The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 19 2024 14:25:55   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Merlinie, miej nas w swojej opiece
Niech was nie zdziwią dziwne wyrażenia typu "Nieszczelny Kocioł". To wynik cudownego tłumacza internetowego, pod którego wpływem powstało to dzieło ;)




Harry Potter oparł się o ścianę Nieszczelnego Kotła i przygładził na czole rude kłaki - efekt magicznego eliksiru "Kamuflaż Wyborowy", który zakupił kilka dni wcześniej na ulicy Pokątnej. Spojrzał na zegarek - mugolski. Poprawił zieloną koszulę - mugolską. Zaciągnął się papierosem, dla odmiany mugolskim i rozkaszlał się donośnie, aż oczy zaszły mu łzami. Granie złego chłopca nigdy nie wychodziło mu najlepiej, ale cóż począć, kiedy chciał wyglądać jak prawdziwy nie magiczny człowiek.
Był 28 lipca Roku Merlinowskiego 1999, a Chłopiec-Który-Przeżył czekał właśnie od trzech kwadransów na szpiega, znajdującego się w szeregach Śmierci Jabłek Deserowych. Już sama ich nazwa przyprawiała o dreszcze większą część magicznego społeczeństwa. Co prawda Harry Potter nie wiedział, kim ma być ów szpieg, który nawiązał kontakt z Zakonem Feniksa, proponując przekazywanie informacji zastrzeżonych jedynie dla najbliższego kręgu współpracowników Mrocznego Pana, ale już zdążył go znielubić za sam fakt jego spóźnienia.
Harry zgasił z niesmakiem ledwo zaczętego papierosa, wsadził dłonie głęboko do kieszeni i przyjął pozę zblazowanego nastolatka, co wyszło mu już lepiej niż palenie.

- Przepraszam. - Odezwał się słodki dziewczęcy głosik z jego prawej strony. Potter otworzył jedno oko i zmierzył młodą, około piętnastoletnią blond niewiastę taksującym wzrokiem.
- Sorry, ale jestem zajęty. - Rzekł cierpko, pewien, że spławi tymi słowami dziewczynę.
- Ale... - Zaczęła białogłowa.
- Zajęty - Wysyczał Harry przez zęby.
- O, doprawdy, czym jesteś zajęty, Potty? - Spytała blondynka, przeciągając protekcjonalnie sylaby.
Harry otworzył gwałtownie oczy i spojrzał w dół, przyglądając się zgrabnym nogom, niebieskiej krótkiej spódniczce i białej bluzce. Na końcu zatrzymał się na szarych oczach, patrzących na niego z czystą wrogością.
- Malfoy - Potter wypluł to słowo z nienawiścią.
- Tak jakby - rzekł Draco - I ciszej proszę. Mam ochotę pożyć jeszcze kilka lat we względnym spokoju. Rozumiesz - bez tortur, Avady i tym podobnych przyjemności.
Potter przełknął wiązankę przekleństw. Było dla niego nie lada zaskoczeniem, że to właśnie młody Malfoy okazał się tym odważnym, który zdradził Mrocznego Pana.
- Nie wiedziałem, że masz takie zgrabne nogi - Uśmiechnął się złośliwie.
Blade policzki dziedzica fortuny Malfoy' ów oblały się brzydkim rumieńcem.
- Nie wiedziałem, że możesz wyglądać jeszcze szkaradniej niż zwykle, a jednak twoje cudowne zdolności pozwoliły ci przyjąć wygląd wypranej, niepełnosprytnej wiewióry.

Harry zacisnął z wściekłością usta w cienką linię. Dałby radę w tamtej chwili spokojnie konkurować z profesor McGonagall, gdy ta znajdowała się w stanie określanym cichaczem przez Gryfonów stanem rozszalałego żaberta*. Nie mógł sprzeczać się z Draconem, wiedział jak wygląda, a określenie "niepełnosprytna wiewiórka" w pełni oddawało jego wygląd. Miał ochotę zgłosić się do sklepu z reklamacją, kiedy zobaczył rano swoje odbicie w lustrze.

Zrezygnowany wskazał ruchem głowy wejście do Nieszczelnego Kotła i zniknął w mrocznym, chłodnym wnętrzu. Draco po chwili wahania podążył za nim.

Usiedli w najciemniejszym kącie sali, uraczeni kilkoma przelotnymi spojrzeniami typowych dla tego miejsca bywalców. Zamówili po kremowym piwie. Harry obawiał się, że złamie sobie żebro, gdy próbował się nie zaśmiać, kiedy kelner zaczął podrywać Dracona. Gdy się w końcu oddalił, Harry powiedział:
- To przez tę krótką spódniczkę. Żaden mężczyzna nie może się oprzeć twoim wdziękom.
- Zamknij się, Potter. - Syknął Draco z wściekłością.
- Dlaczego dziewczyna? Nie mogłeś się przebrać za jakiego faceta?
- I miałbym wyglądać tak jak ty? Nie, dziękuję.
- Pozostawmy kwestię mniej lub bardziej udanego kamuflażu i zajmijmy się sednem naszej wspólnej sprawy.
- Mam sposób na zabicie Voldemorta...
- Skąd ta nagła zmiana pozycji politycznej? Czyżby Czarny Pan cię skrzywdził? - Harry uśmiechnął się kpiąco.
- To moja rzecz, dlaczego to robię. Powinieneś całować mnie po rękach za to, że przyszedłem z informacjami jakie mam.
- Draco - wyszeptał namiętnie Harry - Tę część zostawimy na później.
Malfoy ponownie tego dnia oblał się wściekle czerwonym rumieńcem, który pogłębił się o ile to możliwe, gdy chłopak zobaczył sarkastyczny uśmiech na ustach Pottera. Przełknął jednak komentarz Harry'ego nic nie mówiąc. Wziął kilka oddechów dla uspokojenia trawiącej go wściekłości i rzekł:
- Istnieje pewien eliksir. Nosi nazwę "Eliksiru Mivostu". Jego receptura była znana już wiele wieków temu, lecz był mało popularny i potrzeba było naprawdę utalentowanego czarodzieja, by go uwarzyć. Wiem o istnieniu jednej jego butelki. Znajduje się w lochach profesora Snape'a.
- Jak się go używa?
- Osoba która ma śmiertelnego wroga, musi wypić ten Eliksir i przez trzy dni i trzy noce będzie posiadała taką samą moc jak jego wróg.
Harry spojrzał podejrzliwie na Dracona.
- Mam rozumieć że ja mam to wypić?
- Tak - powiedział Malfoy, uśmiechając się z satysfakcją.


***

- Weź tę łapę! Słyszysz? Powstrzymaj swoje niezdrowe żądze i pozwól mi zbadać tę część tutaj. Jak ci się nudzi to zajmij się tym. O, właśnie tym tutaj!
- Potter, wiem lepiej od ciebie, co trzeba robić.
- Szczerze mówiąc nie wyglądasz na kogoś, kto się orientuje chociażby gdzie co jest.
- O!
- Co "o"?
- Myślisz, że mogę dotknąć?
- A sądzisz, że może eksplodować?
- Nigdy nic nie wiadomo.
- No to nie dotykaj.
- Ale to chyba to.
- To po prostu weź ją do ręki i sprawdź.
Tak też Draco uczynił. Zbliżył zakurzoną butelkę z lekko różowawym płynem wewnątrz i w skupieniu próbował odcyfrować zapisane na etykiecie litery.
- M..I...L? Albo V. Nie mogę odczytać, etykieta jest zbyt stara.
- No to szukaj dalej.
Draco zastanowił się przez chwilę. Zerknął na poprzestawiane na półkach eliksiry i na małą buteleczkę, którą miał w ręku.
- To chyba ta.
- Skąd to przypuszczenie?
- Przepatrzyliśmy prawie wszystkie butelki, a napis na tej jest prawie taki jak trzeba.
- Prawie? - Niemal krzyknął Potter. - Bo zgadzają się dwie litery?!
- Och, daj spokój, Potty. Nawet jeśli to nie to, to przecież cię to nie zabije. - Powiedział Draco, siłując się z korkiem.
Harry cofnął się o krok w stronę drzwi.
- Jasne, nic mi się nie stanie. - Powiedział z ironią. - Na pewno nie ma tu trucizn, przecież Snape był takim miłym profesorem. Podejrzewam, że jakbyśmy dokładnie przeszukali jego gabinet, to wcale byśmy nie znaleźli resztek po jakimś dawno zaginionym Puchonie. Taaak. Snape to człowiek, na którym zawsze można było polegać - Rozhisteryzowany wywód Pottera przerwało ciche "pyk", gdy korek w końcu ustąpił. Draco powąchał w zamyśleniu eliksir.
- To chyba to.
- Chyba?! - Harry cofnął się o kolejny krok.
- Przestań histeryzować - Westchnął zniecierpliwiony Draco i po krótkiej szamotaninie wlał zawartość buteleczki do ust Pottera, po czym zaczął przyglądać się z zainteresowaniem, jaka będzie reakcja.

Harry Potter patrzył przez chwilę tępo przed siebie, następnie powoli obrócił głowę w prawo i w lewo, aż jego wzrok napotkał postać Malfoya. Jego oczy roziskrzyły się natychmiast. Podniósł się z zimnych kamieni, na których wylądował w czasie szarpaniny i podszedł do Malfoya.
- Jesteś taka silna. - Powiedział z zachwytem. - Twoje dłonie, z jednej strony alabastrowe, z drugiej zaś nieustępliwe, są takie cudowne...
- Uuups... - Powiedział Draco
- Twoje oczy są jak mgła na polanie o poranku.
- Czyżby zaszła pomyłka w mojej ocenie?
- Twoje rumieńce są niczym czerwone kafelki w łazience.
Harry postąpił jeszcze jeden krok do przodu i stanął twarzą w twarz z bladym ze strachu Malfoyem.
- Pocałuj mnie, boska istoto, którą Merlin zesłał wprost w moje objęcia.
Malfoyowi więcej nie było trzeba. Obrócił się na pięcie, zakasał spódniczkę i wybiegł z lochów, jakby go sam szatan gonił, wciąż słysząc za plecami wyznania dozgonnej miłości.
Wbiegł za pierwszą lepszą zbroję, przerażony stanem, w jakim znajdował się Potter. Szkoła była opustoszała. Po ataku Voldemorta, jaki nastąpił kilka miesięcy temu, nikt tu nie przebywał. Hogwart nie był już uważany za bezpieczne miejsce.
Malfoy wstrzymał oddech słysząc zbliżającego się Pottera.

- Zwiewna nimfo, nie uciekaj. Nie skrzywdzę cię.
Draco poczekał, aż opętany miłosnym szałem Potter go minie. Wyszedł zza zbroi, myśląc intensywnie, jak tu nie dać się zgwałcić Potterowi i wpadł na pomysł idealny.

Może zadziała - pomyślał. - A może nie. Najwyżej Potter zginie - uśmiechnął się niczym Lucjusz i ruszył śladem Chłopca-Który-Przeżył.

***
Kilka minut później...

- Tutaj jesteś, moja bogini! Myślałem, że już cię nie znajdę. Podaj mi swą dłoń i pozwól ją ucałować - Harry pochwycił wyciągniętą w jego stronę dłoń i zbliżył ją do ust, gdy nagle poczuł znajome szarpnięcie w żołądku i wszystko wokół się rozmyło.


Było tam ciemno, było tam cicho. Wokół niego stali nieruchomo, zamaskowani Śmierci Jabłek Deserowych. Powinien się bać...
Ale się nie bał. Jedne o czym myślał, to skąd wzięła się ta idiotyczna nazwa. To jakiś magiczny obrzęd? Rytualnie zjadają jabłka deserowe, czy co?
Nie zaprzątał tym sobie jednak dłużej umysłu i jak na skrzydłach pobiegł do swojej nimfy, do zwiewnej zjawy, do której jego serce zapłonęło dzikim uczuciem. Jakaś wysoka, mroczna postać pojawiła się naprzeciw niego. Harry zamachał radośnie różdżką (nagle wszystkie ruchy wykonywał radośnie) próbując podwędzić ową istotę, albowiem zagradzała mu drogę do ukochanej. Zamiast podwędzić, zwędził ją doszczętnie i to był koniec Ponurego Pana.

***

Cztery dni później

- To dziwne - powiedziała Medwiedźma, czkając donośnie. - Harry Potter od pokonania Tego...No wiecie - czknęła ponownie - leży bez ruchu i cały czas paple coś o jakiejś nimfie.

Jej wypowiedź przerwały radosne krzyki, a następnie cała pierwsza zwrotka piosenki "Każdy auror chędożyć chce". Gdy zrobiło się względnie cicho, starszawa czarownica kontynuowała.

- Biedny chłopiec, zabił Ponurego Pana, a sam dostał pomieszania zmysłów.


Draco Malfoy przysłuchiwał się z boku jej opowieści. Działanie eliksiru powinno wkrótce minąć. Taką miał nadzieję, choć nigdy nie wiadomo, w jaki sposób Snape warzył owy płyn. Zdarzało mu się dokonywać pewnych ulepszeń... Ale lepiej nic im nie mówić. Jeszcze wtrącą go do Azkabanu za próbę otrucia Sławnego-Jeszcze-Bardziej-O-Ile-To-Możliwe-Harry'ego-Cenzura-Garncarza.

To zastanawiające -zadumał się Draco - po co Snape'owi Eliksir Miłosny...


The end



*Według "Fantastycznych zwierząt i jak je znaleźć" autorstwa Newta Skamandera, żabert to stworzenie nadrzewne, z wyglądu przypominające krzyżówkę małpy z żabą. Żabert jest bezwłosy, a jego gładką zieloną skórę pokrywają cętki. Z głowy wystają mu krótkie rogi, a jego szerokie usta sprawiają wrażenie, jakby cały czas się uśmiechał, ukazując przy tym ostre jak brzytwa zęby.





Komentarze
mordeczka dnia padziernika 19 2011 10:45:13
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Lizzy (Brak e-maila) 20:05 04-11-2006
"Smierci Jablek Deserowych" hahahha... to chyba nie koniec??
Chetnie poczytalabym dalsze czesci...
Mary Madness (myxomatosis1@o2.pl) 23:37 08-11-2006
dalszych czesci nie planowalam, ale pewnie napsze jeszcze jakąś humoreske do HP bo niezle sie ubawilam w trakcie pisania xD
Za komentarz dziękuje ^^
Mae (Brak e-maila) 08:21 20-09-2007
Jedno jedyne słowo:
KWIIIK!!!
Albo nie, dwa słowa:
KWIIIK!!! Jeszcze!!!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum