K3 5
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 19:57:08
Zaczynamy część piątą.^^ Rocznica, rocznica!!! Robimy imprezę!!! Szkoda, że nie mam możliwości poznać tych, co czytają te moje wypociny. Ale wiem, że przynajmniej Jash czyta. Nie wiem czy akurat to, ale i tak jej ten rozdział dedykuję. A jakby ktoś chciał zobaczyć sobie parodię X'a to zawsze może skoczyć na Fan's Attack. Link na moim blogu http://schwarz.blog.pl/

Lacerta powoli wracał do przytomności. Wiedział jedno. Bolała go głowa. W końcu oberwał dość porządnie. Nie pamiętał czym. Nie wiedział co z Cloverem i Foxem. Spróbował wstać, ale nie był w stanie. Natychmiast opadł na łóżko...
Chwila!
Na łóżko?!
Dopiero teraz zauważył, że leży na dość sporym łóżku z atłasową pościelą. Udało mu się lekko unieść głowę. Rozejrzał się po pokoju. Pełno w nim było drogich rzeczy. Jakieś wazy, perski dywan, wyglądające na drogie meble...
-Jasna cholera...-powiedział cicho do siebie.-Gdzie ja jestem...?
Jeszcze raz spróbował wstać. Głowa dała o sobie znać, ale jakoś stanął na nogach. Jego umysł dopiero po chwili zauważył, że nic na sobie nie ma. Wymruczał kilka siarczystych przekleństw pod adresem tego, kto mu buchnął jego kombinezon.
Na pobliskim krześle leżała jakaś koszulka. Nie namyślając się wiele założył ją. Duża była. Sięgała mu do połowy uda. Zdecydowanie nie jego rozmiar...
Podszedł do okna. Nie zauważył nic oprócz ogrodu i kilku strażników z psami. Nic mu to nie mówiło.
Usiadł z powrotem na łóżku. Podciągnął nogi pod brodę i zaczął myśleć nad swoją sytuacją.
Nie wiedział gdzie jest, a co najgorsze ktoś gruntownie go przeszukał, bo nie miał nawet komunikatora ukrytego zwykle za lewym uchem. Co prawda miał drugi, zapasowy, ukryty w zegarku, ale nawet zegarek mu zabrali.
Siedział tak z dobre pół godziny kiedy nagle drzwi skrzypnęły. Do środka wszedł ten ciemnowłosy facet, który tak go zdzielił po głowie! Aoi aż oczy zapłonęły żarem. Zawsze słyszał, że w takich momentach wygląda szalenie niebezpiecznie i... pociągająco.
Mężczyzna podszedł do łóżka i wrednie się uśmiechnął. Milczał, a Lacerta też się nie odzywał. Czuł na sobie tylko badawczy wzrok tego gościa. Zupełnie jakby go... oceniał?
"Jasna dupa!"- pomyślał wściekły chłopak.- "Co ja, dziwka jestem, że się tak na mnie gapi?"
-Niezłe masz ciało...-usłyszał nagle.
Jaki tekst! Ale czarnowłosy nie pozostał dłużny:
-Czego nie można powiedzieć o tobie...
Uśmiechnął się bezczelnie. Starszego trochę zbiła z tropu bezczelność chłopaka. Przecież powinien się bać, a on tymczasem zaczyna sobie dyskusję.
-Masz cięty języczek, wiesz?- spytał ciemnowłosy.
-Też mi odkrycie...-popatrzył ostentacyjnie w sufit.
-Wiesz, że rozwaliliście nam całą akcję?- spytał jakby z wyrzutem Lacertę.
Wzruszył tylko ramionami.
-Coś ci powiem gościu.-zaczął znowu tym swoim bezczelnym tonem.-Ja dostaję rozkaz i wypełniam go. To wszystko. A, że przy okazji kogoś poślę na tamten świat... Cóż... Ryzyko zawodowe.
-Im dłużej gadasz tym większą mam ochotę obrobić ci tyłek, wiesz?- spytał z przekąsem.
Lacerta uniósł brwi. Po pierwszym tekście tego gościa brał pod uwagę różne możliwości.
-Nie pieprzę się z gośćmi, których nie znam choćby z imienia.-powiedział butnie.
Gość zaśmiał się.
-Ciebie nazywają Lacerta, prawda?- spytał mężczyzna.-Ciekawe dlaczego?- podszedł tak blisko, że Lacerta czuł jego zapach. W odpowiedzi uśmiechnął się tylko zaczepnie i podciągnął koszulkę ukazując tatuaż na biodrze.
Mężczyzna pokrył się delikatnym rumieńcem widząc takie zachowanie. Wyciągnął rękę i dotknął delikatnie skóry w miejscu gdzie pokryta była czarnym rysunkiem. Tylko oczy jaszczurki były zielone. Jak oczy Aoi.
-Niezłe...-powiedział ciemnowłosy z uznaniem i przesunął rękę wyżej aż na brzuch chłopaka. Przyszczypnął lekko skórę zostawiając czerwony ślad.
-Hej! Nie pozwoliłem ci się obmacywać!- warknął czarnowłosy.
-Nie mam zamiaru pytać cię o pozwolenie!- krzyknął. Złapał zaskoczonego chłopaka za nadgarstki i unieruchomił nad głową. W rekompensacie Lacerta kopnął go w żebra. Gość jęknął. Zabolało.
-Chcesz brutalnie, mała dziwko? Bardzo proszę! Nawet mi to pasuje!- przywiązał ręce chłopaka go wezgłowia. Lacerta rzucał się jak szalony na łóżku. Nie miał zamiaru dać się gwałcić temu psycholowi. Chciał kopnąć jeszcze raz, ale gość chwycił go za nogi i jednym, mocnym ruchem rozsunął mu je na boki. Lacerta poczuł jak mięśnie w pachwinach napinają się z bólu. Syknął tylko i warknął:
-Cholerny skurwielu! Odwal się ode mnie!
-Nic z tego maleństwo...-odpowiedział.-Masz taki ładny tyłeczek, że żal by było go tak zostawić...
Chłopak skwitował to kolejną wiązanką wyzwisk pod adresem gościa, którego nazwiska nawet nie znał, a który postawił sobie aktualnie za cel zerżnąć go jak dziwkę.
Zaczął kląć i rzucać się jeszcze bardziej kiedy poczuł jak palce tego gościa wdzierają się w niego.
-Bez takich słówek skarbie...-wymruczał mu prosto w usta i nagle mocno pocałował, jednocześnie wkładając mu w usta język. Bardzo brutalny pocałunek. Pokaleczył Lacercie wargi.
-Wiesz co?- zapytał nagle ciemnowłosy.
-Co?!- wrzasnął chłopak.
-Wolałbym żebyś mówił do mnie po imieniu...
-A co ja jestem?! Duch święty?! Nie przedstawiłeś się cholero!
-A no tak...-przybliżył twarz ponownie do twarzy Aoi i powiedział:
-Jestem Hajime... Akitaka Hajime...-pocałował go znowu.
Jego usta zaczęły zsuwać się coraz niżej. Przygryzał skórę na szyi. Jednym ruchem mężczyzna podniósł mu koszulkę do ramion. Wodził ustami i językiem po obojczykach, brał w usta sutki chłopaka, lizał go po brzuchu jednocześnie penetrując jego wnętrze palcami. Lacerta nie chciał po sobie pokazać, że robi mu się przyjemnie, ale jego ciało samo to mówiło. Jego oddech zaczął przyspieszać gwałtownie. Jęknął kiedy poczuł jak Hajime bierze go do ust i ssie lekko.
-A jednak ci się podoba...-powiedział z satysfakcją patrząc jak Lacercie dziko lśnią zielono-szare oczy. Chłopak oddychał tylko coraz ciężej. Zdołał tylko powiedzieć:
-Odwal się...
Hajime znowu go pocałował. Gdyby nie to Lacerta krzyknąłby, bo mężczyzna wyciągnął palce i zaczął w niego wchodzić. Oczy chłopaka rozszerzyły się z bólu. Przecież nigdy tak nie bolało. Hajime całował go cały czas żeby zagłuszyć jego krzyki.
Lacerta lubił seks, ale nie wtedy kiedy ktoś brutalnie go całował, szarpał za włosy i zostawiał na ciele widoczne ślady. W dodatku gość nic sobie z tego nie robił. Brutalnie rżnął chłopaka nie przejmując się tym, że jest prawie nieprzytomny z bólu. Więzy wrzynały mu się w skórę aż do krwi. Szarpał się, ale to nic nie dało. Akitaka tylko jeszcze bardziej rozepchnął mu nogi. Poczuł rwący ból.
-Wiesz...-powiedział nagle Hajime. -Ja lubię sprawiać ból. Zwłaszcza w taki sposób i takim ślicznym stworzeniom jak ty...
W jego wzroku było coś co Lacertę zarówno przerażało jak i fascynowało.
W końcu mężczyzna skończył. Chłopak poczuł jak wycieka z niego nasienie mężczyzny pomieszane z jego krwią. Nie mógł się poruszyć. Tak go wszystko bolało. Był prawie nieprzytomny. Nie zareagował kiedy Akitaka wpił się w jego usta niemal go dusząc.
-Jeszcze to powtórzymy...-powiedział i wyszedł w momencie kiedy Aoi zrobiło się ciemno przed oczami...

part 5
the end