The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 28 2024 22:30:56   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Fenix 1
Mężczyzna wszedł do kawiarni. Nie była to typowa kawiarnia, gdyż oprócz stolików znajdował się w niej także parkiet, na którym w tym momencie kręciło się kilka par w takt jakiejś nastrojowej muzyki. Mężczyzna usiadł możliwie jak najbliżej parkietu i znudzonym wzrokiem zaczął obserwować tańczące pary. Żadna z nich nie wzbudziła jego zainteresowania. Prześlizgiwał wzrok z jednej pary na drugą, aż w końcu natknął się na niego. Gdyby potem zapytać, to nie potrafiłby powiedzieć, co w tym chłopaku właściwie zwróciło jego uwagę, czy fakt, że tańczył sam, czy też może to jak tańczył. Zmysłowo i uwodzicielsko, jakby chciał kogoś zahipnotyzować. Mężczyzna wiedział, że ten taniec nie jest przeznaczony dla niego, mimo to patrzył zafascynowany. Patrzył nawet wtedy gdy kelnerka przyjmowała zamówienie, i wtedy gdy stawiała przed nim drinka. Chłopak mógł mieć około dwudziestu lat, długie, sięgające łopatek, blond włosy i proporcjonalnie zbudowane ciało, którego nie mogły nawet ukryć luźne ciuchy. Kiedy muzyka skończyła się chłopak podszedł do stolika i, patrząc mężczyźnie uważnie w oczy, powiedział:
- Gapisz się na mnie.
W jego głosie nie było ani grama złości, zażenowania czy czegokolwiek innego. Nie było nic, z wyjątkiem spokoju. Może właśnie dzięki temu mężczyzna odpowiedział równie spokojnie, nie przerywając połączenia wzrokowego:
- Zgadza się.
Chłopak usiadł.
- Dlaczego? – zmarszczył nieznacznie brwi, jednak ton jego głosu nadal pozostawał obojętny.
- Mam ochotę cię przelecieć - odparł mężczyzna nie zmieniając ani o jotę wyrazu twarzy ani barwy głosu.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu mierząc się wzrokiem. Nagle chłopak wybuchnął głośnym śmiechem, ściągając tym na siebie uwagę innych.
- Ty mnie? Prędzej ja ciebie.
- Może być – odparł mężczyzna.
Chłopak uważnie popatrzył na rozmówcę. Jego spokojny głos i twarz nie wyrażająca żadnych emocji zbiły chłopaka zupełnie z tropu. Był pewien, że ten dziwny facet zacznie się kłócić, wyzywać, albo co najmniej przekonywać do swoich racji, a tu nic z tego.
- Zawsze jesteś taki szybki i bezpośredni?
- Nie lubię niedomówień, poza tym nie mam na nie czasu. Mam raka i zostało mi niewiele życia, najwyżej rok – w tym momencie na twarzy mężczyzny pokazał się dziwny grymas, ale szybko zniknął, ustępując miejsca trudnej do rozszyfrowania minie będącej mieszanką obojętności, stalowych nerwów i jeszcze czegoś.
- A operacja?
- Dziesięć procent szansy.
- Zawsze to więcej niż zero.
- I mniej niż sto, więc raczej dziękuję, nie skorzystam.
- Rozumiem. W związku z tym pewnie przed śmiercią chcesz spełnić swoje najskrytsze marzenia?
- Coś w tym stylu – mruknął mężczyzna.
- W takim razie chodźmy – odparł chłopak wstając. – Mieszkam dwie ulice stąd.
- Nie boisz się mnie? – Po raz pierwszy na twarzy mężczyzny można było zobaczyć zdumienie. – Nie boisz się, że cię zgwałcę, zamorduję, albo okradnę?
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie – odparł chłopak.
- Mnie to jest bez różnicy.
- Mnie też – odparł chłopak, co było niezgodne z prawdą, ale ciekawość ciągnąca go do tego dziwnego faceta sprawiała, że cały rozsądek diabli brali. – Więc jak? Idziesz?
Mężczyzna bez słowa rzucił pieniądze za drinka na stolik i wyszedł ze chłopakiem. Pięć minut później byli na miejscu, przed brzydkim zielonym wieżowcem. Weszli do pierwszej z brzegu klatki. Pojechali na ostatnie piętro i potem jeszcze jedno piętro na piechotę. Chłopak otworzył drzwi.
- Niestety trochę tu ciasno, ale na nic innego nie stać mnie – zaczął się tłumaczyć, chociaż jego towarzysz nic nie mówił. Za to rozglądał się ciekawie w koło. Była to typowa kawalerka w której na jak najmniejszej powierzchni starano się upchnąć jak najwięcej. Było więc jednoosobowe łóżko, komoda ze stojącym na niej telewizorem, niewielki stolik z równie niewielkimi fotelami, szafa ubraniowa, jakieś półki pełne książek, kwiatki na parapecie, drzwi do łazienki i kuchnia tak mikroskopijna, że mężczyzna zaczął się zastanawiać gdzie właściciel trzyma wszystkie garnki. Z zamyślenia wyrwał go głos chłopaka:
- Możesz pierwszy skorzystać z łazienki – stał wyciągając w stronę mężczyzny rękę z ręcznikiem.
Ten bez słowa wziął ręcznik i zniknął w łazience. Po chwili słychać było szum płynącej wody. Wyszedł bardzo szybko, z mokrymi włosami, ręcznikiem owiniętym wokół bioder i złożonymi w równą kostkę ubraniami w ręce. Chłopak zauważył, że nawet bieliznę i skarpetki równo poskładał. Trochę go to rozśmieszyło. Pedant, pomyślał.
- Możesz położyć ubranie na fotelu – powiedział. –Teraz ja skoczę się umyć. Jeżeli masz ochotę, to w barku powinien być jakiś alkohol – wyminął milczącego mężczyznę i zniknął w łazience.
Kiedy owinięty w szlafrok wyszedł z łazienki, mężczyzna stał przy drzwiach balkonowych, chociaż trudno nazwać balkonem barierkę wystającą zaledwie dwadzieścia centymetrów poza ścianę bloku, i popijając alkohol wyglądał przez okno.
- Łaa, niezły tatuaż – powiedział chłopak spoglądając na plecy mężczyzny. Widniał na nich ptak wyłaniający się z ognia. W oczy rzucały się najbardziej kolory: żółty, czerwony i pomarańczowy.
- To feniks – odparł tamten nie zmieniając pozycji.
- Nie uważasz, że to trochę ironiczne? – podszedł bliżej, tak, że mógł wyczuć zapach szamponu i mydła na skórze mężczyzny.
- Dlaczego? – mężczyzna drgnął i lekko odwrócił głowę, jakby nastawiał ucha, nie chcąc uronić ani jednego słowa wypowiedzianego przez rozmówcę.
- Człowiek, który czeka na śmierć tatuuje sobie symbol odradzającego się życia. Jak dla mnie to jest jedna wielka ironia.
Mężczyzna milczał powróciwszy do widoku za oknem. W końcu odezwał się, a głos miał cichy i zamyślony, jakby coś sobie przypominał.
- Jest taka stara zapomniana legenda o feniksie. Dawno temu, kiedy bogowie odwiedzali ziemię, żyła kobieta o imieniu Lalana. Była tak piękna, że wszyscy mężczyźni się w niej kochali, nawet bogowie zerkali na nią częściej niż na inne kobiety. Zwłaszcza jeden z nich, Bóg Śmierci. Tak bardzo go fascynowała, że postanowił ją zdobyć. Nie interesowało go to, że Lalana kocha z wzajemnością wojownika o imieniu Karami. Nie było dnia, żeby nie nachodził kobiety kusząc ją różnymi podarunkami. Jednak ona była niewzruszona, jej serce zajmował Karami i to jego żoną chciała zostać, a nie Boga Śmierci. Niestety on, zaślepiony w swoim pożądaniu, nie przyjmował tego do wiadomości. Dzień przez zaślubinami młodych porwał kobietę i ukrył w sobie tylko znanym miejscu. Zrozpaczony Karami błagał go, żeby uwolnił Lalanę, ale Bóg Śmierci tylko śmiał się. Karami był jednak uparty. Tak długo błagał Boga Śmierci, aż ten, tylko po to żeby uwolnić się od natręta, powiedział, ze uwolni kobietę, jeżeli wojownik znajdzie ją zanim sam przestąpi próg Świata Zmarłych. Karami postanowił, że, choćby miał stracić na to całe życie, będzie szukał swojej ukochanej, żeby mogli połączyć się i żyć w spokoju i szczęściu. Wędrował wszędzie, nawet tam, gdzie człowiek jeszcze nie zaszedł, walczył z dzikimi zwierzętami, zaglądał do wszelkich możliwych miejsc, niestety nigdzie nie było nawet śladu jego ukochanej. Jednak on wytrwale szukał. Niestety nadszedł czas kiedy zmęczone życiem ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Będąc na skraju śmierci wojownik zaczął modlić się do Boga Słońca. Prosił go o nieśmiertelność by mógł dalej szukać swojej ukochanej. Kiedy Bóg Słońca usłyszał te modlitwy jego serce ogarnął ogromny smutek. Zszedł na ziemię. Niestety nie mógł dać wojownikowi nieśmiertelności, gdyż była ona zarezerwowana tylko dla bogów, ale mógł przedłużyć mu życie. Wziął odrobinę swojej boskiej mocy i dał ją człowiekowi. Okazało się jednak, że nawet ta odrobina, której braku Bóg Słońca nawet nie odczuł, okazała się śmiertelna dla człowieka, który momentalnie zamienił się w popiół. Nie chcąc pozwolić, by bóg Śmierci wygrał, Bóg Słońca przywrócił człowieka do życia. Jednak tak bardzo się spieszył, że przez nieuwagę użył niewłaściwego zaklęcia i z popiołów powstał nie człowiek, lecz ognisty ptak – feniks. Niestety boska moc tkwiąca w jego ciele uniemożliwiła Bogu Słońca przywrócenie dawnej postaci wojownika. Był więc Karami zmuszony poszukiwać ukochanej pod postacią feniksa. Cząstka boskiej mocy była tak potężna, że przedłużyła życie wojownika o pięćset lat. I znowu, kiedy nadszedł kres życia wojownika, Bóg Słońca oddał mu cząstkę swojej mocy pozwalając oszukać Boga Śmierci o kolejne pięćset lat. Jednak tym razem wojownik postanowił zostać pod postacią feniksa, gdyż zrozumiał, że daje mu to więcej możliwości. Poprosił Boga Słońca, żeby przywrócił mu jego ludzką postać gdy już znajdzie Lalanę. Od tamtego czasu feniks odradza się co pięćset lat, przez cały czas poszukując swojej ukochanej. A gdy w końcu ją znajdzie połączą się i będą żyli ciesząc się swoim własnym szczęściem.
- Piękna legenda – szepnął chłopak.
- Ja jestem jak ten feniks – powiedział mężczyzna. – Do tej pory w ogóle nad tym się nie zastanawiałem. Myślałem: mam całe życie przed sobą, jeszcze zdążę. Ale okazało się iż życie zakpiło ze mnie. Niewiele mi go już zostało, dlatego przed śmiercią chciałbym, jak ten feniks, znaleźć swoją ukochaną, poznać co to znaczy kochać i być kochanym.
- Więc dlaczego tracisz czas na takich jak ja?
- Nigdy nie wiadomo w jakich okolicznościach poznasz swoją drugą połówkę. Poza tym, nieważne czy to mężczyzna, czy kobieta. Chodzi o uczucie. Nawet z takiego jednorazowego seksu z nieznajomym może coś wyjść.
- Rozumiem. Niestety nie mogę ci nic zagwarantować.
- Nie oczekuję od ciebie żadnej gwarancji. Chcę po prostu seksu i nic więcej.
- W takim razie chodź – chłopak złapał mężczyznę za rękę i pociągną w stronę łóżka.
- Nie, zostańmy tutaj – mężczyzna nawet nie drgnął. – Podoba mi się ten widok. Przed śmiercią chcę zapamiętać najwięcej jak to możliwe.
- Jak chcesz – odparł chłopak i zaczął delikatnie całować plecy mężczyzny. Ten stał nic nie mówiąc i przez cały czas wpatrywał się w widok za oknem. Pusta szklanka stała na parapecie. Chłopak nie przerywając pocałunków zsunął ręcznik z bioder mężczyzny i trzymając na nich ręce powoli schodził z pocałunkami coraz niżej i niżej. W końcu musiał kucnąć. Przez chwilę pieścił i całował pośladki mężczyzny, aż w końcu, nie zmieniając pozycji przesunął się tak, że znajdował się między mężczyzną a oknem balkonowym. Niewiele miejsca tam było, więc żeby mieć jakiekolwiek pole manewru oparł się o szybę. Była zimna i chłopak mimowolnie wstrząsnął się. Jednak szybko skupił się na czymś innym. Na wprost jego oczu budziła się do życia męskość jego kochanka. Uśmiechnął się zadowolony. Widok ten sprawił, że jemu samemu zrobiło sie dziwnie ciepło między nogami, a serce przyspieszyło. Wziął męskość mężczyzny do ust i pieszcząc ją językiem doprowadził do wzwodu. Czuł jak krew przepływa przez nią zmuszając mięśnie do pracy. Czuł jak rośnie coraz bardziej, wypełniając jego usta. Czuł jak jego własna męskość także szykuje się do zabawy, jakby była połączona niewidzialną nicią z męskością tamtego. Im bardziej męskość tamtego rosła, tym bardziej jego własna prężyła się i rwała do zabawy. Im szybciej krew płynęła w żyłach tamtego, tym bardziej on słyszał szum swojej własnej, tym bardziej jego serce przyspieszało. Jednak mimo tego wszystkiego chłopak miał wrażenie, że coś jest nie tak. Buzująca w nim krew i bijące jak oszalałe serce sprawiły, że dopiero po chwili zrozumiał co jest nie tak. Jego kochanek stał zupełnie bez ruchu i nie wydawał żadnego dźwięku, nawet najmniejszego westchnięcia, czy odgłosu świadczącego, że mu to nie odpowiada, czy też może sprawia przyjemność. Chłopak przerwał pieszczoty i podniósł głowę spoglądając na twarz mężczyzny. Stał z zamkniętymi oczami, opierając się obiema rękami o szybę. Na jego twarzy gościł jakiś dziwny wyraz. Chłopak wiedział, że na pewno nie jest to obojętność. Zdążył ją poznać kiedy rozmawiali w barze. Nie była to także złość, tego był pewny. Twarze ludzie w złości stają się bardziej ostre, bardziej wyraziste. Twarz mężczyzny taka nie była. Jedyne co pozostawało to przyjemność. Chociaż, jeżeli tak okazywał przyjemność, to był to cholernie dziwny mężczyzna. Chcąc mieć pewność, chłopak poślinił obficie palce prawej ręki i, nie odrywając wzroku od twarzy mężczyzny, wbił je między jego pośladki. Widział jak zmienił się wyraz jego twarzy: usta wykrzywiły się w grymasie, brwi ściągnęły, a skóra twarzy napięła. Jednocześnie mężczyzna zacisnął pośladki tak mocno, że chłopak nie mógł ruszyć ręką. Nie mógł nawet jej wyciągnąć. Tym razem chłopak miał pewność. Ból pomieszany z zaskoczeniem i niepewnością. Chcąc odwrócić uwagę mężczyzny od tego nowego doznania wrócił do pieszczot językiem. Tym razem bardziej intensywnie. Oprócz tego wolną ręką pieścił tors kochanka. Na efekty nie musiał długo czekać. Mężczyzna rozluźnił pośladki, pozostałe mięśnie też jakby się rozluźniły. Nagle chłopak poczuł jak ręka mężczyzny wplątuje się w jego włosy. Zazwyczaj było to sygnałem do zmiany tempa pieszczot, próbą przejęcia kontroli. Jednak nie tym razem. Mężczyzna wplątał rękę we włosy kochanka i zaczął delikatnie go pieścić. To było coś nowego dla chłopaka i sprawiło mu przyjemność, wręcz wzmocniło jego własne pożądanie. Te delikatne palce, przesuwające się po skórze niczym muśnięcia wiatru sprawiały, że chłopak był już na granicy wytrzymałości. Jeszcze chwila, a wszystko się skończy, a tego nie chciał. Chciał połączyć się z tym mężczyzną, chciał poczuć go całym sobą. Zaczął ruszać ręką powoli przygotowując kochanka do kolejnego etapu. Chcąc odwrócić jego uwagę od bólu zwiększył intensywność pieszczot językiem i drugą ręką. Czuł jak mięśnie mężczyzny odpowiadają na jego pieszczoty, mimo iż on sam przez cały czas nie wydał żadnego dźwięku. Jedynie palce zaciskające się co chwila na włosach były dowodem przyjemności jaką odczuwał. W pewnym momencie chłopak zabrał rękę i całując i przyszczypując wargami skórę kochanka zaczął się powoli podnosić na nogi. Dotarł do obojczyka i linii szczęki. Nie przestając całować zarzucił sobie jedną nogę kochanka na biodro. Tamten nie oponował, więc zrobił to samo z drugą nogą. Poczuł jak mężczyzna oplata go ciasno nogami i zarzuca ręce na szyję. Nawet przez materiał szlafroka czuł pulsujące pożądanie kochanka. Zastanawiał się czy tamten też czuje co się z nim dzieje. Nie przestając całować przeszedł ostrożnie w stronę łóżka. Pochylił się kładąc na nim kochanka, a kiedy tamten uwolnił go, zdjął szybko szlafrok i wrócił do całowania. W pewnym momencie, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, podniósł się, założył szybko kondoma, który leżał na stojącym obok łóżka nocnym stoliku, i podniósłszy biodra kochanka, wszedł w niego. I znowu nie usłyszał żadnego dźwięku, jedynie poczuł jak mężczyzna spiął mięśnie. Powoli pochylił się nad nim i zaczął całować. Najpierw obojczyk, szyję, linię szczęki, a na końcu usta. Były ciepłe i cholernie wygłodniałe. Jakby nigdy nikogo nie całowały. Przez moment chłopakowi zabiło mocniej serce. Chociaż wiedział, ze to niemożliwe, ale tak bardzo chciał być pierwszym, który całuje te usta, chciał być tym który pokazuje im radość pierwszego pocałunku. Im bardziej chciał, tym bardziej łapczywie i namiętnie je całował. Czuł jak kochanek, odpowiadając mu w ten sam sposób, doprowadza go do jeszcze większego wrzenia. Jak przez mgłę czuł ręce kochanka, najpierw wplecione w jego włosy, potem wędrujące powoli i pieszczotliwie po plecach, drażniące nerwy od nasady czaszki, poprzez linię kręgosłupa, aż do pośladków, pieszczonych zmysłowo i namiętnie. Nagle poczuł jak coś wdziera się w niego. Wiedział, że to palce kochanka przeszły do natarcia. Zaświtało mu nawet w głowie pytanie, jak to jest możliwe, jednak szybko zostało wypchnięte przez rozlewającą się po całym ciele rozkosz. Nową i zupełnie inną od tego co czuł do tej pory, jednakże równie wspaniałą. Już nie mógł wytrzymać. Z jego ust wychodziły niekontrolowane jęki, a biodra zaczęły się poruszać w tak tej dziwnej melodii wygrywanej przez jego własne serce, spotęgowanej prądem rozlewającym się od palców kochanka w jego własnym wnętrzu. Był jak w amoku, miał wrażenie jakby zespolił się z kochankiem w jedność, jakby jego własne pożądanie przeplatało się z pożądaniem tamtego doprowadzając ich obu na skraj szaleństwa. Mimo iż mężczyzna nie wydał z siebie żadnego głosu, nawet pojedynczego westchnięcia, to jednak chłopak dobrze wiedział, że odczuwa to wszystko tak samo jak on. Kropelki potu na twarzy, przyspieszony oddech i „taniec” wszystkich jego mięśni, powiedziały chłopakowi wszystko. Świadomość, że kochanek przeżywa ten akt równie mocno jak on, była przysłowiową kroplą przepełniającą czarę. Nagle poczuł jak traci wszystkie zmysły. Nie widział nic, nie słyszał nic i nie czuł nic. Z wyjątkiem tej ogarniającej go, niemożliwej do opisania rozkoszy. Nie wiedział, że w momencie, gdy jego rozkosz osiągnęła apogeum, jego kochanek wydał z siebie dźwięk. Jeden, długi, przepełniony uczuciami krzyk, mówiący, że jego właściciel osiągnął stan najwyższej ekstazy. Kiedy wszystko już minęło chłopak opadł bezwładnie na kochanka. Chwilę tak leżał próbując uspokoić oddech i rozkołatane serce, a przyspieszony oddech tamtego przyjemnie pieścił mu ucho. W końcu zsunął się z mężczyzny, szybko pozbył się zużytego kondoma i położył na boku wpatrując w kochanka, który wciąż jeszcze nie doszedł całkiem do siebie.
- Mógłbyś zostać na noc? – zapytał nagle. Mężczyzna uważnie popatrzył na niego, ale nic nie powiedział. – Nie pamiętam nawet kiedy budząc się rano czułem obok siebie drugie ciało. Nie wiem dlaczego, ale nagle zapragnąłem przypomnieć sobie jak to jest – dodał wyjaśniająco.
- Ty nie pamiętasz, a ja nie wiem – powiedział mężczyzna. – Nie miałem okazji się dowiedzieć.
- Więc zrób to teraz. Zostań na noc.
- Czemu nie – mruknął cicho mężczyzna i przekręcił się na bok wtulając w klatkę piersiową kochanka. Ten objął go i zamknął oczy. Chwilę potem spali obaj.
Kiedy rankiem mężczyzna obudził się zobaczył chłopaka siedzącego na brzegu łóżka i czytającego jakąś kartkę.
- Matka nie mówiła ci, że nie grzebie się w cudzych portfelach, bez zgody właściciela? – spytał, jednak w jego głosie nie było cienia wyrzutu.
- Ty naprawdę masz raka – stwierdził chłopak. W jego głosie nie było słychać normalnego w takim przypadku zdziwienia.
- Przecież ci mówiłem – mruknął mężczyzna zabierając kartkę. Złożył ją i schował do portfela.
– Po co nosisz ze sobą wyniki badań?
– To na wypadek gdybym nagle gdzieś zasłabł. Wtedy lekarze będą mieli ułatwioną sprawę , nie będą musieli robić setki niepotrzebnych badań.
- Myślałem, że to tylko taki bajer dla wyrwania jakiejś dupy.
- Więc dlaczego się zgodziłeś?
- Bo ja wiem? – chłopak wzruszył ramionami. – Z nudów, z ciekawości, z litości… Wybierz sobie co chcesz.
- Może być wszystko, z wyjątkiem litości – odparł mężczyzna siadając obok chłopaka.
- Dlaczego? – chłopak popatrzył uważnie na mężczyznę. Jego twarz znowu nic nie wyrażała. Gdyby nie to, że widział jak zmieniła się w czasie stosunku, chłopak mógłby przysiąc, że jest wyciosana z kamienia.
- Mam dość litości. Rzygać mi się chce, jak widzę czyjąś litość – mruknął mężczyzna. – Kiedy moja choroba wyszła na jaw, wszyscy w koło nagle stali się dla mnie mili i obrzydliwie życzliwi. Pocieszali mnie i dodawali otuchy, trzęśli się za każdym razem gdy tylko kichnąłem, albo straciłem na chwilę równowagę. Obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Wszyscy w koło, nawet ci, którzy do tej pory nie zaszczycali mnie swoim spojrzeniem. Mówili, że to z troski o mnie, a ja wiedziałem, że kieruje nimi tylko i wyłącznie litość. Dlatego tak bardzo jej nienawidzę.
Chłopak milczał, nie bardzo wiedział co powiedzieć. Słuchał więc tego co mówił mężczyzna.
- To prawda, że śmierć zmienia człowieka, że widzi wszystko zupełnie inaczej. Ja też. Zobaczyłem wtedy jakie moje życie tak naprawdę było: zakłamane i puste. Mając świadomość, że niedługo się skończy postanowiłem zrobić to czego nigdy do tej pory nie robiłem, jak na przykład skok ze spadochronem czy seks z facetem.
- Więc to twój pierwszy raz? Czemu nie powiedziałeś wcześniej? Byłbym bardziej delikatny.
- Nie – mężczyzna pokręcił przecząco głową. – Dobrze jest jak jest. Chcę zapamiętać najwięcej ile można. Nie ważne czy to ból, czy przyjemność. Zresztą nie było tak źle - uśmiechnął się lekko – już nic nie czuję.
- To dobrze. Nie chciałbym mieć wyrzutów sumienia, że zostawię po sobie niemiłe wspomnienie – mówiąc to chłopak sięgnął po leżące na stoliku papierosy i zapalił jednego. Jednak nie zdążył się głębiej zaciągnąć, bo mężczyzna wyrwał mu papierosa z ust.
- Nie pal, bo skończysz tak jak ja – zgasił papierosa w popielniczce.
- Od papierosów nie dostaje się raka mózgu – mruknął zirytowany chłopak.
- Rak mózgu czy rak płuc, nieważne. Zaczyna się w jednym miejscu, a kończy w drugim.
- Jakby ci na mnie zależało.
Mężczyzna westchnął.
- Ile masz lat?
- Dwadzieścia – odparł chłopak.
- Masz jeszcze całe życie przed sobą. Nie marnuj go, bo nagle obudzisz się i tak jak ja będziesz chciał desperacko zapamiętać najwięcej jak to możliwe, żeby móc przed śmiercią powiedzieć, że żyłeś a nie wegetowałeś.
- Moje życie, moja sprawa, jak je przeżyję – mruknął chłopak, ale nie sięgnął już po nowego papierosa.
- Masz rację – odparł mężczyzna wstając. Zaczął się powoli ubierać. – Nie musisz słuchać faceta, który zrezygnował z życia, w dodatku obcego. Jednak zastanów się nad tym co powiedziałem.
- Pomyślę – mruknął chłopak. – Jakbyś jeszcze kiedyś chciał seksu, to wiesz gdzie mnie szukać - powiedział widząc, że mężczyzna zbiera się do wyjścia.
- Nie sądzę, żebym chciał to powtórzyć, ale dzięki, będę pamiętał – i wyszedł zostawiając chłopaka sam na sam z jego niezbyt wesołymi myślami.
Minęło kilka dni. Mężczyzna odkrywał świat na nowo, a chłopak próbował zdobyć kochanka. Dość miał juz przelotnych znajomości i seksu na jedną noc. Chciał czegoś na dłużej, jednak okazało się iż to nie będzie takie proste. Każdego nowopoznanego kochanka porównywał do tamtego dziwnego faceta. Chociaż nie wiedział kim on jest, nie znał nawet jego imienia, to jednak zapadł mu on głęboko w pamięci. I nie tylko w pamięci. Jego ciało zapamiętało tę obezwładniającą rozkosz jaka go wtedy ogarnęła i za każdym razem, kiedy ktoś je pobudzał, pragnęło tego samego. Jednak nikt nie był w stanie mu tego zapewnić. Chłopak nie mógł tego zrozumieć. Jak zupełnie obcy facet, w dodatku robiący to po raz pierwszy, doprowadził go do takiego stanu. Doprowadzało go to do frustracji.
Któregoś razu, gdy za kolejnym, nietrafionym, kochankiem zamknęły się drzwi, usłyszał pukanie.
- Czego znowu zapomniałeś? – burczał gniewnie idąc w stronę drzwi. Chciał jak najszybciej zapomnieć o nim.
- Zdrowego rozsądku – usłyszał, a kiedy otworzył szerzej drzwi zobaczył jego. Ta sama kamienna twarz, jak wtedy, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Już zdążył przyzwyczaić się do tego, że nigdy więcej nie spotka tego dziwnego mężczyzny, gdy nagle pojawił się przed nim. Serce zabiło mu mocniej, a między nogami zaczął zbierać się prąd.
- Co ty tu robisz? – nie mógł opanować zdziwienia.
- Mogę wejść?
- Oczywiście – odsunął się wpuszczając gościa do środka. – Czyżbyś miał ochotę na powtórkę? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Masz jakieś plany na weekend? – mężczyzna zupełnie zignorował jego pytanie.
- Niespecjalnie – mruknął chłopak.
- Mam dla ciebie propozycję.
- Jaką? – zapytał, chociaż dobrze wiedział, że bez względu na to, jaka ona będzie, i tak się zgodzi. Tylko po to żeby znowu móc być z tym mężczyzną.
- Chciałbym cię prosić, żebyś udawał mojego chłopaka.
- Słucham?
- Znajomy z pracy organizuje imprezę. Uparł się, że muszę na niej być.
- Jakoś nie widzę tu miejsca dla siebie.
- To ta cholerna litość – mruknął mężczyzna. – Im mniej czasu mi zostało tym mocniej i częściej wszyscy w koło chcą mnie uszczęśliwić. Wiesz, te gadki, typu, że powinienem odejść z tego świata szczęśliwy i uśmiechnięty – grymas niechęci wykrzywił twarz mężczyzny. – A ponieważ jestem sam, więc stwierdzili, że znajdą mi jakąś babkę, która da mi dziecko. Rozumiesz, że niby zostawię coś po sobie. Nie rozumieją, że ja chcę to życie przeżyć po swojemu i na siłę próbują mnie umawiać z różnymi laskami. Mogę się założyć, że na tej imprezie też będą jakąś mieli. Dlatego chcę, żebyś poszedł ze mną. Może jak zobaczą, że interesują mnie faceci, to dadzą mi spokój.
- Jesteś pewien? – zapytał chłopak. – Może akurat ta przypadnie ci do gustu.
- Może – mężczyzna wzruszył ramionami. – Może nawet kiedyś spotkam się z nią, przelecę ją, zakocham się w niej, kto wie. Wszystko jest możliwe. I nie mam nic przeciwko, pod warunkiem, że dzieje się to na moich warunkach. Jak sam powiedziałeś: moje życie, moja sprawa, jak je przeżyję. Dlatego chcę żebyś poszedł ze mną i udawał mojego chłopaka.
- Rozumiem.
- Więc jak, zgadzasz się? Zapłacę ci – dodał mężczyzna widząc, że chłopak nie odpowiada.
- Nie chcę pieniędzy.
- A co chcesz? – popatrzył uważnie na chłopaka.
Ten podszedł do mężczyzny tak blisko, że mógł wyczuć delikatny zapach wody po goleniu przeplatający się z zapachem własnym mężczyzny.
- Jedna noc z tobą. Tak jak wtedy – szepnął patrząc rozmówcy prosto w oczy.
- Tylko tyle? - mężczyzna uniósł w zdziwieniu brwi. Chłopak zaczął zastanawiać się czy na tym świecie istnieje cokolwiek, co jest zdolne zmusić tego mężczyznę do żywszej reakcji.
- Aż tyle – mruknął i nie mogąc się powstrzymać pogłaskał mężczyznę po policzku. Widząc, że tamten nie odpycha go powoli przesunął palce na jego usta, które lekko rozchylone kusiły go. Szybko zastąpił palce ustami. I poczuł to samo co wtedy: ciepło, głód i coś jeszcze. Wmawiał sobie, że to tęsknota, tęsknota za tym co wtedy przeżyli.
A potem… Wprawdzie nie zrobili tego, tak jak poprzednim razem, w łóżku, tylko na podłodze i tym razem nie czuł palców kochanka wdzierających się do jego wnętrza, to jednak chłopak czuł się szczęśliwy i spełniony.
- Zostaniesz na noc? – spytał tak samo jak wtedy.
- Czemu nie – odpowiedział mężczyzna, tak samo niedbale jak wtedy, nie patrząc nawet na kochanka. Może gdyby popatrzył, to zobaczył by jak tamten uśmiecha się zadowolony.
Słysząc odpowiedź chłopak szybko ściągnął z łóżka poduszki i kołdrę i rozłożył na podłodze.
- O której ma być ta impreza? – spytał chłopak.
- Przyjadę po ciebie o osiemnastej.
- Jakieś wymagania co do ubioru?
- Nie, ale mógłbyś być trochę zazdrosny i zaborczy.
- Czemu?
- Będę miał przynajmniej wymówkę, żeby nie tańczyć z żadną z dziewczyn i nie prowadzić kretyńskich rozmów, tylko po to żeby wszyscy mogli potem spokojnie powiedzieć, że odwalili obowiązek względem nieuleczalnie chorego kolegi i do samego końca próbowali podtrzymać go na duchu.
- Skoro tak do tego podchodzisz, to po cholerę idziesz na tą imprezę?
- Dla świętego spokoju. Jeżeli nie pójdę teraz, to będą mi truli dupę non stop, aż w końcu im ulegnę. Lepiej wiec odwalić to teraz i mieć spokój na resztę życia.
- Rozumiem, chociaż jak dla mnie, trochę to pokręcone.
- Dlatego to ja mam wszystko pod kontrolą. Ty tylko rób to o co cię proszę.
- A jest szansa, że ty zrobisz to o co ja cię poproszę? – zapytał cicho chłopak.
- Co takiego? – mężczyzna odwrócił głowę w stronę kochanka i popatrzył mu w oczy.
Chłopak bez słowa pocałował mężczyznę, jednocześnie delikatnie pieszcząc jego męskość.
- Tylko tyle? – mruknął mężczyzna odwzajemniając pocałunek.
- To dopiero początek - odparł chłopak przechodząc do bardziej konkretnych pieszczot.
- Jeżeli przekonasz mnie, że nie będę później tego żałował…
- Na pewno nie będziesz –szepnął chłopak nie przestając całować.
Słowa dotrzymał. Nie raz, nie dwa i nie trzy, ale kilka razy z rzędu pokazał iż jest w stanie doprowadzić siebie i kochanka do szczytowania i przeżywania rozkoszy równie intensywnie jak za pierwszym razem. W końcu, po którymś z kolei razie wymęczeni usnęli wtuleni w siebie nawzajem. Kiedy rano chłopak się obudził mężczyzny już nie było. Westchnął smętnie. Przez moment nawet pomyślał, że to wszystko było snem. Jednak ślady zaschniętej spermy, zarówno na jego ciele, jak i na pościeli dowodziły, że jednak przeżył to naprawdę. Uśmiechnął się. Nikt nigdy nie zafundował mu takiego seksu. Miał nadzieję, że ta sobotnia impreza nie będzie ostatnią i że jeszcze kiedyś będą mogli się spotkać i powtórzyć to.
W końcu nadeszła sobota. Zgodnie z umową, równo o osiemnastej mężczyzna zadzwonił do drzwi, a kiedy chłopak otworzył, uważnie mu się przyjrzał. Czarne dżinsy typu „rurki” i czarna koszulka z krótkim rękawem idealnie opinały ciało podkreślając wysportowaną sylwetkę.
- Ciekawe – mruknął mężczyzna podchodząc bliżej.
- Co takiego? – zaniepokoił się chłopak.
- Takie banalne ciuchy, a potrafią osiągnąć całkiem niezły efekt. I do tego jeszcze ten zapach – mruknął zamknąwszy oczy.
- Podoba ci się?
- Pasuje do ciebie – mężczyzna otworzył oczy i popatrzył na chłopaka tak, że tamtemu aż zrobiło się gorąco między nogami.
- Więc może być?
- Oczywiście. Myślę, że powalisz ich wszystkich na kolana. Chodźmy – wyszedł.
Przez całą drogę nie zamienili ani słowa. Chłopak uważnie obserwował krajobraz za szybą. Widział jak pojawia się coraz mniej bloków i coraz więcej domków rodzinnych. To mogło oznaczać tylko jedno: wyjeżdżali z centrum, do dzielnicy, zwanej potocznie „dzielnicą willową”, chociaż stojące tu domki były zwyczajne i nie wyróżniały się żadnym przepychem. W końcu stanęli. Zanim wysiedli mężczyzna udzielił ostatnich instrukcji towarzyszowi.
- Jakby się pytali jak się poznaliśmy, to odpowiedz enigmatycznie, ze przez znajomego znajomego. Pytania o seks ignoruj zupełnie. Na wszystkie inne pytanie dotyczące mnie, albo naszych stosunków udzielaj wymijających odpowiedzi. Zrozumiałeś?- Chłopak tylko kiwnął głową. – To dobrze. Mam nadzieję, że nie będą cię za bardzo męczyć. Jakbyś czuł się za bardzo zagrożony, to po prostu przyjdź do mnie. I pamiętaj: masz być zazdrosny i zaborczy.
- Pamiętam.
-W takim razie chodźmy – wysiedli z samochodu i weszli na teren posiadłości.
Mężczyzna jeszcze nie zdążył oderwać palca od dzwonka, a już otworzyły się drzwi i ukazał się w nich właściciel domu.
- Jednak przyjechałeś.
-Jakbym miał wyjście – mruknął mężczyzna wchodząc głębiej.
- A to kto? – spytał właściciel wskazując głową na chłopaka.
- Przecież mówiłem, że przyjadę z kimś – odparł mężczyzna pozbywając się butów.
- Ale powiedziałeś, że to będzie ktoś kogo kochasz. Założyłem, że to będzie jakaś super laska.
- To źle założyłeś – mruknął mężczyzna.
W tym momencie podeszła do nich dziewczyna.
- Słuchaj Marek… O, jednak przyjechałeś – stwierdziła zobaczywszy z kim rozmawia właściciel domu.
- Witaj Karolino.
-A to kto? – spytała spoglądając na chłopaka. Uwagi mężczyzny nie umknął jej pożądliwy wzrok, jakby w myślach już rozbierała go.
- To mój chłopak – odparł spokojnie mężczyzna.
- Chłopak?- dziewczyna zdziwiła się i spojrzała uważnie na mężczyznę. – To ty jesteś pedałem?
- Nie bądź wulgarna – mężczyzna zmarszczył gniewnie brwi.
- Nie rozumiem czego się czepiasz – kobieta wydęła usta. - Przecież powiedziałam prawdę.
- Może i prawdę, ale to nie znaczy, że musisz być tak wulgarna. Czy słowo „pedał” jest jedynym jakiego można w tym wypadku użyć?
- Oj, czepiasz się – Karolina lekceważąco machnęła ręką.
- Więc nie będzie problemu jeżeli na ciebie będę mówił: dziwka?
- Słucham?
- Dziwka – powtórzył mężczyzna bezbarwnym głosem.
- Jak śmiesz…
- Nie rozumiem o co się wściekasz - wzruszył ramionami. - Przecież powiedziałem prawdę. Zmieniasz facetów średnio raz na tydzień. Zupełnie jak dziwka. Skoro ty chcesz mówić prawdę o mnie, więc ja chyba też mogę mówić prawdę o tobie. Nie uważasz?
Dziewczyna otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale tylko milczała. Widać było jak usiłuje coś wymyślić żeby tylko odgryźć się rozmówcy. Niestety nie udało jej się, więc tylko zamknęła usta i odeszła.
- Ty też masz zamiar się obrazić, albo powiedzieć coś złośliwego? – mężczyzna uważnie spojrzał na Marka. –Jeżeli tak, to nie mam zamiaru dłużej tu zostawać – i zaczął powoli ubierać buty.
- Ależ skąd. Po prostu trochę mnie to zaskoczyło. Może w końcu wejdźcie do środka – Marek szybko zmienił temat i odwrócił się prowadząc gości do salonu, gdzie już było parę osób zajętych luźnymi rozmowami. Obecni przywitali się z mężczyzną i jego towarzyszem, a gdy dowiedzieli się jaki rodzaj stosunków panuje między nimi, rozmowa szybko zeszła na jeden temat. Zgodnie z tym co ustalili wcześniej, chłopak na każde niebezpieczne, jego zdaniem, pytanie udzielał wymijającej odpowiedzi, a gdy nie wiedział co powiedzieć, z pomocą przychodził mu mężczyzna. W końcu towarzystwo chyba zrozumiało, że nie wyciągną więcej informacji i rozbili się na mniejsze grupki. Mężczyzna pociągnął chłopaka na stojącą w rogu kanapę.
- To było straszne – mruknął chłopak siadając.
- To dopiero początek – powiedział mężczyzna podając towarzyszowi szklankę z drinkiem.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Na razie badali grunt. Teraz przystąpią do głównego uderzenia.
- Mówiłeś, że jak mnie zobaczą to zrezygnują z pomysłu z laską.
- Nie. Powiedziałem, że MOŻE zrezygnują. Wychodzi na to, że im to nie wystarczy – mruknął mężczyzna prześlizgując się wzrokiem po pozostałych.
- Więc co teraz robimy?
- Gramy dalej – mężczyzna wzruszył ramionami.
- A tak przy okazji, to którą laskę chcieli ci podsunąć?
- Widzę dwie nowe twarze, więc to na pewno któraś z nich.
- Które to? – zainteresował się chłopak.
- Jednak to ta brunetka gadająca z Markiem – chłopak uważnie popatrzył na wymienioną parę – a druga to ta blondynka siedząc w fotelu w rogu pokoju.
- Obie są całkiem ładne – mruknął chłopak. – Ciekawe która z nich.
- Ja bym postawił na blondynkę.
- Dlaczego?
- Jest w moim guście – mruknął mężczyzna.
- Lubisz blondynki?
- Acha.
- Więc ja też jestem w twoim guście?
Mężczyzna uważnie popatrzył na rozmówcę.
- Kto wie… - odparł enigmatycznie i wrócił do obserwowania towarzystwa znad szklanki z napojem.
W tym momencie ktoś włączył nastrojową muzykę.
- Chodź – powiedział mężczyzna odstawiając szklankę na stół. Pociągnął chłopaka na środek pokoju i objął go w pasie.
- Co robisz? – zdumiony chłopak dopiero po chwili odzyskał głos.
- A jak myślisz? Właśnie tańczę z moim chłopakiem – mruknął i pocałował chłopaka w szyję.
- Nie uważasz, że to ja powinienem to robić? – mruknął chłopak czerwieniąc się.
- Trochę dziwnie by to wyglądało, biorąc pod uwagę fakt, że jesteś niższy ode mnie – odparł mężczyzna nie zaprzestając pieszczot.
W tym samym momencie chłopak poczuł jego rękę na swoim pośladku. Przytulił się jeszcze bardziej i kładąc głowę na obojczyku towarzysza, skupił się na muzyce. Przez jakiś czas tańczyli przytuleni, ignorując zupełnie ciekawskie spojrzenia. W pewnym momencie mężczyzna odezwał się cicho nie otwierając oczu.
- Wiesz na co mam ochotę?
- No? – mruknął leniwie chłopak także nie otwierając oczu. Nastrojowa muzyka i ciepło bijące od mężczyzny wprawiły go w dobry nastrój, którego nie chciał psuć jakimiś rozmowami.
- Chciałbym poczuć jak wchodzisz we mnie. Tu i teraz.
- Słucham? – chłopak zdziwiony popatrzył na mężczyznę.
- Chcę żebyś mnie zerżnął. Tu i teraz.
- No wiesz, tak przy wszystkich? – mruknął chłopak, chociaż to co usłyszał sprawiło, że jego serce zabiło mocniej.
- W takim razie chodźmy – pociągnął chłopaka.
- Dokąd? – zaniepokoił się tamten, ale nie otrzymał odpowiedzi.
Chwilę potem stali zamknięci w ubikacji.
- Czujesz? – mężczyzna wziął rękę chłopaka i położył na swoim kroczu. Nawet przez materiał można było wyczuć jak jego męskość pulsuje i próbuje się uwolnić.
- Ale się napaliłeś –mruknął chłopak rozpinając spodnie kochanka.
- To wszystko twoja wina – odparł mężczyzna nie przestając całować chłopaka. – Twoja i tej cholernej muzyki.
Szybko pozbawił chłopaka spodni i uklęknął. Czarne bokserki idealnie opinały ciało uwidaczniając wypukłość. Mężczyzna zaczął ją przygryzać, ssać i lizać, powodując, że zaczęła rosnąć. Jednocześnie pieścił pośladki chłopaka doprowadzając jego serce do szybszego bicia. Słyszał jak oddech chłopaka przyspiesza, a jego ciało reaguje na pieszczoty. Ściągnął bokserki i wziął w usta nabrzmiałą do granic możliwości męskość. W pewnym momencie poczuł jego ręce w swoich włosach. Poczuł jak naciskając nadają tempo pieszczot. Jednak w pewnym momencie chłopak odciągnął głowę mężczyzny od swojej męskości. Ten zdziwiony popatrzył na kochanka. Stał z na wpół przymkniętymi oczami.
- Zaraz dojdę – jęknął chłopak ciężko dysząc.
Słysząc to mężczyzna zsunął bieliznę do kostek i opierając się o sedes wypiął w stronę kochanka. Ten złapał mężczyznę za pośladki i bez żadnego ostrzeżenia wszedł w niego. Mężczyzna syknął z bólu. Chcąc odwrócić od niego uwagę mężczyzny chłopak złapał jedną ręką jego twarz i odwrócił w swoją stronę, tak że mógł go pocałować. Drugą ręką pieścił nabrzmiałą męskość kochanka. Chwilę potem czuła jak mężczyzna rozluźnia się, a jego ciało domaga się więcej pieszczot.
- Dojdźmy razem – szepnął chłopak wolną ręką przyszczypując i pieszcząc na przemian sutki kochanka. Czuł jak pod wpływem jego pieszczot rośnie pożądanie tamtego. To sprawiało, że jego własne pożądanie wzmagało się jeszcze bardziej. Nie mogąc już wytrzymać zaczął ruszać biodrami, mocno i z pasją, jakby chciał w ten sposób przekazać kochankowi całe swoje uczucie. Te gwałtowne ruchy oraz coraz bardziej namiętne pieszczoty, wyduszały z ust mężczyzny coraz głośniejsze i coraz mniej kontrolowane jęki rozkoszy przeplatające się z odgłosami wydawanymi przez chłopaka. Czując, że niedługo nastąpi spełnienie chłopak przyspieszył ruchy. Chwilę potem czuł jak całe napięcie schodzi z niego wypełniając wnętrze nieruszającego się i nienaturalnie napiętego mężczyzny. Chłopak wiedział iż to oznacza tylko jedno: jego kochanek doszedł w tym samym czasie. Świadomość tego faktu podziałała na niego jak afrodyzjak. Czuł jak jego pożądanie znowu rośnie kumulując się między nogami. Odruchowo zaczął poruszać biodrami.
- Jeszcze ci mało? – stęknął mężczyzna odwracając głowę.
- Nic na to nie poradzę, że tak na mnie działasz – mruknął chłopak wznawiając pieszczoty.
- Zaczekaj.
- Co jest?
- Zmieńmy pozycję.
Chłopak wyszedł z kochanka. Wtedy mężczyzna usiadł na sedesie układając odpowiednio nogi i rozchylając pośladki rękami. Widok ciasnego wejścia z wyciekającą z niego spermą podziałał na chłopaka jak płachta na byka. Nie czekając dłużej wszedł w kochanka. Pochylił się i zaczął go całować łapczywie i zachłannie, jakby bał się, że mu ucieknie. Czuł jak serce mężczyzny bije jak oszalałe. Czuł jak ręce mężczyzny błądząc po plecach, doprowadzając zmysły chłopaka do jeszcze większego szaleństwa. Czuł jak jego własne pożądanie szarpie się próbując uwolnić. W tym momencie przestał już nad nim zupełnie panować, zresztą nawet nie chciał nad nim panować. Chciał czuć go coraz więcej i więcej, jak zalewa całe jego ciało, przyćmiewając pozostałe zmysły. Kiedy w końcu odzyskał jasność myślenia zrozumiał, że cały czas jest połączony z kochankiem, jedną rękę trzyma na jego plecach, a drugą wciąż zaciska na jego męskości. Przez dobrą chwilę, nie ruszając się, próbował uspokoić oddech.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłem ci krzywdy? Trochę się zapomniałem, zupełnie straciłem kontrolę– powiedział wychodząc powoli z kochanka.
- Wszystko w porządku – mruknął mężczyzna. – Jednak tyle już wystarczy. Nie możemy okupować kibla w nieskończoność.
Chłopak roześmiał się.
- Masz rację. To co, wracamy do mnie?
- Jeszcze ci mało? – zdumiał się mężczyzna. – Nie zapominaj po co tu przyszliśmy.
- Wybacz – mruknął chłopak – przez chwilę zapomniałem.
Szybko doprowadzili się do porządku i usunąwszy ślady seksu wrócili do bawiących się. Oczywiście nie obyło się bez znaczących spojrzeń z kilku kierunków, ale zupełnie to zignorowali. Siedli na kanapie i sącząc powoli napoje uważnie obserwowali towarzystwo.
- Więc, co teraz? – spytał chłopak.
- Myślę, że zaraz przypuszczą atak.
- Ciekawe jak.
- Najpierw postarają się nas rozdzielić. Ktoś zajmie cię rozmową i pod pretekstem pokazania czegoś zmusi cie do wstania z tej kanapy. Przez cały czas będzie skutecznie odwracać twoją uwagę uniemożliwiając jednocześnie kontakt wzrokowy ze mną. W tym samym czasie laska zajmie się mną, dążąc do tego żebym zapomniał o tobie i skupił się na jej walorach. Jeżeli jej się uda to nawet zaciągnie mnie do sąsiedniego pokoju, żeby sfinalizować całą akcję.
- Jesteś dość pewny tego przebiegu.
- Tylko takie rozwiązanie ma sens w tych warunkach. Jeżeli nie wierzysz to możemy się założyć.
- O co? – chłopak spojrzał na rozmówcę z dziwnym błyskiem w oku.
- Jeżeli będzie tak jak mówię wtedy dasz się przelecieć.
- Jesteś dosyć pewny siebie – mruknął chłopak popijając drinka.
- Skąd. To tylko jedna z opcji.
- A jeżeli wyjdzie ta druga opcja? Przelecenie ciebie to dla mnie żadna nagroda. I tak robię to za każdym razem.
- A co byś chciał?
- Hmm – chłopak zmarszczył brwi zastanawiając się. – Co powiesz na całonocny masaż erotyczny? Znaczy ty masujesz mnie.
- Masaż erotyczny? Musiałbym się go najpierw nauczyć.
- Mogę to zamienić na coś co potrafisz.
- Nie trzeba – odparł szybko mężczyzna. – Chętnie się nauczę. To będzie kolejna nowa rzecz jaką poznam przed śmiercią.
- Widzę, że sprawia ci to radochę.
- No pewnie – mężczyzna uśmiechnął się i objął chłopaka ramieniem. – O, już zaczęli – mruknął.
- Co? – chłopak w pierwszej chwili nie załapał o co chodzi rozmówcy.
- Atak. Widzisz? – wskazał brodą. – W naszą stronę idzie blondynka. Ciekawe co wymyślili. To jak, zakładasz się?
- Ok.
- Mógłbyś mi pomóc? – blondynka podeszła do mężczyzny.
- Zależy w czym.
- Skończyło się wino. Marek powiedział, że w piwnicy powinny być jeszcze jakieś zapasy. Pomyślałam, że może pomożesz mi przynieść kilka butelek.
- Czemu nie – mruknął mężczyzna i podniósł się.
- Ja też pomogę – chłopak poderwał się.
-Nie ma takiej potrzeby – odparła blondynka.
- No co ty, mam pozwolić, żeby kobieta sama tachała butelki? Chodźmy – ruszył przed siebie udając, że nie widzi niezadowolonej miny dziewczyny.
Zeszli do piwnicy.
- Marek powiedział, że w ostatnim pomieszczeniu jest półka z butelkami – powiedziała niezbyt pewnym głosem dziewczyna.
- No to chodźmy – powiedział chłopak i ruszył przed siebie, a za nim bez słowa mężczyzna. Na samym końcu ostrożnie stawiając stopy szła dziewczyna.
Weszli do pomieszczenia. Na ścianie, na wprost wejścia ujrzeli ogromny drewniany regał z poukładanymi w oddzielnych przegródkach butelkami wina.
- Cholera, niezłe te „zapasy” – mruknął chłopak podchodząc bliżej.
Wziął pierwszą z brzegu butelkę.
- Nawet nie widać co jest w środku – mruknął zawiedziony.
- A co napisano na naklejce? – zapytał mężczyzna.
Chłopak starł kurz z butelki i przeczytał:
- Chardonnay 2000. Nic mi to nie mówi, a tobie?
- To białe wino.
- Skąd wiesz? – chłopak spojrzał z podziwem na towarzysza.
- Trochę się tym interesowałem. Ile butelek możemy wziąć? – spytał dziewczynę.
- Marek nie sprecyzował.
- A powiedział które? Białe czy czerwone?
- Nie.
- W takim razie weźmiemy na razie po trzy butelki jednego i drugiego – mruknął i zaczął odczytywać etykiety na butelkach. – Ty weź czerwone – powiedział do chłopaka podając mu pierwszą butelkę. Potem podał białe wino dziewczynie.
Kiedy już mieli wychodzić nagle zgasło światło. Dziewczyna wrzasnęła przestraszona, wypuściła butelki, które roztrzaskały się na kamiennej podłodze i przytuliła się do mężczyzny.
- Uważaj co robisz! – warknął chłopak. – Takie marnotrawstwo.
- Boję się ciemności – jęknęła dziewczyna wtulając się mocniej w mężczyznę. Ten instynktownie objął ją ramieniem.
- No cóż, będzie nam musiało na razie wystarczyć czerwone wino – mruknął. – Wracajmy – chciał ruszyć do wyjścia, ale tuląca się do niego dziewczyna skutecznie mu to uniemożliwiała.
- Ja się boję.
Mężczyzna westchnął i wziął dziewczynę na ręce. Ostrożnie stawiając stopy ruszył w stronę wyjścia. Bał się, że źle zapamiętał kierunek, ale na szczęście udało mu się dotrzeć do schodów bez wyrządzenia sobie czy dziewczynie krzywdy. Kiedy już wyszli z piwnicy szybko postawił dziewczynę na nogi i zupełnie nie zwracając na nią uwagi odwrócił się w stronę chłopaka.
- Wszystko w porządku?
Chłopak bez słowa kiwnął głową. Mężczyzna odebrał od niego butelki i podał dziewczynie. Potem objął chłopaka w pasie i ignorując zupełnie dziewczynę ruszyli do salonu.
- Wychodzi na to, że ja wygrałem – powiedział chłopak kiedy już siedzieli na kanapie.
- Na to wychodzi – odparł spokojnie mężczyzna.
- Nie jesteś zawiedziony?
- Dlaczego? – wzruszył ramionami.
- Znowu nie udało ci się mnie przelecieć.
- Jakoś to przeżyję.
- Ciekawe co teraz wymyślą.
- Też jestem ciekaw.
- Nie boisz się? – zainteresował się chłopak.
- Czego?
- Że jednak ulegniesz.
- Nie – mężczyzna uśmiechnął się lekko. - Wiesz, im mocniej się na mnie z czymś naciska, tym mocniej ja się opieram. A zresztą, nawet gdybym miał się złamać, to przecież jeszcze ty tu jesteś, nie?
- Masz rację. I wiesz co?
- No?
- Zaczyna mi się to podobać – chłopak wyszczerzył się.
Mężczyzna roześmiał się.
-Może coś przegryziemy? W końcu przyszliśmy na imprezę, a nie na jakieś cholerne kółko różańcowe.
Podeszli do stołu ze szwedzkim bufetem, wzięli talerzyki i nałożywszy na nie jedzenia wrócili na kanapę.
- Co masz? – zainteresował się chłopak zerkając na talerzyk towarzysza.
- Jakąś rybną sałatkę. A ty?
- Też sałatkę, ale chyba z ziemniaków. Chcesz spróbować?
- Czemu nie – mruknął mężczyzna. Chłopak nabrał sałatki na widelec i podsunął pod usta mężczyzny.
- Chyba nie lubię – mruknął mężczyzna kiedy już przeżuł. – Teraz ty spróbuj mojej – i podsunął widelec z sałatką pod usta chłopaka.
- Dobra. Daj mi jeszcze – otworzył usta czekając na następną porcję.
- Zachowujesz się jak rozpuszczony bachor – mruknął mężczyzna, ale mimo to posłusznie nakarmił chłopaka. – Mógłbyś sobie wziąć swoją własną.
- Po co? Wystarczy mi twoja – chłopak wyszczerzył się, ale już nie nadstawiał ust do karmienia tylko zabrał się za swoją sałatkę.
W tym momencie muzyka zmieniła się na nastrojową.
-Zatańczymy? – do mężczyzny podeszła nieznajoma brunetka.
- Nic z tego – powiedział szybko chłopak odstawiając talerzyk. – On może tańczyć tylko ze mną – i pociągnął mężczyznę na środek pokoju. – No co? – mruknął widząc rozbawioną minę mężczyzny, kiedy już przytuleni do siebie kiwali się w takt muzyki. – Chciałeś żebym był zaborczy, to jestem.
- Właśnie o to mi chodziło – mruknął mężczyzna i mocniej objął towarzysza.
- Słuchaj… - zaczął niepewnie chłopak po pewnym czasie, wtulony w towarzysza.
- No? – mruknął leniwie mężczyzna nie otwierając oczu.
- Powiedziałeś, że byłem pierwszym facetem z jakim się bzykałeś.
- Zgadza się.
- A potem? Był jakiś inny? – w głosie chłopaka można było wyczuć napięcie.
- Czemu pytasz? - Zdziwił się mężczyzna i uważnie popatrzył na chłopaka.
- Tak tylko, z ciekawości – mruknął chłopak odwracając wzrok. Bał się, że jak mężczyzna spojrzy mu w oczy, to wszystko w nich wyczyta. Zazdrość, niepewność i pożądanie.
- Nie było żadnego.
- Dlaczego?
- Jakoś tak wyszło.
- A kobiety? Były jakieś?
- Ej, czyżbyś był zazdrosny? – w głosie mężczyzny można było usłyszeć rozbawienie.
- Ja? Skąd. Tak tylko pytam, z ciekawości – mruknął chłopak zawstydzony tym, że tak łatwo został rozszyfrowany.
- Nie było żadnej. Ani potem ani wcześniej.
- To znaczy… - bał się skończyć pytanie, mimo iż wiedział jaka będzie odpowiedź.
- Że byłeś jedyny – odparł spokojnie mężczyzna. – Rozdziewiczyłeś mnie.
- Cholera, aż mi głupio – mruknął chłopak czerwieniąc się, chociaż słowa mężczyzny sprawiły mu dziwną przyjemność.
- Dlaczego? – zdziwił się mężczyzna.
- Jeszcze nigdy nikogo nie rozdziewiczyłem. Trochę dziwnie się z tym czuję.
- Dlaczego? Przecież nie było tak źle.
- Skoro tak mówisz… - bąknął niepewnie chłopak.
Muzyka skończyła się. Jednak zanim zdążyli wrócić na swoje miejsce, podeszła do nich jedna z dziewczyn i łapiąc chłopaka za rękę powiedziała:
- Odbijany – i już ich nie było.
Do mężczyzny podeszła nieznajoma brunetka.
- Tym razem mi nie uciekniesz – i objęła go zmuszając do tańca.
Mężczyzna nic nie powiedział tylko objął towarzyszkę i zaczął kołysać się w takt muzyki, która dziwnym trafem była znowu nastrojowa. Jednak na tym kończyła się jego współpraca. Na wszelkie, podejmowane przez dziewczynę, próby nawiązania rozmowy odpowiadał półsłówkami, a gdy musiał użyć pełnego zdania, robił to z kamiennym wyrazem twarzy i bez zupełnego zainteresowania w głosie. W końcu muzyka skończyła się. Mężczyzna odprowadził dziewczynę do fotela.
- Napiła bym się wina – dziewczyna podjęła jeszcze jedną próbę.
Mężczyzna bez słowa odszedł i wrócił z kieliszkiem, podał dziewczynie i odszedł. Jednak nie zdążył dojść do kanapy, na której dojrzał swojego towarzysza. Drogę zastąpiła mu podpita już nieznajoma blondynka.
- Zatańcz ze mną – i nie czekając na reakcję mężczyzny pociągnęła go na środek pokoju. Tym razem mużyka była żywsza. Dziewczyna wyginała się jakby była nastolatką na dyskotece. W pewnym momencie zachwiała się i oparła o mężczyznę.
- Niedobrze mi – jęknęła. – Musze odpocząć.
- Jak usiądziesz i chwilę odczekasz powinno ci przejść – powiedział mężczyzna kierując się w stronę wolnego fotela, który dojrzał w końcu salonu.
- Nie. Muszę się położyć.
- Jak widzisz, nie ma gdzie.
- Na górze są pokoje. Myślę, ze Marek nie powinien mieć nic przeciwko, jeżeli położę się w jednym z nich na chwilę. Pomożesz mi dojść?
- Oczywiście – odparł mężczyzna i podpierając dziewczynę powoli wyprowadził ją z salonu.
Weszli na górę. Mężczyzna otworzył pierwsze z brzegu drzwi.
- Myślę, że tu będzie dobrze – mruknął i ostrożnie położył dziewczynę na łóżku. Już chciał odejść gdy ta nagle odezwała się:
- Strasznie mi gorąco. Pomóż mi się rozebrać.
Mężczyzna bez słowa pomógł dziewczynie zdjąć bluzkę. Okazało się iż pod spodem nic nie ma.
- Ale mi serce bije. Zobacz sam – powiedziała dziewczyna i wziąwszy rękę mężczyzny położyła na swojej piersi. – Prawda, że szybko bije? – spytała namiętnym głosem patrząc zalotnie na mężczyznę.
- Nic nie czuję – odparł mężczyzna bezbarwnym głosem i zabrał rękę. – Jeżeli źle się czujesz, zadzwonię po lekarza – i wyciągnął z kieszeni komórkę.
- Nie trzeba – odparła szybko dziewczyna, a w jej głosie można było wyczuć rozczarowanie i tłumioną złość. – Wystarczy jak trochę poleżę w spokoju.
- W takim razie nie będę ci przeszkadzał – mruknął i zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, mężczyzna wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Wrócił do bawiących się i usiadł na kanapie. Chwilę potem dołączył do niego chłopak.
- I jak?
- Jedną mam z głowy na jakiś czas – mruknął.
- Co wymyśliła? – zainteresował się chłopak. Mężczyzna streścił mu przebieg ostatnich wydarzeń. Kiedy skończył chłopak roześmiał się.
- Widzę, że ostro atakują.
- Acha. Wracajmy już – powiedział nagle.
- Tak szybko? – zdziwił się chłopak. – Myślałem, że chcesz się z nimi trochę pobawić.
- Zmieniłem zdanie – mruknął mężczyzna wstając. – Jeżeli chcesz to możesz zostać.
- Nieszczególnie. Nikogo tu nie znam.
- W takim razie chodź, póki nikt nie zwraca na nas uwagi.
Wyszli. Szybko założyli buty i nieniepokojeni przez nikogo opuścili dom.
- Myślisz, że teraz dadzą ci spokój? – spytał chłopak kiedy już wjeżdżali do centrum.
- Wątpię.
- Więc po co była cała ta szopka?
- Miałem nadzieję, że to wystarczy – mężczyzna westchnął. – Jednak wychodzi na to, że nie.
- Co teraz zrobisz?
- Nie wiem. Zobaczymy co będą kombinować.
-Jakby co to mogę znowu służyć jako wymówka – bąknął niepewnie chłopak. Szczerze mówiąc miał nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie mógł się zbliżyć do tego dziwnego mężczyzny. Chociaż go nie znał, to jednak cholernie go pociągał.
- Dzięki, będę pamiętał.
- Chociaż nie obiecuję, ze zawsze będę uchwytny. Sam rozumiesz, zajęcia.
- To nic.
W końcu dojechali na miejsce.
- Słuchaj, a w przyszły weekend będziesz uchwytny? – spytał mężczyzna.
- Wiesz, to trochę zbyt odległy termin, żeby snuć jakiekolwiek plany. A czemu pytasz?
- Mój brat bierze ślub. Chciałbym żebyś ze mną poszedł.
- Rodzinka też ci chce naraić jakąś laskę?
- Nie. Tym razem chcę po prostu zabrać cię ze sobą – mężczyzna uważnie popatrzył na rozmówcę.
-Naprawdę? – chłopakowi zrobiło się dziwnie ciepło w okolicy serca.
- Acha.
- Ale ja nie mam garnituru. No i kwestia prezentu ślubnego…
- Tym się nie przejmuj. Prezent już przyszykowany, a garnitur ci kupię.
- Ale dlaczego? – zdumiał się chłopak. – Nie znasz mnie i tak po prostu chcesz mi kupić garnitur?
- Taki mam kaprys – mężczyzna wzruszył ramionami. – Poza tym, co twoim zdaniem powinienem zrobić z tymi wszystkimi pieniędzmi? Do grobu ich nie zabiorę przecież.
- Bo ja wiem… Może oddaj rodzinie? – odparł chłopak niepewnie.
- Jeszcze czego – mruknął gniewnie mężczyzna. – Oddam wszystkim, tylko nie im.
- Dlaczego?
- Zrozumiesz, jak ich poznasz.
- Skoro tak ich nie cierpisz, to dlaczego idziesz na ten ślub? Zupełnie cię nie rozumiem.
- Po prostu mam ochotę się pobawić. Z tobą. Więc jak, pójdziesz?
- Pojdę – odpowiedział chłopak.
- Świetnie. W takim razie wpadnę po ciebie w tygodniu, żeby kupić ci jakiś garnitur.
- Najlepiej koło osiemnastej. Wtedy zazwyczaj jestem już po zajęciach.
- Ok.
Pożegnali się i mężczyzna odjechał. Już dawno nie było widać jego samochodu, gdy chłopak jeszcze stał i uśmiechał się. W końcu wszedł do wieżowca.
W środę popołudniu mężczyzna, zgodnie z umową, zabrał chłopaka do sklepu z garniturami. Wybierali dość długo, aż w końcu znaleźli taki, który idealnie leżał i podkreślał sylwetkę. Kiedy przyszło do płacenia chłopak po raz pierwszy zobaczył ile garnitur kosztuje i przeraził się. Pomyślał, że gdyby przez cały rok żył o chlebie i wodzie to może z tego stypendium które dostawał udałoby mu się uzbierać całą kwotę. Próbował się sprzeciwić kiedy mężczyzna płacił, ale został przez tamtego zgromiony wzrokiem i już więcej nie poruszał tematu.
- Przez te zakupy strasznie zgłodniałem – mruknął mężczyzna. – A ty?
- Też bym coś zjadł.
- W takim razie chodźmy.
- Dokąd? – chłopak przeraził się, że mężczyzna zechce go zabrać do jakiejś strasznie drogiej restauracji.
Na szczęście okazało się iż weszli do Sphinksa. Odetchnął z ulgą.
- Muszę ci się do czegoś przyznać – powiedział kiedy już czekali na zamówione dania.
- No?
-Bałem się, że zabierzesz mnie do jakiejś strasznie drogiej restauracji, gdzie nie będę wiedział jak się zachować.
- Dlaczego tak myślałeś? – zdziwił się mężczyzna.
- No bo kupiłeś mi strasznie drogi garnitur, więc taka restauracja byłaby naturalnym wyborem.
- Kupiłem ten, który najlepiej ci pasował. A co do ceny, to już ci powiedziałem, że pieniędzy do grobu nie zabiorę. Jeżeli chodzi o restauracje, to nie lubię tych drogich. Podają tam jakieś wymyślne dania w strasznie małych porcjach. Poza tym, tu też można całkiem dobrze zjeść.
W tym momencie kelner przyniósł talerze. W trakcie posiłku rozmawiali na różne tematy, nie poruszając już więcej kwestii ceny garnituru.
- Zapomniałem ci powiedzieć, że ślub odbędzie się w Krakowie – powiedział mężczyzna kiedy już odwiózł chłopaka pod dom.
- To żaden problem, pod warunkiem, że wrócimy najpóźniej w niedzielę. Wolałbym nie opuszczać wykładów.
- Oczywiście. Przyjadę po ciebie w piątek wieczorem. Ślub jest o ósmej rano, więc zdążymy spokojnie się wyspać i przygotować.
- Będę czekał.


CDN









 


Komentarze
Aquarius dnia padziernika 09 2011 22:08:40
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Yoan (Brak e-maila) 18:08 30-04-2011
Całkiem ciekawy pomysł na opowiadanie. Styl nie za lekki i nie za ciężki, jednak miejscami za dużo powtórzeń jak np. "tamtego" w trzech kolejnych zdaniach czy "strasznie drogi". Ponadto można by trochę bardziej zarysować sylwetkę mężczyzny, jego myśli, bo jak na razie bardziej skupiasz się na blondynie. Pod tym względem brak tu równowagi, gdyż historia zaczyna się z punktu widzenia mężczyzny, gdyby było odwrotnie - blondyn pierwszy zwraca uwagę na nieznajomego, to by jeszcze uszło w tłoku. Niemniej jednak czekam na ciąg dalszy smiley Powodzenia!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum