ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Tylko ty. Na zawsze... |
Pierwszy fik, który postanowiłam opublikować właśnie tutaj… Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, jest z moim ukochanym pairingiem, czyli DiexShinya… Podczas pisania radzę słuchać "I`ll" w wykonaniu Dir en Grey, przy której właśnie tworzyłam to 'dzieło'. Fika dedykuje
PROPHET, której zawdzięczam natchnienie…
- Shin-chaaaan, nie wierć się, bo nie skończymy przed przyjściem reszty! Totchi, podaj róż do policzków!
Die, Toshiya i Shinya jak zwykle byli pierwsi i jak zwykle nudziło im się. Tak, więc biedny perkusista został poddany kolejnym torturom niewyżytych muzyków. Tym razem za cel wzięli sobie zrobienie blondynka na tzw. "dziewczynę spod latarni". Na jego szczęście pokusili się tylko na make-up XD.
- Zostaw mnie idioto! Debile! - Wrzasnął sam poszkodowany szarpiąc się niebywale.
- No już, jeszcze tylko błyszczyk… - Czerwonowłosy z trudem nałożył na usta przyjaciela różowiutką maź.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Kyo, a zaraz za nim Kaoru.
- Eee? - Wokalista inteligentnie mruknął wgapiając się w Shinyę. - Kto sprowadził na próbę dziwkę?
Totchi i Die przybili piątkę.
- Khem, kochanie, to jest SHINYA, a nie DZIWKA… - Zwrócił uwagę Kaoru.
Po chwili wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem kierując złośliwe uwagi w stronę Shinyi. Oczywiście bolesne, ale tylko dla niego. Perkusista spojrzał na brechtającego się Die`a i energicznie wstał odpychając krzesło daleeeeko, po czym wyszedł zarzucając na siebie kurtkę.
- A jemu, co? - Zdziwił się Toshiya.
- Coś mi się zdaje, że przesadziliście z tym numerem… - Rzucił cenną uwagę lider.
- Die, idź za nim, przecież próba nie odbędzie się bez perkusji! - Pouczył Kyo.
- Dlaczego akurat ja?!!
-, Bo masz na niego dobry wpływ i… Cholera, Die, jaki ty jesteś ślepy! - Westchnął Kyo. On już od dawna widział uczucie, które perkusista żywi, do Die`a.
Tak, Shinya był zakochany w czerwonowłosym, niemal do szaleństwa. Lecz zgrabnie to ukrywał pod "nienawiścią" usprawiedliwianą tymi beznadziejnymi wygłupami. Owszem - bolało, ale nie studziło pożądania.
- O co ci znów chodzi?!
- Sam to dostrzeż… - Wokalista pokręcił bezradnie głową. - A teraz idź za nim!
Die nie wiele myśląc złapał płaszcz i wybiegł z Sali. Nie musiał daleko szukać, blondyn stał zaraz przy wejściu do budynku.
- Maleństwo…
- Nie nazywaj mnie tak! I daj mi święty spokój! - Krzyknął odpychając wyciągniętą dłoń gitarzysty.
- Przepraszam, przesadziliśmy. Ale wróć i zagraj z nami. Proszę! - Złapał go za ramiona. - Proszę… - Szepnął mu do ucha.
No tak, Die nie wiedział o tym uczuciu. Nie wiedział także, że takim szeptaniem, czy nieznaczną bliskością może od Shinyi uzyskać wszystko! Perkusista i tym razem nie był w stanie się opamiętać, przeciwstawić. Gdy Die dotykał go, nie żartując, cały trząsł się jak malutki piesek. Tak, więc wrócił na salę z tym okropnym makijażem. A ważne było tylko to, że Die szedł obok i ogarnął go ramieniem.
- Oczywiście idziesz z nami wieczorem do klubu, nie? - Spytał w drodze.
- Chyba raczej nie…
- To znaczy, że będę u ciebie o 19.00 - Uśmiechnął się beztrosko.
Próba nie szła zbyt dobrze, właściwie to nie szła w ogóle. Każdy miał jakiś powód, by być skupionym na czymś zupełnie innym. Kyo i Kaoru mieli siebie nawzajem, Totchi nadal był strasznie rozbawiony wcześniejszą sytuacją, a Shinya przyglądał się Die`owi, naturalnie. A cóż robił nasz Czerwonowłosy? Myślał o całym zajściu. A głównie o słowach Kyo. Czego nie wiedział? Czego takiego nie wie o Shinyi? Zaczął sobie wszystko układać. No tak, gdy byli sami, a Die ni wygłupiał się, perkusista zachowywał się dziwnie. Ale, o czym to świadczyło? Zdenerwowany wszystkim odwrócił się do tyłu. Widząc ten wzrok, który tkwił na nim najwidoczniej już dłuższą chwilę, speszył się nieco. Podobnie jak Shinya, który zaczął udawać wielkie skupienie na pałeczkach. Die zaśmiał się pod nosem przypominając sobie wzrok jednej z szaleńczo zakochanych w nim fanki, który był dokładnie taki sam jak ten Shinyi. Lecz po chwili znów spoważniał. Może o to chodzi? No tak, wszystko pasuje. Ta nieśmiałość, czułość na jego dotyk… Czy TEN Shinya jest w nim zakochany? Die nagle przestał grać i niemal rzucił swoją ulubioną gitarą. Energicznie wyszedł do drugiego pomieszczenia, do garderoby. Tylko wzrok Shinyi dłużej zatrzymał się na zatrzaśniętych drzwiach.
- Oho, Die załapał jakiegoś porządnego focha… Chyba na dziś to już koniec. - Zauważył lider i postanowił natychmiast zakończyć i tak nieudaną próbę.
Po chwili wszyscy byli gotowi i niemal ich wywiało z sali.
- Hej, Shin-chan! Idziesz? - Spytał Toshiya.
- Nie… Posiedzę tu trochę… - Mruknął.
- Ale pamiętaj, przed 20.00 w klubie!
Także za basistą zamknęły się drzwi.
Minęło 5, potem 10 minut… Perkusista podniósł się, ubrał (znaczy się kurtkę zarzucił XD - dop. Mitsune) i skierował w stronę wyjścia.
- A ty jeszcze tu jesteś? - Krzyknął Die, który właśnie otworzył drzwi od garderoby.
- Właśnie wychodzę.
- Masz coś przeciwko, bym cię odprowadził? - Uśmiechnął się i założył swój długi, czarny płaszcz.
- Raczej nie. - Spuścił głowę czując, iż się rumieni.
- Die, czy coś się stało? Wtedy na próbie? - Spytał Shinya w drodze, gdy już ochłonął.
- Nie… Właściwie to… Nieważne… - Spojrzał ukradkowo na przyjaciela i znów napotkał ten wzrok, jakby rozmarzony. Teraz zupełnie inaczej patrzył na niego. Z drugiej strony czuł się głupio, nie wiedział jak się zachować. Choć z jeszcze innej strony Shin wydał mu się… taki piękny i… Ale nie dopuszczał do siebie myśli, by mógł go pokochać. No, bo jak, on? Ten Die, który każdego wieczora idzie do łóżka z kimś innym? Nie, to się ze sobą nie łączy. Tylko jak musiał się czuć Shinya codziennie wysłuchując, z kim, gdzie i jak, kochał się Die? To musiało boleć, w tej chwili gitarzysta poczuł się beznadziejnie. Ranił go, ranił tyle czasu nieświadomie… Z szczerych chęci chciał dla przyjaciela jak najlepiej, swatał go…, Jakie to musiało być upokarzające! Znów spojrzał w bok, tym razem nie krępując się w ogóle. Orzechowe oczy, lśniące włosy i subtelna cera… Niczym kobieta, ale to był przecież mężczyzna! Shinya Terachi, perkusista zespołu Dir en Grey, najlepszy przyjaciel Daisuke Ando, jego najlepszy przyjaciel! Nie mógł go ranić, nie mógł! Jednak czy zmuszenie się do miłości i wierności nie byłoby sprzeczne z jego umysłem, charakterem..?
Bardzo szybko znaleźli się pod bramą prowadzącą do domu blondyna.
- Więc… Będę u ciebie równo o 19.00. - Wyszczerzył się, może odrobinę głupkowato.
Shinya zmarszczył brwi.
- Ale mówiłem ci, że ja nie mam ochoty…
- Ćśśś… - Uciszył go kładąc palec wskazujący na jego ustach.
Shinya momentalnie oblał się czerwonym rumieńcem (Wyobraźcie sobie tą scenę… To musiałoby wyglądać bosko! *rozpływa się* - Dop. Mitsune). I nie mógł spuścić głowy.
- Ślicznie się rumienisz, Shin-chan… - Szepnął i zabrał palec. - To do zobaczenia! - Pomachał mu na odchodne.
Perkusista jeszcze długo stał i patrzył na znikającą sylwetkę gitarzysty. Co miało znaczyć stwierdzenie, że ślicznie się rumieni..?
Brutalne przebudzenie - oto, co dosięgnęło Shinyę około godziny 19.00. Otworzył oczka i spojrzał na zegarek.
- Cholera! - Wiedział, że dobijająca się osoba to Die. Pobiegł do drzwi i otworzył je.
- Gotowy? - Uśmiechnął się.
Blondyn zlustrował czerwonowłosego. Czarne, skórzane spodnie, idealnie przylegające do nóg i bezrękawnik w tym samym kolorze. Na wierzch zarzucił cienki płaszcz, który miał chyba dodać mu po prostu jeszcze większego szyku.
- No… zaspałem.
-, Czyli się spóźnimy. - Nie pytając postąpił dwa kroki do przodu. Rozejrzał się po pomieszczeniu. - Dawno mnie tu nie było…, Ale jak widzę nic nie zmieniałeś. - Posłał mu uśmiech firmowy nr.1 xD
- Die, proszę… Ja naprawdę nie chcę iść… Przecież mnie nie potrzebujesz, na pewno będziesz miał wspaniałą obstawę. - Wydął wargi nie mogąc znieść tych ciągłych namów.
-, Okej, w takim razie… Zostaniemy u ciebie. - Rzucił się na kanapę i oparł nogi na zagłówku.
-, Co ci się tak wzięło na moje towarzystwo? - Zamknął drzwi i usiadł na pufie, naprzeciwko Die`a.
- Nie mów mi, że nie masz ochoty na moje towarzystwo… - Usiadł z powrotem i spojrzał w zaspane oczy blondyna.
- Mam, ale… Ostatnio nie miałeś dla mnie czasu, wolałeś spędzać czas w sypialni z coraz to innymi osobami… - Opuścił głowę. - Może masz jakąś opowieść o nowej naiwnej fance, z którą się przespałeś? - Jego głos był zdławiony, niemal płaczliwy.
- Mam. - Odparł sucho.
- No, dawaj, jestem gotowy. - Podniósł na niego szklane oczy.
- Nie Shin-chan. Dość tego. Nie będę cię więcej ranił, nie tak. Nie chcę! - Nie miał pojęcia, czy podziałały tak na niego, jego smutne oczy, czy cały on.
- Die..?
- Przecież nie lubisz tych opowieści, nie? - Uśmiechnął się ponownie, rozluźniając mięśnie twarzy. - Masz jakieś ciekawe filmy? - Podszedł do półki z filmami DVD i VHS.
W ciągu następnych dni Die starał się spędzać z Shinyą jak najwięcej czasu. Spacery, obiady, kolacje, wyjścia do klubów… Obserwował jego każdy ruch, każde spojrzenie, zachowanie. Podobnie jak reszta zespołu zauważył u niego większą radość z życia, chęć do działania. Poprawiła się także jego gra na perkusji. Czyżby trochę czasu spędzonego z Die`m aż tyle mu dało? Czyżby to właśnie była jego "siła napędowa"?
Czerwonowłosy także zbliżył się do Shinyi. Dostrzegł mnóstwo rzeczy, których do tej pory nie zauważał. W związku z brakiem czasu nie flirtował z innymi. Nie spał z nikim już cały tydzień. Miał przy sobie tylko Shinyę, tylko swojego przyjaciela. Lecz czy przyjaciela?
- No, chłopaki, za chwilkę czeka nas "zlot dziennikarski"… - Zawiadomił Kaoru, jakby ktoś tego nie zauważył.
Zajęli swoje miejsca. Siedzieli kolejno od prawej: Kyo, Kaoru, Shinya, Die i Toshiya. Większość pytań kierowano do Kyo i Kaoru, jednak po chwilce wszystko przekierowało się na Shinyę.
- Panie Terachi, w ciągu ostatniego tygodnia zaobserwowano, iż pan i pan Ando spędzacie ze sobą dużo czasu. Plotki głoszą, że jesteście panowie parą. Czy to prawda? - Zadała pytanie jedna z dziennikarek jakiegoś brukowca.
Wszyscy skierowali swój wzrok na Shinyę, łącznie z członkami DeG`a. Przecież nie byli razem, pomimo najszczerszych pragnień perkusisty. Należało powiedzieć prawdę.
- Oczywiście, że to są zwykłe plotki. Mnie i pana Dai… - Nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, wskutek, czego przerwał swoją odpowiedź.
- Shin-chan… Wiem, wszystko wiem. Wiem, że mnie kochasz, już bardzo długo… - Szepnął mu do ucha Die, tak by tylko oni to usłyszeli.
- Die?! - Oczy blondyna przybrały niewyobrażalne rozmiary.
- Aishiteru, Shinya! - Zupełnie niespodziewanie Czerwonowłosy przybliżył się do 'przyjaciela' i złączył ich wargi w pocałunku.
Niezliczone ilości fleszy aparatów spoczęły na ich twarzach, łącznie z zaskoczonymi spojrzeniami Totchiego, Kyo i Kaoru. Gitarzysta zakończył pocałunek głębokim spojrzeniem w oczy Shinyi. Były takie lśniące, takie… szczęśliwe!
- Tak, to nie plotki, pan Terachi i ja jesteśmy parą. - Z uśmiechem pochylił się nad mikrofonem i odpowiedział na pytanie.
- Prawda, Shin-chan? - Ponownie odwrócił się do perkusisty.
- Ha-Hai. - Odpowiedział nadal w stanie szoku, lecz już uśmiechnięty.
Polały się następne pytania, jednak największymi atrakcjami wieczoru zostali "Pan Terachi i Pan Andou".
- Die? - Spytał nieśmiało Shinya, gdy schodzili z podestu.
- Mmm?
-, Dlaczego?
- Każdy człowiek musi w końcu przejrzeć na oczy i dostrzec prawdziwe uczucie…
- Czy mam rozumieć, że…
- Że cię kocham, że jesteśmy parą, że wreszcie masz to, o czym marzyłeś. - Dokończył za niego.
- Skąd wiesz, że marzyłem? - Zmarszczył brwi.
- A nie?
- Uhm, pewnie, że tak. - Zarumienił się.
- Shin-chan, jak ja uwielbiam te twoje rumieńce! - Zaśmiał się Die.
- Ej =.=
- No już, już, nie gniewaj się. Zabiorę cię dzisiaj do siebie, dobrze?
Shinya pokręcił głową przytakując.
Czerwonowłosy zamknął drzwi i zrzucił z siebie płaszcz.
-, Co dziś masz w planach? - Spytał Shinya.
- Dziś coś innego niż zawsze… - Podszedł do niego od tyłu i odgarnął jego blond włosy. Obsypał pocałunkami szyję w tamtym miejscu.
- Die, co cię napadło? - Powiesił swoją kurtkę na wieszaku.
W odpowiedzi przejechał językiem od szyi aż po skroń młodszego. Odwrócił jego głowę i obdarzył miękkie usta namiętnym pocałunkiem, który po chwili pogłębił poprzez położenie dłoni na jego karku.
- Shin-chan, zostań dziś u mnie… - Szepnął do jego ucha.
Głuche jęki, drżące, splecione ciała. W powietrzu unosił się zapach miłości - fizycznej jak i psychicznej. Czy jest coś piękniejszego niż ukochana osoba, w twoim łóżku, tonąca w twoich ramionach, wywołująca u ciebie dreszcze i fale namiętności?
- Aishiteru Die…
- Aishiteru Shin-chan… - Z czerwonowłosego wyparowały siły po osiągniętej ekstazie. Wyszedł ze swojego kochanka i opadł na miejsce obok niego. Po chwilce poczuł, jak rozgrzane ciałko ukochanego przylgnęło do jego własnego. Czuł gorący oddech na swej piersi. Czuł otaczającą go miłość. Czuł coś, czego nigdy nie miał, coś, czego bał się stracić.
"Tylko ty. Już na zawsze…" - Pomyślał Die i przytulił mocniej Shinyę.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 19 2011 14:02:56
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Ufo (ratsa_z_ciasta@wp.pl) 22:09 16-02-2006
Hmmm... Zaczęło się nawet niźle. Koniec był już bardzo naciągany. Ja bym to trochę bardziej rozwlekła. Takie zdania są trochę nudne. Wziął, przyszedł, zrobił... Fick jakoś nie wnosi niczego nowego... Wszystko już było. Ale popracuj, poćwicz nad stylem i pisz dalej ^^ Nie czepiam się za bardzo, bo widać, że to fick jeden z pierwszych Jak ja sobie przypominam mojego pierwszego ff to... Szkoda słów xD Tak więc poćwicz trochę, postaraj się popracować nad stylem a będą z Ciebie ludzie ^^ Życzę powodzenia w dalszej pracy Chętnie poobserwuję jak się rozwijasz No i cholernie lubię tą parę x) Pozdrawiam ^^
Viv (Brak e-maila) 20:58 11-07-2007
początek zapowiadał się bardzo fajnie.
ale die mówiący, że nie chce ranić shinyi i w ramach tego zakochujący się w nim... to już szczyt naiwności (mimo, że tu jest bardzo dużo naiwnych fików...)
gdyby pokazać to trochę inaczej (jakaś przemiana, coś w tym stylu), to wyszłoby bardzo fajnie... |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|