The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 18:58:38   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
In medias res
(Tym razem nawet mam pozwolenie, sesese - dop. tłum.)


--------------------------------------------------------------------------------


Twoje życie nie jest już tak naprawdę niczym poza bezsensownym dążeniem do nikąd - sam środek niekończącej się ścieżki, która do niczego nie prowadzi i nigdy nie będzie. Nie chcesz pamiętać jak to się zaczęło i oczywiście nie masz pojęcia, jak się skończy. Jedyne, co możesz zrobić to trwać tak dalej, zawieszony w przestrzeni, tak długo jak długo los zechce trzymać cię tutaj więźniem.

Teraz jest tu cicho, przez chwilę, przed następną falą, następnym uderzeniem, kiedy to kolejna drobina twojej duszy zostanie wyrwana z wewnątrz ciebie.

Mogą minąć dni albo minuty. Nie ma sposobu, by przewidzieć, co i kiedy zrobi. Nie ma sposobu by to osądzić, zaplanować. Uchwycić się tego niczym nadziei. Według Iasona należysz teraz do niego, mimo że walczysz na każdym kroku. Za każdym razem, gdy nazywa cię zwierzątkiem, za każdym razem, gdy cię wiąże, za każdym razem gdy cię bierze, na krótko pozwalając szybować twojej duszy gdzieś daleko, dopóki znowu nie zderzy się z rzeczywistością, upadnie, za każdym razem niżej niż poprzednio.

Jak możesz nienawidzić go tak bardzo i ciągle pragnąć tak mocno, jak pragniesz? Jak możesz podawać się mu raz po raz i po raz?

Ciągle te same idiotyczne pytania, na które nie ma odpowiedzi. Nie, żebyś się ich spodziewał. Możesz go nienawidzić. Nienawidzić siebie. I stale się poddawać. Stale pragnąć ulgi - nieważne jak krótkiej, ani za jaką cenę.

Teraz śpi. A ty nie jesteś związany. Mógłbyś wstać, mógłbyś wyjść, mógłbyś uciec. Może by cię odszukał. A może nie. Znaleźć gdzieś jakieś miejsce, gdzie będziesz mógł znów być sobą, gdzie mógłbyś ukryć się na zawsze, nigdy więcej nie musieć się poddawać, nigdy więcej nie musieć się zdradzać.

Nigdy więcej nie musieć przyznawać się do tego, czego naprawdę chcesz. Dlaczego - mimo wszystko - zostajesz.


- Poruszaj się dla mnie, zabawko.
Jego głos jest jak najdroższy alkohol, subtelny i łagodny, ale rozpali cię głęboko w środku, kiedy się tego najmniej spodziewasz.

Pozwolił ci spać, dopóki nie byłeś dłużej zmęczony. Dobrze cię nakarmił i zatroszczył się o twoją kąpiel. I teraz twój koszmar zacznie się od nowa. Ucieczka w sen zawsze jest prosta. A powrót do rzeczywistości to jak spotkanie oko w oko z duchem, który właśnie wyskoczył z szafy; twoim osobistym demonem jest Iason.

Podnosisz się powoli, rozglądając się po pokoju. Patrzysz na ściany i meble, starając się przeniknąć cienie, rozpościerające się dookoła ciebie. Łańcuch dzwoni delikatnie; dźwięk równie mocno pobudzający co paraliżujący.

Lubi widzieć na tobie łańcuchy, kajdanki wokół nadgarstków, długie sznury przyczepione do czegokolwiek, co się nadaje. Czasem do podłogi. Czasem do mebli. Tym razem do ściany - chociaż był na tyle łaskawy, że użył niższych haków; możesz usiąść. Oczekuje, że to zrobisz. Że uklękniesz, jeśli chodzi o ścisłość, z szeroko rozsuniętymi nogami. Tak, by mógł w pełnej okazałości obejrzeć dowód twojej rozkoszy na jego rozkaz.

Żebyś mógł się lepiej spisać.

- Dotknij się, Zabawko. Chcę cię obejrzeć. Chcę zobaczyć jak ta śliczna skóra się rumieni.

Twoje oczy próbują przebić się przez cienie. Jakiś ruch? Dźwięk? Jak szybki, urwany oddech, jakby ktoś oglądał cały twój wstyd. Twoja twarz płonie; twoje ciało też. Ciepło wypala cię od środka niczym małe słońce w twojej klatce piersiowej. Nienawiść i miłość, poniżenie i podniecenie, duma i potrzeba. Żyją w tobie razem, nierozłączne, jak walczący ze sobą krewni, każdy zbyt uparty by pozostawić innych w spokoju.

Iason stojący przed tobą, chłód i lód mogący uciszyć ten płomień, łagodnie spływające po ramionach włosy, jasna, blada skóra, oczy koloru zimowego nieba, niebieskie, szare, chmurne. I pomyśleć, że mimo tego chłodu to właśnie on jest przyczyną płomienia.

Ktoś kiedyś powiedział ci, że lód może palić bardziej niż ogień, może zmrozić twoją skórę do momentu w którym nie czujesz już nic poza rwącymi, pulsującymi uderzeniami ciepła.

Nie wierzyłeś, dopóki nie spotkałeś Iasona. Nie wierzyłeś, dopóki go nie poznałeś, nie zatraciłeś w nim swojej duszy. Nie stałeś się zwierzątkiem.

Teraz wierzysz. I jesteś przeklęty.

Wciąż stoi przed tobą, obserwuje cię, czeka na twoją reakcję. Błagasz go swoim milczeniem, nie chcąc robić tego znowu, proszę, nie znowu, ale on reaguje na twoje nieme prośby nie inaczej, niż na te wypowiedziane. Jego oczy powodują jakiś dziwny odzew w twoim żołądku, kiedy pieści cię samym spojrzeniem; jest w nim tyle siły i potęgi, chcesz jej zaczerpnąć, pić z niej nawet wtedy, kiedy się krztusisz. Twoje usta się poruszają, twoje gardło pracuje i w końcu wypowiesz to słowo, cichy jęk rozlegający się w głośnej ciszy pokoju.

- Błagam--

- Dotknij się. Teraz.

Jęknąłeś znowu, ciszej niż poprzednio i westchnąłeś. Już nie ma w tym walki. Czemu się wahasz? Postawi na swoim, bez względu na wszystko. Łańcuchy znów zadzwoniły, kiedy poruszyłeś ramionami, jedną ręką przesuwając w kierunku penisa, drugą - klatki piersiowej. Czasem dotyka cię w ten sposób. Pieści cię, niespodziewanie, kiedy tego najmniej oczekujesz. Nie powinien; zwierzątka są do posiadania. Do pokazywania. Do chwalenia się nimi. Do zabawy. Nie do dotykania. Nie do pieszczenia. Nie do rżnięcia. Iason robi to wszystko; nie interesuje go, że nie powinien. To cię rozpieściło, nauczyło cię pragnąć więcej, niż powinieneś mieć, i teraz wiercisz się jak rozpuszczony bachor za każdym razem, kiedy tego nie dostajesz. Tak jak teraz.

- Iason, proszę---

- Zrobisz to.

Jego palce, tej nocy w rękawiczkach - śnieżnobiała satyna chłodna jak lód - przesuwa twoje udo, przez chwilę pieści delikatnie i unosi się. Bierze cię za rękę, pociąga za dłoń, sprowadza ją w dół, na penisa i zaciska.

- Jesteś taki śliczny, kiedy to robisz, zabawko. Zrób to dla mnie. Ładnie. Chcę to zobaczyć. Twoją erekcję. Chcę usłyszeć te słodkie, mięciutkie jęki. - Potrafi cię jednocześnie torturować i obdarzać miłością, wszystko na jednym i tym samym oddechu. To może doprowadzić człowieka do szału.

Czujesz jego wzrok wwiercający się w ciebie i drżysz, poruszając powoli ramieniem. Łańcuch zadzwonił delikatnie. Uśmiechnął się.

- Właśnie tak. Dobre zwierzątko. Powoli, poczuj to... dotknij się, zatrać się w tym.

Jest ci tak gorąco i zimno. Z cieni dochodzą przyciszone dźwięki; słyszysz je między kolejnymi uderzeniami łańcuchów. Ludzie tam patrzą, jak się masturbujesz, jak ktoś miażdży twoją wolę ich własną. Twoje poniżenie jest całkowite albo tak ci się wydaje.

Ale jeżeli naprawdę tak myślisz, dlaczego to ciągle takie przyjemne. Dlaczego twoja skóra drży jakby dookoła ciebie był mróz. Skąd ten ogień między twoimi nogami. Czujesz jego ręce na swoich własnych, palce zaciskają się, aż nie możesz złapać tchu.

Twój penis wygląda teraz całkiem dumnie, gotowy do erekcji, esencja wszystkiego, czym jesteś i czym się stałeś. Nie jesteś sobą - jesteś zwierzątkiem, czyjąś zabawką. Ręka, usta, penis, dupa, i tyle. Naczynie, do otrzymywania i dawania przyjemności. Nic ponadto.

- Posmakuj się, zabawko.
Głos Iasona, bezcielesny, dochodzący z cieni. Kiedy się odsunął? Zatraciłeś się w przyjemności tak bardzo, że nie zauważyłeś? Twoja wolna ręka zadrżała, kiedy podniosłeś ją ze swojego uda. Przesuwasz palcem po czubku penisa i unosisz go do ust. Odgłosy z cieni wyraźnie zwiększyły częstotliwość, oddechy, westchnienia, może jęk. Ktoś tam obserwuje cię, może czuje się tak, jak ty teraz. Twoje nasienie jest gorzkie, ostry posmak na twoim języku. Smakuje pożądaniem, potrzebą, nienawiścią i niezadowoleniem. Nie wytrzymasz już zbyt długo, a musisz wytrzymać, dopóki nie uwolni cię jego głos. Oblizujesz palec, ssiesz, w jakiś dziwny sposób czując to całym ciałem.

- Piękne.
Głos Iasona? Czy twoja wyobraźnia? Wyjmujesz palec z ust i otaczasz dotykiem lewy sutek, jęcząc cicho, kiedy reaguje, twardnieje, kiedy chłód pokoju uderza w wilgotny ślad wędrówki twojego wskazującego palca. To takie przyjemne, uczucie, za które mógłbyś może umrzeć, uczucie w twoich lędźwiach, penis drgający w twojej dłoni, gotowy do erekcji.

- Proszę - jęczysz, już poza upokorzeniem. Wszystko, co się teraz liczy, to ulga. Twoje ramiona poruszają się szybciej, łańcuchy dźwięczą głośniej. To muzyka duszy, metal uderza o metal, ciało o ciało. Twój oddech jest płytki, urywany, szybki, dodaje swój dźwięk do rozlegającej się dookoła muzyki. Jeszcze jeden jęk, kiedy ściskasz sutek i wyginasz ciało do tyłu, w bólu, potrzebie, oczekiwaniu, zaprezentowany okazale dla jego przyjemności. Zawsze dla jego przyjemności.

A on to przyjmie, weźmie jako swoją należność, przyznając ci to, czego teraz potrzebujesz głosem tak miękkim jak jedwabna pościel, bardziej miękkim niż otaczający cię płaszcz nocy i jaśniejszym niż przebijające przez niego światło.

- Dojdź, zabawko. Dojdź, dla mnie.

W ciszy rozlega się echo twojego krzyku, odbija się od ścian i mebli, nie głośny, nie cichy, zwyczajny. Czujesz ciepło i lepką wilgoć łagodnie pokrywającą twoje palce, dłoń; razem z nasieniem uleciało podniecenie, pożądanie, duma, kolejna odrobina ciebie.

Opadasz ciężko i opierasz się o ścianę. Łańcuch dzwoni głośno, przypominając ci, co zrobiłeś i dla kogo to zrobiłeś. I wiesz, że to jeszcze nie koniec; kiedy cienie znikną znowu będzie tu on i będziesz tu ty i wszystko zacznie się od nowa, dlatego, że właściwie nigdy całkowicie się nie skończyło.


~~Finis~~



Komentarze
mordeczka dnia padziernika 21 2011 19:25:25
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Ila (Brak e-maila) 17:14 06-03-2006
No,to się nazywa Fick!
<(^.^)>
setsuna (Brak e-maila) 22:13 03-11-2007
Zgadzam sie xD
miaka (Brak e-maila) 23:54 12-12-2007
Uwielbiam czytac takie rzeczy smiley
miaka (Brak e-maila) 23:54 12-12-2007
Uwielbiam czytac takie rzeczy smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum