The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 05:11:34   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
W twoje ręce
Seme jeden, czy seme dwa?
Bo hipokryzji mówimy nie!!!
Pisane wraz z butelką wina i zaliczonym egzaminem z epistemologii.
Mrau, Drago! Arigatou za wszystko
.





- Możesz powtórzyć to raz jeszcze, bardzo powoli i bardzo wyraźnie? - podszyty zaczątkami histerii głos Kyo przeciął ciszę.
Perkusista wciągnął z sykiem powietrze, ze zniecierpliwieniem odwracając się do kochanka plecami.
Po krótkiej chwili, wypełnionej li i jedynie bębnieniem palców po parapecie, podszedł do swojego koi i objął go ramionami, szepcząc mu do ucha:
- Kyo-chan, Kyo-chan… Nie bądź taki… - przerywane delikatnymi pocałunkami słowa zdawały się hipnotyzować wokalistę. Zamarł, odchylając głowę nieco do tyłu, pozwalając ustom Shinyi dotykać rozgrzanej skóry. - To tylko parę godzin… a potem… - lekkie zassanie skóry wargami wyrwało z gardła Kyo ciche warknięcie. - A potem wrócimy i wiesz… tak sobie pomyślałem…, że dawno… - wyszeptał drugiemu mężczyźnie do ucha coś, na co oczy wokalisty rozszerzyły się nienaturalnie, a ciało jakby bardziej przylgnęło do jego własnego.
-, Ale, Shinya… - głos Kyo zabrzmiał nieco rozpaczliwiej, niż miał zabrzmieć. Wokalista po raz nie wiadomo, który z rzędu, przeklął sam siebie za tak łatwe uleganie kochankowi. - Ale ja nie chcę tam iść! Nie, nie, tak mnie nie przekonaaaaszzzzz… I… Sh… Shinya, na Boga! Nie chcę, bo… oh… będzie mi głupio… argh… wiem, że byliście ze sobą, i wiem, że teraz jest z Kaoru, ale jak D… Die… Die!... - ostry krzyk Kyo wypełnił kuchnię, gdy dochodził w zaciśniętych na nim ustach kochanka.
Shinya wstał z kolan, delikatnie ocierając z ust perłową kroplę.
Przytulił drżące ciało wokalisty, po czym wymruczał mu prosto do ucha:
- Die? No wiesz, Kyo, ja jestem wyrozumiały, ale naprawdę, mógłbyś nie szczytować z jego imieniem na ustach? To trochę… wiesz, krępujące.
- Yamete! - jęknął wokalista, wyglądający równocześnie na rozzłoszczonego i rozbawionego. - Dobrze, pójdziemy! Pójdziemy na chrzanione imieniny pieprzonego Daisuke, który jest również twoim pieprzonym eksem!
- Pieprzyć, kochanie, to my się będziemy później… - złośliwy chichot Shina zabrzmiał przy uchu Kyo, po czym Młodszy błyskawicznie uciekł z kuchni, unikając, rzuconej z impetem przez Kyo, brudnej, kuchennej ścierki.


Kompletnie zalany Toshiya, siedział po turecku na dywanie, nabożnie kontemplując pustą butelkę, którą uparcie wturliwał ( nie ma synonimu. Zaciągnięty do pomocy czat Mirriel kazał kulać. Zostawiłam wturliwać, tak samo chyba durne -__-'' ~a_wia ) na pochyły blat, z którego się równie uparcie ześlizgiwała. Naburmuszony jak małe dziecko, któremu zakazano szatkowania dżdżownicy Kyo, siedział wciśnięty w róg kanapy, w której przeciwległym kącie kulił się Die.
Sytuacja była… napięta.
Tak, napięta jak struny gitary Die'a, gdy grał.
Ale jak Kyo miał zachowywać się inaczej, jeśli cały czas pamiętał, że ten tutaj jego Shinyę… kiedyś, kiedyś. Ale.
Że go… pieścił.
Całował.
Rżnął, pieprzył, ał…

Wokalista gwałtownie oblał się rumieńcem, czując niezdrowe podniecenie na myśl o tym, co można robić z jego ukochanym… wróć. Co on może.
Rozpaczliwie spojrzał na drzwi. Kaoru i Shinya wyszli do sklepu jakąś godzinę temu, a sytuacja się napinała.
- Yhm… Kyo? - niepewny głos gitarzysty przerwał deprymująca ciszę. - Uhm… masz może ochotę na jeszcze trochę wina?
- Tak, dzięki - mruknął pojednawczo Kyo, podsuwając kieliszek. Cierpka ciecz szczypała w język.
Gitarzysta jęknął w duchu, rejestrując wyalienowaną postawę wokalisty. No, co mam powiedzieć? Zapytać, czy to on jest seme, bo jak my… eee… nie, nie ten temat…Kyo spod przymrużonych powiek obserwował Die'a. Cholera, nadal seksowny… ciekawe, że mnie nie dziwi, że to on, semował… a może, dlatego Shinya do mnie…
O mało nie wypluł wina, krztusząc się gwałtownie.
Spanikowany Daisuke, złapał wokalistę wpół, i lewą dłonią stukał go w plecy. Czerwony z wysiłku Kyo przestał się krztusić akurat wtedy, gdy w drzwiach stanął perkusista i Kaoru, piastujący w dłoniach wypchaną torbę.
Obaj wpatrywali się w trzymanego w czułych objęciach Die'a Kyo.
- Um. To nie tak, jak myślisz… - zbolałe głosy jednocześnie rozbrzmiały w zmrożonym ciszą i nienawiścią pokoju.
- Boże, jak ja nienawidzę tego tekstu! - Toshiya zignorował butelkę, która z kruchym trzaskiem rozbiła się na dywanie. - I znowu od was! A już myślałem, że jak się przestaliście rżnąć po kątach, to mam spokój…
Cisza milczała.

- Ty chcesz mi coś powiedzieć, Die? - złowróżbny ton Kaoru sprawił, że Die niemal wsiąkł w kanapę.
- Kyo? - niedowierzający głos perkusisty dogonił Kyo w momencie zakopywania się we własną jaźń. Zadrżał.
- Um, bo… - znerwicowany głos wokalisty niebywale dobrze współgrał z głosem Daisuke, prawie nieprzytomnym ze zdenerwowania.
I co teraz? - rozbrzmiewało donośnym rykiem w głowach byłych, tych wcześniejszych.
- A kto był seme? - szczerze zaciekawiony głos Kaoru przerwał ciszę. Cisza umarła, zostawiając za sobą już tylko panikę.




EPILOG


- Kaoru, proszę… - przerażony głos rozniósł się po sypialni. - Przecież nigdy…
- Die. Nie mów nawet. Ja się dziś w seme zabawię.
- A… ale…
- Nie, Die. Jak usłyszałem, lubisz być rżnięty. I żeby potem nie było, że twój ukochany lider-sama nie może tego, co inni.
- K… Kaoru! Będzie idiotyczne, jak powiem mocnieeeeejjjjjjjj?...
- Tak. Ale możesz zacząć krzyczeć, Dieeeeee…




EPILOG 2


- Nie zrobisz tego. Nie zrobisz, prawda, Shin?... Shinya?...
- Chodź, kochanie. - mruczał perkusista, przyciągając do siebie wyrywającego mu się Kyo. - Już ja ci pokażę, kto jest lepszym seme…


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 19 2011 13:14:58
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Kiyo (Brak e-maila) 13:38 09-04-2006
Świetny fick xDD epilogi najlepsze!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum