominięte. Więc "niespodziewajke" i tak będziesz miała smiley
An-Nah (Brak e-maila) 20:26 27-06-2011
Oooo, fajnie że postanowiłaś to rozpisać smiley Dobry pomysł smiley

Teraz do szczegółów. Nava mnie wkurza. Tak płaczliwego "ukesia" nie widziałam dawno. ALE tu akurat widzę uzasadnienie takiego stanu rzeczy smiley Chłopak nie przeszedł inicjacji, a inicjacja to w końcu ten moment, gdy jednostka przechodzi w przyśpieszonym tempie proces dojrzewania psychicznego (wg śmielszych i niepotwierdzonych teorii także i poniekąd fizycznego, ale nie będę się w to wgłębiać), więc Nava to suma sumarum dzieciak, dodatkowo z "zaburzeniem" identyfikacji płciowej. Zachowuje się jak dziewczynka bo de facto dziewczynką jest. Tym bardziej czekam na inicjację, bo świetnie mi się to opowiadanie interpretuje teoriami ze studiów ^^

Ale mam nadzieję, że kobiety w plemieniu mają jakieś inne tematy do rozmów, niż kto z kim przeszedł Rytuał Związku... bo na razie role i zajęcia kobiet w plemieniu nie są ani ciekawe, ani antropologicznie prawdziwe.
Floo (Brak e-maila) 22:39 27-06-2011
Ale w pierwszej części Nava "streszcza" Alkanovi co się działo. Po za tym uwielbiam pierwszą część (zawsze się na niej wzruszam) a jak będę ją zbyt często czytać to mi się znudzi więc poczekam jeszcze trochę smiley
Aquarius (Brak e-maila) 12:11 28-06-2011
Wiesz AN-Nah, może Nava jest faktycznie za bardzo płaczliwy, ale to dlatego, że straaaaaasznie przeżywa fakt, że Alkan odszedł. On jest straaaaasznie uczuciowy. smiley Ale spoko, na pewno stanie się bardziej "męski"
Aquarius (Brak e-maila) 12:16 28-06-2011
Wiesz Floo, w pierwszej części, może i jest to wszystko streszczone, ale baaaaaaaaaaaaaaaardzo ogólnikowo, cos mniejwięcej jakbyś dawno niewidzianej koleżance chciała straścić 20 lat swego życia w jednym zdaniu
An-Nah (Brak e-maila) 16:08 28-06-2011
Nie utożsamiałabym uczuciowości z płaczliwością. Płaczliwość to tylko jeden ze sposobów wyrażania uczuciowości. Kto inny na sytuację emocjonalnie obciążającą może zareagować np. agresją. A to, że Nava zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie dziewczynka (wedle rozumienia tak rozchwiania emocjonalnego, jak i dziewczynki obecnego w naszej kulturze), jest, jak już powiedziałam, antropologicznie uzasadnione.
I przepraszam za interpretowanie tekstu pod kątem mojej wiedzy ze studiów, ale ja po prostu mam skrzywienie antropologiczno-religioznawcze ^^
Aquarius (Brak e-maila) 17:56 28-06-2011
Spoko An-Nah, mnie to nie przeszkadza. Każdy ma jakieś skrzywienie. Najwyżej może o tym nie wiedzieć smiley
Aquarius (Brak e-maila) 09:11 02-07-2011
An-Nah, masz kolejną część. Nie wiem czy to się spodoba twojemu antropologicznemu skrzywieniu, ale ja tak to widzę i koniec, krpoka smiley Poza tym to jest przecież fantasy, nie? Więc wszystko może być prawdziwe...
szmaragdowy_kot (Brak e-maila) 16:03 02-07-2011
Przeczytałam 1 część i mam wrażenie, że inspirowałaś się mangą "Wild rock". Jest tam i Nava i kwiat dla ukochanej osoby itp. W każdym razie mam kilka uwag: zbyt często powtarzasz imiona bohaterów, gdy opisujesz ich działania i dialogi. To irytujące. Imię można zastąpić innymi określeniami lub w ogóle pominąć, gdyż w niektórych zdaniach było całkowicie zbędne. Miałam też wrażenie, że emocje Alkana i Navy są zbyt płaskie, a płaczliwość tego drugiego przesadzona. Tak jakby płacz był jedynym możliwym sposobem okazywania czułości i troski. Mimo wszystkich niedociągnięć, przeczytałam z zainteresowaniem. Pozdrawiam
szmaragdowy_kot (Brak e-maila) 16:21 02-07-2011
Dodam jeszcze, że późniejsze części przestają być interesujące, gdy podajesz je po zakończeniu głównej historii. Na Twoim miejscu połączyłabym wszystko i umieściła okres oczekiwania Navy tam gdzie powinien być - po odejściu Alkana. Historia ogólnie ma fajny potencjał, ale czuję, ze nie chcesz/nie potrafisz go wykorzystać. Z chęcią przeczytałabym ją drugi raz w wersji rozbudowanej i poprawionej. Czy jest szansa...? smiley
Aquarius (Brak e-maila) 19:48 02-07-2011
WILD ROCK rulez!!! smiley
A na poważnie: przyznaję uczciwie, że to jedna z moich ulubionych mang i faktycznie, to ona mnie zainspirowała do tego opowiadania. Ale tylko fakty umieszczenia akcji w czasach prehistorycznych. Zwróć uwagę kotku, że w Wild Rock wątek kwiatka jest zupełnie marginalną historią, jakby użytą od niechcenia, przy okazji. Co do powtarzania imion, to faktycznie musze nad tym jeszcze popracować. Jeżeli chodzi o zlepienie wszystkiego w jedną całość, to i tak to już musztarda po obiedzie. Co do potencjału... dlaczego uważasz, że nie umiem (nie chcę) go wykorzystać? Możesz rozwinąc ten wątek?
Tak w ogóle to nie miałam w planach pisania drugiej części. To wszystko wina An-Nah i jej komentarza do pierwszej części smiley
Aquarius (Brak e-maila) 20:02 02-07-2011
I przy okazji, szmaragdziku, imię Nava też jest użyte tylko marginalnie (nie jest to imię żadnego z głównych bohaterów ). Nic na to nie poradzę, ze mi zapadło w głowie smiley
szmaragdowy_kot (szmaragdowy.kot@gmail.com) 12:07 03-07-2011
Wild rock był pierwszą mangą yaoi jaką kupiłam i mam do niej sentyment. Już nie czepiam się, że używałaś imienia Nava czy też wykorzystałaś motyw z kwiatem, to mniej istotne. Cała twoja historia różni się w znacznym stopniu od tej w mandze i chwała ci za to. Jednak wodniku zauważ, że bohaterowie mogliby mieć bardzie rozbudowane charaktery, okazywać więcej emocji. Opisywałaś nieraz ze szczegółami czynności, które wykonywali, ale brakowało mi przy tym głębszej refleksji, rozmyślań Alkana czy Navy. Z tego powodu opowiadanie jest trochę płaskie, jeżeli wiesz co mam na myśli.
Niestety, ale dla mnie nie wykorzystałaś potencjału r11; słabo przedstawiona tamtejsza kultura i zwyczaje panujące w plemionach. Z pewnością mogłabyś wycisnąć z tego więcej. Jednak najgorszy jest moment, w którym Alkan odchodzi, mija rok, o którym nic nie wspominasz, a potem nagle się spotykają i są razem. Podajesz w skrócie to, co wydarzyło się przez ten czas. Znów niewykorzystana szansa na przedstawienie zmagań Alkana i życia jakie toczy Nava bez niego. Dopisałaś niby kontynuację później, ale tak jak wspomniałaś, to musztarda po obiedzie, a i tak nie wyczerpuje tematu. Mimo wszystko na Twoim miejscu zdjęłabym to z anteny i przerobiła, bo aż się prosi by zrobić z tego naprawdę fajne opowiadanie. Ale to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam ciepłosmiley
Floo (Brak e-maila) 19:32 03-07-2011
O ja o ja o ja O JAAAAA!!!!!!! Waru chce się z Navą żenić!! No jakby tak wyszło to by się w noc poślubną mocno zdziwił XDDD. Nie no fajny z niego chłopak ale mimo wszystko jaki niedelikatny. Przecież wie jak Nava bardzo za Alkanem tęskni, jak na niego czeka, jak go kocha... no czasem faceci są strasznie gruboskórni. Och nie wiem jak ja mam wytrzymać do następnego rozdziału. Dobrze że przynajmniej nie robisz zakończeń jak w brazylijskich telenowelach by bym cie chyba zjadła XD.
Ja już chce kolejny rodziaaaał smiley
An-Nah (Brak e-maila) 10:10 16-07-2011
Dziś nieco surowiej, ok?

Szmaragdowy kot ma rację: skupiasz się na suchych działaniach, pomijasz to, co dzieje się w bohaterach. Jak napisałam wcześniej: płaczliwość to nie uczuciowość, a pewien sposób jej wyrażania. Jeśli piszesz że Nava płacze, to różne mogą być powody tego płaczu. Może płakać, bo boi się o kochanka... ale może też płakać, bo urażono jego niedojrzałe ego smiley Nie wiemy naprawdę, co się dzieje w jego wnętrzu.

Dalej, znów się przychylę do opinii kota. Światu i kulturze przydałoby się rozbudowanie. I to nie na zasadzie przypisów. Przypisy są fajne, ale nie powinny zastępować opisów. Jeśli piszesz, że myśliwy upolował jakieś zwierzę, to czytelnik chciałby, żeby tutaj następował opis futra, kłów, pazurów... a nawet i tego, jakie rany bestia odniosła, nim padła (i jakie rany myśliwy odniósł w walce?). Jeśli Nava dostaje rogi czy pióra do wyrobu biżuterii, to przydałoby się opisać, że róg był długi, cętkowany i kręty... W tekście. Nie w przypisach.

Chciałabym wiedzieć, jak wygląda wioska. Jak wyglądają kobiety, z którymi Nava się zadaje: jakie mają twarze, oczy, włosy, figury i ozdoby. Co robią, kiedy nie są zajęte plotkowaniem kto z kim (w społecznościach "plemiennych" kobiety zazwyczaj zajmują się zbieractwem lub uprawą ogródka, rzemiosłem, choć cześć rzemiosł jest zajęciem mężczyzn, mają własne obrzędy, nie tylko związane z małżeństwem, ale choćby z pracami, które wykonują... mają dzieci, dzieci chorują, szamani i szamanki leczą etc...). Chciałabym wiedzieć, jak wyglądają tatuaże wojowników, jakie mają obrzędy myśliwi, jakie są stosunki plemienia z innymi plemionami (rytualny handel? rytualna wojna? wspólne święta?). Jednym słowem, słynny brytyjski antropolog polskiego pochodzenia, Bronisław Malinowski, prowadził badania terenowe... Jedną z książek które zawierają wyniki tych badań jest "Życie seksualne dzikich". Jedną z wielu. Twoje opowiadanie to samo życie seksualne dzikich. A dzicy zajmują się innymi rzeczami, niż tylko seksem. Ten sam seks i związki pomału mnie zaczynają nużyć. A szkoda, bo liczyłam na coś więcej. Pewnie znów się przeliczyłam, oczekując od opowiadania na stronie yaoi czegoś ponad yaoi. Jeśli nie interesuje cię coś więcej, to... trudno się mówi, ja ci tego nie narzucę, więc przepraszam za marudzenie i wracam do własnego ogródka.

Co do fabuły, to jestem zaskoczona, przyznaje, tym, że Nava musi się ukrywać. Szczerze? Myślałam, że ta kultura ma taki sposób "sankcjonowania" homoseksualizmu (czy transseksualizmu?) - że mężczyzna jeśli nie czuje się mężczyzną, może przyjąć rolę kobiety i może nie wszyscy to akceptują, ale generalnie ukrywać się z tym nie trzeba. Tymczasem mamy przebierankę... No cóż, twoja wola.
BTW, są inne cechy niż penis czy piersi, po których można poznać mężczyznę. Jabłko Adama przede wszystkim smiley (Podstawowy sposób na poznanie, który z japońskich muzyków jest mężczyzną to patrzenie na szyję...) A kobiety w społecznościach plemiennych nie są głupie i dziwiłoby mnie, gdyby nie widziały takich szczegółów u osoby, która spędza z nimi tyle czasu, co Nava. To znaczy, Nava dużo przebywa poza wioską, ok. Ale im więcej będzie go spędzał z kobietami, tym większa szansa wykrycia, i to niekoniecznie po braku biustu.
Poza tym, to znów moja osobista opinia, Nava jest idiotą. Nie, żebym mu tego zabraniała, oczywiście, ludzie idiotami bywają nader często smiley. Czemu jest idiotą? Ano właśnie temu, że ukrywa się aż za "dramatycznie". Nie ma żadnego scenariusza na wypadek wpadki. Nikogo, na kim mógłby się oprzeć, komu mógłby zaufać, kto pomógłby mu zachować sekret. Niezbyt to rozsądne, moim zdaniem. Mam szczerą nadzieję, że komuś w końcu zaufa i powie prawdę, bo jeśli kultura takich przebieranek nie supportuje, to brak wsparcia to proszenie się o kłopoty.
Aquarius (Brak e-maila) 16:29 16-07-2011
An-Nah, aleś ty wybredna, hlip, hlip, hlip. A myślałam, że chociaz trochę ci się spodoba... No trudno. Opowiadanie jeszcze nie skończone, więc może jeszcze usłyszę jakąś pochwałę smiley
Chociaż moment, jedna pochwała była. Napisałaś, że przypisy są fajne. Dobre i to smiley
An-Nah (Brak e-maila) 21:42 20-07-2011
No przypisy są fajne, bo pokazują, ze pomysł na świat jest. Podobnie, jak pomysł na fabułę. Ale to już pisałam i powtarzanie tego za każdym razem to... no, powtarzanie oczywistości.
Oczywiście ten pomysł starcza, żebym opowiadanie czytała, a zerwałam już ze zwyczajem czytania wszystkiego jak leci. Za dużo stresu, nikt mi się za to nie odwdzięcza (co z tego, że ja czytam cudze kiepskie teksty, moich kiepskich nie czyta nikt...) a poza tym robienie za komciomat jest męczące. Więc czytam tylko te opowiadania, które mnie jakoś interesują. To mnie mimo wszystko interesuje smiley
O, jeszcze jeden pozytyw: te kobiety może i głównie o związkach gadają, ale przynajmniej nie są już tak koszmarnie przez autorkę traktowane, jak w twoim pierwszym tekście. Już nie "puszczalskie zdradzające suki" a przyjaciółki bohatera. Takie kobiety mogą i za tło robić, ale przynajmniej nie zastanawiam się już, jak wyglądają relacje autorki z jej własną płcią smiley

No. Navy nie lubię (Tzn nie czuję do niego niechęci, ale sympatii szczególnej też nie czuję.), ale to, jak zaczyna myśleć jak kobieta, jest... interesujące. Czy mi się wydaje, czy on się czuje kobietą?
Ale trochę mnie to też irytuje: coraz to kolejni panowie widzą w Navie kobietę idealną. Znów się uśmiecha jaojcowy stereotyp, gdzie uke jest bardziej kobiecy od kobiet (wygląda delikatniej, gotuje lepiej, czerwieni się jak XIX-wieczna dziewica a w łóżku rozkłada nogi i myśli o anglii smiley)... takie przerysowanie w przyrodzie występuje o ile wiem... ale nie zawsze jest mile widziane. Jasne, rozumiem, że chłopak się stara, ale mnie to irytuje (again, odczucie własne smiley Nie lubię podziału na seme i uke, nie lubię go szczerze.).
Aquarius (Brak e-maila) 08:56 21-07-2011
Weź pod uwagę An-Nah, ze Nava to taka ciamajda, która mimo iż już dojrzała do zostania pełnoprawnym wojownikiem, to jednak w dalszym ciagu nie potrafi nic upolować ani zadbać o siebie w inny sposób(poruszone w pierwszej części). Nie przeszedł też rytuału nadajacego mu prawo nazywania siebie wojownikiem, co znaczy, że nie wykazał się wystarczajacą odwagą czy innymi cechami upoważniajacymi do tego. Poza tym jemu jest wygodniej udawać kobietę, bo dzięki temu nie musi się martwić o swoją przyszłość,że może umrzeć z głodu. Poza tym weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz: na koniec pierwszej części "Wojownika" nadmieniam, ze jednak stał się bardziej męski, więc prędzej czy później przestanie być tą płaczliwą dziewczynką. Oczywiście mogłabym do tego dojść w jednej części, ale czy tego chcesz? Znowu byś napisała,że nie ma nic powiedziane o świecie ani o zwyczajach, a fabuła pędzi zbyt szybko. Lepiej więc niech jeszcze przez jakiś czas Nava będzie tym chłopakiem "z zaburzeniem osobowości", żeby powoli przeistoczyć się w pełnoprawnego wojownika. Co ty nato?
Aquarius (Brak e-maila) 08:58 21-07-2011
A przy okazji, AN-Nah, kiepski z Ciebie psycholog smiley. To, że w pierwszych opowiadaniach zmieszałam kobiety z błotem nie oznacza, że mam problemy z kontaktami z własna płcią. To było tylko na potrzeby opowiadania.
NoName (Brak e-maila) 08:00 25-07-2011
Nie jestem za dobra w pisaniu komentarzy, ale wiedz, że kolejna osoba czyta twoje cudowne opowiadanko smiley
NoName (Brak e-maila) 08:10 25-07-2011
A, właśnie, An-Nah, a pamiętasz ze w pierwszej części Nava zaoferował się Alkanowi, ze zostanie z nim jako jego kobieta? Skoro już został ta kobietką i wszyscy wiedzą że jest 'płaską jak paela kobietą' to chyba byłoby dziwne, gdyby nagle stanął i się przyznał. Nie żeby nie miał przy tym postawić Alkana w dziwnej sytuacji(lubi chłopców), w końcu ten sam Alkan uratował mu życie. Akurat to, ze on się tak rozpaczliwie ukrywa jestem w stanie zrozumieć. Ale no powiedzmy sobie szczerze, Nava jest bardziej płaczliwy niż mój cztero-letni braciszek smiley
Floo (Brak e-maila) 22:47 03-08-2011
To się zdecydowanie za szybko czyta XD
Ale ja tak z innej beczki, chciałam zapytać autorkę czy będzie opisane też to jak Alkan będzie uczył Nave jak być wojownikiem? Bo przyznam że strasznie mnie ciekawi jakby przebiegały te ich treningi smiley
Aquarius (Brak e-maila) 12:22 04-08-2011
Niestety Floo, nie będzie. To juz by musiało być w trzeciej części, a ja nie planuję trzeciej części
hally... (Brak e-maila) 21:00 04-08-2011
Musiałam być wcześniej ślepa, że nie zauważyłam że jest publikowany wojownik 2... Bardzo mi się podoba i osoba, która cię zachęciła do pisania 2 części zasługuje na pochwałę... Fajnie by było gdyby powstało Wojownik 3 i tak jak Floo powiedziała zmaganie Navy z sztuką wojowania, ale z tego co widzę nici z tego...

Co do opowiadania pod względem gramatycznym, stylistycznym nie mam zastrzeżeń czyta się bardzo płynnie i nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca rozdziału. Oby tak dalej!
Floo (Brak e-maila) 00:46 22-08-2011
Rany Boskie już się zaczynałam obawiać że porzuciłaś to opowiadanie bo aż przez DWIE akttualki nie było nowego rozdziału!! AŻ DWIE!!!!! To o dwie za dużo no :<, ja tu wyczekuje od późnych/wczesnych godzin nocnych na nową aktualkę a ty okrutnie dwa razy nie dałaś... nie ładnie oj nie ładnie!! Mam nadzieje że masz coś na swoje usprawiedliwienie młoda damo.... uuuch ohyda zabrzmiałam jak moja babcia... nie chce być tak zrzędliwa, bo sama ze sobą nie wytrzymam...Ale to dlatego że długo nie było nowego rozdziału, a ja już sobie wszystko przypomniałam i teraz się boje że nagle sie opowiadanie szybciej skończy @_@
Aquarius (Brak e-maila) 09:25 22-08-2011
Aquarius biedny ludek, strasznie zapracowany, po nocach nie śpi i pilnuje żeby strona chodziła jak należy, więc i czasu na pisanie nie ma. No ale poświęcił się i rozdzialik jeden machnął, a teraz idzie to odespać.
Aquarius (Brak e-maila) 09:26 22-08-2011
Aquarius uprasza bez tekich insynuacji. Aquarius swoich dzieci nie porzuca, opowiadania zawsze kończy!!! Najwyżej może potrzymać czytelników trochę dłużej w niepewności...
Aquarius (Brak e-maila) 20:48 23-08-2011
I jeszcze jedno: Aquarius nie jest młodą damą, tylko starym wyleniałym kocurem. To jego wena mówi o sobie "ona".
Floo (Brak e-maila) 20:47 28-08-2011
Eeeee.... że to już niby koniec, koniec? No ale co to za koniec?! Przydało by sie chociaż jakiś epilog skrobnąć albo posłowie... To wygląda jak ucięte w połowie... Znaczy ja wiem co będzie potem bo to już było napisane... o to można chociaż było wkleić końcówkę z "Wojownika" żeby to jakoś tak zgrabnie zakończyć...
Według mnie trochę takie kulawe to zakończenie Kocurze
Aquarius (Brak e-maila) 21:50 28-08-2011
Jak sama powiedziałaś Floo, reszta jest w "Wojowniku". Poza tym "Wojownik 2" ma opowiadać o tym okresie w życiu Navy kiedy nie było Alkana, więc nie dalo rady inaczej zakończyć
Lajla (Brak e-maila) 07:52 29-08-2011
Szkoda że, opowiadanie dobiegło końca. Ciesze się że, Alkan wrócił do chłopaka. Ciekawe co tak na prawdę sądzi Moek na pewno był rozczarowany że, Nava nie okazała się kobietą. Pozdrawiam i życzę weny
Lajla (natii1818@wp.pl) 07:53 29-08-2011
Szkoda że, opowiadanie dobiegło końca. Ciesze się że, Alkan wrócił do chłopaka. Ciekawe co tak na prawdę sądzi Moek na pewno był rozczarowany że, Nava nie okazała się kobietą. Pozdrawiam i życzę weny
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum