ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Baka!!!Baka!!!Baka!!! 1 |
Było piątkowe popołudnie, nieustające wrzaski i piski dziewcząt dochodziły z kwiaciarni gdzie pracowali Aya, Yohji, Ken i Omi, czyli grupa Weiss. Do każdego z nich kleiła się grupka dziewcząt, które z dnia na dzień były coraz bardziej natrętne. Co prawda Yohji lubił swoje grono adoratorek, jednakże Ayę one irytowały. A żeby nie wybuchnąć gniewem usiadł przy stoliku i włączył telewizję z zamiarem zrelaksowania się, co oczywiście było niemożliwe zważywszy na warunki panujące w kwiaciarni.
- Miło po tak długim czasie ciebie widzieć, Ken. - rozległ się nagle kobiecy głos.
Dziewczęta rozstąpiły się ułatwiając tym samym zbliżenie się do Kena owej tajemniczej osobie. Ken kiedy usłyszał jej słowa zaniemówił, ale natychmiast odzyskał głos gdy zobaczył tą dziewczynę. Stała przed nim drobna osóbka z długimi brązowymi włosami i tego samego koloru oczami z długimi czarnymi rzęsami. Cała ubrana była na czarno, zaczynając od butów na bluzce kończąc.
- Kidori?! - wykrztusił w końcu Ken.
Wśród dziewcząt przyglądającym się temu zdarzeniu rozległy się westchnięcia, a niekiedy piski przerażenia. Pozostali członkowie Weiss popatrzyli na siebie ze zdumieniem, bo nie za bardzo wiedzieli o co chodzi.
- Ken, kto to jest? - spytał Aya..
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, podeszła i wyciągnęła rękę.
- Kidori Hidaka. - przedstawiła się.
Aya uścisnął jej dłoń.
- Hidaka? - zdziwił się Omi.
- Aya. - powiedział Ran puszczając dłoń dziewczyny.
- Zgadza się. - odpowiedziała Omiemu - Miło mi. - zwróciła się do Rana.
Kidori podeszła do pozostałych Weiss i przywitała się również z nimi.
- Co cię tutaj sprowadza? - zapytał Ken.
- Widzę, że nie cieszysz się na mój widok...
- Nie o to chodzi, tylko jestem ciekawy dlaczego pojawiasz się po dwóch latach. Po tym jak wcześniej nie dawałaś żadnego znaku życia! - naburmuszył się Ken.
Kidori usiadła na krześle i spojrzała na Hidakę z rozbawieniem.
- Nie zmieniłeś się. - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Dokładnie takiego ciebie pamiętam. To dobrze. Jestem tutaj, żeby się spotkać z Ayą.
Aya usłyszawszy swoje imię przeniósł wzrok z telewizora na Kidori.
- Tak?
Kidori zaśmiała się patrząc chłopakowi prosto w oczy.
- Przecież mówiłam, że chcę zobaczyć się z Ayą. - powtórzyła z rezygnacją.
- To właśnie jest Aya. - zapewniał Omi.
Kidori wstała, podeszła do Ayi i złapała go za rękę, chłopaka zaskoczyło jej zachowanie i nawet starał się opierać.
- Co ty do cholery.... - zaczął.
- Chcesz pomóc swojej siostrze? - oczy Kidori aż płonęły kiedy spojrzała na Ayę.
Wszyscy pootwierali oczy ze zdumienia, nikt nie wiedział, że Aya ma siostrę. Chłopak widząc desperację Kidori dał się zaprowadzić do jej samochodu, a za nim wsiedli pozostali członkowie Weiss. Nim się obejrzeli stali nad łóżkiem jakiejś nieprzytomnej dziewczyny.
Ken, Omi i Yohji stali tuż przy drzwiach i obserwowali zbliżających się do łóżka Ayę i Kidori.
- Ken, wiedziałeś coś o tym? - szepnął Omi.
- Nie, a ty Yohji? - ten również zaprzeczył.
Kidori mruczała coś pod nosem, po czy przyłożyła palce lewej ręki do czoła nieprzytomnej dziewczyny a w prawej trzymała jej dłoń. Po chwili powiedziała głośno.
- Witaj Aya. Mam na imię Kidori Hidaka.
Na moment zapanowała w pomieszczeniu głucha cisza, ale kiedy Kidori odezwała się ponownie wszyscy wiedzieli, że ten głos nie należy do niej.
- Cześć. - Aya aż się wzdrygnął usłyszawszy jak z ust Kidori wydobywa się głos jego siostry.
- Aya, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - powiedziała Kidori. - Twój brat jest tutaj, chciałabyś z nim pewnie porozmawiać?! Poczekaj chwilkę.
Kidori puściła rękę Ayi i spojrzała na zszokowanego tym wszystkim Ayę, który niepewnym krokiem zbliżał się do łóżka. Kidori chwyciła go za dłoń i pociągnęła tak, że usiadł na łóżku przed nią. Położyła jego rękę na dłoni Ayi, a swoją wolną prawą dłoń na jego sercu. Aya już miał zaprotestować, gdy Kidori znowu odezwała się głosem jego siostry.
- Witaj braciszku. Przepraszam za wszystko. - wyszeptała mu prosto do ucha.
- Wiedziałeś o zdolnościach swojej siostry? - zapytał Yohji Kena, ale nie uzyskał na to pytanie odpowiedzi, więc odwrócił się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz Yohji? - kontrolnie zapytał Omi.
- Zapalić. - powiedział i już był na szpitalnym korytarzu.
Rozejrzał się badawczo dookoła dostrzegając na końcu holu automat z napojami.
"To lepsze niż widok wdzięczącej się Kidori" westchnął i podszedł do owego automatu, z którego po chwili wypadła puszka z jakimś gazowanym napojem. Usiadł na podłodze obok maszyny opierając się plecami o białą zimną ścianę. Wyjął paczkę papierosów i zapalił jednego rozkoszując się dymem, który wciągnął do płuc, po czym figlarnie wypuścił. Kątem oka zauważył, że ktoś stoi przy automacie z niezdecydowaną miną, jednakże postanowił nie wykazywać najmniejszego zainteresowania tą osobą. Po chwili jednak usłyszał głos nieznajomego nad swoją głową.
- Dobre to jest? - Yohji podniósł oczy do góry.
Stał nad nim rudowłosy młodzieniec z przenikliwym spojrzeniem, jego szare oczy zdawały się zaglądać w duszę Yohjiego.
- Niezłe. - mruknął w odpowiedzi.
Nieznajomy nachylił się nad Yohjim jeszcze bardziej, po czym znienacka wyjął mu papierosa z ust i wziął bucha.
- Ej, co robisz? - zirytował się Yohji.
Zachowanie tego tajemniczego osobnika zszokowało i zaintrygowało go jednocześnie. Chłopak popatrzył na niego znad burzy rudych włosów, które lekko opadały mu na ramiona.
- Jestem Schuldich. - powiedział po chwili wyciągając rękę do Yohjiego, który chwycił ją i nim się spostrzegł został podniesiony z podłogi i stał oko w oko z Schuldichem.
- Yohji. - wymamrotał.
Poczuł jak znów uważnie przyglądają mu się szare oczy, były zimne a jednocześnie takie piękne. Leciutko potrząsnął głową, żeby pozbyć się tych myśli, gdyż prawdę powiedziawszy wzbudzały w nim lęk. Shuldich widząc jego zachowanie uśmiechnął się prawie niezauważalnie i w końcu puścił dłoń Yohjiego.
- No to na razie. - rzucił i odszedł.
Yohji stał przyglądając się jak szczupła, wysoka sylwetka oddala się coraz bardziej i w końcu znika w windzie. Miał mętlik w głowie i niewiedzieć czemu na samo wspomnienie twarzy rudego chłopaka robiło mu się ciepło.
- Yohji, wszystko w porządku? - od dłuższego czasu za jego plecami stał Omi i przyglądał mu się wyraźnie czymś zmartwiony.
- Tak, wszystko gra! - powiedział siląc się na uśmiech, który zresztą mu nie wyszedł, ale tego to już Omi nie zauważył - A co z Ayą?
Ken właśnie podszedł do nich.
- Kidori nie może od razu sprowadzić ją z powrotem... - urwał.
Yohji dostrzegł jak z sali gdzie leży Aya wychodzi Ran niosąc na rękach nieprzytomną Kidori. Mruknął tylko, po czym cała piątka udała się z powrotem do kwiaciarni. Gdy dojechali na miejsce Omi natychmiast zauważył samochód Manx. Kidori zdążyła do tego czasu odzyskać przytomność i teraz wszyscy zeszli do piwnicy, gdzie stał gigantyczny telewizor. Manx podeszła go niego i za chwilę na ekranie pojawiła się postać mężczyzny wyłaniająca się z mroku, który poinformował Weiss o ich nowej misji, gdy skończył Manx zapaliła światło, które wcześniej zgasiła.
- Chcę wam coś powiedzieć. - zwróciła się do czterech chłopców. - Macie nowego członka w grupie.
- CO!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęli wszyscy jednocześnie.
- Tak, nie przesłyszeliście się. Kidori dochodzi do waszej drużyny.
Wszyscy wyglądali jakby zobaczyli ducha lub inne zjawisko paranormalne. Pierwszy przerwał ciszę Yohji.
- Kobieta?! Nie możemy przecież jej narażać!
- Dobrze, niech będzie. - przerwał mu Ran.
Manx uśmiechnęła się do niego szeroko, pożegnała się z nimi i wyszła, więc Yohji nie mógł nic innego robić niż tylko usiąść na sofie.
- Kidori. - zwrócił się Omi do siedzącej obok dziewczyny. - Jesteś siostrą Kena?
- Jesteśmy w tym samym wieku. - odpowiedział na zadane pytanie Ken. - I tak, jesteśmy rodzeństwem.
Kidori podniosła głowę i spojrzała bratu prosto w oczy, lekko się przy tym uśmiechając.
- Dlaczego nie możesz od razu przywrócić do życia Ayi? - pytał dalej Omi.
Zapadła na chwilę głucha cisza nim Kidori się odezwała.
- Jeśli zrobię to za szybko to mój organizm tego nie wytrzyma i zginę, a jeśli ja umrę Aya również umrze. Żeby dotrzeć do jej umysłu musiałam stworzyć jakby niewidzialną nić łączącą mnie z Ayą.
Ran leżał z zamkniętymi oczami rozciągnięty wygodnie na drugiej czarnej sofie i nie odzywał się. W tym czasie Ken, który jak dotąd opierał się o ścianę podszedł do Kidori.
- Po co wróciłaś? - powiedział wolno starając się nie okazywać przy tym gniewu, który trawił go od środka.
Kidori uśmiechnęła się tylko ze smutkiem, wstała z sofy, minęła Kena i wyszła z piwnicy.
- Dziwna osoba. - mruknął Yohji i również wstał z sofy. - Idę się przejść.
- Już jest późno... - zaczął Omi, ale nie miał po co kończyć, gdyż Yohjiego już nie było.
- Coś tu jest nie tak. - odezwał się Ran.
- Z Kidori? - zapytał Ken?
- Chodzi mi o Yohjiego. - odpowiedział Ran.
- Faktycznie! - wrzasnął Omi tak, że aż Ken się wzdrygnął. - Yohji ani razu nie flirtował z Manx ani z Kidori! - wykrzyknął szczęśliwy i dumny ze swojego wielkiego odkrycia.
- Zgadza się. - mruknęli Ken i Ran jednocześnie.
Tymczasem Yohji poszedł do pobliskiego parku i usiadł na ławeczce odrzucając głowę do tyłu. Patrzył teraz na granatowe niebo, na którym diamentowym niemal blaskiem świeciły gwiazdy. Zamknął na chwilę oczy, pod powiekami od razu pojawiła się twarz Schuldicha, którego poznał dzisiaj w szpitalu.
- Dlaczego nie mogę wyrzucić go z pamięci? - zastanawiał się. - Dlaczego ciągle o nim myślę?
W tym czasie Kidori siedziała na dachu budynku, w którym znajdowała się kwiaciarnia i jej nowy dom. Patrzyła zafascynowana na światła ulicy, które wyglądały jak kolorowe świetliki.
- To find myself again, my walls are choosing in, I've felt this way before... -zanuciła cicho piosenkę jej ulubionego zespołu. Poczuła, że ktoś obok niej usiadł, odwróciła głowę i zobaczyła Kena.
- Cieszę się, że tu jesteś. - powiedział cicho uśmiechając się przy tym uroczo.
Kidori poczuła jak łzy napływają jej do oczu i niewiele myśląc rzuciła się w ramiona brata.
- Ciiiiii, nie płacz, już dobrze. - Ken przytulił ją mocno.
W piwnicy przy komputerze siedział Omi, a Ran nadal leżał na plecach na sofie.
- Co robisz? - zapytał Omiego, który siedział przy komputerze.
- Szukam jakiś informacji o Kidori. - odpowiedział stukając w klawiaturę Omi. -To dziwne...
Ran tylko mruknął nie mając pojęcia o co chodzi Omiemu.
- Nic nie mogę znaleźć na jej temat... - westchnął zrezygnowany. - O jest coś!!!
- No? - Ran nie za bardzo się tym przejął, ale wypadało okazać trochę zainteresowania.
- Miała wypadek samochodowy jakieś półtora roku temu... - Omi zamyślił się. -Aya, co ty o niej myślisz?
Ran zmienił pozycję z leżącej na siedzącą tak, że teraz mógł nieobecnym wzrokiem patrzeć na białą ścianę, na której ciekawie układał się cień.
- Jeszcze nie wiem. Ale dopóki może pomóc mojej siostrze jest przydatna...
- Ale coś mi tu nie gra. - przerwał mu Omi.
Aya wzruszył ramionami, wstał i poszedł do swojego pokoju, który mieścił się na drugim piętrze na końcu korytarza. Omi został w piwnicy i nadal z uporem maniaka szukał jakiś zapisów co się działo z Kidori przez ten czas.
Yohji zapalił już trzeciego papierosa, nie miał ochoty wracać do domu.
"Noc przecież jest długa" - pomyślał, wstał z ławeczki i udał się do swojego ulubionego klubu z twardym postanowieniem, że poderwie jakąś fajną dziewczynę i może spędzi z nią noc. Jednak coś nie dawało mu spokoju, stawało się coraz bardziej męczące.
- Idę się upić. - mruknął pod nosem zastanawiając się czy w klubie weźmie to co zwykle czy może jakiegoś fajnego kolorowego drinka.
Wiatr lekko uniósł jego płaszcz a cichy świst sam układał się w słowa, na które nie zwrócił najmniejszej uwagi.
.........przeeee...........zzzznaczeee...........nnnnnieeeee...........jeeesssssttttttttttttttt........ jużżżżżżżż......blllllllliiiiiiiiiiiiiiiii........sssssskkkoooooo.........nnnnnniiiiieeeeeee......................
uukkkrrrryyyyyyy..................jjjjjeesssssssszzzzzzzzzzzz........ssssssssiiiiięęęęęęęę..................
ppppprrrzzzzeddddddddd.........nnnnnniiiiiimmmmmmmmmmmm................................
Jednakże ta wiadomość dotarła do Kidori, która nadal szlochała w ramionach brata. W jej oczach pojawił się bordowy tajemniczy błysk, uśmiechnęła się sama o siebie.
"Dopiero teraz zacznie się zabawa" - pomyślała, po czym zemdlała.
Ken poczuł, że coś jest nie tak z jego siostrą, spojrzał na nią.
"Super, straciła przytomność".
Przyjrzał się Kidori uważnie i pierwsze co mu się nasunęło na myśl to to, że jego siostra jest śliczna.
"Wygląda tak jak laleczka".
Poczuł chłodny wiatr na policzku. Wziął Kidori na ręce i poszedł zanieść ją do jej pokoju, jednego wolnego jaki im został.
Ran leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit układając sobie w głowie wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia. Zastanawiał się kim naprawdę jest Kidori, jednak doszedł po raz kolejny do tego samego wniosku, że nie obchodzi go to zbytnio, jeśli ona może pomóc Ayi. Usłyszał kroki na korytarzu i szmer otwieranych drzwi do pokoju Kidori.
- Cholera. - usłyszał głos Kena.
Niewiele myśląc podniósł się z łóżka i wyjrzał na holl. W tym momencie Ken właśnie wychodził z pokoju siostry i dostrzegł opierającego się o framugę drzwi Rana.
- Co jest?
- Zemdlała. - odpowiedział Ken wzruszając przy tym ramionami.
- Dobranoc. - Ran odwrócił się i wszedł z powrotem do pokoju, jakaś nieznana siła ciągnęła go w stronę okna. Stanął więc przy nim i zaczął obserwować nocne życie, które kwitło o tej porze na ulicach.
- Coś się ze mną dziwnego dzieje? Dlaczego?
Omi siedział nadal przy komputerze mimo, że było już bardzo późno. Oczy piekły go niemiłosiernie i coraz bardziej czuł się senny.
- Przyniosłem ci herbatę. - usłyszał głos Kena za swoimi plecami.
Odwrócił się i spojrzał na przyjaciela, który od razu podał mu kubek z zieloną herbatką.
- Dzięki. - mruknął Omi biorąc kubek do ręki.
Ken uśmiechnął się do niego i oparł plecami o ścianę, Omi napił się trochę zielonej cieczy, po czym postawił kubek koło klawiatury.
- Mogę ciebie o coś zapytać?
- A co się stało? - Ken spojrzał na niego trochę zdezorientowany.
- Chciałem się dowiedzieć... - Omi wziął głęboki wdech. - ...czegoś więcej o twojej siostrze. - wyrzucił z siebie jednym tchem.
Na twarzy Kena można było dostrzec zdziwienie wywołane wypowiedzią Omiego, który teraz zastanawiał się czy dobrze zrobił pytając Kena.
- Kidori tak naprawdę nie jest moją siostrą. - powiedział cicho Ken.
- Jak to? - zdziwił się Omi otwierając szeroko usta.
- Kiedy byliśmy mali, rodzice Kidori zginęli i moi rodzice postanowili, że się nią zajmą.
Omi powoli chwytał każde słowo Kena starając się przybrać przy tym inteligentny wyraz twarzy. Zdał sobie sprawę z tego, że nadal ma otwarte usta, więc je szybko zamknął. Na chwilę zapadła krępująca cisza, którą przerwał Ken, bo Omi siedział i nie miał zielonego pojęcia jak się ma zachować i czy coś ma powiedzieć.
- Co robisz?
Omi potrząsnął głową starając się skupić na odpowiedzi.
- A tak sobie buszuję w sieci. - uśmiechnął się do Kena.
- Dobra. - mruknął Ken i odwrócił się do Omiego plecami. - Dobranoc. - powiedział wychodząc.
Omi został sam w ciemnej piwnicy, gdzie aktualnie jedynym źródłem światła był włączony monitor.
"Dobra. Idę spać. Nie będę sam siedział." - pomyślał uśmiechając się sam do siebie. Wyłączył komputer i ostrożnie szedł pośród ciemności panującej dookoła niego, starając się nie potknąć o nic ani nie potrącić niczego.
- Chyba przesadziłem. - wymamrotał Yohji opierając się o latarnie.
Na ulicy było kompletnie pusto, żadnej żywej duszy nie było. Yohji był kompletnie pijany, ledwo trzymał się na nogach i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Pił, bo chciał zagłuszyć to coś, coś czego nie potrafił nawet nazwać. Pił jednego drinka za drugim i teraz miał kłopot z powrotem do domu, udało mu się jednak pozbyć tego dziwnego uczucia, które go męczyło.
- Chyba nie dojdę. - mamrotał sam do siebie. - Yohji, trzeba się wziąć w garść i iść do domu.
Pomału odczepił się od ściany i chwiejnym krokiem szedł wzdłuż ulicy.
- To będzie trudniejsze niż się spodziewałem - zaczął się śmiać.
Sięgnął do kieszeni płaszcza po paczkę papierosów, wyjął jednego i wsadził go od strony tytoniu do ust. Zdał sobie z tego sprawę i przekręcił go, po czym już prawidłowo włożonego w usta zapalił. Wciągnął dym, po chwili wypuścił i spojrzał na pomału rozjaśniające się niebo. Ruszył w stronę domu.
cdn......
****oki, tutaj muszę się wytłumaczyć, otóż Kidori została wprowadzona do tego ficka tylko i wyłącznie dlatego, że odegra ona poważną rolę w uświadamianiu co niektórych z Weiss....
sami zresztą zobaczycie.....=>
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|