Czerwone majteczki 5
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 23:48:17
(Zachęcam do przeczytania również Czarnych majteczek autorstwa Fu-chan. (Jest to inna wersja - pisana z odmiennej perspektywy. ^__^)



Miałem szczęście. Wszystkie osoby, z którymi miałem coś do załatwienia były na jakimś bardzo ważnym posiedzeniu u mojego szefa i o czternastej mogłem już wracać do domu. Parking, na którym zostawiłem samochód był o parę przecznic od biura, w związku z czym czekał mnie krótki spacer. Wreszcie miałem czas, by zastanowić się nad tym, co wydarzyło się wczoraj wieczorem i dzisiaj rano. On nareszcie jest mój - pomyślałem - Nie. Nie mój. Jest ZE mną - poprawiłem się szybko. Boże jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie
- Jason! - dobiegło mnie głośne wołanie. Odwróciłem się i ujrzałem mężczyznę idącego szybkim krokiem w moją stronę
- David, co ty tutaj robisz? - spytałem szczerze zdziwiony - Myślałem, że nadal siedzisz w Panamie - dodałem po chwili
- Mam urlop - uśmiechnął się szeroko - No i postanowiłem wpaść na stare śmiecie. Spieszysz się?
- Nie...
- To świetnie - ucieszył się - Mieszkam niedaleko, w hotelu centralnym, chodź do mnie. Pogadamy, powspominamy
- Czemu nie? - odwzajemniłem uśmiech
Hotel rzeczywiście był blisko i dojście tam zajęło nam dosłownie kilka minut. David zamówił obiad do pokoju. Czas mijał nam na miłej rozmowie i wspominaniu dawnych, dobrych czasów, kiedy jeszcze pracowaliśmy razem. Nie tylko pracowaliśmy. W pewnym momencie David przysunął się do mnie i namiętnie pocałował mnie w usta. Odwzajemniłem pocałunek, po czym odepchnąłem go lekko
- Przestań. Nie powinniśmy....
- Dlaczego nie? - spytał zdziwiony
- Mam kogoś...nie chciałbym go...
- A tam od razu zdradzić - przerwał mi, jakby czytał w moich myślach - Ja też mam kogoś, zresztą...Oni wcale nie muszą się o tym dowiedzieć...
- Nie David. Nie chcę! - mówiąc to wstałem i podszedłem do okna. On również wstał i powoli zbliżył się do mnie
- To chociaż pozwól się znów pocałować
- Nie.
- No co ty... tylko jeden buziak, proszę... - nalegał
- Zgoda - westchnąłem - Ale...
- Ciii - wyszeptał i nasze usta złączyły się w długim, namiętnym pocałunku. Nim zdążyłem zaprotestować David włożył rękę pod moją bluzę, przesunął nią po kręgosłupie w górę i bez trudu odnalazł mój najczulszy na dotyk punkt, znajdujący się pomiędzy łopatkami. Prawą dłoń wsunął między moje uda i zaczął delikatnie pocierać moje krocze. Jego wargi ześlizgnęły się z moich ust na szyję, a jego język delikatnie przesunął się od obojczyka do ucha i z powrotem. Zgodzenie się na ten pocałunek było błędem, dopiero teraz to zauważyłem. David, wykorzystując okazję, dobrał się jednocześnie do moich trzech najwrażliwszych erogennie miejsc wiedząc, że teraz zgodzę się na wszystko. Nawet na seks, a przecież dokładnie o to mu chodziło. Nie przerywając tej rozkosznej pieszczoty, krok za krokiem prowadził mnie w stronę łóżka. Nie chciałem tego, ale moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Oderwał na chwilę usta od mojej szyi, zdjął ze mnie bluzę i pchnął na łóżko. Usiadł okrakiem na moich biodrach. Jego dłonie przesunęły się po moim brzuchu na klatkę piersiową. Pochylił się nade mną i pocałował wsuwając język głęboko do moich ust. Odruchowo odpowiedziałem mocno go obejmując. Wyswobodził się z mojego uścisku i zszedł w dół. Poczułem, że rozpina mi spodnie
- David przestań! Nie chcę! - zaprotestowałem
- Nie chcesz? - zapytał z ironią - Twoje ciało mówi mi co innego
Rzeczywiście. Moje ciało domagało się pieszczot i spełnienia, ale resztki zdrowego rozsądku podpowiadały, że nie powinniśmy tego robić. W końcu zwyciężyła odczuwana rozkosz i wszystko inne poszło w niepamięć. Teraz liczyło się tylko tutaj i tylko teraz. Nie myślałem już o Patrick, Patricku tym, że go zdradzam i jak bardzo będzie zraniony, jeśli się o tym dowie. David w tym czasie pozbył się moich spodni, bielizny i swojego ubrania. Lekko przygryzał zębami skórę na mojej szyi i ramieniu, zostawiając czerwone ślady
- David... będę miał przez ciebie malinki - wyszeptałem z wyrzutem
- No to co? - spytał, uśmiechając się lekko. Jego usta całowały teraz moją pierś, a dłonie błądziły w okolicy brzucha. Z mojego gardła wydobywały się niekontrolowane jęki i westchnienia. W końcu David wsunął dłoń między moje uda i zaczął mnie pieścić. Drugą ręka rozsunął mi nogi i usiadłszy wygodnie, zwilżył dwa palce językiem. Chwile później poczułem je w sobie. Jego obie dłonie poruszające się w tym samym rytmie sprawiały, że miałem ochotę krzyczeć z rozkoszy. Nagle przerwał, nie pozwalając mi dojść. Położył się na mnie i zatapiając się w głębokim pocałunku, wszedł we mnie jednym, szybkim ruchem bioder. Szarpnąłem się pod nim, jego usta stłumiły mój krzyk. Brał mnie szybko, gwałtownie, sprawiając ból. po chwili jednak zmienił tempo na wolniejsze i bardziej płynne. Ból zastąpiła fala rozkoszy. Przerwał pocałunek i zsunął usta na moją szyję. Przesuwał delikatnie językiem od ucha do obojczyka, dobrze wiedząc, że to uwielbiam. Znów zaczął poruszać się szybciej. Nasze oddechy były chrapliwe i urywane. Jego ciało wygięło się w łuk i poczułem wypełniające mnie ciepło. Doszedłem w tym samym momencie, co on. David opadł na mnie ciężko dysząc
- Jesteś cudowny - wyszeptał mi do ucha - Brakowało mi tego... a tobie?
- ... - nie odpowiedziawszy na pytanie, wyplątałem się z jego objęć i poszedłem pod prysznic. Dobre piętnaście minut stałem w strumieniu gorącej wody, usiłując się uspokoić, jednak dopadły mnie wyrzuty sumienia. Chciałem je zagłuszyć. Nie dało się. Zrezygnowany sięgnąłem po ręcznik i zacząłem się energicznie wycierać. Zupełnie nagi wszedłem do pokoju. David leżał na łóżku i ze słodkim uśmiechem obserwował, jak się ubieram
- Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć - stwierdził przeciągając się
- ....
- Jason...
- ... - ignorowałem go
- Jason!
- Czego? - warknąłem
- Zły jesteś na mnie? - spytał tak, jakby nic się nie stało
- Trochę. Bardziej jestem zły na siebie.
- Ale...
- Wybacz. Zrobiło się późno, muszę iść - mówiąc to wyszedłem z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Zbiegłem po schodach, czemu towarzyszył lekki ból między pośladkami. To kara za grzechy - pomyślałem. Wyszedłem na ulicę i szybkim krokiem ruszyłem w stronę parkingu. Tak prawdę powiedziawszy, to wcale nie miałem ochoty wracać do domu, ale przecież obiecałem Patrickowi, że będę wieczorem. O Boże. Patrick. Co ja mam mu niby powiedzieć? "Wybacz skarbie, to był tylko seks?" Obojętnie jak mu to powiem to i tak go zranię. Lepiej, jeśli się wcale nie dowie. I pewnie by się nie dowiedział, gdyby nie te cholerne malinki na szyi. Na pewno zapyta skąd mam te ślady. Co ja mam biedny teraz zrobić? Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej - skarciłem sam siebie, wsiadając do samochodu.