The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 13:53:27   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Różne drogi prolog
To był cholernie męczący dzień! Czy oni nie wymagają od nas za dużo?! Za trzy dni mam egzamin, a przecież ostatni miałem tydzień temu... Co to w ogóle jest? Bogu dzięki, że zaraz ferie! Mam ochotę na piwo. No i przez te cholerne egzaminy nie ma z kim iść do pubu bo wszyscy kują. Myślałem, ze dziennikarstwo to pestka. Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że mam talent, ale teraz zaczynam w to wątpić. Te egzaminy mnie wykończą! Jeszcze ta idiotka, Marta. Że też ojciec musiał se wziąć za żonę taką kretynkę?! Co to w ogóle jest, że nie można spokojnie wrócić do domu, bo od progu macocha ma jakieś debilne pretensje. A to, że bałagan, a to, że muzyka za głośno. Kurcze, gdybym miał kasę już dawno bym się stąd wyniósł. A ojca oczywiście nic nie obchodzi, bo cały dzień poza domem spędza. A jak przychodzi to się zaczyna drzeć, jak by nie miał większych problemów, że tyle palę, że jak chcę dożyć pięćdziesiątki to powinienem rzucić. Co to za bzdury?! Z resztą i tak mi nie zależy.
A propos fajek. Po budzie polazłem po szlugi i kulturalnie stanąłem w kolejce. Dobra, wydarłem się na jednego kolesia co stałe przede mną bo coś mu się we mnie nie podobało i zaczął nawijać coś do swojej żonki. Dodam tylko, że wyrażał się dosyć niepochlebnie jeśli chodzi o moją osobę. W każdym razie stałem sobie w tej kolejce i uśmiałem się jak nigdy bo jakiś Japończyk próbował kupić mleko czy coś i mu to cholernie śmiesznie wychodziło.. Przed wyjściem ze sklepu spojrzał się na mnie, a ja wytrwale starałem zdusić w sobie śmiech, ale mi chyba nie wyszło bo facet zrobił się cały czerwony i szybko opuścił pomieszczenie. No dobra, w sumie nie powinienem się śmiać. W końcu to mój rodak... w połowie co prawda, ale jakoś tak wyszło. Teraz trochę mi głupio. No ale w końcu nigdy więcej go nie spotkam, więc czym tu się przejmować!
Kurde. Właśnie mi się wpakował do pokoju mój "kochany" brajtak. Co on sobie w ogóle myśli. Mam zero prywatności w swoim własnym pokoju! Nawet nie wiem co do mnie mówi, bo ma w ustach kanapkę i pluje niemiłosiernie. Fuj! Opluł mi dopiero co praną koszulkę. Z ruchów rękami wywnioskowałem, że chce pograć na kompie. Spox! Potem mu się odwdzięczę! Idę na piwo. Może wyrwę jakąś laskę...

* * *

Następny kraj. Czy nie dość ich zwiedziliśmy w ciągu ostatnich pięciu lat? Tak, wiem że praca ambasadora jest bardzo ważna. Te stosunki dyplomatyczne i inne bzd.... znaczy ważne sprawy. A jeszcze jak oboje rodzice w tym siedzą, to można się tylko zarżnąć, ale oczywiście po herbatce z rodziną ambasadora Brazylii. Przeprowadzka była okropna! Nie dość, ze przewoźnik spóźnił się jakieś cztery godziny, to jeszcze jest tu diabelnie zimno. Ja nie wiem jak można w tej Polsce wytrzymać. A dziewczyny po ulicach chodzą w miniówach. Jakiś powalony kraj.
Jak już wspomniałem jest zima, a to oznacza, że do szkoły pójdę od drugiego semestru. Dobrze, że mają tu zaraz ferie to mogę się trochę przyzwyczaić do nowego miejsca.
Przed chwilą byłem w sklepie i chciałem kupić płatki i mleko bo nie będę miał co jeść jutro na śniadanie. Sklep był jakiś taki tego. Pani za ladą nie znała angielskiego i przez to miałem pierwszą wpadkę językową. Czy ci Słowianie byli na tyle inteligentni, żeby wymyślić taki skomplikowany język? A może głupi? Po co sobie tak utrudniać życie!?
Wychodząc zauważyłem, że jakiś blondas się ze mnie podśmiewa. Nie widzę w tym nic śmiesznego, ze obcokrajowiec - w końcu już na pierwszy rzut oka widać, ze jestem Japończykiem - ma "malutkie" problemy z polskim dialektem.
A sam blondas na tubylca nie wyglądał. Miał skośne, NIEBIESKIE oczy i był taki jakiś nijaki.. Do tego jakiś nerwowy. Zaczął się tam rzucać o coś do jakiegoś staruszka i strasznie wrzeszczał. Ja tu nie wyrobię - powalony kraj.

Minęły już dwa dni. Chodzę ulicami i staram się dostosować do tego kraju. Na przykład dziś rano, kiedy rodzice, nie wiem jakim cudem, znaleźli czas żeby wpaść na siebie i przy okazji na mnie, w kuchni oznajmili mi nowinę. A mianowicie: "Kochanie, zapisaliśmy cię do liceum imienia Kopelkika, bo musisz się uczyć, a poza tym zostaniemy tu na stałe". A ojciec na to "Widzisz Shin, wreszcie znajdziesz sobie jakąś dziewczynę na stałe i kumpli". A kij im w oko. Ja chcę gdzieś indziej żyć. Źle nam było w Hiszpanii?? Tam było ciepło i były ładne widoczki, a Madryt to takie fajne miasto.
Moglibyśmy też wreszcie odwiedzić Yuko w Japonii. Siostra jest spoko człowiek, ale strasznie jej zazdroszczę, nie musiała się tułać po świecie, tylko siedzi spokojnie w Tokyo z mężem i swoimi cudnymi dziećmi. Chciałbym je zobaczyć.

* * *

Ech! Szkoda, że ferie się skończyły. I znowu nauka. Kurde, w dodatku jakaś panna się do mnie przyczepiła i nie chce mi dać spokoju. Czy to, ze parę razy ze sobą spaliśmy oznacza, że od razu mamy wziąć ślub?! Czy sex oznacza" wyjdź za mnie"? W dodatku nie jest w moim typie. Jest niska ma lekko rudawe włosy. Boże, nawet nie wiem jaki ma kolor oczu, a ona myśli, ze do końca życia będziemy razem. Fakt, cycki ma niezłe i figurę też ma całkiem spox. W łóżku jest nie najgorsza ale TO NIE MÓJ TYP. Myślę, ze chciałbym mieć dziewczynę, która będzie w miarę wysoka, włosy króciutkie, czarne, będzie miły i chętny i .... O boże! Czy ja napisałem miłi i chętny? No dobra, czasem chodzą mi ciarki po plecach jak widzę prawie nagiego faceta i..... Czy ja napisałem MIŁY I CHĘTNY??!! Jeeezu! Ze mną jest coraz gorzej.
W dodatku teraz mam zero, po prostu ZEEEERO prywatności, bo mój genialny brat od jakiegoś roku naucza obcokrajowców języka polskiego. Przyznam, że całkiem mu to wychodzi, ale czy musi to robić w MOIM POKOJU?? Jeszcze do ferii udzielał lekcji w kawalerce Marty, ale z powodu kłopotów finansowych musiała ją sprzedać.
Rozumiem, że sprowadza sobie uczniów do domu, ale dlaczego do mojego pokoju? Przecież ma swój! Co ja jestem? Jeszcze żebym coś z tego miał. Nie no, po prostu nie wytrzymam. Ta dziewczyna już od pół godziny się na mnie jopi i uśmiecha się do mnie zamiast słuchać tego co mówi do niej Olaf (kurde, za każdym razem kiedy pisze jego imię to mi się śmiać chce, jakieś szwedzkie badziewne imię od matki, beznadzieja!!). Wynoszę się do kibla. Chyba tylko tam znajdę spokój. Bogu dzięki, że to ostatnia lekcja tej panny. To jakaś angielka czy cuś (ja wiem że moje piękne długie blond włosy, 180 cm wzrostu i przepastne niebieskie oczy powalają, ale dlaczego tylko 0takie maszkary). Teraz ma przyjść jakiś facet i to chyba Japończyk. Pewno coś a'la ten koleś ze spożywaczaka, co się z niego nabijałem przed feriami.

* * *

Dobra, przyznaję się, nie rozumiem w ogóle tego języka. On jest powalony. Jedyne słowo, które zdołałem wyłapać z tego bełkotu to "korwa", sekretarz ojca wyjaśnił mi, ze to przekleństwo. I z czego ma ubaw? Nie wiedziałem to zapytałem.
Ferie przeleciały jak błyskawica i oto chodzę do nowej szkoły. Ludzie są nawet okej. Dobrze, że umieją jako tako po angielsku gadać, ale niektóre lekcje mamy po polsku i wtedy za Chiny nie wiem czy belfer mówi do mnie czy opisuje powab ściany.
Nie rozumiem czego te dziewczyny się podniecają, nigdy nie widziały Japończyka? I cały czas wypytują mnie o mangi. Staram się im wytłumaczyć, że od pięciu lat nie byłem w Japonii, a one i tak swoje. Kurde, jak miałem trzynaście lat to i może jakieś mangi czytałem, ale teraz nie pamiętam dokładnie jakie.

Jeee!!! Rodzice zlitowali się i teraz będę chodził na lekcje polskiego do jakiegoś Olafa Tsuki. Nie rozumiem, facet ma japońskie nazwisko, ale imię to jakieś z kosmosu. Nie mogę, skąd oni takie biorą?
No dobra idę, bo muszę znaleźć jeszcze jego mieszkanie na ulicy Ewiej czy Efiej, no coś w tym rodzaju. Na szczęście staruszkowie wzięli się machnęli na motor i jak poznam lepiej miasto to będę mógł wszędzie sobie dojeżdżać. Muszę zrobić mu jeszcze przegląd. Mój piękny czarny Monster.

* * *

Po wielu próbach dogadania się po angielsku z przypadkowo spotkanymi ludźmi, po długiej jeździe tramwajem i dwoma autobusami (raz pojechał nie w tę stronę) Shin trafił na ulicę Elfią (motor dla wygody zostawił w domu).
Blok w którym mieszkał jego nauczyciel był dość obskurny, a przy samym wejściu siedziała banda pijaków, którzy gdy tylko go spostrzegli zaczęli wykrzykiwać coś w jego stronę z obleśnymi uśmiechami na zapitych gębach. Zamek w drzwiach był wyłamany więc Shin szybko znalazł się na klatce schodowej i wszedł na drugie piętro.
Drzwi otworzył mu przystojny, wysoki, brązowowłosy chłopak, o lekko skośnych, ciemnych oczach. Gdy tylko Shin znalazł się wewnątrz, mężczyzna z uśmiechem uścisnął mu dłoń.
-Jestem Olaf i miło cię poznać - powiedział po japońsku - ty chyba jesteś Shin Akitaka, prawda?
-Tak, to ja. Kurcze, jesteś pierwszą osobą, z którą mogę się tu dogadać. A jak ciężko się tu było dostać, gdy nikt nie umie odpowiedzieć w języku angielskim.
-Zaraz... zaraz... wolniej. Trochę za szybko mówisz. Nie nadążam za bardzo.
-O, przepraszam - odparł Shin lekko zakłopotany.
-Spokojnie. Mam pomysł. Może przejdziemy na angielski, tak będzie łatwiej, przynajmniej dla mnie.
-Dobrze Tsuki-senpai - powiedział już po angielsku
-No nie tak oficjalnie. Mów mi po prostu Olaf.
-Dobrze Olaf-san - Shin uśmiechnął się do mężczyzny
-Ech... No więc może nie stójmy tak w przedpokoju. Rozbierz się i przejdziemy do pokoju.
-Yhm.
Shin zdjął buty i podreptał za Olafem. Weszli do małego pokoju. Na regałach stały dawno nieużywane, zakurzone książki, na ścianach rozwieszone były plakaty grup metalowych ze śmiesznymi makijażami na twarzach. Na biurku natomiast walały się podręczniki i zeszyty a przed komputerem, na kręconym krześle siedział osobnik w czarnej koszulce z napisem Slip Knot.
Gdy tylko przekroczyli próg Olaf zaczął krzyczeć na blondyna wyraźnie zajętego jakąś grą RPG.
-Wynoś się stąd natychmiast, Tokijo! Przecież wiesz, ze mam dzisiaj lekcje!!!! - Shin nie zrozumiał co wykrzykiwał Olaf ponieważ ten posługiwał się teraz polskim. Usłyszał natomiast groźbę w tonie nauczyciela.
-Dobra, dobra, już idę. Nie piekl się tak - powiedział spokojnie Tokijo, powoli obracając się na krześle - Tylko zabiorę parę rze.... - spojrzał na Shina - albo i nie! - po tych słowach blondyn szybko opuścił pokój, wręcz z niego wybiegł. Tylko śmignął przed oczami Japończyka.
Shina bardzo zdziwiło zachowanie chłopaka, który prawdopodobnie był właścicielem pokoju. Ale przyzwyczaił się do dziwactw Polaków.
Po chwili usłyszeli głośne trzaśnięcie drzwiami innego pomieszczenia i stłumiony okrzyk "cholera".
-Nie przejmuj się moim bratem. To idiota - Olaf machnął ręką w stronę obrotowego krzesła na którym wcześniej siedział Tokijo - Siadaj. - powiedział i przysunął drugie krzesło - Chcesz coś do picia?
-Tak poproszę.
-No to poczekaj chwilkę to przyniosę.
Olaf wyszedł z pokoju zostawiając Shina samego. Chłopak zaczął wyciągać rzeczy ze swojego plecaka. Nagle zauważył, że coś leży na podłodze pod biurkiem. Sięgnął po to i momentalnie zrobił się cały czerwony. W tym momencie do pokoju wszedł Olaf niosąc dwie pokaźne szklanki wypełnione colą.
-o widzę, że już dorwałeś się do pisemek Tokija... - Uśmiechnął się lubieżnie.
-Nie... Ja tylko podniosłem... Nawet nie miałem zamiaru tego otwierać... Tzn... Eeeee....
-Nie przejmuj się tak. W końcu sam jestem facetem. A facetom różne rzeczy chodzą po głowie. No przecież po to robią te gazety, żebyśmy mogli je oglądać.
-Ale ja naprawdę... - próbował się tłumaczyć Shin coraz bardziej czerwieniejąc.
-No dobra. Odłóż tę gazetę i przechodzimy do lekcji - przerwał mu Olaf.
-Dobrze.
Nauczyciel zabrał mu z rąk "Playboay'a" i rzucił pod łóżko.
-No dobra - Olaf usiadł koło Shina - To co potrafisz?
-Eee... Właściwie to nic - odparł zmieszany Japończyk
-To niedobrze, ale nie przejmuj się. Jak skończymy to będziesz nie do odróżnienia od Polaka - powiedział z szerokim uśmiechem Olaf (skromny, ne?) - To może zacznijmy od alfabetu. Jest taki sam jak angielski, tyle że dochodzi parę liter takich jak "ą" i "ę" ale to ci zaraz wyjaśnię, a poza tym jest inna wymowa.
Olaf wyciągnął kartkę i zaczął skrobać polski alfabet - To zaczniemy od wymawiania. Powtarzaj za mną a... be... ce... - wskazywał na literki a Shin powoli powtarzał za nim.
Przez dwie godziny zdążyli nauczyć się alfabetu, liczb i kolorów. Shin wszystko skrupulatnie notował.
W ciągu całego tego czasu, Shin ani razu nie widział Tokija. Za to bez przerwy słychać było szuranie, przekleństwa i różne dziwne odgłosy dochodzące z łazienki, gdzie siedział zamknięty blondyn.
Raz tylko, gdy Olaf wyszedł do toalety, Shin usłyszał jak bracia zaczęli się na siebie drzeć.
-Wyłaź stąd!! - krzyczał Olaf
-Nie, bo nie mam gdzie indziej siedzieć!!
-Musisz akurat w kiblu? Idź do kuchni! Ja muszę do toalety!! - obaj krzyczeli po polsku. Shin i tak nic nie rozumiał ale wrzaski było słychać na drugim końcu Warszawy.
-To idź do sąsiadów.
-Nie ma mowy! To też mój kibel więc szybo stąd wchodź!
-A jak nie to co?
-To masz przerąbane! Idioto, mam lekcję więc zajmę ci kibel tylko na chwilę. Potem możesz sobie tu siedzieć ile zechcesz. Możesz się nawet w kiblu spłukać, teraz stąd wyjdź!!
Potem Shin usłyszał zgrzyt zamka, a po paru minutach wrócił Olaf.
-Sory za niego. Jak już mówiłem, Tokijo to świr. - powiedział do Shina Olaf przepraszającym tonem.
-Nic się nie stało.
-No to na czym stanęliśmy?
Gdy lekcja dobiegła końca, Shin szybko spakował swoje rzeczy, lecz nie chciał jeszcze wychodzić, gdyż zaintrygowała go osoba jego nauczyciela.
- Olaf-san, czy mogę się o coś zapytać ?
- Pewnie, wal śmiało młody
- No, ja chciałem się, no dowiedzieć... - chłopak nie był zbyt śmiałą osobą i teraz miał wyraźne trudności z wyartykułowaniem całego zdania. Takich problemów nie miał jednak Olaf, który szybko się domyślił o co chodzi japończykowi.
- Pewnie cię ciekawi dlaczego tak wyglądam i skąd znam japoński ?
Młodzieniec energicznie pokiwał głową, nie mogąc nic z siebie wykrztusić.
- Mój ojciec jest japończykiem, dlatego mam skośne oczy, a matka była Szwedką, dlatego na przykład Tokijo ma blond włosy. To samo z naszymi imionami. Ja dostałem swoje od matki, a mój brat od ojca.
- A dlaczego powiedziałeś że "była", a nie jest teraz ? - Shin przełamał wreszcie swoją nieśmiałość i zaczął się czuć trochę swobodniej, to był w końcu w połowie jego rodak.
- Przepraszam, znaczy ona cały czas jest Szwedką ale już nie jest naszą matką, odeszła jakiś czas temu i teraz nasz ojciec ma nową żonę, nazywa się Marta.
- Przepraszam że pytam o takie rzeczy. Ja chyba już pójdę.
Mężczyzna nie wydawał się przejęty rozmową, ale zaraz miał wychodzić dlatego nie zapraszał gościa na kawę. Shin ubrał się i miał już wyjść, gdy Olaf zatrzymał go jeszcze w drzwiach.
-Chwila. Prawie bym zapomniał. - powiedziawszy to poszedł do kuchni a Japończyk zastanawiał się o co może chodzić. Gdy Olaf wrócił, niósł mapę Warszawy.
-Proszę - wręczył mu mapę - to po to żebyś następnym razem nie zabłądził
-Thank you - powiedział po angielsku - Eee... A jak by to było po polsku?
-"Dziękuję" - powiedział, uśmiechając się szeroko, Olaf.
-Dzienkuje - Shin uśmiechnął się promiennie.
-Nie ma za co.
Po wyjściu chłopca, Tokijo przyczłapał do swojego pokoju. Jego brat zbierał właśnie swoje rzeczy.
-Co ci tak odbiło? Czemu tak szybko zwiałeś? - zapytał Olaf nie odwracając się.
-Aa nic takiego...
-Przecież wybiegłeś z pokoju jakbyś ducha zobaczył. Coś musiało się stać.
-No właściwie się stało... no ale.. to głupia sprawa.
-No mów coś się go tak wystraszył
Tokijo opowiedział bratu całe zdarzenie w sklepie.
-No bracie! Zawsze mówiłem, że jesteś debil.
-Nie wymyślaj mi tylko wymyśl co mam zrobić bo na oczy pokazać mu się nie mogę... - Tokijo był "lekko" zrozpaczony.
-Eee... Myślę, że jedynym wyjściem byłoby...
-Tak? - spytał zniecierpliwiony Tokijo.
-Powinieneś ... przeprosić i wyznać skruchę.
-O nie, nie, nie!! Nie ma mowy!! Moja męska duma mi na to nie pozwala.
-No to zostaje jeszcze jedno wyjście - powiedział z namysłem Olaf.
-Jakie? - Tokijo wyraźnie się ożywił.
-Przesiedź połowę roku w kiblu! - Olaf wstał i wszedł z pokoju zostawiają załamanego Tokija samemu sobie.

* * *

O boże! Gorzej być nie może! Kolo, z którego nabijałem się wtedy w sklepie, właśnie siedzi w moim pokoju i uczy się z moim bratem polskiego. Co ja mam zrobić?! Jak tylko go zobaczyłem to od razu zmyłem się do kibla żeby tylko mnie nie rozpoznał. Gorzej chyba być nie może! Boże! On tu będzie co drugi dzień! Aaaa!
Kurcze, z resztą czym ja się tak przejmuję? To w końcu tylko nieznajomy facet. Wystarczy, że nie nawiążę z nim żadnego kontaktu. Tak właśnie zrobię.
Kurde, mój głupi brat dobija się do drzwi. Nawet w kiblu nie można posiedzieć. No i śmie mnie nazywać idiotą! A to niemyty cham. Nie dość, że wykorzystuje mój pokój do swoich celów, to jeszcze nie da mi tu spokojnie posiedzieć. Dobra, chyba muszę wyjść bo mnie już głowa boli od jego wrzasków.
Spokojnie! Wyjdę tylko na chwilę, na pewno mnie nie zobaczy...

Uff. Nie zobaczył mnie! Ale Olafa to ja normalnie zabiję. Wystawiać mnie na takie niebezpieczeństwo... Ech! Zaraz zrekompensuję sobie idąc na imprezę. Wyrwę sobie jakąś panienkę, wypiję kilka piw i ... O cholera! Oby tylko nie było tej idiotki Karoliny bo się od niej nie uwolnię. Poza tym zniweczyłaby mi swoją obecnością plany związane z innymi laskami. Ech... Życie przystojniaka jest ciężkie. Dobra, za jakąś godzinę lekcja się skończy, to wtedy wyjdę. Na razie poczytam książkę, którą zostawiła Marta. Harlequin "Żądza namiętności" - nie no, super tytuł, nie powiem. No ale co innego można tu robić?

* * *

Uff, nareszcie trafiłem do domu. Chyba łatwiej trafić stąd do Olafa-san niż z powrotem. Ale ja mam sklerozę, bo o mapie przypomniałem sobie przed drzwiami do domu. Olaf był tak miły, że mi ją podarował.
Lekcja była ogólnie fajna. Olaf-san jest bardzo dobrym nauczycielem, ma poczucie humoru, jest przystojny i dobrze mówi po angielsku!!!
Dobrze, wiem, że jestem strasznym romantykiem, ale żeby zabujać się w facecie po pierwszym spotkaniu, który w dodatku jest na 100% hetero???
Jestem głupi, głupi, głupi, baka, baka, baka!! Jeszcze tak akcja z Playboy'em... Ale zrobiłem z siebie idiotę. A teraz idę do sklepu. Będę mógł wykorzystać w praktyce to czego mnie nauczył Olaf-san. A mianowicie idę kupić "dziesienc" jajek i "czterem" kajzerki. Już nie mogę się doczekać a polski zaczyna mnie fascynować!!

Byłam w "Mai", która jest koło mnie. Nie wiem o co chodziło sprzedawczyni, że tak na mnie patrzyła. Przeczytałem nawet jak są jajka po polsku - "jaja" i poprosiłem ją o nie, a baba patrzyła na mnie jak na jakiegoś zboczeńca. Ten kraj jest powalony!
Pojutrze następna lekcja z Olafem-san!!
A teraz do lekcji, w końcu muzę je odrobić, bo inaczej jutro w szkole nauczyciele nie dadzą mi żyć.

* * *

No fajnie! No i ta kretynka jednak przyszła. Cholera! Za Chiny nic by mi się nie udało przy niej złapać, no i się nie udało!! Babeczki omijały mnie szerokim łukiem, bo Karolina patrzyła na nie wszystkie wilkiem. Dodatkowo przez cały, po prostu cały wieczór za mną łaziła. Usiadłem na kanapie, nawet nie zdążyłem zamrugać, a ona już siedziała obok z ręką na mojej nodze. Poszedłem do kuchni po browara, a ona za mną, że też chce się napić i wsadza mi rękę pod moją rękę. Poszedłem do kumpla żeby pogadać o Canterze. Zdążyłem tylko powiedzieć: "Słuchaj stary, może zagralibyśmy w kafejce w Caaaaała!" a ona już mnie ciągnie w stronę sypialni mówiąc, że jej się nudzi. Bogu dzięki, że udało mi się wykręcić tuż przed samymi drzwiami do buduaru textem, że mi się chce lać. To ta zrobiła obrażoną minę i co?! Każdy jest na pewno ciekawy co potem zrobiła.. Ona mianowicie chciała z rozpędu wleźć za mną do toalety!! No to już się w pale nie mieści! Powiedziałem jej, że sam sobie na pewno poradzę, w końcu mam dwie ręce i jak nie jedną to se potrzymam drugą ręką. Potem wypchnąłem ją prawie za głowę i zamknąłem przed nosem drzwi. Od tej pory siedzę w kiblu, a Karolina od jakiś 15 minut się dobija żebym wyszedł. Bogu dzięki, że Krzychu ma trzy kible to nie muszę stąd wychodzić, aż do zakończenia imprezy.
Fajnie, że wziąłem ze sobą tego całego Harlequina. Tu są nawet ciekawe teksty typu "Jego różowy, rozpalony rycerz wsunął się w jej różową niewinność". Uśmiać się można. Swoją drogą mój czerwony rycerz też by chciał się gdzieś wsunąć... No cóż, dzwonię po Olafa, może po mnie przyjedzie bo inaczej nigdy stąd nie wyjdę. Kurde... Jak to jest, ze zawsze w końcu ląduje w kiblu? Życie jest niesprawiedliwe.

* * *

Jezu!! Zaspałem do szkoły! Nie wiem jak to mogło się stać. Na szczęście wieczorem przestudiowałem mapę Olafa-san więc wypadłem z domu, wskoczyłem na motor i popędziłem do szkoły. Dostałem upomnienie za spóźnienie, ale na szczęście nic poza tym.
Na przerwie zleciały się do mnie wszystkie dziewczyny z mojej klasy oraz połowa chłopaków i zaczęli mnie wypytywać o mój pojazd. Czy w tym kraju nikt nie jeździ na motorach? Ale cieszę się, że się im podobał. Wszyscy dziwili się, ze ma imię - Loup. No przecież to w końcu, jak kawałek mnie.
Ciekawe czy spodoba się Olafowi-san?? No jutro się przekonam.
Dostałem też ochrzan od dyra, że przyjechałem na moim motorku. Nie mam pojęcia o co tyle krzyku. Kazał mi się zapisać na jakieś zajęcia dodatkowe, żebym nie marnował czasu. No to się zapisałem na kółko fotograficzne. Same nudy na razie, bo mówią tylko o budowie aparatu, ale niedługo będziemy robili prawdziwe, profesjonalne zdjęcia.
Ta szkoła jest jakaś zacofana. Niektóre rzeczy z tegorocznego programu nauczania ja przerabiałem w... Australii, a dokładniej w Sydney w pierwszej klasie liceum. Sądzę, że z maturą poradzę sobie bardzo dobrze. A na razie zakładam kask i pędzę do domu na obiad, a dokładniej na zupkę w proszku, bo starzy wrócą jak zwykle dopiero późną nocą, bo wybrali się na jakiś bankiet i całe szczęście, że nie musiałem iść z nimi. Tam na pewno byłaby stara jędza Sylwia. Jest jakąś ważną personą i ma około 60 lat. Mogłaby poszukać sobie kogoś w swoim wieku, a nie przystawiać się do młodszych. Nawet mojego ojca traktuje jako potencjalnego kandydata do swojej ręki...Bleeeee

* * *

Minęły dwa miesiące, wiosna przyszła dość wcześnie ogrzewając nieco polską krainę. Lekcje Shinowi nie sprawiały większych trudności. Powoli język polski przypadł mu do gustu. Tokijowi natomiast zręcznie udawało się omijać Japończyka - po prostu wychodził tuż przed przyjściem Shina a przychodził czasem tuż po zakończeniu lekcji, czasem późno w nocy.
Pewnego dnia traf chciał, że Marta musiała wyjść na badania w tym czasie, w którym odbywała się jedna z lekcji Shina, a ponieważ Olaf miał być zajęty nauczaniem, na barki Tokija spadł obowiązek przypilnowania małej Ani. Ten sam traf (a może inny, który też chciał zrobić na złość Tokijowi) chciał, że do Olafa zadzwoniła jego dziewczyna, która była w strasznym stanie i okropnie płakała, więc ten chcąc nie chcąc musiał do niej pojechać. Po drodze, przejęty dziewczyną, zapomniał powiadomić Shina o odwołaniu lekcji.
Tak więc Tokijo został sam z trzyletnim bachorem. Chciał pograć w Neverwinter Nights ale Ania biegała wokół niego z krzykiem, że chce się bawić więc nie miał innego wyjścia jak tylko robić za konika dla małej, byleby tylko się zamknęła.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Co za cholera?! - pomyślał Tokijo, po czym ruszył z Anią na rękach w stronę drzwi.
Gdy je otworzył prawie by upuścił Anię, gdyby w ostatniej chwili jej nie złapał. W wejściu stał Shin.
-Olafa nie ma - powiedział szybko Tokijo i zamknął drzwi tuż przed nosem gościa. To znaczy byłby zamknął gdyby Japończyk w ostatnim momencie nie wsunął nogi między drzwi.
-Czekaj! - Powiedział Shin po angielsku otwierając drzwi z powrotem - Jak już tu jestem to może pogadamy, co?
-Pogadamy? - Tokijo zrobił głupią, lekko spanikowaną minę.
-No nie - pomyślał - to mam już przechlapane. A co będzie jak go będę musiał przepraszać za ten incydent w sklepie?
-Tak. - powiedział stanowczo Shin - jak Olafa-san nie ma to ja mam czas.
-No ja nie wiem... - Tokijo robił coraz głupszą minę.
Ania za to była w wyśmienitym humorze. Patrzyła na zmianę, to na Shina to na brata, śmiejąc się przy tym niezmiernie.
-Boże, co za potwór, który się cieszy z czyjegoś nieszczęścia - pomyślał Tokijo stawiając dziewczynkę na podłodze.
-Jaka fajna mała - powiedział chłopak uśmiechając się promiennie.
-Taki bachor? - spytał z ogromnym zdziwieniem Tokijo.
-No co ty, jest świetna.
Ania wyciągnęła malutkie rączki w stronę Shina, więc ten wziął ją na ręce z okrzykiem "Hopla".
-Jest twoja? - spytał Japończyk odrywając wzrok od Ani.
-Tak! Nie! To znaczy... to jest moja siostra...i to przyrodnia - dodał po chwili namysłu.
-Acha. To co? - spytał - mogę wejść?
Tokijo nie miał innego wyboru więc tylko zamknął drzwi bo Shin już dłuższą chwilę stał wewnątrz.
Chłopak wypuścił małą z rąk i poszedł w stronę pokoju Tokija.
-Eee... słuchaj... Chcesz coś? Kanapki, picie? - Tokijo nie bardzo wiedział jak się zachować więc próbował naśladować Olafa, który częściej miał gości. Już chciał wyjść z pokoju gdy Shin złapał go za nadgarstek.
-Zaczekaj! Kanapki nie uciekną a ja mam pytanie: czemu mnie unikasz?
-Wcale cię nie unikam - odpowiedział blondyn lekko wystraszony nowym obrotem spraw. Natomiast w jego głowie wrzała bitwa: - przeprosić czy nie przeprosić? Boże! Po prostu nie mogę go przeprosić!
-Choć usiądźmy - powiedział Shin - Po prostu pogadajmy. Chyba, że naprawdę przykrzy ci się rozmowa ze mną.
-Eee.. Nie! To znaczy tak! To znaczy nie przykrzy mi się... - wyrzucił z siebie szybko Tokijo - Nie mam nic przeciwko.
-Przeprosić czy nie przeprosić? No muszę go przeprosić! Dobra, przepraszam! - myślał - albo i nie...
-To nazywam się Shin.
-Wiem. To znaczy mój brat mi o tobie mówił.
-Naprawdę? - trochę zbyt gwałtownie spytał Shin, oczy mu się błyszczały - Mam nadzieję, że nic złego - powiedział chcąc zatuszować błąd, z którego właśnie zdał sobie sprawę i zaczerwienił się lekko.
Tym czasem Ania próbowała się wdrapać na Shina, więc podniósł ją lekko i posadził sobie na kolana. Tokijo zaabsorbowany swymi przemyśleniami nie zwrócił uwagi na gafę Shina, która prawie zdradziła jego zainteresowanie Olafem.
-Jezu, jak mu się ślicznie oczy świecą... i jak on ślicznie wygląda z dzieckiem na rękach... Muszę go przeprosić.. No nie! W takiej chwili nachodzą mnie pedalskie myśli. Nie przeproszę go bo pomyśli, że jestem pedałem. O Boże! A co to ma do rzeczy? Ale ja jestem głupi!! Przeprosić go czy nie przeprosić?
-Przeprosić go czy nie przeprosić? - powiedział na głos po polsku.
-Słucham? - spytał zdziwiony Shin po anielsku.
-Eee??
-Mówiłeś coś.
-Eee.. chyba mucha gdzieś tu lata! - chciał się wykręcić Tokijo.
-Nie to nie było to. To brzmiało jak przeprosić... nie przeprosić. No w każdym razie jakoś tak.
-Przeproś go teraz! Bądź mężczyzną! Teraz! Raz kozie śmierć!
-Eee... no więc... Przepraszam! - ostatnie słów Tokijo powiedział bardzo szybko i w dodatku na wydechu, licząc widocznie na to, że zostanie zagłuszone przez wydychane powietrze. Jego nadzieja była bezpodstawna i nadaremna (kto wpada na takie boskie pomysły? No po prostu pierdoła)
-Eee? - jeszcze bardziej zdziwił się Shin. - on jest walnięty - pomyślał
-Przepraszam, że się wtedy z ciebie śmiałem. - powiedział już spokojniej blondyn.
Nagle Shina olśniło.
-To byłeś ty?
-Eee... No tak... - teraz Tokijo mocno się zdziwił.
-Serio? - spytał Shin coraz bardziej rozbawiony.
-To ty nie wiedziałeś? - Tokijo opadła szczęka.
-Nie! I teraz dopiero sobie uświadomiłem, że rzeczywiście jesteś podobny...
-Teraz sobie przypomniałem, że zwróciłem wtedy uwagę na twoje oczy - pomyślał Shin.
-No nie! Wcale nie musiałem ci tego mówić! Argh!! - Tokijo walnął się ręką w głowę i zaczął wydawać odgłosy maltretowanego zwierzęcia i tarzać się po łóżku.
Shin rozbawiony całą sytuacją i widokiem wijącego się Tokija, zaczął się głośno śmiać.
-No i czego się śmiejesz?
-No nic... Tylko śmiesznie wyglądasz - Japończyk bawił się już w najlepsze.
-Śmiesznie? Ja tu się poświęcam, zdobywam się na odwagę żeby cię przeprosić, a ty mówisz, że wyglądam śmiesznie...
-Jestem ci wdzięczny za to, że się na to zdobyłeś! - przerwał mu Shin.
-... i wystawiam swą męską du... Co?
-Jestem ci wdzięczny, że się na to zdobyłeś - powtórzył Shin.
-Jesteś?
-No pewnie! Nie każdy by się na to zdobył.
Tokijowi spadł kamień z serca i w dowód wdzięczności uściskał Shina. Chłopak nie spodziewał się takiego odruchu i rozszerzył ze zdziwienia ciemne oczy. Tokijo zaczął się śmiać a Shin udając, że jest wszystko w porządku próbował mu wtórować. Ania, która obserwowała to wszystko, zaczęła się turlać po łóżku jak przed chwilą jej starzy brat.

* * *

Od Autorek : Heeeeeejka wam wszystkim witamy po naszym wielkim powrocie. To co przed chwilą przeczytaliście (a przynajmniej mamy nadzieję że to zrobiliście) jest pierwszą częścią dużego projektu. W skład którego wchodzą również ilustracje bohaterów made in Yooko. Której zresztą jesteśmy bardzo wdzięczne za jej wielką pracę nad nimi. Całuski dla kochaniutkiej Yookusi i dla niej jest dedykowany ten prolog. Zostańcie z nami do następnej części because Watashitachi ARE BACK SOON.
Komentrzyki przesyłać prosimy na louve_cruor@wp.pl (również te złe).

Cruor & Louve



Komentarze
Aquarius dnia padziernika 10 2011 20:10:40
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

lollop (lollop@op.pl) 17:09 15-02-2005
Co?! Że niby nie ma komentarzy?! Oj, trzeba to zmienić.
Ten opek jest fajny. Należy do gatunku tych lekkich, nie męczących czytelnika, a więc właśnie odpowiedni, ponieważ nareszcie zaczęły się ferie i czas myślenia przeminął na całe dwa tygodnie ^____________________^
Musca (musca_astrum@gazeta.pl) 16:35 20-02-2005
ohoho... Fajne smiley Japonczycy w Polsce - ciekawe. Do tego malo opisów, duzo dialogów... Ja bym jednak byla za jakas równowag miedzy nimi. No, to czekam na dalsze czesci smiley Pozdrawiam!
Musca (musca_astrum@gazeta.pl) 16:39 20-02-2005
ohoho... Fajne smiley Japonczycy w Polsce - ciekawe. Do tego malo opisów, duzo dialogów... Ja bym jednak byla za jakas równowag miedzy nimi. No, to czekam na dalsze czesci smiley Pozdrawiam!
Aska Hime (aska_hime@wp.pl) 17:53 31-08-2005
Dobra wszystko fajnie i miło ale chcę więęęęęęcej!
^_^ Na ilustracje też czekam i wogóle nyo..
Pozgrawiam!
Kiryu (Brak e-maila) 21:04 25-02-2009
Kiedy będą dale części?
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum