The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 18:27:39   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Opary
-Severus...- odezwał się niepewnie Ron spoglądając na kochanka, który zaglądał do lodówki. Zaledwie pięć minut temu wymaszerował on do salonu z tacą pełną kanapek. Z niemym przerażeniem spoglądał w stronę lodówki, prezentu od Hermiony. Na początku zarówno Severus, jak i Ron nie byli pewni jak działa i po co właściwie jest, jednak z upływem czasu przyzwyczaili się do jej obecności w kuchni.
-Czego?- warknął Severus wyciągając z lodówki puszkę z tuńczykiem w sosie greckim, puszkę kukurydzy oraz słoik konserwowanych ogórków.
-Czy wszystko...eee...w porządku?
-A wygląda jakby było nie w porządku?- zapytał poirytowany Mistrz Eliksirów sięgając po słoiczek miodu. Ron poczuł się chory na samą myśl o tuńczyku z miodem.
-Umm...właściwie...skąd nagle masz taki apetyt?- postanowił zadać pytanie w inny sposób. Severus znieruchomiał z różdżką w dłoni, a zaklęcie, które rzucił, by zrobiły się kanapki straciło moc i dwie z kromek chleba wylądowały na podłodze.
-Apetyt?- wyglądało, że do Severusa dopiero teraz doszło, że przez cały dzień robi kolejki do kuchni i wynosi jedzenie, które zjada w tempie sekundowym. Dopiero wtedy Ron zaczął się poważnie martwić. Severus nigdy nie wyglądał na zakłopotanego, czy też niepewnego.
-Możliwe, że...to może być efekt uboczny tego nowego eliksiru...
-Wypiłeś jakis swój wynalazek?!- przeraził się rudowłosy. Severus prychnął pogardliwie.
-Oczywiście, że nie, w końcu to dla twojego brata by łatwiej było rozmnażać smoki. Możliwe, że to opary spowodowały nadmierny apetyt.- Dawny profesor zamyślił się i po chwili wachania zostawił jedzenie i pobiegł do swojego laboratorium. Ron wzruszył ramionami i wziął jedną ze zrobionych kanapek z tuńczykiem, a miód zdegradował spowrotem do szafki. Pod wpływem impulsu posypał kanapkę cukrem i ruszył do salonu.

-Ron?- do domku weszła Hermiona. Za nią wszedł Albert, były Krukon, starszy od niej o sześć lat. Ostrożnie wsuneła głowę do salonu. Na kanapie siedział najwyraźniej wściekły Profesor, a Rona zobaczyła na fotelu po drugej stronie. Obrzucali się nienawistnymi spojrzeniami.
-Profesorze Snape? Ron? Czy wszystko w porządku?
-Hermiona!- krzyknął Ron i rzucił się w jej stronę.- Mogę z wami zamieszkać? Choćby na kilka nocy? Później wraca Harry i jakoś się z nim dogadam...
-Znowu sie pokłóciliście, doprawdy po takim czasie jakim jesteście z sobą, kłócić się i robić teatr to już nie wypada!
-Nie rozumiesz! Ten...ten gad zapłodnił mnie jakimiś swoimi eliksirami.
-Ron, nie chce niszczyć twoich nadziei, ale jesteś facetem, i Severus nawet jakby CHCIAŁ, w co wątpię, mieć dzieci to sprawiło by to mu wiele, wiele kłopotów by uwarzyć ten eliksir. Jest on nielegalny, nieregulowany, niebezpieczny i powszechnie zakazany w Europie, Zachodniej Azji, Australii oraz w obu Amerykach. Próbowanie zdobycia składników na ten eliksir jest ekstramalnie trudne, nie wspominając warzenia samego eliksiru...
-Ja nie wymyślam! On mnie zapłodnił! Jestem w ciąży, do jasnej cholery!
-Zamknij się.- warknął Snape.
-O, nie! To ty się zamknij! To wszystko twoja wina!
-Moja?! Jakbyś nie zauważył to ja również jestem w ciąży z jakimś bachorem z powodu TWOJEJ nieodpowiedzialności. Postawić PARUJĄCY eliksir płodności w SYPIALNI?! Chyba nawet Longbottom nie zrobiłby czegoś tak bezmyślnego i idiotycznego!
-Eliksir płodności dla pieprzonych SMOKÓW! Nie ludzi! Nie mężczyzn! I eliksir jest do picia, a nie...wąchania! Po prostu schrzaniłeś eliksir i przez CIEBIE jestem w CIĄŻY!!!
-Ekhem...-odchrząkneła Hermiona.- Nie bardzo wiem jak to powiedzieć, ale Ginny jest również w ciąży, w drugim miesiącu, a Harry z Neville'em zaczeli składać papiery o adopcję. To robią NORMALNI HOMOSEKSUALNI czarodzieje. Jeśli chcą dziecko to je adoptują, a nie...- spojrzała na nich z niesmakiem - wypróbówują na sobie jakieś eliksiry.
-On nie jest normalny!- wrzasnął Ron wskazując palcem na swojego kochanka na kanapie. W tym samym czasie odezwał się Severus
-Nie jestem homoseksualny. - Hermiona wywróciła oczy.
-Doprawdy, aż brak mi na was słów. Chodź Albert, twoja matka nie lubi zostawać sama z całą czwórką na dłużej niż godzinę. Trojaczki jej już na pewno weszły na głowę...- to mówiąc zignorowała Rona i wyszła z domu. Albert skinął im niepewnie głową i wyszedł za nią.
-Nie chcę mieć z tobą dziecka...-poskarżył się Ron.- będzie okropnie wyglądać...z twoim nosem, moimi włosami i piegami....
-Jest jeszcze szansa odwrócić proces dla jednego z nas.- odezwał się już spokojniej Severus. Najwidoczniej wizja opisanego przez Rona dziecka była dla niego równie przerażająca.
-Co masz na myśli?
-Nie słuchałeś mnie nawet przez chwilę jak ci to wszystko tłumaczyłem?! Tylko jeden z nas nosi dziecko, drugi zaledwie pomaga, by dziecko było zdrowe niewielkim kosztem matki. Takie było założenie eliksiru. By samice smoków nie były tak wyczerpane przed i po złożeniu jaj. Teraz trzeba zdeterminować, który z nas tak naprawdę jest w ciąży, a który zaledwie pomaga. Gdyby cię tak dwa tygodnie temu energia nie zabrała, to określenie tego byłoby stosunkowo łatwe, gdyż jako pasywny ty byłbyś w ciąży, a tak...
-Chcesz powiedzieć, że to może tylko ty jesteś w ciąży?
-Albo tylko ty.
-Raczej ty, to w końcu ty tyle jadłeś...
-Co może oznaczać, że eliksir działał i ja jako pomocnik zająłem się dostarczaniem pokarmu podczas gdy twoje ciało powoli przekształca się by być gotowe na noszenie dziecka przez dziewięć miesięcy...
-Ale ty byłeś wystawiony na te pary dłużej niż ja.- przerwał mu Ron.
-A ty pierwszy miałeś mojego huja w tyłku.- zniecierpliwił się Severus.
-Nie jestem w ciąży!- wrzasnął Ron i wbiegł po schodach, a następnie trzasnął drzwiami.

-Możemy je oddać do adopcji.
-To nie takie proste, Ron.
-Ależ oczywiście, że proste. Zaraz zawołam Harry'ego i Neville'a. On chcą mieć dziecko. W końcu wrócą z Holandii i wszyscy będą zadowoleni.
-To nie taki zły pomysł...-stwierdził bezmyślnie Severus, ale już po chwili doszło do niego, że Potter i LONGBOTTOM mieli by się zajmować JEGO dzieckiem.-...jestem pewny, że możesz wymyślić coś bardziej głupiego! Longbottom, Ron?! Longbottom z dzieckiem?! Nie dałbym mu nawet lalki do zajmowania się, a co dopiero żywe dziecko...MOJE dziecko!
-To kto?! Hermiona? Ma własnych czwórkę.
-Draco.
-Malfoy?! Ta pieprzona fretka?! Nie ma mowy, że oddam WŁASNE dziecko temu fretkowatemu debilowi!

-Ron!
-Harry! Co ty tutaj robisz?- zapytał Ron masując swój żołądek i modląc sie by mdłości odeszły.
-E...rozmawiałem z Hermioną i ona mi powiedziała, że jesteś w ciąży...
-Już o tym rozmawiałem z Severusem. Nie odda dziecka w ręce Neville'a.
-Co? Wasze dziecko? Nie, ja...chciałem zapytać, czy możemy dostać ten eliksir. Toż bym nie chciał dziecka Snape'a. Aż sie boję myśleć jak toto będzie wyglądało...biedne niemowlę z tym nosem...hej! Ron! Nie rzygaj na moją nową szatę!

Zmęczony Ron przytulił się do Severusa.
-Dałeś im ten eliksir?
-Żartujesz? Nie pozwolę by moje dziecko było na tym samym roku co dziecko Longbottoma. Jego homoseksualizm jest skuteczną metodą natury na powstrzymanie go przed rozmnażaniem się.
-Jaki ty jesteś okrutny i złośliwy.
-Ja ciebie też kocham...jeśli będzie dziewczynka nazwiemy ją Eileen, a jak chłopiec to Apioro po moim pradziadku ze strony Prince...-Ron prychnął.
-Jeśli będzie dziewczynka i nazwiemy ja inaczej jak Molly to moja matka osobiście tutaj przyjdzie z wałkiem, a chłopca nazwiemy Eludiusz, po moim pra, pradziadku. To już postanowione.
-Eileen Viro Molly, ale na pewno nie nazwę swojego syna po twoim przodku...

Kiedy Ron wszedł w miesiąc piąty zauważył, że jego do tej pory niewiele zaokrąglony brzuch zaczyna rosnąć. Hermiona, która niedawno go odwiedziła stwierdziła, że i tak dosyć późno zaczął mu rosnąć. Ona się zaokrąglała już pod koniec trzeciego. Ron pamiętał ją w ósmym z trojaczkami. Wyglądała jakby połknęła autobus.
-Odchudzam się.- stwierdził kategorycznie Ron do Severusa. Ten nawet nie podniósł głowy znad Warzyciela.
-Oczywiście.
-Naprawdę się będę odchudzać!
-Możesz zacząć od odłożenia tej miski z jedzeniem.
-Severus....
-Hm?
-A jak będę taki wielki jak Hermiona w ósmym z trojaczkami to nadal będziemy mieć seks?
-Chyba żartujesz...musiałbym się wspinać by cię pocałować, nie wspominając już, że takim tłustym i wielkim pośladkiem zgniótłbyś mi małego.
-Hej! To nie było ani miłe ani zabawne.
-Naiwność tych debili co napisali ten artykuł oraz tych co to pozwolili wydrukować również nie jest ani miła ani zabawna.
-Nienawidzę cię.
-To tylko hormony.

-Wszystko w porządku, Ron?!- krzyknął Profesor Eliksirów wyrwany gwałtownie ze snu w środku nocy. Zakłopotał się widząc wpatrzone w siebie brązowe oczy.
-Pomasuj mi plecy, kopnęło mnie cholerstwo w kręgosłup.
-Nie mogła cię kopnąć w kręgosłup.- z uśmiechem położył dłoń na już dosyć pokaźnym brzuchu Rona. Poczuł mocne kopnięcie i drgnął. Nie wiedział, że dzieci mają aż tak mocno kopać.
-Musi być zaspana, zaraz mnie kopnie w pęcherz i pójdzie spać.- rzeczywiście po chwili Ron biegł do ubikacji.

-Wielki dzień nadszedł, no Ron, wspinaj się na stół.- rozkazała pogodnie Mediwiedźma. Ron położył się na stole i na polu widzenia pojawił się spory, nakrapiany brzuch.
-Nic się nie bój, wszystko będzie w porządku. Już niedługo będziesz miał w ramionach swoją małą córeczkę.-W ciagu kilku kolejnych sekund Ron miażdżył dłoń omdlałego Severusa. Po półgodzinie po sali rozległ się okropny wrzask i pielęgniarka podała mu dziecko w ręczniku. Severus odzyskał przytomność i udając, że nigdy jej nie stracił karcił spojrzeniem wszystkie obecne kobiety, a następnie spojrzał na zawiniątko trzymane przez swojego kochanka oraz tym samym winowajcę tego okropnego hałasu. Pielęgniarka zabrała niemowlę od oniemiałych rodziców by je zważyć i dokładnie umyć. Ron wyglądał jakby był ciężko chory, a Severus na przerażonego. Po zdecydowanie zbyt krótkiej chwili Mediwiedźma oddała im już ciche dziecko.
-Ona nie ma włosów- stwierdził cicho Severus niezbyt pewny jak powinien na to zareagować.
-Niektóre dzieci rodzą się bez, niedługo jej urosną.- zapewniła kobieta. Ron trącił palcem małe ramię dziecka i niemowle podniosło ryk niesprawiedliwości.
-Ma zdecydowanie twój charakter- odezwali się jednocześnie Ron z Severusem i zamilkli.
-Całe szczęście, że ma nos Weasleyów.
-I nie ma piegów.
-Och, jeszcze za wcześnie na takie szczegóły, wszystko się jeszcze może zmienić.
-Może mieć jego nos?!- Ron brzmiał na spanikowanego.
-A piegi? Jeśli nigdy nie wyszłaby na zewnątrz to może nigdy by się nie pojawiły...


Rok później

-RON! Zabierz to dziecko z laboratorium!- wrzasnął Severus próbując ochronić swój kociołek przed małą, rudowłosą i piegowatą dziewczynką, która próbowała coś tam wrzucić.
-To twoja kolej by się nią bawić! Ja jestem zajęty!- dziewczynka zmarszczyła swój całkiem spory nos i zaczęła płakać, a do wrażliwego nosa Severusa doszedł już ten znany i znienawidzony zapach, oznaczający tyle co, że musi zmienić jej pieluszkę. Jej czarne oczy odziedziczone po Severusie nie patrzyły co prawda z pogardą, ale z wyczekiwaniem, które jak twierdzili Ron i Harry było identyczne do tego Severusowego podczas lekcji eliksirów.
-Będziesz najbrzydszą dziewczyną w historii Hogwartu- oznajmił jej.- Zmienisz całe mnóstwo młodych chłopców w gejów. Będą zmieniali orientację na sam twój widok. - dziewczynka, która nie bardzo rozumiała o co mu chodzi dla wszelkiej pewności zamachnęła się i przywaliła Severusowi z całej siły metalowym statkiem, który dostała od wujka Freda, gdy ten wrócił z Majorki. Severus próbował zatrzymać krwotok z nosa kiedy dołączył do niego Ron z usatysfakcjonowanym uśmiechem
-Należało ci się za te okropne rzeczy, które jej powiedziałeś- stwierdził ignorując, że zaledwie poprzedniego dnia sam oberwał tym samym stateczkiem i miał podbite oko.



The end



Komentarze
mordeczka dnia padziernika 18 2011 17:49:02
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Komuka (Brak e-maila) 12:07 24-12-2008
Rany genialne smiley tego mi było trzeba! Mam nadzieję że szybko napiszesz coś nowego! WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Vix (vampir.die@wp.pl) 16:44 24-12-2008
Heh, śmiechowe. Mimo iż nie lubię mpregów, to mi się podobało. Sam pairing mnie odrzucił, jednak coś nakazało mi czytać... no i nie żałuję.
Ikaki (Brak e-maila) 15:57 28-12-2008
Pomysł dobry, chociaż jakoś nie lubię męskich ciąż :/ wykonanie owszem dobre, do śmiechu ale popracuj koniecznie nad warsztatem. Kilka powtórzeń rzuca się w oczy, również parę poślizgów stylistycznych. Spróbuj poprosić kogoś o przeczytanie pracy przed publikacją, powinno to pomóc. Jeżeli nikogo nie masz, napisz do adminów, wiem z własnego doświadczenia, że chętnie robią betę smiley No ale mogę ocenić na 4+ i uczciwie przyznać że czekam na więcej Twoich prac. Pozdrawiam i do zobaczenia.
Abby (Brak e-maila) 23:16 29-12-2008
dziekuje za pochwaly - bardzo mi milo szczegolnie ze po polsku to juz bardzo dawno nie pisalam i wszystko mi szwankuje - ortografia, stylistyka, slownictwo, a nawet przecinki(dobra, tego nie moge * do konca * zwalic na polski). szczerze mowiac to ff ma kilka miesiecy podczas ktorych cierpliwie poprawialam gramatyke, ortografie, wszystkie ę, ą itd - oczywiscie nieskutecznie jak sie okazuje, bo wlasnie znalazlam kolejny blad ort....ehh. Prawdopodobnie to bedzie moje jedyne ff, mozliwe ze cos przetlumacze (mam do polowy zrobione tlumaczenie do kilku anglojezyczny ff, tylko jeszcze o zgode musze napisac...), ale to w odleglejszej jest przyszlosci ^^
Dzieki raz jeszcze i szczesliwego nowego roku 2009.
satrina (Brak e-maila) 20:04 01-01-2009
Zgadzam się wiele szwankuje. Opowiadanie jest kiepskie, po prostu kiepskie zarówno pod względem treści jak i wykonania. Bardzo infantylne, ale już nawet nie o to chodzi po prostu wydaje się być napisane od niechcenia. Niestety to opowiadanie jest o niczym i mam tu na myśli fakt, że jest napisane kompletnie bez pomysłu. Staram się przeważnie nie krytykować opowiadań w taki sposób i znajdować mocne strony, ale tutaj nie potrafię. Nie oceniam Twojego talentu tylko samo opowiadanie.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum