The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 04:57:20   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Fatalne zauroczenie
dedykuję mojej fenomenalnej siostrze Aleksandrze w podziękowaniu za wszystkie wykręcone yaoiowate sesje RPG






Harry skradał się cicho w kierunku dormitorium Slytherinu. Mijał wszelakie czyhające na amatorów mocnych (i nocnych) wrażeń przeszkody sobie tylko znanymi sposobami, w ogólnie znanym celu. Byłby zapewne cel swój osiągnął gdyby nieszczęśliwym trafem nie potknął się o coś. A konkretnie o Panią Norris, tak mu się przynajmniej wydawało gdyż ostatnim razem pani Norris była kotem. Teraz przybrała postać psa. Nie żeby było to coś dziwnego, wszak w skutek zapału pierwszoklasistów (lub szeroko pojętej miłości do zwierząt) biedna kotka zyskiwała najprzeróżniejsze formy i kształty, ale psem jeszcze nie była. Co to, to nie. Harry podniósł się z posadzki i spojrzał na stworzenie z wyższością istoty myślącej. Z dołu odpowiedział mu wzrok pełen złośliwej inteligencji. Na tym świecie do myślenia zdolnych jest wiele istot, do złośliwości - tylko ludzie...
"Animag. Ale wtopa." - zdążył pomyśleć Harry. Ciemny kształt zafalował i po chwili młody czarodziej stał twarzą w twarz ze swoim ojcem chrzestnym.
- Syriusz...
- Dobrze, że chociaż w tej formie mnie poznajesz. Nie masz za grosz instynktu samozachowawczego. Gdyby to był Voldemort już byś nie żył.
Harry westchnął. Wolał Voldemorta. Przynajmniej w tym momencie. Nie to, żeby nie lubił Blacka. Nic z tych rzeczy. Po prostu miał awersję do niespodziewanych spotkań z dwa razy starszymi od siebie, zabójczo przystojnymi magami i to w środku nocy. Syriusz nachylił się nad chłopakiem. Czarne kosmyki muskały jego twarz. Harry przykleił się do ściany i zacisnął oczy.
"No nie tylko nie to... Jeśli mnie dotknie to coś mu zrobię..."
Minęła długa, bezgłośna chwila.
- Harry? - ciepła dłoń dotknęła jego ramienia.
"Sam się o to prosił "
Cicha inkantacja, błysk, głuchy odgłos ciała uderzającego o posadzkę. Harry uśmiechnął się do siebie i otworzył oczy by rzucić jednym z nich na swe dzieło. Mina momentalnie mu zrzedła.
- O cholera, Wood...


* * *

- NIE!!! Nie chcę trzymać zwłok pod łóżkiem!!! Zrozumiałeś?!? - wrzasnął Ron strasznym głosem.
Harry rzucił Hermionie rozpaczliwe spojrzenie. Sytuacja wyglądała niewesoło. Nie miał bladego pojęcia jakie zaklęcie rzucił na Olivera, ale ten ostatni wyglądał na niezdatnego do jakiegokolwiek użytku.
- Posłuchaj Ron, to nie są ZWŁOKI, tylko kapitan drużyny Gryffindoru, kapujesz? On żyje, jest tylko...hmmm...nieprzytomny. I nikt nie ma zamiaru trzymać go pod twoim łóżkiem. Zresztą by się tam nie zmieścił...taki tam burdel... - Hermiona uśmiechnęła się złośliwie.
Ron spojrzał podejrzliwie na bezwładne ciało. Mimo dzielącej go od niego odległości czuł promieniujące z Wooda zimno. Jego skóra wydawała się niemal przezroczysta, prawie nie oddychał.
- Co z nim... - Ron urwał zastygając z rozdziawioną buzią. Harry wytrzeszczył oczy. Hermiona westchnęła.
Ciało Olivera uniosło się lekko nad łóżkiem. Po chwili do uszu trójki młodych magów doszedł dźwięk rozdzieranego materiału. Wood drgnął i odrzucił głowę od tyłu. Oczy miał zaciśnięte. Jego blade usta poruszały się bezgłośnie. Na jasnej koszulce wykwitły rdzawe plamy.
- O nie...Harry to jest pół-przeniesienie...
- Że co???
- Wysłałeś jego świadomość na wycieczkę...i jak widzisz....
Zduszony jęk Olivera przerwał Hermionie w pół zdania. Chłopak zadrżał i wykonał ruch jakby chciał się skulić, ale najwyraźniej coś mu w tym przeszkadzało. Krwawe pręgi pojawiły się na jego przedramionach.
- ...niezbyt mu się tam wiedzie... - dokończyła czarodziejka.
- Czy jeśli go tam zabiją... - Harry bał się dokończyć.
- Taa...jak najbardziej.
- Aha.
- Cóż mój drogi ty go w to wpakowałeś to i ty go wyciągniesz.
- Ale jak?!?
- Nie martw się jest na to sposób. Po prostu zajmiesz jego miejsce...


* * *

Mogło być gorzej. Mógł przecież wylądować w jaskini smoka. Mógł trafić do Azkabanu na prywatną audiencję u Dementorów. Mógł znaleźć się w uroczej sali tortur, którą szczyci się dom Malfoyów. Mógł, ale nie miał takiego pecha. Dysponował za to pechem zupełnie innego rodzaju. Pechem, który sprawia, że zamiast trafić do miejsca, o którym wszyscy boją się mówić, trafiasz do takiego, o którym boją się nawet myśleć.
- Harry Potter. Co za niespodzianka. Muszę przyznać, że tym razem naprawdę mnie zaskoczyłeś.
"Dlaczego zawsze mnie to spotyka..." - pomyślał młody czarodziej. W sumie miał rację bo "to" zawsze spotykało wyłącznie jego. Przez "to" w owym wypadku definiowany był młody człowiek o czarnych, sięgających kolan włosach i spojrzeniu, które pochłaniało wszelkie światło.
- Voldemort... - Harry nie dodał, że nie spodziewał się tego spotkania, gdyż jeśli w jego życiu coś szło nie tak to mógł być pewien, że Voldemort maczał w tym palce.
- We własnej osobie. Mam nadzieję, że dostarczysz mi takiej rozrywki jak twój kolega... miło mi się nad nim znęcało...
- Jasne. - mruknął Harry i rozejrzał się wokół. Chyba naprawdę źle życzył Syriuszowi. Dotychczas myślał, że to sala tortur wybudowana przez antenatów Draco jest czymś, czego nie powinno się oglądać zaraz po jedzeniu i tuż przed. Mylił się. Ta świadomość była tym bardziej bolesna, gdy czuło się żelazne obręcze krępujące dłonie i stopy.
- Cieszę się, że ci się podoba - rzekł Voldemort siadając na brzegu kamiennej płyty, do której przykuty był chłopak.
Harry poczuł na policzku dotyk jego chłodnej dłoni. Palce maga powoli przesunęły się po skroni, czole, aż dotarły do blizny.
- Naznaczyłem cię kiedy jeszcze byłeś dzieckiem. Jesteś mój już od urodzenia. Wystarczyło trochę poczekać...
Voldemort zatopił wzrok w oczach Harrego zbliżając twarz do twarzy chłopaka. Napotkał spokojne, zielone spojrzenie.
- Przecież wiem. - młody czarodziej uniósł lekko głowę i złożył na wargach swojego wroga namiętny pocałunek.
W tym momencie wszystko zawirowało mu przed oczami, czuł jeszcze przez chwilę jak Voldemort odwzajemnia pocałunek, a po chwili stał na korytarzu nos w nos z Syriuszem Blackiem.
- Eeeeee...
- Co za erudycja Harry, w porównaniu z tym co mogłem zaobserwować przed chwilą...
- Co?!?
- Nic takiego. Po prostu mały teścik. Chciałem się przekonać jak się zachowasz w takiej sytuacji.
- Chcesz przez to powiedzieć, że...
- Tak, to wszystko to była tylko symulacja. Tak naprawdę Wooda tu wcale nie było, a Ron i Hermiona grzecznie śpią (nikt nie twierdzi, że razem; to ma być w końcu yaoi ;)). Poradziłeś sobie całkiem nieźle. - Black uśmiechnął się kpiąco. - Nawet lepiej niż się spodziewałem...
- Syriusz... - w oczach Harrego błysnęła stal. Hartowana i nierdzewna.
- Daj spokój Harry. Wściekasz się tak o jeden pocałunek. Harry...HEJ!!! Co ty robisz, natychmiast przestań !!!
Harry!!!
Cicha inkantacja, błysk, odgłos ciała uderzającego o posadzkę. Harry z satysfakcją spojrzał na swoje dzieło.
- Może rano ktoś się tobą zajmie. Miłych snów Syriuszu.


* * *

Voldemort ostatni raz spojrzał w zwierciadło. Tak, wyglądał idealnie. Lekki uśmiech zatańczył na jego wargach.
- Wybacz, że nie dotrzymam ci towarzystwa Syriuszu, ale na dzisiaj jestem umówiony z kimś innym.
Black zaklął, bo była to jedyna rzecz jaką mógł w tym momencie zrobić. Żelazne obręcze nie pozwalały mu na jakikolwiek inny ruch.
- Jej, jak ty brzydko mówisz... - westchnął mag i po chwili zniknął.
"Ciekawe, kto się umawia z taką żmiją jak on." - pomyślał Black. A im dłużej o tym rozmyślał, tym bardziej nieprawdopodobne hipotezy wysnuwał. A na myślenie miał całą, długą noc...


* * *

Ciemne, nie odbijające światła oczy zatonęły w zielonych źrenicach. Chłodne dłonie zaplątały się w niesfornych, czarnych kosmykach. Zmysłowe, drapieżne usta spotkały drżące delikatne wargi. Tym razem naprawdę, tym razem na długo...


* * *

Gdy poranną porą Ronald Weasley podążał w ogólnie znanym kierunku, w celu znanym jeszcze ogólniej *, to, co ukazało się jego oczom wprawiło go w stan lekkiego szoku. Ujrzał oto Syriusza Blacka lewitującego parę stóp nad ziemią z wyrazem nieopisanej udręki na twarzy.
- Czemu się tak gapisz, Ron? - Młody czarodziej aż podskoczył na widok wyłaniającego się z nicości Harrego.
- Nie...No...Bo on tak tu wisi....
- Nie "wisi" tylko "lewituje" to taka forma relaksu.
- Aha...
- No chodźmy, lepiej mu nie przeszkadzać. Niech się porelaksuje, dobrze mu to zrobi, w jego wieku...


* * *


The End


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

* dla niekapiastych : w celu załatwienia potrzeby fizjologicznej, w miejsce gdzie król chodzi piechotą ( w końcu Ron to porządny chłopak i nie szlaja się po nocach w innych celach ;))

* * *

by Yaoi-chan
kwiecień 2003



Komentarze
mordeczka dnia padziernika 18 2011 17:58:48
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Barty Crouch Jr (kamil.a11@wp.pl) 03:18 15-08-2004
Dlaczego nie \"mnie\"??? Po prostu cudowne...
Ashura (Brak e-maila) 17:02 25-08-2004
Ehhhhh a ja juz myslalam ,ze wszystko widzialam.Ale widocznie byla to omylka.Fic chory bo chory ale moze byc.
Luz (Brak e-maila) 10:07 30-08-2004
hihi.. mi sie podoba^^
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 00:05 09-09-2004
Fajne i fiencej phroshe..
*dławi sie jeszcze po przeczytaniu fika*
Abyssuss (Brak e-maila) 14:51 04-08-2005
Ouu...Naprawdę bardzo dziwne smiley
Tina (Brak e-maila) 17:27 27-12-2005
O matulu niezłe
Olga (Brak e-maila) 21:38 13-03-2007
Loool ;D fajny pomysł smiley
morfi (morfeusz66@op.pl) 14:17 14-03-2007
do klasyków to nie nalezy ale calkiem...nowatorski pomysl(i fajne wstawki)
Pathriel (Brak e-maila) 22:26 05-05-2007
Wstawki może i śmieszne ale zaburzające płynność czytania - raczej niemile widziane.
Pomysł nietypowy, łatwo się tu zgubić smiley
Zastanawiam mnie tylko jedna kwestia: skoro Harry zmierzał w kierunku domu Slytherinu to skąd tam Ron? Nie sądzę żeby trzeba było przemierzać cały zamek udając się do toalety smiley
Pozdrawiam
Deletrix (alaizabel22@o2.pl) 21:33 06-01-2008
*rechocze jak głupia*
Coś mi się...hehee...dziś w głowie...hehe...poprzestawiało.
*ryknęła śmiechem*
Solinari (xardass19@gmail.com) 17:52 04-09-2009
Hmm... Fic nawet niezły. Pomysł nietypowy że tak powiem... Może jakiś part 2??smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum