The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 19 2024 03:16:15   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Weiss Kreuz 1
--------------------------------------------------------------------------------


Minęło już parę miesięcy od rozbicia Esset i nasze życie zaczęło wracać do normy. Zamieszkała z nami Aya-chan, a Aya-kun, nie Ran-kun wydaje się szczęśliwy z takiego rozwiązania. Czasem patrzę na dziewczynę i zastanawiam się, czy Ran-kun był kiedyś podobny do niej. Czy ten zawsze opanowany mężczyzna był kiedyś beztroski? Chciałbym kiedyś zobaczyć go uśmiechniętego.


--------------------------------------------------------------------------------


Ken znów obserwuje Ayę-chan. Nie dziwię mu się. Moja siostrzyczka jest naprawdę piękna. Powinienem być szczęśliwy w końcu Aya-chan obudziła się, Esset pokonane, świat uratowany. Ale nie jestem. Czegoś mi brak. Tylko czego?
Znowu tu są. Czy te dziewczęta muszą tak hałasować?


--------------------------------------------------------------------------------

Do kwiaciarni wpadło kilkanaście uczennic, rozglądających się za swoimi idolami. Wianuszek dziewcząt otoczył Kena. Każda z jego wielbicielek próbowała zwrócić na siebie jego uwagę. "Ken-kun czy ładnie mi w tej sukience?", "Ken-kun, które kwiaty najładniej pachną" i tym podobne pytania wciąż rozlegały się wkoło bruneta. Któraś z odważniejszych zapytała" Ken-kun, czy pójdziesz ze mną do kina?"
-Tego już za wiele- pomyślał Ran i krzyknął - Jeśli nic nie kupujecie, wyjdźcie! - Cisza w sklepie stała się niemal namacalna. Na szczęście Ken szybko zareagował -

- Przykro mi, dziewczęta, ale już zamykamy. Zapraszam jutro.- Brunet ciepło się uśmiechnął w stronę nastolatek.

Po chwili stadko dziewcząt opuściło sklep. Zamyślony Ken zmywał podłogę, kiedy Ran kończył sprawdzać stan kasy.

-Nie wierzę, że mnie zaprosiła.- Wymruczał zamyślony brunet.

-Kto cię zaprosił?- Yohji objął ramionami mniejszego mężczyznę. - No, no, wygląda na to, że nasz Kenken będzie dziś miał niezłą zabawę.- Oczywiście Ken się zarumienił i zaczął zaprzeczać, nikt nie zwrócił uwagi na Rana, który zmiażdżył w dłoni delikatną różę.

-Nic z tego panowie.- Kobiecy głos przeszkodził Yohji w dalszym drażnieniu Kena. - Dziś macie pracę, więc lepiej odwołajcie wszystkie randki.- Manx znacząco spojrzała na byłego detektywa.

- Manx, a co powiesz na spotkanie po pracy. Tylko ty i ja.- Nie dał się zrazić Kudou, przesyłając czerwonowłosej swój najbardziej uwodzicielski uśmiech.

Manx przeszła obok niego bez słowa.


--------------------------------------------------------------------------------


- Tu nie powinno być tyle ochrony!- Wykrzyknął Yohji do słuchawki, chowając się przed serią z automatu.

Wołanie o pomoc i jęki dały się słyszeć od strony strzelających. Yohji usłyszał ciche kroki, spiął się w sobie przygotowując się do ataku.

- Ballise rusz się, to jeszcze nie koniec.- Usłyszał zimny głos Abyssinianina. Blondyn niemalże nie zauważył nagłego ruchu za Ranem.

- Uważaj- Zdążył krzyknąć zanim kula trafiła w ramię mężczyzny.


--------------------------------------------------------------------------------


Ran starał się wydostać z otaczającej go ciemności. Jednak nie potrafił otworzyć oczu.

Dopiero po dłuższej chwili udało mu się zmusić swoje ciało do posłuszeństwa.

Rozglądając się po pokoju zobaczył Kena śpiącego na krześle przy jego łóżku.

- Ken wygląda słodko, kiedy śpi.- Pomyślał Ran. Poruszył się, chcąc znaleźć wygodniejszą pozycję i wydał z siebie pełen bólu jęk.

- Duh?- Brunet obudził się ze snu.- Ran, jak dobrze, że się obudziłeś! Spałeś niemal przez dwa dni. Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy. Aya-chan niemal wypłakała sobie oczy.- Wyrzucił z siebie Ken jednym tchem. Potem wyciągnął dłoń i delikatnie odsunął pasma włosów z oczu Fujimiyii. Obaj mężczyźni wydawali się zaskoczeni tym ruchem. Ken przybrał odcień głębokiego szkarłatu, a Ran patrzył na niego z wyrazem szoku na twarzy.

- Niisan! Tak się bałam! Nareszcie się obudziłeś!- Wykrzyknęła młoda dziewczyna wpadając do pokoju i z płaczem wpadając w ramiona brata. Całej scenie przyglądał się Ken.

- Uhn. To ja... Ja pójdę i przyniosę ci coś do jedzenia.- Powiedział odwracając się i szybko wychodząc z pokoju. Chłodne purpurowe oczy śledziły jego ruchy.


--------------------------------------------------------------------------------


- Crawford, co się dzieje? - Wykrzyknął niemiecki telepata, strzelając ze swojej broni. Dwóch mężczyzn zakończyło swoje życie.

- To Eset.- Odkrzyknął zapytany.

- Przecież Eset już nie istnieje.- Wykrzyczał zaskoczony pomarańczowowłosy.

- Omówimy to, jak się stąd wyniesiemy. Nagi czy możesz nas unieść na dach tamtego budynku?- Crawford zapytał Nagiego. Naoe przytknął. Cała czwórka zaczęła się szybko unosić w powietrzu. Kiedy Schwarz bezpiecznie wylądowało na dachu rozległ się głośny strzał? Ciało Farfarello wolno osunęło się na zimny beton.

- Farfie!- Wykrzyknął młody telekinetyk, kiedy Crawford i Schuldich usiłowali zabić strzelającego.


--------------------------------------------------------------------------------


- Crawford, z Farfarello jest źle. Musimy go zabrać do szpitala.- Telekinetyk prosząco spoglądał na przywódcę Schwarz. Mężczyzna siedział na krawędzi łóżka podrzędnego motelu. Wyglądał na bardzo zmęczonego.

- Nagi, wiesz, że nie możemy. Jeśli Oni nas dopadną, zginiemy.- Oczy Amerykanina na moment przybrały nieobecny wyraz.- Chociaż może będziemy mieli szanse na przeżycie.- Nagi i Schuldich patrzyli na niego zaskoczeni. Zdecydowane pukanie do drzwi sprawiło, że obaj zerwali się ze swoich miejsc gotowi do ataku. - Uspokójcie się. To nasza jedyna szansa.- Powiedział Oracle podchodząc to drzwi i otwierając je. Za nimi stała młoda kobieta. To ona wyniosła Ayę z walącego się budynku ponad dwa miesiące temu.

- Aa, Crawford- san, jeśli się nie mylę.- Czerwonowłosa uśmiechnęła się promiennie. Mężczyzna wpuścił ją do pokoju.

- Ty,- syknął telepata-, czego chcesz? - Kobieta spojrzała na niego, wciąż z uśmiechem na twarzy. Schuldich mimowolnie odsunął się od niej, kiedy okazało się, że nie mógł jej odczytać.

- Chcę żebyście zostali moimi psami.- Znacząco spojrzała na gorączkującego Irlandczyka.- To zapłata za wasze życia. Decyzję musicie podjąć tu i teraz.-

W pokoju było słychać tylko gorączkowe majaczenie Irlandczyka.

- Mamo.- Z ust białowłosego dał się słyszeć niewyraźny szept. Telepata i telekinetyk spojrzeli na swojego przywódcę, ten skinął im głową i spojrzał na kobietę.

- Zgadzamy się.- Czerwonowłosa nie wyglądała na zaskoczoną.

- Mówcie mi Manx. Za pięć minut podjedzie karetka. Bądźcie gotowi.- Odwróciła się i wyszła. W pokoju taniego motelu zapanowała cisza.


--------------------------------------------------------------------------------


- Co?! Za nic w świecie! Czy w Kritiker wszyscy powariowali?! Nie będę pracować ze Schwarz! - Omi, Ken i Yohji z zaskoczeniem patrzyli, jak ich zawsze opanowany dowódca, traci nad sobą kontrolę,

- Czy to znaczy, że chcesz odejść?- Zapytała zdenerwowanego Rana Manxs.- Chyba wiesz jak to się skończy.- Jej cichy głos sprawił, że wszyscy członkowie Weiss zadrżeli.

- Manx, wiesz, że nie mogę tego zrobić.- Odparł zrezygnowany czerwonowłosy.

- Więc wszystko ustalone. W ciągu pól roku kwiaciarnia zostanie przeniesiona do innego budynku. I jak tylko Schwarz zakończą swoje szkolenie, zaczniecie pracować razem.- Kobieta po tym oświadczeniu odwróciła się i wyszła.

- Cholera,- zaklął Yohji- no to tym razem mamy naprawdę kłopoty.

- Jakoś to będzie.- Omi próbował jakoś rozluźnić nieprzyjemny nastrój w pokoju.

- TAK!- Przytaknął mu entuzjastycznie Ken. - Jakoś będzie. A teraz wracajmy do sklepu, nasza przerwa obiadowa zaraz się skończy i klienci będą czekać.- Omi i Yohji bez słowa przyjęli jego propozycję i weszli na górę, do sklepu. W piwnicy został tylko Ken i Ran. Brunet podszedł do stojącego do niego tyłem mężczyzny i delikatnie położył dłoń na jego barku.

- Ran-kun,- wyszeptał niemal do ucha wyższego- nie martw się. Na pewno nic się nie stanie.- Zapewniał purpurowookiego. Rudowłosy spojrzał na byłego piłkarza jakby pierwszy raz go widział. W następnym momencie Ken wydał z siebie cichy okrzyk zaskoczenia, gdy silne ramie otoczyło jego talię i został przyciśnięty do mocnego ciała.

- Ken.- Usłyszał niski szept, kiedy Ran zbliżył swoje usta do jego. Ich oddechy połączyły się chwile wcześniej niż ich usta. Ken przez chwilę stał spięty w ramionach rudowłosego, zanim zaczął oddawać pocałunek. Wsunął dłonie w szkarłatne loki, rozkoszując się ich jedwabistością. Usta Rana przesunęły się na linię szczęki Kena i niżej w stronę szyi. Brunet odchylił głowę ułatwiając, czerwonowłosemu, delikatne kąsanie wrażliwej skóry.

- Raaaan.- Westchnął Ken czując, że robi mu się coraz goręcej. Dźwięk jego głosu jakby wyrwał Rana z transu. Spojrzał przestraszony na Kena.

- Ken, ja...Przepraszam, ja nie wiem..... Ja, przepraszam.- Wydusił z siebie Ran, potem szybko odwrócił się i wbiegł po schodach na górę, zostawiając zaskoczonego Kena samego.

- Co ja zrobiłem? Pocałowałem Kena. Kena! Na litość boską! Ken mnie znienawidzi. - Myślał Fujimiyia wbiegając po schodach do sklepu. Pozostali dwaj członkowie drużyny rzucili mu zaskoczone spojrzenia, widząc jego niezwykły pośpiech. Ran szybko założył fartuch i poszedł na zaplecze, przygotować zamówione bukiety. Musiał pomyśleć jak przeprosić Kena.


--------------------------------------------------------------------------------


W piwnicy kwiaciarni stał osłupiały Ken. Po dłuższej chwili podniósł dłoń i opuszkami palców dotkną warg. Wciąż czuł smak Rana.

-Słodki, jak lody waniliowe. Pocałował mnie. Ran. - Myśli Kena nie chciały się uporządkować. - Czy to znaczy, że....? Nie, to nic nie znaczy.- Westchnął były piłkarz, wdrapując się po schodach do sklepu.


--------------------------------------------------------------------------------


Minęły dwa dni. W sklepie panowała wciąż napięta atmosfera. Ran wykorzystywał każdy pretekst do kłótni, dodatkowo unikał Kena, co bardzo martwiło bruneta.

Podczas kolejnej awantury Yohji wykrzyczał mu prosto w twarz.

- Chcesz coś udowodnić, a może jesteś palantem, bo jesteś w tym naprawdę dobry!?- To oskarżenie dosłownie pozbawiło Rana słów. Milcząc, odwrócił się i poszedł na górę, do części mieszkalnej.

Gdy zamknął za sobą drzwi swojego pokoju, ciężko opadł na łóżko i zaczął bezmyślnie gapić się w sufit. Po chwili usłyszał ciche pukanie, a potem do pokoju weszła jego siostra. Aya jest jedyną osobą, która może wejść bezpiecznie do jego pokoju bez zaproszenia. Reszta ludzkości naruszając prywatność, Fujimiyii ryzykuje bliski kontakt z ostrą krawędzią katany Rana. Dziewczyna stanęła koło lóżka i przez dłuższą chwilę przyglądała się bratu. W końcu westchnęła zrezygnowana.

- Ran, ustalmy to oficjalnie. Jesteś palantem.- Rudowłosy gwałtownie usiadł na łóżku, zaszokowany zachowaniem dziewczyny.

- AYA!- Wykrzyknął.

- Jesteś palantem.- Dziewczyna przerwała mu.- Z tego, co wiem sytuacja nie jest zbyt różowa, więc czy nie lepiej by było pomyśleć nad jakimś rozwiązaniem, niż skakać sobie wzajemnie do oczu. Co ty na to braciszku?- I nie czekając na odpowiedz skierowała się do drzwi.

- Aha, jeszcze jedna sprawa. Myślę, że on ciebie naprawdę lubi.- Posyłając bratu ostatni uśmiech, Aya zamknęła za sobą drzwi. Po minucie patrzenia na zamknięte drzwi Ran z powrotem się położył i zaczął rozmyślać nad słowami dziewczyny.

- Aya ma rację. Dupek ze mnie. Będę musiał przeprosić Yohjiego, Omiego i Kena. Ken... Czy Aya może mieć racje, że on mnie...? Raczej nie.. A może...- Ran zapadł w głęboki sen.










 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 21 2011 09:17:08
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Dark Tea (tea_z_opola@interia.pl) 21:10 31-08-2004
To jest piekne nyo T.T Proszę o nastepne części!!!! Proszę ^^
Shiro (Brak e-maila) 12:19 04-09-2004
Bykao będę cię męczyła aż do śmierci jeśli nie bedzie następnej części buacha cha cha cha!!!!!
Mako lee (paola16@op.pl) 12:04 19-01-2005
Hejka!!!Jestem zdesperowaną fanką weiss kreuz która nie zna nikogo ktoby się tym interesował,także samotni {i nietylko}fani -piszcie!!!Mam 16 lat, br±z oczy i włosy,kofam m&a.Japonie i uwielbiam pisać długie listy.Odpisze wwszystkim na 100% bo mta feriowa nuda mnie zabija!!!!!!!aaaaa
Hi (Brak e-maila) 17:58 15-05-2006
Napisz nastepne czesci proszee
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum