The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 04:51:45   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Yuki!
Hmmmm...... Po przeczytaniu fanfic'ów, które dostałem od koleżanki, pomyślałem sobie " a może by tak swojego napisać..."
Dobry pomysł, a jak mi to wyjdzie, nie mam pojęcia, ale zawsze warto spróbować.
Hehehe, może wreszcie ktoś mnie porządnie skrytykuje.
O.Ki zapraszam do lektury i mam nadzieję że komuś się on spodoba. :(


--------------------------------------------------------------------------------



YUKI!!!



"Yuki!Yuki!Yuki!" Nic innego poza tym nie słyszę. - denerwował się młody blond-włosy mężczyzna - "Czy ty nie potrafisz nic innego powiedzieć?"

Chłopaczek w różowych włosach stojący ze spuszczoną głową i łzami w oczach naprzeciw niego, przyjmował wszystkie zarzuty z widocznym cierpieniem. Nie mogąc nic powiedzieć wyjąkał tylko cicho:

"Yuki.....ja..."

Ale ten mu przerwał - znowu - podniesionym i niesmacznym na pewno dla młodzieńca głosem.

"I znowu Yuki! Kiedy bym cię nie spotkał, ciągle powtarzasz moje imię!" - Suichi, bo tak miał na imię ów chłopaczek z różową fryzurą, nie mogąc wykrztusić ani słowa, stał tylko roniąc kolejne i coraz częstsze łzy. Stojący nad nim mężczyzna dalej i coraz brutalniej kontynuował swoje coraz to zawistne wyrzuty.

"Jesteś uciążliwy! Ciągle gadasz! Nie potrafisz się opanować! Łazisz za mną jak cień!..."

Shindou upadł na kolana trzymając się koszuli blondasa, z rozgoryczeniem wydusił błagającym głosem.

"Proszę nie mów tak... przestań"

" NIE!"- odpowiedział Eiri bez jakiegokolwiek wzruszenia - "mam już tego wszystkiego dość!"

"Ale..." - wiedząc o co chodzi Suichi chciał uniknąć dalszego rozwoju sytuacji.

" TAK! Wiesz co to znaczy?" - retoryczne pytanie rozwiało już wszystkie wątpliwości.

"Nie...nie...nie chcę tego słuchać, to nie... prawda!" - wykrzykiwał przez kolejne łzy zamykając sobie uszy i rzucając głową.

"Między nami już KONIEC!!!"- Yuki podniósł go z ziemi i lodowato patrząc w zapłakane i szklące oczy Suichi'ego domagał się potwierdzenia.

"Nie!" - krzyknął młody chłopak i pocałował swojego już bynajmniej byłego chłopaka tak namiętnie, gorąco i tak czule, jak nigdy wcześniej. Dał mu chyba do zrozumienia, że jak chce to może być dla niego koniec, ale on i tak zawsze będzie go kochał i nigdy tego nie zmieni ponieważ ten aż osłupiał i zaniemógł.
Wybiegł głośno trzaskając drzwiami i ostatnie słowa jakie usłyszał od Yuki'ego - "Żegnaj" - mimo już innego, bo ciepłego tonu, zapamiętliwie przeszyły go na wylot dołując całkowicie. To było jak ostania strzała, która trafiła w sam środek serca.

Wybiegł na zewnątrz budynku, gdzie mieszkał Eiri. Było zimno jak na letnią noc, padał deszcz i mimo licznych neonów i świateł pobliskich osiedlowych mieszkań panowała głucha, ciemna atmosfera. Biegł przed siebie nie zważając na to, że moknie, że przemarznie.
Nie miał już siły, ale biegł dalej. Nie zatrzymał się dopóki nie stanął przed drzwiami swojego przyjaciela Hiroshi'ego. Pociągną za klamkę, ale były zamknięte. Dzwonił dzwonkiem, dopóki drzwi nie otworzyły się i nie ujrzał swojego przyjaciela. Ten zdziwiony widokiem przemoczonego i zapłakanego kolegi stał zaskoczony czekając niewiadomo na co. Stali tak chwilę, Suichi szklistymi oczami wpatrującymi się w kolegę i nie mogąc złapać tchu oddychał szybko i ciężko, on zaś nadal stał i czekał zdziwiony. "Hiro..." - tyle zdążył powiedzieć i osunął się na ziemię tracąc przytomność.

Gdy obudził się był już ranek. Słońce wpadające przez żaluzje lekko raziło go w oczy, a poranny gwar ludzi zmierzających do pracy nie dawał spać. Dzięki lekko uchylonemu oknu, do mieszkania wpadał cucący zapach porannej rosy i po deszczowej świeżości. W mieszkaniu nie było nikogo oprócz niego samego. Spojrzał na zegarek, który stał na szafeczce obok łóżka. Była dziewiąta rano. Pod zegarkiem zaś zauważył kartkę, którą napisał mu Hiroshi.

"Suichi, nie wiem co się stało, ale jak wrócę to pogadamy. Nie wychodź z domu, nie chcę, żeby ci się coś stało. Na stole w kuchni masz herbatę z ekspresu i ziółka, które postawią cię na nogi. Nie rób nic głupiego i leż w łóżku. Niedługo wrócę...Hiro."

Shindou złapał szybko ta kartkę, długopis leżący obok niej i zaczął coś pisać. Gdy skończył poszukał swoje ubrania, założył je i wyszedł.

Poszedł do parku, gdzie dookoła roztaczała się woń pachnących mocno drzew wiśniowych, a róż liści odbijając słońce raził w oczy. Gdzie niegdzie spacerowali starsi ludzie z dziećmi, których śmiechy radości w połączeniu z ćwierkającymi ptakami tworzył spokojny miły nastrój. Usiadł pod jednym z drzew i znów zaczął pisać. Wstał odetchnął głęboko i poszedł dalej. Trafił do jakiejś małej świątyni, gdzie przed samym wejściem był mały staw, w którym pływały ryby, a na obrzeżach wiły się trawiaste rośliny i błękitne kwiaty. Poruszył spokojnie stojącą wodę, spojrzał w głąb za uciekającymi rybami i usiadł na ziemi. Kolejny raz wyciągnął tą samą kartkę i zaczął pisać. Skończył, następnie znów wziął głęboki oddech i ruszył dalej. Doszedł do miejsca, gdzie po raz pierwszy spotkał się z Yuki'm. Stał i wyobrażał sobie jak to było podczas ich pierwszego spotkania. Widział postać powoli podchodzącą do niego o chłodnym głębokim spojrzeniu. Wyciągną kartkę, na której pisał, spojrzał na nią i na samej górze coś zanotował. W tym samym momencie zawiał wiatr i wyrwał mu ją z dłoni. "Yuki...!" - szepnął zrywając się z miejsca. Złapał papier w powietrzu i od razu przycisną go gorączkowo do siebie, po czym schował do kieszeni. Rozglądnął się na wszystkie strony wypatrując kogoś. Nikogo jednak nie było.
Spuścił głowę w dół, zaśmiał się pewnie i wyszeptał drwiąco sam do siebie- " Miałeś racje nie mam talentu"- po czym ruszył wesoły do przodu.

Wrócił do mieszkania Hiro. Spostrzegł się, że już wrócił, bo zza drzwi słychać było grę na gitarze. Otworzył je i wesołym głosem zawołał - "La Li Ho!" - na co Hiroshi zaskoczony przestał grać.

"Su...Suichi?!?!?! Co się stało. Gdzie byłeś? Czemu wyszedłeś?... martwiłem się..."

"Wiem, wiem..." - przerwał mu Shindou - "Nie ważne, później ci opowiem"

"Ale..." - odłożył gitarę i patrząc przekonany jakby wiedział co się stało spytał jeszcze raz- "Na pewno?"

"Tak" - odpowiedział bez zastanowienia mrużąc wesoło oczy z miłym uśmieszkiem na twarzy.
"Skoro tak mówisz..."

"A właśnie"- coś sobie przypomniał - "Napisałem coś i chciałbym, żebyś powiedział mi co o tym sądzisz"- zasugerował podając Hiro kartkę, na której pisał podczas spaceru. Ten zaś ze zdziwieniem wziął ja i zaczął czytać. Na jego twarzy rysowało się niedowierzanie temu, że to co właśnie ma przed oczami powstało w rękach jego młodego przyjaciela.

"Nie wieżę... to...to...ty napisałeś???" - spytał nie mogąc się przekonać.

Suichi uśmiechnął się pewnie i skiną głową potwierdzająco.- "Tak..."

Yuki siedział paląc już siódmego papierosa, odkąd wstał. Rozległ się głos dzwonka do drzwi. Na to on tylko popatrzył w ich stronę z zupełną niechęcią przyjmowania gości. Przemógł się jednak i ku jego zdziwieniu w drzwiach stał Touma.

"Witaj..." - Przywitał się z uśmiechem na twarzy - " Przyniosłem herbatę"

Na jego widok w Yuki'm zebrała się złość. Trzasną drzwiami, odwrócił się, oparł o nie i zsuną na podłogę.

"Wynoś się" - powiedział zdenerwowany - "I nie proś mnie już o nic nigdy więcej..."

W odpowiedzi usłyszał "Dobrze". Touma odszedł, a ten dalej wkurzony kurczowo zacisnął pięść i uderzył nią o podłogę.



W studio siedział zniecierpliwiony K czyszcząc swojego Magnuma. Obok niego Fujiski krzywo patrząc się na to co robi, z przerażeniem spoglądał na zegar wiszący nad drzwiami. Drzwi się otworzyły, weszli Hiro i Suichi.

"La Li ...." - nie dokończył, bo zaraz obok niego w ścianę wbiła się kula.

"E...e....e..hehehe..." - spanikował i zemdlał.

Gdy otworzył oczy ujrzał stojącego nad nim Fujisaki'ego.

"Zgadam się..."- powiedział - " Nie rozumiem cię, ale się zgadzam"

"N.. na co?" - spytał jeszcze trochę nieprzytomny Suichi.

"Na koncert idioto!!! Na koncert, który wymyśliłeś" - wkurzył się Fuji.

Wchodzący właśnie Sakano o niczym nie wiedząc zapytał.- "O co chodzi?" Na co K dalej czyszcząc swój podręczny militarny arsenał odpowiedział. - "Bad Luck zagra koncert."

-"Co?..." - nie załapał, albo nie mógł uwierzyć.
-"Koncert"
-"Jaki?"
-"Normalny"
-"Gdzie?"
-"W Tokio"
-"Kiedy?"
-"Jutro"
-"Czyj to pomysł?"- zapytał już załamująco, na co Shindou wesoły wyparował- "MÓJ..."
"Aha..." - i zemdlał.
Po jakiejś godzinie odzyskał przytomność oblany kubkiem zimnej wody. Popatrzył i zobaczył rozbawionego Suichi'ego.

"K powiedział żebyś przyszedł do gabinetu Toumy jak już odzyskasz przytomność" - uświadomił go i pomrugał oczami.

Kiedy Sakano dotoczył się już na miejsce, stanął przed drzwiami, poprawił się, wziął głęboki oddech i zapukał.- "Wejdź Sakano" -przełknął ciężko ślinę i niepewnie wtoczył się do środka.

Podszedł do Seguchi'ego, obok którego już dawno stał K wpatrujący się w okno.

"Błagam o wybaczenie!" - wykrzyczał skłaniając się nisko. Na co prezydent NG zaśmiał się i zmrużył oczy -"Skano ty jak zawsze wszystko obracasz w złą stronę. Pomysł z koncertem nie jest zły, powiem nawet, że mi się podoba"-"Ale..." - przerwał mu producent. Touma popijając kawę znowu się uśmiechną. - "Nie martw się. K już powiadomił media, wszystko jest załatwione."

Ten wpatrując się dalej w okno miał minę, jakby coś podejrzewał. Coś niedobrego. Nie podobała mu się łatwość z jaką na wszystko godził się Seguchi.

Wieczorem do Yuki'ego przyszła Mikarin.

"Wejdź" - zaprosił ją z dalszym niesmakiem przyjmowania kogokolwiek. - "Co cię sprowadza?" - Zapytał.

Mika Usiadła na kanapie, ściągnęła okulary. - "Powinieneś wiedzieć" - powiedziała patrząc się znacząco na brata.

Ten zrobił groźną minę i zmarszczył brwi - "Nie mam dzisiaj ochoty na zabawy w kotka i myszkę. - Napijesz się czegoś?"- zakończył dając jej do zrozumienia, że nie obchodzą go jakieś głupoty.

"Nie. Przyszłam tylko coś ci przekazać." - wyjęła z torebki małą kartkę i wyciągnęła ją w jego kierunku. Po czym dodała - "Proszę..."

Eiri patrzył chwilę na nią z niedowierzaniem. Wziął ową kartkę i podziękował swoim sarkastycznym tonem. - "Nie ma za co, a poza tym podziękujesz Toumie, bo to od niego, nie ode mnie."- Kierując się już do wyjścia dodała, patrzyła jakby chciała wejść mu na ambicję i ostrzec przed kolejnym błędem - "Jeśli oczywiście przyjdziesz..."

Zamknęła za sobą drzwi. Yuki popatrzył na kartkę. Było to zaproszenie na jutrzejszy koncert "Bad Luck". - "Hmm...żałosne" mruknął pod nosem i rzucił je na podłogę.

Następnego dnia rano do studia wszedł Ryuuichci. Rozglądnął się i zdziwił tym co zobaczył.

Fujisaki leżał na podłodze, Hiro przytulony do gitary siedział w kącie, a Suichi jak płaszcz wisiał na statywie mikrofonu. Wszyscy trzej chrapali. Podszedł do różowego i zaczął go szturchać palcem jakby sprawdzał jakiegoś rozciapanego robaka czy jeszcze żyje. Ten otworzył lekko oczy i przez zmęczenie i senność wymamrotał - La -a -aaaaa -Li-hoooooooo........."

"Cio lobicie?" - spytał dziecięco "Nittle Grasperowiec."
"Hmmmm........? - mamroczył dalej. Rozglądnął się i gdy ujrzał stojącego przed nim Ryuu i wreszcie to do niego dotarło, nagle oprzytomniał.
"E...he...nic nic. Ćwiczyliśmy całą noc. He he!!!" - złapał się za głowę i śmiał coś ukrywając.

Hiro i Fuji się obudzili.

"Ryuuichi co ty tu robisz?" - zapytał zaskoczony jego widokiem Hiroshi. Na co ten uśmiechnął się położył rękę na ramieniu Suichi'ego i powiedział - "Wpadłem spytać, czy mógłbym z wami zaśpiewać."

"E eeee nooooo yyyy" - różowy zaczął znów mamrotać spoglądając na resztę zespołu.

Fujisaki pokiwał głową na boki dając mu tym samym do zrozumienia.

"Przykro nam, ale ten koncert jest dla nas bardzo osobisty i chcemy go zagrać tylko we trójkę." - powiedział Suichi spuszczając głowę w dół. Na co Ryuu rozpłakał się i wybiegł krzycząc - "BUUUUUU! Nie lubię Suichi'ego."

Przyszedł wieczór i czas koncertu. Wyprzedano wszystkie bilety mimo tak krótkiego czasu.
Na sali wśród ogromnego tłumu panowała napięta atmosfera. Za kulisami zaś stali gotowi Suichi, Hiro i Fujisaki aby zaraz wyjść na scenę i dać porządnego kopa wszystkim fanom pop'u.

"Hej Suichi..."
"Tak Hiro?"
"Jesteś pewien swojej decyzji?"
"Yhm.....myślałem o tym cały dzień i wiem, że tak musi być, tak będzie najlepiej."- odparł ochoczo.
"Ej chłopaki! O co chodzi?" - zapytał nic nie kumający Fuji.
Oni zaś uśmiechnęli się i powiedzieli równocześnie "Dowiesz się"

Rozpoczął się koncert. Prosto na wejściu zagrali "The Rage Beat". Po skończonej piosence Su przywitał wszystkich i stało się to samo, co na pierwszym występie. Osłupiał na widok Yuki'ego, który przyszedł na koncert razem z innymi. Lecz tym razem poradził sobie bez pomocy Ryuu.

"Witajcie!!!" - krzyczał, a na sali rozległy się oklaski, krzyki i piski fanów. "Cześć Ayaka, cześć Mikarin, cześć Touma, cześć Tatsuha, cześć Ryuuichi, cześć K, cześć Sakano, cześć................................................................................................................ Yuki. Mam nadzieję, że będziecie się wszyscy dobrze bawić." - Po czym dał znak Hiro i zaczęli grać. Grali nie przerywając. Namiętna pasja do muzyki i miłość jaką wkładali w nią rozlała się dookoła i czuć było jak powoli, powoli i spokojnie płynie trafiając do serc.

Gdy zagrali "ostatni" utwór Suichi powiedział po chwili milczenia.

"To jeszcze nie koniec" - na co wszyscy zareagowali wielkim zdziwieniem. Wszyscy szeptali próbując dowiedzieć się o co chodzi, jednak nikt nie miał bladego pojęcia.
"K wiesz coś o tym" - Touma także się zdziwił.
"Nie - mam - pojęcia".
Suichi pełen dumy i szczęścia, że udało mu się osiągnąć to co chciał, skakał po scenie jak małe dziecko, które dostało wielkiego lizaka. Trwało to chwilę, dopóki nie uspokoił się i poważnym już tonem powiedział.

"A teraz mam prośbę..." Wszyscy zamarli w ciszy patrząc na niego z niecierpliwością co będzie dalej. - "Zamknijcie oczy i wsłuchajcie się w tą piosenkę, która powstała wczoraj w nocy." - i znowu rozległy się szumy pytań - "Tą piosenkę napisałem dla pewnej osoby i właśnie chciałbym ją dla niej dziś zadedykować. Nosi tytuł "Miałeś racje, nie mam talentu" - na te słowa Eiri podniósł opuszczoną, znudzoną głowę, rozwarł szeroko zaskoczone oczy i wpatrywał się w Su przypominając sobie jak to zdołował go tymi słowami.

Zaczęli grać. Ciszę jaka panowała z ciekawości i spełnienia prośby Suichi'ego zaczęły wypełniać spokojne dźwięki pianina mieszając się delikatnie z gitarowym słodkimi brzmieniem. Wokal zabrzmiał przelewnie smutkiem, żalem i tęsknotą.

"Żyjesz, ale nic do mnie nie mówisz...
Smutno mi, gdy budząc się rano,
Nie widzę twojej twarzy.

Zasypiam bez dotyku,
Śnię, ale nigdy o tobie.
Ja cię wołam, szukam,
Ty zaś spędzasz noc z kolejną "zabawką".

Stoisz i czekasz, aż wreszcie podejdę,
Czekasz aż się pojawię.
Nie, nie zrobię tego bo...
Jakże mi dobrze bez ciebie."

Po ostatnim wersie, przy ostatnich nutach piosenki, przez zaciśnięte powieki Yuki'emu wypłynęły łzy. Touma widział to i chciał zagadnąć, ale ten wyszedł bez słowa.
Gdy zapadła cisza nikt nic nie mówił, nie było nic słychać, na scenie stał Suichi trzymając mikrofon w ręku, a Fujisaki i Hiro przyglądali się zaszokowanej publiczności.

"Dziękujemy za to, że byliście z nami do końca..." - wszystkie oczy skierowały się na niego - "...tak, nie przesłyszeliście się. Dzisiaj wieczorem Bad Luck przestaje istnieć. Żegnam.... - schylił się i... - "YUKIIIIIIIII!!!!! - wykrzyczał wyrzucając mikrofon wysoko w górę. Zgasły światła.



Fin.


--------------------------------------------------------------------------------


Autor Marilyn Manson ( hivhades@interia.pl ).
Ten utwór napisałem specjalnie dla osoby, która jest przy mnie od zawsze..... Dziękuję... :)


Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 19 2011 22:15:06
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Iris (Brak e-maila) 12:17 17-03-2005
mi sie podobało X33 innowacja przede wszystkim ^____^
L (Brak e-maila) 18:40 20-08-2005
Chciałabym poznać dalszy ciąg!
Edit666 (Brak e-maila) 16:59 26-01-2006
nienajlepszy szczerze mówiąc, na dodatek pomyliłeś imię głównego bochatera . On nazywa się SHUICHI a nie SUICHI .
Neko (teti-sama@go2.pl) 17:14 07-07-2006
A mi się bardzio podobało!!!!!chce poznać dalszy ciąg!!!!!!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum