The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 23 2024 17:49:59   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Łowcy 1
-NIEEEEEEE!!!! A NIECH TO SZLAAAAAAAG!!!!! CHOLERA!!!! *&^%$#@$%!!!!! ^$&*$$$**^##!!!!!!!!!! - wysoki chłopak o ciemnofioletowych włosach właśnie otworzył dużą kopertę. Czytał kartkę, która była w środku, a w międzyczasie do głowy przychodziło mu coraz więcej ocenzurowanych słówek. Aż sam się dziwił, że tyle ich zna.
-Leji, czy ty nie możesz być cicho!!! Cały budynek aż się trzęsie od twoich wrzasków!
-JAK MAM BYĆ CICHO?!?!?!?!!?!?! %$^%&*^* $^$#&%@!!! (*%**%!#$@#~!!!
-Rany, uspokój się! Ja chcę spać!!!
-Chlip, chlip...! Ale z ciebie przyjaciel, chlip, chlip...! To ja tu rozpaczam, a ty, chlip, chlip, chcesz spać, chlip!!!
-Na końcu zabrakło ci jeszcze jednego chlipnięcia - zadrwił blondyn, który aktualnie leżał na łóżku, zasłaniał uszy i starał się za wszelką cenę zasnąć. - Leji, jest trzecia w nocy! Nie mogłeś zaczekać z tą kopertą do rana? Wtedy posłużyłbyś wszystkim jako doskonały budzik.
-Alex, nie żartuj sobie! To wcale nie jest śmieszne!!!
Blondyn westchnął ciężko. Poddał się i z rezygnacją usiadł na łóżku.
-No dobra. Nie pytam się, czy zaliczyłeś, bo po twoich krzykach stwierdzam, że nie. Powiedz chociaż, czy przekroczyłeś dziesięć punktów?
-Chliiiiiiip, nieeeeeeee... Miałem czteryyyyyyyyyyy... Chliiiiiiiiip.
-Ile?! Człowieku, jak można mieć 4 punkty na 100?!?!?!
-No co? Nie każdy jest takim geniuszem, jak ty, aby z każdego egzaminu z teorii mieć w najgorszym wypadku 98 pkt.
Alex załamał ręce. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego Lejiemu tak ciężko wchodziła do głowy ta teoria. Choćby siedział nad notatkami całymi dniami i nocami, rzadko kiedy przekraczał 10 pkt.
-Nic nie pojmuję. Jesteś najlepszym uczniem, jeśli chodzi o praktykę, a z teorii widniejesz na ostatnim miejscu... - postanowił jednak zamilknąć, bowiem jego przyjaciel nie był w najlepszym humorze. - Leji, głowa do góry. W naszym fachu praktyka przydaje się bardziej. Kiedy dojdzie do prawdziwej misji, teoria nikomu nie będzie potrzebna.
-Tobie to łatwo mówić. Jesteś najlepszy z teorii i jednym z najlepszych w praktyce...
-Ale w tym ostatnim nikt nie dorówna tobie. Leji, zrozum to wreszcie i przestań się załamywać po każdym egzaminie. Jesteś Łowcą i jak już spotkasz się z wampirem, to nie będziesz się zastanawiał nad definicjami i różnymi pojęciami, tylko nad tym, jaki atak zastosować, aby drania pokonać. A w tym jesteś najlepszy.
-Niby tak... Ale ten cholerny Max znów będzie miał powód do naśmiewania się ze mnie!
Gdyby Alex stał, z pewnością zaliczyłby teraz glebę.
-A... A więc to tylko o to ci chodzi?! Tylko dlatego drzesz się po nocach i mnie budzisz?!?! Martwisz się, że Max będzie się naśmiewał?!?!?! Ja cię zaraz...
-Aaaaaleeeeeeex = wielkie oczka i błagalne spojrzenie. = Wiesz, że bardzo cię luuuuuubię, neeeeeeeeeee? Nie będziesz się złoooooościł?
-Ehhhh... = rezygnacja. = Chodźmy wreszcie spać, bo jutro mamy mnóstwo do roboty... Dobranoc.
-Dobranoc. I dziękuję, że już się nie gniewasz^.^
-Nie ma za co = zieeeeeeeeeeeeew. = Leji, śpij wreszcie... I zgaś te światło... Chrrrrrrrr...
Leji uśmiechnął się lekko. Odłożył kopertę z wynikami na nocny stolik i zgasił lampkę. Po chwili sam zapadł w głęboki sen...



***



Akademia Łowców... Jedyna szkoła na świecie, gdzie szkoli się wybrańców, którzy mają stawić czoła wampirom. Łowcy to niezwykli ludzie, wybrani już w chwili narodzenia. Gdy przychodzą na świat, na ich lewym ramieniu widnieje krwisty znak oznaczający Łowcę. Każdy, kto ma na swym ciele ten znak jest natychmiast zabierany do tej Akademii i nigdy nie widzi nikogo ze swojej rodziny. Żyje tylko w świecie innych Łowców, a każdy jego dzień to nowe treningi i lekcje, mające go przygotować do spotkania z wampirami.
Posiadają niesamowite umiejętności - najsłabsi Łowcy są pięciokrotnie silniejsi od zwykłych ludzi. Są bardzo szybcy, zwinni, doskonale władają swoją bronią i wyczuwają wampiry na odległość kilku kilometrów. Niestety, wampiry też mają te cechy, a są najsilniejsze wtedy, gdy wypiją świeżą krew. W dzień istot tych nie da się odróżnić od zwykłych ludzi i tylko najlepsi Łowcy potrafią tego dokonać. Wampiry przybierają ludzką postać zawsze wtedy, gdy chcą wyjść na słońce. Ma to jednak swoje wady - kosztuje mnóstwo energii i zaraz potem trzeba wypić sporą ilość krwi. Gdy wampir przybiera swoją normalną postać, jego oczy stają się wściekle czerwone, kły długie i ostre, rosną im pazury i, jeśli akurat tego potrzebują - także błoniaste skrzydła. I tak "uzbrojeni" lecą poszukiwać swoich ofiar, aby móc z nich wyssać cieplutką krew.
I właśnie w tym mają przeszkadzać Łowcy. Ich zadaniem jest nie tylko patrolowanie nocą miast, w których żyją wampiry, ale także polowanie na tych, którzy ośmielili się zabić człowieka i jakimś cudem umknęli nocnej straży.


***



Leji szedł spokojnie korytarzem. Jego włosy sięgały do ramion, przez co nieraz przeszkadzały mu w "symulowanych walkach". A ponieważ nie chciał ich ściąć, musiał związać je w ciasną kitkę. Obok niego szedł nieco niższy Alex - krótkowłosy blondyn o delikatnych rysach twarzy i morskich oczach.
-Jakże się cieszę - Leji nie ukrywał swojej radości i Alexowi było trudno uwierzyć w to, że nocą tak bardzo rozpaczał z powodu oblania kolejnego egzaminu. - Dzisiaj po raz pierwszy dostaniemy naszą broń! Wyobrażasz to sobie? Prawdziwa, magiczna broń Łowców! A to znaczy, że wkrótce czeka nas nasza pierwsza misja!!!
-Na twoim miejscu tak bym się nie cieszył - entuzjazm Lejiego został zgaszony przez pewnego czarnowłosego typka, który jak na złość pojawił się na drodze przyjaciół. - Podobno znów oblałeś kolejny egzamin z teorii. Jak myślisz, czy komuś, kto jeszcze nigdy nie zaliczył teorii za pierwszym podejściem dadzą teraz broń? Chyba śnisz!
Leji z trudem hamował swoją złość. "Spokojnie, tylko spokojnie... Jemu o to chodzi, abyś się zdenerwował... Spokojnie... Jestem spokojny... Nie przejmuję się głupim Maxem... Mam gdzieś Maxa... Zabiję Maxa... Jestem spokojny... Nie dam się sprowokować... Zabiję Maxa... Ale i tak jestem spokojny... O! Max na szubienicy! Jaki ładny widok! Taaaaaak... Max sobie wisi, a ja tańczę wokół taniec radości... He, he".
-Ku twemu niezadowoleniu, dostanę broń, bo tak się składa, że jestem najlepszy w praktyce - "a może zamiast szubienicy rzucić go do rzeki z krokodylami? Przynajmniej nie byłoby problemu z ciałem... Nieeeee... Jeszcze by się biedne krokodylki zatruły".
-I co z tego, że z praktyki jesteś najlepszy? Ale nie posiadasz czegoś takiego, jak mózg, a to się często przydaje.
"Krokodyle? Nie, żarłacze białe będą najlepsze. Mam nadzieję, że im nie zaszkodzi...".
-A skąd ty możesz wiedzieć, że mózg jest przydatny, skoro sam go nie masz?
-Naprawdę tak sądzisz? Ja, w przeciwieństwie do ciebie, NIGDY nie oblałem teorii i jestem na drugim miejscu, zaraz po Alexie.
"Co tam rekiny! Dawać mi tyranozaura!!!"
-I co z tego, że nie zawaliłeś teorii, skoro nie wiesz, jak się walczy z wampirem. No tak, ale skoro jesteś taki mądry, to zapewne będziesz próbował dyskusji... Albo też zaczniesz szukać w swojej pustej główce hasła: "jak skutecznie uciec przed wampirem"?
-A dlaczego miałbym ci odbierać to, co ty z taką radością zechcesz zrobić? Oj, przepraszam... Zapomniałem, że ty walczysz drewnianym kołkiem.
"Wszelkie dinozaury na nic by się zdały, nawet, gdyby żyły! Przecież nic normalnego nie zeżre tej kanalii. Zaraz... A może by tak poszukać jakiegoś megalodona*? Taaaaaaak. To coś podobno żarło wszystko, więc takiego Maxa też z apetytem spałaszuje!!! Tylko... Skąd ja mam wziąć coś, co wyginęło miliony lat temu?!?! Cholera, jak potrzebuję czegoś, to tego nigdy nie ma!!!".
-No widzisz? Przynajmniej używam kołka a nie czosnku, tak jak ty.
-Leji... - Alex postanowił wtrącić się do dyskusji, która i tak trwała za długo. - Chodźmy już. Nie chce mi się tu sterczeć...
-...i słuchać pewnego bezmózgiego bruneta - dokończył szybko Leji i ruszył przed siebie, nie zwracając uwagi na kipiącego złością Maxa. - Alex... Możesz mi coś powiedzieć?
-Co znowu?
-Czy megalodony na pewno wyginęły?
- - _- ` = no coments.

Wszyscy uczniowie z rocznika Lejiego i Alexa siedzieli niecierpliwie na podłodze pod salą egzaminacyjną. Teraz przejdą najważniejszy test... Od jego wyniku zostanie im przydzielona odpowiednia broń... Ich własna broń... Broń Łowców ma niezwykłe właściwości. Sama "wybiera" sobie tego, komu będzie "pomagać". Oprócz tej jednej osoby nikt inny nie potrafi jej używać. Poza tym to jedyna broń, która potrafi zabić wampira...
-Alex, ty zaczynasz - jakiś średniego wzrostu, średniego wieku i średniej urody człowiek wyszedł z sali i zawołał pierwszego z uczniów.
Alex wziął głęboki oddech i podniósł się. Chciał ruszyć, lecz poczuł, że ktoś łapie go za rękę.
-Nie daj się - szepnął mu Leji. -Wywalcz złoty miecz. Wierzę, że sobie poradzisz...
-Nie dziękuję, bo to podobno przynosi pecha - blondyn uśmiechnął się ciepło i ruszył w stronę sali. Drzwi się zamknęły automatycznie, gdy tylko wszedł do środka...

Lejiemu serce biło mocniej już od kilkunastu minut - czyli od czasu, w którym jego przyjaciel zniknął za drzwiami. Długowłosy denerwował się. Cholernie się denerwował... Chyba bardziej od samego Alexa... "Oby ci się udało... Musi ci się udać. Musisz dostać złoty miecz... Jesteś najlepszy...". Złoty miecz był najpotężniejszym rodzajem broni Łowców i zawsze dostawała go najsilniejsza osoba.
W końcu drzwi odtworzyły się. Leji natychmiast poderwał się z ziemi. Czuł, że serce mu zamiera, gdy zobaczył w drzwiach Alexa. Nie zdziwiło go to, że chłopiec ma puste ręce, gdyż broni nigdy nie było widać, gdy nie trzeba było jej użyć.
-I jak? I jak? Co dostałeś? - blondyna natychmiast obskoczyło kilkanaście osób. On jednak milczał, a z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji: ani smutku, ani radości. Jakoś udało mu się przecisnąć przez ten tłum. Podszedł do Lejiego i objął go za szyję.
-Złoty łuk - uśmiechnął się, jednocześnie szepcąc mu do ucha. Leji nie wiedział, jak ma zareagować na te słowa. Złoty łuk był drugą bronią pod względem mocy... Alex ma go! Alex ma łuk!!! - Hej, Leji, co z tobą? Nie cieszysz się?
Dopiero teraz starszy chłopak ożywił się. Mocno objął przyjaciela, jednocześnie śmiejąc się szczerze.
-Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz... Chociaż, myślałem, że będziesz miał miecz, ale to, co dostałeś, jest niewiele gorsze. Jestem z ciebie dumny...
Z twarzy blondyna cały czas nie znikał ciepły uśmiech.
-A miecz zostawiłem tobie...
-Nawet tak nie żartuj. Jestem za...
Alex przyłożył mu palec do ust, skutecznie blokując słowa.
-Dasz radę - jego morskie oczy spoglądały ufnie w jasnoniebieskie oczy przyjaciela.


***



Siedzieli już dobre dwie godziny, a końca egzaminów nie było widać! Alex był zmęczony po swojej próbie, jednakże upierał się, że zostanie z Lejim. A złoty miecz nie znalazł jeszcze swego właściciela...
-Leji... Teraz ty.
-Powodzenia - szepnął do niego blondyn. - Pamiętaj, że wierzę w ciebie. Niech to da ci siłę do niemożliwego...
Leji przytaknął ruchem głowy i powoli wszedł do środka.
Gdy drzwi się zamknęły, otoczyła go całkowita ciemność. Nie widział nawet czubka własnego nosa. Wszędzie panowała niesamowita cisza i nie można było wyczuć niczyjej obecności. Ale jak to możliwe, skoro egzaminator wchodził chwilę przed nim?
- Halo? Jest tu ktoś? - nieśmiało zawołał chłopiec, jednak nie odpowiedziało mu nic, nawet echo.
Nagle poczuł dziwny dreszcz na swoich plecach. Czuł, że ktoś jest w tych ciemnościach... Całkiem blisko... Leji skoncentrował się... Ten ktoś był coraz bliżej... Długowłosy nic nie widział, lecz doskonale czuł, co dzieje się wokół.... W pewnej chwili uskoczył niespodziewanie do tyłu. Usłyszał tylko świst miecza, które przecinało powietrze... Uczeń kierował się tylko instynktem i głosem swego serca. To właśnie one mówiły mu, kiedy ma uskoczyć i w jakie miejsce... Znów odskoczył, tym razem jednocześnie z całej siły uderzając przeciwnika. W tej samej chwili oślepiło go światło...
Gdy otworzył oczy, przeraził się. Jeszcze przed chwilą był w zupełnych ciemnościach, a teraz... Teraz znajdował się w sali egzaminacyjnej, a przed nim siedziało pięciu egzaminatorów.
-Pierwsza próba zaliczona doskonale - jeden z nich coś zanotował. - Nie tylko zrobiłeś uniki, ale też trafiłeś przeciwnika. A teraz kolejka pytań z teorii i znowu praktyka.
"Teoria... Koniec ze mną..."
-No dobra, to zaczynamy... Leji, moje pytanie będzie banalne: w jaki sposób wampir może się stać z powrotem człowiekiem?
Leji krzyknął w duchu z radości i posyłał Alexowi tysiące całusów. Młodszy niedawno mu o tym opowiadał, a robił to tak ciekawie, że Leji (o dziwo!!!) wszystko zapamiętał.
-Wampir może stać się znów prawdziwym człowiekiem tylko w jednym przypadku: gdy spotka osobę, która go odmieni. Jeśli będzie miał szczęście i natrafi na tego jedynego bądź jedyną, a później wypije całą krew tej istoty, znów będzie człowiekiem.
-W porządku, zaliczamy. Następne pytanie: co byś zrobił, gdyby ktoś zaproponował ci zostanie wampirem? Swój wybór uzasadnij.
"Rany, czy oni muszą o wszystko pytać z taką sztywnością? Ludzie, włóżcie w siebie trochę luzu, bo zamienicie się w marmurowe posągi!"
-Oczywiście, że bym odmówił. A uzasadnienie? Jest chyba oczywiste: jestem Łowcą i moją naturą jest walka z wampirami, a nie stawanie się jednym z nich. A wampir, który zaproponowałby mi zamienienie się w te krwiopijcze bestie, natychmiast zostałby potraktowany moją bronią, a jeśli bym nie miał broni, to zająłbym się nim gołymi rękami i chociaż ogłuszył.
-Dobrze, nie mamy więcej pytań. Teraz przed tobą ostatnia część egzaminu, w trakcie której broń się do ciebie dopasuje.
-Eeeeeee... To wszystko? - Lejiemu szczęka opadła ze zdziwienia.
-A co chciałeś więcej? Tu się liczy najbardziej praktyka, a nie teoria. Zresztą, powinieneś się cieszyć z tego, że nie mamy więcej pytań. Sądząc po twoich poprzednich wynikach z teorii, raczej nie otrzymałbyś żadnej broni. A teraz wchodź do tego pomieszczenia obok i nie marudź. Tam czeka cię ostatnia próba.
Leji wszedł do pomieszczenia, a serce biło mu jak szalone. Jeszcze nigdy nie bał się aż tak bardzo. Otaczała go idealna ciemność, podobna do tej, którą spotkał na początku egzaminu. Jednak w tej było coś dziwnego... Magia. Niesamowita aura unosiła się w przestrzeni.
--Kolejny młody Łowca - cichy, męski głos wywołał u chłopca przyjemne dreszcze.
-Kim... Kim jesteś?
--A jak myślisz? Jestem duchem opiekuńczym, który ma dopasować do ciebie broń...
Nagle z ciemności wyłonił się młody chłopiec o srebrzystych włosach i takich samych oczach. W ogóle całą jego postać otaczała srebrna poświata.
--Zobaczmy... Co my dla ciebie mamy? - "mówił" nie poruszając nawet ustami. - Jesteś bardzo słaby z teorii... Ale za to doskonale radzisz sobie w walce... - duch podleciał do zdezorientowanego chłopca i przyłożył chłodną dłoń do jego serca. Łagodne oczy wpatrywały się w oczy Lejiego. - Masz czyste myśli... Nie interesują cię korzyści, jakie będziesz miał z tego, że jesteś Łowcą. Zależy ci tylko na tym, aby właściwie wypełnić powierzoną ci misję... W dodatku... Masz przyjaciela... Rzadko się to zdarza wśród Łowców. Powiedz mi o nim coś więcej?
-Zaraz, zaraz, bo czegoś tu nie rozumiem. Skoro to egzamin na broń, to dlaczego stoczyłem jedną, banalnie prostą walkę, odpowiedziałem na dwa banalne pytania z teorii, a teraz gadam z jakimś duchem?
--Głupol... Po co robić jeszcze raz test, skoro już go mieliście? Owszem, biorę pod uwagę twoje wyniki w nauce, ale dla mnie najbardziej liczą się pytania, na które mi odpowiesz...
Leji głośno przełknął ślinę. Czuł się co najmniej dziwnie...
--Boisz się mnie? Naprawdę nie masz czego... Chcę tylko, abyś mi coś powiedział na temat swego przyjaciela. Czy to takie trudne?
-Nie bardzo wiem, po co ci informacje o Alexie...
--Muszę sprawdzić, czy się nadajecie...
-NadajeMY? Do czego MY mamy się nadawać?
Srebrnowłosy chłopiec tylko uśmiechnął się ciepło. U jego ramion pojawiły się srebrne skrzydła, dzięki czemu powoli wzbił się w powietrze, zostawiając pod sobą srebrny pyłek, który łagodnie rozświetlał otoczenie.
--Chodź ze mną - "szepnął" do błękitnookiego i wyciągnął w jego stronę dłoń. Leji nie bardzo wiedział, dlaczego to robi, ale chwycił jego rękę. Była niezwykle zimna... - Nie bój się. Mam zimne ręce, bo jestem duchem... Nie chcę cię skrzywdzić.
Leji nie miał czasu zastanowić się nad tym, skąd on wie o jego strachu, gdyż nagle oślepił go niezwykle silny blask. Młodzieniec odruchowo zacisnął powieki.
Gdy je ponownie otworzył, omal nie krzyknął ze zdziwienia i przerażenia. Unosił się w powietrzu, nad jakimś miastem.... Była noc, a w dole widać było liczne domy i światła. Na niebie świecił ogromny księżyc... Fioletowowłosy poczuł, że jest mu zimno. Po chwili zorientował się, dlaczego. Chłodne ramiona oplatały jego ciało...
--Nie próbuj się wyrwać, bo spadniesz.
Wyrwać się? Leji był zbyt oszołomiony, aby wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, a co dopiero się wyrwać! Spoglądał z niedowierzaniem, raz w dół - na miasto, a raz nieco wyżej - na twarz srebrnowłosego.
-Co...? - tylko tyle zdołał z siebie wydobyć.
--Nie bój się tak. Dopóki się mnie trzymasz, nie spadniesz. Jesteś teraz nad miastem, które będzie twoim regionem łowieckim. To bardzo duże miasto, więc jest w nim całe mnóstwo wampirów, z którymi mogą się rozprawić tylko najlepsi wojownicy. Postanowiłem wysłać tu ciebie i twego przyjaciela.
-Ale... Przecież... O tym decydują nasi nauczyciele...
--Owszem, to ludzie z akademii z reguły decydują, kogo gdzie posłać, ale w wyjątkowych sytuacjach ja to robię za nich. Ty jesteś taką "wyjątkową sytuacją" i o ja decyduję o tym, gdzie cię wysłać. A ponieważ wiem, że tworzysz z Alexem zgrany zespół, pójdziecie tu obaj.
-Ale...
Nie zdążył zaprotestować, gdyż znów oślepiło go światło. Wrócił z powrotem do miejsca, w którym był wcześniej, a tajemniczy duch stał spokojnie tuż przed nim;
--Wiem, że masz do mnie wiele pytań - uśmiechnął się lekko - ale nie mogę ci powiedzieć nic więcej. Z czasem wszystko stanie się dla ciebie jasne - wyciągnął do przodu rękę. Powoli pojawiał się w niej dziwny blask. - Masz, przyda ci się to.
Blask przeniósł się na dłonie Lejiego i zaczął nabierać właściwych kształtów.
-Co to jest...?
--Twoja broń. Jako Łowca, będziesz walczył złotym mieczem.
-C... Co...? Przecież... Moja teoria...
--Owszem, w teorii jesteś bardzo słaby, ale doskonale walczysz. Ktoś taki zrobi najlepszy użytek z tej broni. Zresztą, miecz sam ciebie wybrał na swego właściciela. Opiekuj się nim dobrze - Leji zdziwił się, gdy srebrnooki podleciał do niego i ułożył sobie głowę na jego ramieniu. - Nie mów nikomu, nawet Alexowi, o naszym spotkaniu. Ono MUSI pozostać tajemnicą. Jeśli ktoś będzie się o coś ciebie pytał powiedz po prostu, że miałeś symulowaną walkę, tak, jak pozostali. Wierzę, że będziesz milczał.
-Bez obaw. Potrafię siedzieć cicho, gdy trzeba.
Duch znów się uśmiechnął, lecz tym razem... Był to jakiś dziwny uśmiech... Taki... Smutny...
--Jeśli będziesz kiedyś w kłopotach, pomyśl o mnie... Przybędę i pomogę ci...
-Jesteś moim opiekunem?
--Można to tak nazwać... - powoli zaczął znikać.
-Zaczekaj! Nie powiedziałeś mi, jak masz na imię!
--Jestem... Derneth...
Po chwili Leji został sam. Zewsząd otoczyła go ciemność, lecz on sam nie zwracał na nią uwagi. Dzierżył w dłoni piękny, złoty miecz i przyglądał mu się. To wszystko zdawało się być tylko snem... Najsilniejsza broń była w jego posiadaniu, na dodatek zdobył ją niemal bez wysiłku... Czy to nie było zbyt podejrzane? Owszem, było, lecz chłopiec dobrze wiedział, że przyjdzie mu jeszcze trochę poczekać, nim otrzyma ostateczną odpowiedź na temat tego, jakie jest jego prawdziwe zadanie. "Póki co... He, he... Mam złoty miecz, a więc wreszcie ta cholera zwana pospolicie Maxem da mi święty spokój! Teraz to ja będę mógł się z niego do woli naśmiewać!"

Od kiedy Leji wszedł do środka, Alex siedział zupełnie bez ruchu. Przez cały ten czas nie zmienił pozycji, nie uniósł nawet głowy czy nie kiwnął palcem. Nie udzielał odpowiedzi, na pytania typu: "co się z tobą dzieje?", a jedyną oznaką, że jeszcze żyje, była wolno i miarowo ruszająca się pierś, co wskazywało na to, że oddycha.
Gdy drzwi od sali otworzyły się, uniósł głowę. Zobaczył Lejiego, który jak zwykle uśmiechał się lekko. Obskoczyło go kilkanaście osób, lecz błękitnooki nic nie mówił. Alex wyczuł, że Leji zamierza postąpić tak samo, jak on - najpierw przekaże tą wiadomość przyjacielowi...
Fioletowowłosy powoli podszedł do niego i wyciągnął w jego stronę dłoń.
-Chodź. Należy się nam porządny odpoczynek...
Alex skorzystał z jego pomocy i po chwili obaj szli korytarzami akademii. Leji objął młodszego (o kilka dni, ale jednak^.^) chłopaka przyjacielsko ramieniem. Zawsze tak robił, gdy był w dobrym humorze.
-Wiedziałem - blondyn uśmiechnął się. - Nie zawiodłeś moich oczekiwań.
-Skąd wiesz? Być może dostałem coś innego?
-Nie dostałeś... Wiem, że tylko ty zasługujesz na złoty miecz. Nikt inny...





*Megalodony były to prehistoryczne rekiny (nieco przerośnięte - miały nawet po 20 m); niestety (a może na szczęście?), tak jak dinusie, wymarły ;(












 


Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum