The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 27 2024 02:45:19   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Fiance 1
Pierwsza część fica, którego pozwoliła mi przetłumaczyć kumpela z DeviantArt'a. Mam nadzieję, że się wam spodoba.^^




-Yuugi! Tutaj jesteś!
Osoba, która wyglądała na nastolatka odwróciła się w stronę skąd dochodził głos. Jego włosy były nastroszone w nietypowy sposób, tym dziwniejsze, że były w trzech różnych kolorach (twierdził, że taki stan był kompletnie naturalny). Miał blond grzywkę okalającą twarz. Reszta włosów była czarna, połączona z fioletem, który zdawał się był idealnie dobrany do koloru oczu. Aktualnie miał na sobie niebieskie spodnie z białym paskiem, obcisłą, skórzaną koszulkę i skórzaną obrożę na szyi. Na ramieniu miał czarną torbę ozdobioną naklejkami z Duel Monsters.
Odwrócił się żeby zobaczyć swojego długoletniego przyjaciela. Ryou Bakura, tak jak stał objął go mocno.
-Ryou… Powietrza!
Białowłosy zaśmiał się zakłopotany, zwalniając nieznacznie uścisk. Długie, białe włosy Ryou związane były na plecach w koński ogon (coś czego jego chłopak nie tolerowałby, gdyby tu był) i jego brązowe oczy poruszały się zabawnie. Ryou miał na sobie brązowy, workowaty sweter, zielone spodnie i czarne buty.
-Yuugi, szukałem cię wszędzie od rana! Myślałem, że mieliśmy się spotkać w kafejce ponad godzinę temu!
Oczy Yuugiego rozszerzyły się.
-Co?! Ryou, przepraszam. Chyba straciłem poczucie czasu…-westchnął Yuugi przeczesując dłonią swoje włosy i strosząc je jeszcze bardziej.
Ryou spojrzał zmartwiony na przyjaciela.
-Yuugi? Co się stało? Dalej jesteś strasznie roztargniony.
Yuugi popatrzył na niego i napotkał jego uporczywy wzrok. Wiedział, że będzie musiał mu powiedzieć wcześniej czy później co się stało.
-Nie będę mógł wrócić na kolejny semestr…-Yuugi spiął się widząc reakcję przyjaciela.
-Co?!!! Yuugi! O czym ty gadasz? Czemu miałbyś nie wrócić? Masz mocne "A" ze wszystkich przedmiotów!
-Wiem, ale nie mogę sobie pozwolić na kolejny semestr.-podniósł rękę żeby uciszyć przyjaciela więc mógł kontynuować.-Właściwie to miałem pieniędzy więcej niż dość ze wszystkich turniejów. Starczyłoby żeby iść do colleg'u trzy razy. Ale…-Yuugi westchnął.-Pamiętasz jak mój dziadek miał wypadek kilka miesięcy temu?
Ryou przytaknął w milczeniu.
-Okazało się było gorzej niż przypuszczaliśmy. Jego ubezpieczenie ledwo pokryło część, więc większość moich pieniędzy na to poszło.
-Ale Yuugi… To ciągle nie tłumaczy jak zniknęły wszystkie twoje pieniądze.
Policzki Yuugiego zrobiły się gorące. Oczy Ryou najpierw rozwarły się szeroko, a potem zwęziły.
-Znaczy, że było coś jeszcze, o czym mi nie mówiłeś?
Yuugi przytaknął powoli i gapił się w ziemię. Ryou westchnął.
-I co masz zamiar zrobić?
Yuugi wzruszył ramionami.
-Mam kilka prac dorywczych, ale nawet to mnie nie ratuje… Nie będę miał pieniędzy na czas, żeby opłacić kolejny semestr. Naprawdę nie chciałbym brać pożyczki, ale muszę to też brać pod uwagę. Myślałem żeby wziąć urlop dziekański i zarobić tyle ile to możliwe i mieć nadzieję, że to wystarczy, żeby skończyć studia.
-A co z jakimś turniejem?
-Żaden większy nie jest planowany aż do przyszłego roku, a nie mam ani czasu, ani pieniędzy, żeby pojechać na mniejszy.
-A twoja siostra?
-Ona ciągle liczy, że zacznie karierę modelki. Teraz pracuje w kilku miejscach, żeby postawić dziadka na nogi.
Zapadła cisza.
-Czekaj! -Nagle zawołał Ryou.
Yuugi mrugnął.
-Wiem idealnie co mógłbyś robić! Jest super! Zarobisz dość pieniędzy na resztę colleg'u i możesz spokojnie dać sobie spokój z innymi pracami!
- Ryou… Nie mam zamiaru zostać prostytutką.
Ryou popatrzył kpiąco na niego.
-Nigdy byś na to nie poszedł, nie?
-Nie!
-Nieważne! Nie o tym chciałem mówić. Znam tego gościa i…
-Żadnego rozbierania się!
-To też nie to! Zamknij się na chwilę!
Yuugi w dalszym ciągu patrzył na Ryou podejrzliwie, ale zrobił to o co go proszono. Ryou odchrząknął i mówił dalej:
-Tak jak mówiłem, znam tego faceta. Jest naprawdę bogaty, ale ma fatalne oceny. Szuka kogoś, kto udzielałby mu korepetycji i ty się nadajesz do tego idealny!
Yuugi mrugnął raz, potem drugi.
-Powtórz to.
-Możesz go uczyć! Serio, jest zdesperowany, a ty jesteś idealny do tej roboty! A nie mieszka w akademiku, tylko w apartamencie z dwoma sypialniami. Oferuje pokój i utrzymanie - w tym wyżywienie- plus czterysta dolarów dodatkowo na miesiąc.
Yuugi milczał, kiedy jego mózg starał się przyswoić sobie to wszystko.
-Co?!!!! Ale on może… To aż za dużo! Dlaczego miałby… Dlaczego ja… Co jeśli… Hmmm…
Ryou uśmiechnął się radośnie i złapał Yuugiego za rękę, ciągnąc go w kierunku, z którego przyszedł.
-Zaufaj mu Yuugi! Pokochasz go!

**************************

-Yaaaamiiiiiiiiii!!!!!!!
Yuugi skrzywił się, zastanawiając się, jakim cudem głos jego przyjaciela mógł być tak wysoki?
Ryou zaciągnął go do kompleksu apartamentów, które znajdowały się na prawo od akademika i wciągnął go do pokoju, który wydawał się przypadkowy.
Znajdowali się właśnie w salonie, gdzie stał wielki telewizor, skórzane siedzisko i sofa. Były też różne obrazy i fotografie piramid. Pomiędzy dwoma fotelami stał czarny stolik, a na nim leżało kilka magazynów o grach. Yuugi podziwiał jeden z obrazów (przedstawiał trzy piramidy ze wschodzącym słońcem w tle, które rozświetlało wszystko), kiedy dotknięcie w ramię wyrwało go z oszołomienia.
Patrzył w głębokie czerwone oczy.
Yuugi mrugnął i spojrzał na całą postać. Był opalony, włosy stały mu jak Yuugiemu, ale mężczyzna miał trzy blond kosmyki w swoich czarnych włosach, a ich czerń przechodziło w czerwień. Ubrany był w bardzo obcisłe, skórzane spodnie, czarną, skórzaną koszulkę i skórzaną obrożę na szyi.
Yuugi mrugnął ponownie. Nie tylko ubiór mieli podobny, ale obaj byli do siebie bardzo podobni. Cechy tego faceta były w dużym stopniu identyczne jak jego, ale z innego punktu widzenia.
Mężczyzna stanął obok Yuugiego, zerkając na Ryou i owinął swoje ręce wokół talii chłopaka. Yuugi zaczerwienił się bardziej i spojrzał w kierunku białowłosego (który był tym, który odchrząknął) wzrokiem, który wyraźnie mówił: "Kto to do cholery jest, czemu on mnie obejmuje i co jest grane?"
Ryou uśmiechnął się i na krótki moment Yuugi bojaźliwie przypomniał sobie o chłopaku Ryou.
-Yami, to jest Yuugi. Jest tutaj, żeby ci pomóc w nauce. Yuugi, to jest Yami.
Yami wyglądał na zadowolonego, a Yuugi na przerażonego.
Zapadła cisza. Yuugi zdecydował się odezwać pierwszy:
-Eee… Miło mi się poznać Yami…
Yami pociągnął go ku sobie obejmując, schował twarz w jego włosach i mocno wciągnął ich zapach. Yuugi rzucił Ryou zbite z tropu spojrzenie, na co chłopak odpowiedział wzruszeniem ramion.
Yami puścił go i uśmiechnął się miękko do niego. Yuugi zmusił się, żeby odwzajemnić uśmiech.
-No… To ja was zostawię żebyście zdecydowali. Yuugi! Daj mi znać, kiedy będziesz potrzebował pomocy przy przenoszeniu rzeczy. -powiedział Ryou otwierając drzwi.
Głowa Yugiego przekręciła się szybko w kierunku Ryou, zaskoczony, że nie umknął szybko.
-R… Ryou!
Ale Ryou już zniknął.
-Chodź Yuugi, zrobię ci wycieczkę.-zamruczał Yami.
Yuugi zaśmiał się. Nerwowym śmiechem. Tym rodzajem śmiechu, kiedy kogoś jeszcze nie dopadła histeria.
-Dobra… - mruknął Yuugi spoglądają w dół na swoje stopy.
Będzie musiał wyczyścić te paski…
Jakaś dłoń delikatnie podniosła mu podbródek, zmuszając do spojrzenia w oczy Yamiego.
Yuugi miał odnośnie tego bardzo złe przeczucia…

**********************

-I w taki sposób kończymy wycieczkę! Mam nadzieję, że ci się podobała tak bardzo jak mnie. Jak myślisz? -spytał Yami patrząc na Yuugiego i siadając na skórzanym siedzisku. Yuugi usiadł na sofie.
Od spojrzeń Yamiego przechodziły go ciarki. To było coś w stylu, że zmuszało do patrzenia spod oka, ale nie z ukosa. (Dajcie luz… Ja to tylko tłumaczyłam…-dop.autorka)
Yuugiemu nie podobał się ten wzrok, a tym bardziej "wycieczka". Yami wykorzystywał każdą szansę, żeby "niewinnie" ładować łapę na plecy, ramię, tyłek, nogę, rękę, stopę czy głowę Yuugiego. Zasadniczo wszędzie gdzie mógł dotknąć bez możliwości bycia oskarżonym o faktyczne obmacywanie.
-Yuugi?
Chłopak mrugnął orientując się, że nie odpowiedział na pytanie.
-Jest… hmm… miło…
Yami uśmiechnął się radośnie.
-Więc zostaniesz?
-Hmmm… Właściwie to nie sądzę… -Yuugi przerwał widząc opadającą wesołość Yamiego.
Yuugi zaczął czuć się winny.
"Yuugi! Nie możesz powiedzieć nie! Zobacz jaki jest z tobą szczęśliwy!"
Yuugi mrugnął. Czy on właśnie usłyszał Ryou?
'Phi! Zapomnij o tym cholernym zboczeńcu! Chcesz być obmacywany każdego dnia do końca swojego życia w colleg'u?'
Chłopak mrugnął znowu. To brzmiało jak głos chłopaka Ryou, Złego Ryou (jak Yuugi go nazywał).
Yuugi zerknął na swoje prawe ramię, potem na lewe. Na prawym była miniaturka Ryou, a na lewym Złego Ryou. Ryou wyglądał jak "dobra" strona karty "Change of Heart", a Zły Ryou jak ta "gorsza" strona.
Yuugi zaczął się zastanawiać czy ten cały stres w końcu zaczął powodować jego załamanie.
-Yuugi?
Chłopak ocknął się na dźwięk głosu Yamiego, który brzmiał teraz cokolwiek przygnębiająco. Czuł kolejną próbę naciskania na jego sumienie. A naprawdę nie miał zamiaru nabawić się załamania nerwowego, przez osobę, która obmacywała go cały dzień, a teraz siedziała przed nim.
-Eee… Mogę się chwilę nad tym zastanowić? -spytał Yuugi, próbując pomyśleć nad jakimś sposobem, żeby któryś albo obaj z "widmowców" zniknęli z jego ramion.
Uśmiech Yamiego wrócił praktycznie natychmiast.
-Jasne! Przyniosę ci coś do picia.
'Prawdopodobnie naszprycuje to czymś. Doda afrodyzjaku albo coś w tym stylu' -powiedział Zły Widmowy Ryou jadowicie szczerząc zęby.
"Yami to naprawdę miły facet i…"
'Który obmacywał go cały dzień! Yuugi, ty naprawdę chcesz trzymać się z tym zboczeńcem?'
-Eee… -Yuugi przygryzł wargę. Naprawdę nie chciał tu zostać.
"Yuugi, Yami poczuje się strasznie, jeśli odejdziesz! A tak w ogóle, to przypomnij sobie o colleg'u."
Yuugi gwałtownie opuścił ramiona, powodując, że dwa małe widma spadły z jego ramion. Widmowy Ryou przypomniał sobie, że ma skrzydła i w ten sposób uratował się od spadnięcia na podłogę. Zły Widmowy Ryou nie miał tyle szczęścia.
'Cholera! Co to miało być?!'
Chłopak uśmiechnął się zakłopotany.
"Tak jak mówiłem…" -kontynuował Widmowy Ryou. -"Yami jest naprawdę miły i lubi cię."
Yuugi i Zły Widmowy Ryou parsknęli jednocześnie.
'Mniejsza z tym. Słuchaj młody! Co z tego, że pryśnie nadzieja tego zboka? Mówię ci, powiedz temu idiocie, że go nie lubisz, tego miejsca czy cokolwiek jeszcze o nim… Spotkanie z nim było najgorsza rzeczą w całym twoim życiu!'
Obaj, Yuugi i Widmowy Ryou popatrzyli zszokowani.
"Słuchaj no! Yuugi nigdy nie zrobiłby czegoś tak pozbawionego serca!"
'No to może najwyższa pora, żeby zrobił!"
"Ty nieczuły draniu! Jak możesz być tak okrutny?"
Cisza.
'Wiesz co? Robisz się bardzo pociągający, kiedy się tak zachowujesz…' -stwierdził Zły Widmowy Ryou, łypiąc spod oka na Widmowego Ryou.
Widmowy Ryou zaczerwienił się, a Yuugi zamrugał oczami. Zły Widmowy Ryou w końcu zrobił użytek ze skrzydeł i podleciał do Widmowego Ryou.
'Co byś powiedział gdybyśmy wrócili do mojego pokoju? Mam ci parę rzeczy do pokazania.' -powiedział Zły Widmowy Ryou dwuznacznie.
Widmowy Ryou zachichotał i zaczerwienił się.
"Jasne."
I obaj zniknęli z odgłosem pękającej bańki.
Yuugi mrugnął.
-To było z deka dziwne…
-Co było dziwne?
Yuugi podskoczył na miejscu i zesztywniał. Słysząc chichot Yamiego zaczerwienił się i odprężył trochę.
-Oh nic takiego… Takie przypadkowe myśli…
Yami postawił przed nim kubek z czymś, co wyglądało jak gorąca czekolada i usiadł na swoim poprzednim miejscu. Yuugi upił łyk i z zadowoleniem stwierdził, że to naprawdę gorąca czekolada.
Nastąpiła chwila komfortowej ciszy, podczas gdy obaj pili.
-Yuugi? -Yami delikatnie przerwał ciszę. Wydawało się, że boi się zniszczyć tą atmosferę.
-Hmm?
-I co myślisz?
Chłopak popatrzył w pełne nadziei oczy Yamiego. Nie mógł się nadziwić, w jaki sposób wpakował się w coś takiego.
-Więc… W czym właściwie miałbym ci pomóc? To będzie bez sensu, jeśli nie będę umiał ci pomóc.
Yami uśmiechał się miękko, spoglądając na Yuugiego z uwielbieniem. Yuugi zesztywniał momentalnie.
Może Yami był na prochach?
Yami upił łyk i zaczął wymieniać wszystkie przedmioty, z którymi miał problem… Właściwie to miał problem ze wszystkimi przedmiotami…
Yuugi prawie się udławił.
-Yuugi! -Yami natychmiast zjawił się obok niego i mocno uderzył go w plecy, żeby mógł przełknąć płyn.
Po kilku sekundach Yuugi znowu mógł mówić. Ale nie odezwał się. A nie pomagała mu ręka Yamiego, która została na jego plecach i teraz powoli zmierzała w dół.
-Yuugi? -Yami patrzył na niego zmartwiony.
-Yami, to są wszystkie moje przedmioty!
Yami wyglądał na szczerze zaskoczonego i jego ręka zatrzymała się jeszcze w przyzwoitym miejscu.
-Serio? No to chyba dlatego Ryou mówił mi o tobie.
-CO?!!!
Yami przytaknął.
-Taaa… Ryou opowiadał mi o tobie kilka tygodni temu. Próbowałem wydrzeć od niego twój numer, ale nie chciał mi nic powiedzieć, poza tym, że masz mocne "A" ze wszystkich przedmiotów, które zawalam.
Yuugi zamrugał.
-To… dziwne… -Jego oczy zwęziły się nieznacznie. Podejrzenia narastały do tego stopnia, że ignorował rękę Yamiego. Wtedy stało się coś zupełnie nieoczekiwanego.
Yami pocałował go w policzek, powodując, że wszystkie myśli o ogólnym ustępowaniu Ryou z fioletowymi marchewkami (Cholera wie co Dakuu miała na myśli…-dop.tłumaczka), odleciały, a jego twarz pokrył palący rumieniec.
Yami usiadł obok niego i wciągnął go na swoje kolana. Wplótł swoje ręce we włosy Yuugiego i wdychał ich zapach z zadowoleniem. Bardzo duża część Yuugiego chciała wiać jak najdalej. Coś mu mówiło, że to się nie może dobrze skończyć. Zdecydowanie mniejsza część powodowała, że może tu wytrzymać, co znaczy, że będzie mógł kontynuować studia. Yami nie mógł być taki przez cały czas…
Natomiast jego najmniejsza część twierdziła, że ta uwaga Yamiego sprawia jej przyjemność. Ale zdecydowanie ta część była zagłuszana przez dwie większe.
-Eee…
Yuugi popatrzył w oczy Yamiego. Yami wyglądał na takiego szczęśliwego i pełnego nadziei i… cokolwiek napalonego. Yuugi starał się ukryć drżenie. Król Gier musi zrobić to, co musi.
-Bardzo chętnie zostanę.
Yami wydał z siebie dźwięk, który Yuugiemu kojarzył się z zaskoczonym jęknięciem, a w następnej chwili Yami przytulał go mocno do siebie.
Cała siła, którą Yuugi włożył w tą decyzję, opuściła go teraz i Yuugi poczuł się nagle bardzo zmęczony. Zdecydował się nie walczyć z tym. Yuugi po prostu oparł się na Yamim i próbował cieszyć się z tej całej jego uwagi.
Ale Yuugi zdecydowanie nie miał zamiaru zasypiać w tej pozycji, bo to by dawało Yamiemu zbyt duży dostęp do obmacywanie jego tyłka…

************************

Wykonane kilka rozmów telefonicznych, wymiana gróźb, sugerowanie kilku szantażów i parę niewinnych ogrodowych gnomów straciło swoje ceramiczne życie. W końcu tyle chociaż było warte. Yuugiemu jednak udało się pomyślnie przeprowadzić do apartamentu Yamiego, a pamiętliwe ogrodowe gnomy planowały masowy kontratak.
Życie było w porządku.
No chyba, że było się ogrodowym gnomem albo Yugim.
Yuugi to był po prostu Yuugi, ale jednak podejrzewano, że było w nim coś z ogrodowego gnoma.
Jakkolwiek, masowa wojna ogrodowych gnomów trwała latami i była inspiracją dla licznych kiczowatych książek i jeszcze gorszych filmów. I aktualnie nie mająca w tym zakresie nic wspólnego z życiem Yuugiego.
(Po cholerę Dakuu pisze o czymś takim?O.O -dop. tłumaczka)

*************************

-Yuuugiiii!!!
Yuugi skulił się. Leżał sobie właśnie szczęśliwy na sofie, czytał ulubioną książkę, kiedy Yami zdecydował, że potrzebuje swojej dziennej dawki Yuugiego.
Yuugi mieszkał z nim już praktycznie dwa tygodnie. Dwa tygodnie wystarczyły, żeby Yami utrwalił swoje… "uczucia". Widocznie Yami uległ przekonaniu, że on i Yuugi są dwiema połówkami. Nie pomagało mu to, że Ryou i Zły Ryou podzielali to przekonanie. Yuugi podejrzewał, że Ryou zaplanował to wszystko, tak jak zaplanował to ogólne przejęcie z fioletowymi marchewkami. (Niech mnie ktoś oświeci o czym mowa…-dop.Tłumaczka) Oczy Yuugiego zwęziły się. Widział zdjęcia. Wiedział co planował białowłosy. I kiedy nadejdzie czas, Yuugi powinien być gotów.
-Moje kochanie!
Yuugi właśnie obmyślał Kontratak na Ryou i zupełnie zapomniał o tym głodnym wzroku Yamiego… który właśnie wyglądał na przygnębionego.
-Tęskniłem! -powiedział Yami układając się w wygodnej pozycji i tuląc do chłopaka.
Yuugi zamknął oczy i starał się stłumić westchnienie.
-Yami, nawet 10 minut nie minęło…
-Ale ja nie potrafię być z dala od ciebie. -zamruczał Yami zaczynając z pełnym uczuciem pieścić jego policzek.
Yuugi nie był do końca pewny czemu się na to wszystko godził. W normalnych warunkach pewnie zadzwoniłby po gliny, ale Yami był po prostu… inny. Przestał go obmacywać i teraz jedynie obejmował i przytulał go przelotnie albo całował w policzek.
Yuugi nadal mocno wierzył, że Yami był na prochach. Musiał tylko znaleźć na to dowód.
-Yuugi, kocham cię. Yuugi, kocham cię. -zaczął intonować Yami.
Ramiona Yuugiego opadły gwałtownie. Ostatnim razem kiedy Yami zaczął to swoje "Yuugi, kocham cię, próbował ubrać go w parę bardzo obcisłych, czarnych spodni ze skóry. Yuugi nadal się zastanawiał jak mu się udało to zrobić. Dowodem był fakt, że Yuugi miał je właśnie na sobie. Przedłużeniem była czarna, skórzana koszulka, która odkrywała nieco brzucha.
Yuugi skrzywił się. Dlaczego pozwolił Yamiego, żeby tak go ubrał?
Yami pieścił go z uczuciem i cały czas mruczał z zadowolenia.
O tak.
Yuugi był zbyt miękki dla kotów.
Ale dość tego. Ta kapryśna mała część, która nie chciała zginąć, a domagała się przyjemności w postaci uwagi Yamiego, była w kompletnym błędzie!
Yami nadal pośpiewywał sobie, a Yuugi uświadomił sobie, że nie przestanie dopóki mu nie zada pytania.
-Yami?
Yami popatrzył na niego w uwielbieniem. Chłopak walczył ze sobą, żeby się nie skulić.
-Tak, kochanie?
Coś było zdecydowanie nie tak.
-Coś się stało?
-Aibou… -Yuugi nie wiedział czemu, ale z jakiegoś powodu Yami nazywał go "partnerem". -Miałem telefon od rodziców…
Yuugi zaczął się teraz martwić. Jeśli jego rodzice mieli jakiś wypadek, to znaczy, że Yami będzie miał większą depresję, tak?
-Co się stało? -Yuugi wiedział jak to jest stracić rodzica w wypadku. Nie chciał żeby Yami musiał to odczuć.
-Nic… strasznego. Po prostu przyjeżdżają z wizytą.
Yuugi zesztywniał. Jeśli Yami był taki, to jacy byli ludzie, którzy go wychowywali?
-I… Ja… no… powiedziałem im, że jestem zaręczony. -Yami schował twarz na szyi Yuugiego.
Yuugi mrugnął.
-No i…?
-No, a nie jestem! -głos Yamiego był nieco zniekształcony przez jego pozycję.
-No to… Powiedz im, że kłamałeś. -zasugerował Yuugi, nie wiedząc za bardzo innego wyjścia.
-Nie mogę! -Yami polizał szyję chłopaka, powodując, że ten zaskomlił i próbował się odsunąć. Przeszkodą był Yami, który praktycznie zupełnie na nim leżał. Yami pocałował go w policzek i uśmiechnął się miękko do uwięzionego chłopca. Yuugi zaczerwienił się i spojrzał na niego. Yami znowu zaczął mruczeć, a złość Yuugiego topnieć.
Cholerny Yami z tym swoim kocim charakterkiem.
-Bo widzisz… Moi rodzice są dziwni jeśli chodzi o małżeństwo. Uważają, że w mim wieku powinienem być zaręczony. I albo wybiorę sam, albo oni zrobią to za mnie…
Yuugi zamrugał.
-Ludzie wciąż zawierają aranżowane małżeństwa?
Yami westchnął i przytaknął.
-Tak. Więc powiedziałem im, że się zaręczyłem, więc nie zrobią tego. Jedyny problem, że chcą przyjechać i poznać moją drugą połowę.
Yuugi mrugnął. (Oczopląsu dostanie w końcu…-dop.Tłumaczki)
-Ale czemu chcą przyjechać tak nagle?
Yami lekko się zarumienił, co było praktycznie niemożliwe do zobaczenia przy jego opalonej skórze.
-Powiedziałem im dwa tygodnie temu…
Usta Yuugiego ułożyły się w małe "o". Nastała chwila ciszy.
-No i co zrobisz? -spytał Yuugi.
Yami uśmiechnął się ujmująco. Yuugi miał bardzo złe przeczucia.
-Powiedziałem im, że jest zaręczony dopiero dwa tygodnie temu, bo wtedy spotkałem miłość mojego życia. -powiedział wesoło Yami.
Yuugi miał teraz takie dziwne uczucie, jakby zanurzył się w lodzie.
-Co?
Yami chyba nie miał na myśli…
-Yuugi, chcę żebyś za mnie wyszedł!

**************************

Yuugi gapił się na swojego współlokatora. Gapił się coraz bardziej. Odpowiedział w jedynej formie o jakiej mógł teraz myśleć.
-CO?!!!!!!
-Wyjdziesz za mnie? -powtórzył Yami, dalej patrząc na niego z uwielbieniem.-Jak chcesz to mogę zaraz przynieść pierścionek i oświadczyć ci się na kolanach.
-Kupiłeś pierścionek…?!
Yami zamrugał szczerze zmieszany.
-A to nie tak się to robi w tym kraju?
Yuugi wziął kilka głębokich oddechów. Kiedy w końcu uznał, że się uspokoił, powiedział:
-Dobra, słuchaj… Z jakichś powodów uważam cię za przyjaciela,. Ale nie mam zamiaru za ciebie wychodzić. -Yuugi gratulował sobie, że to wyszło tak spokojnie.
Uśmiech Yamiego zgasł natychmiast i gwałtownie opadł na Yuugiego.
-Yami?
Żadnej odpowiedzi.
-Yami, w porządku?
Dalej nic. Yuugi zaczynał się niepokoić. Yami naprawdę wierzył, że Yuugi zgodzi się wyjść za niego?
-Yami… Przepraszam cię, ale my się znamy dopiero od dwóch tygodni… To trochę nie za szybko na małżeństwo? -powiedział Yuugi miękko.
Yami popatrzył na niego. Jego czerwone błyszczące oczy były teraz kompletnie matowe. Yuugi poczuł się winny i miał wyrzuty sumienia.
-No to umówisz się ze mną? -była w tym malutka nadzieja i Yuugi wiedział, że nie może się złamać.
Ale nie chciał też doprowadzić żeby Yami zdołował się jeszcze bardziej. Yuugi naprawdę chciałby, żeby ktoś mu powiedział, co ma robić…
'Ja ci powiem, co do cholery zrobisz…!"
Ktoś inny niż psychiczne Widmowe Ryou!
Nic.
Yuugi westchnął.
-Yami, ja…-Yuugi odwrócił się, żeby popatrzeć Yamiemu w oczy.
Nie mogąc skończyć, popatrzył w inną stronę.
Bardzo delikatnie, Yami ujął jego twarz w dłonie i zmusił Yuugiego, żeby na niego spojrzał. Kciukiem pogłaskał go po policzku i uśmiechnął się miękko. Pochylił się powoli. Yami miękko pocałował go w policzek, zwlekając z odsunięciem ust.
Yuugi zarumienił się wyraźnie zmieszany.
Yami przesunął się tak, że jego ucho znajdowało się teraz obok ust Yuugiego.
-Będę czekał na ciebie, ukochany. -wyszeptał jedwabiście, powodując, że Yuugi poczuł dreszcze.
Raz jeszcze zostawił przeciągający się pocałunek na policzku chłopaka, po czym wstał powoli i wyszedł z pokoju. Yuugi gapił się w ślad za nim, kompletnie nie wiedział czy Yami mówił poważnie. Powoli podniósł rękę do twarzy i dotknął miejsca, gdzie Yami go pocałował.
Yuugi na próżno próbował zignorować ciepło, które czuł… jak się czerwienił… jak szybko biło mu serce… i jak nagle poczuł motyle w brzuchu.
Głęboko w Yuugim ta mała część, która nie chciała umrzeć wydawała radosne okrzyki.

**************************

-Yuuugiiii…!
Yuugi jęknął.
-Tak Yami?
-Wyświadczysz mi przysługę…?
Yuugi mocno zacisnął powieki. Od tamtej sceny minęła jakaś godzina. Yuugi starał się nie pokazywać Yamiemu jak to na niego wpłynęło.
Bo nie wpłynęło…
Yuugi poczuł, że Yami lekko go szturchnął. Otworzył oczy i usiadł robiąc Yamiemu miejsce na kanapie (więc Yami nie mógł na nim znowu usiąść.). Yami natychmiast usiadł obok niego i wciągnął go na swoje kolana.
Yuugi westchnął, a Yami zamruczał. Yuugi szarpnął się udręczony.
-Yuugiiii?
Widząc, że nie ma szans na ucieczkę, Yuugi zdecydował się nie psuć mu humoru.
-Tak, Yami?
-Pamiętasz, co ci powiedziałem wcześniej?
Serce Yuugiego zaczęło bić szybciej, a na twarzy poczuł gorąco. W czasie, kiedy Yami bawił się jego włosami, Yuugi wziął głęboki wdech żeby się uspokoić.
-No… -Yuugi był wdzięczny, że jego głos się nie załamał. Nie to, że powinien…
-No więc… Moi rodzice będą tu za niecałe dwa dni.
Yuugi zastanawiał się czemu poczuł rozczarowanie, ale zignorował to. Nie miał absolutnie żadnego powodu żeby czuć się rozczarowanym. Nic. Żadnych powodów.
-Co masz zamiar im powiedzieć?
Yami zdawał się być zakłopotany i wydawało się, że walczy mocno, żeby ukryć twarz na szyi Yuugiego. Yami lubił to robić, kiedy był zdenerwowany.
-Pomyślałem sobie, że może… Mógłbyś udawać mojego narzeczonego? -Yami spojrzał na niego ujmująco.
Yuugi gapił się blady na niego.
-Żartujesz prawda?
Yami zaczął skomleć dołączając proszący wzrok. Yuugi tłukł się w udręce. To była jego słabość!
-Aibou, proszę! Moi rodzice wybrali już mi narzeczoną na wszelki wypadek! Spotkałem ją kiedyś i nie lubię jej!
-Yami! Twoi rodzice nie mogą cię zmusić do małżeństwa! Poza tym jestem pewien, że to jest nielegalne!
-Ale jeśli tego nie zrobię wyrzekną się mnie! -Yami przycisnął się mocno do niego chowając twarz na jego szyi.
-Co? Jak niby mogą się ciebie wyrzec? Tylko dlatego, że nie chcesz wziąć ślubu?
-To jest tradycja w mojej rodzinne wiosce. Książę zawsze bierze ślub przed swoimi dwudziestymi trzecimi urodzinami.
Minęła jakaś minuta zanim do Yuugiego w całości dotarło, co powiedział Yami.
-Jesteś księciem?
Yami przytaknął. Jego głowa nadal znajdowała się w załamaniu ramienia Yuugiego.
-No to chyba powinieneś poślubić księżniczkę, nie?
Yami pocałował go leciutko w szyję. Uwielbiał ten pisk, jaki Yuugi wtedy wydawał i wyobrażał sobie rumieniec, jaki Yuugi na pewno miał na twarzy.
-Ty jesteś moją księżniczką.
Yuugi popatrzył na niego wilkiem.
-Ja mówię serio! Chcesz żebym ci pomógł czy nie?
Yami ożywił się natychmiast, a Yuugi jęknął w duchu, uświadamiając sobie, na co się właśnie zgodził.
-Naprawdę mi pomożesz? - Zapytał Yami patrząc na Yuugiego błyszczącymi oczami. Pamiętając jak bardzo były wcześniej matowe, Yuugi wiedział, że nie dopuści znowu do takiej sytuacji.
Zaczerwienił się lekko na to wspomnienie. Spojrzał w bok zażenowany.
-Niczego nie obiecuję… -wymamrotał.
Yami znowu pocałował go w szyję i jeszcze bardziej przyciągnął do siebie. Yuugi był cały napięty.
-Nie muszę się żenić. Mam po prostu wziąć ślub. Mój młodszy brat ma już dzieci, więc chociaż jestem starszy to mogę poślubić tego, kogo kocham. -powiedział Yami z zadowoleniem wzdychając. Jego głowa spoczywała na ramieniu Yuugiego.
Yuugi przygryzł dolną wargę, przeklinając się w duchu.
-Jak długo twoi rodzice zamierzają zostać?
Yuugi wyraźnie czuł zdenerwowanie Yamiego.
-Nie dłużej niż pięć dni.
Nastała cisza i Yuugi pytał sam siebie czy on to brał pod uwagę. Kiedy stwierdził, że tak był pewien, że Yami musiał go czymś w jakiś sposób naszprycować.
-Yuugi? -Yami wyszeptał miękko, powodując, że Yuugi zadrżał.
Yuugi przeklinał, ciągle nie wierząc, co zgodził się zrobić.
-Więc… Jak źle może być? -spytał Yuugi słabo.
Yami wydał z siebie okrzyk radości i przytulił mocno chłopaka. Widząc jak szczęśliwy jest Yami, serce Yuugiego zaczęło nieznacznie trzepotać. Kiedy Yami zesztywniał Yuugi zaczął się martwić.
-Yami?
Yami znowu ukrył twarz na szyi Yuugiego, pokazując jak się zdenerwował.
-Wiesz… Moi rodzice są naprawdę ekscentryczni…
-Serio? Nie powiedziałbym… -odpowiedział Yuugi sarkastycznie.
Yami westchnął. Yuugi zaczął się zastanawiać czy naprawdę powinien się to godzić.
Wydawało się, że Yami zastanawia się nad czymś. Yuugi zaczął się bardziej denerwować.
-Będziemy musieli spać razem! -zaćwierkał Yami.
-CO?!!! -Yuugi odskoczył nieznacznie od Yamiego (nie mógł daleko, bo Yami mocno go trzymał) i popatrzył na niego zbity z tropu.
Yami szczerzył się jak kot, który najadł się śmietanki.
-Moi rodzice będą potrzebować pokoju do spania. Więc możemy obaj dzielić albo moje łóżko, albo twoje… -zasugerował dwuznacznie Yami.
Yuugi poczuł jak pali go twarz. Ręce Yamiego, do tej pory będące na jego plecach, zaczęły przesuwać się w dół. Yuugi zesztywniał, a jego oczy się rozszerzyły.
Kiedy ręce Yamiego były naprawdę nisko, dotykały skóry, której nie okrywała obcisła koszulka. Yami przyciągnął czerwieniącego się chłopaka wbrew jego woli.
-Mmmm… Kocham cię Yuugi.
Serce chłopaka zaczęło szybciej bić, a jego twarz zaczęła płonąć.
-Yami, puść mnie!
-Ale Yuuuugiii! -zajęczał Yami. -Ja się chcę przytulać!
Yuugi westchnął. Yami znowu odstawiał swój normalny kaprys.
Kiedy Yami znowu zaczął się tulić, Yuugi zaczął się wkurzać.
-Yami! Powiedziałem puść mnie!
-Ale ja nie chcę! Jesteś taki miękki i tak fajnie pachniesz…
Yuugi drgnął mimowolnie i przywalił Yamiemu w łeb. Yami zaczął jęczeć, że Yuugi gra nieczysto, ale puścił go.
Yuugi udręczony potrząsnął głową i poszedł do swojego pokoju, próbując nie myśleć o wszystkim, co robił z Yamim.

Part 1
The end



Komentarze
mordeczka dnia padziernika 21 2011 18:21:40
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

AEon (Brak e-maila) 21:42 30-10-2006
Dla mnie to jest jakieś dziwne i nie w ogóle nic wspólnego z treścią Yu-GiOh! (czego nielubie)...
I czemu ona z Yamiego zrobiła takiego zboczeńca????!!!!
Ryoko (Brak e-maila) 17:05 31-10-2006
Jej się pytaj. Ja to tylko tłumaczę^^'' A fic nie musi być zgodny z treścią^^
kw_kasia (Brak e-maila) 20:55 05-11-2006
Uwielbiam tę parę^^

Ryoko (Brak e-maila) 09:36 11-11-2006
Ja też^^ Niedługo będą gotowe nowe tłumacznia^^
Kathy (Brak e-maila) 16:56 10-06-2007
Ryoooooooooookooooooo!! 8 miesięcy temu mówiłaś, że niedługo będą kolejne tłumaczenia... jak zostaną dodane w lipcu to zacznę twierdzić, że ty te teksty rodzisz XD
Ryoko Kotoyo (Brak e-maila) 09:25 16-06-2007
To nie moja wina^^''' Zawiesiłam pisanie na jakiś czas, bo bronię pracę licencjacką. Tłumaczenie jest gotowe, ale jeszcze nie przepisane^^'
Natsumi (Brak e-maila) 14:43 13-12-2007
Długo bronisz tej pracy smiley Kiedy dodasz następny rozdział tak pinknie plosie.... ;] Mam nadzieję, że nie zapomniałaś....
~* Lolo *~ (Brak e-maila) 21:59 16-01-2008
Ej no.... kiedy nowe tłumaczenie ?? Człowiek tu usycha z braku nowego rozdziału... a było tak pięknie
Ryoko Kotoyo (Brak e-maila) 16:58 19-01-2008
Starsznie przepraszam^^'' Tłumaczenie jest gotowe tylko nie mam kiedy przepiusać bo siedze w pracy^^'' Postaram się przepisać jak najszybciuej^^
Natsumi (Brak e-maila) 19:37 29-01-2008
Już się nie mogę doczekać ;]
~* Lolo *~ (Brak e-maila) 21:38 09-02-2008
ŁAŁ *.* A już traciłam wszelką nadzieję ;] Ale podniosłaś mnie na duchu. Więc...
Draculina (Brak e-maila) 04:02 21-02-2008
ja kce jesce!!

(Brak e-maila) 22:01 01-03-2008
><'... "jak najszybciej"
Natsumi (Brak e-maila) 17:50 11-04-2008
Był styczeń. Po nim luty, aż doczekaliśmy się marca, niestety i ten został wyparty przez kwiecień a tu jak nie było notki tak jej dalej nie ma xD
Natsumi (Brak e-maila) 23:39 17-08-2008
Czy jak napiszę że już jest sierpień to będę upierdliwa xD ??
^3^ (Brak e-maila) 09:45 21-03-2009
Chyba tutaj to już wszyscy umarli ^^"
Schinazu (Brak e-maila) 00:54 23-05-2010
kiedy ta dalsza czesc? smiley nie mozna sie doczekac smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum