The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Maja 02 2024 08:50:48   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Zobacz Temat
The Cold Desire | Różne | Różne różności
Autor Czemu komentujemy - a czemu nie?
An-Nah
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 454
Miejscowo: Thedas/Normandia SR-2
Data rejestracji: 24.10.11
Dodane dnia 03-11-2011 11:05
Przypominam sobie te szczytne ideały, o których pisałam na starym forum, jakieś dwa lata temu i... kurcze, ale się od tego czasu zmieniło. Obawiam się, że na gorsze.
Przestałam komentować, zmniejszyłam ilość czytanej literatury. Coraz częściej jestem lurkerem, coraz częściej czytam jakiś tekst i dochodzę do wniosku, że nie ma sensu zużywać klawiszy.
To przykre, bo wiem, jak cenne są dla autora komentarze. Ale tracę motywację.
Kiedyś komentowałam z poczucia misji: chciałam pomóc autorom, naprowadzić ich na lepszą drogę. Teraz widzę, że niektórzy autorzy mają inny cel w pisaniu, odpowiada im stan obecny, i kto powiedział, że ja mam lepsze pojęcie o tym, jak powinni kształtować fabułę, język i postaci? Jeśli mają satysfakcję z tego że piszą oni i ich czytelnicy - niech ją mają. Nie będę tego psuła. Nie mam ochoty pod n-tym rozdziałem pisać tego samego "pomysł na opowiadanie bardzo fajny, ale...".
Kiedyś komentowałam autorów, których lubiłam - obecnie część z nich zaginęła, jeden przerzucił się na tematy, których nie ogarniam, czytam go, ale nie rozumiem do końca, nie bawią mnie teraz to co jego. Zostało kilku, nielicznych, których nadal cenię, a i tak często stwierdzam, że po co powtarzać to samo? Nie widzę też sensu w komentowaniu dobrego autora, który chciałby ode mnie szkolnej interpretacji "co miałem na myśli" - tak, bo i takich spotykałam.
Kiedyś komentowałam z nadzieją, że któryś autor mi się odwdzięczy - ale tu też się myliłam. Przypuszczam, że względem mnie czytelnicy mają któreś z dwóch podejść, które podałam powyżej.

Kończy się na tym, że coraz rzadziej trafi mi się tekst, który chce mi się rozgrzebać i opatrzyć rozbudowanym komentarzem. Nie mówiąc już o tym, że rzadko kiedy trafiam ostatnio na teksty, które mnie naprawdę zainteresują.

Zrobiło się pesymistycznie smiley


A warning to the prophet
the liar, the honest -
this is war.
To the leader, the pariah
the victim, the messiah -
this is war

Edytowane przez An-Nah dnia 03-11-2011 11:07
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
Ome
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 301
Miejscowo: Potężny Księgozbiór
Data rejestracji: 29.10.11
Dodane dnia 05-11-2011 19:53
Gdy porównuję swoje podejście do komentowania sprzed paru lat i w chwili obecnej, też widzę, że sporo się pozmieniało. Niemniej jednak pytanie wydaje mi się nadal niezwykle aktualne - i ważne.

W gruncie rzeczy moje komentarze lub ich brak warunkuje często stosunek autora do własnego tekstu i otrzymywanych opinii. Gdy widzę na wstępie coś w rodzaju "mam w czterech literach błędy i jak się komuś nie podoba, to jest głupi" - to obecnie z miejsca się krzywię z obrzydzeniem i zamykam stronę. Kiedyś byłam nastawiona bardziej "misjonarsko". Poza tym zniechęcam się do komentowania, gdy widzę, że ja sobie, a autor sobie - czyta moje uwagi, kiwa głową, że rozumie, po czym dalej powtarza te wszystkie błędy/schematy, które mu wytknęłam. Oczywiście, to jego, autorskie, prawo - ale dla mnie to sygnał, że taka osoba się nie rozwija, a w każdym razie nie w tym kierunku, który mnie jako czytelniczkę mógłby zainteresować, i albo przestaję czytać, albo przestaję komentować, nawet jeśli zdarzy mi się przeczytać.

Jakiś czas również wierzyłam w "odwdzięczanie się" reakcją na reakcję - po czym się parę razy pięknie na tej wierze przejechałam. Kiedyś to mi się nawet zdarzyła sytuacja, gdy dziewczyna zaprzyjaźniła mój żurnal z tekstami i na wstępie poprosiła: ja chętnie te teksty pokomentuję, ale liczę, że też mogę liczyć na komentarze. Wobec tego przeczytałam wszystkie jej teksty, zostawiłam komentarze i teraz się zastanawiam - czy brak "opinii zwrotnej" był wynikiem braku zainteresowania moim tekstem, brakiem czasu na jego czytanie czy efektem urazy, bo fakt, byłam szczera i mówiłam, co mi się podoba, a co nie? Do dziś nie wiem.

Z oczekiwaniem szkolnej interpretacji dotąd się nie spotkałam - brzmi... hm, dziwnie.

Z reguły z moimi komentarzami jest tak samo, jak z wybieranymi do czytania tekstami: ogromnie cenię swój czas. Wybieram zatem teksty, które mnie interesują (jak w bibliotece, księgarni lub antykwariacie: najpierw wertuję/przeglądam daną książkę/dany tekst i widzę, czy coś z tego dla mnie będzie, czy nie) oraz komentuję teksty, które mnie interesują.
Czasami jednak dany kiepski tekst tak mnie porusza (negatywnie), że nie mogę nie skomentować, bo nie mogłabym spać. Obecnie zdarza mi się to coraz rzadziej, bo częściej macham ręką, na zasadzie "a co to da, ja się naprodukuję z merytorycznymi uwagami, a po autorze spłynie to jak po kaczce".

Mam teraz tylko jedną żelazną zasadę: jeżeli jest jakiś dobry tekst i wiem, że będę chciała go skomentować, to nie czytam, dopóki nie znajdę czasu na komentarz. W związku z tym narobiło mi się przez ostatni rok sporo zaległości czytelniczych, ale powoli zabieram się do ich nadrabiania.

I tylko mam ogromną nadzieję, że spadek jakości tekstów, który obserwuję w necie od pewnego czasu, to znak, że do sieci wchodzi kolejne pokolenie młodych autorów, którzy dopiero zaczynają i w ciągu paru lat się rozwiną, a nie efekt tego, że dobrzy zniknęli zupełnie i niedługo nie będę miała już czego pozytywnie komentować.

To tak w ramach wprowadzenia odrobiny optymistycznej nuty.

***

(W ramach edycji, bo nie chcę robić postu pod postem.)

Tak mi się jeszcze przypomniało: zdarzają się komentarze teoretycznie pozytywne, po których otrzymaniu nie wiesz w gruncie rzeczy, czy się śmiać, czy płakać. Ja się wczoraj dowiedziałam, że piszę "za dobrze" i moje kolejne artykuły będą musiały być "mniej dobre", chyba "prostsze". I nie chodzi o to, że teksty były napakowane jakąś fachową wiedzą, ale, o ile zrozumiałam, o to, że język i sposób prowadzenia wywodu były na zbyt wysokim poziomie.
Z ręką na sercu: odbieram to jako komplement - i czuję się przybita. A minę, gdy to usłyszałam, musiałam mieć godną uwiecznienia.


"No wiesz, standardy muszą być. Jak jest licealista, to koniecznie musi mieć chłopaka albo z mafii, albo lekarza, albo architekta, albo właściciela sklepu z kosiarkami".
Źródło cytatu: Jedyna i Niepowtarzalna Natiss
Edytowane przez Ome dnia 05-11-2011 20:12
http://musivum.livejournal.com/profile
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
Aquarius
Super Administrator

Avatar Uytkownika

Postw: 216
Data rejestracji: 28.06.11
Dodane dnia 05-11-2011 20:55
Wiesz Ome, muszę się z Tobą nie zgodzić, bo nie wzięłaś pod uwagę jednego.
To nie tak, że wszyscy autorzy olewają komentarze. Są też tacy, którzy nie potrafią się tak od razu przestawić i pisać zgodnie z komentarzami, potrzebują więcej czasu. Inni z kolei mogą mieć swoja maniere pisania, przyzwyczajenia, które często biorą górę nad tym czego starają się nauczyć.
Weźmy na przykład mnie. W ksiązkach, które czytam strasznie nużą mnie opisy, wolę dialogi. To przekłada się także na to co piszę. W moich utworach jest dużo dialogów. Niestety często zapominam dodawać do nich opisy, przez co, jak ktoś w którymś z komentarzy, powiedział, wyglądaja one jak zawieszone w powietrzu (nie wiem nawet czy to czasem nie byłaś ty smiley ). Staram się to nadrabiać, ale czasami, jak "mam natchnienie" to po prostu zapominam o tym i piszę dialogi po staremu, albo przedobrzam w drugą stronę i daję opisów za dużo.
Niektórych rzeczy po prostu ciężko jest się nauczyć.


Nigdy nie dyskutuj z idiotą. Najpierw ściągnie cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
An-Nah
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 454
Miejscowo: Thedas/Normandia SR-2
Data rejestracji: 24.10.11
Dodane dnia 05-11-2011 21:18
Tylko, że ja na przykład jako czytelnik nie wiem, jakim przypadkiem jest autor. I czasem nie mam już cierpliwości czekać na coś, co będzie mi odpowiadać - skoro nie wiem nawet, czy coś takiego mi ten autor da. W takim wypadku się po prostu z czytania rezygnuje.


A warning to the prophet
the liar, the honest -
this is war.
To the leader, the pariah
the victim, the messiah -
this is war
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
Ome
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 301
Miejscowo: Potężny Księgozbiór
Data rejestracji: 29.10.11
Dodane dnia 05-11-2011 21:30
Zgadzam się, masz rację - tylko znów ja jako komentująca nie jestem w stanie zawsze odróżnić, który autor (z wygodnictwa używam wyłącznie formy męskiej, choć mój genderowy czujnik kopie mnie cały czas w tyłek) mnie olewa, a który zwraca uwagę na moje komentarze, tylko potrzebuje więcej czasu na ich przetrawienie/wprowadzenie w życie. Można więc powiedzieć, że w swoim braku komentowania bywam niesprawiedliwa - ale to cena tego, że muszę dokonywać jakiejś selekcji materiału.
Jest jeszcze jedna rzecz - An mi na nią niedawno też zwróciła uwagę - "moje" nie znaczy "najlepsze/jedyne słuszne", więc staram się nie zakładać, że wyłącznie ja mam rację, a dany autor nie (chyba że mówimy o podstawowych kwestiach językowych. Wtedy nie ma wolności estetycznej). Jednakże "moje" oznacza "najlepsze dla mnie", wobec czego w swoich komentarzach mówię o wadach i zaletach, które dostrzegam jako ja, jako czytelniczka mająca takie, a nie inne wymagania, upodobania etc.
Ogólnie rzecz biorąc, staram się trzymać z daleka od wszelkich "jedynych słusznych wersji", bo nie uznaję monolitu w literaturze (ani raczej nigdzie indziej). Co najwyżej mogę zakładać, że na pewnych kwestiach znam się lepiej, ale znów - wyłączności na rację mi to nie daje.

Tak, z tymi dialogami to byłam ja smiley Sama ogromnie cenię rozbudowane dialogi, bo w końcu to jeden z podstawowych sposobów komunikacji - ale dialog bez tła mogę przyjąć tylko w dwóch wypadkach: albo gdy czytam dramat, albo gdy czytam tekst stricte dialogowy - wtedy jednak całe tło musi być budowane rozmową (i nie mam na myśli czegoś w rodzaju "o, wyciągasz rękę, o, zginasz palec, o, kiwasz głową" - tło daje się zbudować całkiem naturalnie).

Jeśli chodzi o szlifowanie własnego warsztatu - między innymi z powodu tego, co napisałeś, uważam, że każdy tekst powinien dostać trochę czasu na "odpoczynek". Potem się do tekstu wraca, czyta znów, czasem znów i znów, poprawia, myśli nad problematycznymi fragmentami, dopieszcza i udoskonala. Im tekst większy - i objętościowo, i fabularnie - tym więcej troski wymaga.


"No wiesz, standardy muszą być. Jak jest licealista, to koniecznie musi mieć chłopaka albo z mafii, albo lekarza, albo architekta, albo właściciela sklepu z kosiarkami".
Źródło cytatu: Jedyna i Niepowtarzalna Natiss
http://musivum.livejournal.com/profile
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
Saraknya
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 17
Data rejestracji: 06.11.11
Dodane dnia 08-11-2011 20:40
Nigdy do wybitnie komentujących nie należałam. Jeżeli trafiałam na tekst dobry, po prostu dobry stwierdzałam, że nie będę rozpływała się w zachwytach i pisała kolejny omdlewający komentarz, jaki to cudowny tekst i jak bardzo mi się podobał. Może źle. Może należy doceniać autorów, ale jestem zwyczajnie leniwa i n-ty raz nie będę powtarzała tego co jest nade mną. Jeżeli trafiam na teksty słabe to znów daje o sobie znać mój wewnętrzny leń stwierdzając, że nie będę kopać leżącego (chyba, że naprawdę dany tekst mnie zdenerwuje swoim rozpaczliwie niskim poziomem).
Co zaś zauważyłam u siebie. Popadłam w "kolesiostwo". Za dużo znanych mi autorów i podejść typu "kurcze NN będzie przykro jak jej nie skomentuje", "nie, tej autorki nie znam, ale NN dała coś nowego, trzeba iść skomentować". W pewnym momencie zatraciłam poczucie czy mój komentarz odnosi się czysto do tekstu czy do autora, którego lubię i np. często rozmawiam z nim na gg. I w drugą stronę. Zaczęłam zastanawiać się czy komentarze pod moimi tekstami są wynikiem sympatii do mnie czy odbiciem prawdziwego poziomu opowiadań.

Postanowiłam więc coś z tym zrobić i przykulałam się na nowe wody. Można mnie opieprzać, przynajmniej będę wiedziała nad czym pracować ^^

Zgadzam się z Ome. Również obserwuje spadek jakości tekstów, "wymieranie" starych i lubianych autorów, pojawianie się nurtów, które mnie nie kręcą. Zaczynam się nawet zastanawiać czy się nie starzeje i nie nadążam za duchem czasu smiley Podoba mi się jednak ta optymistyczna myśl, że młodziki się kiedyś wyrobią smiley
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
Ome
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 301
Miejscowo: Potężny Księgozbiór
Data rejestracji: 29.10.11
Dodane dnia 08-11-2011 21:01
Zakładam, że net, jak wszystko, ma swoje fale - okresy lepsze, gorsze i średnie. Wolę optymistycznie uważać, że kolejne pokolenia sieciowych pisarzy się rozwijają smiley

Ale coś jest w tym, o czym piszesz, Saraknyo - gdy znasz autora, pojawiają się skrupuły. Nie tylko te, które wymieniłaś, ale i inne, w rodzaju "znam X, nie mogę jej szczerze napisać, co myślę, bo będzie jej przykro". Jedna z moich znajomych miała taką (czy podobną) sytuację; ja na szczęście jestem, jak to ujęła koleżanka, zbyt wielką humanistyczną suczą, bym miała z tym problemy, a mimo to czuję, że też bym się choć przez chwilę zawahała.
Inna rzecz z tym związana - czasem zawiązują się kółka wzajemnej adoracji. Wtedy jakiś komentarz wyłamujący się z "kółka" bywa odbierany jako atak - i przez to komentującym znów się odechciewa czegokolwiek.

Poza tym mnie jako (potencjalną) komentującą zawsze zabija uwaga autorska: sorry, są błędy, nie chciało mi się/nie miałam czasu sprawdzić/poprawić, nie czepiajcie się - albo, jeszcze lepiej, nieśmiertelne "mam dysleksję", co w domyśle oznacza: Word podkreślający błędy też boli. Ciekawe, że ci prawdziwi dyslektycy, których znam, nie mają jakoś problemu ze sprawdzaniem swoich tekstów albo nanoszeniem poprawek, gdy im się wskaże jakąś pomyłkę.


"No wiesz, standardy muszą być. Jak jest licealista, to koniecznie musi mieć chłopaka albo z mafii, albo lekarza, albo architekta, albo właściciela sklepu z kosiarkami".
Źródło cytatu: Jedyna i Niepowtarzalna Natiss
Edytowane przez Ome dnia 08-11-2011 21:03
http://musivum.livejournal.com/profile
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
Saraknya
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 17
Data rejestracji: 06.11.11
Dodane dnia 08-11-2011 21:37
Ja mam dysleksję, ale jakoś w życiu mi nie przeszkadzała. Chyba, że przy szybkim pisaniu na gg, jak ktoś mi wytyka błędy to zdarza mi się napisać "spadaj, mam dysleksję, mi wolno". Czym innym jest jednak publikowanie tekstów. Obsługa worda nie boli, a do tego dobra beta (lub dwie) i wszystko można opanować. Chociaż i po dwóch betach zdarzają się błędy, ale wszyscy jesteśmy tylko ludźmi smiley

Zgadam się, kółka są straszne, ale jeszcze gorzej jest, jak zarząd forum ma "wizję" co do treści merytorycznej komentarza i wszystko odbiegające od niej jest tępione.

Ostatnimi czasy z lekkim rozbawieniem obserwowałam, jak znana blogerka yaoi załamała się pod wpływem (moim subiektywnym zdaniem) niedużej ilościowo, aczkolwiek mocnej treściowo krytyki. Zastanawia mnie jaki jest sens pisania skoro oczekuje się tylko pochwał? Jeżeli chcesz być i uważasz się za profesjonalnego autora powinieneś umieć znosić konstruktywną krytykę i wyciągać z niej wnioski. Czasami, aż boję się skrytykować jakiś tekst w trosce o zdrowie psychiczne młodej autorki, która, od dziś mam taką nadzieję, wyrośnie kiedyś na przyzwoitego pisarza smiley
Autor RE: Czemu komentujemy - a czemu nie?
Ome
Uytkownik

Avatar Uytkownika

Postw: 301
Miejscowo: Potężny Księgozbiór
Data rejestracji: 29.10.11
Dodane dnia 08-11-2011 22:01
Niektórzy odbierają krytyczne uwagi jako zamach na siebie jako autora albo, jeszcze gorzej, na siebie jako człowieka. Jasne, że autor ma ego wrażliwe etc., ale, po pierwsze, nie wszystkim musi się wszystko podobać, a po drugie - jest różnica między komentarzem "tu jest błąd, to według mnie robisz źle, to trzeba poprawić" a komentarzem "jesteś idiotą". To pierwsze nie równa się temu drugiemu.
Większość z nas woli pochwały, fakt smiley Ale jak się cokolwiek wyciąga z szuflady/własnego dysku, to trzeba być nastawionym psychicznie na to, że opinie mogą być - i mają prawo być - różne. Negatywne też.


"No wiesz, standardy muszą być. Jak jest licealista, to koniecznie musi mieć chłopaka albo z mafii, albo lekarza, albo architekta, albo właściciela sklepu z kosiarkami".
Źródło cytatu: Jedyna i Niepowtarzalna Natiss
http://musivum.livejournal.com/profile
Skocz do Forum:
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum