ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Aya opowiada Omiemu o pszczółkach i ... pszczółkach |
Tego ranka Aya pracował w sklepie zupełnie sam. Tak właśnie wolał, bo tylko wtedy mógł w spokoju poobcinać główki róż, które zaczynały już więdnąć. Omi zawsze się złościł, kiedy to robił - uważał, że róże powinny być użyte w dziale z suszonymi kwiatami - zalegały tam tonami, nie zmarnowane, ale i nie chciane. Aya zaś zbierał płatki, by robić z nich potpourri.
Wkrótce cisza miała być zakłócona pojawieniem się chmary młodocianej klienteli, dopiero co wypuszczonej ze szkoły, i deprymującą obecnością jego współpracowników, przychodzących na popołudniową zmianę. Aya delektował się chwilą, póki mógł.
Pac, pac, kilka kolejnych ciemnych płatków opadło na podłogę.
- Cześć, Aya-kun!!
Drzwi otworzyły się nagle i do środka wskoczył Omi, z zaróżowionymi policzkami, i plecakiem zwisającym luźno z jednego ramienia.
- Ach, - Aya uniósł głowę. - Okaeri, Omi. - Dyskretnie przesunął stopą opadłe główki kwiatów. Łodygi trafiły do kosza na śmieci.
- Czy...? Czy jesteśmy sami? - Omi rozejrzał się dookoła, jak gdyby usiłował wykryć w zacienionych rogach sklepu jakieś ukryte podlotki.
- Aha - powiedział Aya. - Yohjiego jeszcze nie ma. Ciebie też nie spodziewałem się tak szybko, Omi.
- No, taak - Omi rzucił plecak za ladę, jednocześnie zdejmując z wieszaka fartuch. - Przyszedłem prosto ze szkoły. Zazwyczaj zostaję chwilę w domu przyjaciela... - zamiast założyć fartuch, chłopiec nerwowo zwinął go w dłoniach.
- Sou ka? - Aya spojrzał na niego pytająco. Nie spędzał popołudnia z przyjaciółmi? Rudowłosy miał na czubku języka pytanie z rodzaju "Jakaś kłótnia z Nao-kun? Z bliźniakami?", ale to by przecież nie było w jego stylu, no nie? Aya nie miał nic przeciwko matkowaniu Omiemu tylko dlatego, że Omi wystarczająco dobrze sam sobie matkował.
- Aya-kun... - zaczął powoli Omi, gniotąc fartuch szczupłymi palcami.
- Hę?
Chłopiec zamrugał.
- Czy to na podłodze to są zwiędłe róże?
Oooops.
- Jak już mówiłem, wróciłeś wcześniej - mruknął Aya, wzruszając ramionami i obdarowując chłopca jednym ze swoich okrytych złą sławą spojrzeń, tym z rodzaju "NIE PYTAJ." - Wiem, że wolisz je zasuszać, ale ja znalazłem dla nich lepszy użytek.
- Jaki? - Omi odwrócił się bokiem, zakładając fartuch.
Aya milczał przez chwilę.
- Aya-kun? - Omi spojrzał na niego. - Do czego ich używasz?
Aya przesunął językiem po zębach.
- ... ... ...Potpourri - wykrztusił. - Wkładam je do szuflad z ubraniem i prześcieradłami.
Oczy Omiego rozszerzyły się nagle.
- Więc to dlaaaaateeeeeego - wymruczał.
- Co "dlatego"?
- Nan demo nai, Aya-kun!!!
Omi złapał za butelkę i zaczął chodzić po sklepie podlewając kwiaty. Zajrzał do szklarni, żeby sprawdzić wilgotność ziemi, i oberwać uschnięte liście.
Aya zebrał płatki i główki róż, po czym włożył je do foliowego woreczka. Było mu głupio przyznać, szczególnie Omiemu, do czego ich używał. Dobrze, że przynajmniej miał pewność, iż Omi zachowa to dla siebie. Jak zwykle systematyczny, Aya zabrał się za wykonywanie kolejnego punktu z listy zajęć na dzisiaj, ale ciekawość kazała mu jednak przerwać i spojrzeć na chłopca. Dlaczego przyszedł prosto do sklepu? On i jego trzej przyjaciele, Nao, Yukio i Hideo - byli absolutnie nierozłączni. Omi spędzał z nimi każdą wolną chwilę.
- Jak... - zaczął Aya i od razu się zaciął. Sztuka konwersacji nie była czymś, w czym był szczególnie dobry. Teraz Omi patrzył na niego, więc trzeba było koniecznie coś dodać.
- Jak ci minął dzień? - zapytał, nieco zmienionym głosem.
"Super, Aya - oto właśnie sposób na zdobycie jego zaufania" - Rudowłosy niemalże usłyszał sarkastyczny głos Yohjego. "Zabrzmiało, jakby to była ostatnia rzecz o której chciałbyś rozmawiać."
W zasadzie, to tak właśnie było. Jeśli musiał, Aya ewentualnie mógłby wysłuchać problemów Omiego, ale był na tyle bystry, by rozumieć, że z ich trójki on najgorzej się do tego nadaje. Ken i Yohji zapewne lepiej by sobie poradzili z kłopotami chłopca.
Omi spojrzał na niego, niebieskie oczy rozszerzyły się dziko.
- Tak właściwie, to chciałem z tobą porozmawiać...
Drzwi otworzyły się nagle, pchnięte z taką siłą, że rąbnęły w wielką doniczkę stojącą z tyłu, i oto Kudou Yohji wparował do sklepu. Przez chwilę stał na środku i pozował, z kciukami zatkniętymi w kieszenie spodni, eksponując kształtne biodra, rzucając dookoła pełnym seksu spojrzeniem, tuż znad krawędzi ciemnych okularów.
- Tylko spokojnie, wszyscy mogą odetchnąć! Kudou Yohji powrócił!
- Jesteśmy tu tylko my, Yohji - mruknął sucho Aya. Świetnie. Teraz Yohji zajmie się...
- Ooooch, cholera!! - Burknął Yohji, natychmiast rezygnując z seksownej pozy. - Gdzie się podział mój zatłoczony sklep pełen piszczących dziewcząt? Gdzie są panienki, które mógłbym zaspokajać, których drżące usta mógłbym obdarowywać delikatnymi kwiatami czułych, niewinnych pocałunków?
- W podstawówce - powiedział Omi, zakrywając dłonią uśmiech. - Yohji-kun, czy nie mówiłeś przypadkiem, że interesują cię tylko te po osiemnastce?
- Niech będzie - mruknął Yohji, nasuwając okulary głębiej na nos. - Jakby mnie ktoś potrzebował, będę na zapleczu. Roślinki przynajmniej mi tak nie dogryzają.
- Ah, Yohji-kun, matt... - zaczął Omi, unosząc w górę dłoń.
- Chotto, Yohji, - Aya zaczął w tym samym czasie, jakoś dziwnie niechętny do zostawania samemu z Omim i jego problemami.
Za późno. Yohji zdążył zniknąć, przelatując przez zaplecze niczym żywe tornado.
Omi przechylił głowę w bok.
- Mattaku mou... - dokończył, spoglądając na Ayę. - Ciekawe, co go ugryzło.
- Eee - mruknął od niechcenia Aya, łapiąc za miotłę.
Omi ciągle na niego patrzył. To było nieprzyjemne uczucie, jakby jakieś drobne szpilki kłuły go w kark.
- Czego?!! - zapytał w końcu, nie zawracając sobie głowy symulowaniem spokojnego tonu.
- Herbaty, Aya-kun? - Omi uśmiechnął się słodko.
Aya wzruszył ramionami.
- Jasne.
Po krótkiej przerwie Omi wrócił z dwiema filiżankami gorącej herbaty. Aya wziął jedną do ręki i spojrzał na chłopca. Ten znowu bawił się fartuchem, wbijając wzrok w ladę.
- A więc... wy... więc, wy zawsze mówicie mi, że mogę przyjść do jednego z was kiedy tylko będę miał jakieś pytania... - zaczął Omi z głupiutkim uśmiechem na twarzy, w czasie gdy jego twarz zaczęła się robić czerwona.
- Aha - przytaknął Aya. Zastanawiał się, dlaczego Omi napadł właśnie na niego, a nie na Yohjego czy Kena. Czy miał po prostu pecha, że ON był TU, a oni nie? Wypił kilka łyków herbaty, czekając na to, co chłopiec powie.
- I... no więc... - sznurki wiążące z przodu fartuch Omiego zaczęły przypominać węzeł Gordyjski. Gdyby chłopcu teraz nagle zachciało się uwolnić, prawdopodobnie przydałaby mu się pomoc nożyczek. Skończył zdanie w błyskawicznym tempie, nie patrząc na rozmówcę. - Aya-kun, rozmawialiśmy dzisiaj w szkole o seksie i i i i mamkilkabardzoważnychpytań!!!
Aya zakrztusił się gorącą herbatą.
Kaszlnął kilka razy, w czasie kiedy Omi odsunął się od niego z zaniepokojonym wyrazem twarzy. Aya oparł się o ladę, kaszląc w zaciśniętą dłoń, starając się przeczyścić gardło. Jednocześnie zerknął dyskretnie w stronę tylnych drzwi, za którymi niedawno zniknął Yohji i które pozostały otwarte.
- No, więc - Aya wyprostował się, rozluźnił ramiona i spojrzał na chłopca z uśmiechem. Miał nadzieję, że to był miły uśmiech. Ale chyba nie. - Zawsze używaj kondomów.
Omi zaczerwienił się.
- Nie takich pytań, Aya-kun - mruknął cichutko. - Oni... profesor mówił o seksie i... i więc, myślę, że kilka rzeczy pominął.
Aya zerknął do tyłu przez ramię. Tylne drzwi ciągle były otwarte, teoretycznie mógłby przez nie zwiać. "No jasne, tylko tak dalej, >>Aya-kun<<" - znowu usłyszał w głowie głos Yohjiego. "Zawiedź jego zaufanie i upewnij się, że nigdy więcej nie podzieli się swoimi problemami z dorosłymi. Jak wyląduje na kokainie, ciebie będzie winić."
- W porządku - zaczął Aya, biorąc głęboki oddech. - Strzelaj.
Po prostu powiedz mu prawdę. Nie wiesz nic na temat seksu, bo uprawiałeś go tylko z mężczyznami - pomyślał, wracając do swojej herbaty.
- No więc, profesor nie powiedział nic na temat seksu między mężczyznami - powiedział niepewnie chłopiec. - Chciałbym, żebyś mi to wyjaśnił, Aya-kun.
Tym razem, zamiast krztuszenia się herbatą, Aya wybrał opcję długodystansowego plucia na odległość.
- Aya-kun, daijoubu desu? - Omi jęknął. Jego twarz zaczęła przybierać uroczy, różowy kolor. - Ja, to jest, jeśli wolisz...
JEŚLI WOLĘ!@#$%^&!@ - Aya prawie krzyknął, wyjmując z kieszeni chusteczkę, żeby wytrzeć usta.
- W porządku Omi - powiedział, tak spokojnym tonem, na jaki mógł się zdobyć. Dlaczego żaden z nas nie zauważył?! Dlaczego to się musiało stać?! Dlaczego on musiał dorosnąć?! Dlaczego nie przeczytałem żadnego z tych durnych podręczników rodzicielstwa, które podrzucał mi Yohji?!! Dlaczego, do jasnej cholery, Omi pyta MNIED?!@!@! - Więc chcesz, żeby ci wszystko wytłumaczyć?
Czy to moje włosy? Czy to sposób, w jaki chodzę? To nie może być mój głos!! DLACZEGO on pyta właśnie MNIE??!!
- To... ehm, to normalne, prawda? - Omi próbował chyba zrobić ze swoimi palcami dokładnie to samo, co wcześniej z fartuchem. - To znaczy, być ciekawym?
- To... - Głos Ayi łamał się lekko. - No, oczywiście, że to normalne. Nastolatki to bardzo ciekawskie stworzenia. - Zamrugał dokładnie w tym samym momencie, co Omi. Chyba przekartkowałem któryś z tych poradników Kena chociaż raz... - myślał, szperając w pamięci.
- Więc opowiesz mi? O seksie miedzy mężczyznami?
Nie mogę po prostu kupić mu książki? Chwileczkę, DLACZEGO ON PYTA MNIE??!! Ma dostęp do internetu!! I jest w posługiwaniu się nim lepszy, niż nasza trójka razem wzięta.
Aya przygryzł usta.
- Chcesz żebym ci wyjaśnił szczegóły techniczne, czy powiedział wszystko co wiem.?
- Umm... - Omi nie śmiał podnieść wzroku. Jego palce były teraz całkowicie zaplątane w fartuch. - Myślę, że wszystko.
Jak to było... "Nawet jeśli wiedzą o czymś doskonale, poproszą, żebyś im to wyjaśnił, bo to daje im poczucie akceptacji" Aya starał się oddychać głęboko i spokojnie.
- W porządku.
- Dziękuję ci, Aya-kun! - Twarz Omiego rozjaśniła się.
Aya czuł jakieś dziwne wiercenie w brzuchu. To było... Omi miał tylko... no, nie pamiętał dokładnie ile, ale było z pewnością za wcześnie, żeby z nim rozmawiać o takich rzeczach. On miał dopiero czternaście... nie, nie czternaście. Słodki, grzeczny mały Omi. Miał już szesnaście lat, prawda? Czy już skończył siedemnaście? Cholera, Yohji by wiedział.
- Czy masz jakieś sprecyzowane pytania?
- Więc... - Omi uśmiechnął się niepewnie. Ayi sprawiła pewną perwersyjną przyjemność świadomość, że dla odmiany to Omi nie ma pojęcia, co powiedzieć. - Wszyscy byli tak podekscytowani tym, że profesor mówił o seksie, no wiesz, zachowywali się głupio, zadawali niezręczne pytania i tak dalej, ale mnie to w ogóle nie bawiło. Czułem się nieswojo. A potem, po zajęciach, Nao-kun powiedział, że profesor opuścił coś, że nie mówił o seksie miedzy mężczyznami. I to... to mnie zaciekawiło. - Przygryzł wargę i spojrzał na Ayę.
"Świrnięty Nao" - Aya warknął w myślach. "Demoralizuje naszego Omiego." Zanotował sobie w pamięci, żeby zapisać chłopca na listę głęboko znienawidzonych.
Omi ciągle na niego patrzył. Najwyraźniej oczekiwał jakieś formy odpowiedzi.
- Uhm - odpowiedział Aya.
"Aya no baka!" Niemalże czuł, jak obcas Yohjego wbija mu się w stopę. "Nie tak się traktuje seksualnie zdezorientowanego nastolatka!!" Rudowłosy powstrzymał przemożną potrzebę prychnięcia, ponieważ oznaczałoby to udzielanie odpowiedzi głosom wewnątrz jego własnej głowy, a skoro głosów nie było, to oznaczałoby wariactwo. Prawda?
Jego normalną reakcją byłoby wydanie dźwięku na kształt "saa" i usunięciu swojej osoby z zasięgu na kilka godzin, dopóki Omi nie zrezygnowałby z zadawania niewygodnych pytań.
Imbecyl, pomyślał, usiłując zmusić się do odpowiedzi. Ale był już pewien, że Omi zna odpowiedź. Wszystkie możliwe. Dawno znalazł wszystko, czego szukał w Internecie, a teraz szukał tylko... Akceptacji!! Tak! Chciał, żeby ktoś powiedział mu, że wszystko jest w porządku!!
- Uhm - powtórzył, starając się sprawić wrażenie, że chodzi mu tylko o przeczyszczenie gardła. - Omi, nie ma nic złego w byciu ciekawym. - Zaczął i znowu się zaciął. Jestem zaskoczony, że to zajęło ci aż tyle czasu. Wszyscy w twoim wieku tak reagują. Jestem pewien, że to się dzieje w zakamarkach twojej szkoły na okrągło... Zaraz, czy to są moje myśli? Chyba nie powiedziałem tego głośno?!
Omi przechylił głowę.
- Ojciec Nao-kun mówi, że to nienaturalne - powiedział.
Usiłujesz to jeszcze pogorszyć, prawda, mały? No dobra, teraz trzeba powiedzieć coś konkretnego i podbudowującego. K'e. Aya nigdy nie był dobry w podbudowywaniu.
- Więc - zaczął, przeklinając Yohjiego za jego zniknięcie. - To nie jest coś, o czym ludzie mówią. Ale to się zdarza.
Omi ciągle na niego patrzył.
Za mało? Aya westchnął.
- Nie ma nic ani złego ani dobrego w samym czynie - stwierdził w końcu, po dłuższym namyśle. Cokolwiek robił, musiał uważać, by nie powiedzieć czegoś, co po chwili wróci jak bumerang i ugryzie go w sam tyłek. - Ważne, jak do tego podchodzisz.
Z jakiego durnego shoujo to wytrzasnąłem?! Żałosne.
- Okej! - Twarz Omiego rozjaśniła się trochę. - Czy teraz możesz mi powiedzieć, JAK to się robi? Proszę, Aya-kun?
Aya jęknął. Przechodzimy do szczegółów technicznych, co?
No dobrze. W tym akurat jest dobry. Może dostarczyć Omiemu więcej informacji niż on sam sobie tego życzy.
=^^=
Pół godziny później, cała twarz Omiego była równomiernie czerwona, a Aya kontynuował swój wywód na temat najprzeróżniejszych pozycji monotonnym, jednostajnym tonem. Mówił o znaczeniu nawilżenia, o rozciąganiu i byciu rozciąganym, o oczekiwaniach partnera aktywnego i pasywnego... uszy Omiego zrobiły się ślicznie różowe po pierwszych pięciu minutach.
Mimo że silił się na czysto medyczny ton, ta rozmowa wywarła na Ayi pewien niekorzystny wpływ, i to na więcej niż psychicznej płaszczyźnie. Jego spodnie zrobiły się nagle zdecydowanie za ciasne. To był OMI, cholera. Nie, żeby chłopiec go w jakiś sposób pociągał, ale jego widok z tymi roziskrzonymi oczami, plus metodyczne, pełne najdrobniejszych szczegółów opisy plus pojawiające się nieproszone w jego umyśle scenki z jego dotychczasowego życia seksualnego... Stanowczo zbyt wiele.
Sytuacje pogarszały BARDZO bezpośrednie pytania chłopca.
Zresztą z tych właśnie pytań Aya wywnioskował, że Omi miał już kontakt z yaoi, jeśli tylko z tym. Jednym z jego pierwszych pytań było: "ale jeżeli uke jest bardzo agresywny, a seme zachowuje się biernie, pozwalając mu odwalać cała robotę, to czy podział się nie może odwrócić?"
Aya nigdy nie użył słów "uke" i "seme".
- ...a więc, inną wariacją pozycji misjonarskiej jest przerzucenie jednej nogi partnera przez ramię, przylgnięcie do partnera, który leży... - Aya podparł się o ladę, usiłując wypędzić z mózgu obraz swojego ulubionego kochanka, leżącego w taki właśnie sposób. Chwycił jedną z białych róż leżących na ladzie i nieświadomie zaczął obierać z niej płatki.
- Aya-kun, starczy - przerwał Omi, solidnie zarumieniony. - Myślę... myślę, że niedługo pojawią się klienci, więc...
- Aha - zgodził się Aya, skupiając uwagę na obieraniu kolejnych płatków. Był CHOLERNIE napalony. To przez tą ostatnią myśl... unieść jedną z nóg kochanka, przysnąć go i w...ws-w-s-u-n-o-j-a-s-n-a-c-h-o-l-e-r-a.
Aya przygryzł dolną wargę.
- Idę na zaplecze - zakomunikował.
- Hę? Datte, Aya-kun, jeśli ty i Yohji-kun będziecie na zapleczu, nie poradzę sobie z...
- Nie bój się - mruknął Aya, unosząc jedną brew. - Przyślę go, jak tylko skończę.
Omi mrugnął.
- Co skończysz?
- Betsuni.
Jego ruchy były płynne, spokojne, nie zdradzające napięcia. Prawie płynął w powietrzu, kiedy z dziką, kocią gracją lokalizował swoją ofiarę i kiedy w mgnieniu oka znalazł się na niej, po drodze zatrzaskując drzwi.
- Ę? Aya? OOch!
Aya przyszpilił ciało Yohjego do podłogi, jedną rękę od razu wsuwając pod wzorzystą koszulę bruneta, dosięgając palcami delikatnego sutka, drugą przyciskając ramię Yohjego do podłogi.
- Cholera - jęknął Yohji. Aya na chwilę zablokował jego usta pocałunkiem. Potem całował i lizał linię podbródka, aż dotarł do miękkiej muszelki ucha. - Aya, ty...! - Aya znowu zamknął mu usta, mocno przyciskając do niego biodra, z własnym przyrodzeniem tuż przy jego kroczu. Jedną ręką pieścił twardniejący sutek, drugą ciągle przyciskał Yohjego do podłogi. Polizał jego usta i pozwolił, by przez chwilę łączyła ich tylko połyskująca nitka śliny, kiedy podnosił się na łokciach.
- K'e - Yohji odetchnął głęboko - jesteśmy dziś cholrenie napaleni, co?
- Aa - mruknął Aya, pozwalając, by czyny mówiły za niego.
- Ahh... - Yohji westchnął, wyginając plecy w łuk, kiedy Aya mocniej przycisnął się do jego bioder. - No dobrze, nie mam zamiaru narzekać. Ostatnimi czasy jakoś niewiele się działo...
- Nadrobimy to - stwierdził Aya z niebezpiecznym błyskiem w oku. Zawieszony nad Yohjim, podciągnął jego koszulę i wziął w usta pomarszczony sutek.
Yohji nigdy nie potrzebował rozgrzewki i Aya dobrze o tym wiedział. Sam rudowłosy był rozgrzany aż do bólu. Nie miał zamiaru marnować zbyt wiele czasu na grę wstępną. Pieścił językiem i przygryzł sutek Yohjego, po chwili zrobił to samo z drugim, znacząc drogę między nimi językiem. Yohji skręcał się pod nim, wydając nieartykułowane odgłosy. Aya wsunął rękę pomiędzy ich ciała, by odszukać wybrzuszenie na jego dżinsach.
- Chcesz mnie? - zapytał, ściskając lekko, rozpinając guzik i rozporek jedną ręką, metodą zdradzającą wieloletnią praktykę, jednocześnie skubiąc ustami szyje bruneta.
- Uhnnnn - Yohji jęknął, jego biodra drgnęły, rozpoznając znajomy, wprawny dotyk palców Ayi. Rudowłosy znów go pocałował, mocno i głęboko, jednocześnie gwałtowniej poruszając ręką.
- Nie mam co liczyć na grę wstępną, co?
Aya przesunął się niżej, by dosięgnąć językiem wgłębienia między jego obojczykami.
- Nie - stwierdził, podnosząc się w górę. Zobaczył pod sobą zmrużone, głębokie, brązowe oczy.
- Uhn. - Yohji starał się współpracować, poddając ciało napastnikowi, wyginając się do przodu, by ułatwić mu zadanie. - W porządku, Aya, znasz mnie. - wydyszał. Aya siedział na jego udach, zsuwając mu dżinsy tylko tak daleko, by umożliwić swobodny dostęp do krocza.
- Aha - stwierdził krótko Aya, pochylając się do przodu. Nie mógł się oprzeć pokusie dotknięcia choć na chwilę językiem przyrodzenia Yohjego, zaprezentowanego teraz w pełnej krasie tuż przed nim. Brunet jęknął, podnosząc rękę i zaciskając zęby na zewnętrznej stronie nadgarstka. Rudowłosy podniósł się.
- Aaaach, Aya, proszę - Yohji jęknął, przeciągając się, - nie musisz czekać.
- Uwierz mi - wymruczał Aya, z powrotem siadając na udach bruneta. - Nie mam zamiaru.
Sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął drobiazg dobrze znany im obu. Trzymając go w dłoni, drugą ręką rozpiął rozporek.
- Ah... - Yohji znowu drgnął, czując jak uwięziony w dłoni Ayi penis pulsuje jednym rytmem z biciem serca. Powietrze stało się gęste od zapachu orzecha kokosowego i wanilii, przynosząc ze sobą wspomnienie ich poprzednich wspólnych nocy.
- Pośpiesz się.
- W porządku.
Aya skierował tubkę do dołu, rozlewając żel praktycznie wszędzie, ze szczególnym uwzględnieniem własnego przyrodzenia.
- Jakiś ty dzisiaj przygotowany, Aya - mruknął Yohji, czując, jak rudowłosy wsuwa w niego palec i porusza nim, w poszukiwaniu tego ukrytego miejsca, którego dotknięcie zawsze pozbawiało Yohjego wszelkiej kontroli. Ostrożnie wsunął palec głębiej i Yohji krzyknął, rzucając się całym ciałem.
- A-Aya~!!
To było jedyne zaproszenie, jakie mógł dostać. Aya usadowił się wygodnie między szczupłymi udami bruneta, jedną rękę zaczepiając o jego udo i unosząc je brutalnie w górę. Preliminaria należało uznać za zakończone i teraz przyszła pora na danie główne. Jedną ręką sięgnął w dół, by upewnić się, że czubek jego penisa znajduje się dokładnie tam, gdzie powinien, po czym zacisnął obie dłonie na ramionach Yohjego. Spojrzał brunetowi w oczy i całym ciałem przesunął się do przodu.
Yohji wrzasnął. Po kilku sekundach Aya usłyszał własny krzyk, ten, który dusił w sobie od samego początku. Yohji zawsze doprowadzał go do takiego stanu, do całkowitej utraty kontroli. Zanurzał się w to miękkie, aksamitne ciepło i zazwyczaj miał ochotę zwyczajnie zemdleć, zanim zdołałby się nadelektować tą czystą doskonałością.
- Nie... przestawaj...
Aya posłusznie pchnął penisa głębiej, niezdolny przestać, ciesząc się tylko, że może zabrać Yohjego ze sobą, uderzając w to miejsce w środku, które sprawiało, że Yohji czuł się tak dobrze, które pozwalało Yohjemu połączyć się z nim w agonii przyjemności.
- A-Aya~!! O, Boże - wykrzyczał Yohji, jak zwykle zdając się nie zwracać uwagi na to, czy ktoś go może usłyszeć. On zawsze był najgłośniejszy, całkowicie wolny od jakichkolwiek zahamowań w czasie seksu. Aya spróbował uciszyć go pocałunkiem, ale niewiele z tego wyszło. Nawet z językiem rudowłosego w ustach, Yohji ciągle wydawał odgłosy, które mogły być słyszane daleko poza pokojem.
Ciągle zaplątani w ubrania, z palcami splecionymi ponad głową Yohjego, dryfowali w tym jednostajnym rytmie, złączeni, niezdolni przestać. Aya wsunął rękę pomiędzy ich ciała, chwytając mocno pulsującą męskość Yohjego, który wrzasnął w tej samej chwili.
- Aya!! Ty bydlaku!
Na ustach rudowłosego pojawił się paskudny uśmieszek, który ukrył, chowając twarz w załamaniu ramienia Yohjego.
- Tak właśnie lubisz - zapewnił, nie zakłócając rytmu. Nie mógł przestać i nie chciałby. Yohji wciąż wydawał jakieś nie trzymające się kupy dźwięki, kiedy słone nasienie rozlało się pomiędzy ich ciałami i niczym cement połączyło ich ze sobą.
Aya nie przerwał. Potrzeba opanowania tego niesfornego, czarnowłosego chłopaka leżącego pod nim, do dominowania nad nim, do wzięcia go w najbardziej osobisty sposób, jaki tylko istniał, utrzymywała go ciągle w raz ustalonym rytmie. Teraz przyspieszył, bezlitośnie, delektując się wyrazem twarzy Yohjego, na którym malowała się odrobina tryumfu, odrobina jakiegoś dziwnego zaskoczenia, i spojrzeniem, które sprawiło, że nagle doszedł, wbijając palce w skórę bruneta wystarczająco mocno, by ją zadrapać
- Ahh... k'so~!! - Yohji przeklął, wbijając zęby we własne ramię.
Przypieczętowali to jeszcze jednym, głębokim, poszukującym pocałunkiem.
=^^=
Aya ciągle leżał na Yohjim, czując, jak jego ciało powoli opuszcza ten nagły atak pożądania. Muskał ustami skórę Yohjiego w miejscach, które mógł dosięgnąć nie poruszając się - policzek, ramię, szyję i obojczyk.
- Co cię tak dzisiaj napadło? - wymamrotał Yohji, ciągle oplatając Ayę ramionami. - To trochę do ciebie nie podobne.
- Idź pomóc Omiemu w sklepie. Twoja kolej - odparł Aya. To była jedyna podpowiedź, jakiej zamierzał udzielić. Jeśli Omi nie zechce wprowadzać Yohjego w szczegóły swojej nowej fascynacji, Aya miał to gdzieś. Tak czy owak, będzie górą - albo Omi zamknie się wreszcie, albo za chwilę Yohji przybiegnie tu z powrotem, nie mniej napalony, niż Aya poprzednio.
- Ee? - Yohji zepchnął go z siebie, jednocześnie całując w usta.
- Omi jest w sklepie zupełnie sam - powiedział Aya, posłusznie odsuwając się i kładąc na boku, podziwiając ten piękny widok, jaki miał tuż przed sobą. Widywał go zdecydowanie za rzadko. - Poza tym to twoja kolej. Pracowałem cały dzień.
- Hai, hai - westchnął Yohji, siadając z pewnym trudem na podłodze. - Aya, czy jest coś o czym powinienem wiedzieć? - zapytał, patrząc na rudowłosego.
- Cokolwiek się stanie i cokolwiek usłyszysz - zaczął, - nie pozwól Omiemu zadawać sobie żadnych pytań.
- Co?! Aya, czasem zupełnie cię nie rozumiem.
- Mam nadzieję, że nie będziesz musiał.
Yohji cięgle na niego patrzył, zupełnie zdezorientowany. Po chwili podniósł się, usiłując doprowadzić do jako-takiego porządku.
- W porządku Aya. Ale czasem naprawdę jesteś dziwny.
Rudowłosy podniósł się i przeciągnął.
- Zobaczysz. Jeśli przyjdzie mu do głowy pytać, zrozumiesz aż za dobrze.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 21 2011 18:16:13
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Agacissko (Brak e-maila) 23:07 29-10-2004
yo! ^^ fajniasty ficus
bardzo sie cieeesze ze japonski znasz, ale ja niestety nie jak wiekszosc polkiej populacji i bylabym wdzieczna za przypisy
morgie (Brak e-maila) 12:15 02-11-2004
przyisów nie ma właśnie dlatego, że japońskiego nie znam.... zostawiłam tak, jak było w angielskim oryginale ^_^\"
charlotte (Brak e-maila) 13:02 17-11-2005
chotto, yohji - chwila, yohji!
mattaku mou - zaczekaj. chyba xD
Aya-kun, daijoubu desu? - aya, wszystko w porzadku?
betsuni - nie wazne
k'so - cos na rodzaj przeklenstwa ^^
haihai to oczywiscie taktak XD
no, jakotako sie znamy. widzicie, anime edukuje! XD
morg (Brak e-maila) 12:26 13-04-2006
dzięki ^-^ |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|