Tylko mój 15
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 21:58:38
15

Jego słowa miały w sobie taką siłę, że ten wycofał się krok do tyłu naparłszy na ścianę.
- Co ty wygadujesz, Tomek? Niby czemu mielibyśmy się rozstać?! Ja kocham ciebie, ty mnie, w porządku! Wszystko tu ładnie pasuje, o co więc ci chodzi?!
Podszedł do kominka stając do niego plecami. Nie mógł spojrzeć mu w oczy. Było mu wstyd, że okazał się takim tchórzem, że bał się tego związku i jego następstw.
- Czy znów muszę cię wywieźć do jakiegoś lasu i przekonywać? - Próbował żartować.
- Przestań! - Zacisnął pięści.- Nie mogę!
Drgnął, kiedy Patryk gwałtownie i niespodziewanie odwrócił go ku sobie mocno zaciskając swoje dłonie, jakby zamierzał go zmiażdżyć.
Tomek miał spuszczony wzrok.
- Może byłbyś łaskaw na mnie popatrzeć?!!
- Nie psujmy tego dnia, dobrze? - Spojrzał na niego jak skarcone dziecko.
- Już go popsułeś! Chcę wiedzieć czemu nie możemy być razem?!! Jaka istnieje ku temu przeszkoda!!
- Teofil!! Jestem jego przyjacielem i nie mogę być również kochankiem jego własnego brata ty bezmózgi krecie!!! - Starał się wykręcić ręce z mocnego uścisku w jakim go zakleszczył, ale sprawiał tym sobie tylko dodatkowy ból. Patryk nie puszczał wpatrując się w niego z intensywnością jakby przetwarzał w swojej głowie jego słowa.
- Tomek...
- Możesz puścić?!! - wrzasnął mu w twarz.- Jestem w nieprzyjemnej sytuacji! Nie wiem jak z tego wybrnąć, okey?!... Nie jest mi łatwo! Czy myślisz, że moglibyśmy być od tak po prostu razem?! Czy wydaje ci się, że łatwo spojrzę Teofilowi w twarz, kiedy będę do ciebie przychodził?! A co w szkole! Pomyślałeś o tym?! Nasze przyjacielskie relacje gruntownie się zmienią, to niemal pewne! Czy myślisz, że Teofil zaakceptuje nasz związek?... - prychnął wznosząc ku sufitowi oczy - A jeśli tak, to czy będzie jak dawniej?!! Szczerze w to wątpię i nie dziwie mu się...- Zacisnął usta odwracając wzrok w bok - Gdybym był jakimś obcym człowiekiem, którego by nie znał...ale tak nie jest. Ukrywanie się też nie jest dobrym rozwiązaniem...
Uścisk Patryka zelżał i Tomek wyrwał się odchodząc parę kroków.
- Widzę, że Teofil jest ważniejszy ode mnie...
- Gdybyś nie był jego bratem...Może by się udało…
- Wtedy prawdopodobnie byśmy się nie znali.
- Być może...
Milczenie wypełniała cicha, nostalgiczna muzyka wydobywająca się z odtwarzacza. Tomek całkiem o niej zapomniał. Spojrzał w tamtą stronę niewidzącymi oczyma poczym nieco zirytowany odłączył ją od gniazdka. Miał już wszystkiego dosyć. Jeszcze trochę, a wybuchnie płaczem!
Poczuł na ramionach lekki uścisk. Stał odwrócony do Patryka plecami. Nie chciał by tamten widział jego twarz. Nie potrafił ukryć rozpaczy, jaka odmalowywała się w jego oczach.
- To co...? Mam go sprzątnąć?
Tomek wymusił uśmiech. Nie był w stanie nic powiedzieć przez swoje ściśnięte gardło.
Patryk objął go w pasie przycisnąwszy mocno do siebie. Jego usta dotknęły szyi Tomka delikatnie, czule.
- Ale...jak ja TOBIE spojrzę w oczy,...kiedy będę odwiedzać Teofila...- powiedział szeptem udręczony.
Wargi Patryka na moment się zatrzymały.
- Unikanie cię jest wręcz niemożliwe...Co mam robić...? - mówił to bardziej do siebie niż do niego.
- Nie rozmawiajmy o tym...
Dziwna barwa jego głosu zaskoczyła Tomka. Odwrócił się, aby na niego popatrzeć, ale ten natychmiast go pocałował. Przymrużył oczy poddając mu się. Te usta były takie ciepłe i kojące. Zapragnął, aby ten moment trwał wiecznie. Kiedy pocałunki ponownie zsunęły się na kark chłopak jęknął cichutko, wbiwszy palce w jego ramiona.
Opadli na poduszki. Kochali się jak jeszcze nigdy. Jakby nie mogli się sobą nasycić. Tomek przewrócił Patryka na plecy biorąc jego twarz w swoje dłonie. Musnął ustami jego policzek, potem drugi. Student zmarszczył na to czoło starając się podnieść głowę by móc dostać się do jego ust, które odrywały się i dotykały jego twarzy tylko po to by znów się oderwać.
- Tomek...- jęknął z wyrzutem.
Uśmiechnął się z zadowoleniem:
- Teraz ja cię trochę podręczę.
Zaczął obsypywać go krótkimi niesycącymi pocałunkami doprowadzając Patryka niemal do szału.
- Ty niewdzięczny smarkaczu! - Starał się go przewrócić, ale wycieńczony nie mógł już nawet podnieść głowy, tak jakby pocałunki odbierały mu energię. Poza tym Tomek był od niego silniejszy, co dał mu teraz wyraźnie odczuć.
W końcu usta spoczęły na jego ustach nieco dłużej i tamten niemal go połknął.
- Kocham cię...kocham...- wyszeptał mu do ucha. Jego głos dziwnie drżał… Nie tyle z rozkoszy, co...
Tomek poderwał na niego wzrok, lecz ten szybko zamknął oczy, jakby miał zamiar coś ukryć. Ponownie zatopił jego usta w pocałunku. Dłonie coraz bardziej zdecydowanie poruszały się po ciele kochanka…
- Patryk…


Kiedy opadli bez sił dochodziła pierwsza w nocy. Nowy rok… o którym w ogóle nie myśleli.
- Chodźmy na górę...- szepnął mu na ucho gładząc wierzchem dłoni jego policzek.
Pokiwał poddańczo głową dając się poprowadzić. Tomek wziął kąpiel nie czując najmniejszego zmęczenia. Kiedy wrócił zobaczył siedzącego na łóżku Patryka. Jego twarz była ukryta w dłoniach. Kiedy zorientował się, że ten się w niego wpatruje, podniósł ją i uśmiechnął się do niego wyciągając w jego stronę rękę. Tomek podszedł ujmując ją. Został silnie pociągnięty następnie posadzony na Patryka kolanach. Wtulił twarz w jego pierś kołysząc go lekko.
- Ładnie pachniesz...Chyba znów mam na ciebie ochotę...
- No to, na co czekasz?
Patryk rozwiązał mu szlafrok niespiesznym ruchem poczym zdecydowanie kładąc na łóżko uwięził pod sobą.
- Tym razem to ja będę na górze.



Następnego dnia przy śniadaniu prawie w ogóle nie zamienili ze sobą słowa.
Chociaż czuł jeszcze jego zapach na skórze i niemal dotyk, ten siedział niecały metr w ogóle nie podnosząc swojego wzroku. Tomek był osamotniony i całkiem zdezorientowany jego nieobecnością. W końcu nie pozostało mu już nic jak tylko się podnieść i skierować do kuchni. Odkręcił kurek oparłszy się rękoma o zlew. Kiedy usłyszał za sobą jego kroki gwałtownie drgnął zabierając się za zmywanie.
- Nie musisz zmywać… Zostaw.
- W porządku...- Wytarł dłonie skierowawszy się z powrotem ku pokojowi. Kiedy wychodząc otarł się o niego serce natychmiast podskoczyło mu do góry.
Wyciągnął komórkę chrząknąwszy.
Dzwonił do niego Teofil. Zamarł…Czego mógł chcieć???
- Kiedy chcesz wracać? - zapytał go Patryk.
Odwrócił się do niego. Stał oparty o ścianę ze skrzyżowanymi rękoma.
Nie wiedział, co miał powiedzieć, choć przecież pytanie nie wymagało głębszych rozmyślań.
Czy naprawdę powiedzieli już sobie wszystko? Czy to był koniec?
Stał wpatrzony w niego szerokimi oczami. Patryk odwrócił wzrok, jakby patrzenie na niego było wysiłkiem.
- Przepraszam...- wydusił z siebie prawie szeptem.
Patryk ponownie na niego spojrzał:
- Nie przepraszaj Tomuszko...Zawiozę cię już.
Pokiwał głową.

Dochodziła czternasta po południu, kiedy wyjechali. Ulice zdawały się trochę zaspane. Tomek wtulił się w siedzenie przymykając oczy. Musiał się zdrzemnąć, bo drgnął gwałtownie, kiedy samochód zwolnił zatrzymując się nieoczekiwanie pod jego domem. Nie mógł uwierzyć, że byli już na miejscu, niedawno przecież wyjechali.
Patryk popatrzył na niego czule. Ledwie potrafił wstrzymać to spojrzenie. Poczuł, że bardzo go kocha…
- No to...- zaczął skrępowany - to...cześć. Dziękuję, że...
Przytknął do jego warg dłoń nachylając się nad nim. Wpatrywali się w siebie jakieś pięć sekund. Później tylko go pocałował i...odjechał.
Tomek nie wiedzieć czemu stał samotnie prawie pięć minut na śniegu ze wzrokiem utkwionym w punkcie, w którym znikł samochód. Zasiadło w nim jakieś dziwne wrażenie, że już nigdy go nie zobaczy…
Otrząsnął się następnie skierował w stronę domu.
Ledwie przekroczywszy próg natychmiast poczłapał do swojego pokoju, w którym się zamknął nakładając na uszy słuchawki… Tak, to był z pewnością koniec. I tak będzie najlepiej…

I po świętach!
Tomek zgniótł kartkę ze sprawdzianem wrzucając ją do kosza. Teofil przyglądał się temu ze zgrozą w oczach.
- Jakieś obiekcje? - Spojrzał na niego w taki sposób, że Teofil nic nie śmiał mu odpowiedzieć.
Zatrzymali się na korytarzu, kiedy drogę zagrodziła im Basia.
- Cześcik chłopaczki! Co takie miny? - Podłapała się Teofila - Słyszałam Tomek, że nadziałeś się na Pietrowicza! Oszalałeś?
Wcisnął w kieszenie ręce podnosząc arogancko głowę.
- Trochę się martwię...- odezwał się przyjaciel - Ten chłopak jest doprawdy...stuknięty...
Tomek uśmiechnął się na to:
- Jak ślicznie to ująłeś.
- Przestań się śmiać!! To nie jest wcale zabawne!
- Ależ jest!! - Zatrzymał się przewieszając ręce przez poręcz schodów.- Daj spokój. To osioł. Nie ma się czym przejmować. Mam teraz poważniejsze problemy. Jestem zagrożony z histry, a przystępuję do matury. Czy nie jest to teraz ważniejsze?
- Jeśli o to chodzi to mogę ci pomóc...
Zerknął na niego posępnie. Już dawno postanowił sobie, iż będzie jego dom omijał wielkim łukiem. Nie chciał się spotkać z Patrykiem. Nie widział go już parę dobrych dni. Wciąż o nim myślał i nie uważał, iż odwiedzenie Teofila, byłoby dobrym pomysłem.
- Poradzę sobie!
- Taaa....jasne.
Basia pociągnęła Teofila na stronę i coś mu szepnęła. Teofil spojrzał przepraszająco na Tomka:
- To...zobaczymy się później co?
Pokiwał głową nawet na niego nie spojrzawszy.
Czuł się przygnębiony i dziwnie otępiały. Tak naprawdę wcale nie przejmował się historią, o dziwo było mu wszystko jedno. Myślał tylko o nim. To go normalnie zabijało! Nawet wyrzucał w myśli Patrykowi, że tak szybko się poddał i nie walczył o nich. Czyżby mu tak bardzo nie zależało?
Skarcił się za swoje myśli. Głupiec! Sam nie wiedział, czego chciał! To niezdecydowanie było doprawdy drażliwe. Przecież już postanowił, że skończy z Patrykiem. Gdyby teraz do niego poleciał…, nie! Nie ośmieszy się tak... Poza tym Patryk na pewno zdołał już sobie wszystko poukładać...Może nawet wrócił do Dominika.
Na samą myśl o tym robiło mu się gorzej. Chciało mu się krzyczeć w bezsilnej wściekłości!!
,,Patryk jest tylko mój!!!!!"- krzyczało jego samolubne serce uwięzione w niewzruszonym ciele. Rozum kajał je by się uspokoiło, lecz ono nie słuchało, jakby było czymś… odrębnym.
Cholerna udręka! Jednego był jednak pewien… Cokolwiek się stanie, musi pozostać tak jak jest teraz...
Tego samego dnia siedział nad historią przewracając w podręczniku strony. Nic nie wchodziło mu do głowy, naprawdę nie miał dziś ręki do nauki. W końcu dochodziła dwudziesta trzecia i wszystko zaczęło mu się już zamazywać.
- Sralizm mazgalizm! - Zamknął książkę odpychając się na obracanym krześle do tyłu. Zacisnął oczy przyciskając do powiek palce.- Zero koncentracji!! Pieprzę to wszystko!
Rzucił się na łóżko chwytając za komórkę. Nie miał żadnej ważnej wiadomości. Tylko od Michała, który miał pretensję, że ten nie przychodzi na treningi.
Odszukał numer do Patryka. Nie wykasował go jeszcze. Ciągle go miał… Jakby na coś liczył… Wpatrywał się w cyfry ze wstrzymywanym oddechem. Tak bardzo chciał usłyszeć jego głos. Potrzebował go jak jeszcze nigdy wcześniej. Nawet tych jego złośliwości… W rzeczywistości nawet to lubił. Zaśmiał się na ten fakt. Tak, chęć niekiedy trzepnięcia go w twarz była powodowana tym, że tak naprawdę pragnął go po prostu dotknąć. Zaszokowało go to, co siebie właśnie uświadomił. Patryk podobał mu się od zawsze. To dlatego, kiedy był z nim sam na sam w samochodzie w czasie tego niesamowitego, jesiennego huraganu, był tak spięty i zakłopotany.
Poderwał się do pozycji siedzącej czując jak sztywnieje mu każdy fragment ciała.
- To nie fair! - jęknął zrozpaczony.- Przecież kochałem Teofila! To nieporozumienie.....-Zagryzł do bólu wargę.
Ale czy rzeczywiście kochał Teofila? Czy nie było to tylko usilne odwrócenie swojej uwagi od Patryka? Fakt, że Teofil nie był mu obojętny. Był ideałem. Uwielbianym przez wszystkich. Zawsze mu pomagał, był miły, przyjacielski, wesoły, zdolny...
Poza tym....I tu go zmroziło...Zdał sobie nagle sprawę, że nigdy jakoś nie zapraszał przyjaciela do siebie. Ciągle za to przesiadywał u niego. U...Patryka...
- Nie! - krzyknął zlatując z łóżka - Boże, ale ja jestem tępy!
,,Widzę, że Teofil jest ważniejszy ode mnie...?"
- Nie!! - krzyknął bezmyślnie. Zakręciło mu się w głowie od przypływu tylu myśli.
Jak mógł zamienić go na Teofila?!!! To nie jego kochał. Nigdy, ale to przenigdy w życiu!!! Na siłę wmówił sobie to uczucie. Zadrżała mu warga. Znów wzbierało mu się na płacz. Był wściekły, że Patryk doprowadzał go aż do tego…
Na dokładkę zdał sobie sprawę z jeszcze czegoś! Po tylu latach od śmierci rodziców Patryk był pierwszą osobą, której pozwolił się dotknąć w sensie okazania czułości.
Tego już było za wiele. Zatkał bezradnie dłońmi uszy, jakby pragnął powstrzymać swoje nieubłagane myśli. Bezskutecznie… Stracił Patryka…, więc stracił wszystko…


W ciągu następnych trzech dni nic się nie zmieniło. Tomek miał jeszcze nadzieję, że tamten się odezwie, lecz próżne czekanie. Zawalił następny sprawdzian i niemalże odciął się od wszystkich. Najgorsze było jednak to, że niesprawiedliwie szorstko traktował Teofila. Podświadomie obwiniał go o to, co się stało. W końcu miał tego dosyć. Nie mógł tak dłużej.
Po pierwszej lekcji zszedł do stołówki siadając obok przyjaciela. Podparł podbródek na dłoni wbijając w niego apatycznie szare oczy.
- Co jest? - zapytał go nieco chłodno - Będziesz mi tu dalej szczekał? Mam tego po wyżej uszu, wiesz?
- Wiem...przepraszam. Miewam trudne chwile...
- Usprawiedliwiasz się? - Nawet na niego nie spojrzał.
- Dobra! Jestem pierdolonym paszczakiem do kwadratu!! Zadowolony?
Zerknął na niego przelotnie.
- Po części.- Odłożył książkę łypnąwszy na zegarek. - Przecież wiesz, że mogę pomóc ci z tej historii. Czemu tak się wzbraniasz? Ty pomogłeś mi z fizy, pamiętasz?
Westchnął drapiąc się ze zmieszaniem po głowie.
- Dobra - Sam dźwięk tego słowa przeraził go. Zgodził się!! Wreszcie zobaczy Patryka. To będzie zbyt straszne, a jednocześnie zbyt piękne wydarzenie...
Teofil wyglądał na zadowolonego.
- Cieszę się, że zmądrzałeś. Nie chciałbym, abyś siedział tą samą klasę. Jesteś na to zbyt mądry. Pomogę ci!
Wykrzywił usta w uśmiechu. Coś mu jednak nie wyszło, bo Teofil zapatrzył się na to ze zdumieniem, po czym powiedział:
- Nie wysilaj się....Boże! Jak ty się zmieniłeś...


Umówili się następnego dnia. Tomek stał przed drzwiami z zaciśniętymi piąstkami. Gapił się na nie uporczywie nie potrafiąc znaleźć w sobie tyle odwagi by zadzwonić. Czuł się jak wtedy, kiedy musiał przeprosić Patryka, dokładnie tak samo!
- Czemu nie wchodzisz? - Usłyszał za sobą dźwięczny głosik matki Teofila. Wyglądała na rozbawioną. Ukłonił się jej z poczerwieniałymi policzkami - Pomógłbyś mi zanieść te zakupy do kuchni? - Wskazała na torby uwieszone jej drobnych ramion.
- Ależ oczywiście!!
Wyglądało na to, że byli sami w domu.
- Właściwie ja do...Teofila. Jest może?
- Och nie kwiatuszku! Ten nicpoń zapomniał ci powiedzieć, że był dziś umówiony do dentysty? - pokręciła głową - Typowe...Ale zaczekaj na niego. Powinien przyjechać za jakieś...- Odwróciła się ku kuchennemu zegarowi - dwadzieścia minut. Zrobię ci coś do picia. Na co masz ochotę, Tomek?
- Jja...nie dziękuję. Właściwie to nic ważnego. Pójdę sobie. Później z nim pomówię.
- Teofil będzie na mnie wściekły, że cię nie zatrzymałam. Zostań. Co cię zbawi te dwadzieścia minut. - Mrugnęła do niego.
Musiał na to przystać. Miał wielką ochotę wydostać się z tego domu i to jak najprędzej, ale wtedy wyglądałoby jakby przed czymś uciekał. Nie mógł więc...
- W takim razie napiję się soku...
Uśmiechnęła się odwracając do lodówki.
W domu panowała cisza. Zaczął się zastanawiać, gdzie się wszyscy podziali...Gdzie był Patryk. Ledwie się powstrzymywał aby o to nie zapytać.
Podała mu soku.
- Prawda, jaki tu spokój? - zapytała odgadując jego myśli - Czasem człowiek potrzebuje wyciszenia. Zwłaszcza, kiedy pracuje wśród hałaśliwych ludzi.
- A tak w ogóle...- zaczął jakby od niechcenia - Gdzie się wszyscy podziali?
- Och...- westchnęła wyciągając się z lubością - Mąż musiał wyjechać w ważnej delegacji...Szczerze mówiąc mam nadzieję, że szybko nie wróci - Zachichotała czerwieniąc się z lekka. Teofil miał wiele z niej tego wdzięku. - Mój najmłodszy u dentysty, a Patryk...ech...- Pochyliła głowę trochę zasmucona - Wyprowadził się z domu na okres studiów. Powiedział, że nie może się tu skoncentrować. Ma teraz ważne egzaminy. Poza tym z internatu bliżej mu na uczelnię. Szczerze mówiąc nie jestem tym zbytnio zadowolona, był moim wsparciem w domu. Drugim tatusiem - Zaśmiała się trochę jakby zakłopotana.
Tomek szybko odwrócił od niej oczy by nie dostrzegła, co się w nim działo.
Patryk odszedł! Nie miał pojęcia, gdzie się podziewał. Zrobił to dla niego, by ten mógł się swobodnie spotykać z Teofilem nie obawiając spotkania z nim. Całkowicie skapitulował. Tomek nie mógł w to wszystko uwierzyć! Prawda boleśnie ucisnęła mu pierś.
- Wyprowadził się? - Jego głos brzmiał dziwnie obco.
- Tak. Wyobrażasz sobie? Byłam na niego naprawdę zła, że nas tak zostawia. Ale przecież jest dorosłym mężczyzną. Ma swoje życie.
Odwrócił twarz w stronę okna zapatrując się na nie nieobecnym wzrokiem.
Patryk odszedł przez niego… Czuł się z tego powodu naprawdę podle. Jak mógł coś takiego zrobić! Zacisnął pięści. Tego nie dało się przyjąć do wiadomości, ale…Prawda była straszna. A więc zależało mu na nim aż do tego stopnia…
- Coś się stało? Źle się czujesz? - zapytała zaniepokojona.
- Nie nic! - zawołał z drżącym śmiechem - Muszę już iść proszę pani. Coś sobie ważnego przypomniałem... Proszę przekazać Teofilowi, że...- urwał, kiedy przyjaciel przystąpił próg domu. Wbiegł zgrzany do kuchni.
- Tomek!! Sorry stary, zapomniałem na amen!!
Patrzał na niego tępo…, jakby stracił czucie