The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:46:58   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Srebrzysta Dalia 1
Część 1: Przeznaczenie




Narodziłam się w tym mieście, w spokojnym Koszalinie, tak spokojnym, że nic tu nigdy się nie dzieje. Mój powrót okazał się bezgranicznie bolesny, ale potem nie było już nic. Zniknęli przyjaciele, rodzina. Świat tonął w ciemnościach. Zima okazała się mą najlepszą przyjaciółką. Słońce zachodziło wcześnie i wstawało późno pozwalając mi całą noc chłonąć moje miasto wszystkimi zmysłami.
Zastanawiałam się, na czym polega ten fenomen, że za życia kochałam oddychanie. Że kochałam bicie własnego serca, świeże powietrze, ciepło promieni słonecznych na swojej twarzy. Kochałam lato, gdyż było gorące, a ja nie znosiłam zimna. Dziś tylko jedna, jedyna rzecz daje mi taką rozkoszną błogość. Ostatni, ciepły wypuszczony z półprzymkniętych ust oddech i gorący strumień krwi pulsujący w mych wiecznie zimnych członkach.
Właściwie chodzenie za dnia nie sprawia mi bólu. Mój Ojciec, Ten Który Odrodził Mnie Dla Ciemności, wyjawił mi wampirzy sekret. Słońce nie zabija. Już nie zabija. Straciło swą moc przed zaledwie pięćdziesięcioma laty, po jednym z wybuchów na jego powierzchni. Poza tym według niego, zanieczyszczenie warstwy ozonowej sprawiło, że zabójcze dla nas promienie, przynajmniej na naszej szerokości geograficznej, nie przenikają na Ziemię.
Jesteśmy wolni.
I pomyśleć, że przez ponad pięćdziesiąt lat, żyjemy obok siebie..
Kochałam swoje ludzkie życie. Kocham swoje nieżycie. Oba wydają mi się równie fascynujące. Zawsze kochałam chłonąć uczucia, odbierać świat i otoczenie wszystkimi zmysłami. Byłam istnieniem, nie czułam słabości do innych istot. No może z wyjątkiem kotów, które zawsze budziły we mnie respekt. Dotykałam mężczyzn, kochałam kobiety. Studiowałam ich ciała, strukturę świadomości. Marzyłam o penetracji. Penetracji duchowej. Chciałam poznać ich dusze, dotknąć ich, rozkoszować się ich zawiłościami, tajemnymi osobowościami, bo przecież w każdym z nas znajduje się ich wiele. Ukrywają się na dnie umysłu, w najdalszym zakątku serca i są cieniami poprzednich istnień, naszych wcześniejszych ja. Ot, taka filozofia..
Czasami doskwiera mi samotność. Mój Ojciec zagrzebał się w ziemi, przeżywając kolejną śmierć i nabierając sił. Mówił, że czeka na następne stulecie, o ile ten chory świat wytrzyma aż tyle. Zostawił mnie samą, mój mroczny kochanek.
Był najpiękniejszym mężczyzną, jakiego widziałam w całym swoim zaledwie dwudziestodwuletnim życiu. Nawet po śmierci nikogo podobnego nie spotkałam.
Był spokojny, opanowany. Swą tajemniczością doprowadzał ludzi do szaleństwa. Kulturalny, elegancki. I te jego maniery, które przejął w osiemnastym wieku.
Do dziś przechodzi mnie dreszcz, gdy go wspominam.. Mój mroczny władca...

Lato skończyło się szybciej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Wraz z początkiem września nadciągnęły wieczorne chłody. Słońce zachodziło już o dziewiątej wieczorem, a wstawało opieszale przed siódmą. Zima wisiała w powietrzu, choć zaczął się dopiero trzeci kwartał roku. Jesień, świadek pożegnań.. Doskonała pora roku dla wampira.
Ludwik powiadał "tam gdzie kończy się życie, zaczyna się raj"..
Zastanawiam się czy on na pewno jeszcze w to wierzył?
Po trzech miesiącach samotności, po odejściu Ojca, dosyć miałam już ciszy, która przytłaczała moje istnienie. Było coś w życiu, co mimo wszystko mnie pociągało. Wspólnota. Ciepło ciał, bliskość kochanków.
Ciepło.. Tak bardzo mi go brakuje..
Wyszłam na miasto. Odwiedziłam stare kąty, poszłam do kina.
Zawsze nazywałam to kino Krematorium, ale od czasu mej pierwszej śmierci to słowo wywołuje u mnie nieprzyjemny dreszcz. Ziemia, ukoicielka zmęczonego życiem ciała, jest o wiele bardziej przyjazna i przytulna niż potężny piec z piekielnym ogniem szalejącym w jego wnętrzu. Więc po zmianie swych niektórych stanowisk na sprawy śmierci, postanowiłam nie wracać już nigdy do tego bezdusznego określenia i używać prawowitej nazwy kina.
Film trwał dwie godziny i nie był zły. Niestety już w trakcie seansu poczułam, że ma skóra blednie i bije ode mnie zimnem. Byłam spragniona i nie miałam ochoty czekać do końca. Dyskretnie rozejrzałam się po sali, lecz gdy stwierdziłam, że jest zbyt licznie zapełniona, wyszłam.
Zimne powietrze na zewnątrz budynku owiało mą nienaturalnie bladą twarz.
Dokąd pójść? Myślałam. Nie miałam ochoty na pijaków, narkomanów ani przestępców. Pragnęłam świeżej, niewinnej ofiary. Dziewicy. Czystości, o nieporównywalnej z niczym słodyczy w gorącej krwi.
Przeszłam przez miasto starając się pozostawać niezauważona. Głód stawał się coraz dokuczliwszy. Skręciłam w końcu w jakąś mroczną alejkę, w jakiejś slamsowej okolicy miasta, i zaczaiłam się na przechadzające się samopas pożywienie. Nie pierwszy raz polowałam w tym rejonie. Jakoś łatwiej mi było wgryzać się i poić trucicielami społeczeństwa, alkoholikami, którzy sprzedali swoje życie i niszczyli życie innych.
Nie długo czekałam. Po kilkunastu minutach usłyszałam, że coś przetacza się po chodniku. Wynurzyłam się odrobinę z ciemnego zaułka.
- Mocno dziś wieje! - Rzuciłam kpiąco ściągając na siebie uwagę pijanego mężczyzny. Zatrzymał się i skierował twarz w moją stronę. Ku memu zdumieniu mężczyzna nie okazał się starym, zniszczonym przez alkohol i papierosy straceńcem. Wręcz przeciwnie. Moim oczom ukazała się postać niewysokiego, choć w dalszym ciągu przewyższającego mnie wzrostem młodzieńca. Mógł mieć nie więcej niż dwadzieścia lat. Ciemne, przewiązane w nieładzie gumką na karku włosy, ciemne oczy w czarnej oprawie długich, gęstych rzęs. Delikatna linia raczej szerokich ust, wąskie, różowe wargi, teraz lekko spierzchnięte. Ubranie zapewne ostatnimi czasy przeszło nie jedno. Było porwane, brudne i pachniało nieprzyjemnie.
Zbliżyłam się do chłopaka. Woń papierosów i wypitego alkoholu podrażniła nieprzyjemnie moje nozdrza. Moje oczy mimowolnie spoczęły na dłoniach nieznajomego.
Skąd ta delikatność? Czyżby nigdy nie skalał się pracą?
- Sorki, mała, ale nie mam ochoty na rozmowę.. - Chłopak ostentacyjnie odwrócił się do mnie plecami i przeszedł chwiejnym krokiem na drugą stronę niewielkiej ulicy.
Pomyślałam, że właściwie to na niego nie mam ochoty. Chciałam dać mu odejść, zlekceważyć, pozwolić mu zdecydować o swoim losie. Jednakże usłyszałam, że chłopak stanął w miejscu. Za chwilę zawrócił i ruszył na powrót przez ulicę kierując się do miejsca, w którym stałam czatując na kolejnego przechodnia. Do mych uszu dobiegł cichy głos ciemnowłosego mężczyzny.
- Czy możesz mi powiedzieć, jak dotrzeć na postój taksówek?
- Nie wyglądasz na takiego, którego byłoby stać, dzieciaku.
- Nie jestem dzieciakiem, a o pieniądze sam się zatroszczę.
Wsłuchiwałam się w miły, ciepły ton jego głosu i nagle w jednym momencie chciałam go mieć. Pragnęłam go jako mego towarzysza w ciemnościach, mego własnego chłopca. Z trudem powstrzymałam swą morderczą żądzę i uśmiechnęłam się do chłopaka tajemniczo.
- Milutki jesteś. Może ja pomogę ci się dostać tam gdzie chcesz?
- Dzięki malutka, nie jestem zainteresowany..
Gdyby w moich żyłach płynęła krew na pewno by teraz wrzała.
- Coś ty, do jasnej cholery, sobie pomyślał? Oszalałeś? - Wrzasnęłam, pierwszy raz od wielu, wielu miesięcy unosząc się gniewem. Sama nie rozumiałam, co obudziło we mnie tak silne emocje. Poczułam się jakbym znowu należała do żywych, niemalże usłyszałam krążenie swej krwi i bicie mego serca..
Chłopak cofnął się kilka kroków i poczułam bijący od niego ostry zapach strachu. Zdałam sobie sprawę z tego, że się ujawniłam.
A więc teraz, zgodnie z zasadami Dzieci Mroku ten przepełniony trwogą ludzki samiec musiał umrzeć.
Może to i lepiej. Nie wyglądał na zbytnio szczęśliwego. On w ogóle źle wyglądał. Pewnie od kilku dni nie jadł.
Co to? Sumienie? Mnie gryzie sumienie? Mnie, która średnio co dwa dni poluje na ludzi wysysając z nich życie do ostatniej kropli i czerpie z tego sadystyczną przyjemność? Mnie, która zbiera siły by zapolować na śmiertelników o czystej, niewinnej krwi po to by wykąpać się w ich czerwonym soku? To żałosne.
Ku memu zaskoczeniu chłopak nie próbował uciekać, gdy podeszłam do niego z obnażonymi zębami i triumfalnym, władczym uśmiechem na białej twarzy.
- Czy ty jesteś..? - Szepnął niepełne pytanie wyciągając delikatną dłoń do mej twarzy. Pozwoliłam by dotknął zimnej skóry na mym policzku. Jego pieszczota była nad wyraz przyjemna, dłonie, pomimo, że były brudne sprawiały mi przyjemność swą gładką teksturą.
Chłopak postąpił w mą stronę kilka kroków. Z jego ciała biło pulsujące ciepło krążącej w żyłach słodkiej, niewinnej krwi. Zapragnęłam go. Tak okrutnie i bezdusznie mocno.
- Zakończ to.. - Szepnął cicho spoglądając w moje oczy.- Mnie i tak jest już wszystko jedno.

Czułam, jak zapadam się w sobie patrząc w nieprzeniknioną głębię jego ciemnozielonych oczu. Nagle moje istnienie sprowadziło się do tej jednej chwili, do tego jednego człowieka. Miałam dziwne wrażenie, że obecna chwila jest progiem do nowej przyszłości. Tak jakby zatrzymał się świat i w ciszy czekał na moją reakcję. Przeraziło mnie to odczucie. Odsunęłam się od chłopaka i odeszłam w swoją stronę, starając się zignorować słodki, kuszący zapach jego życiodajnego nektaru.

Nie odeszłam daleko, gdy usłyszałam za sobą szybkie kroki. Szarpnięcie za ramię.
- Co z tobą? Coś ci przeszkadza?
Był naprawdę wściekły. Twarz przybrała grymas niechęci i pogardy. A ja znów poczułam, że żyję. Mimo, że nie żyłam. Chłopak szarpnął mną jeszcze raz, mocniej.
- No więc?
- Cuchniesz. - powiedziałam sucho. Odwracając się widziałam jeszcze jak spuszcza głowę.
Dziwne.. Czyżby to wyrzuty sumienia? U mnie?
Przystanęłam na chwilę i nie odwracając się odezwałam się cicho.
- Chodź.


Zgodziłam się go z sobą zabrać, więc nie miałam już odwrotu. Kroczył niepewnie za moimi plecami, ale czułam, że już się nie boi. Dowiedział się, więc będzie musiał umrzeć... a mimo to, nie bał się.
Dziwny chłopak...
Było w nim coś, co mnie w jakiś dziwny sposób niepokoiło; pociągało. Pragnęłam go - to pewne. Ale jako kogo? Jako co? Pożywienie? Towarzysza w ciemnościach? Kochanka?
Przed oczami stanął mi obraz Ojca. Ludwika. Kasztanowe oczy i srebrno białe włosy. Jego brzemię, które wraz z jego mocą przeszło na mnie..

Poszliśmy na postój taksówek i ruszyliśmy przez miasto do mego schronienia. Chłopak wiercił się niecierpliwie. Każdy jego ruch powodował nową, płynącą od niego falę odoru. Taksówkarz otworzył szyber dach i mimowolnie przyspieszył.
- Dokąd jedziemy? - Ciemnowłosy młodzieniec wreszcie nie wytrzymał i zadał nurtujące go pytanie.
- Do domu. - odrzekłam spokojnie, dziękując Bogu, że wampiry nie odbierają zapachów zmysłami, ale wrażeniami. Czułam płynącą od kierowcy niechęć skierowaną w naszą stronę i uśmiechnęłam się do chłopaka w myślach. - Jak właściwie masz na imię, chłopcze?
- Ej, tylko nie chłopcze! - Oburzył się. Zastanawiałam się, czy to, że jest taki pewny siebie jest kwestią odwagi, głupoty czy wypitego alkoholu. - Mam dwadzieścia cztery lata!
- Hm! Młodo więc wyglądasz. Mam wrażenie, że robiłeś za ozdobę salonową, a teraz, gdy wyrzucono cię na śmietnik nie potrafisz nawet samodzielnie zawiązać sobie sznurowadeł.
- Taka mała a taka wygadana! - Wykrzyknął, czerwieniąc się. Alkohol, to pewne. - Nie wiem nawet dlaczego jeszcze z tobą rozmawiam...
- Bo należysz do mnie. - odpowiedziałam cicho wkładając w te słowa całą swą moc. Zadziałało. Chłopak spojrzał na mnie zmieszany i wręcz przerażony. Uśmiechnęłam się do siebie.
Taaak mój drogi.. Należysz do mnie... Będziesz moją zabawką, moim zapasem na zimę, będziesz rozgrzewał me łoże i tulił mnie nocą...
Ludwiku, dlaczego mnie zostawiłeś? Oddałeś mi wszystko, co miałeś, nauczyłeś mnie wszystkiego, co umiesz, ale odszedłeś odbierając mi coś, na czym zależało mi najbardziej.
- Dawid. - powiedział chłopak wyciągając do mnie dłoń. Miałam wrażenie, że wyczuł ogarniającą mnie melancholię. Postarał się nawet o przyjacielski uśmiech.
- Dalia. - szepnęłam przyjmując jego gest. Jego ciepła dłoń zamknęła się wokół mojej - trupio zimnej. Gorąco bijące z jego ciała działało niczym afrodyzjak, pobudzało moje krwiożercze żądze, co przypomniało mi, że nie zdążyłam się jeszcze posilić.
Wybacz chłopcze... Dawidzie... ale chyba nie zdążymy się lepiej poznać.











 

Komentarze
mordeczka dnia padziernika 18 2011 11:42:50
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:32 08-09-2004
Nikomu się nie podoba?
No trudno. A tak chciałam rozwinąc to opo. Miałam cholernie wielką frajdę jak je pisałam. Tak czy inaczej opo teraz będzie się skupiać na postaci Dawida (koocham to imię!) i jego tajemniczego porywacza Martellusa..
smiley Już niedługo wypuszczę kilka następnych części. Raczej Hardcore niż Lemon mimo że miało być dla dzieci smiley
Schensi (Brak e-maila) 09:16 19-09-2004
MIIIIIIIIIII SIEEEEEEEEEEEEE PODOBA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! pisz dalej blaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagam ^^
Schensi (Brak e-maila) 11:24 19-09-2004
kuuuuuuuuuuuuuuuuurde musze dorwac kolejne czesci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!muuuuuusze!!!!!!!!!
Morgiana (Brak e-maila) 21:43 19-09-2004
kurcze, co za straszliwe niedopatrzenie, że przeczytałam to dopiero teraz... jednak konieczność życia ponad rok bez internetu to czyste barbarzyństwo....

Rzecz jest świetna, wiec koniecznie pisz dalej!
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 11:15 26-09-2004
o_O - Jestem z lekka w szoku, ale miło mi słyszeć, że komuś się podoba. Ja osobiście wolę to opo niż Anioła, ale, że nikt poza mną go nie czytał to przestałam pisać. Teraz zacznęna pewno. THX
Schensi (Brak e-maila) 10:02 27-09-2004
huhuhuhu!! a gdzies tak kiedy mozna sie spodziewac kolejnej czesc?:>:>
lollop (Brak e-maila) 22:42 20-11-2004
dlaczego tak nagle urwane??? takie fajne opcio.....
Schensi (Brak e-maila) 17:38 29-11-2004
wieeem smileysmileysmiley genialne opo poprostu cudo ^^ i ja che wiecej!!!!!!!! nie nie nie... JA SIE DOMAGAM kolejnych czesci
Miyu_M (yami_no_kodomo@o2.pl) 23:38 18-12-2004
Jedno z najlepszych opowiadań o wampirach, jakie czytałam. Uwielbiam Dalię! Błagam, napisz szybko dalsze części, tak bardzę chce dowiedziec się, jak sobie poradziła!!!
Kira (Brak e-maila) 18:04 11-05-2005
O boże, to jest wspaniałe! Niesamowite!!
Proszę, pisz dalej! Chcę wiedzieć co będzie dalej T.T.
An-Nah (Brak e-maila) 19:29 02-05-2006
Bardzo piękne, bardzo WoDowe, z fabułą, z wątkiem yaoi nie na pierwszym planie, świetnie napisane, dokładnie taka historia jakie najbardziej lubię, zwłaszcza w moim obecnym stanie umysłu (za dużo sesyjek w "Maga", w "Łowcę" i w "Wampira"... Mantalność wampirzycy genialnie oddana, grasz/grałaś, tak z ciekawości?). Będzie kontynuowane? Byłoby szkoda, gdyby nie było... Za dobre, żeby to porzucić...
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum