The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 28 2024 12:05:32   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Jeżeli jesteś gotowy 3
Rozdział trzeci: Przełom


- Przepraszam, nie powinienem był ci powiedzieć.

- Masz kurwa rację, że nie powinieneś był mi powiedzieć! Czemu to zrobiłeś?- warczę i pociągam dużego łyka ze szklanki. - Naprawdę Potter. Ze wszystkich problemów, którymi mogłeś się ze mną podzielić, musiałeś wybrałeś właśnie ten?

Siedząc w fotelu naprzeciwko mnie wzrusza ramionami; jego oczy koncentrują się na podłodze między nami. - Mówiłem ci, że nie będziesz chciał wiedzieć, ale nalegałeś. Poza tym, kapnąłeś się już wcześniej.

- Co? - o czym on do cholery mówi?

- Ostatnim razem, kiedy tu byliśmy.

Mój umysł przeszukuje pamięć i w końcu znajduję. Ty pewnie też jesteś pedziem. Mój żołądek kurczy się. Idiota! - Potter próbowałem cię wtedy tylko sprowokować. Pozwól, że cię zapewnię, że ta informacja to dla mnie całkowita nowość. - Co właściwie nie ma znaczenia. - A propozycja rozmowy dotyczyła twoich snów.

Rzucam mu wściekłe spojrzenie. Spogląda na mnie, po czym szybko odwraca wzrok. Wydaje mi się, że widzę rumieniec na jego policzkach. Oświeca mnie, że przecież rozmawiamy o jego śnie. Niedobrze mi. Czuję się trochę urażony faktem, że próbował się uspokoić po wspomnianym śnie, patrząc na mnie. Nie zwracając uwagi na swoją próżność staram przekonać siebie, że lepiej tak, niż gdyby miało być odwrotnie. Wychylam zawartość szklanki i nalewam następną.

- Mogę trochę? - gapię się na niego i słucham głosu ostrego sprzeciwu, krzyczącego w mojej głowie. Wydaje się, że moja świadomość jeszcze do siebie nie wróciła. - Przywołuję kolejną szklankę i wzdychając podaję mu ją. - Dzięki.

- Zdrówko - mamrocę i wypijam. Siedzimy w ciszy przez dłuższą chwilę, a ja próbuję odzyskać spokój. Są profesjonalne sposoby radzenia sobie z tym. Jestem pewien, że zapierające dech w piersi zdziwienie nie jest jednym z nich. Jestem nauczycielem. A to odpowiedzialność nauczyciela, żeby prowadzić... Do jasnej cholery, nie jestem żadnym pieprzonym wzorem do naśladowania. Chłopak powinien był to zauważyć, kiedy zrzucił na mnie ciężar tej wiadomości. Do diabła z profesjonalizmem. Kiedy znowu podnoszę wzrok, on patrzy się na mnie. Uśmiecha się.

- Myślę, że czujesz się bardziej skrępowany w tym temacie, niż ja. - Pociąga ze szklanki, a później krzywi się.

- Hm. Może powiem ci czemu. Są pewne rzeczy, których wolałbym o ludziach nie wiedzieć. Orientacja seksualna widnieje na liście. Czy powtórzyłbym się, gdybym powiedział, że mnie to nie interesuje?

Wypija jednym łykiem, co ma w karafce, a następnie wystawia ją oczekująco. Nalewam mu następną. - Nie przeholuj z tym. Nie chcę cię zanosić do łóżka. - Mówię to i zaczynam się rumienić, po raz pierwszy od dwudziestu lat. Potter, pomimo własnego rumieńca, zaczyna się śmiać. Nieprzyzwoity, mały gówniarz. Pijąc, posyłam mu drwiący uśmiech i staram się zignorować zdanie, które postanowiło krążyć po mojej głowie.

- Lepiej mi. - mówi. Unoszę brew. - Odkąd tu przybyliśmy, sprawy dziwnie się układały.

- Interesujące. Powiedziałbym, że rzeczy dopiero zaczęły się dziwnie układać.

- Naprawdę tak ci to przeszkadza?

- Tak.

- Przepraszam. Z jakiegoś powodu myślałem, że... nieważne. - Drapie się po twarzy, a później zwraca oczy w kierunku ognia.

- Że co?

- Myślałem , że... zrozumiesz.

Kurwa. Pieprzona. Mać. Moja świadomość budzi się nagle z marazmu, kręcąc gorączkowo głową. Biorę głęboki oddech. - Aha.

- Więc, nie jesteś. Gejem. - Jego spojrzenie napotyka moje, ale tym razem odwracam wzrok.

Nie odpowiadaj na to.

- Nie jestem tu po to, aby rozmawiać o mojej orientacji.

Och, to było genialne. Mogłeś równie dobrze przykleić różowy trójkąt na klatkę piersiową i tańcząc po pokoju śpiewać " We are family." Cholera.

Uśmiech mówiący: "Wiedziałem!", rozlewa się na jego twarzy. Podnosi szklankę, by go ukryć.

- Czymkolwiek jest to, co myślisz, że się o mnie dowiedziałeś, twoi mali wspólnicy nie muszą o tym wiedzieć.

- Och, profesorze. Nawet gdybym chciał im powiedzieć, a nie chcę, nie wiedziałbym, jak wytłumaczyć, skąd się dowiedziałem. Poza tym, jeżeli ktoś się powinien martwić, to tylko ja. Jesteś " Królem Slytherinu", pamiętasz?

Drwię na wspomnienie mojej mapy. Chłopak nie poznałby się na żarcie, gdyby nawet ugryzł go w tyłek. - Nie martw się, twój czarny sekret jest ze mną bezpieczny. - Sarkazm sączy się z mojego głosu, ale obserwując chłopaka stwierdzam, że nie załapał delikatnej wrzuty.

- Wiem. Ufam ci.

Tak, zdecydowanie nie załapał. I znowu sprawił, że czuję się niezręcznie. - Powiedziałeś "wydaje mi się" .Mam rozumieć, że nie jesteś pewien?

Wzrusza ramionami. - Chyba jestem pewien? - Znów pytanie. Nie jest nawet pewien, czy mu się wydaje, że jest pewien. Prycham wzburzony.

- Więc, co sprawia, że myślisz, iż jesteś gejem? - Bierze dużego łyka i opuszcza wzrok. Wzdycham. To on wyszedł z tym tematem. Czemu to ja mam z niego wyciągać resztę? - Rozumiem, że nie pociągają cię dziewczyny? Myślałem, że ty i Granger...

- Nie, na boga!! - krztusi się, a następnie robi minę. - Jest moja przyjaciółką. Chyba nie uwierzyłeś artykułowi Skeeter?

Prycham na samą myśl. Jeden z moich najgorszych momentów. Odrzucam od siebie wspomnienie dni, kiedy jeszcze mogłem sprawić, że chłopak był niczym więcej jak sponiewieranym kłębkiem nerwów. Oczywiście, nie myślałem o artykule. I, z pewnością, nie jestem na tyle głupi, aby wierzyć w bzdury powypisywane w magazynach dla czarownic. - Więc, nie pociągają cię dziewczyny.

- Znaczy, była pewna Krukonka. Ale to się zdarzyło pewnie tylko dlatego, że jest ładna i gra w Quidditcha.

Powstrzymuję śmiech. Więc, podobała mu się miotła, a nie dziewczyna. Ale banał. - No tak, Quidditch i miłość są... nierozerwalnie związane.

Posyła mi pełne wyrzutu spojrzenie, następnie uśmiecha się. - Bardzo śmieszne.

- Więc, pociągają cię chłopcy czy nie? - Prawie powiedziałem mężczyźni, ale powstrzymałem się w ostatnim momencie. Uważaj, czego pragniesz... Przestań.

- Nie wiem.

- Och, na miłość boską Potter. Skoro nie wiesz, czy pociągają cię chłopcy, czy dziewczyny, jakim cudem doszedłeś do wniosku, że jesteś gejem? - Jakim cudem uwikłałem się w tą rozmowę?

- Próbowałem się w tym połapać, kiedy ty zażądałeś, żebym ci powiedział, co jest nie w porządku! - Wydarł się, przepraszając natychmiast. Siedzimy chwilę w ciszy, zanim chłopak znowu zaczyna. - Kiedy ty wiedziałeś? Znaczy jak...?

Ucina. Doszliśmy do momentu w naszej rozmowie, gdzie przeklinam swoje zwolnione zdolności intelektualne spowodowane spożyciem alkoholu. Są pewne rzeczy, których chłopak nie powinien wiedzieć o swoim ojcu. Tak bardzo uderza mnie ironia całej sprawy, że prawie zapominam o pytaniu.

- Profesorze? Przepraszam, jeśli nie chcesz mi powiedzieć..

- Byłem młody. Rozwinąłem pewne uczucie do kolegi z dzieciństwa. - Stara, dawno zapomniana gorycz wkrada się do mojej wypowiedzi. Połykam ją razem z resztką płynu z mojej karafki. Nie mogę się zmusić, żeby spojrzeć na chłopaka, który, jak sobie przypominam, jest rażąco podobny do swojego ojca. Poza oczami - jedyna odznaczająca cecha, jaką posiadała ta nudna kobieta.

- Więc, co się stało?

Och, popieprzyliśmy się trochę ze sobą, po czym on stwierdził, że jest normalny, rozgadał wszystkim swoim przyjaciołom, że jestem zboczeńcem, który się za nim uganiał, a następnie ożenił się z najnudniejszą kobietą na świecie. Później znalazł się po niewłaściwej stronie uśmiercającego zaklęcia, aby dziesięć lat później jego syn - gej powrócił, żeby mnie prześladować.

Może jednak nie. - Nic. On z tego wyrósł, a ja nie.

- Och, to smutne. Przykro mi.

Powinno ci być. - Już o nim zapomniałem. - Kłamca.

***

Decyduję się na szybką zmianę tematu, zanim zniszczę piedestał, na którym chłopak postawił swojego ojca. Nie, żeby nie sprawiło mi przyjemności oglądanie, jak jego urojenia roztrzaskują się z hukiem, ale coś podpowiada mi, że nie wyszłoby mi to na dobre. Zakopuję ten temat z dala od świadomej części mojego ja i zmieniam obiekt zainteresowania.

- Skoro już mamy tę małą rozmowę od serca, będę nalegał, abyś powiedział mi to, co chcę wiedzieć. Chcę usłyszeć o twoich snach. - Jego usta otwierają się szeroko i czerwieni się. - Nie tych snach, ty głupi chłopaku, koszmarach. Co ci się śniło tej nocy, kiedy o mało nie złamałeś mi nosa?

Jego zażenowanie blednie, a twarz, raz jeszcze, staje się pusta. Moja cierpliwość jest na wykończeniu. - Potter po prostu mi powiedz!

Smutno potrząsa głową. -To głupie. - Z tęsknotą wspominam gabinet z eliksirami w Hogwarcie, gdzie znajduje się kryształowa fiolka, która sprawiałaby, że chłopak uzewnętrzniałby się godzinami. Cholera, wiedziałem, że zapomniałem czegoś spakować. Patrzę na niego spode łba, a on wzdycha ciężko. - Czasami śni mi się noc trzeciego zadania. Po prostu...Tamtego razu znowu to mi się śniło, a ty dotknąłeś mojego ramienia w miejscu, skąd Glizdo...Pettigrew wziął moją krew. - Ucieka wzrokiem, potrząsając głową. - Profesorze, naprawdę nie chcę o tym mówić.

Dochodzę do wniosku, że jednak nie chcę tego słuchać. Znam historię ze strzępów, które opowiadał Dumbledore. To, co wtedy usłyszałem, wystarczyło, żeby zmrozić mi krew w żyłach. Sama myśl o wysłuchaniu jej z pierwszej ręki, z całym bagażem emocjonalnym, przeraża mnie ponad wszelką miarę. Chłopak gapi się w szklankę, a ja prawie słyszę, jak bardzo chce, żebym odpuścił. Zrozumienie napływa do mnie znikąd i dzwoni wyraźnie poprzez skłaniające do myślenia opary brandy.

- Obwiniasz się, prawda? - Pytanie wymyka mi się, ale kiedy już jest w eterze nie żałuję, że je zadałem. Potrząsa głową, mrugając oczami.

- Wiem, że to nie moja wina. - Odchrząkuje.

- Jedno wiedzieć, a drugie wierzyć w to. Wiem, na czym to polega Potter. Odgrywasz tę samą scenę w swojej głowie tysiące razy, koncentrując się na błędach, jakie zrobiłeś, starając się wymyślić sposób, aby uratować Diggory'ego od śmierci, zapobiec zostaniu związanym, odzyskaniu ciała przez Czarnego Pana. Mam rację? - Wiem, że mam. Grałem w tę samą grę tak często, że wydrążyłem dziury z mózgu do żołądka. Jestem porażony świadomością tego, jak wiele mamy ze sobą wspólnego. Nagle rozumiem, dlaczego to ja zostałem wybrany, żeby mu pomóc.

W końcu to załapałeś. Oj, zamknij się.

- Proszę przestań. - szepce.

Desperacja w jego głosie wypełnia mnie niechęcią kontynuowania. Postanawiam, że już nie będę. - Przestanę. Ale Potter, nie możesz więcej tego robić. Albo skończysz jak ja. - Podnosi wzrok, a ja uśmiecham się złośliwie. W odpowiedzi robi to samo, a ja cieszę się, że to widzę. Uświadamiam sobie, że właściwie nie powinienem być taki zadowolony. Biorę głęboki łyk, starając się odepchnąć głos w mojej głowie mówiący: Nie będzie miał wystarczająco czasu, żeby skończyć jak ty, prawda?

- Więc, co ci się śniło dzisiejszej nocy profesorze?

Po raz kolejny w ciągu dwudziestu lat moja twarz odzyskuje zdolność do czerwienienia się, i po raz bilionowy, odkąd poznałem chłopaka, przeklinam go. Moje oczy uciekają przed konfrontacją, i je też przeklinam. - To cię nie dotyczy Potter. - To dotyczy cię aż za bardzo Potter. Staram się, aby ton mojego głosu był najbardziej odpychający, jak to tylko możliwe.

- Hipokryta.

Touche.

***

Opuszczamy to miejsce po południu, a ja nagle uświadomiłem sobie, że Dumbledore nie pojawił się jeszcze, żeby sprawdzić, jak nam idzie. Mój żołądek staje się nieprzyjemnie ciężki, kiedy dochodzi mnie myśl, co to może oznaczać. Przyjąłem za rzecz oczywistą, że stary pryk przeżyje nas wszystkich. Teraz jednakże stawiam czoła faktowi, że mężczyzna jest przecież śmiertelny. Że może umrzeć. Zastanawiam się przez chwilę, co jego śmierć oznaczałaby dla reszty z nas. Dla chłopaka.

" Zamierzam chronić chłopca tak długo, jak żyję Severusie."

A potem? Co się stanie później? Wybór. To dopiero będzie wybór. Poświęcić siebie w imię dobra ogółu albo żyć i pozwolić Voldemortowi na wzmocnienie jego panowania, opartego na terrorze, aby w końcu dać się zabić. Raczej duży kamień usadawia się w moim brzuchu, a ja z trudem opanowuję drżenie. Słowa "niesprawiedliwe" wpełzają na moje usta, ale odganiam je szybko, przypominając sobie, że na świecie nie ma sprawiedliwości.

- Wszystko w porządku?

Spoglądam na chłopaka przez biurko, zarazem sprawdzając mentalnie wyraz mojej twarzy. Wygląda na normalny. Unoszę brew, ale nic nie mówię. Nie mogę zaufać własnemu głosowi teraz, kiedy w gardle zagościła na dobre klucha sporych rozmiarów.

- Co się dzieje? - Jego oczy szukają moich, a ja zaczynam się zastanawiać, skąd przyszło mu do głowy, że w ogóle coś jest nie w porządku. Pomimo ostatniego ataku czerwienienia się, nadal jestem w stanie zachować twarz bez wyrazu.

Odchrząkuję. - Nic. Czemu?

- Nie wiem. Ty ..er.. - Wzrusza ramionami. - Nieważne. - Mówi, powracając do czytania "Historii Magii". Albo udaje, że czyta. Tak czy siak dobrze mu idzie.

Dochodzi do mnie, że jeżeli Voldemort dorwał Dumbledore'a, chłopak mógłby to wyczuć. Voldemort na pewno chciałby zabić starca własnoręcznie, tego jestem pewien. Z drugiej strony, chłopak z pewnością powiedziałby coś. - Potter , miałeś ostatnio jakieś sny dotyczące aktywności Czarnego Pana? Czy twoja blizna dawała ci się we znaki?

Próbuję zachować neutralność w głosie, ale on spogląda na mnie z obawą w oczach. - Nie, nie ostatnio. Czemu? - Wcale mi nie ulżyło. Dzięki bliźnie chłopaka możemy być pewni, że coś się stało, z drugiej strony jednak, jeżeli nie wykazywała żadnej aktywności, nie możemy być pewni, że nic się nie stało.

- Zwykła ciekawość. - Mamrocę, starając się nie dostrzegać zaniepokojonego wzroku chłopaka.

- Coś jest nie w porządku. Po prostu powiedz mi co. Proszę.

- Wszystko w porządku. Ucz się. - Po jego minie widzę, że nie ma zamiaru mnie słuchać. Uparcie zaciska usta.

- Posłuchaj, jestem tak samo zaangażowany w sprawę Voldemorta, jak ty. - Nalega. Bardziej, powiedziałbym. Przestań. - Jeżeli coś się stało powinieneś mi powiedzieć. I tak się dowiem.

- Nie wiem, czy coś się stało Potter. A ty nie będziesz mi się zamartwiał głupotami. - Podnoszę tembr głosu, rzucając mu wściekłe spojrzenie. Nie zrobi to na nim najmniejszego wrażenia.

- Jeżeli nic by się nie działo, nie martwiłbyś się. - nalega - Na litość boską, przestań mnie ochraniać! Mam prawo wiedzieć. Prawda?

- Jestem tylko troszkę zaniepokojony, że Dumbledore nas nie odwiedził, to wszystko. - Oczywiście, to nie całkiem prawda. Jeżeli Dumbledore do tej pory nie pokazał się w pobliżu, musiał mieć jakiś powód. Chłopak gapi się na mnie z szeroko otwartymi ustami, a następnie milcząco spogląda w książkę. Jest niezdrowo blady.

- Chyba nie myślisz, że... - Ucina.

- Jest bardzo potężnym czarodziejem - Mówię, żeby pocieszyć jego jak i siebie samego. Widziałem Dumbledore'a w akcji kilka razy. Każdy taki spektakl przypominał mi, dlaczego właściwie dołączyłem do niego.

- A, jeśli on... jeżeli coś się stanie profesorowi Dumbledore'owi... kto będzie cię chronił? - Jestem świadom tego, że moje usta są nieestetycznie otwarte. Mnie? To powinno być ostatnie z jego zmartwień. Jest ostatnim z moich. Nagle zdaję sobie sprawę, nie bez obezwładniającego zmieszania, że moja ręka przemierzyła długość biurka i zaczęła głaskać dłoń chłopaka, aby go pocieszyć. Za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, jak się tam znalazła. Jego palce splatają się z moimi i nie mogę się zmusić, żeby się wycofać. Moje serce panicznie przyspiesza bicie. Jego dłoń ściska moją.

***

- Dwie minuty. Na pewno wszystko zabrałeś? - Kiwa głową; wyraz jego twarzy jest nieodgadniony. Jestem ciekawy czy myśli o Dumbledorze, ale nie spytam go o to. Nie chcę zdradzić swojego niepokoju. Podnosi wzrok, żeby napotkać mój, a moje ciało napina się.

- Czy naprawdę myślisz to, co powiedziałeś o mnie nawiedzającym twoje komnaty? - Odwraca wzrok, uspokajając się w oczekiwaniu na odpowiedź. Cholera. Znowu to zrobił. Mój umysł gorączkowo poszukuje sposobu, aby powiedzieć mu, że nadal może przychodzić, bez sprawiania wrażenia, że tego chcę. Nie powiedziałbym, że jego wizyty sprawiają mi przyjemność. Ale przyzwyczaiłem się do nich, jako do porządku dziennego i nie lubię, kiedy mój porządek zostaje zakłócony.

- A, co Potter. Jeszcze ci się nie znudziłem? - Przychodzi mi na myśl, że chyba nie chcę szczerej odpowiedzi na to pytanie. Jednakże jedno spojrzenie na chłopaka mówi mi, że mimo to mi jej udzieli. Wstrzymuję oddech.

- Pomimo tego, jak bardzo znienawidzisz to, co usłyszysz, lubię cię... przebywanie blisko ciebie. Nie żebym...Ok. Popapraniec ze mnie. - Zakrywa twarz rękoma, a ja śmieję się z jego zażenowania. Później przypomina mi się, że właściwie powinienem być podirytowany. Pieprzyć to. - Och, nie wiem. Uspokajasz mnie.

Uspokajam go. Znowu to samo. Szkoda, że on działa na mnie dokładnie przeciwnie. Moje podirytowanie przejmuje kontrolę nade mną. - Jakim cudem cię uspokajam? Naprawdę Potter. Robię wszystko, co mogę, żeby być wrednym dla ciebie, a ty mówisz, że cię uspokajam? Jesteś masochistą, czy jesteś zwyczajnie za głupi, aby to zauważyć? - Patrzę na niego spode łba, a on uśmiecha się ironicznie. Nie wiedziałem, że powiedziałem coś śmiesznego.

- Może "uspokajasz" nie jest odpowiednim słowem. Ty po prostu... czuję się... normalnie w twoim towarzystwie. I nie jesteś wredny cały czas. A nawet kiedy jesteś... to jest raczej do przewidzenia. To cały ty.

- Zapewne masz wiele pomysłów na temat tego, kim jestem.

- Niespanie w nocy daje człowiekowi dużo czasu do myślenia.

Moja kolej na bycie ironicznym. - Myślisz o mnie po nocach?
Rumieni się. Ja pewnie też bym to zrobił, gdyby nie start Świstoklika.

***

Lądujemy i zaczynam się niejasno zastanawiać, jakim cudem chłopak utrzymuje równowagę na boisku Quidditcha. Wpada na mnie, a ja spadam na te przeklęte krzesło, które dzięki bogu, tym razem jest wyłączone. Gdyby było inaczej pewnie nie zauważyłbym Dumbledore'a siedzącego w fotelu naprzeciwko ani nie miałbym na tyle zdrowego rozsądku, aby zepchnąć niezdarnego chłopaka z kolan.

- Witam z powrotem. Mam nadzieję, że wszystko się udało.

- Albus - Chcę zrobić mu wyrzuty, że przez niego się martwiłem, ale powstrzymuję się, gdy spostrzegam tospojrzenie w jego oczach. Coś się stało. I ktoś nie żyje. Moje ciało staje się zimne, a oddech więźnie w gardle.

- Profesorze martwiliśmy się, że coś się panu stało. Albus przerzuca wzrok ze mnie na chłopaka, uśmiechając się smutno.

- Myślę, że powinieneś usiąść Harry. - Przyglądam mu się wystarczająco długo, żeby zauważyć, że pobladł. Opada na podłogę. Przechodzą mnie dreszcze. Jeżeli chłopak może zostać, to musiał być ktoś, kogo znał. Staram się nie przebiegać myślami po liście możliwych ofiar.

- Co się stało? -Mówię. Kto zginął?. -Myślę.

- Podczas, gdy byliście w ukryciu, stało się coś... - Bierze głęboki oddech, a ja spostrzegam furię w jego oczach. Jestem pełen szacunku dla siły, jaką emanuje starzec. Spokój powraca na jego twarz i zaczyna znowu, patrząc na Pottera. - Harry, Hagrid nie żyje. - Mój żołądek kurczy się i nie mogę się zmusić, żeby spojrzeć na chłopaka albo na Dumbledore'a. Zamykam oczy, uspokajając wściekłość, która budzi się we mnie. Opanowanie napływa do ciała powoli, automatycznie. Rysy twarzy naprężają się. Ten odruch nigdy się nie zatrze.

- Jak? - głos chłopaka jest równie spokojny jak mój. Zaskakuje mnie to. Otwieram oczy, aby zobaczyć tę cholerną pustkę na jego twarzy i przeklinam go. Siebie też, za umieszczenie jej tam. To nie jest normalne. On nie jest normalny.

- Zgodził się być wysłannikiem do olbrzymów. Ktoś się dowiedział. Przechodził przez Ulicę Pokątną, kiedy to się stało. - Chłopak kiwa głową, jakby się tego spodziewał. Teraz na poważnie zaczynam się o niego martwić. Tłumaczę sobie, że jest na pewno zszokowany wiadomością i zareaguje, jak to do niego dotrze. Uświadamiam sobie, że chcę zobaczyć wybuch emocji w jego wykonaniu. Jestem zaniepokojony tym, jak bardzo tego chcę. Chcę, żeby płakał i był wściekły jak normalny chłopiec. Z jakiejś przyczyny to zapewniłoby mnie, że się z tego pozbiera.

Spoglądam na Dumbledore'a i widzę, że mnie obserwował. Jest bardzo zamyślony i to mnie przeraża. Po chwili jednak zamyślenie znika. - Harry pozwolisz, że zostaniemy na chwilę sami? - Chłopak wstaje, ale Dumbledore zatrzymuje go. - Będziemy z profesorem Snapem w pokoju obok.

To by było na tyle, jeśli chodzi o szczerość, myślę gorzko wstając. Hipokryta. Odchodzę szybko w kierunku sypialni i czekam aż dołączy do mnie starzec. Wchodzi i zamyka drzwi za sobą. Uśmiecha się, a ja przełykam ostre słowa.

- Wszystko się udało? - Pyta. Kiwam głową. - Dobrze. - Urywa, jakby chciał dokładnie przemyśleć to, co mam mi powiedzieć. Ostatnia nić cierpliwości pęka z trzaskiem.

- No wyduś to z siebie!

- Byłem dość niewrażliwy w stosunku do ciebie Severusie. Przepraszam.

Powinienem był się do tej pory przyzwyczaić, że mężczyzna ma dar do wprawiania mnie w kompletne oniemienie. Ale on nigdy nie kończy.... wprawiać mnie w oniemienie. Później wścieknę się z tego powodu. Teraz jestem za bardzo zajęty gapieniem się na niego.

- Moja troska o Harry'ego często sprawia, że nie dostrzegam potrzeb innych. Pobłażałeś mojemu zachowaniu.

Następną osobę, która oskarży mnie o bycie miłym człowiekiem pozbawię kilku kluczowych części. Zaciskam usta nie pozwalając zaklęciom, które znalazły się na ostrzu mojego języka, znaleźć drogę na zewnątrz.

- Zastanawiam się, jak bardzo dało ci się to we znaki. Wielkodusznie poświęcałeś swój czas i prywatność. Obarczyłem cię brzemieniem sekretu. Wywiązałeś się ze wszystkiego, czego mogłem od ciebie oczekiwać. Przepraszam.

- Do czego zmierzasz Albusie? - Pytanie pada zanim mam czas, aby je powstrzymać. Moja irytacja spowodowana byciem traktowanym protekcjonalnie przez niego wygrywa ze mną. Zawsze tak się dzieje w jego towarzystwie. Wiem doskonale, co poświęciłem, dziękuję bardzo. Mówże szybciej.

- Zwalniam cię z tego obowiązku.

Czuję w żołądku ogromną bryłę lodu i nie wiem dokładnie czemu. Czuję się jak dziecko, któremu wyrwano prezent Gwiazdkowy, który właśnie zaczął rozpakowywać. Karcę się za poddawanie rzewnemu sentymentowi. Powinienem być podekscytowany, prawda? W końcu tego chciałem.

- Trening, który odbyłeś z chłopakiem wystarczy, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Niekoniecznie potrzebuje twojej asysty w czasie przerw.

- A co z jego wieczornymi wizytami? - Mój głos stał się chrapliwy, a jama, która powstała w brzuchu wysysa zdolność do pozostania spokojnym. Biorę głęboki oddech.

- Oczywiście, to zależy od ciebie. Zawsze tak było. Ale jeśli wolałbyś, żeby się zakończyły, znajdę coś, co zajmie go w nocy, żeby powstrzymać go przed wędrowaniem po znikających korytarzach. - Mężczyzna uśmiech się łagodnie, a ja drżę.

- Co się stało z potrzebą zrobienia ze mnie powiernika jego problemów?- Gorycz i sarkazm są na swoich miejscach i jestem im za to wdzięczny. Przygląda mi się uważnie. Prostuję się i spotykam jego spojrzenie.

- Było by nie w porządku względem Harry'ego, że osoba, do której zwrócił się ze swoimi problemami jest tam dla niego tylko z poczucia obowiązku. Było niemądre z mojej strony, że cię o to poprosiłem. Jeżeli zdecydujesz kontynuować waszą znajomość, zrób to z własnej woli.

Doprowadzam się do porządku, lekceważąc niemiłe kłucie w żołądku. Nawet nie muszę się nad tym zastanawiać. Decyzja została podjęta. Czuję chłód przepływający po moim ciele, odchrząkuję.

- Bardzo dobrze Albusie. Spróbuj powstrzymać chłopaka przed zrobieniem czegoś głupiego.

Starzec patrzy na mnie przez chwilę, zanim wzdycha ciężko i życzy mi miłego dnia. Słyszę, jak mówi Potter'owi, żeby poszedł za nim, a następnie drzwi do moich komnat zamykają się cicho. Gdzieś wewnątrz mnie inne drzwi trzaskują z hukiem.













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 19 2011 08:41:05
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Neferet (Brak e-maila) 01:36 06-02-2005
Cudowne.... Eh
Neferet (Brak e-maila) 01:45 06-02-2005
Czekam jak najszybciej na następne cześci... Uwielbiam was za te tłumaczenie i pzy okazji dziekuje Atli że mnie na nie napowadziła!
sintesis (Brak e-maila) 01:10 07-02-2005
najlepszy fik o harrym jaki mialam okazje w zyciu przeczytac... cudownosci wspaniale mrah... czekam na kolejna czesc z niecierpliwoscia...
LosPeciakos (a_peciak@wp.pl) 18:51 07-02-2005
Dziekujemy za komentarze.Tego mi brakowało,teraz znowu się zabiorę do pracy, skoro wiem, że ktoś to czyta:-)Obiecuję niedlugo następną część.
Anathae (anathae@o2.pl) 23:07 07-02-2005
Koniecznie muszę dostać adres strony z oryginałem, nie mam siły czekać na kolejne tłumaczenie - chcę więcej! Rozpłynęłam się nad tym. a \"Kurwa mać. Zabijcie mnie teraz\" w ustch Severusa... _-_ ze szczęścia
Rahead (Brak e-maila) 11:25 08-02-2005
Tłumaczenie wspaniale! Jezu ja nie wiem jak wytrzymam do następnej cześci... Naprawde swietny fik!
Aion (Brak e-maila) 15:50 08-02-2005
gratuluje, klaniam sie do nozek i czekam na wiecej smiley
Fu (Brak e-maila) 17:11 08-02-2005
Emi, Peciak, jak ja nie zdam tego cholernego egzaminu z mikry, to to będzie wasza wina. Tego nie da się przeczytać raz. Przeczytałam dwa razy i tylkopoczucie obowiązku każe mi wrócić do Jabłońskiego =__=. ALE JESZCZE TU WRÓcĘ. Naprawdę dobra robota smiley
LosPeciakos (Brak e-maila) 18:04 08-02-2005
Kończę już tłumaczenie kolejnego rozdziału,Emi sprawdzi tylko moje błędy i niedługo powinniście je ujrzeć na stronce. Kochamy Was za to, że to czytacie.To dla nas dużo znaczy.
Sol (Brak e-maila) 19:44 08-02-2005
Świetne! Jezu ciekawe kiedy będzie następna aktualizacja - - boże nie doczekam się takie te aktualki s± w ekspresowym tempie dawane - -
*idzie pić brandy żeby o tym nie myśleć* ;_;
Jeszcze raz świetnie!
niniel (Brak e-maila) 21:54 08-02-2005
Fajne. Już co prawda czytałam, ale po polsku to zawsze trochę wygodniej. I fajnie, że w dłuższych kawałkach niż Piętaszek, do w końcu IYAP jest tak potwornie długi, że zdążyłabym posłać dziecko do szkoły, nim by się skończyło.
Przy okazji - kiedy doczekamy końca Piętaszka, bo utkwiliście w połowie?
soma (Brak e-maila) 14:03 11-02-2005
Oh jak miło wreszcie przeczytać to po ludzku w rodzimym języku. Chwała wam!
Musca (Brak e-maila) 20:51 11-02-2005
Nie-sa-mo-wi-te. Czytałam to już na stronce Emi (?) i jestem kompletnie zachwycona. Nie jest może idealne, ale ma w sobie COŚ. To COŚ to jest po prostu takie cudne napięcie, które cały czas się między nimi utrzymuje. Czytelnik aż drży z niecierpliwości i nie może się doczekać, kiedy któryś z nich coś palnie. Achhh... Super smiley
Atla (Brak e-maila) 14:13 12-02-2005
A mozna poprosic o adres do strony Emi? ;D

A opowiadanie? Czytalam juz czesc po angielsku, cudowne! ;>
O malo nie padlam ze szczescia, gdy sie dowiedzialam, ze bedzie tlumaczone. Chwala wam za to. ;*
Wole jednak czytac w naszym jezyku. ;>
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 15:18 12-02-2005
Wow, jak dużo komentów smiley. Bardzo się cieszę, że się Wam podoba. Ten przekład ukazuje się też na stronie mojej siostry, Zuzyy: www.sinful-flower.com.pl (ja własnej strony nie posiadam), aktualki są tam znacznie częstsze niż tutaj smiley. Niestety, teraz jest mały zonk, LosPeciakos wyjechała na ferie do Irlandii (na piwo ;P) i nie przekazała mi pierwszego rozdziału drugiej części (przez przeoczenie..), więc jest chwilowy zastój. W tym projekcie to ona jest głównodowodzącym tłumaczem, ja się zajmuję jeszcze dwiema innymi rzeczami. Ale jak LosPeciakos wróci, to ruszymy z kopyta, mam nadzieję. Dziękuję za komentarze, w imieniu LosPeciakos i swoim własnym smiley.
Libra (Brak e-maila) 11:03 14-02-2005
wręcz nie do opisania ... Po prostu świet-ne ! Wspaniały wybór opowiadania do tłumaczenia smiley Nie wiem jak wytrzymam do następnej części ...
lollop (lollop@op.pl) 23:01 14-02-2005
WOW... po prostu wow.... brak słów na jakikolwiek inny komentarz...
LosPeciakos (a_peciak@wp.pl) 13:47 16-02-2005
Bardzo sie ciesze ze podoba sie wam If you are prepared.obiecuje ze nastepny epizod bedzie juz niedlugo opublikowany ok 24 lutego przynajmniej na sinful flower.Dziekuje za wspaniale komentarze :-)
LosPeciakos (Brak e-maila) 20:45 25-02-2005
Następny rozdział \"If you are prepared\" został opublikowany na www.sinful-flower.com.pl tu też pewnie będzie, ale tam aktualki s± robione częściej :-)
kathy (Brak e-maila) 18:40 02-03-2005
kiedy będzie następna część?? ja się muszę odstresować a to jest możliwe tylko przy takich super ff-ach!!!!!!!!!!!
Niv (Brak e-maila) 12:42 17-03-2005
Świetne .... czekam z niecierpliwością na dalsze części smiley
Ashura (Brak e-maila) 19:24 04-04-2005
Jesli istnieje jakies opko ktore w moim prywatnym rankingu mogloby pobic Tea Series( a nie sadzilam ze to mozliwe)to jest to wlasnie If you(...).Czytalam juz troche w oryginalnej wersji jezykowej i tym co sa ciekawi moge powiedziec ze im dalej tym lepiej.A zakonczenie jest po prostu...zarombiste.Zwala z nog i nie pozwala zasnac w nocy.Ficol wart tlumaczenia i czytania.To juz nawet nie fiction, to prawdziwa sztuka!
LosPeciakos (a_peciak@wp.pl) 17:29 05-04-2005
Wiesz Ashura, jesteś pierwszą osobą wśród ludzi na forum, która mówi, że bardziej jej się podoba IYAP niż Tea Series-no oprócz mnie oczywiściesmiley To naprawdę świetny fik,piękne opowiadanie,warte, aby poświęcić mu każdy czas.
Lelwani (Brak e-maila) 15:23 09-04-2005
Powiem tyle: no ba! Zgadzam się w stu procentach. Tea Series mi się przejadła.
pazuzu (Brak e-maila) 09:51 18-04-2005
Podobało mi się, będę czekała na ciąg dalszy
ja =) (Brak e-maila) 02:14 26-08-2005
Eee... A kiedy będzie ciąg dalszy?... Tylko błagam, niech będzie szybko bo niewytrzymam!!!
bassiunia (bassiunia1@o2.pl) 18:42 14-11-2005
prosze Cie pisz szybciutko nastepne czesci... to jedno z najlepszych opowiadan umieszczonych w swiecie HP, jakie czytalam smiley
Makare (Brak e-maila) 16:30 06-02-2006
Bardzo fajny fick tylko czemu tutaj są przetłumaczone tylko trzy części? Na stronie innej były przetłumaczone 4. No dobra mniejsza o to. Nie będe orginalna w zadawaniu pytań: Kiedy pojawi się dalszy ciąg tłumaczenia?
sintesis (Brak e-maila) 21:02 08-02-2006
ja sie zsatanawiam tylko kiedy strona www.sinful-flower.com.pl znowu zacznie dzialac skoro nietlumaczycie tego tutaj ehhhhhh
Lelwani (lelwani@interia.pl) 00:58 03-04-2006
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze. Tłumaczenie tego fika to sprawa LosPeciakos, najlepiej chyba poganiać ją/pytać przez maila, pragnę natomiast wyprostować pewien fakt, mianowicie ten tekst z całą pewnością się na zreaktywowanej Sinful Flower nie pojawi, więc nie ma na co liczyć. A reaktywacja strony powinna nastapić w miarę niedługo, w przeciągu kilku najbliższych miesiecy.
ti (Brak e-maila) 18:26 01-05-2006
Cudowne, tylko kiedy beda kolejne czesci??
IsabellRaven (izka111@buziaczek.pl) 12:36 12-09-2006
OMG! niesamowite, cudowne, kiedy dalsze czesci????
IsabellRaven (Brak e-maila) 19:17 04-11-2006
Pochlonelam...
prosze, prawda, ze bedzie wiecej???smiley
Pozdrawiam
Darla (Brak e-maila) 20:40 25-11-2006
Byłam naprawdę zachwycona że wchodząc tutaj zastałam aż dwie części opowiadania nowesmiley Bardzo świetne były i jestem bardzo zadowolona że je przeczytałamsmiley No i czekam z wielkim zapałem na następnesmiley
Lizz (Brak e-maila) 19:00 29-11-2006
przeczytalam wszystkie rozdzialy chyba z 10 razy i nie moge sie doczekac kolejnych czesci!!!

jj (Brak e-maila) 09:22 02-12-2006
cudowne, ale kiedy nastepne części, bo nie moge sie juz doczekacsmiley
Rajka (Brak e-maila) 17:53 05-12-2006
Jeden z najlepszych slashy HP/SS jaki czytałam, przede wszystkim dzięki zabójczym, świetnie przetłumaczonym tekstom Seva. Mam nadzieje, że na kolejne rozdziały nie będziemy czekać już tak długo ?
agCHa (Brak e-maila) 20:34 28-12-2006
To jest najlepszy fanfick (zaraz po SH i mmf), ktory czytałam smiley Mam wielką nadzieje, że niedługo pojawi się następna częśc, bo te ktore sa opublikowane przeczytałam juz chyba 3 razy i bardzo chcialabym wiedziec co bedzie dalej smiley
Życze weny tłumaczom smiley
Raven (Brak e-maila) 13:44 14-03-2007
smiley czekam i czekam na dalsze czesci i czuje smutek ze ich jeszcze nie ma, zakochalam sie w tym ficku i nie moge sie doczekac reszty rozdzialow!
pozdrawiam
OKias (Brak e-maila) 22:19 19-03-2007
To jest.. po prostu brak mi słw. Jak mogłam tego ne czytać wczesniej? Wspaniałe, naprawde wspaniałe. I jak zawsze w takiej chwili rodzi się pytanie - kiedy bedzie dalej?
Oka (Brak e-maila) 04:05 13-07-2007
tak cudowne. Wspaniałe. Idealne. Uwielbiam to opowiadanie. najepsze Snarry jakie powstało. zkoda, że tak dawno nie pojawiły się now rozdziały smiley
Malina (Brak e-maila) 01:42 29-12-2007
nie no....prosze....ile mozna czekac... ja juz nie wytrzymuje...WIĘCEJ!!!
LiLuAin (liluain@poczta.onet.pl) 23:04 04-11-2010
AAA!!! Wspaniałe smiley cudne tłumaczenie i fanfic. Sama zakochałam się w Sevie.Zazwyczaj nie lubię ff napisanych w pierwszej osobie, ale ten czytam z wielką przyjemnością. Mój ulubiony fragment? "JA, SEVERUS SNAPE, BĘDĄC W PEŁNI WŁADZ UMYSŁOWYCH...Kurwa mać. Zabijcie mnie teraz." hahaha uwielbiam tosmiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum