Twoje życie 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 03 2011 15:34:59
część 3

"Miłość"



-...bo cię kocham.
-Shiro, ja...
-Cicho... Nie musisz odwzajemniać moich uczuć. Wystarczy mi, że mogę się tobą opiekować.
-Shiro...
-Tylko mi nie płacz znowu, dobrze?
-Dobrze! Mógłbyś mi nie przerywać?-zapytał zwodniczo słodkim głosem.
-Oczywiście, a...
-Dziękuję.
-Ale...
-DZIĘKUJĘ. No, o czym ja chciałem? A, tak...-spojrzał mu w oczy-Jesteś dla mnie bardzo ważny, Shiro, to jedno wiem. Bardzo, bardzo ważny. I to nie dlatego, że tyle ci zawdzięczam. A co do... Ja nie wiem już, czy potrafię kochać. Ktoś, kogo kochałem, skrzywdził mnie bardzo, i teraz się boję. Wiem tylko, że przy tobie czuję się bezpieczny, i że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Jeśli... to jest miłość... to proszę cię, przyjmij mnie razem ze wszystkim złem, co ze sobą przynoszę.-wypowiedział starodawną formułkę.
-Przyjmuję, a i ciebie o to proszę.
Odpowiedziała mu cisza. Spojrzał na Veriego i w tym momencie to się stało... Veri nieśmiało zbliżył usta do jego policzka i pocałował go. Po chwili odsunął się, uśmiechając się nieśmiało. Był trochę blady, jakby właśnie zmierzył się z demonami, co rzeczywiście uczynił. Z demonami przeszłości.
-Smaczny jesteś.-zaśmiał się cicho-I pachniesz... bezpieczną przystanią. Pachniesz lasami Evermeet.
Shiro siedział osłupiały. I jego czynem, i tymi słowami. Całą siłą woli walczył, by nie rzucić się na niego i nie całować, aż nie zostało by na jego ciele ani jednego miejsca, którego nie oznakowałby jako swojego.
-Nie kuś mnie.-wychrypiał. Veridan spojrzał na niego z nagłym strachem.-Nigdy bym cię nie skrzywdził, ale wystawiasz mnie na ciężką próbę, srebrnowłosy. Grozi mi to zawałem serca.-pocałował go żartobliwie w czubek szpiczastego uszka - już dawno zauważył, że go to uspokaja. I jak zwykle, Veri po chwili wtulił się w niego, oddychając równo, już bez strachu w oczach.
-Wypadało by coś zjeść, prawda? Pewnie pora śniadaniowa dawno minęła, jak zwykle.-zaśmiał się z własnego lenistwa, które nie pozwalało mu rankami zwlec się z łóżka.
-Aż tak źle nie jest. A śniadanko czeka na ciebie na stole w jadalni.
-Jakiś ty miły!-Veridan poderwał się natychmiast i jak strzała poleciał, najpierw za parawan się przebrać, a zaraz potem do jadalni.
Shiro uśmiechnął się szeroko. Elf był we wspaniałym humorze, jakby to wyznanie coś w nim zmieniło. Coś... złamało, jakiś mur, którym dotąd otoczone było jego serce.


I co, pisać dalej? A może ma być to końcówka?