ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
A nocą deszcz 1 |
W niewielkim pokoju panował mrok, miejscami niszczony jedynie przez światło księżyca wpadające przez okno. Otwarte wpuszczało do pomieszczenia zapach świeżego, nocnego powietrza. Wszystko mogłoby sprawiać wrażenie zatopionego w czasie, uśpionego w historii - gdyby nie samotna sylwetka stojąca przy oknie. Jej szczupłe dłonie oprate były o parapet, półdługie włosy opadały na opuszczoną twarz, po której powoli płynęły słone krople w świetle księżyca świecące kryształowym blaskiem. W panującą ciszę jak grzmot uderzyło jedno słowo:
- Syriusz...
* * *
Obudził się, kiedy usłyszał dźwięk budzika. W pierwszej chwili zaskoczyło go to - nie budzik, tylko sam fakt, że wogóle zasnął. Od paru tygodni kilkugodzinny sen był dla niego rzadkością. Przetarł oczy, po czym powoli podniósł się z klęczek. Wszystko straszliwie go bolało, nic w tym dziwnego, skoro spedził noc oparty o parapet. Pozatym czuł się nienajlepiej, nietrudno było sie domyślić, że złapał przeziębienie. Spokojnym ruchem zamknął okno i nieśpiesząc się poszedł do kuchni.
Właśnie zalewał herbatę wrzątkiem, gdy usłyszał stukanie do drzwi wejściowych. Przetarł dłonie ręcznikiem, wyszedł z kuchni. Na jego twarzy można było zobaczyć karykaturę uśmiechu, było to zaledwie lekkie wykrzywienie kącików ust. Położył dłoń na klamce, otworzył. Do pokoju majestatycznie wleciał kruk. W dziobie trzymał list.
Remus zamknął drzwi, po czym podszedł do ptaka, który przysiadł na biblioteczce. Powoli wyciągnął dłoń. Kruk jednakże podskoczył kilka razy, po czym wzniósł się w powietrze, by wylądować na poręczy schodów.
- Nie uciekaj ode mnie... No już, Kuro, spokojnie... - podszedł do kruka, który tym razem nie oponował i oddał list swojemu właścicielowi.
- Interesujące... Profesor Dumbledore? Czyżby coś się wydarzyło?
Przypominajac sobie o herbacie poszedł do kuchni nie wypuszczając listu z rąk. Kruk podążył za nim. Remus chwycił w jedną dłoń duży kubek, a drugą, tą w której trzymał list, zbliżył do twarzy. Zaczął czytać, przerywając co chwilę by pociągnąć łyk gorącego napoju. Jego dość cienkie brwi uniosły się w zdumieniu. Przeczytał list jeszcze raz, od początku. Uśmiechnął się z goryczą. Ostatnie zdanie wypowiedział na głos:
- Do zobaczenia w Hogwartcie, Remusie...
* * *
Jak długo go to nie było...! Jak wiele czasu minęło, kiedy ostatnio opuścił Hogwart Express... Teraz rozglądał się, niczym dziecko będące pierwszy raz w nowym miejscu. Jednak szkoła pozostała nie zmieniona. Wszystko takie samo, jak trzy lata temu... jak dwadzieścia lat temu. Westchnął ciężko przypominając sobie te radosne chwile, pełne beztroski lata spędzone w Hogwarcie. Razem z Jamesem. I z Syriuszem...
- Dzień dobry panu! - odwrócił się szybko w stronę, z której dobiegał dziewczęcy głosik. Zobaczył niską istotkę ubraną w wizytową szatę szkolną. Za dużo dla niej tiara zsuwała się jej na oczy. - Proszę pana...! Czy to pan będzie naszym nowym nauczycielem? I obroni pan nas wszystkich?
Remus Lupin uśmiechnął się najbardziej serdecznie jak tylko potrafił. W jego zmęczonych, błękitnych oczach zaświecił płomyczek radości. I smutku.
- Zrobię wszystko, żebyście byli bezpieczni. - pogłaskał dziewczynkę po brązowych włosach. - A teraz idź już do Wielkiej Sali... wszyscy tam na Ciebie czekają!
Dziewczynka odwzajemniła uśmiech spoglądając oczami pełnymi bezgranicznej ufności i wiary w ludzi. Wiary, która niedługo pewnie zamieni się w nienawiść.
Poszedł przebrać się do swojego dawnego gabinetu.
* * *
Po kilku minutach wszedł do Wielkiej Sali. Ceremonia przydziału już się rozpoczęła; w tym roku było jednak o wiele mniej pierwszoroczniaków. Zapewne wielu rodziców obawia się o bezpieczeństwo swoich dzieci. "Nie można im się dziwić" pomyślał Remus siadajac za dużym, mahoniowym stole, tuż obok profesor McGonagoll. Obok niego znajdowało się puste miejsce, zapewne należące do profesora Snape'a, który jako jedyny jeszcze nie pojawił się na ceremonii.
Kiedy wszystkie domy radośnie przywiitały nowych uczniów, siedzący kilka miejsc dalej Albus Dumbledore podniósł się, by wygłosić swoje coroczne przemówienie. Nietrudno było zauważyć u niego zmęczenia, podkrążone oczy i niezbyt przytomne spojrzenie jasno dawały do zrozumienia, że nie spał zbyt wiele. Jego wspaniała szata zdawała się być dla niego zbyt duża - czyżby aż tak bardzo schudł...?
- Witam was w kolejnym roku nauki w Hogwarcie. - omiótł salę spojrzeniem - Widzę, że niewielu z was zdobyło się na odwagę i poświęcenie, by uczestniczyć w tym roku w zajęciach - nikt się nie roześmiał, nikt nawet nie wyczuł żartu. A może to nie był żart...? - Mam nadzieję, że ten rok będzie równie udany jak poprzednie i będziecie godnie reprezentować Hogwart. Chciałbym wam również oznajmić, że wrócił do nas profesor Lupin. - kiedy Remus wstał, po sali poniosł sie szmer podnieconych szeptów - Oczekuję, że będziecie dla niego mili. Wszyscy, bez wyjątku. Ostatnio sporo przeszedł i chciałbym, żeby czuł się tutaj jak w domu. - Lupin spuścił głowę, jak gdyby został przyłapany na czymś wstydliwym. - A teraz życzę wam smacznego, czas na Wielką Ucztę. - usiadł powoli, wyraźnie zmęczony. Spojrzał na Remusa i uśmiechnął się z trudem.
Mężczyczna odwzajemnił uśmiech.
* * *
Kiedy talerze zostały już całkowicie opróżnione, a uczniowie udali się do swoich domów, w Wielkiej Sali pozostał jedynie Remus i Dumbledore. Dyrektor spojrzał na swego podwładnego. Szaro-błękitne oczy nadal pozostały żywe i pełne ciepła.
- Wiem, o co chciałbyś mnie zapytać. W mojej przemowie nie było żadnego słowa dotyczącego ostatniej tragedii. Wydaje mi się, że tak będzie lepiej... uczniowie nie zrozumieliby głębi tego jakże okrutnego wydarzenia. Zapewne wywołałoby to u nich zbędny szok. I strach. Strach przed tym, co nieznane. Postanowiłem najpierw umożliwić im poznanie źródła strachu, zrozumienie go. Mam nadzieję, że pomożesz mi w tym, Remusie...?
Kiwnął głową, mimo iż nie całkiem zgadzał się ze słowami Dumbledora. Zawsze pełen szczerości i prawdy, postanowił tym razem ukryć ją przed uczniami...? Nie spodziewał się tego po dyrektorze. Czy jego decyzja była dobra, miało okazać się w przyszłości. Nim ona nastąpi, Remus zrobi wszystko, by czający się w niej strach nie był w stanie pokonać uczniów. I jego samego.
* * *
Dopiero, kiedy usiadł przy kominku w swoim gabinecie, wpatrzony w ogień zastanowił się nad pewnym intrygującym szczegółem. Snape nie przyszedł na ucztę, mimo, że był to niepisany obowiązek nauczycieli Hogwartu. Dumbledore nie wspomniał nic o jego nieobecności, a sam Remus nie widział go dzisiaj ani przez sekundę. Gdzie podział się Mistrz Eliksirów...? Nigdy nie przepadał za Severusem, jednakże daleki był od jakiejkolwiek niechęci czy nienawiści do niego. Dobrze pamiętał, co swego czasu zgotował mu Syriusz. Syriusz...
Jego myśli odbiegły od Mistrza Eliksirów i skupiły się na osobie jego najlepszego przyjaciela. Najwspanialszego kochanka i największej miłości. Dlaczego... dlaczego musiał go stracić...? Dlaczego ta lepsza część ich duetu musiała odejść w tak okrutny sposób? To on jest temu winny. Powinien... powinien coś zrobić. Powinien mu pomóc. Powinien zrobic wszystko. Powinien oddać za niego życie.
Wiedział, że zrobiłby to dla niego. Teraz jednak było już za póżno. Za póżno, by cofnąć czas.
Podniósł się i wybiegł z pokoju, jakby chciał uciec od dręczących myśli i poczucia winy. Postara się chociaż dowiedzieć, co z Severusem.
* * *
Szedł ciemnym korytarzem. Było już dosyć późno, wszyscy uczniowie przebywali już zapewne w swoich dormitoriach z zamiarem plotkowania do późnej nocy. On jednak zdążał teraz w stronę lochów, do gabinetu z mosiężną tabliczką "Prof. Snape".
Kiedy znalazł się przed drzwiami, zastukał w nie delikatnie. Nie było odpowiedzi, po drugiej stronie nie zabrzmiał nawet najcichszy szmer. Remus przez chwilę nasłuchiwał, po czym zastukał ponownie. I tym razem nikt nie otworzył. Mężczyzna nacisnął rzeźbioną klamkę i ku jego zdziwieniu drzwi otworzyły się. Z lekkim wahaniem wszedł do środka.
- Severusie...? - szepnął cicho pewien, że nikt go nie usłyszy. W pokoju panowały całkowite ciemności. Remus przystanął na chwilę, wyciągnął różdźkę i wyszeptał:
- Lumos!
Światło nie było zbyt jasne, ale wystarczyło by dojrzeć przedmioty znajdujące się w niewielkim mieszkaniu Snape'a. Lupin przeszedł dalej, do następnego pomieszczenia. To musiała być sypialnia. Skierował światło na duże, dwuosobowe łóżko stojące na środku. Ze zdziwienia aż podszkoczył, a z jego gardła wydobył się wbrew jego woli krzyk:
- Severus!
Ledwie wypowiedział to słowo, zakrył sobie usta rękoma, by nie powiedzieć czegoś więcej i nie obudzić śpiącego. Niestety, Severus już otworzył oczy i zdawszy sobie sprawę, że w pokoju ktoś jest, chwycił leżącą na nocnym stoliku różdźkę i wycelował ją w napastnika. Zanim jednak zdołał rzucić jakieś śmiercionośne zaklęcie rozpoznał stojącą przed nim osobę. Jego źrenice rozszerzyły się, a on sam usiadł na skraju łóżka. Zaskoczenie udało mu się opanować po kilku chwilach. Podniósł się i podszedł bliżej do drugiego mężczyzny. Do Remusa Lupina.
* * *
Wstawił czajnik z wodą, wyciągnął z narożnej szafki dwa kubki i nasypał do nich po dwie łyżeczki herbaty. Odwrócił się od kuchenki i usiadł na krześle przy niewielkim stoliku, naprzeciwko Remusa. Odchrząknął i odważył się spojrzeć w oczy przyjaciela swojego wroga. Który był już cokolwiek martwy.
- A zatem Remusie... Dumbledore jakimś cudem znowu zaproponował ci posadę? Ten człowiek z każdym dniem czuje się coraz gorzej. Wątpię, żeby dobrze to przemyślał zanim...
- Severusie, przestań. Dobrze wiem, że nie darzysz mnie sympatią. Nigdy nie darzyłeś. Ale to nie znaczy, że masz prawo obrażać mnie i Dumbledore'a. Uspokój się i napijmy się herbaty. To nam obu dobrze zrobi. - podniósł się i zaczął nalewać do kubków wrzątku. Severus Snape obserwował jego płynne, delikatne ruchy. W chłodnych oczach nie było ani śladu radości, czy ciepła.
Tymczasem Lupin postawił przed nim parujący kubek i uśmiechnął się słodko. Jeżeli Severus miał serce z lodu, to tylko ciepła herbata i uśmiech mogłyby je roztopić. Jeżeli zaś był to kamień... Nigdy nie zaszkodziło spróbować.
Snape w odpowiedzić uśmiechnął się kwaśno i chwycił kubek. Nie zwrócił uwagi na to, że gorąca herbata parzyła jego ręce i wargi. Zrobiłby wszystko, by w tej chwili nie patrzeć na Lupina i ten jego słodki, piękny uśmiech na niewinnej, chłopięcej twarzy.
- Nie czujesz się samotny, kiedy Syriusza nie ma przy tobie? - chciał, żeby zabolało. Żeby ten paskudny, okropny, najwspanialszy uśmiech zniknął i nie pojawił sie już nigdy.
Rozległ się trzask pękającego kubka. Remus, z szeroko otwartymi oczami spoglądał przed siebie. Nawet nie zauważył, że coś wypadło mu z rąk. Po policzku popłynęła jedna, samotna łza. Usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach. Do uszu Severusa doszedł cichy szloch.
Tylko Bóg mu świadkiem, że nie chciał tak bardzo go zranić. Nie chciał doprowadzić do takiego stanu. Teraz czuł się winny - rzadko doświadczał tego uczucia i pewnie dlatego było ono tak silne. Położył swoją ciepłą dłoń na policzku Remusa i powoli przeciągnął ją w dół. Zaskoczony mężczyzna podniósł głowę i spojrzał prosto w błyszczące, czarne oczy.
Zanim Severus zdążył zastanowić się co robi, jego twarz znalazła się przy twarzy Lupina, a jego usta dotknęły ciepłych warg. Powoli wsunął język głębiej. Pocałunek stawał się coraz szybszy, głębszy, namiętniejszy. Dłonie Severusa spoczęły na ramionach drobniejszego z mężczyzn, jakby chcąc przytrzymać jego ciało, gdyby ten oponował.
Żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z tego, co właśnie robili. Język Severusa powoli wydostał się z ust Lupina i zaczął przesuwać w dół jego szyi. Nagle mistrz eliksirów cofnął się i spojrzał na Remusa.
Wilkołak nigdy nie widział tak przerażonego spojrzenia.
Nim zdążył cokolwiek zrobić, Severus wybiegł z mieszkania.
Koniec części pierwszej.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 19 2011 13:37:28
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Angel_of_Fanelia (angel_of_fanelia@wp.pl) 12:27 02-01-2005
Ekhym... ja to akurat należę do ludzi, którzy krytykują wszystko i wszystkich, ale po przeczytaniu komentarza Musci po prostu mnie... em... powiem w skrócie - wkurzyłam się. Dobra, rozumiem, może się coś nie podobać, ale człowiek, który potrafi się zachować, nigdy tak nie zbluzgałby czyjegoś dzieła! Dobrze, autorka komentarza może uważać ficka Seraphiel za kiczowatego, nudnego, głupiego i ma do tego pełne prawo. Jednkaże NIE MA PRAWA oczerniać drugiego człowieka, który napracował się nad swoim dziełem, który włożył dużo wysiłku, by ten fick mógł powstać. Fick mógł się nie udać, w końcu nie każdy musi być udany, ale bez przesady! pani Musca chyba trochę za bardzo się czepia - ok, rozumiem, wkurza ją kicz, lecz chyba trochę kultury i zrozumienia dla drugiego człowieka mogłaby z siebie wykrzesać prawda? I mam nadzieję, że na przyszłość będzie zwracać większą uwagę na słowa, jakie pisze. Nie wszyscy dobrze znoszą krytykę, zwłaszcza taką no... wyrażoną dośc mocnymi słowami. Trochę zrozumienia dla wrażliwości innych proszę! Pozdrowiam, Fan.
Izanami (izanami@neostrada.pl) 14:26 02-01-2005
Dołanczam sie do Angel. Bo to ty musca napisałaś jest niesmaczne nie będe nic wiecej mowic ale na przyszłość troszkę więcej kultury...Seph nie przejmuj się
Natiss (Brak e-maila) 17:29 02-01-2005
Wygląda na to, że będe musiała zgłosić się do lekarza, ponieważ przeczytałam tego slasha bez odruchów wymiotnych i niezdrowych objawów.
Prawdę mówiąc nie jest to najlepszy fik do HP jaki czytałam, ale zwrócił moją uwagę i jest całkiem interesujący. Poza tym chciałabym wiedzieć, co będzie dalej. Seph napisz ciąg dalszy, prooooszęęęęę...
Bądź dobrym i kochanym uke i pisz dalej.
Luz (Brak e-maila) 20:13 02-01-2005
ech.,. dobrze że nie czytam komentarzy przed dziełem bo by pierwszy koment mnie zniechęcił a tu małe delikatne i jak narazie spokojene opowiadanko... nie jest Ľle choć czytałam lepsze. no i przede wszystkim nie lubie takich krótkich kawałków ale jest ok. Czekam na część dalszą choć nie z niecierpliwością poprostu jestem ciekawa jak zareaguje Snape and Remi XD Gdyby autorka dała coś więcej tego \"czegoś\" co dobry fik powinien posiadać czytałoby się z zapartym tchem XD pozdrawiam i mam nadzieje ze bedzie lepiej XD
riś (kou_andri) (Brak e-maila) 22:58 02-01-2005
mmm. obiecałam dać komentarz więc daję^~. nie rozumiem Cię zbyt Musca, myślę jednak, że można wyrazić swoją opinię w delikatniejszy sposób, jak i konstruktywniej - gdyż tą opinię można przypiąć prawie do każdego ficka z ów pairingiem(żeby potem mi nie było, że na kogoś najeżdzam, bo nie najeżdzam, wyrażam tylko swoje niezrozumienie).
co do ficka. nie jest zły, ale wiem Seraphiel, że stać Cię na więcej. początek mi się podoba, odbyło się bez większych ochów i achów, ale w żadnym razie Ľle nie jest. Fabuła może nie za oryginalna, ale wszystko zależy od tego jak ją dalej poprowadzisz^^. (Wykaż się indywidualizmem ^^)Podoba mi się forma ficka, ogólnie bardzo lubię twój styl. SprawdĽ jeszcze raz tekst pod względem literówek i błędów ortograficznych, nie zrażaj się krytyką i pisz dalej, a będzie dobrze.
Musca (musca_astrum@gazeta.pl) 01:37 03-01-2005
Zacznę od tego, że nie spodziewałam się AŻ TAKIEJ reakcji na moje słowa. Teraz jak na to patrzę, stwierdzam, że rzeczywiście trochę (a nawet bardzo) za mocno skrytykowałam autorkę. Jezu, czy ktoś mi uwierzy jeśli powiem, że po raz pierwszy napisałam tak bardzo niekonstruktywnego i wrednego komentarza? Ech... Miałam paskudny humor, a Twój fan fic był ostatnim (chyba...) jakiego miałam wczoraj okazję przeczytać, ale mnie to stanowczo nie usprawiedliwia.
W każdym razie: Seraphiel! Bardzo Cię przepraszam, jeżeli Cię uraziłam (a z pewnością tak było). Zapiszę sobie gdzieś zaraz, żeby jutro (a właściwie dzisiaj) przesłać Ci stosownego maila. I od razu mówię, żeby tamtego komentarza nie brać tak sobie do serca, bo odnosił się nie tylko do tego opowiadania, ale też do całej gromady innych, jeszcze gorszych od Twojego. I czy ja coś wspomniałam o Twoim stylu? O podejściu do bohaterów? O tysiącach innych rzeczy, które sprawiają, że \"dzieło\" staje się Dziełem? Ale o tym jutro (dzisiaj) w mailu
Jeżeli ktoś ma mnie ochotę pozwyzywac to proszę się nie krępować i śmiało wysyłać sowy. Cóż, będę miała nauczkę, że fanów nie należy lekceważyć
Musca Bogatsza O Nowe Doświadczenia
P.S. Jeżeli ktoś chce się czepiać, że \"komentuję, a sama pisać nie potrafię\", to ja Was bardzo przepraszam, skąd wiecie? Chcecie dowodów? Dowody się piszą i jak je zobaczycie to je ocenicie. Będziecie nawet mogli oceniać niekonstruktywnie i wrednie. Ja Wam nie bronię.
Pozdrawiam
Noia (Brak e-maila) 16:01 03-01-2005
Przeczytalam komenatrz Musci i wkurzylam sie. nie lubie gdy ktos w taki sposob krytykuje innych, ale powiem szczerze, ze jeszcze bardziej sie zdenerwowalam, gdy zobaczylam jak zareagowala Seraphiel....Dziewczyno! toz to smieszne jest! radze uzbroic sie w wiecej odpornosci, bo skoro delikatna zlosliwosc powoduje TAKIE obruszenie...
Co mnie najabardziej zdziwilo, to to, iz zamiasta oponowac i bronic swojej pracy, lub pokornie pochylic glowe zachowalas sie jak prozna panienka, ktorej zlego slowa powiedziec nie mozna...
Angel_of_Fanelia - w ktorym miejscu Musca OCZERNILA Seraphiel?
Izanami- polecam zapoznac sie ze znaczeniem slowa \"kultura\"...Musca byla dosadna, byla zlosliwa, ale NIE byla niekulturalna...
Musca (Brak e-maila) 19:16 03-01-2005
Odkurzyłam mój stary słownik języka polskiego i spójrzcie co w nim znalazłam!
Kultura (żywię nadzieję, że Noii nie chodziło o \"hodowle drobnoustrojów\"...) r11; [tu pominę kilka niepotrzebnych definicji] r16;obycie towarzyskie, ogłada, taktr17;
Jeżeli zaś pójdziemy jeszcze dalej...
Ogłada r11; r16;umiejętność odpowiedniego zachowywania się, wyrobienie towarzyskie, dobre wychowanier17;
i...
Takt r11; r16;umiejętność zachowania się, postępowania z wyczuciem, z umiarem r11; stosownie do okolicznościr17;
Cóż... wydaję mi się, że słowo \"niekulturalnyr1;\"jest tu bardzo na miejscu. Ale przestańmy wreszcie nawzajem łapać się za słówka i niech ktoś w końcu skomentuje porządnie opowiadanie Seraphiel!
Pozwólcie, że zamilknę na wieki... a przynajmniej pod tym slashem.
Pozdrawiam
iz (Brak e-maila) 19:29 03-01-2005
wyście sobie zrobiły z tego miejsca forum czy co??
Seraphiel (Brak e-maila) 19:32 03-01-2005
\"Co mnie najabardziej zdziwilo, to to, iz zamiasta oponowac i bronic swojej pracy, lub pokornie pochylic glowe zachowalas sie jak prozna panienka, ktorej zlego slowa powiedziec nie mozna...\" A mnie najbardziej zdziwiło to, że wysnułaś takie wnioski nie mając zielonego pojęcia jak się zachowałam, co poczułam. Poprostu troszeczkę nagięłaś rzeczywistość. Łatwiej tak było mnie obrazić? Jeżeli tak to cieszę się i życzę szczęścia, bo jak zawsze będziesz się tak zachowywać to Ci się bardzo przyda. Piszę ten komentarz po raz trzeci, żeby nie był zbyt... no cóż, obraĽliwy i przesadzony. Przepraszam, jak kogoś urażę. Musca - ja do Ciebie kobieto nic nie mam Rozumiem, że Ci się nie podoba, każdemu może. W pierwszej chwili mnie to zdołowało, bo naprawdę mi samej fick się podobał. Nie specjalnie, ale podobał. A taki troszeczkę \"mocny\" komentarz... sama mam nadzieję rozumiesz. Postaram się zrehabilitować następną częścią, jeżeli do tego czasu nikt mnie już nie będzie obrażał (moją twórczość można, oczywiście. Ale odemnie się proszę odczepić. Nie znamy się i czasem się z tego cieszę, więc nie możecie NIC powiedzieć o tym jaka jestem i jak się zachowuję.) Noia - Musca mnie nie oczerniła, zrobiłaś to Ty Serdecznie przepraszam tych, którzy sie przy tym ficku porzygali. Gome, przyniosę wam papierowych torebek!
Noia (Brak e-maila) 19:34 03-01-2005
Musca, slicznie, ze poczuwasz sie do winy, ale ja nadal obstaje przy swoim, ze twoja wypowiedz nie byla niekulturalna. Takt, to nie lizidupstwo.
I gwoli spelnienia Twojej prosby: fik Seraphiel- dobrze napisany, wyczuwa sie, ze autorka ma \"lekkie pioro\", dobija wspomniana juz schematycznosc i przewidywalnosc, jednak daleka jestem od nazwania tego tekstu kiczowatym...
Izanami (Brak e-maila) 19:38 03-01-2005
a wy dalej swoje ja miałam przyjemność czytać ten ficzek jak jeszcze powstawał dlatego wiem co to znaczy pisać sama tez pisze nie najlepiej ale pisze a teraz poprosze o zgode nie nie bawmy się w forum tutaj poprostu każdy ma swoje zdanie na ten temat i tyle może Ľle się wyraziłam ale to mi sie poprostu nie podobało
Noia (Brak e-maila) 19:50 03-01-2005
Seraphiel, czytalam Twoje komentarze na forum, obruszanie sie i odgrazanie, ze wiecej sie nic nie napisze, to wlasnie zachowania osoby nie potrafiacej zdzierzyc krytyki....
Stwierdzilam, ze ZACHOWALAS sie jak panienka, ktorej zlego slowa powiedziec, nie mozna, bo takie odnioslam wrazenie. nigdzie autorytatywnie nie napisalam, ze jestes taka osoba, wiec o jakim oczernaniu ty mowisz? Zwrocilam ci uwage w naprawde dobrej wierze, bo po prostu kazdy tworca musi byc odporny na przykre slowa. ale nie bede sie tlumaczyc, bo widze, ze tobie nie zalezy na obiektywnych opiniach. krytykow obrazasz i nie potrafisz odczytac odpowiednio ich intencji. emocje nie sa dobrym doradca.
mimo calej twojej niecheci do mojej osoby jednak pozdrawiam...
Seraphiel (Brak e-maila) 20:09 03-01-2005
Ostatni raz coś tu komentuję, bo naprawdę zrobiło sie małe forum Noia: \"Obruszanie sie i odgrazanie, ze wiecej sie nic nie napisze\". Wybacz, albo ja nie rozumiem, albo Ty nie rozumiesz. Jakie odgryzanie, jakie obruszanie? Miałam doła, bo mnie zabolało, chyba każdego by zabolało bo takim ostrym komentarzu. Ogólnie ostatnio mam nastrój nienajlepszy i wątpię w swoje jakiekolwiek talenty. Przyznaję się: mnie taka krytyka zabolała w pierwszym momencie. Ale jakie obruszanie, jakie odgrażanie?! Ja NIC takiego nie zauważyłam, nikt inny wydaje mi się, że również. To nie było odgrażanie, obruszanie, tylko zwykły stan zwątpienia. Ja NIE jestem odporna na przykre słowa, zwłaszcza jeżeli są aż tak przykre. Jestem odporna na konstruktywną krytykę, kiedy ktoś mówi mi co jest nie tak, co poprawić, dlaczego się nie podobało etc. Oczernianie: dla mnie to co powiedziałaś podpada właśnie pod taką kategorię. Co do intencji... jakie były Twoje intencje, kiedy pisałaś jak się Twoim zdaniem zachowałam (do tego wykorzystując tak nieprzyjemne porównanie)...? Pozatym wydaje mi się, że trzeba raczej lepiej konstruować swoja wypowiedĽ, żeby nie było najmniejszych niedopowiedzeń. Z dobrej wiary powiedziałaś, że \"zachowalas sie jak prozna panienka, ktorej zlego slowa powiedziec nie mozna...\"...? Nie czuję żadnej niechęci do Twojej osoby, bo Cię poprostu nie znam. Wydaje mi się, że ta kłótnia do niczego nie prowadzi, ja mam swoje zdanie, Ty swoje i na tym zakończmy.
Noia (Brak e-maila) 20:44 03-01-2005
\"Fajnie. W najbliższym czasie nie napiszę niczego, absolutnie NICZEGO. Tyle co napisałam piekła to jest, najwyżej ktoś inny może sobie podopisywać, to mu wyślę. Na mnie w każdym razie proszę nie liczyć.\"
to jest typowy przyklad odgrazania sie- odgrazasz sie, ze niczego nie napiszesz.
to byla mocna krytyka?
nie jestes odporna i cool, ale szczerze powiedziawszy, to nikogo to nie bedzie obchodzic.
BTW, krytyka Musci byla szalenie konstruktywna! wytknela ci wszystkie bledy, pokazal, co jej sie nie podobalo.
jesli publikujesz cos, to musisz sie liczy, ze ktos to skomentuje. beda osoby, ktore wprost rozplyna sie nad twoim dzielem, a beda takie, ktore doszczetnie je \"pojada\", c\'est la vie!
zabolalo cie, wiec sie bron! rzadaj wyjasnienia, co jest w twoim tekscie nie tak! nie pozwol, zeby cie ktos zgnoil i zachwial twoja wiare, w to co piszesz...ja nienawidze robienia z siebie ofiary. jestem na tym punkcie przewrazliwiona i jak ktos, kto, do jesnej cholery, ma talent, pisze mi takie bzdury, ze nie bedzie wiecej nic tworzyc, bo inna osoba osmielila sie skrytykowac jego prace, to az mi sie z ust piana toczy!
odnosnie \"nieprzyjemnego porownania\", nie jestem \"przyjemna\" osoba i nie bawie sie w gladzenie po tylku, tak odebralam twoje zachowanie, wiec tak napisalam. oczywiscie, ze moglam uzyc lagodniejszego stwierdzenia, ale czy wtedy moja wypowiedz tak bardzo sprowokowalaby cie? nie sadze, a ja chcialam ci dac do myslalenia. bo nawet chociaz psioczysz na mnie potwornie, to jednak w podsiwdomosci analizujesz, to co chcialam ci przekazac.
kolejny punkt- nie trzeba kogos znac, by czuc do niego niechec...
i dalej- zwroc uwage na swoje nastawienie, ty uwazasz, ze sie klocimy, ja, ze dyskutujemy...
Noia (Brak e-maila) 20:56 03-01-2005
aa! i mialabym watpliwosci, czy to na pewno ja zle konstruuje swoje wypowiedzi, czy ty po prostu, zamiast patrzec na moja opinie calosciowo, skupilas sie tylko na jednym zdaniu....
Seraphiel (Brak e-maila) 21:52 03-01-2005
Wydaje mi się, że granica między kłótnią a dyskusją jest dosyć widoczna, a my ją trochę przekroczyłyśmy. Przepraszam, że piszę ten komentarz, wiem, że obiecałam tego nie robić. Zawsze mi się wydawało, że słowo \"odgrażać\" znaczy, grozić w jakiejś konkretnej sytuacji, albo na groĽny groĽbą odpowiadać. Mogę sie mylić oczywiście. To co Ty w ostatnim komentarzu zarzucasz mnie, ja zarzuciłabym raczej Tobie. Nie napisałam, że Ľle konstruujesz swoje wypowiedzi. Nie \"psioczę\" na Ciebie O.o To mnie nawet rozbawiło, szczerze przyznam. Zgadzam się natomiast z punktem, że nie trzeba kogoś znać aby czuć do niego niechęć. Ja w każdym razie takiej niechęci nieczuję, ba, uważam, że ta polemika dobrze mi zrobi Tobie może również ^~ A co do tego co pisałam na forum, to i tak nie było wszystko to co czuję... A czułam się bardzo rozgoryczona, przygnębiona, do tego miałam kaca i musiałam się użerać z masą ludzi. To spowodowało u mnie tzw. doła i całkowite zwątpienie we własne umiejętności. Ale to nie jest użalanie się nad sobą i robienie z siebie ofiary...! Ja się przyznaję, że trochę przesadziłam, ale nie znasz okoliczności i nie wiesz, dlaczego tak się stało. Więc wyjaśniłam. Każdemu czasem trafia się zły humor, zły humor miała Musca, zły humor miałam ja. Ona przeprosiła i wyjaśniła, ja wyjaśniam, ale nie mam za co przepraszać. Chociaż jeżeli ktoś czuje sie obrażony, to chętnie to zrobię btw. jest różnica między słami \"sprowokować\" a \"dać do myślenia\". Tego co chciałaś mi przekazać nie rozumiem do końca, chociaż wiem, że napewno usiłujesz mi wyjaśnić, że pokazując moją twórczość publicznie muszę być na takie okoliczności przygotowana. A nie byłam, bo się ich nie spodziewałam. Obiecuję poprawę Co do konstruktywności opinii Musci to bym się kłociła (albo dyskutowała ) Wytknęła mi co prawda schematyczność, reszta to raczej bluzgi A \"szalenie\" konstruktywna krytyka to to nie była zdecydowanie. Serdecznie pozdrawiam ^_^
Angel_of_Berlin (patrutka@gazeta.pl) 17:11 04-01-2005
Hm...Hehe..hm...No cóż wydaje mi się że powinnaś troche śmielej pisać...Jak na razie nie mam zania na temat twojego opowiadania ale podobała mi się końcówka Życze powodzienia w dalszym pisaniu i (odwagi)...błehehe... Czekam na następną część. Mam nadzieje żę się nie długo pojawi.
Noia (Brak e-maila) 18:03 04-01-2005
coz....nadal sie z toba w wielu kwestiach nie zgadzam, ALE podoba mi sie, ze konkretnie wyrazilas swoje zdanie, emocje etc. etc. dlatego nie widze sensu w kontynuowaniu TEJ dyskusji. w moim mniemaniu doszlysmy do meritum sprawym.
jedyne co moge zrobic, to obiecac ci, iz przy komentowaniu kolejnych twoich prac, baaaardzo sie postaram o \"szalenie konstruktywna krytyke\". wbrew pozora, to nie jest grozba
Pozdrawiam rowniez.
Lit (li-chan@o2.pl) 23:39 04-01-2005
Yyy.. No dobra, o komentach nic nie wspomne, drogie panie, ale ubawiły mnie niezmiernie
Co do fika, powiem tylko ze zycze weny, pomysłów i czekam na ciag dalszy
Innymi opiniami Pań nie uswiadcze, jeszcze ktoś potem zechce obdzierac mnie ze skóry^^\"
Aira (aira.sama@neostrada.pl) 19:43 08-01-2005
Fick jest dooobry...czekam na dalsze części.Oby były szybko, bo chyba jajko zniosę z niecierpliwości .
PS.A jak się komuś nie podoba, to niech nie czyta!Koniec, kropka !
Kagetsu (kagetsu_yuuki@wp.pl) 12:50 21-01-2005
Mi się tam spodobało to co napisałaś Seraphiel. Całkiem przyjemnie się to czytało. Nie obyło się bez zgrzytów (drobniutkich i nic nie znaczących)ale tak jest chyba z każdym dziełem. Bo ten fick jest dziełem, może niedopracowanym, nieskończonym ale dziełem. Postaraj się by stał się arcydziełem. Trzymam kciuki
(Brak e-maila) 13:56 22-02-2005
przeczytalam fika i jak zwykle zagladam na komentarze, czytam pierwszy....no cóż, no cóż...dalej, i tak czytam, czytam i czytam i zastanawiam sie o co właściwie chodzi...wreszcie dotarłam do końca chichrając sie pod nosem - to jest naprawde zabawne, moze mam spaczone poczucie humoru, ale rzadko kiedy mam okazje taks ie uśmiać jak przy tych wszystkich komentach tutaj....ta, teraz pozostaje juz tylko czekac na część drugą oraz kolejne komentarze, ciekawe czy będą podobne.... ;D
Seraphiel (Brak e-maila) 22:12 22-02-2005
Czy tylko ja mam wrażenie, ze te kmentarze są bardziej interesujące od ficka? XD
Noia (Brak e-maila) 10:50 03-03-2005
droga Lit, droga brak e-maila, coz...powiem jedynie, ze lubie dawac ludziom radosc...
LUnia (Brak e-maila) 20:25 18-03-2005
No cóż. POdoba mi się. Prawie się popłakałam. Naprawdę. Fajne. Czekam na dalszy ciąg
nightmare (Brak e-maila) 21:27 27-03-2005
e..no shczerze powiedziawshy troche to takie nijakie bylo... moglo byc leprze ale moze byc...
Sonya (Brak e-maila) 21:04 27-04-2005
LUnia...chyba troche przesadziłaś z tym \'prawie sie popłakałam\'...bez obrazy ale tu nic nie bylo do placzu, one- jest za krótkie, due-tu nie ma nic jakos strasznie smutnego, bo chyba chodzi ci o to, że Syrek se kaputnął...może to łzy szczescia, ze Remuś i Sevek sie napalili na siebie? Albo inaczej miałaś łzy w oczach ze śmiechu bo
a)wyobraziłaś sobie zwiewającego Sevka(sweeet ;P i jakże żałosne)
czytałaś te komentarze
Heh
Sonya (Brak e-maila) 21:06 27-04-2005
przerywam komentarz, bo zajeta jestem wyobrażaniem sobie uciekającego Severusa z łapkami unoszącymi poły jego czarnej szatki...błahahaha
Fagot (Brak e-maila) 13:01 08-05-2005
w sumie nie wiem co was bawi w tych komentach...fik niezly. mam nadzieje, ze rozwinie sie jeszcze lepiej.
Molka (Brak e-maila) 10:09 21-07-2005
A mnie się podobało
Ania (Brak e-maila) 20:50 24-01-2006
Nigdy jeszcze nie widziałam takiej pary, super jest ^^
kafu (Brak e-maila) 15:02 23-03-2006
mnie się podobało ^^ lubię ficki o Severusie i Luniaczku *^__^*...a co do tych komentarzy...faktycznie trochę to forum jush przypomina XD, ale dość ciekawie się te komenty czytało XD Mam nadzieję Seraphiel że będziesz więcej pisać takich fajnych opowiadanek ^^ ja tesh piszę ale nie mam odwagi zamieścić nigdzie i pozostaję przy czytaniu ^^
Nathka (Brak e-maila) 16:03 15-04-2006
Cóż...pary SevXRemi nie widziałam, przynaje sie XD (ciekawe, ciekawe) ale fakt, że schemat jest podobny do większości opowiadań. Mimo to podobało mi się ^^ Rozumiem Cię, bo w sumie trudno jest wymyslic coś oryginalnego, gdyż sie okazuje, że jush ktos napisał coś takiego X33'' a każdy lubi coś napisac po swojemu (chyba za duzo używam "coś" XDD)Sama czytając różne ficki, myśle sobie, że "wolałabym że by było tak czy inaczej lub żeby ten był z tym" itp. No...Mam nadzieję, że ktoś zroumiał moje rozważania XDD''' Po za tym; Masz lekki styl i ficka przyjemnie się czyta Tak więc pozdrawiam i czekam na następną część ^*^
P.S. Normalnie chyba jush więcej nie będe czytać poprzednich komentów XDD'''' bo tamte mnie rozwaliły...X33'''''
IsabellRaven (izka111@buziaczek.pl) 10:54 12-09-2006
ahhhhh.... nie spotkalam sie dotad z takim paringiem ale z przyjemnoscia bede sledzic dalsze losy, bo beda? prawda?
Sev (lisia_91@wp.pl) 22:20 10-12-2006
Dlamie gitara jagby powiedziała to moja starsza siostra:> Ale co dalej.....dalrj? |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|