Nowa Atlantyda 8
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:50:01
by Ryoko Kotoyo
2005

Despota z ciebie Raven!!!! To się nazywa wyzysk!!!





-Nie wygląda to dobrze...-powiedział wysoki mężczyzna o jasnych włosach.
-Niestety...-potwierdził inny o rudych włosach.-Kości są nie tyle połamane, co strzaskane...
-Dacie radę coś z tym zrobić? -spytał Marco.
Mężczyźni westchnęli.
-Spróbujemy... Ale...-jasnowłosy urwał.
-Ale...?-spytał Marco.-Tato...? Co wy chcecie zrobić?
Błękitne oczy popatrzyły na chłopaka.
-Nie mamy innego wyjścia jak wspomóc przymusowo regenerację. Jego organizm nie da sobie sam rady...
Yuma drgnął.
-Naprawdę chcecie to zrobić...?-spytał cicho białowłosy.
-Nie ma innej możliwości. W normalnych warunkach chłopak straciłby obie nogi... Teraz też istnieje takie ryzyko...
-Ale...-zaczął Yuma.
-Yuma do ciężkiej cholery! -krzyknął rudowłosy.-Mam ci przypomnieć, że to ty go nie upilnowałeś?
-Nie...-powiedział po chwili Yuma.
-Obaj wyjdźcie...-powiedział ojciec Marco.
-Poczekamy jeszcze tylko na Takuto i jego ojca...-powiedział rudowłosy.
Po kilku minutach zjawił się Takuto ze swoim ojcem.
-Witaj Yorimoto...-powiedział rudowłosy.
-Witajcie Danielu...-odpowiedział mężczyzna.
Zbliżył się do łóżka, na którym leżał nieprzytomny Hoshi.
-Paskudna sprawa...-powiedział.-Widzę, że zatamowałeś krwotok Brand...-powiedział do jasnowłosego mężczyzny.
-Tak...
-Bierzemy się do roboty.-powiedział natychmiast Yorimoto.
-Marco, Yuma, Takuto! -powiedział stanowczo Brand.-Wyjdźcie stąd natychmiast!
Chłopcy woleli się nie sprzeciwiać.
-Marco...-powiedział cicho Daniel.-Postaraj się uspokoić Yumę, a ty Takuto naciągnij osłonę dźwiękoszczelną na dom... Nie chcę żeby sąsiedzi wszystko słyszeli...
Takuto skinął głową i zamknął drzwi. Zaraz po wyjściu złożył ręce jak do modlitwy i zebrał energię formułując ja w osłonę, która okryła cały dom. Zszedł za Yumą i Marco po schodach. Teraz mogli już tylko czekać...
Po ich wyjściu trzej mężczyźni spojrzeli po sobie.
-Zaczynamy...-powiedział Brand.

***********************************

Hoshi śnił.
Nie wiedział gdzie jest.
Znajdował się w bardzo dziwnym miejscu i znowu miał na sobie to dziwne ubranie jak za każdym razem, kiedy miał te dziwne sny.
Dookoła niego był las... Ale drzewa były bardzo dziwne. Jakby srebrzyste.
Podszedł ostrożnie do jednego i położył swoją dłoń na pniu. Poczuł dziwne pulsowanie i w tej samej chwili dalekie zawodzenie jakichś nieznanych mu głosów.
Przestraszony rozejrzał się dookoła. Zaczynała się pojawiać mgła, a w niej zamajaczyła jakaś postać. Nie wiedział jej jednak wyraźnie.
Po kilku chwilach zdołał zauważyć, że postać, która się do niego zbliżała to kobieta. Bardzo piękna kobieta. Nie znał jej, ale miała w sobie coś, co budziło w nim dziwne wrażenie, że już ją kiedyś widział...
Ale kiedy...?
Chciał do niej podejść i spytać ją, kim jest, ale w tym samym momencie poczuł silny ból, który przywołał go do rzeczywistości.
Zdołał jeszcze tylko dostrzec przerażenie na twarzy tej kobiety zanim kolejna fala bólu nie dała o sobie znać.


**************************************

Yuma podskoczył słysząc dobiegający z piętra głośny krzyk bólu.
Wiedział, że przymusowe wspomaganie regeneracji jest bardzo bolesne, ale nie był przygotowany na to, że kiedyś będzie świadkiem czegoś takiego.
Kolejny głośny krzyk, a po nim kolejne.
Zacisnął dłonie tak mocno, że aż zbielały mu kostki.
-To moja wina...-powiedział cicho.
Marco usiadł koło niego.
-Uspokój się...-powiedział.-Wszystko będzie dobrze...
Yuma ciężko skinął głową.
-Na szczęści zjawiłeś się w porę...-powiedział po chwili Takuto. -Mogło być niewesoło, gdyby zrobili to, co chcieli...
-Jesteś w takiej samej sytuacji jak on...-powiedział Marco.
-Wiem... Ale mam nadzieję, że już niedługo...
-Jeszcze kilka miesięcy.-powiedział Marco.-Potem przestanie cię to obowiązywać...
-Pod warunkiem, że wszyscy trzej spokojnie do tego doczekamy...-mruknął chłopak.
Po kilku minutach krzyki ucichły, a trzech mężczyzn zeszło po schodach.
-Zrobiliśmy ile się dało...-powiedział Yorimoto.
-Teraz jego organizm da sobie radę, ale chłopak ciężko znosił obcą energię w swoim organizmie. -stwierdził Brand.
-Nic dziwnego...-powiedział Daniel.-Mimo, że jest tak podobny do Leonarda, to nie żył wśród nas i nie był przyzwyczajony do tego.
-Teraz śpi...-powiedział Brand.-Marco, Takuto... Wracamy... Opiekuj się nim Yuma...
Wszyscy wyszli.
Yuma wolno wszedł po schodach i wszedł do pokoju Hoshiego.
Serce się mu ścisnęło, kiedy zobaczył ile bólu malowało się na jego udręczonej twarzy.
-Nie wybaczę sobie tego...-powiedział cicho.
Usiadł na łóżku i wbrew samemu sobie delikatnie pocałował chłopca...

part 8
the end