Collonney Garden 6
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 14:05:12
Gdy wróciłem do pokoju było już po czwartej. Pobudkę mieliśmy o ósmej, więc stwierdziłem, że jeszcze się położę. Zakopałem się w pościeli i miałem iść spać, ale drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Ian. Stanął nade mną i popchnął mnie do ściany.
- Co Ty robisz?- spytałem, marszcząc brwi.
- Przesuń się, bo nie mam się gdzie położyć.- powiedział poirytowany.
Natychmiastowo usiadłem na łóżku. Oświetlało nas światło księżyca, wpadające do pokoju przez okno.
- Że co, proszę?
- No, nie było dla mnie miejsca.- mruknął i położył się obok mnie.- Na co czekasz? Kładź się.
- Ale… dlaczego masz zamiar spać w MOIM łóżku…?
- A kto powiedział, że zamierzam spać?
Spojrzałem na niego z lekkim przestrachem.
- To, co chcesz robić?- spytałem nie pewnie.
- A jak myślisz?- uśmiechnął się zaczepnie.
Nie odpowiedziałem. Skąd mam wiedzieć, co facet chce robić, włażąc drugiemu do łóżka i nie zamierzając spać?
- Porozmawiać chciałem. A co myślałeś? A może Twojej "rozwiązłości" nie przeszkadza ta sama płeć?- zaśmiał się.
Czułem, że się rumienię. Podziękowałem w duchu siłom wyższym, za słabe oświetlenie.
- Goń się.- burknąłem i położyłem się obok niego.
- Może jutro.
- …- westchnąłem.- To o czym chciałeś rozmawiać?
- Zainteresowało mnie to, dlaczego tu trafiłeś…
- Dlaczego?- zdziwiłem się.
- Jak na mój gust jesteś okazem normalności w przeciwieństwie do reszty… Więc to ciekawe, dlaczego tu trafiłeś.
Zastanowiłem się, co mam powiedzieć.
- Bo ja wiem? Może po prostu moje środowisko chciało się mnie pozbyć…
- Są łatwiejsze sposoby.
- Niby racja…- przyznałem.
- A więc?
- Wyrzucili mnie z budy.
- Każdy przez to przechodził.- zaśmiał się.- Za co?
- Ponoć sprawiałem problemy.
- I co dalej?
- Przyczepili mi etykietkę samobójcy.
- A nie mieli powodów?
Zacząłem czuć się, jak na przesłuchaniu, ale odpowiadałem dalej.
- Wydaje mi się, że nie.
Ian wsadził ręce pod kołdrę. Wyszukał moje dłonie i chwycił mnie za nadgarstki. Nadal były obandażowane, mimo iż rany już prawie się zagoiły.
- To, co to jest? Kot Cię podrapał?- spytał, odwracając do mnie głowę i patrząc mi w oczy.
Milczałem przez chwilę, przyglądając się jego twarzy.
- Nie… Dobra, jeden, jedyny raz podciąłem sobie żyły. Ale to chyba nie czyni mnie samobójcą.
- Miałeś zamiar się zabić, czy zrobiłeś to dla zabawy?
- Jak to dla zabawy?- zdziwiłem się. Jak dla zabawy można podcinać sobie żyły? Trzeba być gorszym kretynem niż ja, żeby coś takiego zrobić.
- No, niektórych rajcuje ból.
- Nie mnie.- zapewniłem od razu.
- W takim razie chciałeś się zabić.
- Yhym.- odmruknąłem.
Sam sobie się dziwiłem, ze potrafiłem z nim tak swobodnie rozmawiać. Zwykle raczej niewiele mówiłem. Przy nim jednak nie sprawiało mi to problemu i język sam się rozwiązywał.
- Dlaczego?- spytał, nie odwracając wzroku, nawet na chwilkę.
- Bo świat jest nudny i zepsuty.
Zamrugał w zdziwieniu, które teraz malowało się na jego twarzy. Po chwili jednak uśmiechnął się. Nie wyśmiał mnie, co w pewnym sensie naprawdę w tej chwili mnie uszczęśliwiło.
- Hm… ciekawa teoria. Ale tylko dlatego?
- Yhym… Odechciało mi się żyć. Tak po prostu. Bo po co żyć?- spytałem.- Dla samej pustej egzystencji? Jaki jest w tym sens?
Teraz to Ian milczał. Dalej trzymał mnie za nadgarstki. Nie odwracał ode mnie wzroku w dalszym ciągu. W końcu puścił moje nadgarstki i dla odmiany chwycił dłonie.
- A co z resztą opisu?- spytał, przerywając ciszę.
- Strasznie pyskowałem psychiatrom. Żaden długo ze mną nie wytrzymał.- dopowiedziałem zgodnie z prawdą.
- A co z tą Twoją "rozwiązłością"?
- …- zmrużyłem oczy.- Daj temu spokój.
- Ha! Skoro karzesz mi to zostawić w spokoju, to mieli podstawy, żeby tak napisać.- uśmiechnął się.- To jak jest?
- Po prostu daj temu spokój.- odpowiedziałem z naciskiem.
Puścił moje dłonie. Usiadł, po czym szybko się na mnie położył, przygniatając mnie ciężarem swojego ciała do łóżka. Rozłożył moje ręce po obu stronach mojej głowy, przytrzymując je mocno.
- Jakie mieli podstawy?- spytał ponownie, nachylając się nade mną.
- Żadnych. Nie jestem taki…!- powiedziałem lekko spanikowany.- Puść mnie i złaź ze mnie…!
- Nie jesteś? Mam sam się przekonać?- przybliżył swoją twarz do mojej. Był tak blisko, że czułem jego ciepły oddech na swoich ustach.
Otworzyłem szeroko oczy. Przez chwilę nie wiedziałem, co robić. Mimo iż było ciemno, doskonale widziałem jego błękitne, drapieżne oczy. Hipnotyzowały mnie do tego stopnia, że nie mogłem się ruszyć, choć chciałem się wyrwać.
- Dobra! Powiem Ci, tylko przestań!
Ian uniósł się lekko i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Przespałem się z nauczycielką.- mruknąłem cicho.
Na początku wyglądał na zaskoczonego, jednak po chwili się uśmiechnął.
- No, no, niezły jesteś. To za to wywalili Cię z budy, co?
- Niezupełnie…- mruknąłem, odwracając głowę na bok.
- Hm…?
- Widziała, jak jeden nauczyciel się do mnie dobierał. Źle to zrozumiała i doniosła na mnie dyrekcji.
Czułem się, jak kretyn… Nie to złe określenie. "Karaluch" bardziej by pasowało. W jakiś sposób czułem się zażenowany i poniżony. Nikomu wcześniej nie powiedziałem, jak to było naprawdę.
- Cris, ale z Ciebie rozpustnik. - zaśmiał się wdzięcznie.
- Pierdol się.- warknąłem.
- Pewien jesteś?
- Tak. Pierdol się.- powtórzyłem.
- Z Tobą zawsze i wszędzie.- mruknął mi wprost do ucha i przygryzł jego płatek. Drgnąłem przerażony.
- Co Ty robisz?!- odwróciłem gwałtownie głowę i spojrzałem mu prosto w oczy.
Ian uśmiechnął się złowróżbnie, a po całym moim ciele przebiegły dreszcze.
- Kazałeś mi się pierdolić.- powiedział spokojnie.
- Chyba jaja se robisz…!
- Bingo.- zaśmiał się. Puścił moje dłonie i zszedł ze mnie.- Idę do siebie. Czas najwyższy się trochę przespać.- usiadł na łóżku.- Do zobaczenia rano.- nachylił się nade mną i musnął ustami, moje wargi.- Dobranoc, "Casanovo".- zaśmiał się wstając.
Byłem w takim szoku, że nie odpowiedziałem. Ian wyszedł, zostawiając mnie samego. Nigdy nie mogłem wyczuć, kiedy żartuje, a kiedy jest poważny. Wszystkie jego zachowania względem mnie, nie wyglądały na żarty, mimo iż twierdził inaczej. Zawsze był zbyt poważny… Jednak ten delikatny pocałunek nie odrzucił mnie, jedynie zaskoczył. Nie wiedziałem, co to ma znaczyć i co mam o tym myśleć.