Nowa Atlantyda 6
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 21:47:59
by Ryoko Kotoyo
2005

Ravik kazała... Ryoko musi==''' Despota jedna...




Im dłużej Hoshi mieszkał z Yumą tym bardziej czuł, że to, co żywi do Yumy nie jest tylko przyjaźnią. Z początku był przerażony tym, że osoba, którą kocha jest tej samej płci, ale z czasem uznał, że jakoś z tym ludzie żyją, więc przestał się tym przejmować. Nie wiedział jednak, co Yuma czuje do niego. To, co się wtedy stało nie musiało świadczyć o niczym, ale wystarczyło żeby serce nastolatka po raz pierwszy zabiło mocniej.
Yuma nie zauważał albo też udawał, że nie zauważa tego, że Hoshi dość często rumieni się, kiedy rozmawiają.
Póki, co jednak musiał jakimś cudem nauczyć chłopca tego, co powinien umieć w ich społeczności, ale wolał z tym poczekać jeszcze jakiś czas. Chciał żeby chłopiec nabrał do niego całkowitego zaufania i nie uciekł po pierwszej lekcji. Było mu tym trudniej, że nie wiedział, o czym chłopiec myśli. Z innymi bez problemu porozumiewał się telepatycznie, ale Hoshi nigdy się tego nie uczył, na dodatek blokował nieświadomie swój umysł.
"To będzie pierwsza rzecz, jakiej trzeba będzie go nauczyć..."-pomyślał Yuma. - "Blokowanie i odblokowywanie umysłu, a do tego porozumiewanie się telepatycznie..."
Hoshi tym czasem z przerażeniem zaczął stwierdzać, że jego oczy chyba już nie wrócą do "normalnego" koloru. Na szczęście Yuma załatwił wszystko tak, że przez jakiś czas nie musiał chodzić do szkoły. Białowłosy jednak nie powiedział mu, że w 99% nie wróci do szkoły. To by było teraz za duże ryzyko poza tym taką wiedzę, jakiej uczyli w szkołach mógł spokojnie zdobyć sam.
-Nudzę się...-mruknął nagle pod nosem chłopiec.
Yuma popatrzył na niego. Siedzieli w salonie. Białowłosy pisał coś na laptopie, a Hoshi czytał książkę, która jakoś nie chciała go wciągnąć.
-To sobie znajdź jakieś inne zajęcie...-powiedział Yuma wracając do przerwanej pracy.
-To ja sobie pójdę odwiedzić Ryo...-powiedział chłopiec wstając z kanapy.
-Ani mi się waż wychodzić z domu!!! -krzyknął mężczyzna przerywając pisanie i spoglądając groźnie na chłopca. Hoshi nie przejął się tym spojrzeniem tylko spokojnie zapytał:
-A to, dlaczego?
-Jak ci powiem to i tak mi nie uwierzysz...
-O świetnie! -brązowowłosy przewrócił oczami.-Kolejny sekret. A mogę wiedzieć, co mi w takim razie wolno? -spytał sarkastycznie.
-Mam ci znaleźć twórcze zajęcie...?-spytał białowłosy.
-Lepsze to niż nuda...-powiedział chłopiec.
Chciał z powrotem usiąść na kanapie, ale niechcący strącił ze stolika obok wazon. Zanim się zorientował usłyszał tylko głośne "BRZDĘK". Spojrzał na podłogę gdzie leżały skorupki, które jeszcze przed paroma sekundami były wazonem.
-Oł, shit... Przepraszam...-powiedział Hoshi. -Posprzątam to...
-Zostaw.-powiedział stanowczo Yuma.
-Ale jak ktoś przyjdzie to może na tym stanąć! -upierał się chłopiec.
-Stając na skorupkach owszem, ale na wazon nie nadepnie nikt.-powiedział spokojnie Yuma.
Hoshi popatrzył na niego jak na kretyna.
-Uprzejmie cię informuję, że TO już NIE JEST wazon...
-Ale może być.-nie ustępował białowłosy.
Chłopiec nie bardzo wiedział czy dobrze zrozumiał.
-Chcesz żebym to pozlepiał do kupy? Też mi twórcze zajęcie...-jęknął.
-Żadne tam posklejał...
-Tylko...?
-Po prostu połączył skorupki z powrotem...
-Niby jak? Przecież to niemożliwe...
Yuma tylko uśmiechnął się pod nosem. Wstał z krzesła i podszedł do chłopca.
-W takim razie patrz uważnie Gwiazdeczko.-powiedział i wyciągnął prawą rękę. Podniósł dłoń do góry nie rozprostowując palców.
"Głupi czy co...?"-pomyślał Hoshi, ale szczęka mu opadła kiedy zobaczył jak wokół dłoni Yumy pulsuje jasne niebieskie światełko. Nagle skorupki uniosły się w powietrze. Yuma wykonał nieznaczny ruch dłonią i skorupki połączyły się znów tworząc wazon, który spokojnie osiadł na stoliku tam gdzie zawsze było jego miejsce.
Hoshi nie wiedział, co ma powiedzieć.
-Jak...? JAK TY TO ZROBIŁEŚ?!!!!!! - krzyknął.
-Normalnie.-powiedział Yuma.
-To nie jest normalne!!!
-Dla mnie jest...
-Hę...?
-Widzisz...-zaczął Yuma. -Nasza rodzina posiada pewne zdolności... Całkiem sporo zdolności jak na przykład takie.-powiedział pokazując na wazon.
-Zaraz moment... Wróć...-przerwał mu chłopiec.-Mam rozumieć, że ja też potrafię coś takiego?
-Jak poćwiczysz to nie widzę powodu, dla którego miałbyś tego nie umieć. Tego i wielu innych rzeczy.
-Nauczysz mnie...?-spytał Hoshi słodkim głosikiem.
-Raczej nie mam wyboru...-powiedział białowłosy posępnie.
-SUPER!!!!!!
Yumę ucieszyło, że Hoshi tak się zapalił żeby wydobyć z siebie swoje zdolności. Jednak zdawał sobie sprawę z tego, że potencjał chłopca jest zdecydowanie większy od niego. W końcu Hoshi nie był byle, kim...

***************************

Hoshi z początku bardzo powoli, ale robił postępy. Jego moc przez tyle lat pozostawała bez używania, że Yumę to nie dziwiło. Jednak dość szybko udało się chłopcu nauczyć naprawiać zniszczone przedmioty.
-Fajne...-powiedział chłopiec.
-Nie niszcz wszystkiego po kolei tylko po to żeby to potem naprawić...-powiedział Yuma.
-No to, co mam robić...?
-Hmmm... Np spróbuj utrzymać przedmiot w powietrzu...
-Że jak...?
-To jest jeszcze łatwiejsze.-powiedział starszy mężczyzna .-Zobacz.-położył na stole książkę i tak jak poprzednio uniósł rękę i podniósł dłoń do góry. Hoshi znowu zobaczył to niebieskawe światło. Książka powoli uniosła się nad stołem. Po chwili Yuma zabrał rękę, ale książka nie opadła. - Widzisz? - spytał. Wystarczy sam kontakt wzrokowy.
-Wow...-powiedział chłopiec cicho.
-Teraz ty spróbuj.
-Dobra!!!

*****************************

Po paru dniach Hoshiemu udało się opanować również i tę sztukę. Yuma był zadowolony. Jako takie podstawy chłopiec już miał. Trudniej będzie jednak nauczyć go unosić się w powietrzu, czy przesyłać myśli. Miał zupełnie inne plany odnośnie nauki, ale potem uznał, że taka kolejność okazała się lepsza.
Tymczasem Hoshi tęsknił, ale nie do rodziców czy przyjaciół. Cały czas pamiętał o tej nocy. Choć bardzo się starał nie umiał o niej zapomnieć. Chciał się przekonać czy Yuma coś do niego czuje.
Chłopiec po cichu podszedł do pracującego przy komputerze Yumy i delikatnie przytulił się do jego pleców.
-Co robisz...?-spytał zaskoczony Yuma.
-Nie mogę...? Przeszkadzam ci? - spytał.
-Nie, ale normalnie to się nie przytulasz...
-Czasem nawet mnie potrzebny z kimś kontakt fizyczny...-powiedział cicho.-Coś z w tym złego?
Yuma uśmiechnął się i odwrócił. Delikatnie dotknął policzka chłopca.
-Nie ma w tym nic złego...-powiedział i delikatnie pocałował chłopca w usta.
Hoshi poczuł jak zalewa go fala gorąca. Yuma mocno go przytulił i zesztywniał, kiedy usłyszał cichy szept:
-Kocham cię...
"O nie!!!" - pomyślał. -"To się nie może stać!!! Chyba się przesłyszałem..."
-Co powiedziałeś? -spytał białowłosy.
-Że cię kocham...-powiedział chłopiec i mocno się zaczerwienił, a w następnej sekundzie poczuł na twarzy uderzenie. Zachwiał się, ale nie upadł. Czuł jak piecze go policzek. Podniósł wzrok na mężczyznę.
-Nie wolno ci...-powiedział białowłosy.
-Co...?
-Nie wolno ci mnie kochać...
-Dlaczego...?-wyszeptał chłopiec jeszcze w szoku po tym jak białowłosy go spoliczkował.
-Tobie nie wolno się zakochać ot tak sobie.
Tego było już dla chłopca za wiele. W końcu wybuchnął. Z oczu ciekły mu łzy, ale nie ze smutku tylko z wściekłości.
-To już mi się nawet zakochać nie wolno?!!!! -wykrzyknął.-Same zakazy!!! Zaczynam mieć tego dojść!!! Ty sobie kpisz nawet z moich uczuć!!! A to jest moja sprawa prywatna i nie powinieneś w nią ingerować tak jak ingerujesz w moje życie!!!!
CHLAST!
Poczuł na twarzy drugie uderzenie.
-Nie zatracaj się w czymś bezsensownym...-usłyszał cichy głos.
Nie powiedział ani słowa tylko nie patrząc na Yumę wybiegł z domu. Biegł na oślep. Zanim się obejrzał znalazł się na nadmorskich skałach. Usiadł na jednej z nich. Płakał jak jeszcze nigdy w życiu.
-Proszę, proszę...-usłyszał nagle za sobą.-Co my tu mamy...?
Hoshi odwrócił się i zaraz tego pożałował, bowiem wpatrywały się w niego trzy pary czerwonych nienawistnych oczu...


part 6
the end