The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 08:18:03   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Czerwonooki diabeł 3
Wszyscy Śmierciożercy wiedzieli, że Severus będzie miał dziecko z Lordem. Na początku było zaskoczenie, ale później tylko gratulowali. Wiedzieli jedno, nawet jeśli Lord nie wydał polecenia: jak coś się stanie Severusowi, to biada wszystkim. A więc siłą zakazali mu zbliżać się do eliksirów i innych oparów. Najpierw się stawiał, ale jak Bell dała wywiad na temat szkodliwości, to skapitulował. Faktem jest, że sporo jadł, miał humory. To ostatnie nieźle dało się we znaki wszystkim, łącznie z Lordem.
Severus siedział właśnie w fotelu. Czytał jakąś książkę i jadł jabłko. Inni Śmierciożercy siedzieli w salonie na kanapach lub stali. Niektórzy co jakiś czas patrzyli na Seva, czy przypadkiem znowu nie wybuchnie. Te jego humory. Na przykład, dzisiaj warknął, że Lord wzywa o takich godzinach, że on w życiu się nie wyśpi. Kiedy indziej był tak spokojny i miły, że wszystkich zemdliło. A jego zachcianki! To, że nie może pracować spotęgowało je. Ostatnim razem zachciało mu się budyniu. Wszyscy stanęli na głowie, bo ciekawe skąd go wziąć. Teraz spiżarnia jest przygotowana. Wstał i wyszedł ziewając. Przepuścili go. Nawet rzucili zaklęcie łapiące na schody i inne rzeczy niebezpieczne.
-Luciuszu, ile jeszcze?!! - Amitsu, jeden ze Śmierciożerców jęknął. Pozostali usiedli i odetchnęli.
-Dokładnie to już, ale to zależy od dzieciaka - Bell sięgnęła po jabłko.
-Co? Od dzieciaka? - wszyscy na nią popatrzyli.
-No on ma wyznaczony termin na jutro, ale dziecko może przyjść, kiedy chce. Może się spóźnić, albo przyśpieszyć, tego nie wiem - ugryzła kęs i zaczęła przeżuwać.
-Ta, Bell ma rację, on ostatnio jakiś taki dziwny, śpi całymi dniami, mało kiedy wybucha, to już niedługo - Lu usiadł na poręczy.
-Taa.. ja już nawet dni w kalendarzu zakreślam. Jak myślisz? Kiedy? - Maya o zielonych oczach się uśmiechnęła.
-Mnie się pytasz? Nawet Lord nie wie, kiedy to będzie - Luciusz również się uśmiechnął.
-Czego nie wiem? - w drzwiach stanął Voldemord. Wszyscy jak na komendę uklękli - No więc, czego??
-Kiedy się urodzi dziecko, panie - Bella odpowiedziała za Lu.
-Fakt, tego nie wiem, ale wiem, że macie znaleźć i przyprowadzić tu Amarę McKilon.
-Panie, to ta czarownica od uroków?
-Tak, to cholerstwo mi przeszkadza, ale będzie dobrym sługą....i Bellatrix, gdzie jest Severus?
-Poszedł do pokoju panie, pewnie trochę pospać - Severus zaaklimatyzował się w pokoju Lorda. Razem spali, ale tylko na tym się skończyło. Śmieciożercy, o dziwo, zrozumieli tę zmianę.
-Acha, idźcie więc.
-Wszyscy?
-Tak...Amara to spryciara, trochę ją poganiacie.
-Tak, Lordzie - aportowali się. Lord stał parę sekund, po czym skierował się w stronę komnat. Otworzył drzwi. Pierwsze, co mu wpadło w oczy, to droga ubrań, które prowadziły wprost do łóżka. Najpierw buty, spodnie i inne rzeczy, w których Sev chodzi. Podszedł do łóżka. Sev spał zwinięty w kłębek. Tak spokojnie wyglądał. Lord usiadł na łóżku i przeczesał czarne włosy. Napotkał czarne spojrzenie i lekko się uśmiechnął podpierając na łokciu.
-Dobrze spałeś? - Lord zauważył zmiany. Blada twarz wykrzywiła się w bólu. Ciche jęknięcie uświadomiło go, co się dzieje. I to kiedy pozbył się wszystkich -Sev..... - nie dokończył, bo Severus krzyknął. Na brzuchu pojawiała się już rana. Leciała krew. Lord wstał i rozpiął przemokniętą od czerwonej cieczy koszulę. Szybko poszło. Lord trzymał w rękach małą istotkę. Dziewczynkę. Małe rączki złapały za jeden z kosmyków Lorda. Spojrzał na Severusa, któremu brzuch już się złączył. Ten wstał, lekko się krzywiąc i spojrzał na Lorda znad dziecka. Mała miała czerwone oczy i czarne włoski. Karnacja była ciemna, ale nosek miała po Voldemorcie, a rysy po Severusie. Istna diabelska konstrukcja.
-Jak ją nazwiemy? - Severus wziął małą na ręce.
-Nie wiem, jakieś pomysły?
-Wiesz, że Śmierciożercy robili zakłady, czy to będzie dziewczynka, czy chłopiec -Sev uśmiechnął się do dziecka.
-Wiem - Lord machnął różdżką. Cała krew i inne zanieczyszczenia znikły - Więc....
-Może Lechista?
-Lechista... ładne, podoba mi się, może być - Lord wziął małą na ręce - Mała Lechista... - oboje usłyszeli huk aportacji.
-No patrzcie, jak szybko ją dorwali, a chciałem się ich pozbyć na dwa dni.
-Na dwa dni? Po cholerę? - Lord uśmiechnął się bardzo lubieżnie.
-Sore wa himitsu desu - Lord roześmiał się. Wiedział jak to podziała na Severusa.
-Lordzie....!!! - Severus jęknął. Już on wiedział, co to znaczy. Od tamtej nocy Lord próbuje zaciągnąć go do łóżka. Jak na razie 43:0 dla Seva. Ale to się niedługo zmieni. I biada. Dla niego. Lord nic nie powiedział.
-Acha, Severusie, śpisz nadal u mnie.
-Ale...
-Żadnych "ale", będziesz miał bliżej do małej. Wiesz, ciekawe, jak usłyszysz kiedy płacze, gdy będziesz w tych lochach. Eliksiry będzie robić inna osoba. A ty lepiej przenieś tu rzeczy... - Lord zaniósł małą do sypialni, która była przygotowana od paru miesięcy. Położył małą w biało-czarnym łóżeczku. Pokój miał odcienie różu, niebieskiego, granatu, czerni, bieli. Góra misiów i zabawek oraz bujany fotel. Mała o dziwo szybko zasnęła. Lord popatrzył na nią. Severus do niego dołączył. Obaj później spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się. Sev później poszedł spać, a Lord przywitać grupę.
-Panie!!! - wymieniony miał ochotę walnąć krzykacza, ale powstrzymał się -Zrobiliśmy już! Amara jest w lochach!
-Dobrze, nie drzyjcie się już - ciche warknięcie uspokoiło wszystkich. Bell przyjrzała się Voldemordowi. Oczy się jej rozjaśniły.
-Panie- szepnęła - dziewczynka czy chłopiec? - Lord się uśmiechnął i usiadł na tronie.
-To pierwsze. Ma na imię Lechista, zachowujcie się cicho.
-Tak, panie - wszyscy byli zaskoczeni, ale i ciekawi, jak mała wygląda. Chodzili po domu na palcach. Dosłownie. Po paru tygodniach, wieczorem Bell szła do sali tronowej. Zobaczyła czarną postać.
-Severus - Bella chciała się rzucić na niego, ale zauważyła, że trzyma w ręku zawiniątko. Bell cicho podeszła do niego i popatrzyła w czerwone źrenice dziecka. Severus patrzył na małą z miłością. Zaciekawiło ją to. Severus nigdy tak na nikogo nie patrzył. Spodobał się jej jego wygląd. Był wtedy taki jakiś inny. Spojrzała na dziecko.
-Jaka śliczna! - @.@ maślane oczka. Severus popatrzył na nią i zaczął obmyślać plan zwiewu od jej wariactw.
-Mogę? - skinął głową i ostrożnie dał Lechistę Bell - Ej, mała - zaczęła robić minki do Lechisty, co tej najwyraźniej się spodobało. Po godzinie zabawy z małą, Bell oddała Lechistę Severusowi.
-Dobranoc, Bell.
-Dobranoc, Severusie...
-.....i Lec.
-Lec? - Sev patrzył na nią.
-Taki skrót - Bell ziewnęła.
-Nawet fajny - Sev położył małą do łóżeczka. Lord niespodziewanie stanął obok niego.
-Powiedz mi, Severusie, żałujesz? - cicho szepnął. Czarne oczy spojrzały na Lorda.
-Nie - pokręcił głową. Lord niespodziewanie przytulił się do jego pleców. Severus poczuł coś, co napierało na jego pośladki. Przełknął ślinę, a przez głowę przeszła myśl 'znowu'.
-Chodźmy stąd? - długi język węża zaczął bawić się uchem. Severus lekko szarpnął i wydostał się z ramion Lorda. Stanął przy ścianie naprzeciwko drzwi do pokoiku małej. Usłyszał, jak Lord cicho je zamyka i rzuca zaklęcie. 'Pewnie uciszające'. Przez te rozmyślenia nie usłyszał, że powtórzyło się to dwa razy. Poczuł, że ktoś go przyciska do ściany. Lord składał ciepłe pocałunki na karku, uporczywe ręce, które rozpinały mu bluzkę. Odwrócił go plecami tak, że podpierał nimi ścianę. Długi język lizał szyję, palce jednej ręki bawią się sutkiem. Severus nie chciał tego. Dzieciaka mu zrobił za pierwszym razem.
-Była umow...a! - jęknął. Złapał Lorda za włosy i pociągnął do góry, odrywając go od pępka. Miał teraz czerwone oczy naprzeciwko swoich. Lord przekrzywił głowę w geście zrozumienia. Sev oderwał się od ściany i już miał iść, kiedy silna ręka złapała za brzuch. Przyciągnął go do siebie. Było poza tym trochę niewygodnie. Popatrzył na twarz i na usta, na które kusząco w uśmiechu, wysunęły się kły. Leżały na nich, wydawać się mogło mocno, ale nie robiły Lordowi krzywdy. Ten oblizał usta, jakby smakując smak Seva pozostały na nich. Teraz chciał odnowić go i poczuć na nowo. Przybliżył twarz.
-Ano była. Ale ja mało kiedy ich dotrzymuję, powinieneś o tym wiedzieć. Poza tym chcę cię teraz, natychmiast, tak jak stoisz - Lord cmoknął go w szyję, muskał ją kłami, dając do zrozumienia, że weźmie go nawet gwałtem. Snape oparł się o ścianę, ręką drugą złapał za rękę, która znalazła się na rozporku. Chciał ją odepchnąć, szarpał się, ale Voldmord stojąc za nim (dokładnie to był przylepiony do jego pleców), trzymał go mocno. Chciwe palce wdarły się w spodnie. Dotykał go. Drapieżnie, w górę i w dół. Severus jęknął i poddał się. Poruszał teraz biodrami w rytm ręki, będącej na jego członku. Odchylił głowę do tyłu z jękami i mrucząc jak kot, zaczął łasić się do zagłębienia szyi Voldemorda. Ten wiedząc, co Severus zaczyna wyprawiać, przyśpieszył. Przecież nie zrobi tego gwałtem. Ale to mruczące coś najwyraźniej do tego dążyło. Oj, Sev wiedział co zaczęło podniecać Lorda. W gruncie rzeczy bawili się w łapanki już jakiś czas. Jego biodra popchnęły do tyłu. Lord prychnął. Zaraz nie wytrzyma. Trzymany szarpnął się, uniósł jedną nogę i oparł ją o ścianę.
-Puść, nie chcę tego - zimno w jego głosie lekko przygasło, teraz jęczał i warczał.
-Nie dajesz mi wyboru - Lord złapał za stwardniały sutek lewą ręką. Prawa w najlepsze pracowała na dole. Lizał szyję, kark. Wdychał zapach włosów. Pocałował je. Zsunął spodnie swoje i jego. Podeszli do łóżka. Voldemord zmusił go, by uklęknął na podłodze i oparł się o łóżko. Severus posłusznie to zrobił, godząc się na seks. Znowu ciepłe pocałunki na plecach i ciało przy wejściu. Rozszerzył mu nogi i wszedł. Sev bezgłośnie jęknął i zatrzymał się. Lord czekał, aż ból minie. Lekko zaczął popychać. Severus złapał prześcieradło i ugryzł je. Pchał biodrami w tył, gdy Lord w przód. Krzyknął. Biała sperma rozlała się po łóżku i ręce Lorda zaciśniętej na członku Severusa. Poczuł jak Lord zagłębia się w nim mocno i staje w bezruchu. Gorące nasienie wypełniło go od środka. Lord wycofał się. Z dziurki na podłogę kapała sperma. Lord złapał go za podbródek i pocałował. Wężowy język oplótł drugi. Kiedy się od siebie oderwali, Voldemord złapał go za głowę i zmusił do wzięcia go w usta. Ssał mocno, bawił się językiem, drażnił. Pomógł se rękoma, ale dalej miał go w buzi. Gdy sperma zalała ją, wstał. Lord znowu go pocałował. Czerwień oczu zalała białka. Z gardła Lorda wylęgł głuchy pomruk. Ułożyli się na łóżku i Severus zasnął. Lord długo gładził czarne włosy szponami. Myślał nad rozkazem. Myślał, czy go wypełnić. Oczy zobaczyły bezkresną czerń.

-Echhh, mała, czy ty nie znasz litości? - Sev jęknął zmęczonym głosem do dziecka, które natychmiast domagało się zabawy. O 5 rano. Dziewczynka miała już rok i pół i była baaaardzo żywa. Nawet za bardzo. Położył Lec na miękkim dywanie, sam na niego siadając i przymykając oczy, marząc o spokoju. Dziewczynka chyba znalazła se zabawę grzechotką, która ani myśleć dawać ciszę.
-Widzę, że daje w kość - Lord popatrzył na zamęczanego - Idź, ja z nią posiedzę -Lord o dziwo był ubrany. Podszedł do małej, a ta na jego widok wyciągnęła ręce. Wziął ją. Sev odwrócił się do nich. Ładnie ze sobą wyglądali. Popatrzył w bok. Aparat. Zrobił zdjęcie. Nieźle wyszło. Uśmiechnął się do zaskoczonego Lorda. Ten parsknął śmiechem.
-Gdybym wiedział, że to zrobisz, przynajmniej bym się poczesał.
-Nie musisz, na zdjęciu wyglądają na poczesane.
-Taaa, muszę jeszcze wyjść, ale później... i obiecaj mi... - Lord ze śmiechu przeszedł na powagę - ... że gdybym zniknął, masz zniknąć z małą z kręgu, nie spotykać się z innymi Śmieciożercami, rozumiesz?
-Takk, ale...- Lord podał mu małą.
-Żadnych "ale", obiecaj - stanął przy nim.
-Dobrze - Severus pocałował go. Może jednak skończą z tą umową. Mu to nie przeszkadza. Owszem, już wcześniej planował odejście i zrobił to. Był od tej chwili szpiegiem. Często znikał, informując Dumbledore'a o poczynaniach Lorda, ale zawsze zostawał incognito. Zabijanie i cierpienie do miłych rzeczy nie należało. Ale dla małej mógłby wyrżnąć połowę świata, jeśli nie więcej.

Gdzieś, nie wiadomo gdzie.....
-Masz ich zabić, tylko pamiętaj o dzieciaku - chude kościste dłonie zacisnęły się na krześle. Białe włosy klęczącej osoby były na tyle długie, by zmiatać podłogę. Miała spuszczoną głowę, dlatego też oczu i twarzy widać nie było.
-Panie...- postać chwilę się zawahała - Nie zrobię tego i mam już tego dość - warknął, dalej nie podnosząc głowy.
-Co?!! Chyba wiesz, że nie możesz zrezygnować - różdżka postaci uderzyła białowłosego zaklęciem. Białe włosy pokryły się z czerwienią krwi .Cichy krzyk i warknięcie. Białowłosy mimo bólu stanął - Jesteś okropny, ale najlepszy z moich ludzi, kłopot w tym, że muszę cię zmuszać do zabijania. Nic wtedy nie pamiętasz, gdyby nie ja, twój talent by się zmarnował!
-Już to jest lepsze niż zabijanie...!!!
-A ty znowu o tym samym? Więc jak, pójdziesz dobrowolnie?!!
-Nie!!! - ręce zbielały od uścisku pięści. Znowu zaklęcie. Tym razem postać weszła do jego myśli. Teraz było widać oczy białowłosego. Ich czerwień zlała się z białkiem oczu. Był pod wpływem zaklęcia zniewolenia. Wstał i ruszył. Tego dnia towarzyszyła mu Bella. Czekała przed drzwiami jak zawsze. Zdziwiła się, że Voldemord tak szybko wyszedł. Odwrócił się do niej. Jego oczy ją przestraszyły. Mimo to, nic nie powiedziała.
-Wyślij sowę, żeby na mnie nie czekali.
-Dobrze, panie. Co robimy? - Bell w niewiadomo jaki sposób znalazła sowę (czary.- dop. Mada). Puściła ją, by leciała.
-Mamy zabić Potterów - beznamiętny głos. Bell czuła jak dreszcze biegają jej po plecach. Słyszała o nich. Od Snape'a, ale on mimo, iż mu zrobili tyle złych rzeczy nie nienawidził ich. Żal mu ich było. Słyszała, że kiedy oni się kłócili, u mugoli pojawiała się burza. Sev był wtedy w znakomitym humorze. Zastanawiające było, że skoro ich nie nienawidził, to jednak mówił o nich z pogardą.

Pierwsza myśl po przylocie sowy to ta, że niedługo mu o tym powie. Ale później gniotąc papier w rękach, szedł do pokoju córki 'nie to niemożliwe, nie cierpię ich, ale to nie powód, by ich zabijać'. Sev rzucił kartkę na łóżko, zabrał rzeczy małej. Kolejna wiadomość. Lord zginął od odbitej Kadavry. Zaklęcie odbiło się od ich dzieciaka. Ponoć tuż po tym Dyrektor Hogwardu zabrał go. Dzieciak znikł. Bellę złapali aurorzy. Cholera. Wziął małą na ręce, ubrania do torby, zmniejszył je. Wybiegł, nie zastał nikogo. Wszedł do salonu. No tak, pamiętali. Obejrzał się. Wszędzie krew skrzatów. Voldemord kazał je zabić, to samo zrobić z więźniami, gdyby znikł. Aportował się, patrząc na zamek i huśtawkę. Mimo to, nie cofnął się, musiał to zrobić.

Hogward...
Wszedł do środka. Nie spotkał nikogo. Szedł dalej. Zdziwił się, że zastał gabinet dyrektora otwarty. Wszedł z małą. Przy biurku siedział stary mężczyzna. Jego twarz była schowana w dłoniach. Popatrzył z żalem na tę postać.
-Panie dyrektorze - postać z długą brodą drgnęła. Spojrzała na Severusa
-Severusie, co ty....?
-Proszę nic nie mówić. Chcę o coś pana prosić.
-S..słucham - Albus wyglądał na zaskoczonego.
-Czy może mi pan pomóc wyjść z tej afery z Voldemordem cało... jestem Śmierciożercą i mogą mnie zamknąć. Gdyby to zrobili, proszę zająć się Lechistą -Sev wyglądał na zrezygnowanego. Wiedział, że cało nie wyjdzie. Zamknęli go. Na 6 miesięcy. Ale dyrektor dotrzymał słowa, a nawet zrobił coś więcej. Pomógł mu. Uwolnił go, zrobił nauczycielem. Czuł się spełniony choć trochę, względem jego. Okazało się, że to on przysyłał informacje na temat poczynania Voldemorda. Dowiedział się kim jest Lechista. Ucieszył się, że choć jednej osobie pomógł. Syriusz jest przecież w Azkabanie, Remus co miesiąc przeżywa to samo, tyle że samotnie, Pettigrew okazał się zdrajcą, a James.....on zginął wraz z Lili zostawiając swoje roczne dziecko. Ale Sev wydaje się być czasem zamyślony. Kiedyś się dowie, a na razie niech żyją własnym życiem. Albus Dumbledore wiedział co się wydarzy za 11 lat. On wróci i wszystko zacznie się od nowa. Ale ten chłopiec, który przeżył, będzie. Będzie nadzieją świata magicznego. Niestety Dumbledore nie wiedział, że przyjmując Seva i małą stworzył neutralnego wroga dla Harrego. A na imię jej Lechista...


the end
świetne, nie?...będzie jeszcze druga seria :), ale nie wiem kiedy...










 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 18 2011 18:36:36
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Yaoja (anchel_gabrys_nyu@buziaczek.pl) 17:59 18-08-2004
Pomysł z dziećmi jest dość makabryczny XD, ale fajny. Przypomina alien\'a (ja koffam alien\'a smiley)
mada (Brak e-maila) 22:52 31-08-2004
tyyy no wiesz ja mam czasem niezłe pomysły ale czytają to zauważyłam że zrobiłam parę błędów. Ale to nic:]to fikcja wiec różni się bardzo od kanonu. Nie mnijcie mi tego za złe ale chyba moja obietnica straciła sens:[ nie mam serca do tego a bez serca fik jest oklepany. Przykro mi...ale ciesze sie ze komuś się to podoba naprawdę*autorka rumieni się jak jabłuszko* dziękuję
Yaoja (Brak e-maila) 16:59 04-09-2004
Hje hje hje smiley A na końcu pisze coś o 2 serii... Czy to jest jeszcze aktualne? smiley
pank vel quiet (Brak e-maila) 17:33 07-09-2004
A mi sie podobalo. Szczegolnie dlatego ze krotkie. ale i tak ledwo skonczylam przeczytac zanim mnie z kompa brutalnie wykopsano. troche nie kapisze koncowki ale to nic - jakos sobie poradze. a na 2 serie i tak czekam cierpliwie, bo wierze w ciebie. i pamietaj - nigdy nie mow nigdy.
ps. uwielbiam czytac slashe. wzbudzaja we mnie dzikie kwiki smiechu i radosci. a juz szczegolnie opisy stosunkow seksualnych i tego co kto komu zrobil. az mi sie przestaje chciec uczyc chemii
mortex (Brak e-maila) 20:16 06-11-2004
hej widze że sie nasz quiet wpisał smiley to ja smiley smiley smiley supcio tylko też tej końcówki nie czaje ale czekam na te 2 cześć bedzie spox jupi!!!
Ash Night (ash.night@op.pl) 15:04 14-01-2005
Cooooool!!!
Mam jedno małe ale. Nie lepiej by bylo Lordowi dać krótkie włosy. Jakoś nie moge go sobie wyobrazić ( a wyobraznie mam niezlą i sadystyczną hehe ). Jesli juz poród ma być makabryczny to może by wprowadzić gwałt. Wyobrażcie to sobie. Sev z rozszerzonymi żrenicami przywiązany do łóżka, a Lord wsadza mu reke w spodnie....
Tina (Brak e-maila) 11:44 29-12-2005
Głupkowate, ale ujdzie...
mili (guleczek1@wp.pl) 18:24 29-03-2006
ja chce jeszcze!
(Brak e-maila) 01:45 23-04-2006
Beznadzieja
somebodysmiley (Brak e-maila) 21:16 25-04-2006
faaaajne...smiley
Kokoszki (Brak e-maila) 11:56 30-05-2006
Nie przejmuj się beznadzieją...Wszystko o Volcie jest fajne! Snape tez jest fajny
Pathriel (Brak e-maila) 23:36 12-05-2007
To opowiadanie jest koszmarne! Masa błędów, literówki, ortograficzne, "se" - które mimo, iż jest obecnie w słowniku nie używane jest przez pisarzy.
Jeśli masz potrzebę, pisz aczkolwiek nie torturuj swoją pseudo-twórczością innych.
Pomysł być może nie najgorszy, ale bez śladu jakiegokolwiek rysu charakteru, tożsamości bohaterów. Do opisywania aktów nie masz talentu, więc proszę PRZESTAŃ :/ z trudem zmęczyłam to opowiadanie do końca... Mimo pochlebnych opinii innych zastanów się nad wynajęciem bety która pomoże Ci pozbyć się błędów.
W przeciwieństwie do innych na ciąg dalszy czekać nie będę, gdyż dla mnie Twój wywód jest bzdurą zarówno gramatyczną jak i merytoryczną.
Olga (Brak e-maila) 14:24 06-08-2007
Hmm... pomysł nawet w pąpeczkę, ale nie masz dobrego stylu smiley ciężko się to czyta ze względu na stylistykę. Może tylko mi nie pasuje twój sposób pisania, ale mogłoby być lepiej smiley
Valedictory. (maggie.mayumi@gmail.com) 14:50 15-03-2010
Nie podobalo mi się.
Zdecydowanie nie.

Nie wiem jak możesż nie zwracac uwagi na tak rażące błędy ortograficzne, stylistyczne oraz językowe.
Cóż... Nie będę strzępić języka, a w tym przypadku - klawiatury.

Opowiadanie beznadziejne, przykro mi.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum