ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Rauko 8 |
Rozdział VIII
Mężczyzna w białej szacie siedział na ziemi przed namiotem. Trochę bezmyślnie przerzucał kartki dokumentów, które trzymał na kolanach...Wiosna w tym roku była wyjątkowo piękna, ciepła, aromatyczna, pachniało bzem. Zapatrzył się na pobliskie jezioro. Promienie księżyca odbijały się w srebrzystej tafli, na której unosiły się błękitne lotosy- jedyne kwiaty, które kwitły nocą. Złote świetliki unosiły się nad taflą, tworząc tym samym niesamowite, piękne widowisko. Zmrużył oczy starając się odczytać skomplikowane runy w nikłym świetle świec. Czekała go jedna z największych bitew w ostatnich kilkudziesięciu latach. Westchnął ciężko. Sam przed sobą nie przyznawał się, że czuje strach. Moce ciemności były tym razem ogromne. Ostatnia bitwa, którą dowodził...no cóż... Drogo przyszło mu zapłacić za wygraną...Nawet cieszył się, że ojciec usunął mu z pamięci wspomnienie niewoli...a jednak...Przerażała go dziwna "pustka", którą czuł od momentu powrotu do domu...Tak jakby ktoś zabrał mu coś najcenniejszego w życiu...Po raz kolejny potrząsnął głową odganiając dziwne uczucie...Podniósł wzrok na chłopaka, który stanął przed nim...Jeden z jego uczniów...zaledwie 300 letni elf. Drobny chłopaczek o ciemnorudych włosach i niemal czarnej skórze...Syn kapłana Drowów, jednego z jego przyjaciół...
- Tak Inalay? Stało się coś?
Młodzieniec przysiadł obok niego, objął ramionami kolana, oparł na nich główkę
- Boję się Arminie...Widziałeś ich obóz? Jest ich tak wielu...
Biały Mag uśmiechnął się delikatnie. Wyciągnął dłoń, pogładził chłopca po rudych włoskach.
- Wszystko będzie dobrze Ina...Przydzieliłem ci do ochrony Kelebrin...ona nie pozwoli cię skrzywdzić...Ja na to nie pozwolę...Zobaczysz, że znów ich pokonamy. Zawsze ich jest więcej a my i tak wygrywamy...
Młody mag skinął głową,
- Ale teraz jest z nimi Czarny Pan...-Inalay przymknął powieki - boję się tego...co może się stać...on...on podobno jest bezwzględny...
Przez ułamek sekundy przed oczami mignęło mu jakieś wspomnienie...urywek jakiejś rozmowy...
"Czyjeś silne ręce obejmowały go, przytulając do mocnego ciała. Słyszał swój własny rozbawiony głos
- Zawsze myślałem, ze jesteś okrutny, bezwzględny i wręcz sadystyczny...Cieszę się, że nie miałem racji...
Słyszał czyjś cichy, przyjemny śmiech. Czyjeś usta musnęły jego szyję...było mu tak dobrze...tak bardzo dobrze..."
Wizja znikła tak szybko jak się pojawiła. Czarnowłosy elf zagryzł wargę. Sam najlepiej wiedział, jaką moc posiada ich przeciwnik...nawet tutaj ją czuł...
- Nie będzie tak źle Ina...ojciec przekazał mi ponad połowę swojej mocy...Jestem pewien, że uda nam się...
Młody adept podniósł się z ziemi
- Mam nadzieję, że masz rację...Dziękuję...pójdę lepiej zanim Kele zacznie mnie szukać...- zbiegł ze wzgórza do obozu sił dobra. Biały Mag powiódł za nim wzrokiem...Spory obszar nad jeziorem zajmowały liczne namioty i ogniska...Złote elfy przysłały swoich 18 nieśmiertelnych łuczników-magów. Leśne 3000 najprzedniejszych łuczników. Uśmiechnął się blado patrząc na kilka smoków i ich jeźdźców przysłanych przez Szare elfy. 1000 tancerzy wojny, 200 osobowy oddział Rycerzy Urlyka - najsilniejszego ludzkiego zakonu wojowników - srebrzyste zbroje i skóry wilków jakimi się okrywali robiły niesamowite wrażenie. Przeniósł wzrok na skupisko ciemnych namiotów na uboczu...Był niesamowicie wdzięczny wszystkim bogom, że Wielka Inkwizycja zdecydowała się jednak przysłać swoich ludzi... Wyłowił wzrokiem Halmidarilla, najlepszego łowcę demonów w sferze...Spojrzał na ukryte wśród drzew mniejsze obozowisko...Drowy jak zwykle trzymały się na uboczu...razem ze swoimi gigantycznymi pająkami. Było ich chyba ok. 1000. Wzdrygnął się z obrzydzeniem. Co to za makabra-pająk wielkości konia... Na brzegu jeziora przechadzały się centaury, tak z 500...Zamyślony wzrok młodzieńca przesunął się na pokryte runami namioty...Magowie i kapłani różnych ras...Czuł moc każdego z nich...jednak 600 osób władających magią to wciąż za mało...Dysponował prawie siedmiotysięczną armią...Ale czy to wystarczy?
Znów ogarnęły go czarne myśli...A co jeśli im się jednak nie uda? Przeniósł wzrok na wrogi obóz. Zagryzł wargi...Co ich jutro czeka? Jest ich naprawdę wielu...Powiedział, że jest pewien...ale czy rzeczywiście tak było? Sam zaczynał w to powoli wątpić... Z ciężkim westchnieniem wrócił do studiowania zwojów ojca...Miał użyć ich dopiero w ostateczności...ale obawiał się, że będzie to całkiem niedługo...
Zmartwiony odłożył pergaminy...Walka, która ich czekała była beznadziejna...Nie mógł pozwolić by takie właściwie dzieci jak Inalay czy inni jego rówieśnicy zginęli... Skoncentrował swoja moc...wiedział, że oni mu tego nie darują, ale trudno...Jego sylwetka rozbłysła na chwilę jasnym światłem...powoli otworzył oczy...Właśnie odesłał do domów kilkuset swoich ludzi...wszystkie elfy, które nie ukończyły jeszcze 500 lat...i ludzi przed 20 rokiem życia... Roześmiał się pusto...Jego armia właśnie skurczyła się do 6000...
No, ale skoro i tak wszyscy tu zgina...Nie ma potrzeby by takie dzieci też umierały...
***
Shabru chodził po obozowisku. 10000 potworów- czerwone i czarne smoki, mantikory, chimery,
w klatkach rzucały się bulette, lądowe rekiny, najbardziej krwiożercze istoty w pierwszym planie, których życiowe motto brzmi" Najpierw zjedz, pomyśl później"- przywiozły je dwugłowe giganty
z Czarnych Szczytów, etiny. Shabru uśmiechnął się pod nosem- siły dobra nie miały najmniejszych szans. Właśnie wrócili jego zwiadowcy- wampiry. Wiedział już, że siły dobra są niewielkie. Shabru Noirion, Mroczny Pan Inferno zaleje ich powodzią plugastwa. To będzie istna rzeź. Jeden z wampirów szepnął mu do ucha. Czarny Władca uśmiechnął się złośliwie...Wedle tego, co mówił jego szpieg, dowódca Dobrych sił odesłał prawie 800 swoich ludzi...głupiec...Wszedł do części obozowiska należącego do Mrocznych Elfów. Ich pan się tym razem postarał - tysięczny oddział tancerzy wojny, 1000 goblińskich łuczników, 500 yuan'ti- wężowych ludzi....Tak...miał nadzieję, że Armina nie będzie po drugiej stronie. Plan bitwy był taki, by jego 15000 tysięcy demonów przyłączyło się po 5 minutach bitwy z nim na czele
i porwało jak najwięcej istnień do podsfery. Do Shabru podszedł najwyższy generał
- Panie?? Jesteśmy gotowi do ataku.....Rozpoczynać??
- Rozstawcie wojsko według moich planów i poczekajcie jeszcze 2-3 godziny, potem przejdźcie do ataku. Ja będę z tyłu, wraz z mymi demonami. Nie sądzę, byśmy byli tym razem potrzebni... Odmaszerować!
***
Armin przetarł zmęczone oczy...Zbliżał się świt a on przez całą noc ślęczał nad zaklęciami...
Ale przynajmniej teraz jednym wybuchem mocy mógłby zmieść z powierzchni ziemi minimum siedmiotysięczną armię...Byłby co prawda później wycieńczony ...ale to zawsze jakiś plan awaryjny... Poderwał nagle głowę...wbił czujny wzrok we wrogi obóz...Zerwał się na równe nogi. Krzyknął mentalnie
- Do broni! Szybko!!
***
Stał na czele swojej armii. Czuł strach swoich ludzi...Sam z rosnącym przerażeniem wpatrywał
się w czarne kotłujące się morze bestii, czekających tylko na to by ich zmiażdżyć.
Zaczęło się... Mroczna armia ruszyła z ogromnym jazgotem, hukiem. Armin widział jak w stronę jego ludzi pędzą krwiożercze bulette...20, może 30 gigantycznych bestii...Wśród sił dobra wybuchła ogólna panika...Dwa potwory wpadły już w jego szeregi siejąc spustoszenie. Biały Mag słyszał krzyki rozpaczy
i przerażenia...Odskoczył, gdy o ziemię tuż u jego stóp coś uderzyło. Z przerażeniem spojrzał w twarz jednego z leśnych łuczników. W ciemnofioletowych oczach błysnęły łzy rozpaczy...Jego przyjaciel, złotowłosy elf, był dosłownie rozerwany na pół...Jego oczy zachodziły mgłą...Armin szepnął bezwiednie
-Acumen...- zacisnął pięści. Do diabła z planem awaryjnym...Nie miał zamiaru bezczynnie stać i patrzeć jak giną jego przyjaciele...Rozłożył ramiona, zaczął szybko wypowiadać inkantację. Uniósł ręce nad głowę, otoczyło go przeraźliwie jasne, rażące światło. Gwałtownie wyrzucił dłonie przed siebie kończąc zaklęcie...Na ułamki sekund nad polem bitwy zaległa śmiertelna cisza...Nagle nastąpił wybuch oślepiającego światła. Biały pył zasnuł pole bitwy...Opadał powoli...Armin ciężko wsparł się na ramieniu jednego z trwających przy nim wojowników. Uśmiechnął się słabo. Wszyscy walczący po stronie zła, którzy znaleźli się w zasięgu jego mocy byli martwi...Jego ludzie podnieśli radosny okrzyk, zniszczył połowę wrogiej armii...teraz ich siły były wyrównane...
Radosne okrzyki zamarły im na ustach. Z białego kurzu zaczęły wyłaniać się przerażające ciemne postacie. Armin jęknął przerażony, zakrył dłoni ą usta...Atakowały ich demony... tysiące demonów... Gwałtownie odepchnął podtrzymującego go wojownika. Stanął chwiejnie. Kilku elfów otoczyło go zwartym kręgiem chroniąc przed atakiem. Ze wszystkich stron słyszał przeraźliwe krzyki bólu
i przerażenia. Widział jak podsferowcy w zastraszającym tempie dziesiątkują jego armię. Krzyknął rozpaczliwie. Skupił resztki mocy, jakie mu zostały...trudno...najwyżej zginie, ale przynajmniej część jego ludzi przeżyje. Wezwał ich wszystkich mentalnie
- Do odwrotu!! Szybko!! Uciekajcie stąd! Dam wam czas! Magowie was stąd zabiorą!
Zewsząd otaczały go potwory. Przy jego boku pozostało kilku wojowników. Halmidarill, Kalwa, Rilllend, Outrage- jego najbliżsi przyjaciele. Demonów było coraz więcej. Armin musiał to jakoś zatrzymać. Dać swoim wojownikom, choć małą szansę na przeżycie. Wystarczyło zaledwie kilka minut. W jego myślach pojawiło się kilka potężnych zaklęć ochronnych. Wybrał najsilniejsze. Złożył dłonie, wyszeptał krótką inkantację. Nie zważał na krzyki protestu ze strony Halmidarilla
- Armin! Nie rób tego! Zabijesz się!- uśmiechnął się do wrzosowookiego łowcy
- Tak musi być Hall...- szepnął i wtedy z jego dłoni zaczęło wypływać srebrzyste światło. Już po paru sekundach od nawału demonów i mrocznych sił odgradzał ich potężna ściana mocy. Armin jęknął cichutko, gdy poczuł ogromny napór na nią. Starał się uspokoić oddech. Zacisnął zęby. Czuł, ze stopniowo słabnie...Tarcza ochronna kurczyła się szybko...za szybko. Miał zbyt wielu przeciwników...Po plecach spływały mu strużki potu...Brakowało mu energii...Czuł, że magowie zabrali już niemal wszystkich ocalałych w bezpieczne miejsce. Zachwiał się niebezpiecznie...Kontem oka spojrzał na czterech trwających przy nim towarzyszy. Podjął decyzję błyskawicznie. Zdjął resztki tarczy, jakie jeszcze pozostały.
- Powodzenia...-szepnął. Resztką mocy przeniósł ich z dala od tego piekła...
Wrogowie otoczyli go zwartym kręgiem. Biały Mag spojrzał z nienawiścią na otaczające go demony.
W jego dłoni błysnął mitrilowy sztylet....Jeśli miał zginąć to zabierze z sobą jeszcze, choć jednego z tych łajdaków...Nagle coś uderzyło go dość boleśnie w plecy. Broń wysunęła mu się z ręki. W ustach poczuł metaliczny smak krwi...Niepewnie spojrzał w dół. Z piersi sterczało mu ostrze długiej czarnej piki. Ktoś wyszarpnął drzewce...Na śnieżnobiałą szatę bluznęła krew. Świat zawirował mu przed oczami...wszystko zaczęło się zlewać...otaczała go całkowita cisza...Widział wszystko jakby w zwolnionym tempie. Bezwładnie opadał na ziemię, ciemne oczy zaczęła pokrywać delikatna mgiełka...
***
Shabru z trudem przedzierał się przez otaczający go tłum walczących. Mimo wszystko starał się nikogo nie zabijać...Sam do końca nie wiedział, dlaczego...Po prostu...po prostu nie mógł już tego robić... Oślepiło go nagle przeraźliwie jasne światło. Rozkasłał się w gryzącym białym pyle. Większa część armii zła znikła z powierzchni ziemi. Mroczny pan wyraźnie czuł moc któregoś Białego Maga...Chyba tylko Lastreal mógł być tak potężny...Cichym okrzykiem przyzwał swoje demony...Niemal natychmiast usłyszał krzyki rozpaczy i przerażenia wrogiej armii. W jego umysł niespodziewanie wdarł się czyjś mentalny krzyk
- Do odwrotu!! Szybko!! Uciekajcie stąd! Dam wam czas! Magowie was stąd zabiorą!
Zatrzymał się nagle, szepnął przerażony
- Armin...- w tym momencie porwał go wir bitwy...Pozostałe siły dobra rozpaczliwie próbowały się wycofać w bezpieczny okrąg utworzony przez Białego Maga. Czarny Pan wyraźnie czuł, że moc chłopaka słabnie z każdą chwilą. Musiał go ratować. Musiał coś zrobić...Cokolwiek...Nagle moc maga znikła. W tym momencie Shabru było już wszystko jedno. Odepchnął atakującego go tancerza wojny. Czuł jak ostrze miecza elfa rozorało mu plecy. Teraz albo nigdy....Rozwinął śnieżnobiałe skrzydła i wybił się w powietrze. Pozostawił za sobą kompletnie zszokowanego wojownika. Ujrzał w pewnym momencie biała sylwetkę, otoczoną całą chmarą mrocznych elfów i demonów. Zaczął pikować w dół. Część walczących po prostu ustawała w działaniu i gapiła się szeroko rozwartymi oczami na to niesamowite zjawisko. Noirion krzyknął rozpaczliwie, gdy zobaczył jak jeden z mrocznych przebił Białego Maga piką...Drobne ciało chłopaka opadało bezwładnie na ziemię. W ostatnim momencie, Shabru zdołał chwycić go w ramiona. Razem z nim wzbił się w niebo. Przerażony spojrzał w zamglone oczy Armina. Mag rozchylił wargi jakby chciał coś powiedzieć...Z ust pociekła mu stróżka krwi. Głowa opadła na ramię mężczyzny. Shabru przeniósł ich bardzo szybko na jakąś pustą, spokojną polankę. Tak bardzo się bał, że Armin nie wytrzyma, że odejdzie, że on zostanie sam i nawet nie zdąży go nawet przeprosić. Ostrożnie położył go na ziemi i zaczął zaleczać ranę. Robił to wolno, by nie sprawić Arminowi bólu...
- Maleńki, proszę nie odchodź- czuł napływające mu do oczu łzy, wiedział, że jeśli będzie trzeba to odda mu całą swą moc...Przeleje na niego swoje życie...byle tylko nic mu nie było...
***
Armin czuł wpływającą w niego ciepłą, leczniczą moc. Skupił się na otwarciu oczu. Wbił spojrzenie
w twarz mężczyzny, który mu pomagał. Jęknął cichutko i przymknął oczy, gdy gwałtownie zaczęły napływać do niego wspomnienia.
" Mroczny Anioł uniósł delikatnie podbródek Armina, przymknął powieki, złożył na lekko rozchylonych ustach drobnego elfa subtelny, czuły pocałunek.
Shabru podszedł do Armina od tylu i zasłonił mu dłońmi oczy. Chłopak drgnął, niepewnie dotknął jego ręki
- Shabru? Co ty robisz?
- Nie podglądaj, dobrze??- Mroczny Pan prowadził go gdzieś powoli. W pewnym momencie Armin poczuł piękny, delikatny, bardzo subtelny zapach.
- Shabru, dokąd ty mnie prowadzisz? - uśmiechał się leciutko - co ty kombinujesz?
W tym momencie dłonie przytrzymujące jego twarz odsunęły się. Oczom Białego Maga ukazał się niezwykłej urody kwiat. Kwitnący, biały lotos.
Shabru spoważniał...
- Kocham Cię, Arminie...Nie mogę się wyprzeć tego uczucia.- źrenice Armina rozszerzyły się gwałtownie. Delikatnie objął go za szyję, przytulił się do niego. Szepnął bardzo cichutko.
- Ja ciebie też...............Kocham cię bardzo.....Shabru...
Usłyszał jego cichutki głos, mówił z trudem krztusząc się własną krwią, zwykle błyszczące rubinowe oczy, stały się bardzo ciemne i mętne...
- W...wracaj do...domu...A...Arminie...za...zapomnij o...mnie......- jego ciało opadło bezwładnie w ramionach Armina.
- Shabru...- Armin uśmiechnął się słodko - Jak się czujesz kochany?
Noirion zamrugał zaskoczony, jego głos był strasznie schrypnięty, bardzo cichy
- Armin? To...naprawdę ty? - młodzieniec pocałował go ostrożnie w kącik ust
- Oczywiście, że ja...Kto inny mógłby to być?
Shabru odsunął się od niego zszokowany, spojrzał na niego dziwnie. Armin pokręcił głową, pogłaskał go po policzku
- Nie patrz tak na mnie Shabru Noirion'ie...Wróciłem do ciebie...
Armin budził się powolutku. Dopiero po chwili spostrzegł, że nie ma przy nim Shabru. Natychmiast wstał. Nie patrzył pod nogi i to był jego błąd. Potknął się o coś, po czym runął z cichym okrzykiem zaskoczenia na ziemię. Odwrócił się. Na podłodze leżał Shabru. Masował sobie obolały bok
- Mógłbyś trochę bardziej uważać na to, gdzie stawiasz swoje śliczne stópki, Arminie. Prawie mnie zdepnąłęś - Armin był ciężko zdziwiony
- Shabru? Czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego leżysz na podłodze? Nago?- Mroczny Władca zarumienił się nieznacznie
- Proszę Panie...życzysz sobie czegoś jeszcze?
- Arminie, usiądź....- klepnął dłonią na posłaniu. Młodzieniec posłusznie opadł na łóżko
- Słucham Panie? - wbił wzrok we własne dłonie.
- Arminie....przepraszam, nie wiem co mnie napadło. Uśmiechnij się, choć odrobinkę, proszę....
Mag uniósł oczy. Spojrzał na twarz Noirion, glos mu się załamał
- Sha...Panie......ja...ja gubię się w tym wszystkim......Czego chcesz ode mnie Panie? Ja...ja już nic nie rozumiem...- Shabru wziął delikatnie jego dłoń, złożył na niej czuły pocałunek, przytulił ją do swego policzka
- Nie jestem Twoim panem......Kocham Cię, przepraszam......- Armin poczuł jego łzy pod swoją dłonią- przepraszam, przepraszam, przepraszam......- Noirion szeptał cichutko.
Czarny Anioł opadł na niego. Oddychał cicho, głęboko. Armin delikatnie gładził jego kark i ramiona. Drżącymi wargami musnął jego ucho
- Kocham cię...najbardziej na świecie...- chłopak uśmiechnął się delikatnie. Jego oddech stał się płytszy. Ciężar kochanka wgniatał go w łóżko
- Ja ciebie też maleńki...-. Noirion zamruczał cichutko z zamkniętymi oczami. Armin szturchnął go lekko w rękę
- Shab? - roześmiał się bezsilnie. Jego kochanek po prostu zasnął...na nim...Westchnął. Uniósł się na rękach obracając się razem z Shabru. Skupił się przez chwile. Resztki ubrań, jakie jeszcze na sobie mieli znikły. Wygodnie ułożył się na piersi ukochanego, okrył ich prześcieradłem. Przymknął oczy
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham......Chcę być z tobą...Już zawsze...
Aksamitne usta przesunęły się w górę po udzie Noirion'a. W tym momencie Shabru stracił równowagę i spadł z wanny, dało się słyszeć głośne plaśnięcie o twarde kafelki. Po paru sekundach na brzegu wanny pojawiła się szczupła dłoń Shabru, po kolejnych kilku twarz Noriona z minką " AŁ AŁ AŁ....". Armin siedział nieruchomo w wannie, zagryzając usta Jednak na widok takiej nietypowej dla Mrocznego Pana minki wybuchnął niepohamowanym chichotem, plecy delikatnie się skuliły. Dłońmi przytrzymywał płaski, leciutko umięśniony brzuch, płacząc ze śmiechu.
Noirion ruchem dłoni otworzył drzwi od komnaty. Pchnął go brutalnie, tak,
że Rauko uderzył o przeciwległą ścianę. Osunął się na ziemię. Drzwi od sali zatrzasnęły się z hukiem. Chłopak skulił się zasłaniając głowę ramionami. Szlochał cały czas."
Znów otworzył oczy, powoli uspokoił oddech, spojrzał smutno na Shabru, wycharczał
- Po...po co? Pozwól mi umrzeć...nie chcę...znowu być sam......nie...nie potrafię...jestem...na to...za słaby...- niepewnie uniósł dłoń, musnął palcami policzek mężczyzny - Nie jestem...w stanie...o tobie...zapomnieć...
- Ćśś- pogłaskał go po głowie - oszczędzaj siły - niebieska moc zaczęła wpływać w Armina coraz silniejszym strumieniem. Shab nie mógł pozwolić na to by on tak po prostu odszedł.
- Armin, ja...To, co zrobiłem ostatnio. Tak bardzo tego żałuje... Nie wiem jak prosić cię o wybaczenie...
Mag uśmiechnął się słabo, jego dłoń opadł...zaczynało brakować mu sił. Zebrał resztki silnej woli, wyszeptał
- Ja......już dawno...ci ...wybaczyłem......- ciemnofioletowe oczy przymykały się powoli, głos Armina stał się ledwie słyszalny - Kocham...cię...Shabru......- głowa chłopaka opadła bezwładnie...
- Armin!!!!!- Shab miał wrażenie jakby jego serce stanęło. Jego przepełniony bólem krzyk niósł się po całym spokojnym lesie....Wszystko wokół skamieniało
THE END (?)
The 8 part of course ^^
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 18 2011 10:10:58
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Schensi & Stokrotka (schensi@o2.pl stokrotka_997@wp.pl) 11:32 23-08-2004
haloo luuuudzie ejst tam kto?! jak mozna ignorowac tak piekne genialne boskie czaderskie cooolasne OPO?!?! no co?1 nie to zebysmy i my na chwile zapomniaaaaly ale ciiiiii nie mialysmy czasu Yourico skarbie nie bij mnieeeeeeeeee!!! no ekhem now iec to moja wina!(stokrotka)bo ja wpadlam na pomysl pisania wieeeec tez nie biiiij!! no i to jest geeeeeenialne
S&S (Brak e-maila) 11:33 23-08-2004
byyyylyyysmy pieeeeerwszeee jeeestesmy geniaaaaaaaalneeeeeee lalalalalala
grzybek (Brak e-maila) 23:05 23-08-2004
Naprawdę fajne opowiadanie.
Natiss (natiss@ten.pl) 17:31 24-08-2004
Niezłe. Przecztałam to opowiadanie 3 razy.
nimue (nimue.kk@wp.pl) 17:12 01-02-2005
No nie! Ja myślałam, że tu komentarzy od groma a tu pustki. No naprawdę świetne opo, szkoda, że dopiero teraz na nie trfiłam. To wszystko dlatego, że to tak pod koniec alfabetu, a ja jako człowek sysytematyczny czytam od początku do końca. Ale strasznie mi się podobało ;] Pozdrawiam i życze owocnej dalszej pracy twórczej.
Yourico (yourico@o2.pl) 11:57 01-03-2005
Ni emacie pojęcie jak sie cieszę ze chioc ktos tak pozytywnie sie do tego opo odnosicie Niestety jako ze 4 pierwsze częście były opublikowane też na Nortern Lights zostały niemal całkowicie zmiażdzone krytyką Opo jest już zakończone.....9 ostatnia część wieńczy wysiłki moje i Ami-cian... Rauko kończy sie w ten nie inny sposób właśnie pod wpływem wiekszości negatywnych komentarzy.....
Cóż....ciekawa jestem waszych opinii po przeczytaniu całości....
Ale i tak bardzo dziękuję....aż sie ciapło na sercu robi jak człowiek widzi same pozytywne opinie o swoim pierwszym \"dziecku\" ;p
Dourico (yourico@o2.pl) 11:58 01-03-2005
Aha...jeszcze jedno słówko do ewentualnych zainteresowanych....W planach miałyśmy kiedyś z Ami 2 część \"Rauko\"......Jeśli kiedyś kogoś to zainteresuje to czekam na maile.....i muszą być raczej jakieś pomysłowe, bo gdzieś tu w papierach wala mi sie z ileś tam kartek zapisanych Rauko2......No a do przepisywania czegoś co moze być zmiażdżone tak jak Rauko 1....trzeba mnie naprawdę pomysłowo namówić.....
Yourico (yourico@o2.pl) 08:41 05-03-2005
Nie wiem czy jeszcze ktoś tu zagląda ;p No ale musze sie wytłumaczyć....Jako że Matsuko na NorternLights już jakiś czas temu wprowadziła ograniczenie ze publikować sie możemy tylko u niej i na stronach własnych....no to cóż....jak kogoś to interesuje to ostatni rozdział jest na www.yaoi.pl
sou (Brak e-maila) 23:50 15-04-2006
no no, całkiem niezłe...no ale, nie no wy to jakieś sado-maso chyba jesteście no...ale było bosko
ach...i te pióra *_*
cappy (Brak e-maila) 18:42 23-08-2006
to nie może być koniec!
Amician (amician@op.pl) 15:35 21-09-2006
skończyła sie moja współpraca z Yourico. Póki co nic nie zapowiada tego, by miało sie coś zmienić w tej materii. Miał powstać ciąg dalszy tej opowiastki, miało być tak pięknie. Hehehe, ale niestety- tutaj możecie mieć pretensje do Yourico, że juz nie chce tej współpracy. Chyba, że chce, ale nic nie mówi. Jak chcecie czegoś wiecej to zróbcie akcje mailową do Yourico na maila yourico@o2.pl czy jakoś tak i męczcie ja zeby się ze mną dogadała. Wtedy moze zobaczycie inne teksty naszego autorstwa. Niestety chyba na www.yaoi.pl z reszta to też sie zobaczy. Amician pozdrawia Was, dzieki że przeczytaliscie to opo!
Nozomi (nozomi_shinigami@onet.eu) 13:11 31-08-2009
opowiadanie fajne tylko jedna informacja mi się nie zgadza i przeszkadza mi. Mianowicie sukkuby. W waszym opowiadaniu występują inkuby. Już mówię jaka jest rużnica. W okultyźmie Sukkub to kobieta o oszałamiającej urodzie której nikt nie może się oprze jej męskim odzwierciedleniem jest inkub czyli męszczyzna. Musiałam to napisa tak dla sprostowania.
Wszystko inne prócz tego jest extra. Opowiadanie rozi się coraz ciekawsze i mam nadzieję że takie będzie do końca. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|