G贸wniarz 5
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 09 2011 01:48:41
***

Niedziela rano. Gabriel nastawi艂 budzik na sz贸st膮, 偶eby pouczy膰 si臋 z samego rana. Stwierdzi艂, 偶e lepiej b臋dzie jak do tego g贸wniarza p贸jdzie po po艂udniu. Nie wiedzia艂 co go tam mo偶e spotka膰, wiec lepiej najpierw si臋 pouczy膰, a wszelkie wybryki smarkacza, wraz z ich konsekwencjami zostawi膰 na wiecz贸r. Na szcz臋艣cie jego dwaj wsp贸艂lokatorzy spali powaleni przez alkohol, wi臋c mia艂 pewno艣膰, 偶e nic nie b臋dzie mu przeszkadza膰 w nauce. Tak si臋 zaczyta艂 w materia艂ach, ze do rzeczywisto艣ci przywr贸ci艂 go dopiero burcz膮cy wyj膮tkowo g艂o艣no 偶o艂膮dek. Podni贸s艂 wzrok znad ksi膮偶ek. Nawet nie zauwa偶y艂 jak jego wsp贸艂lokatorzy obudzili si臋 z pijackiego snu i wybyli z pokoju. No i dobrze, przynajmniej nie b臋d膮 go wyci膮ga膰 na w贸dk臋. Owszem, Gabriel, jak ka偶dy facet, lubi艂 sobie wypi膰 od czasu, do czasu, jednak, w przeciwie艅stwie do swoich lokator贸w, jak i wielu innych mieszka艅c贸w akademika potrafi艂 powiedzie膰 "do艣膰!" w odpowiednim momencie. A teraz w艂a艣nie by艂 odpowiedni moment. Zbli偶a艂a si臋 sesja, wi臋c nale偶a艂o si臋 odpowiednio przygotowa膰. Jednak umys艂 to nie wszystko, trzeba tak偶e dba膰 o cia艂o. W艂a艣nie zastanawia艂 si臋 co kupi膰 na obiad, 偶eby by艂o jak najtaniej i w miar臋 smacznie, gdy zadzwoni艂a jego kom贸rka. Spojrza艂 na wy艣wietlacz. Jasiek. U艣miechn膮艂 si臋 ciep艂o.
- S艂ucham?
- I jak idzie nauka?
- Spoko.
- A mo偶e ju偶 na dzisiaj starczy?
- A wiesz, 偶e pomy艣la艂em to samo? - powiedzia艂 ze 艣miechem.
- Czyli co, przychodzisz do mnie? Je偶eli ruszysz si臋 teraz to za艂apiesz si臋 jeszcze na obiad.
- Nie chcia艂bym sprawia膰 k艂opotu - powiedzia艂 z zak艂opotaniem.
- Ale偶 to 偶aden k艂opot. Matka nagotowa艂a tyle, 偶e starczy chyba dla ca艂ej armii - Jasiek za艣mia艂 si臋.
- W takim razie z przyjemno艣ci膮 przyjd臋.
- No to czekam. Pa.
Roz艂膮czy艂 si臋. No i problem obiadu rozwi膮zany. To nie tak, 偶e nagle sta艂 si臋 materialist膮 i nic ju偶 innego do Jaska nie czuje. Kocha go i to bardzo, ale nie oszukujmy si臋, te posi艂ki u Ja艣ka pozwala艂y ma zaoszcz臋dzi膰 troch臋 kasy, no a poza tym by艂y smaczne. Szybko schowa艂 materia艂y i wyszed艂 z pokoju.
Do domu Ja艣ka dotar艂 bardzo szybko. Drzwi otworzy艂a Monika. Ju偶 chcia艂a co艣 powiedzie膰, ale pojawi艂 si臋 Jasiek i j膮 przegoni艂. Zaprowadzi艂 Gabriela do kuchni, gdzie wszyscy ju偶 siedzieli. I znowu harmider i przepychanki. Jednak nie dziwi艂o to ju偶 Gabriela tak bardzo jak na pocz膮tku. Po sko艅czonym obiedzie Gabriel z Micha艂em poszli do pokoju tego drugiego. Kiedy wychodzili z kuchni Jasiek z艂apa艂 brata i grobowym g艂osem oznajmi艂 mu, 偶e je偶eli znowu spr贸buje obmacywa膰 jego ch艂opaka, to nie do偶yje dwudziestki. Oczywi艣cie Micha艂 偶arliwie zapewni艂, 偶e b臋dzie grzeczny, co, bior膮c pod uwag臋 min臋 Micha艂a, Jasiek przyj膮艂 do艣膰 sceptycznie, jednak mimo to pu艣ci艂 go.
- Mo偶e by艣my sobie zrobili przerw臋? - j臋kn膮艂 Jasiek po godzinie t艂umaczenia.
- Mo偶e by膰 - odpar艂 wspania艂omy艣lnie Gabriel. - Zr贸b mi herbat臋.
- Dobra! - Micha艂 u艣miechn膮艂 si臋 i wylecia艂 z pokoju.
Wr贸ci艂 par臋 minut p贸藕niej z kubkiem herbaty, pude艂kiem lod贸w i dwoma pustymi talerzykami. Gabriel z lekka zdziwi艂 si臋 widz膮c te talerzyki, ale nic nie powiedzia艂. W ci膮gu tych kilku dni znajomo艣ci z tym g贸wniarzem nauczy艂 si臋 jednego: niczemu si臋 nie dziwi膰 i w nic nie wnika膰. Patrzy艂 wi臋c cierpliwie na to co robi Micha艂. Ten po艂o偶y艂 talerzyki na biurku i si臋gn膮艂 do jednej z szuflad. Po chwili wyci膮gn膮艂 z niej blach臋 z plackiem. Ciasto w szufladzie biurka? Czemu? I co on tam jeszcze trzyma? Gabriel zdumiony patrzy艂 jak Micha艂 kroi placek na kawa艂ki
- Musia艂em schowa膰, bo inaczej wszystko by mi ze偶arli - powiedzia艂 Micha艂, zupe艂nie jakby czyta艂 w my艣lach Gabriela. - Ja nie wiem jak oni to robi膮. Cho膰by byli na ko艅cu 艣wiata, to i tak zlec膮 si臋 do domu jak tylko upiek臋 jaki艣 placek. Jakby mieli jaki艣 plackoradar. Wi臋c musia艂em tego piernika schowa膰, 偶eby go nie wyw膮chali. Bo ja go upiek艂em specjalnie dla ciebie, wiesz?
- Dla mnie? - zdumia艂 si臋 Gabriel odbieraj膮c od Micha艂a talerzyk z ciastem.
- No - pokiwa艂 twierdz膮co g艂ow膮. - Bo by艂e艣 wczoraj taki mi艂y dla mnie i cierpliwy, no to pomy艣la艂em sobie, 偶e zrobi臋 ci za to placek. No bo skoro Jasiek nie pozwoli艂 mi da膰 ci buzi, to pomy艣la艂em, 偶e tak ci podzi臋kuj臋. Nie smakuje ci? - spyta艂 nagle Micha艂 spogl膮daj膮c na Gabriela, kt贸ry siedzia艂 i patrzy艂 si臋 na rozm贸wc臋.
- Nie, dlaczego? - zdziwi艂 si臋.
- No bo nie jesz - w jego g艂osie mo偶na by艂 wyczu膰 smutek. - Nie lubisz piernika?
- Ale偶 sk膮d! Uwielbiam piernik! - zapewni艂 szybko widz膮c jak oczy Micha艂a robi膮 si臋 podejrzanie wilgotne. - Tylko, 偶e zaskoczy艂e艣 mnie tym troch臋...
- Naprawd臋 lubisz?! To tak samo jak ja! Super! - Micha艂 u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha i si臋gn膮艂 do szuflady. Wyci膮gn膮艂 z niej rol臋 foli spo偶ywczej, owin膮艂 ni膮 reszt臋 placka i wsadzi艂 do reklam贸wki. - Prosz臋! - poda艂 reklam贸wk臋 Gabrielowi.
- Co to?
- Placek! Ca艂y dla ciebie! - u艣miechn膮艂 si臋 pe艂n膮 g臋b膮.
- Ale偶 nie trzeba... - Gabriel by艂 wyj膮tkowo zak艂opotany - Mo偶e lepiej daj go swojej rodzinie. Z pewno艣ci膮 ch臋tnie go zjedz膮.
- A w艂a艣nie, 偶e trzeba! Zrobi艂em go dla ciebie i tylko ty go mo偶esz zje艣膰! A oni ju偶 dostali wczoraj swoj膮 porcj臋 placka! - Mina Micha艂a by艂a tak stanowcza, 偶e Gabriel tylko westchn膮艂 i wzi膮艂 reklam贸wk臋.
Wr贸cili do nauki, kt贸ra trwa艂a a偶 do kolacji z niewielkimi przerwami na, jak to okre艣li艂 Micha艂, "zregenerowanie si艂 przy pude艂ku lod贸w" oraz cz臋stymi wizytami Ja艣ka, kt贸ry sprawdza艂 czy jego brat nic nie kombinuje z jego ch艂opakiem.
Po kolacji, kt贸r膮 znowu zjedli ca艂膮 rodzin膮 Micha艂 zaj膮艂 si臋 swoimi sprawami, a Gabriel poszed艂 do pokoju Ja艣ka, kt贸ry, chc膮c mie膰 pewno艣膰, 偶e "ten g艂upi g贸wniarz" w niczym im nie przeszkodzi, zamkn膮艂 drzwi na klucz. A kiedy i Gabriel zyska艂 t膮 pewno艣膰 mogli w ko艅cu spokojnie odda膰 si臋 temu o czym Jasiek my艣la艂 przez ca艂y dzie艅. A 偶e by艂 wyj膮tkowo pobudzony, do czego zreszt膮 doprowadzi艂 jego w艂asny brat, wi臋c i odg艂osy nami臋tno艣ci unosi艂y si臋 w powietrzu do艣膰 d艂ugo w nocy. Zasn臋li dopiero o trzeciej nad ranem. Wstali dosy膰 p贸藕no, wi臋c 偶eby nie sp贸藕ni膰 si臋 na zaj臋cia zrezygnowali zupe艂nie ze 艣niadania. Gabriel tylko wsadzi艂 do plecaka placek i pobiegli na uczelni臋.
Po zaj臋ciach, o dwudziestej, Jasiek szybko wr贸ci艂 do domu, a Gabriel, jak to co tydzie艅, uda艂 si臋 do znajomego bufetu na obiado-kolacj臋. Kiedy wr贸ci艂 do akademika stwierdzi艂, 偶e jest jeszcze na tyle wczesna godzin, 偶e mo偶e si臋 pouczy膰. Si臋gn膮艂 r臋k膮 do plecaka i natkn膮艂 si臋 na co艣 mi臋kkiego. Zdziwiony zajrza艂 do 艣rodka i zobaczy艂 dziwne zawini膮tko. Przypomnia艂 sobie. Placet od tego denerwuj膮cego g贸wniarza! Wyci膮gn膮艂 go z plecaka i ostro偶nie rozwin膮艂. Nawet teraz pachnia艂 jakby upieczono go dopiero przed chwil膮. Nie zastanawiaj膮c si臋 d艂u偶ej ukroi艂 sobie dwa kawa艂ki, a reszt臋 zawin膮艂 z powrotem w foli臋 i schowa艂 do szafki. Usiad艂 na 艂贸偶ku opieraj膮c si臋 o 艣cian臋 i przymkn膮wszy oczy delektowa艂 si臋 plackiem. Jakim cudem ten denerwuj膮cy g贸wniarz m贸g艂 upiec co艣 tak wspania艂ego?? Denerwuj膮cy... Czy aby na pewno? Fakt, 偶e ca艂y czas gra艂 Gabrielowi na nerwach, ale przecie偶 nie robi艂 tego specjalnie, on po prostu chyba ma ju偶 taki charakter. No i upiek艂 specjalnie dla niego placek. Tylko dla niego, nawet Jasiek go nie dosta艂. 艢wiadomo艣膰 tego sprawi艂a, 偶e zrobi艂o mu si臋 dziwnie ciep艂o na sercu. Jednak to uczucie szybko zosta艂o zast膮pione przygn臋bieniem. Przecie偶 on nic nie znaczy dla tego g贸wniarza, wi臋c nie powinno go cieszy膰, 偶e tamten tak si臋 dla niego stara. Po prostu pr贸buje by膰 mi艂y dla ch艂opaka swojego brata. To Jasiek powinien bardziej si臋 o niego troszczy膰, a zachowuje si臋 tak jakby mu tak naprawd臋 nie zale偶a艂o. Dlaczego? Wydawa艂o mu si臋, 偶e od pocz膮tku studi贸w pozna艂 ju偶 Ja艣ka na tyle, 偶eby wiedzie膰 jaki jest i czego mo偶na si臋 po nim spodziewa膰. A skoro Jasiek tak si臋 zachowuje, to albo mu nie zale偶y a偶 tak bardzo, albo on w og贸le Ja艣ka nie rozumie. Westchn膮艂. Jeszcze przez chwil臋 siedzia艂 delektuj膮c si臋 smakiem, a偶 w ko艅cu z ci臋偶kim westchnieniem zabra艂 si臋 za skrypty. Z ch臋ci膮 zjad艂by jeszcze kawa艂ek, ale niestety jego 偶o艂膮dek dawa艂 sygna艂y, 偶e ju偶 jest pe艂ny.
Kilka nast臋pnych dni Gabriel dzieli艂 miedzy zaj臋cia, nauk臋 z Micha艂em i noce z Ja艣kiem. W ko艅cu nadszed艂 pi膮tek. W艂a艣nie min臋艂a dwudziesta druga. Jasiek by艂 w trakcie doprowadzania swojego ch艂opaka do granic wytrzyma艂o艣ci, gdy nagle do jego uszu dobieg艂 jaki艣 rumor, a chwil臋 potem krzyk:
- Jasiek! Jaaaaasieeeek!
- Co ten g贸wniarz znowu wyprawia? - mrukn膮艂 zirytowany i zacz膮艂 ubiera膰 spodnie.
- Jaaaasieeeek! Hehehehe! Jaaasieeek!
- Zabij臋 g贸wniarza! - warkn膮艂 Jasiek i wyszed艂 z pokoju, a za nim zaciekawiony Gabriel.
Zeszli na d贸艂 i zobaczyli przy wej艣ciowych drzwiach k艂臋bowisko sk艂adaj膮ce si臋 z trzech ch艂opak贸w. Dw贸ch z nich pr贸bowa艂o podnie艣膰 trzeciego i utrzyma膰 go w pozycji wzgl臋dnie pionowej, co kiepsko im wychodzi艂o bior膮c pod uwag臋 stan w jakim tamten si臋 znajdowa艂. Stan totalnego upojenia alkoholowego.
- Dobry wiecz贸r - dwaj towarzysze pijaka odezwali si臋 widz膮c Ja艣ka stoj膮cego u podstawy schod贸w. Przez ca艂y czas pr贸bowali utrzyma膰 w pozycji pionowej 艣miej膮cego si臋, zalanego w trupa Micha艂a.
- Jaaaasieeek! - Micha艂 w ko艅cu zauwa偶y艂 brata i rzuci艂 si臋 w jego stron臋, jednak nie podtrzymywany przez towarzyszy, z nogami rozje偶d偶aj膮cymi si臋 na wszystkie mo偶liwe strony, run膮艂 jak d艂ugi na pod艂og臋.
- Co ty wyprawiasz g贸wniarzu? - sykn膮艂 w艣ciek艂y do granic mo偶liwo艣ci Jasiek pr贸buj膮c podnie艣膰 brata. - Zaraz zlec膮 si臋 tu wszyscy s膮siedzi.
- Chrzani膰 s膮siad贸w. Hehehe - Micha艂 machn膮艂 lekcewa偶膮co r臋k膮 opieraj膮c si臋 na bracie. - Jasiek, kocham ci臋 - i pr贸bowa艂 poca艂owa膰 brata, co bior膮c pod uwag臋 stan w jakim si臋 znajdowa艂, kiepsko mu wychodzi艂o.
W pewnym momencie Micha艂 zobaczy艂 stoj膮cego w pobli偶u Gabriela.
- Gabriel! - wykrzykn膮艂 i u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha. Wyrwa艂 si臋 z obj臋膰 brata i na czworakach, pr贸buj膮c pokona膰 prawo grawitacji podszed艂 do Gabriela. Podpar艂 si臋 o 艣cian臋 i powoli podni贸s艂 si臋 do pozycji pionowej, a potem skierowa艂 si臋 w stron臋 Gabriela. Jednak galaretowate nogi sprawi艂y, 偶e jedynie run膮艂 na niego.
Gabriel odruchowo wyci膮gn膮艂 r臋ce chroni膮c ch艂opaka przed upadkiem.
- Gabriel! - Micha艂 u艣miechn膮艂 si臋 znowu. - Kocham ci臋!
- Prosz臋 si臋 tym nie przejmowa膰. On tak dzisiaj gada do ka偶dego - odezwa艂 si臋 jeden z ch艂opak贸w.
Pr贸buj膮cy utrzyma膰 pion Micha艂 obj膮艂 Gabriela za szyj臋 i soczy艣cie poca艂owa艂 go w oba policzki, potem okr臋ci艂 si臋 na pi臋cie i wpad艂 w obj臋cia brata.
- Ciebie te偶 kocham! - i pr贸bowa艂 go poca艂owa膰, lecz zosta艂 powstrzymany stanowczym gestem.
- Jeste艣 pijany - warkn膮艂 Jasiek uciekaj膮c z twarz膮 przed 艣mierdz膮cym alkoholem oddechem brata.
- Ja? Hik. Ale偶 sk膮d - u艣miechn膮艂 si臋 g艂upkowato.
- Nie wkurwiaj mnie g贸wniarzu. Ledwo si臋 trzymasz na nogach i jedzie od ciebie jak z gorzelni.
- No dobra, mo偶e troch臋 wypi艂em. Hik. Ale tylko troszeczk臋.
- Troszeczk臋? Ty ledwo trzymasz si臋 na nogach.
- No co ty - odpar艂 z oburzeniem Micha艂. - Mog臋 sta膰 normalnie - i na potwierdzenie odsun膮艂 si臋 od brata. Przez chwil臋 kiwa艂 si臋 na wszystkie strony, a偶 w ko艅cu nogi si臋 pod nim ugi臋艂y i wyl膮dowa艂 ty艂kiem na pod艂odze. - No dobra, chyba jestem pijany.
- Mo偶esz mi 艂askawie powiedzie膰 dlaczego si臋 tak schla艂e艣? - spyta艂 Jasiek z gro藕n膮 min膮.
Micha艂 przez chwil臋 patrzy艂 si臋 na brata jakby zastanawia艂 si臋 nad tym co tamten do niego powiedzia艂, w ko艅cu zacz膮艂 si臋 艣mia膰 jak g艂upi.
Jasiek skrzywi艂 si臋 ze z艂o艣ci, kucn膮艂 i trzasn膮艂 brata na odlew raz i drugi. 艢miech umilk艂 momentalnie.
- A ty co? - wybe艂kota艂 Micha艂 艂api膮c si臋 za oba policzki.
- Przesta艅 si臋 rechota膰 i gadaj czemu tak si臋 schla艂e艣, g贸wniarzu jeden - warkn膮艂 Jasiek.
- Nic ci nie powiem, brutalu jeden! - wykrzykn膮艂 Micha艂 i rozp艂aka艂 si臋.
- Rany boskie - westchn膮艂 Jasiek i odwr贸ci艂 si臋 do koleg贸w Micha艂a stoj膮cych wci膮偶 przy otwartych drzwiach: - mo偶ecie mi powiedzie膰, do ci臋偶kiej cholery, dlaczego ten g贸wniarz tak si臋 schla艂?
- Wczoraj mieli艣my klas贸wk臋 z matematyki - odpar艂 niepewnie jeden z ch艂opak贸w.
- A co to ma do rzeczy?
- No bo Micha艂 dosta艂 czw贸rk臋. Ca艂ka twierdzi艂, 偶e Micha艂 艣ci膮ga艂, chocia偶 go na niczym nie przy艂apa艂, no i dzisiaj postanowi艂 go przepyta膰 przy tablicy.
- No i co dosta艂? - zainteresowa艂 si臋 Gabriel.
- Pi膮tk臋 - odpar艂 drugi z ch艂opak贸w.
- Ca艂ka pokonany! - wrzasn膮艂 nagle Micha艂 wyrzucaj膮c do g贸ry w ge艣cie zwyci臋stwa. - Hip hip, hura! Ca艂ka pokonany! Hehehe! - zacz膮艂 si臋 艣mia膰 jak g艂upi, a偶 w ko艅cu przewr贸ci艂 si臋 na plecy.
- Tak si臋 z tego ucieszy艂, 偶e a偶 poszli艣my to obla膰 - doda艂 pierwszy ch艂opak. - I zanim si臋 obejrzeli艣my on ju偶 by艂 zalany w trupa. No to go przyprowadzili艣my. Troch臋 nam to ci臋偶ko sz艂o, Micha艂 ca艂y czas wyrwa艂 si臋 i chcia艂 ca艂owa膰 wszystkich w ko艂o.
- Dzi臋kuj臋, 偶e go dotaszczyli艣cie. Mo偶ecie ju偶 i艣膰 do domu, dalej poradz臋 sobie sam.
Ch艂opcy po偶egnali si臋 i wyszli.
- Gabriel! - Micha艂 pr贸bowa艂 obj膮膰 za szyj臋 pochylaj膮cego si臋 nad nim ch艂opaka. - Wiesz, 偶e ci臋 kocham?!
- Wiem, wiem - odpar艂 zapytany pr贸buj膮c podnie艣膰 pijaka.
- Ale nie wiesz jak bardzo - Micha艂 pr贸bowa艂 poca艂owa膰 Gabriela.
- Jak?
- Dobra - Jasiek podszed艂 i wzi膮艂 brata pod pachy - idziesz spa膰.
- Z tob膮? Nigdy w 偶yciu! - Micha艂 wyrwa艂 si臋 z obj臋膰 brata i odwr贸ci艂 do Gabriela. - Ale z tob膮 zawsze! - Obj膮艂 go za szyj臋. - Jeste艣 moim bohaterem, moim b贸stwem. Kocham ci臋.
- Ja ciebie te偶, ale teraz powiniene艣 si臋 po艂o偶y膰 - powiedzia艂 Gabriel spokojnie.
- A po艂o偶ysz si臋 ze mn膮? - wybe艂kota艂 Micha艂. Wida膰 by艂o, 偶e jeszcze chwila i ca艂kiem odleci.
- Oczywi艣cie.
- No to chod藕my - Micha艂 zacz膮艂 wspina膰 si臋 po schodach, ale nogi mu si臋 popl膮ta艂y i run膮艂 jak d艂ugi. - Spadaj - odtr膮ci艂 r臋k臋 brata gdy ten chcia艂 go podnie艣膰. - Tylko z moim s艂oneczkiem, nie z tob膮.
- Gabriel, zanie艣 go do pokoju, bo inaczej chyba nie da rady - mrukn膮艂 Jasiek.
Gabriel bez s艂owa wzi膮艂 pijaka na r臋ce i powoli zacz膮艂 wchodzi膰 na g贸r臋.
- Hehehe - roze艣mia艂 si臋 Micha艂. - Zupe艂nie jak ksi臋偶niczka - mrukn膮艂 i przytuli艂 si臋 jeszcze bardziej do Gabriela. - Kocham ci臋, m贸j ksi膮偶臋 - wymamrota艂 jeszcze i zapad艂 w sen.
Kiedy dotarli do pokoju Gabriel ostro偶nie po艂o偶y艂 ch艂opaka na 艂贸偶ku, rozebra艂 do slipek i przykry艂 ko艂dr膮. Na koniec wyszed艂 z pokoju zamykaj膮c za sob膮 drzwi. I chocia偶 wiedzia艂, 偶e w chwili obecnej nic nie obudzi g贸wniarza, to jednak zachowywa艂 si臋 bardzo cicho. Przeszed艂 do pokoju Ja艣ka.
- W ko艅cu zasn膮艂 - mrukn膮艂 siadaj膮c na 艂贸偶ku. - Zawsze si臋 tak zachowuje jak si臋 schleje?
- To by艂 jego pierwszy raz.
- No to nie藕le. B臋dziesz mia艂 przer膮bane jak znowu to zrobi.
- To on b臋dzie mia艂 przer膮bane - warkn膮艂 Jasiek. - Niech no tylko dojdzie do siebie, ja ju偶 sobie z nim pogadam.
- Odpu艣膰 g贸wniarzowi. By艂 taki szcz臋艣liwy, 偶e uda艂o mu si臋 wybroni膰 z pa艂y na koniec roku...
- To go nie usprawiedliwia - mrukn臋艂a Jasiek.
- Oj, daj spok贸j... Ten jeden raz.
- A ty co go tak bronisz, co? - Jasie spojrza艂 nieufnie na przyjaciela. - Masz zamiar mnie zdradzi膰?
- Wiesz co, powinienem si臋 obrazi膰 za te insynuacje - mrukn膮艂 Gabriel i ostentacyjnie odwr贸ci艂 si臋 plecami do kochanka.
- No co ty, ja nie m贸wi艂em powa偶nie - Jasiek pr贸bowa艂 obj膮膰 Gabriela lecz ten tylko odpycha艂 jego r臋ce.
- A ja tak - burkn膮艂 gniewnie.
- A je偶eli ci臋 艂adnie przeprosz臋? - szepn膮艂 wprost do ucha Gabriela jednocze艣nie przygryzaj膮c je lekko.
- No nie wiem - Gabriel pr贸bowa艂 jeszcze si臋 opiera膰, jednocze艣nie odchylaj膮c g艂ow臋 偶eby da膰 kochankowi lepszy dost臋p do szyi.
Opiera艂 si臋 jeszcze przez chwil臋, tak dla zasady. A potem... Potem kochankowie zupe艂nie zapomnieli o pijanym g贸wniarzu oddaj膮c si臋 nami臋tno艣ci.

***

Powoli otworzy艂 oczy. I szybko je zamkn膮艂 j臋kn膮wszy. Jednak to nie pomog艂o, s艂o艅ce wdziera艂o si臋 pod powieki i docieraj膮c do m贸zgu dra偶ni艂o zmaltretowane alkoholem nerwy. Schowa艂 g艂ow臋 pod poduszk臋. I kiedy ju偶 my艣la艂, 偶e przesz艂o chocia偶 troch臋, jego cia艂em wstrz膮sn臋艂y wibracje, doprowadzaj膮c ponownie nerwy do ob艂臋du.
- Lito艣ci - j臋kn膮艂 rozdzieraj膮cym g艂osem. - Niech to si臋 sko艅czy.
- Mi艂e uczucie, prawda? - G艂os wdar艂 si臋 do jego g艂owy i eksplodowa艂 niczym wystrza艂 armatni, a oszala艂e kom贸rki nerwowe wzmog艂y swoje sadystyczne zabawy, spot臋gowane dodatkowo przez intruza, kt贸ry nie bawi膮c si臋 w subtelno艣ci usiad艂 na 艂贸偶ku z pe艂nym rozmachem.
- M贸g艂by艣 si臋 tak nie drze膰? - j臋kn膮艂 spod poduszki. - 艁eb mi zaraz eksploduje.
- Co jest, g贸wniarzu? - spyta艂 Jasiek sarkastycznie. - Czy偶by chlanie ci si臋 czkawk膮 odbi艂o?
- Nigdy wi臋cej alkoholu - wyst臋ka艂.
- Mam nadziej臋 - sykn膮艂 Jasiek i podni贸s艂 poduszk臋, co wzbudzi艂o protest Micha艂a. - I zapami臋taj sobie jedno, g贸wniarzu - pochyli艂 si臋 tak, ze ich twarze prawie si臋 styka艂y - jeszcze raz tkniesz alkohol, chocia偶by 艂yczka, to tak ci臋 spior臋, 偶e przez miesi膮c b臋d膮 ci臋 musieli karmi膰 kropl贸wk膮. To, 偶e masz ju偶 dow贸d nie oznacza, 偶e jeste艣 doros艂y. Zrozumia艂e艣? - ostatnie s艂owo wysycza艂 wprost do ucha Micha艂a
- Zrozumia艂em - j臋kn膮艂 pijak odpychaj膮c jednocze艣nie brata i zas艂aniaj膮c g艂ow臋 ponownie poduszk膮. - Nie musisz tak wrzeszcze膰.
- To dobrze - Jasiek u艣miechn膮艂 si臋 i poklepa艂 brata po plecach, czym wywo艂a艂 kolejny j臋k. - A teraz wstawaj na 艣niadanie.
- 呕artujesz chyba - dobieg艂o spod poduszki. - 呕o艂膮dek chce mi rzyga膰, a ty ka偶esz mi je艣膰 艣niadanie? Lepiej da艂by艣 co艣, 偶eby to si臋 sko艅czy艂o.
- Niestety musisz przecierpie膰. Mo偶e to ci臋 nauczy czego艣.
- Sadysta jeste艣 - j臋kn膮艂.
Jasiek tylko roze艣mia艂 si臋 i wyszed艂 z pokoju nie omieszkawszy przy okazji zamkn膮膰 wyj膮tkowo g艂o艣no drzwi.
Micha艂 j臋kn膮艂 i przycisn膮艂 poduszk臋 jeszcze bardziej do g艂owy. Chwil臋 potem ponownie zasn膮艂.
Jasiek u艣miechaj膮c si臋 pod nosem przeszed艂 do swojego pokoju. 艢ci膮gn膮艂 szlafrok i po cichu w艣lizgn膮艂 si臋 do 艂贸偶ka, obejmuj膮c 艣pi膮cego wci膮偶 Gabriela.
- Gdzie by艂e艣? - wymamrota艂 Gabriel przytulaj膮c si臋 do kochanka.
Jasiek za艣mia艂 si臋.
- Pogada膰 z g贸wniarzem.
- I co?
- Ma chyba kaca giganta.
- A ty oczywi艣cie musia艂e艣 si臋 nad nim pozn臋ca膰? Sadysta jeste艣.
- Oczywi艣cie. Niech g贸wniarz nie my艣li, 偶e jak ma ju偶 dow贸d to mu wszystko wolno. Chodzi jeszcze do szko艂y, nie mog臋 pozwoli膰 偶eby si臋 stoczy艂.
- I za to ci臋 kocham - wymamrota艂 Gabriel wtulaj膮c si臋 jeszcze bardziej w Ja艣ka. - 呕e si臋 tak troszczysz.
- Tylko za to?
- Mi臋dzy innymi.
- A za co jeszcze?
- Za du偶o rzeczy. A tak w og贸le to kt贸ra godzina?
- Sz贸sta.
- Ty naprawd臋 jeste艣 sadysta. Budzi膰 cz艂owieka o tak nieprzyzwoitej porze w niedziel臋...
- A kto ci ka偶e ju偶 wstawa膰? Spij jeszcze - powiedzia艂 Jasiek i obj膮艂 Gabriela.
- A 偶eby艣 wiedzia艂 - mrukn膮艂. Nie trzeba by艂o d艂ugo czeka膰 by us艂ysze膰 jego miarowy oddech..
Jasiek doszed艂 do wniosku, 偶e faktycznie, jak na niedziel臋, jest wyj膮tkowo wcze艣nie i spokojnie mo偶na jeszcze pospa膰. Chwil臋 potem on tak偶e spa艂.







CDN