The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 13:04:28   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Historie przez demonki pisane
Ciszę w komnacie zakłóciły jęki. Puszysta kula rozsypała się w powietrzu opadając deszczem na kobierzec piór zasyłający podłogę. Dywan wciąż rozrastał się zasilany nowymi opadami pierza, któremu towarzyszyły przeciągłe syki.
- Teti nie wierć się to nie będzie Cię bolało!
- Auuu.. nie mógłbyś bardziej uważać z tą łapą!!!
Zadei mocniej naciągnął skrzydło i zabrał się za wyrywanie puchowych piór. Teti spokojnie leżał na jego kolanach, od czasu od czasu zagryzając piękne usta.
- Hej nie wyrywaj tyle! Może już wystarczy!
Zaoponował widząc jak Zardi zabrał się z zapałem do skubania drugiego skrzydła.
- Nie marudź Teti, chcesz mieć ciepłą pierzynkę na zimę?
Białe pióra przez chwilę unosiły się w powietrzu, aż opadły płynnie na czarną posadzkę.



* * *



Subaru stał na scenie skąpanej w świetle reflektorów. Nie wiedział co ma zrobić. Miał zaśpiewać na prośbę Kamui, ale w jego głowie panowała tylko pustka. Jaki tytuł wybrać? Sorata zabrał ich do tego klubu dla rozluźnienia napiętej atmosfery jaka panowała ostatnimi czasy. W końcu nie ma się co dziwić, zbliżał się Dzień Obiecany. Subaru spojrzał na stolik przy którym siedzieli jego towarzysze - pozostałe Smoki Nieba. Przymrużył oczy w nadziei, że dostrzeże jakąś wskazówkę od Soraty lub Kamui. Ale to była płonna nadzieja, gdyż jego spojrzenie odbiło się od ściany oczu śledzących każdy jego ruch. 6 Smoków Nieba i 2 Smoki Ziemi z wielkim natężeniem wpatrywały się w scenę czekając na wielki moment. Resztki pewności siebie opuściły Subaru. Prawie zapomniał, że oprócz Smoków Nieba przy stoliku siedzą Fuma i Seishirou Sakurazukamori, którzy nieoczekiwanie znaleźli się w klubie i postanowili przyłączyć się do zabawy. Teraz siedzieli przy stoliku i przeszywali wzrokiem Subaru. Sakurazukamori zdjął nawet okulary, aby lepiej widzieć. Subaru poczuł jego natarczywe spojrzenie na swoim ciele. Cała sala znikła zalana blaskiem światła w którym przebijały się tylko dwa punkty. Złoto białe oczy. Myśli nie kłębiły się już w jego głowie. Panowała tam cisza i spokój. Jego usta same otwierały się wydając dźwięki. Stał wpatrzony w jeden punkt.
- Daj mi tę noc tę jedną noc, daj mi tę noc..- delikatny głos Subaru rozpłynął się po sali. Wszystkie Smoki , zarówno te Nieba jak i Ziemi nie mogły pojąć co się dzieje. Przetarli oczy ale Subaru nadal stał jak skamieniały i śpiewał:
-daj mi tę noc tę jedną noc..
patrząc prosto na Sakurazukamori. Smok Ziemi szybko oswoił się z tą sytuacją , a na jego ustach zagościł uśmiech zadowolenia. Yuzuriche i Arashi aż przeszły ciarki na ten widok. Sorata spadł z krzesła, a Kamui nie umiał pozbierać szczeki ze stolika.
- A gdybym jako Sakurazukamori nocą przyszedł do twego ciała, czy coś byś przeciw miał , czy tego byś chciał?- padła śpiewna odpowiedź Seishirou. 6 Smoków Nieba i Fuma leżeli w głębokim szoku pod stolikiem. To było ponad ich siły!
- Bał bym się, bał, drżał bym drżał...
Sakurazukamori tylko czekał na taką odpowiedź. Podszedł do podwyższenia i wziął Subaru. Ich spojrzenia spotkały się stapiając ich serca w jedną całość. Kiedy mijał stolik Smoków z uśmiechniętym Subaru w ramionach zanucił na pożegnanie:
- .. późno już zwalamy stąd niech ta bajka się nie kończy źle..


* * *



Przeciągnął się odganiając resztki snu. Nie musi się śpieszyć, ma wiele czasu, kilka tysiącleci do przeżycia. Odgarnął długie, czarne pasmo włosów opadające mu na bladą twarz. Pomachał zielonymi uszami w kształcie skrzydeł demona. Gimnastyka poranna została zakończona. Wstał z łoża i ubrał się w długie, miękkie szaty. Podszedł do toaletki z wielkim zwierciadłem i usiadł na małym krześle. Patrzył w szklaną taflę, która zdradziła przybycie gościa. Demona o anielskich skrzydłach.
- Witaj panie, wzywałeś mnie?- powiedział Teteyus kłaniając się Księciu Demonów. Laures nie odwrócił się w jego stronę zajęty przeglądaniem zawartości szklanych naczyniek wypełnionych do połowy jakąś cieczą. W końcu zanurzył w jednej z nich palec o długim paznokciu i wyciągnąwszy zawartość naczyńka przyłożył ją sobie do oka.
- Jak myślisz Teti te soczewki będą pasowały? Wybieram się dziś do Hildy, chcę ładnie wyglądać.
Teteyus przyjrzał się odbiciu w lustrze. Bladej pociągłej twarzy z lewym okiem w kolorze złota, a prawym białym, jakby było ślepe. Na anielskiej twarzy pojawił się brzydki grymas.
- Nie, to kolor dla zboczeńców jak Zadei, albo urodzonych morderców.
Laures posłusznie wyjął soczewkę z oka i odłożył ja na swoje miejsce, po czym od nowa rozpoczął proces poszukiwania.
- O, a ta jak ci się podoba?
Tym razem lewe oko miało soczyście zielony kolor. Teti znowu zrobił niezadowoloną minę.
- To dobre dla nieśmiałych dzieciaków.
Laures wyszukał nowe soczewki. Karminowe spojrzenie jego oczu nie wywołało żadnej reakcji na lodowej twarzy doradzającego mu demona.
- Ależ panie, czerwień to kolor dobry dla pospolitych krwiopijców, a nie dla Księcia Demonów.
Lekko zdeprymowany złym wyborem, Laures z wahaniem sięgnął do kolejnego naczyńka. Teteyus przywitał ten wybór promiennym uśmiechem.
- Wspaniale Książę!
Laures szybko przyzwyczaił się do swojego nowego wyglądu. Zamiast białej pustki, jego oczy przybrały barwę głębokiego fioletu. Teti już krzątał się przy nim wyjmując kolejne rzeczy potrzebne do ukończenia toalety.
- Teraz tylko umalować usta i paznokcie i będzie gotowe..- mruczał zadowolony pod nosem siadając koło Lauresa i ujmując jego rękę z długimi wypielęgnowanymi paznokciami. Przez tą krótką chwilę Władca Demonów należał tylko do niego.


* * *



Ten pomysł wpadł mi do głowy po obejrzeniu Yami no Matsuei. Kto oglądał ten pewnie wie dlaczego:)

Na tarasie domu czekał stolik nakryty białym obrusem. Muraki zadbał o to aby jego towarzysz był jak najbardziej skrępowany i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Cienkie jak nić, kobiece włosy przytwierdzały ciało Shinigami do krzesła, stanowiąc klatkę z której nie mógł uciec. Muraki usiadł wygodnie naprzeciwko niego delektując się widokiem zastawionego jedzeniem stołu. To miał być najpiękniejszy dzień w jego życiu. Nareszcie po wielu latach udało mu się zrealizować swoje ukryte marzenie. Pragnienie trawiące go jak żywy ogień miało zostać ugaszone, a to wszystko za sprawą jednej istoty- Tego który siedział razem z nim przy stole. Muraki uśmiechnął się do swych mrocznych myśli. Lekki wietrzyk poruszył jego srebrnymi włosami odsłaniając na chwilę prawe oko o kociej źrenicy. Doktor nalał sobie kawy do małej, porcelanowej filiżanki, a następnie nałożył dwa tosty na talerzyk. Powoli i z namaszczeniem zjadał każdy kęs śniadania, a jego wzrok pochłaniał sylwetkę mężczyzny siedzącego naprzeciwko niego, jakby ten był jedną z potraw po którą za chwilę sięgnie doktor. Ciało Shinigami poruszyło się nieznacznie, ale w tej samej chwili krępujące je włosy mocniej wpiły się w ubranie.
- Wiesz dobrze, że to na nic Saki- powiedział z uśmiechem Muraki upijając łyk kawy z filiżanki. Spokojnie odłożył przedmiot na spodek po czym odgarnął długą grzywkę z prawego oka.
- Mój eksperyment powiódł się w pełni, nareszcie żyjesz, a ciało, które podarował Ci Tsuzuki przyjęło przeszczep bez problemów - skontrolował wzrokiem świeże szwy na szyi zdradzające ślad łączenia. Zignorował ten mały defekt chociaż chciał aby wszystko było idealnie. Całość prezentowała się wspaniale. Głowa Sakiego pasowała do ciała Shinigami tak dobrze jak głowa Tsuzukiego. Uśmiech zadowolenia wystąpił na twarz doktora. Śniadanie dobiegało końca. Muraki sięgnął po salaterkę pełną wisienek. Ujął jedną z nich w palce i obracając powiedział do Sakiego:
- Nareszcie zemszczę się na tobie. Najpierw powieszę cię , utopię, podziurawię kulami jak sito, podpiekę na ogniu, ... , posiekam na drobne kawałki, a potem poczekam aż twoje ciało zregeneruje się i zacznę wszystko od nowa aż Twoim jedynym życzeniem będzie żeby w końcu umrzeć. Cha,cha cha,cha cha.........................................
Muraki zanosząc się od histerycznego śmiechu połknął wisienkę.
- ...cha,cha, ukrrrrr,egrrrrrrrr,hlee, ..?!????- dziki śmiech przeszedł w świszczący odgłos, kiedy Muraki dusił się. Wisienka utknęła mu w przełyku. Doktor chwycił się za gardło w rozpaczliwej próbie złapania oddechu, ale było już za późno. Głowa opadła wprost na talerzyk a srebrne włosy rozsypały się wokół niknąc na białym obrusie. Saki siedział patrząc na to z obojętnym wyrazem twarzy. Przez chwile obserwował jeszcze nieruchome ciało doktora jakby próbując znaleźć najmniejszy ślad że to tylko idiotyczny dowcip przyrodniego brata, ale ten nawet nie drgnął. Saki odetchnął z ulgą i opuścił głowę na piersi szepcząc do siebie:
- A mówiłem ci, że w trakcie jedzenia się nie rozmawia.


* * *



Jeśli spodobały Ci się te opowiadanka to daj znać. Mój mail to: anglor@poczta.onet.pl


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 20 2011 20:23:08
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Shiro (Brak e-maila) 12:17 04-09-2004
Czemu Muraki kaput??? A ja go tak lubie-_-
VetChan dnia stycznia 26 2012 22:12:50
Witam. Najbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie. Jest to sympatyczne, ciepłe i z humorem napisane drabble. Pozostałe historie ni ziębią, ni grzeją, ni śmieszą, ni smucą. Są poprawne, spójne ale takie suche. I absolutnie żadne z nich nie jest parodią. Oznaczając je w ten sposób, krzywdzisz chociażby pierwszą część, która obroniłaby się jako samodzielny utwór. Przeczytałam: rPodszedł do podwyższenia i wziął Subaru.r1; Wziął za rękę, na ręce czy w potocznym znaczeniu zwłaszcza w tym gatunku prozy? Później to wyjaśniasz ale zanim czytelnik do tego dojdzie zdąży się rozproszyć. Można też przeczytać: r(r30smiley Muraki dusił się. Wisienka utknęła mu w przełykur1;. Żeby wisienka spowodowała duszenie powinna utknąć w innym miejscu. Nie możesz robić takich błędów, jeżeli poważnie myślisz o czytelnikach i takowych chcesz pozyskać. Pozdrawiam i wena życzę.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum