The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 14:17:24   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Marzenie, tak po prostu... 1
Przed lekturą, pragnę powiadomić o fakcie, że w moim ficku Liderem Dir en Grey jest Die. Czemu tak wyszło? A no właśnie, Kao i Die grali w karty(nie muszę chyba dodawać, że byli ,,lekko” podpici).Gra przebiegała interesująco, a zwycięzcą został Die i teraz on przez 3 miesiące jest głową Dir en Grey’a. A i oboje mają czerwone włosy.



- Jebać system! - krzyknął Kyo - Pieprzyć wszystko!! Jebać SYSTEM!!! - krzyczał wciąż.
- Co się tak drzesz, powaliło cię do końca? - zapytał się Kaoru, który właśnie wszedł do środka-Słychać cię aż na dole +_+...-dodał.
Kyo warknął tylko i odwrócił się do okna. Po chwili coś mu nie pasowało i znowu odwrócił się do czerwonowłosego. Podrapał się po głowie, odgiął szyję w tył i wciągnął nosem powietrze. Robił to powoli nie patrząc na gitarzystę, nie przejmując się nim, jego obecnością. Nie zależało mu na niczym...nie zależało mu na nikim. Po prostu się wyłączył.
- No i co się gapisz? - zapytał lekceważąco.
- Wiesz co? Ty jesteś porąbany, ale właśnie przeszedłeś samego siebie. Gratulacje. - powiedział, kierując swe kroki w stronę drzwi. Zamknął je. Głuchy dźwięk rozniósł się po pomieszczeniu. Zaległa cisza. Jedyne co przykuło uwagę wokalisty, to czarny płaszcz czerwonowłosego, rozwiewający się coraz bardziej z każdym krokiem. Tak ładnie to wyglądało, niczym rasowy Demon...
- Masz rację. Jestem porąbany. Nawet nie wiesz jak bardzo - dodał, ponownie odchylając głowę w tył i wypuszczając z ust kłębek dymu, nie bardzo przejęty zaistniałą sytuacją.

- Tak, tak rozumiem...dobrze, yhym...Postaramy się być... - ciągnął Toshiya przez telefon - A-ale nie wiem co z Kyo - powiedział spoglądając w
stronę Kaoru. Jego mina wskazywała, że wokalista nie zamierza się nigdzie ruszyć. - Przepraszam, muszę kończyć - trzasnąwszy klapką od
telefonu, podszedł do czerwonowłosego.
- I co? Czemu się tak drze? - zapytał, zaciekawiony.
- Myślisz, że mi powiedział? – odparł - Jebło go do końca i tyle. - mówiąc to usiadł na krześle, zakładając nogę na nogę i rękę na twarz, w geście
zrezygnowania. - Tylko po kiego grzyba Bóg dał mu tak donośny głos? - wymamrotał pod nosem.
- Dziwne...Tak to się jeszcze nie zachowywał.
- No właśnie. Jakby był tu Die, to by mu nastrzelał po pysku i byłby spokój -Kao podniósł się i poszedł zaparzyć sobie kawę. Jednak krzyki Kyo
sprawiały, że nie mógł utrzymać łyżeczki w ręce i rozsypał prawie cały słoik ,,małej czarnej" po kuchni. Wokalista krzyczał jeszcze głośniej.
-Nie możesz tak o pół tonu ciszej?!?!?! - puściły mu nerwy, jednak szybko je opanował i zaczął zbierać rozsypaną po podłodze kawę. Nastała
chwila ciszy.
- Wychodzę. - oznajmił Toshi, zamykając drzwi.
- Ej, zaczekaj! - zerwał się gitarzysta - Dokąd idziesz? - zapytał.
- Idę się przejśc.Za jakąś godzinkę, może dwie będę z powrotem. Pa^^! - uśmiechnął się i trzasnął drzwiami.
- Jak możesz mi to zrobić, zostawiasz mnie TU SAMEGO;_;! - wykrzyczał czerwono włosy, wybiegając za basistą.
- Normalnie. W razie ,,W" masz przecież komórkę. No i przecież facet jesteś, no nie? - powiedział zadziornie, przejeżdżając palcem wskazującym
po nosie przyjaciela. Po chwili dotarło do niego, co właśnie zrobił. Owinął szybko swój czarny szal wokół głowy, tak, aby nie było widać rumieńców
na policzkach.
- Na razie! - krzyknął, zbiegając w pośpiechu po schodach.
- Toshiya... - wymamrotał zdziwiony Kaoru. Otrząsnął się i wciąż zszokowany zaistniałą sytuacją ,wszedł z powrotem do mieszkania.

Jakieś 10 minut później nie było już śladu kawy. Czerwonowłosy delikatnie odłożył słoik na półkę i rozglądając się czy nikt nie patrzy^^, wytarł
ręce w płaszcz*,*. Pokręcił się jeszcze po kuchni, w poszukiwaniu cukru i czegoś do kawy. Usiadł wygodnie na kanapie, a raczej się rozłożył i pod
głowę położył sobie dużą, czerwoną poduszkę, obszywaną złotą nicią ,kształtu wielkiego trójkąta. Włączył telewizor i gdy już miał się pogrążyć
w oglądaniu ,,samych śmieci", olśniło go, że zapomniał o łyżeczce. Wymaszerował z powrotem do kuchni. Znalazł ów przedmiot pożądania i
wracał z powrotem do pokoju.
- Wszystko widziałem. - powiedział Kyo, który nie wiadomo skąd, znalazł się na drodze Kaoru.
- Jezu Chryste!!! Chociaż w domu byś nie straszył! - przeraził się Kao.
- Wiesz, akurat nie mogę. Już taki jestem - dodał, przechodząc obok gitarzysty. -Dziwi mnie, że akurat ty się mnie boisz, sam przecież nie wyglądasz
lepiej. - powiedział, grzebiąc w lodówce. Jego postawa była zadziwiająca. Dziś to nie był Kyo, jakiego znamy. Ten Kyo był inny...Bardziej wytworny,
przerażał samą swoją postawą. Nie przypominał mającego gdzieś wszystko chłopaczka. Był jak...
- Demon... - powiedział czerwonowłosy. Na dźwięk tego słowa, blondyn wychylił się z za drzwi lodówki i spojrzał w jego stronę.
- Słucham? - zapytał, mając w buzi pomidora.
- Kyo...jesteś jakiś inny. - wyjąkał.
- Taaaaaaaaak??? A to niby czemu? - zaciekawił się.
- Nie zachowujesz się tak jak zawsze. Masz jakiś problem?
- Niiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiie. A czemu się pytasz? - wokalista spojrzał spod łba na gitarzystę. Podszedł do niego i obwąchał.
- Boisz się...? Ty się boisz...Ty potrafisz się bać, Kaoru??? - mówiąc to spojrzał mu głęboko w oczy. Czerwonowłosy poczuł jak spojrzeniem przeszywa
mu duszę. Blondyn nie odrywając wzroku od gitarzysty, nadgryzł lekko pomidorka, a raczej wbił w niego zęby i zręcznym ruchem odrzucił go.
Zlizał z ręki cieknący sok. Przybliżył się do Kaoru, a dłonie jego spoczęły na ramionach gitarzysty.
- Wiesz, coś ci powiem...i zadam pytanie - wyszeptał mu do ucha. Kaoru zdrętwiał. - Dzisiaj Pryma Aprilis... - oznajmił. - I co, srasz ze strachu? -dodał z
uśmiechem. Zapanowała cisza, którą po chwili przerwał śmiech Kyo.
- O kurwa, STARY!!! Żałuj, że się nie widziałeś! Hhhhaaaaaaaahhhhhhhhaaaaaaahhhhhaaaaa!!!! - blondyn pękał ze śmiechu. - Nie, no nie mogę,
wystraszyłem Kaoru!!! Kaoru się mnie boi!!! BbbbbUUUuuuuuuuuAAAAaaaaaaaaaHHhhhhAAAAAAAAAAAHHHHHHHHHAAAAAAAAAAAAAAAA
-wokalista wył ze śmiechu, tarzając się po podłodze - Ja wystraszyłem Kaoru, JA!!! - rżał dalej.
- C-chcesz powiedzieć, że to był żart??? - górna warga Kao podniosła się. Na to pytanie Wokalista zaczął się śmiać jeszcze głośniej. Po chwili się
jednak opanował na tyle, by móc odpowiedzieć. - A coś ty myślał, baranie jeden, heheee...To był mój najlepszy kawał ,jaki ci zrobiłem!!! Jaki dotychczas zrobiłem - powiedział z dumą uderzając się w pierś. - Nazwałem go ,,Baba Jaga" BUAHHHAAAHHHHHHAAA!!!(nagły, nie kontrolowany wybuch śmiechu)-A wiesz
czemu tak? - zapytał, ocierając łzy ,,szczęścia'' .Kaoru stał jak wryty, usiłując powstrzymać nadchodzącą furię... ^^
- Bo z tą twoją fryzurą, to jesteś ,,Baba", a jak cię wczoraj przypadkiem widziałem pod prysznicem, to ,,Jaga" - oznajmił, ponownie wybuchając śmiechem.
- Oooooo nnniiiiiieeeeeee....Teraz już przegiąłeś . - powiedział piekielnym tonem, spoglądając swymi czerwonymi oczyma w oczy blondyna. - I nawet powiem ci, że ja też mam plan, a nazywa się ,,Powyrywam CI NOGI Z DUPY"!!! - wrzasnął, osiągając furię doskonałą.
- Przeżywasz to jak mrówka okres. - uśmiechnął się wokalista. - Nie złapiesz mnie, jesteś za wolny - krzyknął, wybiegając z mieszkania i zbiegając po schodach na podwórko, w międzyczasie krzycząc ,,Nie złapiesz mnie, nie złapiesz" ,,Burak z PGR-u" ,,Złamas" i szereg innych tekstów w swoim stylu.
Czerwonowłosy biegał za nim krok w krok.Za każdym razem, gdy już prawie miał Kyo, ten mu się wyślizgiwał, robiąc zręcznie uniki. I tak biegali po ulicy, przed domem, jeden drugiego wyzywał i śmiał się w niebogłosy, a drugi obiecał mu, że go za to zabije<(^.^)>.
- Całe życie z wariatami... - powiedział Toshiya, który właśnie wrócił ze spaceru i od jakiś 15 minut przyglądał się zaistniałej sytuacji.

The End vol.1
by Ila










 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 19 2011 14:28:57
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Blue (Brak e-maila) 18:59 25-12-2006
Ale jesteś pewna, że ten fik ma jakikolwiek sens?
Ila (Brak e-maila) 14:55 27-12-2006
Jak najbardziej^^! Wszystko wyjdzie w trakcie. W sumie to nie rozumiem, skąd twoje pytanie bo wszystko jest napisanie czarno na białym, no ale cóż..Pozdrawiam
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum