The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 09:33:13   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
J-rock high
Jedno z męskich liceów na obrzeżach Tokio. Początek roku szkolnego. Nowi i starzy uczniowie wprowadzają się do internatu. Z pozoru jest to normalna, niczym nie różniąca się od innych szkół placówka. W rzeczywistości od zawsze jest inaczej. Charakter szkoły tworzą uczący w niej nauczyciele i uczęszczający do niej uczniowie.
Wśród nich znajdował się pewien niski, blondwłosy młodzieniec, który przed chwilą wtaszczył walizy na drugie piętro. Wzdychając, zaczął szukać swojego pokoju. Uszczęśliwiony zauważył, że znajduje się on tuż obok automatu na batoniki. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Przyszedł jako pierwszy, więc miał przywilej wybrania sobie łóżka. Były tam cztery, a raczej dwa piętrowe. W pokoju była także łazienka. Chłopak stwierdził, że wybiera górne łóżko przy oknie. Gdyby wybrał dolne, wszyscy przeszkadzaliby mu w spaniu, a tę czynność uwielbiał. Rozpakował wszystkie swoje rzeczy i pozostało mu dopieszczanie sswojego ukochanego sprzętu grającego, gdy do pomieszczenia weszli dwaj kolejni lokatorzy. Jeden z nich wyglądał bardziej jak kobieta i to w dodatku arystokratka. Ubrany był w czarny, gustowny płaszczyk z wełny długości do połowy uda i czarną sukienkę z koronkami. Jego włosy układały się w piękne fale, był dość mocno umalowany. Drugi miał krótkie, prawie białe włosy ułożone na gumę, żel albo jakieś inne ustrojstwo. Nosił czarne, skórzane spodnie, białą koszulę rozpiętą na piersi i krótką, białą kurtkę (także ze skóry).
- Well, cherie, ja zajmuję łóżko na dole, przy ścianie! - krzyknął czarnowłosy. Blondyn zajął dolne przy oknie, a także jako pierwszy przywitał się z kolegą zajmującym to górne.
- Witaj, Gackt jestem - powiedział swym uwodzicielskim głosem.
- Eeeee... Kyo. - niższy chłopak zespoczył na podłogę i podał dłoń blondwłosemu, którą Gackt złapał delikatnie, zbliżył do swoich ust i pocałował. Zaczął się śmiać, gdy zobaczył niewyraźną minę Kyo. Trzeci z mieszkańców pokoju przerwał rozpakowywanie i spojrzał z rozbawieniem na tą scenę.
- Gackuto-kun, nie strasz nam kolegi. On nie przyzwyczajony do naszych zachowań. - nie ruszając się z miejsca, zatrzepotał rzęsami i przypomniał sobie, że wypadałoby się przedstawić.
- Ach, niegrzeczne byłoby z mojej strony, gdybym nie powiedział ci kim jestem. Jestem Mana z rodu...
- Mana, nikt nie chce słuchać o twoich tytułach szlacheckich! - blondyn rzucił w arystokratę poduszką.
- Pffff... Idiota. - Mana spojrzał z irytacją na Gackta, a potem przeniósł swą uwagę na zdezorientowanego Kyo. - Kochanie, od dziś w tym pokoju panuje kilka zasad. Palicie z daleka od moich rzeczy, nie chcę widzieć nigdzie żadnej wypalonej dziury! Poza tym nie wolno wam ich dotykać. Wstaje zawsze o 6.30. Od 6.30 do 7.00 zajmuję łazienkę. Połowa szafy jest dla mła. Ach, jeszcze jedno... - spojrzenie na Gackuto - Nie pomylić przypadkiem swojego łóżka z moim, kiedy się upijecie i przyjdziecie tu z kimś w celach rekreacyjnych. - Gackt patrzył w bok i gwizdał cichutko.
Wszyscy trzej niemalże podskoczyli ze strachu, gdy drzwi otworzyły się z wielkim hukiem i stanął w nich chłopak w półdługich, jasnobrązowych włosach.
- KONNICHIWA! - wrzasnął - YOMI JESTEM!!!!!!!!!
Mana zemdlał.

***

Przystojny chłopak w kitce z warkoczyków i włosach koloru brązowego z blond pasemkami nie mógł znaleźć pokoju. "Był to numer 666 czy 667?" - zastanawiał się. Stwierdził, że najpierw zajrzy do 667. Otworzył drwi i zobaczył jak trzech chłopaków cuci jakąś dziewczynę. Eee... Nie chyba jednak był to facet w babskich ciuszkach. Wyglądało na to, że w tym pokoju wszystko zajęte, więc to nie tu.
- Gomenasai! - krzyknął chłopak. Jeden z mieszkańców, posiadacz niemalże białych włosów i niesamowitych, niebieskich oczu spojrzał na niego i uśmiechnął się.
- Chyba nie ten pokój, kochany? - spytał uwodzicielskim głosem.
- Tak, tak, ja mieszkam obok, pomyliłem się. - na twarzy młodzieńca pojawił się rumieniec.
- Mogę wiedzieć jak się nazywasz? - blondyn podniósł jedną brew do góry.
- Ha... Haido. Hyde. - po tych słowach chłopak szybko zamknął drzwi pokoju 667 i udał sie do swojego, tuż obok. Niezadowolony stwierdził, że jest tu aż pięć łóżek. Bez wahania zajął jedyne, które nie było piętrowe. Po chwili usłyszał na korytarzu krzyki, a ich sprawcy brutalnie wtargnęli do "apartamentu" nr 666. Za nimi weszło do środka dwóch spokojniejszych osobników. Jeden z tych hałaśliwych miał czerwone włosy prawie do ramion i mocno pomalowane oczy. Drugi był posiadaczem czarno-niebieskich dreadów. Nosił krótkie, granatowe kimonko i rajstopy w czarno-granatowe pasy. Rzucili się na łóżka i ku przerażeniu Haido, zajęli te dwa, które były najbliżej jego. Po chwili poczuł, że czerwonowosy wciska mu do ręki butelkę.
- Ja jestem Die, a to Totchi.
- Dai Dai - odezwa się Toshiya słodkim głosikiem - chyba z samymi kotami w tym roku jesteśmy w pokoju... Chodź do Many, ja chcę mu podokuczać! Może zamienimy się z kimś pokojami, kiedy dowiemy się gdzie on mieszka? - spojrzał proszącym wzrokiem.
- Nie ma mowy, znowu będzie nam łazienkę i pół szafy zajmował! - Daisuke odwrócił się w stronę dwóch pozostałych chłopaków, którzy stali i gapili się zszokowani. Jeden z nich miał dużo kolczyków na twarzy, czarno-czerwone włosy i dziwne ciuchy. Drugi wyglądał jak słodka Japoneczka tleniona na blond.
- Dai jestem - podał rękę najpierw zakolczykowanemu, a potem blondynkowi.
- Hitsugi - odpowiedział pierwszy.
- Bou - przedstawił się drugi.
Nagle Toshiya głośno przeklął, ponieważ oblał się piwem. Otworzył drzwi prowadzące do łazienki i wszedł do środka. Po chwili zawołał Die'a, który przeklął jeszcze gorzej.
- Co się dzieje? - Hitsugi stanął w drzwiach.
- Spójrz, kochanie - powiedział Totchi i wskazał na drugie drzwi w łazience - dzielimy łazienkę z drugim pokojem!
- Czy to źle?
- Hm... Nienajlepiej, chociaż zależy kto tam mieszka... Będziemy mieć szczęście, jeśli nie trafimy na Manę i Gackta...
- Co z nimi nie tak?
W tym momencie drzwi otworzyły się i stanął w nich...
- Cześć Gackuto, kopę lat! - przywitał się Toto myśląc "O nie... Pa pa łazienko... Całe szczęście, że można chociaż podokuczać Manie!"
Pięć minut później cała dziewiątka spotkała się na piwie w pokoju 666 (Dai Dai & Toto byli w posiadaniu całej skrzynki). Podzielili się na dwie grupy. Koty siedziały oddzielnie, "starzy wyjadacze" w drugim końcu pokoju. Okazało się, że Kyo zmienił szkołę i będzie w tej samej klasie, co Toto, Dai Dai, Gackt i Mana.
Gackuto uwodzicielsko wypiął biodra do przodu, czując na sobie wzrok pierwszoklasisty Hyde'a, lecz uwagę poświęcił swoim kolegom z klasy.
- Die, kochanie... - spytał swym aksamitnym głosem - czy jesteś może w posiadaniu listy naszych nauczycieli na ten rok?
Daisuke Andou zasłynął w zeszłym roku ze swoich umiejętności szpiegowskich, nazwano go "Agentem Dai Dai". Zawsze pierwszy wszystko wiedział, zawsze potrafił zrobic komuś potajemnie mały psikus (tym kimś zazwyczaj był Mana) oraz podobno spał z którymś z profesorów (żeby tylko z jednym... ale o tym wiedział już tylko Daisuke i ten, z którym spał).
- Oczywiście, że tak. - czerwonowłosy wyjął z kieszeni kartkę i podał Gacktowi. Blondyn popatrzył na kwałek papieru i zaczął wyczytywać ciekawsze pozycje:
- Oooo, nadal mamy japoński z Kaoru! - błysk w oczach Toshiyi - Biologia z Shinyą. Luzik...
- Jak dla kogo - odezwał się Toto, zazdrosny o prof. Kaoru, który był z Shinyą.
- ...angielski z Patą, znowu niczego się nie nauczymy. Matma z Heathem. Nieeee... Tylko nie to, litości...
Nauczyciel od matematyki był dość lubiany, ale miał dziwne metody nauczania. Zadania tłumaczył na przykładach pszczółek, motylków, robaczków, koników i tym podonych pierdół. Oczywiście nikt nic z tego nie rozumiał...
- Mamy w tym roku Przedsiębiorczość - kontynuował Gackuto - Z prof. Yoshiki'm. Uch... Słyszałem różne opinie na jego temat...
Westchęli wszyscy, oprócz Die'a, który zaczerwienił się. Nie uszło to uwadze Bou, od około minuty przyglądającemu się grupce.
- Najlepsza wiadomość! Muzykę mamy nadal z prof. hide! - powiadomił kolegów Gackt.
- O taaaaaak! - wrzasnęli naraz Toshiya z Die'em - Będzie przychodził do nas grać w Tekkena, wzięliśmy konsolę. Szykują się popijawy... - odtańczyli gołe boogie. Mana był trochę zgorszony, ale przynajmniej popatrzył na gołe pośladki przyjaciół.
- EKHEM! - blondyn zwrócił na siebie uwagę chrząknięciem - Panienki, nie ma tak dobrze. Ostatnia wiadomość. Wcale nie taka fajna. MAMY WF Z SUGIZO!!!!!!!
- Oh no! - Mana schował twarz w dłoniach - Nasze dziewictwo może na tym ucierpieć! Chyba tylko Die i Gackt TO robili...
- Ej, ej, na pewno nie z nim! - Andou wskazał palcem na Gackuto.
- Nikt nie mówił, że z nim, Dai Dai. Ale... w takim razie z kim? - spytał Toshiya szczerząc swoje piękne ząbki.
- Ja wiem! - odezwał się z drugiego końca pokoju Bou.
- A niby skąd? - Andou zaśmiał się.
- Obserwowałem twoje reakcje - odparł spokojnie chłopak. - Daj ucho, to powiem ci kogo mam na myśli.
Czerwonowłosy pochylił się, a po chwili bardzo brzydko zaklął.
- Jak komuś powiesz, to...
- Cherie, jak mi powiesz, to będę ci pożyczał moje najlepsze ciuchy! - zaoferował Mana.
- Powiedz mi, a zrobię z ciebie szkolną gwiazdę! - próbował przebić ofertę najpopularniejszy (po Gackt'cie) w szkole Toshiya.
- Jak im nie powiesz, to do końca roku będę robił, co tylko zechcesz - Die puścił oko do blondynka.
- Zgoda... - odpowiedział Bou - ...ale jak mnie kiedyś wkurzysz, to...
- Nie wkurzę. - Andou udawał pewnego siebie, ale wewnątrz był pełen obaw.

***

Północ tego samego dnia.

W pokoju 667 wszyscy spali. Czy w 666 także? Prawie...
- Dai Dai... - wyszeptał Totchi nachylając się do ucha przyjaciela.
- Czego chcesz? Daj mi spać... - powiedział równie cicho Daisuke.
- Chodź, zrobimy kawał Manie.
Obaj przeszli przez łazienkę najciszej, jak tylko potrafili. Toshiya trzymał w dłoni tubkę z pastą do zębów. Die postanowił, że schowa arystokracie wszystkie kosmetyki. Kiedy ich szukał, Toto podszedł do Many i zaczynał otwierać pastę, kiedy arystokrata przez sen złapał go swoją chudą dłonią i wciągnął na łóżko w ten sposób, że Hara leżał na nim. Próbował wydostać się, ale ręka Many mocno trzymała jego nadgarstek. Druga ręka Totchi'ego przypadkiem wylądowała na ramieniu kolegi. Na ramieniu, z którego zsunęła się koszula nocna. Toto poczuł tę aksamitną, gładką skórę i zauważył, że zaczyna go to podniecać. Sprośne myśli przerwał mu szept Die'a:
- Totek, pospiesz się. Co ty tam robisz?
Toshiya wstał najdelikatniej jak tylko mógł i ostrożnie odplótł palce Many otaczające jego nadgarstek. Następnie podążył za Daisuke do pokoju 666. Obaj poszli spać.

6.30 dnia kolejnego

Mana zawsze budził się dokładnie o 6.30 co do minuty. Tym razem nie mogło stać się inaczej. Usiadł ostrożnie, aby nie uderzyć głową w łóżko śpiącego nad nim Yomi'ego i przeciągnął się. Potem wymacał jakiś dziwny przedmiot leżący na jego pościeli. Chwycił to i jednym, szybkim ruchem podniósł na wysokość swojego wzroku. "Pasta do zębów. Tylko Toshiya takiej używa." - myślał - "Chyba jednak to nie był sen... Czy ja naprawdę wciągnąłem tego głupka na MOJE łóżko? On leżał na MNIE? On mnie DOTYKAŁ?! But... Oh well, to było takie przyjemne, ona ma bardzo delikatne dłonie..." - Mana rozmarzył się. Po chwili przypomniał sobie, że Die wziął jego kosmetyki. Przeszedł przez łazienkę. Czerwonowłosy nie był szczególnie pomysłowy, ponieważ zostawił je na stole. Arystokrata zabrał kosmetyczkę, a na jej miejscu położył pastę do zębów Toshimasy. Nie mógł się powstrzymać, żeby na niego nie spojrzeć, a gdy ujrzał go śpiącego, nie wytrzymał i pocałował go delikatnie w policzek, a potem szybko poszedł do łazienki.
Szum wody lecącej z kranu obudził Bou. Rano zawsze miał lekki sen. "Jeżeli jakiś kretyn tak rano będzie zajmował łazienkę, to nigdy się nie wyśpię!!!" - pomyślał i poszedł zobaczyć kto zakłóca mu odpoczynek. Kiedy otworzył drzwi, zobaczył Manę zakręcającego kurek z wodą i wycierającego twarz ręcznikiem.
- Umm... Witaj z rana! - przywitał się blondynek.
- OH MY GOD!!! Puka się jak się chce wejść do łazienki. Jesteś niewychowany!
- Pfff, chciałem tylko sprawdzić co to za idiota budzi mnie z samego rana puszczając wodę. - Bou uśmiechnął się tak słodko, że uniknął reprymendy za bezczelność.
- Well, wstaję tak codziennie, muszę się malować. Nie to, co taki Die na przykład. Wstaje, przebiera się i już gotowy. Nawet włosów nie uczesze, wstyd! Hmm... ale Toshiya jest śliczny... Nawet wtedy, kiedy śpi... - rozmarzył się Mana.
- Podoba ci się? - Bou zmrużył oczy.
- Well... Nie wiem...
- Pasowalibyście do siebie. - podsumował blondynek i nie czekając na odpowiedź, wyszedł z łazienki i poszedł z powrotem spać.

***

Die poczuł, że ktos ściąga z niego kołdrę.
- Mmmpf... Mamo, daj mi spać... - przekręcił sie na drugi bok.
- Dai Dai, ty kretynie, już 8.45!!! Za 15 minut mamy lekcje!!!!
- CO?! - Andou zerwał się z łóżka i zeskoczył na podłogę, a potem przeciągnął się, ziewnął i uwiesił na Toshiyi.
- Zostaw mnie i szykuj się. JUŻ!!!
- Co mamy pierwsze? - spytał czerwonowłosy odsuwając się od kolegi.
- Przedsiębiorczość. Lepiej być punktualnie, chodzą słuchy, że prof. Yoshiki zabiera niegrzecznych uczniów do siebie na zaplecze, a potem ćwiartuje ch na drobne części i zanosi do szkolnej stołówki, a potem to jemy na obiad. Z ich kości robi ołtarzyk, przy którym modli się z prof. hide do wyimaginowanego bożka, który wymaga ofiar z krwi ludzkiej. Buehehehehe... - Toshiya zwijał się ze śmiechu.
- Taaaa... - Daisuke udawał obojętnego, ale w rzeczywistości myślał o tym, co rzeczywiście prof. Yoshiki robi z uczniami, a raczej z nim...
- ANDOU, JA NIE BĘDĘ NA CIEBIE CZEKAĆ!!! - wrzasnął Totchi.
- Już, już - Die wygrzebał jakąś koszulkę i spodnie, a potem przygładził ręką włosy. Był gotowy do wyjścia. - A ty coś się tak odstawił?! - spojrzał nie do końca przytomnym wzrokiem na Toto. - Niezła z ciebie laska - zagwizdał.
- Baka. - czerwonowłosy dostał po głowie.


Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum