Tylko ty 6
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 24 2018 09:29:31



Przecisną się przez tłum ludzi. Dzisiaj w klubie Haru był co miesięczny konkurs talentów. Ktoś fałszywie wydzierał się do mikrofonu, kalecząc piosenkę zespołu Kat- Tun - Kizuna. Dla Kei?a w tym momencie nawet słowiczy głos brzmiał by jak szczęk metalowych nożyc na szkolnej tablicy. Wciąż w głowie tkwiły mu słowa Shina i zapłakana twarz kociaka. Skąd miał wiedzieć, że Ryu miał za sobą takie przeżycia? Nie wyobrażał sobie co sam by czuł, pobity, zgwałcony, poniżony. Co go podkusiło zajść chłopaka od tyłu i go obmacywać? Usiadł przy barze i uderzył głową o ladę.
- Jestem idiotą - gdzieś w środku czuł ból, bał się, że Ryu mu nie wybaczy. Już nie chodziło o seks, sama obecność chłopaka przy nim wzbudzała w nim coś, czego nie znał.
- Kei wszystko w porządku? - zapytał barman.
- Nie, podaj mi piwo, a najlepiej od razu kilka.
- Może dać ci soku?
- Nie pierdol i daj mi kurwa piwa! Chce się uchlać! - krzyknął brunet.
Barman bez słowa odszedł i podniósł słuchawkę telefonu. Kei ukrył twarz w dłoniach.
?Jestem beznadziejny. Głupi ze mnie buc?
Ktoś zacisnął dłonie na jego ramionach i wyszeptał do ucha.
- Chodź do mojego gabinetu.
- Haru odpierdol się. Nigdzie nie idę - popatrzył na barmana - Musiałeś go wezwać?
- Chodź - pociągną chłopaka za koszulę, która już straciła swój śnieżnobiały kolor.
Kei posłusznie poszedł za przyjacielem.
W gabinecie objął Haru i nagle zaczął go całować po szyi.
- Ej co ty robisz?
Kei rozerwał koszulę Nakamury. Guziki rozsypały się po podłodze.
- Przeleć mnie Haru.
- Kei, przestań - Język chłopaka lizał jego obojczyk. Haru złapał Kei?a i zmusił go do spojrzenia mu w oczy - Co ty robisz?
Brunet chciał sięgnąć jego ust, ale silne ramiona przyjaciela trzymały go na dystans.
- Przeleć mnie Haru. Potrzebuję tego.
- Nie, nie potrzebujesz.
- Chcę seksu.
- Znów uciekasz z problemami w bezduszny seks?
- Weź mnie Haru - Kei nadal siłował się z silnymi rękoma właściciela klubu.
- Opanuj się Kei! Nie zrobię tego! Znajdź sobie kogoś innego! - I popchnął go wprost na kanapę.
- Nie chcę ich!
- Mnie też nie chcesz - Haru zdjął z siebie zniszczoną koszulę i wyjął z szafy nową, którą zaraz ubrał - Teraz powiedz mi co się stało?
Kei zamknął oczy.
- Skrzywdziłem kogoś, nie chciałem, nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Nie wierzę, ty się kimś przejmujesz? Chory jesteś? - podszedł do niego i położył mu dłoń na czole. Brunet ją strącił.
- Pieprz się, idę do domu - chciał wstać, ale ręka Haru ponownie pchnęła go na kanapę.
Haru przyciągnął sobie fotel i usiadł na przeciw chłopaka, założywszy nogę na nogę.
- Słucham.
Ryu stał przy oknie i próbował uporządkować myśli w swojej głowie. Nie wiedział czy chce widzieć bruneta. Jutro czekała go szkoła, jak ma tam iść wiedząc, że on tam będzie? Nie bał się go, o tym dobrze wiedział. W chwili, kiedy Kei się odezwał lęk zniknął, pozostał tylko ogromny zawód i gniew. Tanaka aż tak chciał z nim seksu, że próbował to wziąć na siłę...
?Gdybyś jeszcze trochę poczekał... miał cierpliwość i... Teraz już nie wiem co mam robić i czuć. Musiałeś to spieprzyć??
Kiedy go tak trzymał przy ścianie z rękoma uwięzionymi w jego dłoniach, wróciły wspomnienia kajdanek, ból każdego uderzenia i rozrywanego wnętrza?. Potrząsnął głową, nie mógł o tym myśleć, bo zapędzał się wtedy w miejsce skąd wyjścia nie miał. Wziął głęboki oddech i wyszedł z pokoju. Chciał z kimś pogadać, a jedyną osobą, której zaczął się zwierzać był jego brat. Zapukał do drzwi jego pokoju. Odpowiedziała mu głucha cisza. Niedawno goście rozeszli się do domów, więc Shin nie mógł już spać. Ostrożnie uchylił drzwi i wszedł po cichu do pokoju. Pomieszczenie oświetlał księżyc, który był w pełni i świecił wprost w okna sypialni. Ryu podszedł do łóżka i stwierdził, że jest puste. Być może jego brat był jeszcze na dole, więc postanowił na niego zaczekać. Położył się na łóżku i wpatrzył w ciemność. Ponownie w jego głowie kotłowały się różne myśli i powtarzało się w nich jedno słowo - brunet.
- Ty imbecylu, ty skończony półgłówku! Matole! Napaleńcu, idioto i nie wiem co jeszcze do tego dodać - Haru stał na środku gabinetu z dłońmi opartymi o biodra, był zły, nie wściekły na Kei?a - Przestaniesz myśleć kutasem?! Czy ty masz rozum?! O czym myślałeś?! Nie, ty jak zwykle nie myślałeś. Nigdy nie myślisz! Mam cię ochotę trzasnąć w tą twoją buźkę! - Kei siedział na kanapie i gapił się na przyjaciela. Od dawna nie widział w nim takiej furii - Jak chcesz jeszcze z nim rozmawiać to będziesz go błagał na kolanach o wybaczenie! Skąd ci przyszło do głowy go tak zaskakiwać. Po tym co mi opowiedziałeś o jego przeszłości, widzę, że chłopak jest silny i nie załamał się skoro z tego wyszedł bez większego uszczerbku. Inny na jego miejscu wolał by nie żyć. Nie znam go, ale już go lubię i podziwiam. Tylko ty zachowałeś się...
- Dobra, przestań już! Wiem co zrobiłem! Myślę, że jakby wiedział, że to ja nie przestraszył by się...
- Pierdolisz farmazony!
- Pewnie tak. Mogę u ciebie zostać? - Kei zrobił minę zbitego psa - Obiecuję, że nie będę się do ciebie dobierał.
- Śpisz na kanapie. Masz tu klucze - rzucił mu pęk kluczy - Powiedz mi tylko jedno. Dlaczego tak bardzo przejąłeś się tym chłopakiem?
- Sam chciałbym to wiedzieć.
Wschodzące słońce oświetliło dwa nagie ciała, które splecione ze sobą, spały spokojnie. Wymięta pościel i ślady na niej nosiły oznaki upojnie spędzonej nocy. Promienie śmiało pieściły tors i ramiona jednego z chłopaków docierając do twarzy. Shin skrzywił się i zamruczał niezadowolenie, gdy przez jego zamknięte jeszcze powieki przedarło się światło. Otworzył powoli oczy i przez chwilę nie wiedział gdzie się znajduje. Czuł ciepło za swoimi plecami i czyjeś ręce obejmujące go w pasie. Osoba za nim poruszyła się lekko i przywarła do jego pleców. Do zaspanego jeszcze umysłu blondyna zaczęły docierać urywki tego co działo się kilka godzin wcześniej. Odwrócił głowę i napotkał śpiącą twarz Eijiego. Wtedy wspomnienia uderzyły w niego całą swoją mocą. Jęknął prawie bezgłośnie i wtulił twarz w poduszkę. Co on najlepszego zrobił? Przespał się z facetem, nie zmienia to faktu, że ten facet jest cholernie seksowny i namiętny i było mu z nim wspaniale, to i tak jest mężczyzna. I pragnął go tak bardzo, nie, nie powinien o tym myśleć. Poruszył się niespokojnie co zbudziło Eijiego.
Eiji uniósł głowę i pocałował kochanka w szyję.
- Dzień dobry - odpowiedziała mu cisza - wiem, że nie śpisz - odwrócił chłopaka twarzą w swoją stronę. Czuł, że Shin jest spięty. Nawet na niego nie patrzył - Żałujesz tego co się stało. Przepraszam nie powinienem był tego robić - Eiji oparł czoło o jego klatkę piersiową. Czuł się źle, coś go w sercu ukłuło. Teraz Shin będzie na niego zły i nawet z ich przyjaźni nic nie wyjdzie. Ależ był głupi i nie zapanował nad swoim libido - Przepraszam.
Shin popatrzył na niego. Czy żałował? Tak, nie, nie wiedział. Jedyne co wiedział to, to, że była to najpiękniejsza noc w jego życiu. Do tego teraz Eiji go przepraszał i mówił tak jakoś smutno. Nie chciał sprawić mu przykrości.
- Po prostu dziwnie mi teraz. Wstydzę się i... - Eiji podniósł głowę i popatrzył na niego. Ach uroczo wyglądał z tymi zaspanymi jeszcze ślepkami, odciskami od poduszki na policzku i rozczochranymi włosami. Ponownie poczuł przyjemne skrzydła motyli w brzuchu. Uśmiechnął się do niego - i nie przepraszaj, mogłem powiedzieć nie.
Eiji oparł się na łokciu, aby dłużej nie przyciskać chłopaka i palcami drugiej dłoni pogłaskał go po policzku.
- Ale i tak żałujesz tego co między nami zaszło.
- Jak się obudziłem to bardzo, teraz już nie wiem. Mam szereg pytań i wątpliwości, ale kiedy patrzę na ciebie, wszystko inne nie ma znaczenia. Dziś w nocy było mi cholernie dobrze Eiji. Mam uczucie jakbym otworzył się na nowe doznania, które ty możesz mi dać Eiji. Wiesz, że uwielbiam twoje imię, Eiji.
- Domyśliłem się po tym jak w kółko powtarzałeś je jak się kochaliśmy - widział jak chłopak się rumieni. Zjechał dłonią na jego tors i drapał go delikatnie - Wyrwałem z ciebie najpiękniejsze dźwięki Shin - pogłaskał go po odkrytym biodrze. Z ust blondyna wyrwało się westchnienie. Chciałbym to powtórzyć Shin - przesunął dłoń na jego brzuch. Shin utonął w głębi jego oczu. Objął mężczyznę i przyciągnął go do pocałunku. Dłońmi przesunął w górę i w dół jego pleców. Twardy jak skała penis kochanka wbijał się w jego udo. Eiji zachęcony rozsunął uda chłopaka i położył się między nimi. Shin miał takie słodkie uda. Chciał ponownie zagłębić się w jego ciasnym wnętrzu. Tak bardzo go pragnął. Czuł jak członek blondyna twardnieje przy jego brzuchu, a oddech Shina staje się szybszy.
- Mogę w ciebie wejść?
Blondyn rozsunął szerzej nogi dając tym samym zgodę na to. Eiji wiedział, że chłopak po poprzednim razie jest rozciągnięty i wilgotny, także bez obaw, że zrobi mu krzywdę i z łatwością wtargnął w jego chętne i gorące wnętrze. Od razu zaczął się w nim poruszać, pod kątem, trafiając w czuły punkt kochanka. Shin na to zareagował głośnym krzykiem, przyciągając czarnookiego bliżej siebie. Jego członek cały czas był pocierany przez ich brzuchy i żywo reagował na każdy ruch partnera. Eiji kochał się z nim teraz szybko i ostrzej niż za pierwszym razem. Chciał go poczuć głęboko w sobie.
- Eiji ach... głębiej i szybciej - czarnooki wykonał prośbę. Wchodząc w Shina najgłębiej jak mu pozycja pozwalała. Była jedną z jego ulubionych, lubił w takich chwilach patrzeć na twarz kochanka. Po chwili poczuł jak Shin rozlewa się między ich brzuchami, a jego ciało napręża w ekstazie wypowiadając jedno imię ?Eiji?. Tanaka już się nie powstrzymywał pchnął biodrami kilka razy mocniej, prawie przesuwając chłopaka na łóżku i doszedł w spazmach rozkoszy.
Zaspokojeni i zdyszani, nadal tkwiąc w miłosnym uścisku, popatrzyli sobie głęboko w oczy i nie widzieli w nich już wątpliwości, lęku, wstydu, tylko zadowolenie, radość i uczucie, które tkwiło w ich cieple i czekało na wyjście, aż wargi ułożą się w dobrze znane dwa słowa.
- Shin ja nie chcę cię tylko do łóżka ja...
- Nic nie mów Eiji - blondyn położył palec na ustach kochanka - ja... ja też chcę czegoś więcej - gdzieś w jego głowie padły pytania co on robi? Dlaczego chce związać się z mężczyzną. Czy jest gejem? Przesunął dłoń we włosy Eijiego.
- Jak nie jesteś pewny?
- Jestem - przerwał mu szybko - Jak się obudziłem, przez chwilę miałem ochotę stąd uciec, ale teraz, ten seks i twój dotyk, to ciepło które mi dajesz od dwóch tygodni sprawia, że chcę tego więcej. Czuję się szczęśliwy Eiji, kiedy jestem z tobą.
Eiji nic już nie powiedział tylko przelał wszystkie swoje uczucia w gorący pocałunek.
Kei trzasnął drzwiami wyjściowymi i zdjął przy wejściu buty. Zdziwiło go to, że samochód starszego Kazamy nadal stoi na ich podjeździe. Była już, albo dopiero, godzina ósma, zależy jak na to spojrzeć, więc co Shin robił u nich tak wcześnie? Jakoś odpowiedź na to pytanie pojawiła się dość szybko. Blondyn i jego brat wyszli właśnie z kuchni, całując się. Eiji był w samym szlafroku i obaj mieli jeszcze mokre włosy. Samo to było dowodem na to co obaj robili w nocy.
- Kei zamknij usta, bo ci coś wpadnie - powiedział Eiji.
- Ale... jak...wy...ty - po raz pierwszy brunet nie umiał złożyć sensownego zdania. Do tego Shin nie patrzył na niego przyjaźnie.
Eiji odprowadził kochanka do drzwi i pocałował.
- Dzięki za śniadanie.
- Najchętniej to bym cię stąd nie wypuszczał.
- Muszę wiedzieć co z Ryu. Pewnie dziś do szkoły nie pójdzie. Widzę, że twój brat również.
- Mam nadzieję, że Ryu dobrze się czuje.
- Też mam taką nadzieję.
- Zobaczymy się popołudniu?
- Tak, tak, tak - Shin cmoknął go jeszcze w usta i wyszedł.
Eiji odwrócił się do brata.
- Nie myślałem, że jesteś tak dobry i heteryka zaciągniesz do łóżka.
- Gdyby był hetero nie uległby mi. Gdzieś ty był? - Eiji wszedł do kuchni i zaczął uprzątać stół po śniadaniu, które przygotował dla siebie i Shina. Miał w sobie masę energii i czuł, że teraz może pokonać wszystkie przeszkody.
- Byłem u Haru i nic sobie nie myśl, bo spałem na kanapie. Zresztą w tej sprawie ty już nie masz nic do gadania. Rano wywalił mnie z mieszkania, bo miał coś ważnego do załatwienia w szpitalu. Nie wiem może jest chory czy jak. Do tego jestem zły na niego, bo tak mnie wczoraj i rano zjechał za to co zrobiłem, że do teraz czuję wypieki na twarzy za jego słownictwo.
- Dobrze zrobił, bo jesteś głupi...
- Pewnie dobijaj mnie. Wiesz, że wy obaj jesteście tacy sami?
- Nie porównuj mnie do niego! Ja nie uwiodłem dziecka!
- To ja go uwiodłem i nie byłem dzieckiem!
- Miałeś 16 lat!
- Odpierdol się!
- Idź się wykąpać i przebrać, bo wyglądasz jak ostatnia łachudra.
- Bo może tak się czuję! - wybiegł z kuchni w drzwiach zderzając się z panią Shimizu.
- Chłopcze uważaj.
- Przepraszam.
Eiji popatrzył za nim zdziwiony, że jego brat kogoś przeprasza. Zauważył zmiany w nim od kiedy pojawił się Ryu. Chłopak nie spędzał już nocy poza domem, do szkoły wstawał bez marudzenia i więcej czasu poświęcał siostrze. W sumie mała była skazana na nich obu, czuł się jakby on był jej ojcem, a nie bratem. Ojciec popołudniu znów wyjeżdżał z Nanako tym razem leciał do europy na dwa tygodnie. Odpowiedzialność za rodzeństwo ponownie spadała na niego, dobrze, że miał Shina. Wczoraj zaryzykował ten pocałunek i wygrał.
- Kocham cię - szepnął do siebie.
- Słucham?
- A nic, nic pani Shimizu. Ja tylko mówiłem do siebie.
Musiał sam przyznać się przed sobą, że pokochał Shina. Może to szybko, znali się tak krótko, ale uczucia nie liczą godzin. Westchnął i wyszedł z kuchni, musiał się ubrać i pędzić do szpitala.
Haru szedł szpitalnym korytarzem do sali w której leżał Katsumi. Chłopak od kilku dni przebywał w szpitalu. Usg wykazało niewielkie krwawienie w jamie brzusznej i zrobiono mu mały zabieg, polegający na zatamowaniu krwawienia i zszycia ranki, dzięki czemu chłopak powracał do zdrowia. Nakamura odwiedzał go w szpitalu codziennie i przynosił mu stos pism do czytania. Już miał wejść do jego pokoju, gdy przez uchylone drzwi usłyszał kobiecy, zirytowany głos. Przystanął, nie miał zamiaru podsłuchiwać, ale ciekawość zwyciężyła.
- Co ty sobie wyobrażasz gówniarzu? Myślisz, że to, że jesteś w szpitalu zmusza mnie do odwiedzania ciebie? Sądzisz, że nie mam własnych zajęć? Nie rozumiem dlaczego w ogóle tu jesteś.
- Wiesz czemu. Widziałaś jak mnie twój facet kopnął.
- Byłeś niegrzeczny. Miałeś posprzątać, a nie zrobiłeś tego.
- Byłem zmęczony, poza tym to on się schlał i mógł sprzątnąć swój bałagan. Nie jestem służącym - głos chłopaka był płaczliwy.
- Nie, jesteś tylko wrzodem na tyłku, którego już dawno powinnam się była pozbyć. Powinieneś być mi wdzięczny, że nie wylądowałeś w domu dziecka po tym jak zginęli nasi rodzice.
- Miałem trzy lata, a ty osiemnaście, opieka nade mną była twoim obowiązkiem. Jestem twoim bratem, a nie służącym, popychadłem, chłopcem do bicia.
- Zmarnowałam przez ciebie życie. Żaden facet mnie nie chciał, bo plątał się przy mnie bachor! Irytujący smarkacz, który biegał za mną wszędzie.
- To trzeba było mnie oddać do domu dziecka! Miałabyś spokój - Katsumi pociągnął nosem.
- I znów głupku ryczysz? A, zapomniałabym po co przyszłam. Możesz sobie znaleźć miejsce pod mostem, bo twój pokój został już przeznaczony do innego celu. Twoje rzeczy są na strychu, możesz je odebrać kiedy będziesz chciał. Nie potrzebujemy bezużytecznej rzeczy...
- Dość tego! - Haru już dłużej nie mógł stać i słuchać tego co to wredne babsko mówi i głosu płaczącego Yamady - Co pani sobie wyobraża? Chłopak jest po zabiegu, nie wolno mu się denerwować, a pani... - aż zawarczał, powstrzymując się przed powiedzeniem tego co o niej myślał. Czuł w sobie wielką niechęć do niej - Niech pani stąd wyjdzie.
- Twój kochanek pedale?! - krzyknęła do brata, po czym spiorunowała wzrokiem Haru i zamierzała coś powiedzieć, ale w chwili kiedy mężczyzna zmrużył oczy, kobieta zamknęła usta i wyszła z sali. Haru popatrzył na leżącego na łóżku chłopaka. Jego długie włosy spływały swobodnie po ramionach i ze swobodą dotykały klatki piersiowej. Katsumi popatrzył zapłakany na Haru.
- Nie chciałem, żeby pan był tego świadkiem - pociągnął nosem. Haru podał mu paczkę chusteczek. Przypomniał sobie chwile, kiedy to on został wyrzucony z domu w wieku 17 lat przez ojca alkoholika i matkę nienawidzącą homoseksualistów. Wiedział jak się wtedy czuł i dlatego teraz rozumiał co czuje Yamada. Chłopak został bez dachu nad głową, a ze szpitala miał niedługo wyjść. Chłopak położył się bardziej na poduszce i wpatrzył w sufit. Haru nie wiedział co miał mu powiedzieć. Położył mu dłoń na ramieniu, tym samym dotykając jego włosów i stwierdzając, że są jedwabiście miękkie.
- Zaraz wrócę.
Zapukał do pokoju w którym, jak mu powiedziano, powinien być Eiji.
- Proszę wejść - zawołał kobiecy głos.
Haru wszedł do przestronnego gabinetu lekarskiego. Za biurkiem siedziała na oko 30 letnia lekarka, ta, która robiła Yamadzie USG. Obok niej stał Eiji, pochylając się nad jej ramieniem. Oboje przeglądali jakieś papiery.
- Dzień dobry, ja chciałem zapytać o stan zdrowia Katsumiego Yamady.
Eiji wziął do ręki przeglądany dokument i podszedł do Haru.
- Właśnie zrewidowaliśmy jego wyniki badań i są bardzo dobre. Chłopak powinien jeszcze odpoczywać, najlepiej leżeć, czasem krótki spacer mu nie zaszkodzi i przyjmować leki, szwy zostaną zdjęte za dwa tygodnie, ale nie ma przeciwwskazań do wypisania go ze szpitala jeszcze dzisiaj.
- Jak to dzisiaj? Przecież ten chłopak nie ma dokąd pójść. Właśnie się dowiedziałem, że jego siostra wyrzuciła go z mieszkania.
- Haru my nie możemy go w nieskończoność trzymać w szpitalu, zwłaszcza, że nie ma takiej potrzeby. Powinien dochodzić do zdrowia we własnym domu. Anko po południu wypisze mu zwolnienie.
- Ewentualnie moglibyśmy zatrzymać go do jutra - odezwała się Anko - nie ma krewnych lub znajomych, którzy by mu pomogli?
- Z tego co wiem poza tą siostrą nie ma nikogo - w chwili, kiedy wymawiał słowo siostra w jego głosie słychać było sztylety.
- A ty kim dla niego jesteś? - spytał Eiji.
- Jego pracodawcą. Sprzątał w klubie.
- Na pewno nie może wylądować w jakimś schronisku, nie kiedy potrzebuje jeszcze opieki i spokoju.
- Coś wymyślę. Dzięki Eiji, do widzenia pani.
- Do widzenia.
Jego kobieca intuicja, że wszyscy po przyjęciu będą spać zawiodła na całego, jak tylko wszedł do domu.
- O Shin, myślałam, że jeszcze śpisz kochanie - w holu po którym krzątała się masa ludzi, sprzątających po przyjęciu, przywitała go matka.
- Mama? Myślałem, że jeszcze będziesz spała.
- No coś ty, zaraz idę do pracy. Mam dziś lekcje o 9:30, także masz szczęście, że mnie jeszcze zastałeś.
?Szczęście czy pecha?? - pomyślał.
- Synku dlaczego ty masz na sobie rzeczy z wczoraj?
- Ja? no... - podrapał się po karku.
- No nie mów, że spędziłeś noc poza domem? - Ise uśmiechnęła się szeroko - Powiedz z którą dziewcząt byłeś. Może z córką pana Sasaki, to śliczna dziewczyna.
- Byłem z Eijim. Przegadaliśmy całą noc u niego w domu.
- Przegadaliście siedząc pół nago?
- Co?
- Masz źle zapięte guziki.
- Nooo?
- Czyżbym na wnuki nie miała co liczyć?
- Mamo - poczuł się zakłopotany.
- Widziałam jak na niego patrzysz i nie mam nic przeciw. Chcę żebyś był szczęśliwy. Dobrze, ja już nic nie mówię. Pędzę do pracy.
- >No to pięknie. Mam matkę przed, którą nic się nie ukryje<.
Poszedł na górę i od razu skierował się do swojego pokoju. Chciał się przebrać i dopiero pogadać z Ryu. Wszedł do sypialni i zobaczył brata śpiącego na jego łóżku. Zdjął marynarkę i kapcie, usiadł w nogach łóżka po turecku.
- Ryu, braciszku, pora wstawać.
Jasnowłosy zawsze budził się na dźwięk jego głosu, więc teraz otworzył oczy i popatrzył na brata, leżał na lewym boku. Ryu zlustrował jego wygląd.
- Wyglądasz jakbyś właśnie uprawiał seks - uśmiechnął się.
- Przestań. - powiedział szybko Shin, lekko zbladł. - Wyglądam normalnie. Jak według ciebie wygląda taka osoba?
- Ha, mam cię - Ryu podniósł się i oparł się o wezgłowie łóżka - żartowałem, ale tak patrząc na ciebie - przechylił głowę raz w prawo, raz w lewo - to wyglądasz promiennie, a do tego nie spałeś w domu?
- Żartowałeś? - przerwał mu - ja tu się martwiłem, czy u ciebie wszystko w porządku, a tobie się żartów zachciewa - Czemu spałeś w moim pokoju?
Ryu podciągnął nogi do siebie i objął je rękoma. Nadal miał na sobie tylko spodnie od piżamy.
- W nocy chciałem z tobą porozmawiać, ale nie było cię więc zacząłem rozmyślać. Zareagowałem lękiem na to co zrobił Kei, ale chyba dzięki temu doszedłem do wniosku, że mój strach nie powinien mną rządzić. Powinienem nauczyć się panować nad nim. Teraz Kei zrobił sobie głupie żarty, a co będzie jak ktoś mnie napadnie, to co poddam się bez oporu i będę prosił płaczliwie puść mnie, bo mnie sparaliżuje, zamiast podjąć walkę? Poza tym powinienem wiedzieć, że sytuacja nie musi się powtórzyć, że po ulicach nie chodzą tylko źli ludzie. Wyrządzono mi ogromną krzywdę, ale dlaczego ma to mnie zniszczyć? Kaoru robiąc mi to co zrobił chciał, abym cierpiał całe życie, bał się nawet liścia na wietrze, czy związania się z kimś, ale ja mu na to nie pozwolę. Nie pozwolę mu wygrać. Jak się poddam to będzie po mnie. Zachowanie Kei?a choć głupie upewniło mnie w tym. To nie Kei sprawił mi ból, tylko Kaoru, to była kara dla mnie, że chciałem go zostawić. Przez niego boję się dotyku ludzi, który tak lubiłem. Przecież gdyby Ito mnie nie skrzywdził wczorajsza sytuacja była by nawet podniecająca, a już na pewno wtedy, kiedy dowiedziałem się, kim jest mój napastnik. Shin, ja nie chcę się już bać, chcę żyć normalnie.
Shin słuchał tego i cieszył się jak głupek. Nie wierzył, że po tym co wczoraj się działo z jego bratem, ten dzisiaj jest jak nowo narodzony. Ciekawiło go jedno jak zachowa się względem Kei?a.
- A co z Tanaką?
Młodszy Kazama wyprostował nogi i założył ręce na piersi.
- Mimo tego co powiedziałem, jestem zły na niego, bardzo zły. Nie wiem, czy będę miał ochotę z nim przebywać. Pewnie dziwi go moja reakcja, ale wiedział, że nie lubię być dotykany...
- Już go nie dziwi - wyszeptał Shin, ale brat go doskonale słyszał.
- Słucham?
- Będziesz zły, ale ja po tym co ten idiota zrobił wygadałem wszystko jemu i Eijiemu, to co tobie się przydarzyło - spojrzał przestraszony na brata. Widział jak Ryu otwiera i zamyka usta, jakby chcąc coś powiedzieć, ale żadne słowo z nich nie wypłynęło.
Ryu miał ochotę rzucić się na brata i mu zwyczajnie przyłożyć. Zacisnął dłonie w pięści.
- Ty byś nic nie powiedział i w końcu ktoś musiał to zrobić.
- I musiałeś to być ty?!
- Kei musiał zrozumieć co zrobił, a tylko tak mogło coś do niego dotrzeć. Ryu nie gniewaj się na mnie. Proszę.
- Ja nie chciałem, aby o tym ktoś poza rodziną, wiedział. Źle mi z tym, że ktoś poznał moją tajemnicę.
- Prędzej czy później poznali by prawdę.
Chłopak chwilę milczał, próbując poukładać sobie wszystko.
- Wiem, ale nie zmienia to faktu, że jestem na ciebie zły i musisz ponieść karę - na jego ustach ukazał się dość podstępny uśmieszek - Chcę poznać prawdę o dzisiejszej nocy. Czemu masz na sobie ubrania, które miałeś na przyjęciu? Gdzie spędziłeś noc, u kogo lub z kim?
Blondyn przez chwilę myślał nad tym co mu odpowiedzieć. Wiedział, że on i tak pozna prawdę jak matka wróci z pracy.
- Wczoraj jak wyszedłem z twojej sypialni pojechałem prosto do Kei?a. Wyszedłem stamtąd dopiero dzisiaj rano.
- Zostałeś u nich na noc? Czemu nie wróciłeś do domu?
- Zatrzymał mnie Eiji... no dobra spałem z nim - ukrył twarz w dłoniach, słysząc wbrew sobie wypowiedziane słowa..
- Myślałem, że jesteś hetero. Eiji to facet, wiesz o tym, prawda? - usiadł bliżej brata.
- Wiem, że to facet.
- Jesteś gejem i ukrywałeś to?
- Nie wiem kim jestem. Ty, a może on zrobił ze mnie geja?
- Nie można z kogoś zrobić geja. Homo się jest lub nie. Zaciągnął cię siłą do łóżka?
- Nie - wstydził się mu o tym mówić - pocałował mnie, a ja wtedy miałem ochotę oddać mu się natychmiast w ich salonie na podłodze. Ojejku po co ja ci to mówię - na jego policzkach pokazała się piękna czerwień?
- Bo ostatnio zwierzamy się sobie? Podobało ci się jak się kochaliście?
- O tak. Z dziewczyną nigdy tak mi się to nie podobało, jak z nim.
- Jesteś gejem, tylko nie wiedziałeś o tym. No możesz jeszcze być bi. Podobali ci się wcześniej mężczyźni?
- Nie! Eiji mi się podoba.
- Ej nie kłam. Widzę to, bo nie patrzysz na mnie, tylko błądzisz wzrokiem po pokoju.
- No, niektórzy mi się podobali. Taki jeden w liceum, był fajny, ale nie myślałem, żeby czegoś próbować. A Eiji - rozmarzył się - jest taki cudowny i kochany.
- Wpadłeś! - Ryu zaczął się śmiać.
- Jak to wpadłeś?
- Normalnie. I to po jednej nocy. Dobry był? Byłeś na dole czy na górze?
- Zawstydzaj mnie jeszcze bardziej.
- Jestem ciekaw.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - westchnął widząc wpatrzone w niego ciekawskie oczy - Był bardzo dobry, chociaż porównania nie mam. Byłem na dole. I skończ z tymi pytaniami, bo się tu zaraz spalę. Ja wiem, że ty jesteś w tych sprawach bardzo bezpośredni i nie krępują cię takie tematy, ale mnie tak. To dla mnie coś nowego.
- Co teraz będzie między wami?
- Mam uczucie, że rano chciał mi wyznać uczucia. Tak na mnie patrzył, ale mu przerwałem, bo nie wiedziałem co ja mu odpowiem. Czuję do niego coś ciepłego od chwili jak zaczęliśmy częściej przebywać ze sobą. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby twój, niby hetero, braciszek spróbował szczęścia u boku mężczyzny.
- No nic - rzucił się na brata obejmując go - witaj w gronie nawróconych.
- Udusisz mnie głupolu.
Ryu odsunął się od brata.
- Wiesz co mnie cieszy? - zapytał Shin.
- Co?
- Ty się śmiejesz.
Tak, Ryu śmiał się wesoło jak nigdy.
- Powiedziałem, że nie dam Kaoru mnie zniszczyć. I drugi powód to ten, że teraz będę mógł gadać z tobą o facetach.
- No nie przeginaj. Nie myśl, że będę opisywał moje stosunki z Eijim
- Nie musisz ja już wiem, że seks masz udany i planujesz nowe... - nie dokończył, bo oberwał poduszką w głowę.
- Ja mówiłem o ogólnych stosunkach między ludzkich, a nie o seksie głupolu.
Ryu ponownie został uderzony poduszką, wstał i uciekł z pokoju.
Tymczasem Kei po wzięciu prysznica w samym szlafroku usiadł smętnie w fotelu. Przejechał dłonią po wilgotnych włosach. Westchnął. Nie miał zamiaru ruszać się dzisiaj z domu. Chciał przesiedzieć w swoim pokoju wieczność. Nie rozumiał co się z nim ostatnio działo. W czasie, kiedy nie znał Ryu, było mu dobrze, używał życia, nie miał uczuć, a teraz jest przez nie rozrywany. Ten chłopak działał na niego jak płachta na byka. Wysyłał mu jakieś feromony, które sprawiały, że nie umiał przestać o nim myśleć. Bez niego ciężko mu było funkcjonować.
Wczorajsza sytuacja pokazała mu, że potrafi być dupkiem. Do tego dochodził Haru, którego chciał zaciągnąć do łóżka. Chciał na chwilę zapomnieć o zranieniu Kazamy i wygłupił się przy Nakamurze. Teraz tylko jedna myśl zaprzątała mu głowę, jak przeprosić jasnowłosego? Jutro musi pójść do szkoły, co zrobi?
Haru wrócił do Yamady. Chłopak leżał wpatrzony w okno. Odwrócił głowę słysząc czyjeś kroku.
- Rozmawiałem z lekarzem. Mówi, że wyniki masz dobre i chcą cię wypisać ze szpitala.
- Dzisiaj?
- Tak. Masz u kogo zatrzymać się?
Chłopak nie odpowiedział tylko znów jego wzrok znów zawędrował w stronę okna.
- Miałem - powiedział dopiero po dłuższej chwili - ale nie mogłem tego miejsca nazwać domem - w jego głosie słychać było rezygnację i smutek - Teraz będzie mi lepiej, poradzę sobie. Tylko niech mnie pan nie wyrzuca z pracy, bo bez niej będę miał problem.
- Masz jakieś oszczędności?
- Panie Nakamura, czy to przesłuchanie? - spojrzał mu prosto w oczy.
- Nie tylko chciałbym wiedzieć, czy mogę ci jakoś pomóc?
- Niech mi pan pożyczy na motel, odpracuję to. Potem może sobie coś znajdę.
- Gówno prawda Yamada! Myślisz, że przez najbliższe dni sobie poradzisz sam? Co ty myślisz, że wynajmiesz pokój w motelu dodatkowo pewnie jakiś obskurny i już będzie dobrze?! Miałeś zabieg, wiesz co to znaczy?! Wyglądasz na kogoś nie przystosowanego do życia i chcesz sam sobie radzić?! - Haru krzyczał, a Katsumi kulił się w sobie coraz bardziej - Chyba nie jesteś taki głupi, aby sądzić, że zaraz wrócisz do pracy! Chcesz, aby szwy popękały?! Jak ty to sobie wyobrażasz?! Powiedz mi dzieciaku!
Chłopak powoli obrócił się na bok, lekko dotykając swego brzucha, tyłem do mężczyzny. Dopiero wtedy Haru ocknął się z tego niespodziewanego wybuchu i dał sobie mentalnego kopniaka. Długowłosy zapewne w swoim życiu słyszał już zbyt wiele takich krzyków.
- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Zdenerwowałem się, na myśl, że chcesz mieszkać w motelu. Nie ma o tym mowy. Co prawda ja mam tylko malutkie mieszkanie, ale jakoś się w nim pomieścimy.
Widział jak Katsumi odwraca głowę i patrzy na niego.
- Ja nie potrzebuję jałmużny.
- Chcę ci pomóc. Wiem jak to jest zostać bez niczego. Nie mam zamiaru pozwolić, żeby ciebie spotkało to samo co mnie. Nie chce nic więcej ponad to, żebyś wyzdrowiał i miał dach nad głową.
Kei zszedł na dół, kiedy poczuł głód,myśl, że chce w swoim pokoju spędzić wieczność jak szybko przyszła tak i szybko uleciała. Zobaczył jak brat zamyka drzwi i zmęczony opiera się o nie.
- Uff, pojechali - oznajmił Eiji.
- Kto?
- Tata i Nanako, mówiłem ci, że wyjeżdżają. Nanako od dwóch godzin latała po domu i sprawdzała, czy wszystko zabrała. Zatrudniając mnie do pomocy. Mam dość, co mnie obchodzi, ilość zapakowanej bielizny. I tak na miejscu kupi dwa razy tyle.
- Myślałem, że jesteś jeszcze w szpitalu.
- Miałem dziś tylko trzy godziny. Za to jutro mam tam być od rana do nocy. Nie wiem kto wymyślił ten grafik. Przeprosiłeś Ryu?
- Nie potrafię mu spojrzeć w oczy.
- Wstydzisz się kolego, wstydzisz się - podszedł do brata i poklepał go delikatnie po policzku - Miyo chodź, pani Shimizu zaprasza na deser - zwrócił się do siostry, która siedziała na komodzie z opuszczoną głową - Miyo co ci jest?
Obaj do niej podeszli. Dziewczynka popatrzyła na nich cała zapłakana.
- Mama obiecała mi, że pójdziemy dzisiaj do kina, a potem na lody do Asakusa. Obiecała, że pochodzimy tam po straganach i...
Eiji wziął dziewczynkę na ręce i ją przytulił.
- Mama nie mogła, ale my możemy tam pójść, prawda Kei? Zrobisz to dla swojej małej siostrzyczki, prawda? - Jego wzrok mówił, że odmowy nie przyjmuje.
- Ja nie jestem mała.
- Dla nas jesteś - postawił dziewczynkę na podłodze - idź się ubrać. Ciebie też to się dotyczy Kei. Zaczekam na was przy samochodzie.
Wyszedł przed dom i wyciągnął komórkę. Miał nadzieję, że Shin zgodzi się na jego pomysł.