The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 05:19:50   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Priori Incantatem
Spojrzał na nogę. Mocno krwawiła. Na porwanej na strzępy szacie dostrzegł ślady gęstej, kleistej wydzieliny ze szczypców pająka. Spróbował wstać, ale noga odmówiła mu posłuszeństwa. Oparł się o żywopłot.
-No bierz go- Harry spojrzał na niego. Cedrik stał spokojnie-jest twój- czarnowłosy próbował się poruszyć. Driggory stał nieruchomo. Odwrócił głowę w stronę pucharu, a w jego oczach błysnęły pewne ukrywane pragnienia, jednak po chwili zrobił krok w stronę Harrego
- Ty go weź. To ty powinieneś wygrać. Już drugi raz ratujesz mi życie- powiedział i wziął głęboki oddech. Podszedł do Harrego i pomógł mu się podnieść. Gorące dłonie oplotły się wokół talii Harrego. Chłopak mimowolnie przylgnął do ciepłego ciała starszego czarodzieja. Zrobili kilka kroków. Cedrik czuł jak zielonooki słabnie w jego uścisku. Podtrzymał go mocniej. W tej chwili czwartoklasista był mu bliższy niż ktokolwiek inny. Byli tylko oni. Złączeni niemą nicią solidarności. I nie tylko. Co Cedrik dobrze czuł patrząc w duże, zielone oczy. Stali naprzeciw pucharu.
-To tobie się należy- powiedział Harry. Nic nie mógł poradzić na to, że łzy cisnęły mu się do oczu. - Punkty dostaje ten, kto pierwszy dotrze do pucharu. I ty jesteś pierwszy, ja tą nogą nie wygrałbym.- popatrzył w szare oczy. Spokój. I determinacja. Cedrik już podjął decyzję. Musiała go naprawdę dużo kosztować.
-Nie- powiedział tylko i puścił Harrego. Ten tylko cicho westchnął, nieświadomie pragnąc gorącego dotyku. Spojrzał na puchar. Pojawiła się piękna myśl, jakiej nie zaznał od początku turnieju- on z pucharem, wiwatujący ludzie, Cho wpatrująca się w niego z uwielbieniem. Jednak wszystko znikło, gdy Harry spojrzał na Cedrika. Jego twarz poszarzała, lecz nie straciła nieuchwytnego składnika, który sprawiał, że młodego Pottera koił widok Cedrika.
- Razem. Chwyćmy go jednocześnie. I tak wygra Hogwart. Pomagaliśmy sobie nawzajem-"niema solidarność" pomyślał- obaj tu dotarliśmy. Więc po prostu weźmy go razem. - na twarzy Cedrika malowało się zdziwienie, po chwili jednak ono znikło, zastąpione smutną radością ale i czymś jeszcze.
-Poczekaj- szepnął Cedrik zatrzymując dłoń Harrego. Chłopak spojrzał na niego pytająco- przecież jestem dla ciebie konkurencją, więc czemu mi pomagasz?- sam dobrze znał swoją odpowiedź. Widział ją za każdym spojrzeniem, gubiąc się w przepaści zielonych oczu.
-Coś w rodzaju niemej solidarności. Nici łączącej wśród labiryntu. Zdani tylko na siebie, zapominając o chęci sławy i uwielbienia. Tylko dla siebie. Rozumiesz, prawda?- spytał szukając potwierdzenia w szarych oczach. Znalazł je. Takie ciche, uspakajające. Poczuł delikatną, ciepłą dłoń na swoim policzku. Wtulił w nią twarz. Często widział tą chwilę w wyobraźni, czekał, na swój sposób pragnął. Lecz gdy teraz wszystko było tak blisko, nie wiedział, co zrobić. Cedrik zastygł w niepewności, w oczekiwaniu na jakąkolwiek reakcję zielonookiego. Żaden nie wiedział, który pierwszy pokonał dystans dzielący dzielący ich twarze, ważne było tylko to, że ich wargi grały teraz razem wieczną melodię. Pełną delikatności, bez ukrytych żądzy i pragnień. "Tak naprawdę ważna jest tylko chwila". To było całkiem jak spacer w chmurach, ku niewiadomej, wśród gwiazd. Przeniesieni w całkiem inną rzeczywistość igrali z nieśmiertelnymi bóstwami, dając sobie wzajemnie tyle, ile się tylko da w tak krótkim czasie, jak kilka sekund. Żaden z nich nie wierzył, że tyle może dać jeden, krótki pocałunek pełen niepewności. Gdy ich wargi rozłączyły się, jeszcze chwilę trwali w milczeniu, oczarowani we wzajemnym olśnieniu. Podali sobie ręce i bez słowa, wśród kojącej ciszy, dotknęli pucharu. Poczuli szarpnięcie i przenieśli się w całkiem odległe od zamku miejsce. Gdy oprzytomnieli, rozejrzeli się dookoła. Byli na starym cmentarzu. Harry spojrzał Cedrikowi w oczy. Odnalazł tam niepokój. Nagle ujrzeli zbliżającą się w ich stronę postać z zawiniątkiem. Harry mocniej ścisnął słoń Cedrika. Starszy czarodziej wyszedł odrobinę do przodu. Wtedy Harry zauważył twarz nadchodzącego. Glizdogon- sługa Voldemorta.
-Cedrik! Puchar!- krzyknął Harry, i pociągnął go za rękę- łap puchar i teleportuj się stąd!- Harry nie mógł nic poradzić na to, że łzy napływały mu do oczu.
-Nie- powiedział cicho, acz zdecydowanie Cedrik- nie zostawię cię.
-Ale..- zaczął Harry, lecz nie dokończył, gdyż paraliżujący ból rozerwał jego bliznę na czole. Jakby przez mgłę słyszał głos Cedrika. Potem ból trochę ustał i usłyszał głos głęboki, przerażający.
-Zabij niepotrzebnego!- nim Harry zdążył cokolwiek zrobić, padły mordercze słowa, które potrafiły kruszyć serca i rozbijać duszę.
-Avada Kedavra! -krzyknął piskliwie Glizdogon. Powietrze przeciął zielony piorun. Harry nie widział wiele. Uszy zatkał mu krzyk, ale to on sam krzyczał z rozpaczy, gdyż Cedrik nie wydobył z siebie ani jednego dźwięku. Przez jedną sekundę, która zdawał się wiecznością, patrzył w twarz Cedrika, w jego otwarte, szare oczy, martwe, bez wyrazu, jak okna w opuszczonym domu, na jego wpółotwarte usta, zastygłe w lekkim zdziwieniu. Łzy ciekły Harremu po twarzy, zakrył ją rękami. Nie miał siły na najmniejszy ruch
***
Kiedy ognisty paciorek dotknął różdżki Lorda Voldemorta , połączonej magiczną nicią zaklęcia ze swoją bliźniaczką, z różdżki zaczęła wyłaniać się postać. Szlachetna twarz, dumnie wypięta pierś, szare, przenikliwe oczy.
- Trzymaj mocno, Harry- Powiedział spokojnie i położył mu na ramieniu dłoń. Ciepłą i kojącą jak zawsze. Potem z różdżki wydobył się starzec i kobieta. Zaraz potem dwie osoby. Kasztanowe loki splotły się z czarną czupryną
- Uda ci się, synku. Trzymaj, nie puszczaj- odezwała się Lilly Potter.
James podszedł bliżej, stał na wprost Harrego.
-Kiedy przerwiesz połączenie, biegnij do pucharu i teleportuj się do Hogwartu, rozumiesz, Harry?
-Tak- powiedział Harry, dalej, co najmniej zdziwiony.
-Harry- wyszeptał cicho Cedrik- zabierz moje ciało ze sobą. Oddaj je moim rodzicom…
-Dobrze- powiedział Harry. Nagle przerwał połączenie i zaczął biec w stronę ciała Cedrika. Dotknął już dłonią Cedrika, gdy usłyszał mordercze zaklęcie. Fala gorąca uderzyła go w plecy, w bliźnie odezwał się ból, jednak nadal żył. Bez zastanowienia przywołał Puchar. Wracał do Hogwartu. Wracał z Cerdikiem.
***
Po chwili znalazł się na stadionie Quiditha. Siedział na trawie, na kolanach trzymał ciało Cedrika. W oczy świeciły mu czerwone i złote światła, wysoko nad nim wznosiły się trybuny, ludzie wiwatowali poprzez mrok, a on płakał, bo on wiedział. Delikatnie pogładził martwe wargi, policzek Cedrika. Przytulił głowę do jego piersi i płakał. Ktoś w końcu spojrzał w rozpalone śmiertelnym, zielonym blaskiem źrenice i wszyscy umilkli. Niektórzy wydali z siebie odgłosy przestrachu. Uczniowie Durmstrangu w milczeniu patrzyli się przestrzeń, oddają specyficzny hołd żałobną ciszą. Uczennice Beauxbatonsu spuściły głowy a po ich policzkach spłynęły milczące łzy. Żadna nie śmiała podnieść wzroku. Nikt nie ośmielił się przerwać śmiertelnego milczenia, w centrum, którego, był najmłodszy zawodnik turnieju targany spazmami płaczu, przytulając martwe ciało jednego z współzawodników. Nagle powietrze przeciął krzyk płaczu. Pan Driggory wbiegł na boisko Quiditha. Podbiegł do ciała syna. Odepchnął młodego Pottera i płakał donośnie, jego zawodzenia roznosiły się powyżej trybun. Harry skulił się w kącie. W jego myśli krążyły niezatarte wspomnienia, jakich nie odnajdzie już drugi raz. Niepowtarzalne, przepełnione odległym bólem i subtelną troską. Czymś nie do zauważenia. Liżącym po ustach płomieniem miłości. Szybko wybiegł. Wiatr rozwiał mu włosy. To wszystko stało się za późno. Odkryli siebie wzajemnie za późno. Nawet nie próbował powstrzymać łez.
***
Nieprawdziwego Moody 'ego zabrano do Askabanu, prawdziwego do skrzydła szpitalnego.
Wszystko się powoli jakoś ułożyło. Harry odnalazł magiczne zwierciadło, które odkrył w pierwszej klasie. Często przed nim przesiadywał, przyglądając się uśmiechniętym, szarym oczom, szlachetnej rozpromienionej twarzy, dumnej sylwetce Cedrika. Zastanawiał się, czemu zaklęcie niewybaczalne go nie zabiło. W końcu nie było przy nim nikogo krwi matki. I czemu nagle pojawiły się te wszystkie postacie. Matka, ojciec, Cedrik.
- Mnie też dręczyły te pytania- usłyszał za sobą. Odwrócił się. Stał za nim Dumbledore uśmiechając się. Harry czekał na odpowiedź- tylko jedno zaklęcie może powstrzymać zaklęcie niewybaczalne. Prastara magia miłości.
-Ta sama, dzięki, której ocalałem, jak byłem mały? Że moja mama oddała za mnie życie?- spytał Harry
-Tak, ale ono wygasa po trzynastu latach. Widać masz niesamowite szczęście, być tak kochaną osobą na tym pełnym nienawiści świecie, by móc liczyć dwa razy na tą magię.
Zapewne, jeśli tą osobę zabił Voldemort, pojawiła się z jego różdżki. Priori incantatem
Równie stare jak magia, która pozostawiła bliznę.- to powiedziawszy, wyszedł. Harry został sam. Uśmiechnął się
-"nie zostawię cię"… dziękuję Cedrik- w jego oczach błysnęły łzy- już wiem, czemu zawdzięczam ostatnie spojrzenie na twoją twarz. Priori Incantatem.


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 19 2011 09:20:37
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Nikt (Brak e-maila) 16:04 25-12-2005
Pierwszy raz komentuję cos na tej stronce, ale... Jestem pod wrazeniem. Nie tyle co stylu, wykonania tylko... pomysłu! Takiego czegoś jeszczie nie czytałam. Zaskoczyło mnie aprawdę mocno. Wiesz, w sumie interesujące. Gratuluję pomysłu! Pisz więcej!
Gata (nie ważne...) 12:00 28-12-2005
Zaintrygował mnie już sam tytuł opowiadania. Pomysł oryginalny, ale mam pewne zastrzerzenia co do wykonania. Początek jest dobry. Później nie spodobało mi się to ciągłe płakanie Pottera. Cóż, możnaby pominąć tę kwestię - Harry płakał przynajmniej raz w każdym urywku. Jeszcze coś chciałam powiedzieć... Aha, że w niektórych fragmentach pojawił się nadmiar uczuć (spoko, też mam do tego tendencję). Tylko ta magią krwi działająca przez 13lat... trochę naciągnięte. Cóż, ogólnie podobało mi się i mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz. Pozdrawiam,
Gata
aya (Brak e-maila) 23:24 30-12-2005
ehhh a ja kocham pairing cedrik/harry a tego w necie jest tak mało...;(
zolza (Brak e-maila) 00:10 27-03-2006
a mnie sie nie podobalo. znaczy, zapowiadalo sie ok ale potem bylo gorzej. moze zamiast kopiowac styl rowling szanowna autorka napisze jakis ff po swojemu??
An-Nah (Brak e-maila) 13:01 06-05-2006
Dlaczego ja odnosze takie dziwne wrażenie, że to fic raczej z filmu niz z książki? Gdzieś mi w łebku puka, że napisałaś go zaraz po wyjściu z kina... Zgadzam się z Gatą - motyw z zaklęciem, które wygasło po 13 latach... to tak, jakby matka kochała swoje dziecko tylko rpzez pewien czas... generalnie mi sie nie podobało - straszna szkoda, że zamiast napisać coś bardziej swojego, skupiłaś się wyłącznie na przetworzeniu kawałka oryginalnej fabuły. Styl raceuj nijaki i błędy w nazwach własnych. Potrzebujesz dużo pracy.
Elfiątko (Brak e-maila) 21:29 19-03-2007
Ładne. Podobało mi sie. To nie wygląda na happy end, ale mimo wszystko jest takie jakies szcześliwe smiley
Minako (angel229@vp.pl) 22:14 23-07-2009
Dzięki Tobie, Autorko, poznałam tę parę na nowo. Czytam to trzeci raz i znowu płaczę... To chyba wszystko wyjaśnia. Oczywiście, żeby całkowicie się nie rozkleić, musiałam wymyślić sobie jakieś alternatywne, szczęśliwe zakończenie. Uwielbiam ten fanfick. Czekam na kolejne...
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum