The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 12:30:44   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Początek, którego nie było
DZIEŃ OBIECANY. Dzień w którym rozstrzygną się losy Ziemi. Dla każdego nadejdzie ten czas, gdy Przeznaczenie i Pragnienie splotą się w walce o jego byt. Które z nich wygra?

Śmierć Inukiego załamała Yuzurihę. Nie umiała się już śmiać jak dawniej. Subaru stracił prawe oko broniąc Kamui, czego ten nie mógł sobie wybaczyć. Siedmiu Posłańców niszczyło kolejne kekkai pogrążając Tokyo w ruinę. Kakyo blokował sny Hinoto. Pieczęcie stały się prawie bezsilne. Wszyscy w napięciu czekali na DZIEŃ OBIECANY.
Sorata nie mogąc znieść tej ponurej atmosfery i wisielczych min wpadł na genialny pomysł. Zabrał wszystkich do centrum rozrywki. Niestety Aoki zaraz musiał wracać do redakcji z powodu ważnego artykułu, a Karen miała już zajęty terminarz, ale poleciła im świetny klub. Sorata był zachwycony tym miejscem. Klub składał się z trzech części. W środkowej był bar, w sali po lewej oddzielonej szklaną ścianą rozmieszczone były loże ze sceną przeznaczoną do karaoke po środku. Sala na prawo była jednym wielkim parkietem, nad którym królowała srebrna kula. Tłum ludzi świadczył o popularności tego miejsca. Cztery Smoki Nieba zajęły małą lożę na wprost sceny. Sorata nie mógł usiedzieć na miejscu. Pozostała część grupy przejawiała mniejszą ochotę do zabawy. Po długiej batalii udało mu się wyciągnąć na parkiet Arashi ,Yuzurihę i Kamui. Subaru pozostał obojętny na wszelkie argumenty. Zdawał się błądzić gdzieś myślami podczas gdy sączył swojego drinka. Prawego oka nie przysłaniał już bandaż - było mleczno białe. Arashi i Yuzuriha rozkręciły się w trakcie tańca, ale Kamui nie mógł zapomnieć o Subaru. Przy pierwszych tonach wolnej muzyki zszedł z parkietu i powrócił do stolika. Yuzuriha podążyła za nim. Arashi też chciała uciec, ale Sorata nie pozwolił jej. Przytulił ją zanurzając twarz w jej czarnych włosach. Po skończonym tańcu wrócili do stolika. Subaru nadal siedział zamyślony. Kamui obserwował go ze zmartwioną miną, a znudzona Yuzuriha skuliła się w kłębek i próbowała zasnąć. Sorata widząc, że jego wysiłek może pójść na marne chwycił się ostatniej deski ratunku:
- Skoro nie chcesz tańczyć to może nam zaśpiewasz Subaru ,tej?
Uśmiechnął się przyjacielsko do Subaru, ale ten spojrzał tylko na niego obojętnie swymi zielono- białymi oczami. Kamui ożywił się na moment jednak reakcja Subaru szybko zabiła jego radość. Spuścił głowę i schował się w kąt kanapy. Sorata usiadł koło Subaru. Uśmiech znikł z jego twarzy.
- Nie wiem co cię dręczy tej, to nie moja sprawa, ale pomyśl o Kamui. On się wciąż obwinia za to co zrobił ci Fuma. Proszę zrób to dla niego.
Subaru spojrzał na Kamui i zapytał:
-Mam zaśpiewać?
Promienny uśmiech wystarczył za wszystkie słowa. Sorata obwieścił tę nowinę wykrzykując:
-Hej! Subaru będzie śpiewał.
Yuzuriha aż podskoczyła z przerażenia, a Arashi poczęstowała Soratę swoim mroźnym spojrzeniem. Subaru wkroczył na małą scenę. Blask reflektorów oślepił go na chwilę, musiał zmrużyć oczy.
Do klubu weszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich ściągnął ciemne okulary. Słabe oświetlenie ograniczało jego pole widzenia- prawe oko było ślepe. Jego towarzysz uśmiechnął się nieprzyjemnie.
- Hmm, zapowiada się dziś podwójna zabawa- powiedział wskazując na stolik widoczny przez szybę, przy którym siedziały Smoki Nieba - Mamy towarzystwo. Kakyo chyba się nie spisał.

- Cóż za miłe spotkanie - powitał ich Fuma. Wszyscy w osłupieniu patrzyli na niego i Seishirou. Kamui zesztywniał, a potem przeniósł wzrok z Sakurazukamori na scenę, gdzie stał Subaru. Sei od razu zauważył brak swojej ofiary wśród wrogów, ale czuł jej obecność. Powędrował wzrokiem za spojrzeniem Kamui i odnalazł cel. Ciemna sylwetka Subaru mocno odznaczała się na rozświetlonym tle. Ich spojrzenia spotkały się. Subaru nie dosłyszał pytania pianisty, który miał mu akompaniować:
-To co mam zagrać?- muzyk zapytał po raz drugi lekko zniecierpliwionym głosem. Subaru spojrzał na niego niepewnie, a potem wrócił wzrokiem do stolika, przy którym panowało małe zamieszanie.
# Co mam robić? Nie mogę się przecież wycofać i zawieść Kamui #
Znowu poczuł na sobie spojrzenie Seishirou, który stał nadal nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa. Subaru nieświadomie wypowiedział tytuł i w ciszę sali popłynęła muzyka. Fuma próbował usiąść przy Kamui ,ale Sorata go uprzedził. Kamui siedział teraz między nim i Arashi. Seishirou usiadł w wygodnym miejscu, tak aby nie stracić z widoku sceny, na której stał Subaru. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i wyjął jednego, po czym zapalił. Czerwone światełko odbiło się w złotym oku. Kamui nadal wpatrywał się z przerażeniem w Fumę.
- " Look into my eyes -... "
Słowa piosenki przyciągnęły jego wzrok ku scenie.
- " - you will see
What you mean to me
Search your heart - search your soul
And when you find me there you'll search no more..."
...ale ten który śpiewał nie patrzył na niego. Kamui zauważył to natarczywe spojrzenie, którym Subaru mierzył Sakurazukamori, jakby chciał zobaczyć co kryje serce tego Smoka Ziemi. Seishirou spokojnie palił wytrzymując ten wzrok. Głos Subaru był delikatny, rozpływał się w małej sali jak zwiewna mgiełka. Fumie nie spodobała się zmiana zainteresowań Kamui.
- " Don't tell me it's not worth tryin' for
You can't tell me it's not worth dyin' for..."
Tym razem Subaru spojrzał na Kamui, a jego zielone oko wyrażało smutek. Uwadze Fumy nie umknęła reakcja Seishirou na to iż Subaru nie śpiewa już do niego ,choć inni zdali się nic nie zauważyć na kamiennej twarzy zabójcy.
- " You know it's true
Everything I do - I do it for you"
To wyznanie Subaru skierował do Sei'a głosem tak cichym jak gdyby chciał aby dźwięki pianina zagłuszyła te słowa . Wraz z nową zwrotką Subaru nabierał śmiałości. Pozwolił ponieść się emocjom.
-" Look into your heart - you will find
There's nothin' left to hide
Take me as I am - take my life
I would give it all I would sacrifice..."
Fuma z przyjemnością spostrzegał niezadowolenie w oczach Seishirou, gdy Subaru nie patrzył na Sakurazukamori lecz na Kamui. Postanowił bacznie śledzić rozgrywające się przedstawienie. Nieświadomy niczego Kamui siedział zasłuchany w głos Subaru. Arashi i Yuzuriha zapomniały o niepożądanych gościach i jak zahipnotyzowane patrzyły na scenę. Sorata nie mógł podziwiać Subaru w roli piosenkarza, gdyż pilnował każdego ruchu Fumy. Uwolnione uczucia porwały Subaru ze sobą. Żal i ból , które tak głęboko i długo skrywał teraz doszły do głosu dzięki słowom piosenki. Subaru zdobył się w końcu na odwagę by wyznać prawdę Seishirou. Miłość i nienawiść przeplatały się w jego głosie .
- " Don't tell me it's not worth fightin' for
I can't help it there's nothin' I want more
Ya know it's true
Everything I do - I do it for you"
Dym z papierosa przysłaniał twarz Sei'a ,ale nie był w stanie całkowicie ukryć go przed tym zielonym okiem przeszywającym go na wskroś. Nie mógł włożyć okularów, bo przyznałby się tym wobec Subaru ,że zdołał w nim coś poruszyć, że przebił się przez mur obojętności, a może to, że nie umie traktować go już jak rzecz?
- " There's no love - like your love
And no other - could give more love..."
Spojrzenie Subaru paliło go, ale gdy przestał je czuć na sobie zabolało go to jeszcze bardziej. Wiedział dla kogo teraz śpiewa Subaru. Złote oko zwęziło się rzucając nienawistne spojrzenie na Kamui.
- "There's nowhere - unless you're there
All the time - all the way."
Seishirou zauważył kpiący uśmiech Fumy.
$$ -A więc ci na nim nie zależy? $$
Nie ukrył wtedy zaskoczenia i dziś też odsłonił się przed Kamui Smoków Ziemi.
- " You can't tell me it's not worth tryin' for
I can't help it there's nothin' I want more..."
$$-Tylko TY możesz spełnić jego Życzenie! Ale to nie to co myślisz!$$
Opanował się i uśmiechnął w myślach. Zna Pragnienie Subaru i spełni je. Już wkrótce...
- " I would fight for you - I'd lie for you
Walk the wire for you - Ya I'd die for you"
Kamui uśmiechnął się smutno. Choć Subaru patrzył na niego te słowa należały do kogoś innego. Odwrócił twarz od sceny i spojrzał na Fumę. Teraz już rozumiał ich znaczenie, on też ma kogoś dla kogo poświęciłby życie. Sorata nie zdążył zareagować, gdy Fuma pociągnął Kamui za rękę i wyrwał z bezpiecznego miejsca. Zaskoczony Kamui nie opierał się zbytnio. Sorata i Arashi poszli za nimi zostawiając Yuzurihę samą z Sakurazukamori.
- " Ya know it's true
Everything I do - I do it for you"
Sei zdawał się nie zauważyć ,że prawie wszyscy sobie poszli. Magiczny widok na scenie pochłaniał jego uwagę. Ostatnie słowa rozpłynęły się w dźwiękach muzyki. Subaru stał jeszcze chwilę zanim zszedł ze sceny.
# Everything I do- I do it for you. Naprawdę Subaru zrobiłbyś dla mnie wszystko?#
Sei nie mógł rozkoszować się tą myślą ,bo Subaru stanął przed nim.
-Gdzie Kamui?- zapytał omijając wzrokiem Sakurazukamori. Yuzuriha już chciała odpowiedzieć, ale Sei obrzucił ją złowieszczym spojrzeniem i dziewczyna szybko uciekła.
- Kamui ma już towarzystwo- odpowiedział spokojnie Seishirou- siądź.
Subaru stał nadal. Sei zlekceważył to i ciągnął dalej.
- Nie wiedziałem, że umiesz tak ładnie śpiewać. Hakuto byłaby zadowolona.
Subaru drgnął na dźwięk tego imienia. Pomimo tylu lat ból nadal był silny. Sei zauważył tą zmianę i ucieszył się. Wiedział gdzie uderzyć by poruszyć Subaru, tylko, że teraz nie chciał go zranić ,a właśnie to zrobił! Subaru odwrócił się i poszedł do sali z parkietem. Pomimo tłumu zauważył Fumę i Kamui oraz Sorate i Arashi. Kamui próbował się uwolnić ,ale nie mógł ,a Sorata i Arashi nie byli w stanie mu pomóc bez konieczności zwracania na siebie niepożądanej uwagi. Subaru wszedł między roztańczonych ludzi. Kamui ze strachem w oczach patrzył w twarz Fumy, który natarczywie przyciągał go do siebie. Kamui Smoków Ziemi odwrócił się zdziwiony czując mocne szarpnięcie za ramię. Napotkał groźne spojrzenie zielonego oka. Prawe - ślepe nie wyrażało niczego.
- O Subaru! Chcesz się przyłączyć? - zapytał ignorując fakt, że czarnowłosy młodzieniec ściskał jego ramię coraz mocniej. Kamui skorzystał z okazji i wyplątał się z ramion Bliźniaczej Gwiazdy. Sorata i Arashi szybko zabrali go do stolika. Fuma nie przejął się tym zbytnio. Nieoczekiwanie zmienił cel i złapał Subaru w pasie zanim ten zdążył się zorientować w sytuacji. Przysunął swoją twarz bliżej twarzy Subaru, ale ostrzegawczy szept powstrzymał go od dalszego działania:
- To MOJA zabawka- powiedział Seishirou.
Fuma uśmiechnął się do niego złośliwie i odszedł szukać Kamui. Subaru nie mógł nacieszyć się wolnością, gdyż Sei chwycił go w pasie. Spróbował się wyszarpnąć, ale Sakurazukamori wzmocnił tylko uścisk. Pomimo mroku rozświetlanego jedynie światłami migającymi w rytm muzyki Subaru widział parę kolorowych oczu utkwionych w niego. Wzrok Seishirou paraliżował go nie pozwalając uczynić najmniejszego ruchu. Szybki taniec świateł zwolnił tempa dostosowując się do muzyki.
" To really love a woman
To understand her - you gotta know her deep inside..."
Na parkiecie zostały tylko pary splecione w tańcu miłości. Kiedy Subaru to zauważył zaczerwienił się. Seishirou przywitał tę reakcję uśmiechem.# To najpiękniejszy widok w moim życiu # - pomyślał. Subaru szarpnął się widząc wredny uśmiech Sakurazukamori.
-Lubię kiedy się rumienisz Subaru-kun - powiedział miękko- skoro tu jesteśmy to może zatańczymy?
" To really love a woman
Let her hold you -
til ya know how she needs to be touched..."
Jakby na potwierdzenie tych słów Sei przysunął się. Ich ciała pasowały do siebie idealnie. Subaru otrząsnął się z zaskoczenia, ale nie mógł już wydostać się z tej pułapki. Bezwiednie pozwolił kierować sobą w takt muzyki. Ciepło i zapach Seishirou sprawiały mu przyjemność. Jego umysł wciąż się opierał, ale ciało chętnie przyjmowało pieszczoty. Poczuł oddech Sei'a na swoim karku, kiedy ten szeptał:
- Czy to jest twoje Życzenie? Mogę je spełnić.
" When you love a woman
you tell her that she's really wanted
When you love a woman you tell her that she's the one..."
Subaru odsunął się lekko i spojrzał pełnym zaskoczenia wzrokiem w twarz obejmującego go mężczyzny. #Czego pragnę?#- powtórzył w myślach.
" Cuz she needs somebody to tell her
that you'll always be together..."
Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Przez pięć lat nie umiał zdecydować czego chce. Zawieszony pomiędzy miłością i nienawiścią. Czy zabójca siostry może być tym, który da mu szczęście? Czy to dla niego jeszcze żyję? Subaru położył głowę na ramieniu Seishirou i zamknął oczy.
- Kocham Cię - cichy szept dotarł do uszu Sakurazukamori.
" So tell me have you ever really-
really really ever loved a woman?"
Ujął delikatnie brodę Subaru i pociągnął do góry. Ciepło jego ust i ich miękkość zniewoliły ciało Sei'a. Powstrzymał żądzę i uwolnił wargi Subaru. Młody mężczyzna gwałtownie złapał oddech, całe ciało drżało a twarz płonęła. Seishirou ponownie go pocałował ,a Subaru nieśmiało odwzajemnił pocałunek. Cały świat przestał dla niego istnieć. Czuł się bezpiecznie. Mógłby umrzeć w tych ramionach. Sei roześmiał się mówiąc:
- Noc jest długa, nauczę Cię wszystkiego.
" You got to give her some faith - hold her tight
A little tenderness - gotta treat her right
She will be there for you, takin' good care of you
Ya really gotta love your woman..."
Sei uwolnił Subaru i poprowadził do wyjścia. Nie zauważył jak Fuma odprowadza ich nienawistnym spojrzeniem. Przez całą drogę do domu Seishirou Subaru nie odezwał się. Siedział wpatrzony gdzieś w dal, bezbronny i niepewny siebie. Kiedy dotarli na miejsce Seshirou pokierował nim. Przeszli przez ciemny pokój. Subaru mocno trzymał dłoń Sei'a. Weszli do sypialni i Sakurazukamori zapalił małą lampkę. Subaru został tam gdzie stał, podczas gdy Seishirou zdjął płaszcz i powiesił go w szafie. Odwrócił się w kierunku swojego gościa i zapytał:
- Subaru czy naprawdę tego chcesz? Jeszcze możesz odejść.
Wydawało się, że Subaru nie usłyszał tych słów, bo nie nastąpiła żadna zmiana w jego twarzy. Sei wpatrzył się uważniej w tę piękną twarz. Niewidzące zielono-białe oczy złapały spojrzenie Seishirou. Zobaczył w nich odpowiedź zanim twarz Subaru oblekła się czerwienią pod wpływem wypowiadanych słów:
-Kocham Cię Seishirou-san.
Seishirou uśmiechnął się, chyba nigdy w życiu nie uśmiechnął się tak jak teraz. Podszedł do Subaru i zdjął jego płaszcz. Następnie zabrał się za koszulę. Wyczuł napięcie, które zawładnęło ciałem młodszego mężczyzny. Czarna tkanina opadła z ramion Subaru i Sei mógł podziwiać białą, jedwabiście miękką skórę. Ujął dłonie Subaru i pocałował je. Zalśniły na nich pentagramy. Subaru rozchylił lekko usta wydychając gwałtownie powietrze. Seishirou nie wiedział czy ta reakcja była oznaką bólu czy przyjemności. Położył dłonie Subaru na swojej klatce zachęcając go tym, aby pomógł mu się rozebrać. Subaru spuścił głowę zawstydzony. Powoli rozpinał koszulę odsłaniając ciemną klatkę Seishirou. Długie palce Sakurazukamori przeczesały włosy Subaru. Ich usta stopiły się w namiętnym pocałunku. Nie przerywając słodkiej pieszczoty Sei położył Subaru na łóżku...

Subaru spał z głową na piersiach Sei'a, który gładził go po włosach. Nie mógł zasnąć, a co ważniejsze wcale nie chciał. Leżał delektując się widokiem i ciepłem ciała kochanka. Subaru należał tylko do niego. To cudowne wrażenie przepełniało każdą cząstkę jego ciała. Nie rozumiał tego. Czy to właśnie ludzie nazywają uczuciem?
Ciepło poranka zbudziło go. Był sam w łóżku. Na wspomnienie nocy rumieniec oblał mu twarz. Spojrzał w bok. Miejsce Seishirou było puste, na poduszce leżała karteczka. Wziął ją do ręki i przeczytał.
"" Czekaj na mnie:)""
Uśmiechnął się radośnie. Jeszcze raz przeczytał treść zawartą na karteczce i wsadził ją do swoich spodni. Z chęcią poleżałby jeszcze, ale wiedział, że musi iść. Kamui pewnie się o niego martwi. Dopiero teraz przypomniał sobie, że zostawił go z Fumą. Szybko wstał i ubrał się. Przed wyjściem ostatni raz zerknął na opustoszałe łóżko. Promienie słońca padały łamiąc się na wgłębieniach pościeli.
Wszyscy czekali u Hinoto. Kiedy tylko wszedł do sali Kamui natychmiast podbiegł do niego ze zmartwioną miną. Uspokoił go i nie przejmując się tym, że Kamui i reszta nie bardzo mu wierzą przywitał kapłankę. Nie mógł im powiedzieć co spotkało go wczoraj. I tak pewnie by nie zrozumieli. Starał się zapanować nad sobą i nie okazywać zbytniej radości. Hinoto przydzieliła już wszystkim rejony, które mieli pilnować. Nadal nie była w stanie przewidzieć gdzie uderzą Smoki Ziemi. Kamui chciał zabrać Subaru z sobą, ale Hinoto nie zgodziła się. Subaru wstawił się za nim ,chciał być przy Kamui w zamian za to, że wczoraj go opuścił.
- NIE - "powiedziała" podniesionym głosem kapłanka. Wszyscy zdziwili się tym wybuchem.
- Nie. Dla Ciebie mam inne zadanie. Zostało jeszcze jedno miejsce. Twoje zdolności mogą się tam przydać- poprawiła się kapłanka.
Ani Subaru ani Kamui nie kwestionowali już woli Snuwidzącej, chociaż ten drugi był wyraźnie niezadowolony.
- Gdzie mam się udać?- zapytał Subaru.
- Na Rainbow Bridge.....jestem zmęczona. Uważajcie na siebie.
Ukłonili się i wyszli. Hinoto podniosła twarz, a na jej ustach gościł szyderczy uśmiech.
-Idź Subaru, czeka tam na ciebie twoje Przeznaczenie...

Młody mężczyzna w białym płaszczu stał na środku mostu. Powiał wiatr i po przeciwnej stronie pojawił się mężczyzna ubrany na czarno. Oczy Subaru rozszerzyły się w szoku. Poruszył bezdźwięcznie ustami. Mężczyzna podszedł i Subaru poznał w Nim Kamui Smoków Ziemi.
- Witaj Subaru. Cóż za nieoczekiwane spotkanie.
Subaru przyglądał się mu z niedowierzaniem.# Dlaczego on jest taki podobny do Seishirou? Nie! Nieprawda! To nie ten Seishirou, którego odnalazłem wczoraj tylko Sakurazukamori z kpiącym uśmiechem na twarzy.#
- Przechodzisz na naszą stronę Subaru?
Nie zrozumiał co przez to miał na myśli Fuma.
- Nie, nie zrobiłbyś tego- stwierdził Fuma patrząc w kamiennie bladą twarz Subaru- Nie umiałbyś zostawić Kamui, ale Seishirou bez wahania odszedłby ode mnie.
Spojrzenie Fumy zrobiło się mroczne.
-Tylko, że ja na to nie pozwolę.
Smoki Nieba, Smoki Ziemi, Dzień Obiecany nie miały dla niego znaczenia. Nie dbał już o nic z wyjątkiem swojego Życzenia.. a teraz chcą mu odebrać nawet to.
- Chyba wiesz już co cię czeka?- Fuma zrobił krok w jego kierunku, ale w tym momencie powietrze wypełnił deszcz płatków sakury. Za Fumą pojawił się mężczyzna w czarnym płaszczu. Czarne okulary nie przesłaniały złoto - białych oczu. Fuma zatrzymał się i uśmiechnął zadowolony:
- Wiedziałem, że się zjawisz. W samą porę. W takim razie zostawiam was samych.
Znalazł się na przęśle mostu, a potem na dachu wieżowca, skąd miał wspaniały widok na Rainbow Bridge. Subaru nie wiedział czy ma się cieszyć czy bać. Seishirou nie poruszył się ani nie uśmiechnął.# Czemu Fuma odszedł skoro chciał go przed chwilą zabić?# Otworzył usta by zapytać o to Sei'a, ale ten uprzedził go, mówiąc:
- Rozłóż kekkai jeśli nie chcesz zniszczyć tej okolicy. Chociaż to chyba i tak zbyteczne skoro mam Cię zabić.
Te słowa przeszyły serce Subaru. Zdawało się, że jego ciało zamarło, czuł jak w kieszeni spodni "parzą " go słowa Sei'a wypisane na kartce. Myślał, że wszystko będzie inaczej, że w końcu się porozumieli. Chciał krzyczeć ze złości. # Znowu potraktował Cię jak rzecz! wykorzystał i zostawił!!!# Spojrzał w oczy Sakurazukamori i ogarnął go spokój. Wyczytał w nich odpowiedzi na wszystkie pytania. Wyciągnął rękę i skupił myśli. Na dłoni uformował się mały pentagram. Powoli zwiększał swój rozmiar obejmując most. Sei stał na swoim miejscu. Przywołał sokoła, który " zasiadł " mu na ramieniu. Sięgnął do kieszeni po papierosa, ale nie wyjął go. # Nie, nie tym razem. Nie chce być spokojny. Zabijanie było dla niego czymś normalnym. Nigdy nic nie czuł, więc dlaczego teraz targa nim niepokój? Zabije go jak tysiące innych, jak Hakuto. Nawet wtedy nie poczuł nic choć była tak podobna do niego.# Przerwał te rozmyślania. Subaru był już gotowy. Seishirou wiedział, że Fuma go obserwuje. Przystąpił do ataku. Białe i czarne ptaki zderzyły się rozświetlając wnętrze kekkai. Szybkie ataki i uniki. Subaru próbował złapać Seishirou w pułapkę z pentagramu, ale ten rozbił ją za pomocą sokoła. Sakurazukamori był szybki, zbyt szybki aby dotrzymać mu kroku. Subaru nie miał zamiaru się poddawać. Po pierwszym starciu poprosił Sei'a, aby zabił go tak jak Hakuto. Zauważył w twarzy Seishirou coś dziwnego, ale Sei nie powiedział ani słowa. Subaru wiedział, że zgodził się na jego Życzenie, bo Sakurazukamori miał już okazję aby go zabić, ale nie zrobił tego. Siła ataków Sakurazukamori wzmagała się. Płaszcz Suabru wisiał w strzępach, skóra rąk i twarzy była porozcinana od płatków sakury. Subaru zdjął płaszcz, krępował tylko jego ruchy. Zebrał siły i zaintonował modlitwę. Wskoczył na metalowe przęsło mostu. Sokół ze świstem przeciął powietrze i przęsło wysunęło się spod nóg Subaru. Zeskoczył na most wpadając prosto w wir płatków sakury. Przęsło stało nadal - to była tylko iluzja. Utworzył barierę, aby osłonić się przed tnącym deszczem. Zobaczył czarną sylwetkę idącą w jego kierunku. Płatki nagłe znikły i Subaru poczuł ból w lewej ręce. Rozerwana przez Sei'a osłona znikła. Widział jak Seishirou wykrzywia jego rękę. Pociemniało mu w oczach. Ręka opadła bezwładnie wzdłuż boku. Kekkai zamigotał. Skupił myśli by go utrzymać. W ostatniej chwili udało mu się ochronić przed kolejnym atakiem Sakurazukamori. Nie miał już sił, ale walczył dalej. Seishirou jakby chcąc mu oszczędzić bólu zaatakował szybko. Prawie nie poczuł ,że złamał mu i prawą rękę, bo Sakurazukamori przebił mu serce. Gasnącym spojrzeniem objął twarz swego ukochanego i zobaczył łzy płynące z białego i złotego oka. Subaru z uśmiechem na ustach opadł bezwładnie w ramiona Seishirou. Kekkai rozpłynął się w powietrzu. Zniszczony most zatrząsł się i runął. Seishirou nie widział tego. Szedł przed siebie czując jak krew zasycha mu na dłoni. Ciało Subaru pozostawił Sakurze. Ostatnia ofiara jaką jej złożył.
Krzyk Kamui zaginął w huku walącego się kekkai. Nie przybył na czas, nie zdołał uchronić Subaru. Sorata trzymał go mocno za ramiona nie pozwalając się mu wyrwać. Nie mogli już nic zrobić. Fuma stał na dachu obserwując swoją Bliźniaczą Gwiazdę. Uśmiechnął się złośliwie i powiedział do siebie:
- DZIEŃ OBIECANY NADSZEDŁ. Przeznaczenie jest tylko jedno.

Stał na wieży tokijskiej. Palił papierosa. Czekał aż spełni się jego Życzenie. Wiedział, że tym razem Fuma przybędzie. Wypełnił wolę Ziemi: zabił wszystkie Pieczęcie i zniszczył kekkai chroniące Tokyo. Zjawił się z Boskim Mieczem w dłoni. Nie zamienili ani słowa. Ostatni z Posłańców zginął. Płatki sakury zawirowały kryjąc jego ciało . Fuma jednym skokiem znalazł się na ziemi. Odszedł nie zadając sobie trudu, aby zetrzeć krew z ostrza. Sakura wzięła w objęcia ciało tego, który kiedyś był jej strażnikiem. Gałęzie chwyciły głowę. Czarne oko było równie puste jak to ślepe. Kwiaty chciwie wpijały krew ,aby utrzymać swój piękny kolor.



* * *



Jeśli po przeczytaniu tego ficka masz chęć skomentowania tego co stworzyłam to napisz pod adres: anglor@poczta.onet.pl Czekam^_^


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 21 2011 14:19:08
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Katso-Sumeragi (shinsei@gazeta.pl) 00:30 01-04-2006
o.o..... o w szoku o,o.... khem, khem *dochodzi do siebie* Pomysł mi się podobał, ciekawy i szokujący bo się tego nie spodziewałem w ogóle, jak Sumeragi Subaru kocham ^^" żałuję, ze nie były opisane myśli Seishira gdy zabijał Subaru, bo to byłoby ciekawe, ale na pewno dosyć skomplikowane i przedłuzyłoby akcje ^^" więc nie narzekam i schizuje w ciszy i spokoju ^^" Pozdro i tak trzymac ^^
Setsuna (setsuna_suschiro@op.pl) 20:49 28-09-2007
Wooooow..... To było straszne... Ryczę jak jakaś głupia! Genialne! Pisz dalej
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum