Nowa Atlantyda 28
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 22:06:35
Brak przedmowy^^



NOWA ATLANTYDA
PART 28



Yuma w całym swoim życiu nie spotkał tak upartej bestii, jaką okazał się Hoshi. Za nic w świecie nie chciał słyszeć o powrocie. Na każdy argument Yumy odpowiadał przeciągłym milczeniem i pełnym złości wzrokiem. Nawet pomoc Marca, Rama i Raven'a nie pomagała. Srebrnooki uparcie milczał, albo warczał, że ma wszystko gdzieś.
-Ja już nie mam siły do niego...-jęknął Yuma i spojrzał błagalnie na "babcię" chłopaka, która uśmiechała się lekko.
-Nic nie wskórasz chłopcze.-powiedziała kobieta ze śmiechem.-To najbardziej uparte stworzenie jakie znam. Jak sobie coś wbije do łeba to koniec. A tak swoją drogą to musieliście mu nieźle zaleźć za skórę. Dawno go takiego wkurzonego nie widziałam.
-A to fakt.-Do rozmowy włączył się nagle "dziadek" Hoshiego. -Na niego nie ma mocnych. Musi mu samo przejść.
Yuma westchnął.
-Ile to może potrwać? -spytał.
-Długo...-odpowiedział mężczyzna.
-To znaczy ile? -spytał Ram.
Oboje starsi ludzie roześmiali się.
-Jego rekord to dwa tygodnie.-powiedziała kobieta.
-ILE?!!!!! -krzyknął Yuma. -My nie mamy tyle czasu! Musimy wracać natychmiast!
-A nie możemy go zabrać siłą? -spytał Marco.
-Nic wam to nie da.-powiedziała kobieta.-Zamknie się w pokoju i będzie fochy stroił, albo pójdzie gdzieś i wróci na drugi dzień... Już nie raz tak było...
Wszyscy opadli na podłogę bez sił. Skorzystali z uprzejmości "dziadków" Hoshiego i postanowili tutaj przenocować, a przy okazji rozmówić się z chłopcem, ale ten uparcie siedział do nich plecami i wymownie milczał. Yuma czuł jego wściekłość i irytację. Zupełnie jakby mówił: "A po cholerę was tu przywiało?"
-No to mogiła...-jęknął Ram.-Jak mu do jutra nie przejdzie to nie wiem co zrobimy...
-A nie możecie go tutaj zostawić na kilka dni, żeby ochłonął...?-spytała kobieta.
-Za duże ryzyko...-powiedział kręcąc głową Ram.-Znowu by się mogła powtórzyć dzisiejsza sytuacja...
Starsi ludzie pokiwali głowami ze zrozumieniem. Kiedy poszli zawołać chłopca do domu widzieli z daleka trzy skrzydlate postacie i przybysze nie mieli innego wyjścia jak wszystko im wyjaśnić.
-Ja już nie wiem jak go zmusić do powrotu...-jęknął Yuma bezradnie.
-Trzeba poczekać.-zasugerował starszy mężczyzna.-Innej rady nie ma. Inaczej będzie tylko gorzej.
-W takim razie przygotuję wam miejsca do spania.-powiedziała kobieta wstając.-Już późno, a nic tak nie poprawia samopoczucia jak dobra kolacja i dobry sen. Mam rację Hoshi? -zwróciła się nagle do chłopca, który burknął coś w odpowiedzi.
Czemu wszyscy nie zostawią go w spokoju? Czemu nie pozwolą mu żyć tak jak on chce?
Książę?
Też coś! Wcale nie chciał nim być. Wolałby teraz szaleć razem z przyjaciółmi ze szkoły na jakiejś imprezie. I najważniejsze...
Nie czuć tego bólu w sercu, kiedy widzi Yumę...


************************************


Yuma przewracał się z boku na bok. Nie mógł spać. Martwił się.
Usiadł nagle na posłaniu i rozejrzał się dookoła. Wszyscy jego towarzysze spali zmęczeni długą podróżą. Tylko do niego jakoś sen nie mógł przyjść.
Westchnął i wstał. Podszedł do rozsuwanych drzwi, które prowadziły do ogrodu. Miał nadzieję, że może świeże powietrze choć trochę mu pomoże.
Szedł wąską, wysypaną kamyczkami ścieżką, kiedy nagle się zatrzymał. Na kamieniu koło małej sadzawki siedział Hoshi i wpatrywał się w księżyc, który odbijał się w wodzie. Chłopiec ubrany był tylko w yukatę przewiązaną pasem. Nagle podniósł głowę do góry i jego oczy zalśniły srebrem w blasku księżyca. Yuma cicho podszedł bliżej.
-Dlaczego nie śpisz? -spytał cicho. Hoshi odwrócił szybko głowę zaskoczony. Zaskoczony był widokiem Yumy.
-Co cię to obchodzi? -spytał odwracając się znowu w stronę sadzawki.
-Wiesz, że obchodzi...-powiedział Yuma cicho.-Jesteś dla nas ważny...
-Dla was...-przerwał mu chłopiec.-A dla ciebie? -spytał.
Yuma zawahał się. Hoshi był dla niego ważny to oczywiste, ale...
-Co masz dokładnie na myśli? -spytał białowłosy.
Hoshi zszedł z kamienia i podszedł do niego.
-Wiesz co do ciebie czuję...-powiedział cicho.-Wiedziałeś cały czas... A mimo to... Okłamałeś mnie...
-Jak cię okłamałem?
-Czemu mi nie powiedziałeś, że jest ktoś dla ciebie najważniejszy? -spytał chłopiec łamiącym się głosem.-Dlaczego mi tego nie powiedziałeś od razu? Czemu pozwoliłeś mi brnąć w to uczucie?
-Gwiazdeczko...
-Zastanawiałem się czemu nigdy nie powiedziałeś mi, że mnie kochasz...-powiedział cicho, a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.-Teraz już wiem...-uśmiechnął się smutno.-Te słowa nie są dla mnie... Dobranoc...-zakończył cicho.
Yuma chwilę stał bez słowa. Nie wiedział co ma powiedzieć. Odwrócił się nagle, dogonił chłopca w połowie ścieżki i oplótł go ramionami.
-Gwiazdeczko...-szepnął całując go w kark.
Hoshi bez słowa wyswobodził się z jego uścisku i po chwili zniknął w budynku zostawiając Yumę samego ze swoimi myślami.



part 28
the end