The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 28 2024 23:42:25   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Weiss wizyta 2
Ze specjalną dedykacją dla Ludi.

---------------------------------------------------------


-Cindy!!! Wróciłem!!! Jak cię jakiś z Weiss molestuje to krzycz... wykastruje go!!! -zawołał Brad, gdy wszedł do domu. Poszedł do siebie do pokoju, zostawił płaszcz, włączył laptopa i
znowu zawołał -Cindy!!! Gdzie jesteś!!! Kupiłem ci coś!!!
-Onee-chan!!! Jestem w kuchni. Obiad robię.
-Już do ciebie idę!!! -odpowiedział Brad i udał się do kuchni -Wiesz... jak masz już u nas mieszkać to postanowiłem ci kupić... laptopa do pokoju, byś nie szlajała się po pokojach Weiss.
-Onee-chan... możesz powtórzyć, bo mi chyba coś na słuch padło...
-Kupiłem ci laptopa... to dobrze.
-KOCHAM CIĘ ONEE-CHAN!!!!!! -wydarła się dziewczyna i rzuciła się na brata. -Kocham cię, kocham cię, kocham cię i jeszcze raz I LOVE YOU MY SWEET BROTHER!!!!! ICH LIBE DICH, TI AMO!!!!!
-A zapomniałbym z podłączeniem do neta ma się rozmumieć.
-Onee-chan, za to zrobie ci w niedziele taką kolacje, że hej. Ale strzegam będzie to wytworny posiłek co ty na to? Odwdzięcze ci się w taki sposób.
-No dobrze, ale do niedzieli jeszcze daleko. Za tydzień już panna idzie na pierwszą lekcje w nowej szkole. No a teraz do pokoju posprzątać na biurku.
-Tak jest Onee-chan



* * *



-Brad, telefon do ciebie -powiedziała dziewczyna podając bratu słuchawke.
-A kto to?
Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i poszła do kwiaciarni na swoją zmiane.
-Słucham?
~Macie zadanie do wykonania~ -kobiecy głos rozległ się w słuchawce
-Jakie?
~Szpital, który macie zniszczyć mieści się na przedmieściach, na północ od centrum. Niech twoja siostra zobaczy czy akta są całe. Jeśli tak ma je zabrać. Teczki będą leżeć w archiwum w piwnicach. Później szpitala ma nie być~ -powiedziała co było konieczne i rozłączyła się. Brad odłożył słuchawke. Popatrzył chwile w przestrzeń przed nim i wrócił do siebie. Wyłączył laptop i poszedł do kwiaciarni. Zamknął drzwi i poczekał na Schwarz i Weiss. Poszli do piwnicy. Brad puścił im kasete od Esset, a sam zabrał siostre na słowo.
-Jesteś nam potrzebna, czy w tej misje zechciałabyś man pomóc? -spytał patrząc na dziewczyne
-Tak. Dla ciebie zrobie wszystko.
-Dobrze. Dziękuje -powiedział i przytulił siostre. Lubiał ją przytulać. Czuł, że wtedy może ją ochronić od całego zła na tym świecie.
Dziewczyna popatrzyła w gwiazdy. -Dziś okarze się jak bardzo jesteś dla mnie ważny... Brad -powiedziała szeptem
-Co? -Crawford popatrzył na Cindy niepokojem w oczach.
-Nie nic... Idziemy? -spytała. Brad nic nie powiedział, tylko wziął ją za ręke i poszli.


* * *



Noc. Crawford wziął siostre za ręke. Ostatni weszli do szpitala. Przed nimi byli: Schu, Naoe, Yoji i Aya. Mężczyzni udali się na czaty, po całym szpitalu, a Cindy poszła do piwnic.
Tam mieściło się archiwum.
Otworzyła drzwi. Weszła do dość dużego pomieszczenia. Omijając kurz i brud było dam kilka teczek. Dziewczyna wzieła je. Zatarła za sobą ślady. Jak by jej tam nie było i wyszła zamykając za
sobą drzwi. Poszła do góry szukając brata. Idą powoli po schodach mineła śpiących strażników. Weszła do pierwsze piętro, ale co tam zobaczyła zatrzymało jej na chwile bicie serca. Przed
nią stali Schwarz i Weiss. Strzelali za siebie i biegli w jej strone. Brad biegł pierwszy i złapał siostre za ręke, by uciekała razem z nim. Musieli znaleść inną drogę ucieczki, bo ich drogę zagrodzili strażnicy. Zauważyli tylko mężczyzn i jedną dziewczyne z ich teczką. Wiedzieli, że tylko do archiwum mogą wchodzić tylko kobiety. Spodziewali się ich nadejścia, ale że będą bez dziewczyny. Brad i Cindy biegli ostatni. Crawford na chwile się zatrzymał by powystrzelać kilku ludzi. Po chwili
usłyszał tylko krzyk i strzał.
"Boże tylko, żeby Cindy nic się nie stało" -pomyślał odwracając się do dziewczyny.
Zobaczył ją i broń w jej ręku. Przed nią leżał jakiś strażnik.
Po jej twarzy spływała jego krew. Był za blisko na taki strzał.
-Onee-chan... nic ci nie jest? -spytała po chwili.
-Mi nic, a tobie? -spytał patrząc na dziewczyne. To wystarczyło, by przeważyć szale.
-O mój boże... zabiłam człowieka... niewinnego człowieka... mógł jeszcze żyć -szeptała jakby do siebie. Pochyliła się do przodu i upadłaby, gdyby nie Brad. Wziął dziewczyne na ręce.
/Schuldig... musimy się stąd wydostać jak najszybciej... Cindy zemdlała/
/Już się robi/
Po chwili wyszli ze szpitala i skierowali się do domu. A Cindy przez ten czas była jakby nieobecna.


* * *



-...Chryste elejson, Kyrie elejson,
Chryste usłysz nas,
Chryste wysłuchaj nas
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami,
Synu, Odkupicielu świata, Boże zmiłuj się nad nami,
Duchu Święty, Boże zmiłuj się nad mani
Święta Trójco, Jedyny Boże, Zmiłuj się nad nami,
Święta Maryjo... -szpetała dziewczyna leżac w łózku. Obok niej leżał Brad, gładził dziewczynę po głowie. Strał się ją uspokoić głosem, ale to nic nie dawało. Cindy modliła się już przeszło kilka godzin. Zaczynając od "Ojcze nasz", kończąc obecnie na "Litanii"
-...Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie,Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie, Baranku Boże, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj... zmiłuj
się nad nami.Crawford popatrzył na dziewczyne.
-Módl się za nami, święta Boża rodzicielko... Obyśmy stali się godni obietnic Chrystusowych... -dziewczyna zamkneła oczy. Brad dotknął jej ust. Były suche. Już przedtem chciał jej podać coś do picia. Przeniósł dotyk na czoło. Było normalne. Nie miała gorączki, ale zachowywała się jakby majaczyła. Nic do niej nie dochodziło. Bał się od niej odejść. Do pokoju wszedł Schuldig. Widzać było po jego minie, że równiej przejął się stanem Cindy.
/Brad. Idź się prześpij, ja... ja ją popilnuje za ciebie. Zaufaj mi.../
/Obiecujesz, że będziesz przy niej jak ja się położe. I nie zaśniesz i będziesz ją głaskał po głowie i.../
/Idź się prześpij, ledwo na oczy patrzysz!!!!!/ -wydarł się w myślach rudy. Crawford wstał z łózka. Podszedł do Niemca i pocałował go z początku nieśmiało, ale po chwili coraz namiętniej, aż język Amerykanina zaczął delitaknie łaskotać podniebienie telepaty.
-Dzięki -mruknął i poszedł do siebie do pokoju.
Schu położył się obok dziewczyny, przytulił ją i zaczął dalej głaskać ją po głowie.
-Matko Boga, oto przychodzę do Ciebie, tym razem... -szeptała dziewczyna dalej. Schuldig popatrzył na nią zachowywała się jakby była w transie. Nic do niej nie dochodziło. Modliła się
tylko niemogąc zasnąć. -Boże, którego wyroki są niezgłębione, lecz zawsze mądre i dobre, przebacz wszystkie grzechy i winy nasze i spraw, byśmy w dzień sądu, kiedy sprawozdania od nas
zażądasz, ostali się przed Tobą. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen... -zapadła cisza. Wydawało się, że to już koniec, ale dziewczyna ciągneła dalej -Boże, Ty chcesz być dla mnie nie tylko stwórcą, lecz równiej Ojcem... -nie Schuldig tego długo nie wytrzyma. Podłączył się do umysłu dziewczyny. Zobaczył mętlik. I to gorszy niż u Farfarella. -...Tyś sam bądź mi nadzieją na mej drodze do ciebie... -Dziewczyna prawą ręką zrobiła znak krzyża -... Jezu, Maryjo, Józefie święty Wam oddaję serce, duszę i ciało moje... -zawachała się na chwile -...a ...amen. -zamkneła oczy. Schuldig popatrzył na nią. Wyglądała jak martwa. Dotknął nadgarstka. Poczuł puls. Delitakny, ale poczuł. Żyła. Po prostu usneła...


* * *



Rano Brad poszedł do pokoju dziewczyny. Otworzył drzwi i weszł do pokoju. Na łóżku obok Cindy leżał Schuldig. Brad popatrzył chwile na nich, następnie przedtarnsportował się na drugi brzeg
łóżka. Przysunął się do dziewczyny. W dalszym ciągu spała. Wziął Schu za ręke i złączył ich dłonie w mocnym uścisku. Po chwili do pokoju weszli Weiss i reszta Schwarz.
-No więc... -zaczął Aya -zaraz będzie 9.00...
-Jezus Maria to ja tak długo spałem? -spytał Brad
-Człowieku... położyłeś się o 5.00. Fujimira kontunuj...
-...i trzeba otworzyć kwiaciarnie. A że Cindy jeszcze nie doszła do siebie... to proponoju, aby każdy tu przy niej był na zmiane. Zaraz będzie moja zmiana, Omiego i Naoe... to niech ktoś teraz tu zostanie i ty Crawford musisz jechać do Esset złożyć meldunek i zawieść te teczki.
Reszta przytakneła. Wzieli kartę. Ułożyli grafik, kto zostanie przyz Cindy i musieli wrócić do swoich zajęć. Pierwszy w kolejce był Yoji, przez dwiego godziny, póżniej Ken, Aya, Schu, Omi,
Naoe i przez całą noc Brad. {Brad chciał przy niej siedzieć dzień i noc, ale się nie zgodzili. -dop. Stokrocia}.Yoji usiadł na krześle na przeciwko łóżka.
"Cindy wyglądała jak anioł. Jak anioł, który umiera. Ale przecież istoty Boskie nie umierają. Cindy też nie umrze... mam nadzieje..." -myślał Yoji. "Tylko co jej się stało."Nim się zorientował przyszedł Ken. A dziewczyna dalej nie odzyskała przytomności. Później Aya, a Cindy dalej leżała jak
martwa. Nie obudziła się też przy Schuldigu, ani Omi. Warta Naoe też na nic nie zdała się.
Aż wreszcie nadeszła noc. Brad leżał tuląc dziewczyne do swojej piersi. Do swojego serca.
-Cindy... -powiedział szeptem -... tu jest twoje miejsce. Przy moim sercu... Słyszysz? Musisz żyć... nie możesz umrzeć... ja też wtedy zgine... proszę nie rób mi tego...Nagle drzwi się otworzyły. Do pokoju spokojnym krokiem wszedł Farfarello. Na tle nieba widniał księzyc. Była pełnia.
Oświetlała jego twarz. Podszedł do łózka. Położył dłoń na czole dziewczyny.
-Niemart się, Bóg ci jej nie zabierze... Jeszcze nie jest jej pora... To Anioł, ale ten dotrzymuje obietnic. Była u mnie jej dusza. Powiedziała, że w czasie pełni odzyska znowu świadomość... Już niedługo... Czekaj cierpliwie... Ona ma jeszcze misje do spełnienia... Ona cię zmieni... musisz tylko
poczekać... -powiedział i wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi.Nie mineła chwila, a Cindy otworzyła powoli oczy.
-Onee-chan... -szepneła bardzo cicho
-Kotku żyjesz... poczekaj dam ci wody -powiedział i wziął szklanke. Pomógł dziewczynie się napić. Pogłaskał ją po głowie. -Nic ci nie jest?
-Onee-chan... tak się bałam o ciebie... on chciał w ciebien strzelić... lecz ja mu nie pozwoliła... zabiłam go... dla ciebie... nie jesteś zły...?
-Oto, że chciałaś mnie ratować... nigdy w życiu. Kocham cię za to... że dla mnie jesteś gotowa poświęcić wszystko. Ja bym Cindy dla ciebie to samo zrobił -powiedział i mocniej przytulił
dziewczyne do siebie. Położyła głowe na jego piersi, słysząc spokojne bicie jego serca -Mam nadzieje, że zawsze będziesz tak blisko.
-Ja też -powiedziała dziewczyna i usneła w ramionach brata. On również po chwili zasnął.
A rano obudził się, dalej trzymając w ramionach i Cindy. I wtedy uśmiechnął się. Jak żadko kiedy. Tak naprawde szczerze.
Jak nigdy w życiu. Choć nikt tego nie widział.


* * *



Rano, gdy Cindy weszła do kuchni zobaczyła jak Weiss i Schwarz siedzą sobie przy stole. Razem. I nawet rozmawiają jako tako.
-Mooooooooorning!!! -zawowała od kuchni. Mężczyźni popatrzyli na nią. -Może ktoś chce śniadanie?!?!?!?! Las rąk podniósł się do góry. -A co?
-Jajecznice!
-Tosty!
-Kanapki!
-Płatki!
-Owsianke! -zapadła cisza.
-Yyy... to ja może zrobie dziś omlety? -spytała Cindy.
-Wszystko... -zaczął Brad -...tylko nie owsianke.
-Dobra -powiedział dziewczyna i wzieła się do roboty.


* * *



"Dear Diary
Czy możesz uwierzyć drogi pamiętniczku, że mój Onee-chan może dogadać się z Weiss... No naprawde. Jak już tu jestem ten miesiąc tu coraz lepiej jest. A i mój "szwagier"<--- tak
postaram się nazywać Schu. Jak mi pozwoli, mnie też lubi. Dużo ostatnio ze sobą przebywamy. A duże też rozmawiam z Farfarello. Muszę się postarać by wreszcie pozwolił mi pokazać potęge
bożą... A wiesz już jutro ma być ta niedzielna kolacja, a po jutrze idę do szkoły. Tylko co ja przygotuje? Wymyśliłam, by zrobić koreczki serowe na zimno, następnie wołowine w sosie wilnym z
dodatkiem ważyw, a na deser biszkopt. Ach. Ja już sama nie wiem... może na deser konfitury... A może co innego. A do tego Brad kazał się elegancko ubrać, a ja nie wiem co założyć na
takie coś... Buuuu i co ja teraz zrobie. Może poproszę Brada o karte i pójdę z koleżanką. Naru. Pamiętasz. Koleżanka z byłej szkoły. Będzie ze mną w nowej szkole i do tego w klasie. Fajnie,
co? No, ale pójdziemy i pomoże mi coś wybrać... Hihihihi niegłupi pomysł co. No... ja na dziś kończę, bo się jeszcze śpieszę. Muszę z Onee-chanem pogadać, a później iść na zakupy.
Love Cindy." -dziewczyna odłożyła długopis, zamkneła zeszyt, schowała go bezpiecznie i wyszła.


* * *



Wieczorem wróciła z zakupów. Miała jedzenie i sukienke w torbie ukrytą, by nikt nie zauważył. Cichaczem przemkneła koło pokoju Brada, schowała sukienkę bezpiecznie na dnie szafy i
dopiero wyszła rozpakować torby.
-Onee-chan!!! Wróciłam!!! Mam dużo różnych bajerów... na jutro!!! -zawołała dziewczyna. Po chwili do kuchni wszedł Brad w towarzystwie uczepionego do pasa Schuldiga.
-Wybacz... powiedział, że mnie z łóżka nie wypuści.
-Acha. Kupiłam też część książek -powiedziała dziewczyna i wskazała na stos książek. -Wiesz, że będę w klasie z Naru.
-A kto to? -spytał Brad
-Koleżanka ze starej budy + do tego siąsiadka z ławki.
-A kto ci pomógł to przynieść? -spytał Schu.
/nasz kontrwywiad jest niezawodny... gdy jesteśmy razem liebchienku świat stoi przed nami otworem./ -rozmarzył się telepata.
/Won do sypialni. Ja zaraz wrócę. Czekaj tam na mnie... nie pożałujesz.../
/Się robi Liebchien/
Schuldig puścił Brada, poszedł do sypialni lidera. Po chwili usłyszał krzyk.
-ŻE CO? KOLEDZY CI POMOGLI!!!! JACY KOLEDZY!?!?! DLACZEGO JA ICH JESZCZE NIEZMAN!?!?!
-Onee-chan spokojnie...
-JAK TO SPOKOJNIE!!!!! CHCĘ TWOICH KOLEGÓW POZNAĆ I NAJLEPIEJ JAK NAJSZYBCIEJ!!!!!!
-Dobrze... w poniedziałek pasuje ci?
-Tak, a teraz idę do Schuldiga. -mruknął Brad i podążył w strone swojej sypialni. Uchylił drzwi i wsunął się do pokoju z wdziękiem kota. Popatrzył na leżącego Schuldiga i podszedł w końcu do niego. Uśmiechnął się drapieżnie i zgasił światło.


* * *



-Ja tego nie rozumiem... -powiedział Yoji. -Crawford ma siostre, która już mieszka z nami tydzień. Przez ten tydzień zdążyła wysprzątać porządnie całe mieszkanie. Kwiaciarnia zaczeła lepiej prosperować i przynosić więcej dochodów. Gotuje lepiej niż Omi. Omi ma czas na spotykanie się z Naoe, Aya ma czas dla Kena, Crawford zajmuje się Schuldigiem, Farfarello nawet zrobił się normalniejszy, a ja????? Co ja z tego będę miał??? -spytał patrząc na Weissów.
-Ja tam nie wiem... czary? -Ken popatrzył na Aye.
-Ja nic nie wiem... -powiedział rudowłosy.
-Wiecie... to po prostu dziewczyna, a ona potrafi zająć się domem. Ma to we krwi {nieprawda znam przypadki dziewczyn, które nie potrafią sprzątać, gotować i wogóle zajmować się domem -dop.
Stokrotka} -powiedział Yoji.
-Ja myśle, że po prostu potrafi gospodarować czas -powiedział
Omi -Idę się pouczyć. Nareszcie mogę...


* * *



W niedzielny wieczór, gdy tylko zapadł zmrok w salonie pojawili się Brad z Schuldigiem. Chwile później był tam też Naoe, Omi, Yoji, Ken i Aya. Przyszedł nawet Farfarello. Dostał tyle leków, że zachowywał się spokojnie... Zasiedli do stołu. A gdy tylko rozłożyli się wygodnie w drzwiach pojawiła się Cindy. Podała na stół przekąski. I uśmiechneła się do Brada.
-Smacznego chłopcy... -powiedziała uśmiechając się.
/Liebchienku... nie wiedziałem, że masz tak śliczną siostre, gdybym znał ją wcześniej..../
/Co? Schuldig. Tknij moją siostre palcem, a obetne ci wszystkie kończyny.../
/Oj Liebchienku... na żartach się nie znasz.../
-No to smacznego -mruknął Brad.
Potem pojawiło się danie główne, drugie danie i deser. Dziewczyna cały czas uśmiechała się, zachowywała jak prawdziwa Pani Domu w wytwornej sukni. W końcu Brad mógł przyjrzeć się
sukni siostry.
Była to delikatna, na ramionczkach w kolorze ciemnej zieli przechodzącej w czerń. Włosy miała rozpuszczone, a stłu nie miała pleców.
-Cindy!! Pozwól na chwile... -powiedział Brad.
Dziewczyna podeszła do niego. -O co chodzi?
Crawford zarzucił jej na ramiona swoją marynarke. -Mie podoba mi się z tyłu twoja sukienne. Kudo się zabardzo na ciebie patrzy...
-Brad. Już prawie koniec tej kolacji...
-Co... Wiedziałem... wiedziałem.... dlatego nie siedziałaś prze mnie tylko na przeciwko... żebym nie mógł przyjrzeć się twojej sukni.... Masz areszt siedzisz za to do końca tygodnia...
-Szwagier... weź stąd mojego brata. Próbuje posprzątać...
-Dobra -mruknął Schuldig. Wziął Brada za ręke i zaprowadził do siebie.
-Ale on ma racje... gdybym był twoim bratem to nie pozwoliłbym mojej siostrze w czymś takim chodzić. -powiedział Yoji pomagając dziewczynie wynosić brudne naczynia.
-Dzięki Yoji -powiedziała dziewczyna.
-Nie ma za co. Ja tylko stwierdzam, że pięknie wyglądałaś -powiedział blondyn wychodząc z kuchni.
Cindy pozmywała po kolacji i również się położyła.



* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *



Koniec części drugiej. Nieudanej. Może następna będzie lepsza...
Mimo to zapraszam...

STOKROTKA











 


Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum