The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 18 2024 14:15:44   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
SUPER-ULTRA-ZŁY FAKE FANFIK
od tłumaczki: STRZEŻCIE SIĘ.


Ultra Zła Istota właśnie sobie usiadła i rozpoczęła knucie swej Ultra Złej intrygi. Z pozoru bynajmniej nie wyglądała ona na szczególnie imponującą ultrazłą istotę. Była to po prostu zwykła nastoletnia Zła Istota płci żeńskiej, ale bycie istotą nastoletnią i bycie istotą płci żeńskiej samo w sobie jest już zabójczą kombinacją, nawet wśród śmiertelników. Na domiar złego ta konkretna Zła Istota cierpiała właśnie na poważnego PMS-a.

Zła Istota oblizała się i zajrzała do swojej ultra złej kolekcji komiksów. Odczuwała wewnętrzną potrzebę stworzenia czegoś - czegoś super ultra złego oczywiście - ale nie do końca wiedziała, co to będzie. Wtedy właśnie pewna Ultra Zła Myśl przemknęła przez jej Ultra Zły Umysł i oto powstał Ultra Zły Pomysł - Istota postanowiła stworzyć Super Fake Fanfika.

Albo, żeby trzymać się konwencji - super ultra złego Fake fanfika. Ale najpierw musiała pomyśleć nad nazwą. To musiała być Bardzo Zła Nazwa.
Na przykład - Super Ultra Zły Fake Fanfic.

Tak. Doskonałe.

I oto mam zaszczyt przedstawić wam prosto z Ultrazłego Świata Ultrazłej Nastoletniej Istoty Płci Żeńskiej:

SUPER ULTRA ZŁY FAKE FANFIK
autorstwa Super Ultra Złej Nastoletniej Istoty Płci Żeńskiej, w skrócie SUZNIPŻ.





Ryo z wściekłością usiadł przy swoim biurku. Przeczesał szczupłymi palcami swoje jasne włosy, zmrużył swoje ciemne, głębokie oczy i nadąsał się. Dlaczego się dąsał?

Nie wasz zakichany interes.

A dlaczego jest to nie wasz zakichany interes?

Ponieważ, będąc porządnie rozzłoszczonym, Ryo nie miał szczególnej ochoty na wyliczanie pełnej listy wszystkich swoich powodów do wściekłości. W końcu i tak nie było mu teraz przyjemnie z tymi myślami, a nagabywanie go, by zagłębiał się jeszcze bardziej we własne smutki, jest z waszej strony raczej nie na miejscu, nie sądzicie? Myślę, że Ryo zasługuje na przeprosiny.


Przyjęte.


Ale wy już i tak dawno zgadliście, jaki jest powód zmartwień, prawda?

To wszystko dlatego, że JJ wpadł dzisiejszego ranka na Dee. A niby dlaczego tym razem Ryo tak się zbulwersował, skoro zdarza się to praktycznie codziennie?

Nie mam bladego pojęcia.

Albo raczej to Ryo nie miał pojęcia. Tak się składa, że ja mam na ten temat całkiem spore pojecie. Wszystko dlatego, że to jest Ultrazły Fake Fanfik i każdy, kto to czyta, oczekuje, że będzie to fik pełen napięcia, a poza tym, to wszyscy by chcieli, żeby związek Ryo i Dee nabrał nieco kolorków. Prawda? A tak przy okazji, skoro już ustaliliśmy, że czytacie tego fika głównie dla nurtujących umysł tajemniczych tajemnic, to dlaczego kurczak przeszedł przez jezdnię? No, to was powinno zająć na chwilę.


Tak więc, dlaczego Ryo tak się przejmował tym porannym, rutynowym wpadnięciem JJ'a na Dee? Czy tym razem Dee przyjął jakieś jego sugestie? Nie. Wrzeszczał i w ogóle zachowywał się tak, jak zwykle. Czy tym razem JJ naruszył jakieś 'szczególnie prywatne' tereny Dee? Oczywiście, że nie, co wy sobie myślicie, zboczeńcy?! To ma być Super Ultra Zyły Fake Fanfic, ale zasady prawdopodobieństwa (i prawa fizyki) nadal tu działają. Czy Ryo pokłócił się ostatnio z Dee? Nie. Albo raczej tak. Mieli taką porządną kłótnię z wrzaskami i piskami i w ogóle.

Ale właściwie, to nie wiemy jeszcze, dlaczego Ryo jest dzisiaj taki wkurzony. I Ryo również tego nie wiedział.

I ponieważ nie mam na ten temat nic więcej do powiedzenia, przechodzę do głównego wątku:
Dee wszedł i usiadł przy swoim biurku. Wziął głęboki oddech, przechylił głowę w bok, rozmierzwił swoje piękne, ciemne włosy i rozejrzał się dookoła swoimi pięknymi błyszczącymi oczyma, idealnie rozmieszczonymi na jego idealnej, pięknej twarzyczce. Jeśli ktoś ma ochotę zwymiotować, to niech się nie krępuje.

- Więc, Ryo, - [I tu mamy jakieś dziwne pytanie, zdaje się, że w żargonie policyjnym, którego wasza uniżona tłumaczka nie jest w stanie przetworzyć. A że temu fikowi nic już nie może zaszkodzić, tłumaczka, która również właśnie PMS-uje i nie zamierza stawać na głowie, by przetłumaczyć jedno głupie zdanie, nie będzie tuszowała tej drobnej usterki, jak to zwykła robić zazwyczaj i przyzna się wam prosto w ekran, że nie ma bladego pojęcie, o co Dee właściwie pytał.]

W każdym razie, o cokolwiek nie pytałby Ryo, oboje wiedzieli, że to nie o to chodzi. 27 komisariat nowojorskiej policji - tak jest, cały komplet 50 gejowskich oficerów - nie robił tego dnia kompletnie nic. A tak na marginesie, czy rozwikłaliście już sprawę kurczaka?

To był lekko przypieczony kurczak, na którego miałam właśnie ochotę. Chcecie trochę? Nie? W porządku, będzie więcej dla mnie.

Ale wróćmy do naszej historii:


- Tak - odparł krótko Ryo.

Ryo nigdy nie był szczególnie utalentowanym mówcą.

I właśnie wtedy JJ, ubrany mniej więcej jak kartonowy stróż prawa przy przejściu dla pieszych, wpadł do sali i uściskał Dee.

- Tak się cieszę, że nic ci nie jest! Bałem się, że coś ci się stanie, a ja nie zniósłbym myśli, że coś ci się stało!!

Dee nerwowo strząsnął go z siebie.

- Uspokój się, dobrze? Obserwowaliśmy tylko jakiś zwykły sklep, a jedynym napastnikiem była starsza kobieta uzbrojona w sztuczną szczękę.

No jasne. Tak, jakby oni w ogóle kiedykolwiek oglądali więcej akcji.

JJ tymczasem wyciągnął bukiet szesnastu róż i wręczył go Dee.

- Przyniosłem je dla ciebie. Mam nadzieję, że ci się podobają.

Dee skoczył na równe nogi, rzucił się na JJ'a i namiętnie go pocałował.

Pocałunek trwał kilka minut i tyle mogę wam powiedzieć, ale całą kwestię pracy dwóch języków pominę milczeniem, bo jak wiecie, właśnie jadłam.

I dlaczego Dee, albo raczej, JAK DEE MÓGŁ pocałować JJ'a tuż przed nosem Ryo?

Ale po kolei. Po pierwsze, myślę, że gadania o Ryo macie na razie dosyć, więc potraktujmy go jak mały szczególik i zignorujmy. Po drugie, wszystkie powody Dee za chwilę ujawnimy. Jejku, ale wy jesteście niecierpliwi. Po trzecie i najważniejsze, mamy już prawie dwie strony tekstu, a Dee jeszcze nikogo nie pocałował. Widzicie, Dee naprawdę świetnie całuje. To najlepiej całująca osoba w Nowym Jorku, która, by zachować prestiż i pozycję, musi trenować przynajmniej kilka godzin dziennie.

A dla tych, którzy ciągle bardzo chcą poznać wewnętrzne rozterki Ryo, to on właśnie siedział sobie spokojnie przy biurku, z tikiem nerwowym i kilkoma Bardzo Złymi Pomysłami, odnośnie tego, co należałoby zrobić z Dee. I oto właśnie nadarzyła się pierwsza w historii okazja (pomijając oczywiście ostre remiksy mangi) użycia przez Ryo broni. Jednakowoż naszemu bohaterowi przyszło właśnie do głowy, że zastrzelenie kogoś w tej chwili nie będzie najmądrzejszą rzeczą. Nie mógł zastrzelić Dee z różnych powodów. Nie mógł też zastrzelić JJ'a, bo w obecnej sytuacji, nie mógłby tego zrobić bez strzelania do Dee, a to już zostało wykluczone z możliwych opcji. A jeśli koniecznie chcecie znać prawdę, to broń nie była naładowana. Pamiętajcie, że Ryo nigdy jej nie używał. Więc Ryo spokojnie zaczekał, aż stojący przed nim policjanci w końcu się od siebie odkleją.

Dee usiadł z powrotem na swoim krześle. JJ'a zamurowało, a po jego policzkach płynęły strumienie łez. (Tak, Dee to potrafi robić wrażenie na ludziach.) Tym razem nie skoczył jednak na swojego ukochanego bo, szczerze mówiąc, czy ta historia miałaby jakiekolwiek szanse się rozwinąć, gdyby JJ cały czas nic nie robił, tylko wskakiwał na Dee?

- Dee-sempai - zaczął JJ. Tak, był Amerykaninem, ale trącił po japońsku, ponieważ Japonia jest teraz bardzo w modzie. - Dlaczegóż to nastał dzisiaj ten cudowny dzień, kiedy to moja gorąca miłość do ciebie wreszcie została odwzajemniona, skoro odrzucałeś ją przez tak wiele długich dni? [od tłumaczki: to chyba jest coś z Szekspira]

Piękne oczy Dee (umieszczone, jak pamiętacie, na jego pięknej twarzyczce) były pełne łez.

- Po prostu .. po prostu... jeszcze nikt nigdy nie dał mi kwiatów!!

JJ właśnie zauważył Bardzo Wściekłą Osobę siedzącą po drugiej stronie biurka.

- A co z Ryo-sempai?

- Nie, on też nie. - powiedział Dee. A potem zorientował się, co JJ naprawdę ma na myśli. Ryo-sempai obserwował ich.

Oooops.

Gdyby spojrzenie mogło zabić... nic szczególnego nie stałoby się Dee, ponieważ Ryo patrzył właśnie gdzie indziej. Dee się nie odzywał, Ryo się nie odzywał. Nie odzywali się.

Zapadła krepująca cisza.

I wtedy odezwał się JJ.

- Ryo-sempai, jak mogłeś nigdy nie kupić mu kwiatów? - zapytał, wskazując na Dee (co było raczej zbędne. Ryo i tak wiedziałby o kogo chodziło JJ'owi. Nikogo innego nie było w pokoju. Ale JJ ma melodramatyczne usposobienie i lubi teatralne gesty.) - Nie powinieneś tak traktować Dee-sempai, bo kiedyś ci go zabiorę!!

Ryo spojrzał na niego zaskoczony. Jak ten knypek mógł myśleć, że związek między dwojgiem ludzi opiera się tylko na takich durnotach, jak kwiaty? Ale tak właściwie, to nie miał nic na swoją obronę. On nigdy nie ma. Wszyscy kochamy Ryo, ale musimy przyznać, że jest ciamajdowaty.

I znowu krepująca cisza. I wtedy wszedł szef.

- Do roboty, lenie. - powiedział szef i wyszedł. To wszystko na temat szefa.

Dee chrząknął i uśmiechnął się przepraszająco.

- Posłuchaj Ryo, to nie było to, na co wyglądało.

Ryo mrugnął. To wyglądało tak, jakby Dee całował JJ'a. Nie miał zielonego pojęcia, jak Dee miał mu zamiar wmówić, że nic takiego się nie stało.

I ja też nie mam pojęcia.

I Dee też nie miał. Dlatego też postanowił zmienić taktykę.

- To była pomyłka! Ja nie zamierzałem tego robić.

I naprawdę nie miał. Świat byłby dużo prostszy, gdyby kochankowie przestali się potykać i przypadkowo wpadać prosto na usta osób trzecich, nie sądzicie?

- Rozumiem - powiedział spokojnie Ryo. - Więc co niby zamierzałeś zrobić?

- ...Uścisnąć mu dłoń?

- Taach. Ja chyba rzeczywiście za rzadko wychodzę z domu, skoro nie wiem, że tak teraz wygląda ściskanie rąk.

- Ryo, proszę cię, nie bądź zły...

- Nie jestem zły. Naprawdę. - Nie był zły. Był niesłychanie, niewiarygodnie, absolutnie wściekły. Ale nie był zły.

- Nie jesteś?

- Nie. Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć. Nie jest mi łatwo o tym mówić, ale wiesz, miałem romans z Rose'm.

Dee zakrztusił się. I zorientował, że Ryo nie żartuje.

- CO?!

- Przykro mi, że dowiadujesz się o tym w ten sposób. Chciałem, żebyś usłyszał jakąś plotkę albo coś...

- Z tym ostatnim idiotą Rose'm?

- Dee, nie mów tak brzydko o Berkeley'u.

- Zrozumiałbym, gdyby to był mleczarz albo coś takiego, ale Rose?

- Dee, nie mamy mleczarza.

- Więc sprzedawca, wszystko jedno.

- Kiedy ostatnio patrzyłeś na naszego sprzedawcę?

- Co za różnica! Nie mogę w to uwierzyć! Ty bezwstydny...

- Miałem przynajmniej dość wstydu, by nie afiszować się z tym na wprost ciebie.

- Przed chwilą powiedziałeś, że ci wszystko jedno.

- Nie, opowiedziałem tylko, że nie jestem zły. A to różnica.

- I ja też nie jestem.

- Co?

- O to właśnie chodzi, prawda? Jak mnie nie chcesz, to najwyraźniej zabawa skończona! - Zakomunikował Dee i wyszedł z sali.

Ryo spojrzał na zegarek.

- Pięć cztery trzy dwa...

- Wracaj tu śmierdzący leniu! Za co ci niby płacę? - Szef ujawnił swoją skrytą obecność.

Dee wszedł do sali.

Ryo wziął głęboki oddech.

- Posłuchaj Dee, to co zrobiłem było złe i żałuję tego, ale byłem sfrustrowany i wściekły i...

Dee splótł ramiona na piersi. Więc Ryo był sfrustrowany, no coś takiego.

- I to, że to zrobiłem, nie oznacza wcale, że...

- Że mnie nie kochasz?

Ryo zastanowił się nad tym przez chwilę. Miał zamiar powiedzieć, że to nie znaczy, że nie jesteś jednym z moich najlepszych przyjaciół. Ale wersja Dee była chyba w tej chwili bardziej na miejscu.

- Ja też przepraszam. - stwierdził Dee. - Mój mózg przez chwilę nie pracował poprawnie. Byłem po prostu przygnębiony i... och, Ryo, wiesz, że tylko ciebie pragnę trzymać w moich ramionach. Tylko dla ciebie budzę się codziennie rano i tylko o tobie śnię każdej nocy...[od tłumaczki: przysięgam, to nie ja wymyśliłam, oryginał do wglądu.] Jesteś moim słońcem na bezgwiezdnym niebie. Bez ciebie... bez ciebie dla mnie nie będzie istniał świat. Jesteś moim niebem, moją ziemią, moim morzem, wszystkim, Ryo... mój Ryo... [Boże. Litości.]

Dee chyba czasem powinien spisywać te teksty. A z resztą po co. Wystarczy, że ja je spisuję.

Dee powolutku podszedł do swojego ukochanego i pocałował go delikatnie. A Ryo odwzajemnił pocałunek. I tak krytyczny moment minął, przechodzimy zatem do szczęśliwego zakończenia.

- Hej, Ryo, - zaczął niespokojnie Dee. - ale to z Rose'm to już przeszłość, prawda?

- Och, oczywiście. Z resztą, myśmy się tylko całowali.

- O. To dobrze, mój Ryo.

- Taach, mój Dee.

- Pójdziemy do domu?

Trzymając się za ręce, wyszli z sali.

Pięć cztery trzy dwa...

- Wracać tu, śmierdzące lenie, za co wam płacę?

-------------------------------------

I oto jest koniec Ultrazłej Historii. Pewnie spodziewaliście się jakiejś naprawdę Złej Intrygi. Cóż, przykro mi bardzo, ale ponieważ to Bardzo Zła Istota jest autorką tego fika, wygląda on tak, jak wygląda. Szkoda.

A oto i Ultra Zła Notka Zakończeniowa: Ultra Zła Istota wcale nie parodiuje Fake'a. Ultra Zła Istota parodiuje fanfiki do Fake'a, które są jeszcze bardziej Ultra Złe niż sam Fake.

A teraz Nastoletnia Ultrazła Istota Płci Żeńskiej musi sobie pójść. Czuje się nawiedzona.


Od tłumaczki: uprzedzałam. Uprzedzałam, prawda? Więc sami jesteście sobie winni.



Komentarze
mordeczka dnia padziernika 21 2011 19:17:51
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

janinka (Brak e-maila) 09:48 12-04-2005
nie przejmuj się mnie też nawiedza smiley))
a fik - tak głupi, że aż śmieszny smiley
Geo (susaczek@op.pl) 14:20 10-05-2005
Świetne,świetne,świetne!Więcej nam takich fików!
Mors (Brak e-maila) 12:18 22-06-2005
Naprawdę zabawnysmiley
Yennyfer (Brak e-maila) 20:10 19-12-2005
Heh, a pisze gdzieś może, w jakim miejscu mogę znaleźć oryginał?? o.O''

Co do samego fika - great ^.~
Szary Charakter (fuuma@wp.pl) 12:40 12-02-2006
coool xDD Ryo jest wnerwiający. W sumie to szef najsympatyczniejszy *_*
Edit666 (Brak e-maila) 22:30 16-03-2006
fik poprostu beznadziejny XDDDD jakbym znalazła takich więcej na sieci, to chyba musieliby mi wstawić sztuczny żołądek XDDDD .
*a ja tam lubie Ryo T-T co do niego macie ? XD
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum