The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 04:44:25   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
W objęciach anioła 5
5. DIABLI WIEDZĄ, JAKI JEST ANIOŁ.



Srebrzysta tarcza księżyca świeciła wysoko na niebie. Jej blada poświata padała nieśmiało na dużą, bajkową dolinę, oświetlając ją lekko. Letni, przyjemny wiaterek sprawiał, iż czubki setek drzew poruszały się wolno, jakby w zgodnym rytmie do jakiejś tylko sobie słyszanej ballady. Lasy wydawały się być wtedy lekko falującym, ogromnym morzem. Spokój emanował tutaj z każdego zakamarka.

I wszystko to zdawało się kpić z reszty świata.

Brytyjscy czarodzieje szykowali się do krwawej wojny. Mugole - bezbronni, niczemu nie winni - ginęli masowo w straszliwych mękach. Panował chaos.

I kiedy gdzieś tam powietrze zdawało się być przesiąknięte strachem, bólem, cierpieniem - tutaj zalegała cisza, przerywana jedynie odgłosami puszczy.

Jednakże znajdował się tutaj ktoś, kto nie pasował do tej pozornej harmonii.

Była trzecia w nocy, ale Severus Snape nie mógł spać. Ostatnie wydarzenia skutecznie mu to uniemożliwiały, zaprzątając jego myśli.

To wszystko wydawało się być takie nierealne. Po prostu jakby nierzeczywiste. Wiedział, że wplątał się w sprawę niezwykle osobliwą. Zastanawiał się, analizował wszystko ciągle i ciągle od nowa. I nie mógł pozbyć się wrażenia, że w tym wszystkim nie chodzi jedynie o seksualność tych istot, że sytuacja jest dużo poważniejsza, dużo bardziej złożona, skomplikowana... Gdyby było inaczej, to wszystko byłoby zbyt proste.

Po godzinie przewracania się z boku na bok, postanowił wstać z łóżka. Późna godzina - lub może ze względu na porę - wczesny ranek wcale mu nie przeszkadzały. W końcu ileż to nocy w swoim życiu nie przespał w ogóle? Opuścił swój pokój. Wszystko ogarniał przyjemny dla oczu półmrok. Zawahał się sekundę, po czym swe kroki skierował do drugiej sypialni, znajdującej się na końcu małego korytarzyka.

Domek, w którym ulokował ich Albus, był małą, drewnianą chatką, utrzymaną w dobrym stanie. Ze względu na jej położenie, spokojnie mogli powiedzieć, że skazano ich na wygnanie, ponieważ miejsce, w którym przebywali, było kompletnym odludziem. Wszędzie, gdzie by okiem nie sięgnąć, zalewało ich dosłownie morze zieleni. Lasy, krzewy, łąki, polany i inna, charakterystyczna dla miejsc znajdujących się wysoko ponad poziomem morza roślinność. A czym dalej na północ, tym dumniej piętrzyły się skaliste zbocza, których cienie padające na tereny u ich podnóża sprawiały, że potężne pasmo górskie wyglądało niezwykle groźnie i niedostępnie. Obecnie zza jednej z wyższych gór nieśmiało wyglądało słońce, którego delikatne promienie oświetliły słabo, teraz zasnutą mgłami, dolinę.

Severus otworzył cicho drzwi. Wątłe światło poranka pozwoliło mu już z progu dojrzeć skuloną postać, leżącą na dużym łóżku z baldachimem. Harry spał spokojnie, lekko drżąc na całym ciele. Był odkryty, ponieważ kołdra, którą powinien być otulony, obecnie walała się po podłodze. Do tego w pokoju było dosyć chłodno.

Jednym, zwinnym ruchem różdżki zapalił ogień w kominku, który znajdował się w rogu pokoju. Blask płomieni rozświetlił nieco całe pomieszczenie.

Następnie podszedł do łóżka i owinął szczelnie chłopaka podniesionym okryciem. Przyjrzał mu się.

Potter wyglądał tak... niewinnie i słodko. W życiu by się nie przyznał, jak bardzo rozczulał go ten widok. Smarkacz ma cholernego pecha. Ta myśl uderzyła go nagle, nie wiadomo skąd. Bo i może był irytującym, bezczelnym, łamiącym wszystkie zasady, narażającym się - często niepotrzebnie - głupim... cholernie pięknym i pociągającym bachorem, ale...

I tu zaczynały się schody.

W zeszłym roku doszli do jakiego takiego porozumienia. Zawsze to coś, jak powiedział mu wtedy Dumbledore z błyskiem w swoich niebieskich oczach.

Lekcje oklumencji niezamierzenie zbliżyły ich do siebie. Chociaż i jeden, i drugi nawet przed własnymi odbiciami w lustrach się do tego nie przyznawali. Byli zbyt dumni.

Albus doszedł do wniosku, że aby osiągnąć jakieś konkretne wyniki, trzeba będzie zastosować się do reguły wzajemnego zaufania i zrozumienia. Była to podstawowa zasada jego współpracy z dyrektorem. Do dziś pamiętał, jak na to zareagował. Wściekły wyzywał go od naiwnych, za bardzo wierzących w ludzi starców z problemami wieku sędziwego. Jak się można było spodziewać, został za to poczęstowany cytrynowym dropsem i malinową herbatką. A kiedy skończył już złorzeczyć i narzekać, musiał wysłuchać długiego monologu starszego maga na temat: Jak to Cholerny Złoty Chłopiec bardzo się zmienił po tym, jak zginął jego Cholerny - Ojciec - Kundel - Chrzestny - Black.

I może Potter był bardziej poważny, musiał to przyznać. Ale nie zmieniało to faktu, że nadal potrafił irytować mistrza eliksirów jak nikt inny. Do tego pod koniec szóstej klasy stał się bardziej atrakcyjny. Szczególnie po tym, jak Granger z młodą Weasley'ówną siłą zabrały go na zakupy do Hogsmeade, w celu wymiany całej jego garderoby. Po powrocie prezentacyjnie spaliły jego łachy po Dudley'u na środku Pokoju Wspólnego Gryfonów. Chłopak wypominał im to za każdym razem, kiedy wyrywał się co następnej grupie rozchichotanych dziewczyn, które nie dawały mu spokoju.

Pamiętał, że to wtedy zaczął patrzeć na Pottera, jak profesor w żadnym wypadku nie powinien patrzeć na ucznia. I Bóg jeden wiedział, ile kosztowało go panowanie nad ciągle wzrastającym pożądaniem. Tym bardziej, że pod koniec drugiego semestru Złoty Chłopiec stał się trochę mniej irytująco niedostępny. Był też bardziej rozgarnięty, no i przede wszystkim, częściej używał tego, co potocznie nazywamy rozumem.Mistrz eliksirów uśmiechnął się drwiąco.

Inna sprawa, że stało się to dzięki jego skromnej osobie. Szkolił chłopaka, upominał, dawał szlabany... Wiele razy się kłócili, ale ostatecznie był zadowolony ze zmian, jakie zaszły w bachorze. Najtrudniej było mu pod koniec ich ostatnich prywatnych lekcji. To były krótkie chwile, momenty, kiedy był gotów rzucić się na chłopaka i doprowadzić go do stanu... Merlinie! Jak on chciał słyszeć, jak Potter go błaga o jeszcze, jak jęczy w ekstazie jego imię. I obiecał sobie, że kiedyś jego marzenia się spełnią. Skąd mógł wiedzieć, że stanie się to tak szybko? Na jego bladej twarzy pojawił się pożądliwy, drapieżny uśmiech.

Teraz miał chłopaka podanego mu dosłownie na złotym talerzu. I postanowił, że już się postara, aby ten mu uległ. Zawsze dostawał to, czego chciał. Odmówił sobie przyjemności już raz. Nie miał zamiaru odmawiać sobie nigdy więcej. I niech Albus z Czarnym Panem i całą resztą świata się - powiedziawszy wprost - pieprzą! To piękne ciało będzie należeć do niego. Wcześniej - czy później, ale będzie jego.

Wyszedł cicho, zamykając za sobą drzwi. Skierował się do małego holu na dole. Kiedy Potter zemdlał, upuścił tam księgę, którą po zakończeniu rytuału dał mu dyrektor. Nie było jej tam.

Znalazł ją w salonie na stoliku. Pewnie ten skrzat ją tu przyniósł. A właśnie, skrzat...

- Szarek! - Jego podniesiony nieco głos, w zalegającej wokół ciszy, wydał się niemal krzykiem.

- W czym Szarek może Panu służyć? - zapiszczał skrzat, który pojawił się niemal natychmiast.

Severus spojrzał na duży, stojący w rogu pomieszczenia zegar z wahadłem. Było wpół do piątej rano.

- Przynieś mi mocną herbatę, najlepiej z dodatkiem przypraw korzennych - zwrócił się do stworzenia.

- Tak jest, Szarek zaraz przyniesie - znowu zapiszczała istota, po czym z cichym pyknięciem zniknęła.

Severus rozsiadł się w wygodnym fotelu naprzeciwko kominka, w którym wesoło trzaskał ogień. Wziął do rąk księgę.

Przejechał delikatnie dłonią po okładce, zatrzymując się na błyskawicy znajdującej się na jej środku. Ze zdziwieniem stwierdził, że otaczające znak celtyckie pismo, wcześniej będące dla niego ciągiem dziwnych wężyków, kropeczek i kresek, teraz było w stu procentach czytelne i zrozumiałe.

Kiedy parująca herbata się pojawiła, napełnił powoli usta, delektując się smakiem odpowiednio ciepłego płynu. Następnie otworzył księgę i zaczął czytać:

Jeżeli czytasz te słowa, jesteś kolejnym nieszczęśnikiem, ponieważ tak tylko można jednym słowem nazwać nas,
Strażników Niewinności.
Zrozumieć bowiem musisz, że od tego momentu od Ciebie zależeć będzie bardzo wiele.
Zostałeś powołany.
To na Twoich barkach spoczywa od teraz ogromna odpowiedzialność tego, czy misja istoty, którą ochraniasz, się powiedzie.
Nasze troski, problemy i obawy mają jedno źródło. Wszystko w Twoim życiu, od chwili połączenia Signes, będzie mieć swój początek i swój koniec w istocie zwanej Aniołem Mocy.

Cóż za optymistyczny wstęp
, pomyślał drwiąco.

Jam jest Gerentus, pierwszy ze Strażników. Opiekun pierwszego z Aniołów Mocy.

Nie ma sensu podawania czasu i okoliczności rozpoczęcia pisania tej księgi. Domyślam się, iż wiele przetrwa. Została ona bowiem obłożona potężnymi zabezpieczającymi zaklęciami. Ma służyć radą i pomocą takim, jak Ty, Przyjacielu.

Anioła Mocy rozpoznasz najprościej dzięki błyskawicy, którą nosi na środku czoła. Jest ich symbolem, znakiem rozpoznawczym. Aż do przemiany wygląda ona jak zwykła blizna. Powstaje w wyniku pierwszego zetknięcia się Anioła z Mroczną Magią. Po zakończonej przemianie, staje się ona srebrna.



Nie wiem, ilu Aniołów się jeszcze pojawi. Nie wiem, za ile lat to nastąpi. Nie wiem, czy będą to mężczyźni, czy kobiety. Nie mogę tego wiedzieć. Znam jednak okoliczności.
Pojawienie się Anioła zwiastuje mroczne czasy. Czasy pełne strachu, bólu, nienawiści, podziałów i przelewanej krwi niewinnych. Jestem pewny, że będzie to okres walki z potężnym czarnomagicznym człowiekiem, ogarniętym żądzą władzy, mordercą bez skrupułów. Osoba ta będzie tak czarna i zła, iż zwykli magiczni, nawet ci najpotężniejsi, nie będą w stanie dać sobie z nią rady. Tylko w tak ostatecznej sytuacji, przez Magię i Siły czuwające nad naszym światem zostaje wybrany
czarodziej, w którego zostaje tchnięta potęga, jakiej ogrom trudno sobie wyobrazić.
Czarodziej ten, od momentu natchnienia, nazywany jest Aniołem Mocy, a owym momentem jest pierwsze spotkanie się z Czarną Magią. Właśnie wtedy zostaje on naznaczony ich znakiem.

Juwenalis - zwykły, wiejski chłopak. Bardzo zdolny indywidualista - przeznaczony był Kierekszasowi.
Kierekszas. Był to mroczny mag, niezwykle potężny, a głównym jego celem było wytępienie wszystkich niemagicznych ludzi. Przez lata mordował, niszczył, plugawił i bezcześcił wszystko, co stanęło mu na drodze. Równowaga między dobrem a złem, jasnością i mrokiem została niebezpiecznie zachwiana. Świat zasnuty został przez mroczne chmury, a Kierekszas rósł nadal w siłę, nie zważając na to.
Wszystko tonęło we krwi zwykłych ludzi, którzy wobec nas, czarodziejów, byli bezbronni.

I wtedy powołano Juwenalisa, jako pierwszego Anioła Mocy.

I nie wiem, jak, skąd i dlaczego, ale pewnego dnia obudziłem się i po prostu wiedziałem.
Wiedziałem co mam zrobić, kogo znaleźć, jak go rozpoznać, jak mu pomóc.

W owych czasach niewinność została pogwałcona. Nieprzekraczalne granice przekroczono. To spowodowało, iż wydano wyrok na mordercę. Kat został wybrany i wysłany, aby zakończyć mękę ludzi niemagicznych.

I wszystko skończyło się wraz z zakończoną przemianą Juwenalisa.
Uwierz memu słowu, Przyjacielu, nie ma nic piękniejszego i przerażającego zarazem, od dojrzałego Anioła Mocy.

Po dziś dzień nie mam pojęcia, jak ten diabeł został pokonany, co właściwie się stało. Wiem, że Juwenalis był poszukiwany. Ten potwór został ogarnięty jakąś żądzą posiadania tego chłopaka. Dowiedziałem się, że kiedy go schwytano, spędził z Kierekszasem jakiś czas w odosobnieniu.

Odejście czarnoksiężnika odczuł bardzo wyraźnie każdy żyjący. Jego upadek i śmierć sprawiły, że równowaga znów była niezachwiana. Wszystko wróciło do swych norm. I nigdy nie zapomnę uczucia lekkości, swobody, czystości i, przede wszystkim, wszechobecnej wolności w tamtym momencie. Wzeszło słońce, a mrok obecny był już tylko w nocy.

Anioł Mocy jest więc właściwie ratunkiem dla niemagicznych. Jest ostateczną bronią przeciwko mrocznym czarodziejom, którzy grożą zagładą niemagicznych. Ponieważ zostaje On powołany właśnie w momencie ich największego zagrożenia. Jeżeli więc w twoich czasach żyje mroczny czarodziej, który został ogarnięty manią oczyszczenia świata ze zwykłych ludzi, a ty spełnisz dobrze swe zadanie, Przyjacielu - niech ten mag szykuje się na tamten świat.

I wszystko zależy od Ciebie, Przyjacielu. Jeżeli przeprowadzisz Anioła bezpiecznie przez sto osiemdziesiąt dni przemiany, strzegąc go, zapewniając opiekę i wsparcie - mroczne czasy się skończą. Natomiast jeżeli dopuścisz, aby ktoś skrzywdził Twego podopiecznego w tym czasie - świat czeka zagłada.. A Ciebie i innych nieunikniona śmierć.

Trudne dni przed Tobą. Wiedz, że masz do czynienia z istotą tak czystą wewnętrznie i potężną magicznie, iż trudno będzie Ci to pojąć nawet po latach studiowania jej życia. Tak jest w moim przypadku. Poświęciłem życie na poznawanie Juwenalisa. A jedyne, co mogę teraz stwierdzić to to, że znam go całkowicie, przy czym jest dla mnie jedną, wielka tajemnicą.

Powinieneś być świadom kwestii celowych kłamstw wygłoszonych na pierwszych stronicach tej księgi. Zostały one tam umieszczone na życzenie Juwenalisa. Nie wiem, po co. Stronice te przeznaczone są dla każdego, kto umie czytać i zna język, w którym piszę.

Robi się coraz ciekawiej,
pomyślał Severus, przecierając zmęczone oczy. To, co przeczytał, miało sens i logicznie tłumaczyło całą obecną sytuację. Nadal jednak nie rozumiał, co z tą seksualnością Aniołów. Westchnął głośno. To wszystko okazało się być bardziej zawiłe, niż się spodziewał.

Powiedziano Ci zapewne - lub sam się dowiedziałeś - jeszcze przed rytuałem, a informacje te umieszczone są właśnie na pierwszych stronach tej księgi, iż Anioł Mocy to istota, która poprzez zbliżenie fizyczne ofiaruje ogromną moc i ochronę. Nie jest to prawdą.
Wiedziałem. Wiedziałem, że tu coś nie gra.

Wygląd Anioła podczas pierwszej fazy przemiany zmienia się niemal całkowicie. Staje się niewiarygodnie piękną istotą. Ponętną, zwracającą na siebie pożądliwe spojrzenia. A ma to konkretny cel, mój drogi Przyjacielu. Jest nim wywołanie u innych, w szczególności u tych mrocznych magów, pragnienia posiadania Go na własność.
Jego, jako kogoś, kto oferuje same korzyści swą bliskością. Potęgę, ochronę i ogromne przyjemności wynikające ze zbliżenia.


- Nie da się ukryć... - mruknął cicho zaintrygowany.

Jest to podstępem Aniołów. Wiem, że wygląd ma im pomóc spełnić zadanie, z powodu którego zostali powołani. Nie wiem jednak, jak dokładnie to wygląda. Ale jestem pewny, że nie chodzi tutaj tylko o zabicie i uwolnienie świata od kolejnej mrocznej kreatury... Bo i po co im w takim razie tak niezwykły wygląd?

Mądrze gość myśli...

Wszystko jest więc kwestią domysłów. Wiem, że Anioł pojawia się, by zabić najpotężniejszego mrocznego czarodzieja danych czasów. Ale śmierć tych kreatur jest… jakaś dziwna. Inna. Nie sądzisz? Otóż Anioł nie zabija po prostu klątwą. Skrupulatnie i dokładnie przygotowuje się do wypełnienia swej misji. I tego nie mogę rozgryźć… Po co, na bogów, im taki wygląd, drobiazgowe przygotowania, podchody, kuszenie sobą, skoro są tak potężne, iż mogły by załatwić sprawę w ciągu kilku chwil?
Jest to tajemnicą, którą, jak powiedział Juwenalis, znać mogą tylko podobni jemu. Wynika z tego, że następni Aniołowie się pojawią. A nawet jestem skory przypuszczać, iż jest ich określona liczba, chociaż mogę się mylić...


-, Więc to jest podstęp. Anioł ma przyciągać wyglądem jak wila... Ale, po co, do cholery? O co w tym chodzi?

Księga została nazwana "Anielską Księgą", chociaż po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, iż bardziej pasował by tu tytuł "Anielskie istoty z Piekła rodem" . Dlaczego? Te istoty są niekończącą się kopalnią emocji i uczuć. W jednej chwili są jak małe, bezbronne dziecko, by chwilę później stać się groźnym wojownikiem, z którym nie można wygrać. Raz spokojne, delikatne i łagodne - innym razem gwałtowne, nieobliczalne i zimne. A najtrafniej można je ocenić na podstawie ich animagicznych postaci. One zawsze są podwójnymi animagami. I zawsze jest to ktoś z rodziny kotów i z rodziny drapieżnych ptaków. Juwenalis był tygrysem i sokołem jednocześnie.

Ciekawe kim będzie Potter...

A teraz kilka zasad, których radzę Ci przestrzegać. Są to podstawowe wskazówki, dzięki którym będzie Ci łatwiej na początku. Oczywiście dopóki nie zdobędziesz Jego pełnego zaufania.

Pierwsza zasada, którą powinieneś się kierować i o której nigdy nie zapominaj to:
Planów i postanowień Anioła Mocy nigdy nie zmienisz.
Wiele razy uważałem, iż posunięcia Juwenalisa są błędne, nie rozumiałem ich i chciałem, aby postąpił inaczej. Nic z tego. Uwierz mym słowom. Oni wiedzą więcej niż my. Nie wiem, jak, nie wiem, skąd, ale są lepiej poinformowani i tyle. Juwenalis powiedział mi kiedyś, że jego zachowanie jest ściśle powiązane z wypełnieniem jego misji. Dlatego możesz czasami nie rozumieć postępowania swojego podopiecznego. Trzeba mieć do nich świętą cierpliwość.
Po drugie: Możesz doradzać, pomagać, subtelnie kierować, ale nigdy nie narzucaj swojej woli.
Nigdy nie próbuj rozkazywać, wydawać poleceń czy choćby narzucać swojej woli Aniołowi. Bądź raczej przyjacielem, partnerem, do którego będzie się zwracać, kiedy napotka trudności. Oni wiedzą co robią. A jeżeli tego nie zrozumiesz, konsekwencją będzie ich nieufność. Bardzo łatwo je zranić.
Po trzecie: Kiedy raz stracisz zaufanie Anioła, niemal niemożliwością jest ponowne jego pozyskanie.
To mówi samo za siebie, prawda? Straciłem zaufanie Juwenalisa i wiem, o czym mówię. Byliśmy blisko ze sobą, a ja go zdradziłem. Nie trudno się jest domyślić, że po tym już nigdy z nim nie rozmawiałem.
Po czwarte: To, czego absolutnie możesz być pewien w obecności Anioła, to dyskrecja i Jego oddanie.
Anioł, jak nikt inny, potrafi być dyskretny, można na nim polegać w każdej sytuacji. Ale ostatecznie wszystko zależy od waszych relacji. Osobiście uważam, że każdy Strażnik w końcu będzie blisko ze swoim podopiecznym. Tym bardziej możesz być Go pewny.
Po piąte: Od samego początku BĄDŹ SZCZERY i nigdy go nie okłamuj.
I to jest, moim zdaniem, najważniejsza zasada. Stosuj się do niej, a Anioł będzie się odpłacać tym samym.


Odłożył księgę na stolik, kiedy wybiła ósma rano.
******************
Ciepło. Mmm... I tak wygodnie. Absolutnie odmawiam opuszczenia tego miejsca.
Nie otworzył oczu, czując na swojej twarzy jasne, ciepłe światło poranka. Był już całkiem wybudzony, ale było mu tak cholernie dobrze... Zanurzony w tym miękkim czymś, nie miał najmniejszej ochoty się ruszać. Wtulony, zapewne w pościel, która tak... błogo pachniała latem... i dojrzałymi jabłkami. Po prostu soczyście i słodko zarazem. Było mu tak dobrze... I nie chciał tego przerywać.

W pewnej chwili, po swojej prawej stronie zarejestrował jakiś niezidentyfikowany ruch.

Pieprzyć niezidentyfikowane ruchy. Nie wstaję! NIE! Tu mi dobrze i kropka.

To coś zbliżało się do niego, wcale nawet nie próbując być cicho.

A właściwie, to gdzie ja jestem? Chwila. Coś tam się wczoraj działo tylko... Chwilunia. Tak, był dyrektor. No i... Moment. Odbył się rytuał... czy coś takiego. No tak. I... gość jakiś też tam był... Jak mu było? A, Snape. Chyba. I co tam jeszcze... A właśnie. I świstoklik.
Świstoklik? Aaa... No przecież. Co za durny sen miałem. Coś o Aniołach Mocy i Strażnikach Niewinności. Że niby ten... jak mu tam było... no, Snape... Co za bzdury. Buahahahaha! Ma się tę wyobra...


- Czy śpiąca królewna łaskawie mogłaby już wstać? - Jego przemyślenia przerwał chłodny głos. - Wybij sobie z głowy, że śniadanie zjesz w łóżku.

Otworzył momentalnie oczy.

Jego wzrok spotkał się z czarnymi jak węgiel źrenicami. Ich właściciel pochylał się nad nim, opierając się swobodnie rękami o ścianę za jego głową, ich twarze dzieliło zaledwie parę cali.

- Aaa! - Harry wrzasnął, zakrywając dłońmi twarz. I nie był to wcale objaw strachu. Było to raczej nagłe uderzenie rzeczywistości, w której wszystko, co pamiętał, było prawdą.

- Mnie również niezmiernie miło jest znów pana widzieć, panie Potter. A teraz wstań i masz się pojawić w jadalni w ciągu piętnastu minut. Rozumiemy się? - powiedział zjadliwie Severus, chociaż w duchu śmiał się głośno. Reakcja chłopaka była zabawna.

Kiedy drzwi zamknęły się cicho, Harry poderwał się z łóżka, jak rażony piorunem. W mgnieniu oka znalazł łazienkę (na poddaszu znajdowały się dwie sypialnie i jedna łazienka). Już minutę później stał pod zimnym strumieniem wody.

NIE! NIE! NIE! NIE! To jakieś chore! Więc to jest prawda... A ten gość na dodatek jakiś dziwny jest... Na Merlina! Dlaczego ja?

Piętnaście minut później schodził już schodami, usilnie próbując zlokalizować jadalnię. Nie było to trudne. Znajdowała się ona w salonie. Usiadł przy zastawionym już stole, stojącym w rogu pomieszczenia. Snape'a jeszcze nie było, więc zaczął się rozglądać z zaciekawieniem po pomieszczeniu.

Wszystko było tutaj bardzo gustownie urządzone i chociaż, jak zdążył już zauważyć, domek był mały, miał swój niepowtarzalny urok. Całość wykonana z drewna, pięknie rzeźbiona. Dominowały tutaj naturalne kolory, jak brąz, zieleń, czerń czy granat. W idealnych połączeniach swych odcieni sprawiały, iż wnętrze wyglądało jednocześnie bogato i skromnie. Za oknem roztaczał się bajkowy krajobraz górski. Wnioskował więc, że są bardzo daleko od jakichkolwiek ludzi.

- Widzę, że podoba ci się nasze obecne lokum. - Harry podskoczył, wyraźnie słysząc zimny, męski głos. Odwrócił się w stronę jego właściciela.

W wejściu do salonu, opierając się o framugę, z założonymi rękami, stała wysoka postać. Profesor ubrany był w luźne czarne spodnie i granatową, mugolską koszulkę. Jego ciało nie było może cudem świata, ale nie można mu było odmówić... drapieżności, która wręcz biła z jego postury. Jego czarne oczy uważnie przyglądały się Złotemu Chłopcu.

Harry miał okazję przyjrzeć się mężczyźnie. Dziwnie się poczuł. Nie wiedział, dlaczego, ale na jego widok coś się w jego żołądku przewróciło, zacisnęło i nie chciało puścić. To pewnie z nerwów... Odpowiedz coś człowieku!

- Dzień dobry panu. I tak, podoba mi się miejsce, w którym jesteśmy - powiedział i jednocześnie przeklął się w duchu za drżenie swojego głosu. Czemu ten gość tak na niego działa?

Mężczyzna podszedł powoli i usiadł naprzeciwko widocznie zdenerwowanego chłopaka.

- Szarek! - krzyknął, a po chwili obok stołu pojawił się skrzat, kłaniający się nisko. - Możesz podać śniadanie - powiedział spokojnie.

- Tak jest, Szarek już podaje - pisnęło stworzenie, a chwilę później puste naczynia zapełniły się jedzeniem.

- Smacznego - odezwał się cicho Harry.

- Smacznego - odpowiedział mistrz eliksirów.

Posiłek spożywali w ciszy. Severus bił się cały czas z własnymi myślami. To, co przeczytał w księdze, miało sens, ale było też tak... abstrakcyjnie szokujące, iż z trudnością dawało się to pojąć. W końcu Harry postanowił przerwać ciszę:

- Proszę pana - zaczął spokojnym już głosem - mógłby mi pan wyjaśnić, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi?

- O co naprawdę chodzi w czym, panie Potter? - odpowiedział neutralnym głosem Snape.

- Dyrektor nie wyjaśnił mi wczoraj dokładnie, na czym ma polegać ta moja... przemiana. - Na jego twarzy pojawił się grymas irytacji połączonej z oburzeniem.

Czyżby Potterowi nie odpowiadała rola Aniołka? Ciekawe... - pomyślał drwiąco Severus, po czym zdał sobie sprawę z tego, co powiedział chłopak.

- Jak to dyrektor nie wyjaśnił ci... - warknął wściekły. - Nie powiedział ci, kim jesteś?

- Powiedział... - Harry'ego lekko wystraszył wybuch Snape'a. - Powiedział, że jestem Aniołem Mocy... i że muszę mieć Strażnika, aby nikogo nie skrzywdzić. Mówił, że jestem bardzo potężny i dlatego Voldemort będzie mnie chciał mieć po swojej stronie - mówił szybko, widząc, jak twarz mężczyzny staje się czerwona z tłumionej wściekłości.

Albusie Dumbledore. Rozszarpię cię na kawałki, ty stary pierniku! Już ja ci nagadam, tak, że się udławisz tymi pieprzonymi dropsami. Kurwa mać! Poczęstował chłopaka garstką półprawd. I teraz ja muszę uświadomić bachora o zaistniałej, cholernej sytuacji. Niech to szlag! Wrrr...

- Proszę pana... czy coś nie tak? - zapytał cicho Harry, bojąc się odpowiedzi.

Mistrz eliksirów zamknął na chwilę oczy, próbując się uspokoić. Po chwili wstał gwałtownie od stołu i zaczął chodzić po salonie tam i z powrotem. Parę minut później, już całkowicie opanowany, spojrzał na chłopaka. Potter siedział na swoim miejscu nieruchomo, lekko blady, ze strachem wymalowanym na twarzy. A jego oczy... Czyste zagubienie, niepewność, przerażenie.

Podszedł do niego, na co ten wyraźnie drgnął. Przysunął sobie krzesło i usiadł tak, aby być dokładnie naprzeciwko. Po chwili wahania położył swoją rękę na szczupłym ramieniu i spojrzał w jego zielone oczy, rozszerzone teraz w lekkim oszołomieniu.

- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, ponieważ to, co ci powiem, jest bardzo ważne, rozumiesz? - mówił spokojnym, bezbarwnym głosem. Kiedy Harry kiwnął głową, kontynuował, uwalniając jego ramię. - Dyrektor ominął parę ważnych szczegółów. Postaram ci się to wszystko jakoś wyjaśnić. I proszę, abyś mi nie przerywał - Harry znowu kiwnął głową na znak, że zrozumiał - Jesteś Aniołem Mocy, czyli kimś, kto posiada ogromne moce magiczne. Zostaliśmy odcięci od świata, ponieważ zaczęła się twoja przemiana. Ma ona trzy fazy. Każda trwa około sześćdziesięciu dni, co daje dwa miesiące. Podczas pierwszej fazy, twoja moc przechodzi mutację. Przekształca się, aby znaleźć swą odpowiednią naturę. W tym czasie jesteś niebezpieczny, ponieważ w momencie twojego wzburzenia - silnych emocji - wokół ciebie zbiera się tyle energii, że mógłbyś kogoś nawet nią zabić. Jest ona wtedy nieukierunkowana. Podczas tych dwóch miesięcy nauczysz się nad nią panować. Kiedy to nastąpi, wrócimy do Hogwartu. - Przerwał, ponieważ chłopak chciał o coś zapytać. - Panie Potter?

- Ale... W takim razie... czy panu nic nie grozi? - Jego głos był cichy i lekko drżał.

Severusa zaskoczyło to pytanie. Złoty Chłopiec bał się o Wrednego Mistrza Eliksirów? Interesujące.

- Rytuał połączenia krwi, podczas którego stałem się twoim Strażnikiem, zapewnia mi stuprocentowe bezpieczeństwo. Przynajmniej mam taką nadzieję - powiedział, wcale nie ukrywając drwiny.

- A jeżeli... - zaczął Harry ze strachem.

- A jeżeli, panie Potter, jest inaczej - wyślesz mnie na tamten świat. Nasza współpraca się zakończy, a ty będziesz musiał znaleźć sobie inną osobę na stanowisko twojego obrońcy - zakończył Snape z irytacją. Czy ten chłopak zapomniał jak się myśli?

- Rozumiem.

- Mogę kontynuować? - zapytał już bardziej neutralnym głosem. Harry kiwnął głową. - O drugiej fazie nic nie wiadomo. W trzeciej staniesz się dojrzałym Aniołem Mocy, wtedy to ja zostanę zwolniony z przysięgi i nie będę musiał już cię chronić.

- Dlaczego pan się zgodził? - wypalił bez zastanowienia Harry, znowu przerywając.

- Potter! Po pierwsze miałeś mi nie przerywać...

- Przepraszam.

- ... a po drugie, dlaczego zgodziłem się na co? - warknął zirytowany Severus.

- Dlaczego zgodził się pan zostać moim Strażnikiem.

- To nie jest istotne, Potter - znowu warknął w stronę chłopaka. Czy ten bachor musi być taki cholernie irytująco ciekawski?!
- Proszę pana - zaczął twardo Harry. Mam dość jego dziwnej niechęci! - Mamy spędzić w swoim towarzystwie dwa miesiące, następne cztery będziemy blisko siebie...

Będziemy blisko, Potter, ale nie tak, jak ty sobie myślisz. To będzie dogłębna, penetrująca bliskość. Zapewniam cię, pomyślał mistrz eliksirów, kontrolując się, aby na jego twarzy nie pojawił się pożądliwy uśmieszek, kiedy chłopak mówił dalej, nieświadom niczego:

- ... więc uważam, że łatwiej będzie, jeżeli będziemy się jako tako dogadywać. Nie rozumiem pana niechęci. Znaliśmy się wcześniej. Jakie były nasze stosunki?

Stosunki to dopiero będą, Potter. I zapewniam cię, że będzie ich parę...

- Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć - nienawidziliśmy się. To była czysta pogarda, niechęć i nienawiść - odpowiedział miękko. Na twarzy Pottera odmalowała się zgroza.

- W-więc dlaczego pan... Teraz to już kompletnie nic nie rozumiem. - Cała pewność siebie Harry'ego zrobiła sobie wolne, a on sam patrzył na niego cierpiętniczo.

-, Ale na szóstym roku zostałem zmuszony, aby uczyć cię oklumencji i powiedzmy... że doszliśmy do porozumienia. - Ton jego głosu nadal był nienaturalnie lekki. - Jeżeli nie będziesz się zachowywać jak irytujący bałwan, czy kretyn, który myśli, że mu wszystko wolno, albo idiota, olewający sobie naukę, lub może jak bezmyślny debil, który...

- Zrozumiałem. Przyjąłem. Do. Wiadomości - warknął Harry. Ten gość zaczynał go wkurzać.

Nie zauważył, że stół, obok którego siedzieli, zaczął widocznie drgać. Nie uszło to natomiast uwadze Snape'a.

- Potter, uspokój się! - podniósł groźnie głos.

Harry w jednej chwili zauważył, co się dzieje i skupił się na uspokojeniu nerwów. Po paru sekundach wszystko ustało.

-, Co to było? - zapytał tak cicho, że niemal niedosłyszalnie.

- To była, Potter, właśnie twoja nieukierunkowana moc. Musisz uważać - odpowiedział zimno jego profesor.

-, Więc niech mnie pan nie prowokuje! I dlaczego się pan tak uwziął na moje nazwisko? Ja naprawdę wiem, jak ono brzmi. Nie trzeba mi ciągle przypominać! TO akurat pamiętam doskonale. - Harry podniósł nieco głos, a stół znowu zaczął niebezpiecznie drgać.

- Uspokój się - warknął Snape groźnie. - Nie miałem zamiaru cię prowokować. Po prostu tak się zachowywałeś. Jeżeli będzie inaczej, możemy się jakoś dogadać.

- Więc zacznijmy od tego, że będzie się pan zwracać do mnie po imieniu, w końcu do tego ono służy - fuknął już spokojniejszy chłopak.

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. W salonie zapadła nieprzyjemna cisza.

- Zawsze zwracałem się do ciebie po nazwisku - powiedział zimno Snape.

- Nie uważa pan, że to jest wyjątkowa - Harry podkreślił drwiąco to słowo - sytuacja? Bo mnie się wydaję, że tak właśnie jest.

- Nie bądź bezczelny! - warknął zdenerwowany już nie na żarty profesor.

Chłopak to zauważył, więc szybko się zreflektował:

- Przepraszam. Po prostu nie chciałbym, abyśmy się do siebie zwracali tak oficjalnie. Czeka nas dużo pracy, więc byłoby po prostu bardziej swobodne. Ja rozumiem, że pan nie chce, abym zwracał się do pana na "ty". Ale ja prosiłbym, aby pan jednak używał mojego imienia. Co do tego, o czym pan mówił, to postaram się tak nie zachowywać - zakończył spokojnym głosem, patrząc przy tym z wyczekiwaniem na Snape'a.

Severus myślał dłuższą chwilę. W końcu doszedł do wniosku, że rzeczywiście tak będzie swobodniej. A poza tym, może to przyspieszyć... pewne sprawy.

- Niech ci będzie... Harry - powiedział to jakimś niezamierzenie dziwnym głosem. Na to chłopak wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.

- Bolało? - zapytał figlarnie.

- Potter!



C. D. N.











 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 19 2011 09:41:40
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Einthel (miek@autograf.pl) 19:20 01-04-2006
Nó cóż ... POrzytałam, to i komantarz wypadało by dać, czyż nie ? ^^
Sam pomysł, jak i fabuła bardzo mi się podobają. Zapowiada się niezły yaoi'ec smiley ...
Jedną z niewielu rzeczy, które mi się niepodobają to - rzecz jasna, jestem na tym punkci wyczulona smiley - PISOWNIA. O taak ... Z tym już trochę gorzej. Dokładnie chodzi mi o pisownię nazw własnych. Brak pewności ? Wystarczy otworzyć dowolną część serii HP.
Pozdrwia i czeka z niecierpliwością na dalsze części,
Me :]P ...
Majeczka (Brak e-maila) 12:42 11-04-2006
Podobało mi się, było ciekawe, bardzo yaoicowe, chociaż wolałabym tego ostatniego trochę mniej w tym opowiadaniu. Pozdrawiam i życze dużo wenny pisarskiej ^^
Kora (Brak e-maila) 00:10 16-04-2006
Hym... bardzo ciekawe aczkolwiek jakoś nie widzę Harry'ego z długimi włosami smiley Poza tym ewidentnie odchodzisz od kanonu. Powinanś trochę zwolnić i zostać przy jego pewnych elementach. Rozumiem że idealizujesz ciało Pottera ale powinnaś zachować przy tym umiar. Podoba mi się wątek z Voldemortem. Mówiąc szczerze jeszcze się nie spotkałam z tego typu spojrzeniem na sprawę. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się ich relacje. no i rzecz jasna Snape... Wychodzi na to, że harry od dłuszeszgo czasu nie był mu obojętny. Jestem ciekawa w jaki sposób to wyjaśnisz i uargumentujesz jego zachowanie względem chłopca w czasie ostatnich lat. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg i pozdrawiam
Katarina (Brak e-maila) 00:30 28-04-2006
Na początku miałam co do tego bardzo mieszane uczucia, ale zapowiada się ciekawie, więc będę czekała na kolejne części.
Lubie fiki taki inne od wszystkich smiley
mabst (Brak e-maila) 10:43 29-04-2006
popieram, początek był hm...naciągany, za mocno chciałes (-łaś) wytłumaczyc istote Anielskości. Ale teraz (4,5) jest zdecydowanie lepiej, a 5 to już w ogole super. Czekam na ciag dalszy
Akasza (Brak e-maila) 18:01 02-05-2006
Jak dla mnie świetne. Czekam na ciąg dalszysmiley
oreiX (wnenkowa@interia.pl) 22:55 04-05-2006
Wielkie dzieki za komentarzesmiley Znalazłam juz Bete i z pisownia powinno byc lepiej ^_^
Ellie (eleanor_ellie@buziaczek.pl) 09:56 13-05-2006
Śliczne, piękne, niebiańskie... smiley Już nie mogę się doczekać ich dalszej wspólnej egzystencji. Więc pytam: DLACZEGO KOLEJNE ROZDZIAŁY POKAZUJĄ SIĘ W TAK DUŻYCH ODSTĘPACH CZASU?

To zwykłe znęcanie się nad czytelnikiem. Żeby ukazała się choć jedna wzmianka o terminie pojawienie się kolejnej części. Bardzo PROSZĘ.

Harry/Snape to moja ulubiona para SLASH. Nic jej nie brzebije.

Pomysł jest jak najbardziej... dziwny. Dziwny nie w sensie złym, wręcz przeciwnie. Jest... zaskakujący.

Pozdrawia spragniona więcej Ellie
mabst (Brak e-maila) 22:22 21-05-2006
popieram, wchodze tu i czekam...doczekam sie?
Vat i Lord (Brak e-maila) 11:54 30-05-2006
Facet z warkoczem to jak facet z jednym jądrem
Ellie (Brak e-maila) 12:55 16-06-2006
Ile jeszcze jesteśmy zmuszeni czekać?
Kasia (Brak e-maila) 13:29 07-07-2006
Opowiadanie zapowiada się genialnie, niekanonicznośc mi nie przeszkadza, czekam na następną część.
kurara (kurara997@wp.pl) 01:07 12-07-2006
Swietne!!!Bosh,cudowny punkt widzenia,nikonwencjonalne,zajebiste opowiadanie...Az chce się WIECEJ!!!Serio,bardzo przyjemnie sie czyta,wciaga na maxasmiley
Ailith (Brak e-maila) 00:43 18-08-2006
Bosssssssskie! Wciągające, cudowne, genialne! Kiedy następna część?! Ale tak poważnie - nie mogę się doczekać (tłumacz - będę sprawdzać tę stronkę co jakieś 10 min. żeby sprawdzić, czy nie pojawił się nowy post! smiley)
oreiX (wnenkowa@interia.pl) 22:01 24-08-2006
Ailith, Ja nie tłumaczęsmiley Ja to piszęsmiley I mam informację dla zainteresowanych. Opowiadanko zostało napisane od początku. Obecne rozdziały zostaną usuniete, i oczywiście zastąpie je poprawionymi. Nowe rozdziały pojawiać się będą od końca wrześniasmiley Pozdrawiam i dziękuję za komentarze.
P.S. Vat i Lord, z całym szacunkiem, dla mnie facet z długimi włosami jest "męski"
IsabellRaven (izka111@buziaczek.pl) 13:30 12-09-2006
aaaaaaaa, chciec wiecej!!!! niesssssamowite O Moj Boze
nie moge doczekac sie dalszych rozdzialow
jiraiyka (jiraiyka@wp.pl) 12:06 21-09-2006
nie zebym sie czepiala, ale wlasciwie to juz prawie jest koniec wrzesnia... smileysmiley chcialabym tylko zasugerowac ze to cudne opowiadanko powinno juz zostac zaktualizowane... tak tylko pisze zeby przypomniec smiley
Mo (Brak e-maila) 22:59 07-10-2006
NO i co z dalszym ciągiem. Wrzesień minął, a my wciąż czekamy.
Ailith (Brak e-maila) 01:03 26-11-2006
Faktycznie... piszesz ;D... nie wiem, czemu napisałam, że tłumaczysz... w każdym razie przepraszam - mój błąd.
A wracając do głównego tematu - kiedy dalszy ciąg???!!! Bo ten ff jest cudowny... nawet nie wiem, czy nie mój ulubiony... ale... heh... ja już się po prostu doczekać nie mogę!
Raisa (Brak e-maila) 15:39 04-01-2007
Gdy to czytałam, czułam sie jak w objeciach anioła! Dżołk... Ale naprawde fajne
Morgana (Brak e-maila) 03:41 25-01-2007
Właśnie skończyłam czytac. Podoba mi się. I to nawet bardzo smiley Życzę dużo weny i mam nadzieję, że już niedługo pojawi się kolejny odcinek. Pozdrawiam smiley
Mata (tunia.b.b@gmail.com) 16:07 13-06-2007
boskie!po prostu fenomenalne!!czytałam juz wiele fokó,ale zdecydowanie i niezaprzeczalnie ten nalezy do jednych z najlepszych!!xD kiedy bedzie ciąg dalszy??bo juz się nie moge doczekać xDżadnych większych zastrzeżeń nie mam...oprócz..Harry w dłuhich włosach??xD wolałabym go wiedzieć w krótkich,niesfornych czarnych kosmykach xD
psota (joanna11g@interia.pl) 13:52 28-06-2007
Szczerze nie moge doczekac sie nastepnego rozdziału. Aniolek ... eh to takie noweee...coolll... czekam z utensknieniem.
tohma (Brak e-maila) 21:11 26-07-2007
kiedy nowy rozdział ;(
paczka (Brak e-maila) 09:58 14-08-2007
Ehh kiedy nowy rozdział noo
Narvana (Brak e-maila) 23:36 08-02-2008
Cudowne opowiadanie^^ Kiedy nowy rozdział? Już nie mogę się doczekać!
Mina (mina2008@o2.pl) 19:38 05-03-2008
Kocham to opowiadanie ^^ Bardzo mnie ciekawi i faszynuje^^ Mam nadzieje, że pojawią sie dalsze części gdyż jestem wręcz w niebo wzięta tym dziełem ^^ Pozdrawiam serdecznie ^^
gosiazlata (gosiazlata@o2.pl) 23:11 08-04-2008
WOW !!! Tak mozna najkrócej skomentować to opowiadanie. Jest cholernie intrygujące! Pomysł z Aniołem i całą resztą niesamowity, jestem pod wielkim wrażeniem Twojej wyobraĽni!!! Nie daj dlugo czekać na ciąg dalszy, prosze... Pozdrawiam, życze weny i duzo czasu.
Anaphora (nastolatka_16@o2.pl) 11:40 05-05-2008
Mi się bardzo, bardzo podoba całe to opowiadanie. Zastanawiam się tylko, dlaczego nie ma aktualizacji na forum yaoi? Mam nadzieję, że się pojawi i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.
Weny
Anaphora
Yuriko-chaaaan (Brak e-maila) 23:27 08-06-2008
O Boże to opowiadanie zwala mnie z nóg! zarąbisty pomysł, jestem w szoku ^^ Tylko jak zwykle irytujący fakt to czas, bo nie mam cierpliwości... Czekam na następne rozdzialy z utęsknieniem sięgającym słońca ;* pozdrowienia ;*
Iskierka (Brak e-maila) 23:58 31-07-2008
HEj...Bardzo mi się spodobało to opowiadanie xD...Widza po komentarzach dawno nie pisałassmileysmileysmiley Mam nadzieje ze niedługo nocia będzie i nie skończylas pisaćsmiley POZDrowionkasmiley
Iliona (Brak e-maila) 13:49 30-08-2008
Czytam Twoje opowiadanie już drugi raz i nie mogę doczekać się kolejnych części. Czekanie jest chyba gorsze od Cruciatusa...Bardzo mi się podoba. Te teksty (,,stary drops,,), emocje oraz ideał Harry`ego jest po protu pyszny. Przemykam oku na błędy w pisowni (nie podoba mi się zbytnio długość włosów Harry`ego, ale można przeżyć) ;] Błagam kontynuuj opowiadanie, bo ciekawość mnie zeżre.
marylou (Brak e-maila) 14:39 12-11-2008
no nie moge... kiedy następna część ? proszeeee kocham to opowiadanie a na nim chyba od pól roku nie pojawila sie nowa notasmiley
proszeeeee
anniemarie (Brak e-maila) 19:34 10-12-2008
Noo, końcówka części piątej mnie rozwaliła. Uwielbiam ficki z rozmówkami Snape'a i Potterasmiley Hihi Pomysł ciekawysmiley Napisane w dobrym klimacie, choć przydałoby się nieco więcej Pottera. Po za tym ok. Czekam na ciąg dalszy.
Andromeda (Brak e-maila) 17:01 28-01-2009
Wersja poprawiona (przynajmniej tak mi się wydaje) jest na http://www.yaoifan.fora.pl/ w dziale fan fiction.
Owcax (owcax@wp.pl) 19:22 31-03-2009
Przepraszam,ale muszę dodać coś od siebie. Na początek słodko: uważam,że mogłaby z tego być całkiem niezła historia,ale...
No właśnie,ale. Ciężko przebrnąć przez kolejne rozdziały. Zwłaszcza komuś,kto zwraca uwagę na szczegóły,tak jak ja. Czasem zanim umieści się swoje opowiadanie na stronie warto przyjrzeć się wszelakim błędom,nie tyle ortograficznym co błędom w pisowni nazwisk bohaterów (Dumbledor, na Merlina?!),a także językowi. Szczerze,popracuj nad składnią,przestawiasz szyk wyrazów,co czasem sprawia,że całkiem zmienia się sens i wydźwięk całego zdania. Mam też wrażenie,że strasznie się gdzieś śpieszysz smiley Zastanów się,czy warto zawsze opisywać najmniejsze szczególiki,czy pozostawić pewnien element niedopowiedzenia.
Bardzo nie podobał mi się opis pozbycia się Belli. Rozumiem,że obaj mężczyźni to Śmierciożercy,ale nadal mążczyźni,dwaj i jedna kobieta! Być może chciałaś pokazać nienawiść,jaką żywili obaj do Bellatrix,ale żaden z nich,moim skromnym zdaniem,przede wszystkim nie będąc po stronie Dumbledore'a, nie potraktowałby jej w ten sposób. Kopniak w brzuch? Sesja Crucio? Warto to było jeszcze przemyśleć.
Trochę się rozpisałam,ale przecież szczerość jest ważna smiley Nie bierz tego za bardzo do siebie, zamysł opowiadania jest bardzo dobry, ale kiedy przyjrzeć się bliżej, widać te niedociągnięcia. Mimo to, gratuluję pomysłu i życzę weny,by napisać kolejne ff, może tym razem w ciut lepszym stylu smiley
Pozdrawiam.
pduchnowska (www.pduchnowska@wp.pl) 12:20 18-07-2010
fajne hahahasmiley
antisocial_S (Brak e-maila) 17:00 06-12-2010
AAAH! Pisz dalej, bo umrę!

Z poważaniem,

anti_S
Dia (Brak e-maila) 17:05 25-01-2011
Nie pisze się ficków, których się nie kończy. Przykro mi, ale czytelnicy już do ciebie nie powrócą, choćbyś nawet wznowiła pisanie. Porzucanie opowieści jest naprawdę smutne... i okrutne.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum